Pierwszy sezon Timo Wernera należy uznać za swego rodzaju aklimatyzację w zespole. Niemiecki napastnik w obecnej kampanii nie zachwyca zbyt wysoką formą, jaką prezentował jeszcze w barwach RB Lipsk. Timo porównał chęć strzelania goli do… podrywania dziewczyn na dyskotece.
Chelsea wykupiła Timo Wernera z RB Lipsk przed rozpoczęciem sezonu 2020/2021, płacąc za niego w granicach 53 milionów euro. Na niemieckiego napastnika skrupulatnie stawiał Frank Lampard, a Thomas Tuchel również darzy go dość dużym zaufaniem. W trwającym sezonie Werner zagrał aż 40 spotkań w pierwszej drużynie Chelsea i strzelił w nich 10 bramek. Do tego dołożył aż 12 asyst, co sumując razem, daje nam całkiem dobry wynik. Mimo to Niemiec zapadł w pamięć kibicom „The Blues” głównie ze względu na seryjnie marnowane dogodne sytuacje. Do tego doszła seria 14 spotkań z rzędu bez strzelonej bramki.
Timo Werner o zmianie trenera
W trakcie sezonu włodarze Chelsea postanowiło zrezygnować z usług Franka Lamparda i postanowili zakontraktować Thomasa Tuchela. Decyzja o zmianie trenera okazało się strzałem w dziesiątkę, gdyż gra „The Blues’ uległa znacznej poprawie.
– Chyba każdy widzi, jak wiele pozmieniał Thomas [Tuchel – przyp. red.] jeżeli chodzi o zawodników i styl gry w porównaniu do poprzedniego menedżera. Ostatecznie uważam, że zmiana systemu gry miała największy wpływ na naszą grę. Teraz gramy trójką obrońców i nie tracimy wielu bramek, co jest bardzo ważne – ocenił Timo Werner.
– W Niemczech mówimy, że dobrym atakiem wygrywa się mecze, ale dobrą obroną wygrywa się trofea. Ostatnio najczęściej wygrywamy mecze wynikiem 1:0 lub 2:0, więc należy tutaj podkreślić świetną współpracę w defensywie – dodał Niemiec.
Strzelanie bramek jak podrywanie dziewczyn?
Wróćmy jednak do wspomnianej już przez nas kwestii strzelania bramek przez Timo Wernera. Statystyki Niemca na papierze nie wyglądają aż tak źle, jakby się mogło wydawać, jednak szczególnie kłuje w oczy brak skuteczności napastnika. Piłkarz porównał zdobywanie goli do… podrywania dziewczyn.
– To jak z podrywaniem dziewczyn na imprezie. Pewnego dnia idziesz tam i nic nie potrafisz zdziałać, bo za bardzo chcesz. Idziesz innego dnia, stoisz sobie na boku i podchodzi do ciebie 100 dziewczyn. Podobasz im się, bo ci nie zależy – porównał Timo Werner.