Edward Iordanescu pożegnał się z Legią wyjątkowo spokojnie. Roman Kołtoń potwierdził, że Rumun nie walczył o wysoką odprawę, a zależało mu przede wszystkim na swoim sztabie.
Elegancki finał trudnej współpracy
Legia zakończyła współpracę z Iordanescu pod koniec października, jednak sposób jego odejścia mocno wyróżnia się na tle innych rozstań przy Łazienkowskiej. Rumun miał otrzymać odprawę w wysokości 400 tys. euro, ale postanowił z niej zrezygnować.
Klub nie wskazał jeszcze stałego następcy, a drużynę prowadzi Iñaki Astiz. Wyniki pozostają dalekie od oczekiwań, ponieważ Legia zajmuje jedenaste miejsce i ma zaledwie cztery punkty przewagi nad strefą spadkową.
Według Romana Kołtonia, Iordanescu nie zamierzał wykorzystywać swojej pozycji.
– Faktem jest, że wziął mało, pięćdziesiąt tysięcy euro. Nie walczył o te czterysta tysięcy. Powalczył jedynie o asystentów – powiedział na kanale Prawda Futbolu.
Kolejne spotkanie warszawiaków odbędzie się 22 listopada, kiedy Legia zagra z Lechią Gdańsk. Nie ma pewności, czy Astiz nadal będzie prowadził drużynę w tym meczu.
Źródło: Prawda Futbolu