Ojciec Casha o pomeczowym spotkaniu jego syna z Sousą: „Selekcjoner był z niego zadowolony”

W poniedziałek Matty Cash zadebiutował w wyjściowym składzie reprezentacji Polski. 24-latek opuścił boisko po słabych 45. minutach. Jego ojciec zdradził, że po meczu obrońca odbył krótką rozmowę z Paulo Sousą.

To nie tak miało wyglądać

Do poniedziałkowego spotkania z Węgrami wszyscy biało-czerwoni kibice podchodzili z lekkim niepokojem. Przed meczem pojawiła się informacja, że na boisku na pewno nie zobaczymy Roberta Lewandowskiego, Kamila Glika (obaj podjęli decyzję wspólnie z selekcjonerem) oraz Grzegorza Krychowiaka (przekroczony limit kartek). Niby mieliśmy zapewnioną dalszą grę w eliminacjach, a nawet matematyczne szanse na bezpośredni awans z pierwszego miejsca, jednak każdy wiedział, że 3 punkty dadzą nam rozstawienie w barażach.

Niestety, spełnił się najczarniejszy scenariusz. Reprezentacja Polski przegrała to spotkanie 1:2 i znajduje się w bardzo niepewnej sytuacji. We wtorek biało-czerwoni muszą liczyć na zwycięstwa Belgii, Czarnogóry i Holandii.

Kasa się zgadza

Jednym z niewielu pozytywów poniedziałkowego wieczoru był debiut „Mateusza Gotówki” w pierwszej jedenastce. Cezary Kulesza zaprosił na to wydarzenie najbliższą rodzinę zawodnika Aston Villi. W loży VIP Stadionu Narodowego pojawili się m.in. mama, tata, brat oraz ciocia reprezentanta. Niestety nie może zaliczyć tego spotkania do udanych. 24-latek pod koniec pierwszej połowy dość ostro potraktował jednego z rywali, za co obejrzał żółty kartonik. Na drugie 45 minut już nie wyszedł.

W rozmowie z portalem Sport.pl Stuart Cash, były piłkarz m.in. Chesterfield, a także ojciec Matty’ego; zdradził swoje odczucia w stosunku do debiutu syna.

– Jestem nieco rozczarowany, po pierwsze dlatego, że Polska ten mecz przegrała. Każdy zawsze chce wygrywać i to jest normalne. Co do Matty’ego, to wiem, że trener wprowadzał go do kadry stopniowo, by nieco zniwelować presję, która zwykle towarzyszy debiutowi w pierwszym składzie, szczególnie przed własną publicznością – zaczął.

– To było też jego pierwsze powołanie. Myślę, że z każdym kolejnym meczem będzie lepiej rozumiał się na boisku z kolegami, będzie dokładniej wypełniał założenia trenera. Oczywiście jestem trochę rozczarowany jego kartką. Selekcjoner podjął zrozumiałą decyzję, by zdjąć go po niej z boiska i nie wpuścił na drugą połowę, kiedy dokonał w składzie kilku zmian – dodał 56-latek.

Po spotkaniu cała rodzina udała się wraz z Mattym do hotelu, w którym przebywała kadra.

– On oczywiście też był trochę rozczarowany i smutny, szczególnie że Polska ostatecznie to spotkanie przegrała. Matty zdaje sobie sprawę, że to nie była najlepsza pierwsza połowa meczu, ale i takie w futbolu się zdarzają. Trzeba dalej pracować, by następnym razem było lepiej. Wierzę, ze tak będzie. Rejestrowaliśmy sobie grę Matty’ego podczas tego meczu, obejrzymy to na spokojnie i przeanalizujemy. Matty do domu wraca jednak z ważnymi doświadczeniami, widziałem cały czas, jak się emocjonował, wiedział, że to było prestiżowe spotkanie, był dumny, że mógł w nim wystąpić – zdradził Stuart Cash.

– Matty chwilę z Paulo Sousą porozmawiał. Selekcjoner powiedział, że był z niego zadowolony. Że zdaje sobie sprawę, że wiele rzeczy było tu dla niego nowych. Przekazał, że jest przekonany, że dużo łatwiej będzie mu przy kolejnym powołaniu. Że Matty ma umiejętności, by grać na wysokim poziomie i on na nie liczy. Dodał, że to doświadczenie, które teraz zebrał, było bardzo ważne, szczególnie że w marcu Polskę czekają baraże. Wtedy presja będzie olbrzymia –zdradził.

Rodzina Cashów przyleciała do Warszawy już w sobotę. Przez weekend zdążyli zobaczyć w stolicy kilka atrakcji, a były gracz Chesterfield zapowiedział, że chciałby w przyszłości ponownie odwiedzić Polskę.

– Zwiedziliśmy miasto, byliśmy w tradycyjnej polskiej restauracji, byliśmy w kościele, w muzeum, pochodziliśmy po Starym Mieście, zwiedziliśmy ile się da – relacjonował. –  Warszawa bardzo nam się spodobała. Niesamowite wrażenie zrobił też na nas Stadion Narodowy. Tak jak w Premier League, jego trybuny są blisko boiska. Podziwiałem też polskich kibiców pełnych pasji i znakomicie dopingujących reprezentację. To były dla nas bardzo emocjonalne chwile, szczególnie podczas polskiego hymnu. Jako tata byłem wtedy dumny z syna. Jako jego rodzina chcielibyśmy przeżywać takie piękne momenty częściej – powiedział Stuart Cash.

– – Teraz mogliśmy tu przyjechać właściwie tylko na weekend, ale w wakacje, gdy będziemy mieć więcej wolnego czasu, przylecimy do Polski na dłużej. Chcemy zwiedzić inne miasta, m.in. Kraków – zakończył 56-latek.