NEWSY I WIDEO

Świetna akcja marketingowa. Postacie z polskiego serialu pojawiły się na meczu I ligi [WIDEO]

Współpraca Pogoni Siedlce z twórcami polskiego serialu „The Office” okazała się świetnym ruchem marketingowym. W ramach wspólnych działań jedna z głównych postaci serialu pojawiła się na meczu I ligi.




Przed kilkoma dniami Pogoń Siedlce poinformowała o swoim nowym sponsorze. Została nim „Kropliczanka” – fikcyjna marka znana z polskiego serialu „The Office”. W ramach współpracy logo marki miało pojawić się na koszulkach Pogoni w meczu z Wieczystą Kraków. O całej akcji zrobiło się bardzo głośno w polskich mediach, dzięki czemu można uznać ten ruch za marketingowy strzał w dziesiątkę. Więcej o całej akcji pisaliśmy TUTAJ.

Kropliczanka sponsorem Pogoni Siedlce

Przez kolejne dni w mediach społecznościowych pojawiały się kolejne wpisy. Dotyczyły one oczywiście najbliższego meczu Pogoni z Wieczystą. Wszystkie posty zebrały wiele wyświetleń i cieszyły się dużą popularnością.

Przedmeczowe show

W sobotę doszło do punktu kulminacyjnego – meczu Pogoni Siedlce z Wieczystą Kraków. Już przed rozpoczęciem pojedynku mogliśmy zaobserwować ciekawe obrazki. Michał Holc, Prezes serialowej Kropliczanki, wniósł piłkę na boisko, a następnie przywitał się z piłkarzami obu drużyn.




Akcja w przerwie meczu

Nie zabrakło również aktywności w przerwie meczu. Na murawie pojawiła się serialowa postać, a także maskotka w kształcie kropli wody.

Ciekawostka

Co ciekawe, Kropliczanka pojawiła się również na ściance w sali konferencyjnej. Co jeszcze ciekawsze, nazwa „Kropliczanka” widniała tuż obok sponsora Pogoni – „Siedleckiej Kranówki”.

Były piłkarz Jagi uderza w Kuleszę. Padły mocne słowa

Ensara Arifovic wrócił pamięcią do sezonu spędzonego w Jagiellonii. Wspomnienia okazały się bolesne, ponieważ padły mocne słowa pod adresem Cezarego Kuleszy. Z drugiej strony nie zabrakło uznania dla Michała Probierza.

Kontrowersyjna przeszłość i zaskakująco mocne słowa

Ensar Arifović to postać dobrze znana tym, którzy śledzili Ekstraklasę z przełomu pierwszej i drugiej dekady XXI wieku. Przez niemal dziesięć lat występował na polskich boiskach. Notował gole w Polonii Warszawa, ŁKS-ie Łódź czy Jagiellonii Białystok, a na zapleczu elity grał dla Górnika Zabrze, Floty Świnoujście oraz Arki Gdynia. W krajowych ligach uzbierał 223 oficjalne mecze, choć jego wspomnienia z Białegostoku są zdecydowanie najmniej przyjemne.

W rozmowie z TVP Sport 45-latek wrócił do sezonu 2008/2009, kiedy miał okazję współpracować z Cezarym Kuleszą. Arifović stwierdził, że nie potrafi zrozumieć, jak Kulesza mógł zostać prezesem federacji. Dodał, że tamte doświadczenia były dla niego upokarzające, ponieważ nie grał mimo obowiązującego dwuletniego kontraktu. Twierdził również, że zamiast negocjacji pojawiła się presja. Wspominał, że po mieście krążyli ludzie z rzekomymi groźbami, aby rozwiązał umowę. Podsumował to krótko i bez ogródek.

– Większego wieśniaka od Kuleszy nie widziałem – ocenił bez wahania.

