Hansi Flick zaskoczył na konferencji po meczu z Augsburgiem. Trener Bayernu nie wierzył, że Lewandowski pobije rekord Gerda Mullera, mimo że brakowało mu tylko jednego trafienia. Jego przewidywania, bądź co bądź prawie się potwierdziły, gdyż Polak bramkę zdobył dopiero w 90. minucie.
Kiedy już wydawało się, że rekord Gerda Mullera nie zostanie przebity Lewandowski wziął sprawy w swoje ręce. Nie było to jednak łatwe zadanie. Rafał Gikiewicz bronił każde uderzenie swojego rodaka. Nieco gorzej szło mu ze strzałami kolegów 32-latka.
Augsburgowi jeszcze w pierwszej połowie bramki strzelali Coman, Gnabry czy Kimmich. Do tego doszło jeszcze samobójcze trafienie, które notabene otworzyło wynik ostatniego meczu w tym sezonie na Allianz Arenie.
Finalnie jednak także i Lewandowski zdołał odnaleźć drogę do siatki Gikiewicza. Snajper fenomenalnie zareagował po strzale Leroya Sane i dobił piłkę wygarniając ją spod ręki golkipera.
„Nie pobije rekordu”
Po trafieniu widać było, że z 32-latka zeszły wielkie emocje. To, jaką radością emanował można było nawet odczuć oglądając mecz w telewizji. Nie powinno to oczywiście dziwić. W końcu presja narastała z każdą kolejną minutą, a na poczynania Lewandowskiego patrzyła nie tylko cała Polska czy Niemcy, ale cały świat.
W to, że kapitan „Biało-Czerwonych” jest w stanie przebić rekord Gerda Mullera nie wątpił nikt. Nie każdy jednak wierzył, że faktycznie mu się to uda. W tym gronie był co ciekawe Hansi Flick.
– W pierwszej połowie graliśmy doskonale. Powiedziałem do Toniego Tapalovicia [trenera bramkarzy –przyp. red.] „to się dzisiaj nie wydarzy, nie pobije rekordu” – wyjawił na konferencji pomeczowej.
– Ale to jest właśnie klasa napastnika. I Lewy pobił rekord. Bardzo się z tego powodu cieszę – dodał.
– Wygrywamy razem, dlatego zawsze jesteśmy skupieni. Mamy dużo jakości i „Lewy” naturalnie na tym korzystał – podsumował.