Zwolnienie Jerzego Brzęczka wstrząsnęło całą Polską. Nie chodzi o wielkie uwielbienie selekcjonera, ale o fakt, że decyzja Zbigniewa Bońka była nagła. Zupełnie nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Łącznie z Brzęczkiem.
Przypomnijmy, że o zwolnieniu selekcjonera PZPN poinformował w poniedziałek. Po południu na Twitterze związku pojawił się wpis z oficjalnym zakończeniem współpracy.
W środę na kanale „Foot Truck” opublikowano kulisy ze spotkania Bońka z Brzęczkiem. Jak się okazało, dotychczasowy selekcjoner był kompletnie zaskoczony decyzją prezesa. Co więcej, był nią po prostu rozgoryczony.
„Wyglądał jak gość, który stracił najbliższą osobę”
– Zaprosiłem Jerzego Brzęczka do siebie, wypiliśmy kawę, przekazałem mu informację o rozstaniu — mówił Boniek tuż po oficjalnym zwolnieniu Brzęczka. Jak się okazuje, nie wszystko było takie proste, jak mogło się wydawać.
Spotkanie miało być przyjemne, przy kawce, w miłej atmosferze. Ostatecznie jednak trwało blisko pięć minut w dość… nerwowej atmosferze.
– W poniedziałek Zbigniew Boniek wpadł do biura [PZPN-u] i spotkał się z Jerzym Brzęczkiem. To spotkanie trwało nie więcej niż 5 minut. To miała być sympatyczna kawka, która przerodziła się w niesympatyczną konwersację – Powiedział Łukasz Wiśniowski w „Foot Trucku”.
Decyzja Bońka uderzyła w Brzęczka. Zabolało go to na tyle, że przez chwilę siedział w fotelu jak zamroczony, nie wiedząc, co ma powiedzieć.
– Jerzy Brzęczek po tym, jak zostało mu to zakomunikowane, wyglądał jak gość, który stracił najbliższą osobę. Był absolutnie w szoku. Sprawdził, kiedy ma najbliższy pociąg do domu i pojechał na dworzec – Dokończył dziennikarz.