Zupełnie inaczej Bośniak ocenia Michała Probierza. Jego zdaniem już wtedy było widać, że szkoleniowiec potrafi pracować z zespołem oraz rozwijać piłkarzy. Arifović przyznał, że spodziewał się spektakularnej kariery Probierza. Podkreślił, że sądził, iż ten zajdzie nawet dalej niż prowadzenie reprezentacji Polski.

Dziś były napastnik mieszka w Sarajewie, gdzie prowadzi bar. Nie odciął się jednak od piłki, ponieważ pracuje jako agent. W jego grupie znajduje się między innymi Ajdin Hasić, który reprezentuje Cracovię.

Źródło: TVP Sport

Nie chcieli nas w swojej grupie. Gigant kręci nosem na Polskę

Mundial w 2026 roku wciąż pozostaje na horyzoncie, ale już teraz wiadomo, że ewentualna obecność Polski w grupie F wywołuje na Zachodzie wyraźny niepokój. Holendrzy, którzy mogą trafić na Biało-Czerwonych po raz kolejny, nie ukrywają, że woleliby uniknąć takiego scenariusza.

Holandia kręci nosem na Polskę

Awans reprezentacji Polski na mistrzostwa świata 2026 wciąż zależy od marcowych baraży. Zespół zmierzy się najpierw z Albanią, a w potencjalnym finale zagra z lepszym z pary Ukraina, Szwecja. Stawka jest ogromna, ponieważ ewentualny sukces oznaczałby udział w turnieju finałowym i trafienie do grupy F z Holandią, Japonią oraz Tunezją.

Właśnie wizja takiego układu wzbudziła w Holandii wyraźny dyskomfort. Stan Wagtman z portalu nu.nl, cytowany po losowaniu przez Przegląd Sportowy Onet, przyznał bez wahania, że Oranje wcale nie potrzebują kolejnego starcia z Polską. Jak twierdzi, ostatnie spotkania obu drużyn pozostawiły w jego kraju więcej pytań niż odpowiedzi.

Wagtman podkreślił, że Koeman był w Warszawie wyraźnie sfrustrowany, ponieważ jego kadra miała wtedy poważne problemy. Dodał, że selekcjoner nie będzie specjalnie zadowolony, jeśli Polska wywalczy przepustkę na mundial.

Nie chcieli takiej grupy

Warto zaznaczyć, że holenderski publicysta nie ukrywa również obaw dotyczących samej grupy. Jego zdaniem losowanie nie było dla Oranje korzystne. Japonia ma silny skład, dlatego to właśnie ten rywal jawi się jako największe zagrożenie. Tunezji Holendrzy nie lekceważą, ale liczą na kontrolę przebiegu meczu.

Problemem pozostaje natomiast drużyna z czwartego koszyka, która wyłoni się z baraży. Wagtman przyznał, że w Holandii liczono na dużo słabszą Nową Zelandię. Zespół Polski, Szwecji czy Ukrainy postrzegany jest jako znacznie trudniejsze wyzwanie, choć Albanię Holendrzy oceniają jako rywala w zasięgu.

Nie bez znaczenia pozostaje również ocena polskich zawodników. Największą uwagę od lat przyciąga Robert Lewandowski. Wagtman zwrócił uwagę, że choć nie strzelił on Holendrom gola, to asysta w Warszawie przypomniała kibicom, jak realnym pozostaje zagrożeniem. Holendrzy zastanawiali się nawet, czy jego wpływ na reprezentację nie bywa zbyt dominujący.

Wskazał też na Piotra Zielińskiego, który uchodzi za kluczowego partnera Lewandowskiego. Wspomniany został również Jakub Moder, dobrze znany w Rotterdamie z okresu w Feyenoordzie. Wagtman liczy na to, że do czasu mundialu piłkarz zdąży uporać się z problemami zdrowotnymi.

Turniej w USA, Meksyku i Kanadzie rozpocznie się dopiero 11 czerwca 2026 roku.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Legia zadecydowała ws. trenera! To on poprowadzi zespół do końca rundy

Legia Warszawa podjęła decyzję ws. trenera. Wybrano szkoleniowca, który poprowadzi zespół do końca rundy jesiennej.




Na starcie sezonu 2025/2026 trenerem Legii Warszawa był Edward Iordanescu. Rumun trafił do Polski latem, jednak nie wytrzymał w stolicy zbyt długo. Wraz z końcem października postanowił zakończyć pracę w Legii. Poprowadził Wojskowych w 24 meczach.

Włodarze Legii nie mieli przygotowanego następne Edwarda Iordanescu, mimo że o jego chęci odejścia mówiło się już od dłuższego czasu. Postanowiono więc powierzyć zespół Inakiemu Astizowi, dotychczasowemu asystentowi. Hiszpan został trenerem tymczasowym. Pod koniec listopada w mediach zaczęły pojawiać się doniesienia o tym, iż Legia upatrzyła nowego trenera w Marku Papszunie. Problematyczna okazała się jednak kwestia jego kontraktu z Rakowem, przez co Papszun nadal pracuje w Częstochowie, a Legię prowadzi dalej Astiz.

Czy Legii uda się sprowadzić Papszuna jeszcze w tej rundzie? Wszystko wskazuje na to, że nie. Nowe wieści przekazał dziś Tomasz Włodarczyk. Według jego informacji, piłkarze Legii mieli zostać powiadomieni, że do końca tego roku zespół będzie prowadził Inaki Astiz. Na Marka Papszuna będzie trzeba czekać do końca roku.

– Cały czas toczą się rozmowy. Wydaje się, że są one za półmetkiem. Teoretycznie wszystko może się zdarzyć, ale nie ma zbyt wielkich szans na odejście Marka Papszuna przed końcem rundy – usłyszał w Częstochowie Tomasz Włodarczyk.





źródło: Meczyki

Jan Urban ocenił grupę Polski na MŚ. Nawiązał do rywalizacji z Holandią. „Pewni Ronald myśli tak samo”

Jan Urban skomentował wyniki losowania mistrzostw świata. Selekcjoner zaznaczył, że na razie najważniejsze są baraże.




W piątek odbyło się losowanie grup przyszłorocznego mundialu. Polska trafiła do grupy F z Holandią, Japonią i Tunezją. Najpierw jednak będzie trzeba pokonać Albanią oraz kogoś z dwójki Ukraina – Szwecja, podczas marcowych baraży.

„Dość mocna”

Jan Urban został zapytany o wyniki losowania przez „TVP Sport”. Zaznaczył, że grupa maluje się na dość wyrównaną, natomiast obecnie największą uwagę poświęca barażom.

– Wydaje mi się, że nasza grupa jest dość mocna. Mam nadzieję, że się w niej znajdziemy. Będzie ciekawie. Nie wiem za dużo o Tunezji. Holandia – wiadomo jaki to przeciwnik. Z Japonią nigdy nie gra się łatwo – powiedział selekcjoner.

– Będziemy skupiać się na barażach, musimy tak zrobić. Jeśli baraże pójdą po naszej myśli, to będziemy mieli czas na analizę przeciwników w grupie. Mniej pracy będziemy mieli z Holandią, bo mamy dość dużo materiału na ich temat. Obecnie znamy potencjalnych rywali na MŚ, ale w dalszym ciągu koncentrujemy się na barażach – podkreślił.




Polska ostatnio często miała okazję rywalizować z Holandią. Sam Jan Urban już dwukrotnie prowadził „Biało-Czerwonych” w meczach z „Oranje”. Oba spotkania zakończyły się remisami (1-1), do czego nawiązał Urban.

– Może do trzech razy sztuka, może uda nam się wygrać. Ale pewnie Ronald myśli tak samo – podsumował.

Źródło: TVP Sport

Wiadomo, jak może wyglądać terminarz Polaków na MŚ! Mecz otwarcia będzie bardzo ważny

Reprezentacja Polski wie już, z kim może zagrać w grupie podczas mundialu w USA, Kanadzie i Meksyku. Wiadomo już także, jak może wyglądać terminarz „Biało-Czerwonych”.




Polskę czekają jeszcze baraże, zanim będzie można mówić o grze na przyszłorocznych mistrzostwach. Jeśli uda się pokonać Albanią, a następnie Ukrainę lub Szwecję, na mundialu zmierzymy się z Holandią, Japonią i Tunezją.

Potencjalny terminarz

FIFA nie opublikowała jeszcze oficjalnego planu meczowego. Ten zostanie ogłoszony w weekend, jednak już teraz, posiłkując się ramowymi planami federacji, można ustalić potencjalny terminarz.




Jak czytamy na portalu meczyki.pl, pierwsze spotkanie na mundialu „Biało-Czerwoni” mogą rozegrać z Tunezją 14 czerwca. Mecz odbyłby się albo w USA w Dallas, albo w Meksyku w Monterrey.

Drugie spotkanie odbyłoby się 20 czerwca z Holandią w Huston lub Monterrey. Fazę grupową Polacy zakończyliby meczem z Japonią. Ostatni mecz planowo odbyłby się w Dallas lub Kansas City 25 czerwca.

Źródło: meczyki.pl

Które potęgi chcą trafić na Polskę? Zaskakujące deklaracje przed mundialowym losowaniem

Polska szykuje się do baraży, lecz już teraz budzi skrajne emocje wśród uczestników przyszłorocznego mundialu. Przegląd Sportowy z tej okazji postanowił przepytać zagranicznych dziennikarzy. Jedni liczą na rewanż, inni wolą unikać Biało-Czerwonych za wszelką cenę.

Polska przed losowaniem w Waszyngtonie

Reprezentacja Polski zbliża się do kluczowego momentu eliminacji, ponieważ w marcu przyszłego roku zagra w barażach o awans na mistrzostwa świata w USA, Kanadzie i Meksyku. Droga jest wymagająca, lecz wciąż otwarta.

Najpierw czeka półfinał z Albanią, a później ewentualne starcie z Ukrainą lub Szwecją. Do Waszyngtonu leci szeroka delegacja, w której znaleźli się Jan Urban, Cezary Kulesza, Emil Kopański i Łukasz Gawrjołek.

Polska trafiła do czwartego koszyka, dlatego musi być gotowa na konfrontację z absolutnymi gigantami. W pierwszym koszyku widnieją m.in. Hiszpania, Niemcy oraz Argentyna. W drugim znajdują się Kolumbia, Austria oraz Maroko. Trzeci koszyk zamykają zespoły pokroju Norwegii, Arabii Saudyjskiej i Panamy.

Wśród trzynastu przepytanych zagranicznych dziennikarzy wiele głosów wskazuje na to, że Biało-Czerwoni są postrzegani jako rywal atrakcyjny sportowo. Zainteresowane konfrontacją są Belgia, Portugalia, Anglia, Senegal oraz Meksyk. Belgijski żurnalista Yves Taildeman nie ukrywa sportowej motywacji.

– Tak, dajcie nam Polskę. Będzie w końcu okazja zrewanżować się za porażkę 0:3 na mundialu w 1982 r. Polska nie ma dla nas tajemnic – podkreśla przedstawiciel La Derniere Heure w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

Z kolei z perspektywy Meksyku starcie z Polską byłoby testem równorzędnych sił, choć obie reprezentacje funkcjonują w innych realiach.

– Polska i Meksyk to reprezentacje na podobnym poziomie, nie aspirują do wygrania mundialu. Meksyk ma zespół zdolny konkurować o wysokie cele, co pokazał na poprzednich mistrzostwach świata. Myślę, że byłby to ciekawszy mecz niż starcie na ostatnim mundialu – ocenia komentator TNT Pepe del Bosque.

Nie tylko entuzjazm pojawia się w opiniach zagranicznych ekspertów. Kraje takie jak Argentyna, Francja, Norwegia czy Egipt mają wobec Polski mieszane odczucia, ponieważ widzą w niej drużynę nieprzewidywalną i zdolną do mocnego uderzenia, jeśli przejdzie baraże.

Brazylia, Holandia, Chorwacja i Hiszpania także wolą uniknąć drużyny, która choć przechodzi trudniejszy okres, wciąż jest niebezpieczna. Hiszpański dziennikarz Jorge Garcia tłumaczy to obawą przed przebudzeniem Biało-Czerwonych.

– Polska nie przeżywa teraz najlepszego momentu, ale się obudzi. By jednak awansować na mundial, musi przejść przez trudne baraże. Czuję, że Polska się obudzi i jeśli przejdzie baraże, będzie rywalem, który nie ma nic do przegrania, a dużo do wygrania na tym mundialu – zauważa przedstawiciel dziennika AS.

Losowanie grup mundialu odbędzie się w piątek o godz. 18.00 czasu polskiego.

Źródło: Przegląd Sportowy

Bednarek i Kiwior są niezastąpieni. Porto nie radzi sobie bez Polaków

FC Porto skompromitowało się w ćwierćfinale Pucharu Ligi, przegrywając u siebie 1:3 z Vitorią SC. CNN Portugal nie ma wątpliwości: brak Jana Bednarka i Jakuba Kiwiora był kluczowym powodem porażki.

Rotacja Fariolego zakończyła się katastrofą

W obecnym sezonie Bednarek i Kiwior tworzą dla Porto duet stoperów, na którym opiera się gra defensywna lidera ligi portugalskiej. Mecz z Vitorią był wyjątkiem. Francesco Farioli zdecydował się na szeroką rotację, sadzając obu Polaków na ławce i wystawiając w ich miejsce Dominika Prpicia oraz Pablo Rosario.

Rosario zdobył co prawda jedyną bramkę dla gospodarzy, lecz sprokurował również rzut karny. Drugi został podyktowany za faul Eustaquio. Porto straciło trzy gole, nie potrafiło reagować na przewagę rywala i pożegnało się z rozgrywkami.

CNN Portugal uznało, że takie rozmiary porażki obnażyły największy problem drużyny: głębia kadrowa w defensywie nie istnieje na poziomie zbliżonym do tego, który oferuje polski duet.

Dziennikarze zauważyli, że Farioli wystawił w wyjściowym składzie jedynie trzech podstawowych zawodników. Skutki były natychmiastowe. Według CNN polska para stoperów to jeden z filarów przewagi Porto nad ligą.

Bez nich drużyna „traci impet”, a jakość gry obronnej spada niepokojąco. Podkreślono również dysproporcję pomiędzy bramkarzami: Diogo Costa znacząco przewyższa Claudio Ramosa podobnie jak Bednarek i Kiwior przewyższają swoich zmienników.

To właśnie te różnice doprowadziły do tego, że Porto „nie było w stanie grać tak, jak potrafi najlepiej”, oddając kontrolę lepiej zorganizowanej Vitorii.

Powrót Polaków ma być koniecznością

W niedzielę Porto zagra na wyjeździe z Tondelą i ponownie będzie broniło pozycji lidera. W Portugalii nikt nie ma wątpliwości, że Bednarek i Kiwior wrócą do podstawowego składu.

CNN stwierdziło wprost, iż różnicę między zestawieniem z Vitorią a standardową parą stoperów można podsumować jednym zdaniem. „Bednarek i Kiwior są lepsi od Rosario i Prpicia”.

Źródło: Sport.pl, CNN Portugal

Robert Lewandowski przedłuży kontrakt z FC Barceloną? Joan Laporta zabrał głos

Joan Laporta zabrał głos ws. ewentualnego przedłużenia kontraktu z Robertem Lewandowskim. Prezydent FC Barcelony pozytywnie wypowiedział się na temat polskiego napastnika.

Kontrakt Roberta Lewandowskiego z FC Barceloną dobiega końca wraz z końcem tego sezonu. W sierpniu Polak skończy 38 lat. Czy obie strony zdecydują się na przedłużenie współpracy? Pomimo wieku Robert wciąż jest ważną postacią drużyny Hansiego Flicka, jednak jego zarobki mocno nadszarpują budżet Dumy Katalonii. Ciężko sobie wyobrazić, by Lewandowski miał przedłużyć kontrakt bez jednoczesnej obniżki wynagrodzenia.




Od dłuższego czasu w mediach pojawia się coraz więcej plotek i domysłów na temat przyszłości Roberta Lewandowskiego. I w zasadzie nie ma w tym nic dziwnego. Tym razem oficjalnie głos zabrał Joan Laporta. Prezydent FC Barcelony nie ujawnił konkretnych szczegółów, jednak pozytywnie wypowiedział się na temat Polaka.

– Będę musiał to omówić z Deco. Zobaczymy, jak potoczy się sezon Roberta Lewandowskiego. Był kontuzjowany i strzela bramki. Jest lubiany w szatni. Ma dobre relacje z młodszymi zawodnikami i udziela im dobrych rad. Mamy zawodników, których możemy potrzebować jako zmienników – skomentował Joan Laporta.

– Deco nad tym pracuje, bardziej w kontekście letniego okienka transferowego niż zimowego. Jesteśmy w stanie poczynić znaczące inwestycje, ale nie będziemy szaleć z transferami. Barça ma do dyspozycji opcje finansowe. Jeśli uznamy, że musimy zakontraktować konkretnego zawodnika, aby naprawić drużynę, z pewnością możemy to zrobić, ale nie jest to konieczne. Jesteśmy drużyną z bardzo silnym, zdefiniowanym trzonem. Barça poradzi sobie z każdą inwestycją, jeśli uznamy to za konieczne. Nie musimy rujnować budżetu – uzupełnił Prezydent FC Barcelony.




Klamka zapadła. Reprezentacja podjęła decyzję ws. zatrudnienia Michała Probierza

Michał Probierz był niedawno łączony z objęciem reprezentacji Kazachstanu. Tamtejsze media przekazały, że federacja podjęła już decyzję.




Probierz podał się do dymisji w czerwcu po porażce 1-2 z Finlandią w eliminacjach mistrzostw świata. Od tamtej pory pozostaje bez pracy. Nie oznacza to jednak, że nie był łączony z powrotem do zawodu.

Tam nie trafi

W październiku pojawiły się pierwsze informacje o możliwym powrocie szkoleniowca. Probierz był wówczas łączony z reprezentacją Kazachstanu. Media sugerowały nawet, że sprawa jest już pewna, a oficjalne ogłoszenie to kwestia czasu.




Mijały jednak tygodnie i sprawa nie posuwała się do przodu. Do wyjazdu Probierza nie doszło i najwidoczniej nie dojdzie. Kazachski „AS News” podaje, że drużynę narodową poprowadzi Talgat Baysufinov, który pod koniec września został wybrany tymczasowym selekcjonerem.

Na decyzję związku miała wpłynąć odmieniona dyspozycja drużyny. Szczególnie mecze z Macedonią Północną i Belgią miały mocno zmienić nastawienie szefów kazachskiej federacji. Baysufinov ma niebawem otrzymać stały kontrakt.

Gonçalo Feio zabrał głos w sprawie zatrzymania Ibrahimy C. Trener Radomiaka z apelem

Przed meczem z Pogonią Szczecin trener Radomiaka Radom odniósł się do głośnej sprawy Ibrahimy C.. Został on tymczasowo aresztowany pod zarzutem przestępstwa na tle seksualnym. Gonçalo Feio podkreślił, że klub musi działać w granicach prawa i z zachowaniem pełnego szacunku dla trwającego postępowania.

Prawo musi być nadrzędne

W poniedziałek Radomiak poinformował o zawieszeniu Ibrahimy C. w prawach zawodnika. Ośmiokrotny reprezentant Gwinei został zatrzymany w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa na tle seksualnym i trafił do aresztu na trzy miesiące. Adwokat piłkarza przekazał, że zawodnik nie przyznaje się do winy.

Na konferencji prasowej przed starciem z Pogonią Szczecin Feio został poproszony o komentarz w tej sprawie. Trener podkreślił, że klub nie zamierza wykraczać poza ramy, które wyznacza prawo.

– Prawo musi być wartością nadrzędną. Trwa śledztwo w tej sprawie, klub chce pokazać poszanowanie procedur, żeby prawda została ustalona. Ibrahima jako część drużyny jest profesjonalistą, jego wkład sportowy jest przez nas wysoko oceniany. Rozumiem, że ten temat przynosi wiele trudnych pytań, ale proszę was, żebyście zrozumieli, że istnieją wyraźne granice tego, co mogę i chcę powiedzieć – podkreślił szkoleniowiec.

Feio zaznaczył również, że obowiązuje zasada domniemania niewinności. Jednocześnie wyraźnie wskazał, że proces musi odbyć się bez presji ze strony opinii publicznej.

– Żyjemy w państwie prawa, co oznacza, że istnieje domniemanie niewinności do czasu udowodnienia winy. Jest prawo do obrony i prawo do sprawiedliwości dla ofiary. Istnieje procedura, która musi się odbyć bez żadnej kwestii z zewnątrz. Z szacunku do wszystkich nie będę już poruszał tego tematu. Piłka nożna jest najważniejsza z najmniej ważnych rzeczy, jako zespół musimy się skupić na najbliższym meczu – dodał.

Ibrahima C. wystąpił w tym sezonie w 14 meczach Radomiaka i zanotował jedną asystę. Jego brak wpływa na kadrę zespołu, jednak sytuacja prawna zawodnika wyraźnie dominuje dziś nad aspektami sportowymi.

Źródło: Weszło

Młody piłkarz skazany za spowodowanie wypadku. Usłyszał wyrok i zawieszono go w klubie

Philippe Lanquetin to piłkarz wypożyczony do ADO Den Haag z Estoril. 20-latek został skazany na trzy lata więzienia za spowodowanie poważnego wypadku samochodowego. Sąd w Compiegne uznał, że jego zachowanie doprowadziło do nieodwracalnych obrażeń ofiary.

Tragiczne skutki nieodpowiedzialnej jazdy

Wypadek miał miejsce 9 października 2023 roku w okolicach miejscowości Le Fayel. Lanquetin prowadził auto swoich rodziców z prędkością 140 km/h. Stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w samochód znajdujący się po drugiej stronie jezdni, który następnie odbił się i trafił w kolejny pojazd.

Skutki były dramatyczne. Poszkodowany Farid Baho doznał ciężkich uszkodzeń neurologicznych i tetraplegii. Według ustaleń będzie zmuszony korzystać z wózka inwalidzkiego do końca życia. To właśnie jego stan stał się jednym z kluczowych punktów w ocenie winy młodego piłkarza.

Alkohol, narkotyki i brak uprawnień

Podczas rozprawy Lanquetin przyznał, że prowadził bez prawa jazdy. Ustalono także, że w chwili zdarzenia był pod wpływem alkoholu i marihuany, a przy sobie miał tzw. gaz rozweselający. Prokuratura nie miała wątpliwości, że wypadek był efektem serii rażąco nieodpowiedzialnych decyzji.

Sąd w Compiegne skazał go na trzy lata więzienia, z czego dwa lata w zawieszeniu. Dodatkowo odebrano mu prawo jazdy na pięć lat i zobowiązano do wypłaty odszkodowania dla poszkodowanego.

ADO Den Haag reaguje

Po ogłoszeniu wyroku ADO Den Haag poinformowało o natychmiastowym zawieszeniu zawodnika. Klub zaznaczył, że nie posiadał wiedzy o tym, że młody piłkarz brał udział w tak poważnym zdarzeniu przed swoim transferem. Władze zapowiedziały też podjęcie kroków mających na celu jak najszybsze zakończenie wypożyczenia.

Źródło: Oise Hebdo, meczyki.pl

Legia kusi Papszuna. Na stole bardzo długi kontrakt

Trwają negocjacje kontraktu Marka Papszuna w Legii Warszawa. Według ostatnich doniesień, na stole leży umowa na relatywnie długi okres.

Legia Warszawa wciąż pozostaje bez trenera. Od czasu odejścia Edwarda Iordanescu minął już ponad miesiąc. Od kilku dni wiadomo, że następcą rumuńskiego szkoleniowca został wybrany Marek Papszun. Zanim jednak 51-latek obejmie Legię, musi porozumieć się z Rakowem odnośnie rozwiązania kontraktu. Na ten moment zdaje się jednak, że Michał Świerczewski nie odpuści tak łatwo.

Już kilka dni temu Marek Papszun przyznał wprost, że Legia chce go, a on chce pracować dla Legii. Mimo to zapewne wciąż są negocjowane warunki kontraktu. Mały szczegół ujawnił Tomasz Włodarczyk. Jego zdaniem, Legia przygotowała Papszunowi 4,5-letni kontrakt, który obowiązywałby zatem do czerwca 2030 roku. W XXI wieku żaden z trenerów Legii nie pracował tak długo.

Marek Papszun postawił Legii warunek. „Wchodzi do Legii na swoich zasadach”

Łukasz Olkowicz ujawnił warunek, jaki Marek Papszun miał postawić Legii Warszawa. Szkoleniowiec chce mieć bardzo rozbudowany sztab szkoleniowy.




Od wielu dni trwa saga związana z przejściem Marka Papszuna do Legii Warszawa. Obecnie wydaje się, że właściwym pytaniem nie jest „czy?” tylko „kiedy” 51-latek obejmie Legionistów. Zresztą sam zainteresowany wprost potwierdził, że chce dołączyć do Legii. Nie do przeskoczenia jest jednak kontrakt Papszuna z Rakowem, który trzeba by było rozwiązać.

Z temacie Marka Papszuna i jego dołączenia do Legii niemal codziennie pojawiają się nowe informacje. Teraz swoje „trzy grosze” dorzucił Łukasz Olkowicz. Jego zdaniem Marek Papszun ma postawić na dużą grupę współpracowników, których ma szukać w całej Polsce.

– Mały news z Legii. Legia wiadomo, że jest konsekwentna. Kilka tygodni temu zwolniła Daniela Wojtasza ze sztabu i Dawida Golińskiego, bo musieli zrobić redukcję. No to teraz słyszy się, że z Markiem Papszunem ma przyjść 15 osób – ujawnił Łukasz Olkowicz.

– Co ciekawe, Papszun chciał na asystenta Patryka Czubaka, czyli byłego trenera Widzewa, ale jemu dobrze jest w Chorwacji. Nie chciał iść do Legii jako asystent. Z tego, co słychać, to Papszun rekrutuje w całej Polsce, więc wchodzi do Legii na swoich zasadach, bo Legia jest pod ścianą – dodał.





źródło: Przegląd Sportowy

Skandal na stadionie w Gdańsku. Lechia odpadła z Pucharu Polski, ale to trybuny były największym wstydem [WIDEO]

Lechia Gdańsk odpadła z Pucharu Polski po porażce z Górnikiem Zabrze, jednak sportowy wynik zszedł na dalszy plan. Na trybunach doszło do rasistowskich okrzyków skierowanych w stronę Ousmane’a Sowa, co wywołało oburzenie wśród kibiców i dziennikarzy.

Okrzyki, które nie powinny paść

Górnik Zabrze wygrał w Trójmieście 3:1, a dwie bramki zdobył Ousmane Sow. Po drugim trafieniu skrzydłowego z Senegalu na sektorze prowadzącym doping pojawiły się rasistowskie przyśpiewki. Nagrania z transmisji i relacje kibiców nie pozostawiają wątpliwości. W tle komentarza słychać słowa, które nie mają prawa pojawiać się na żadnym stadionie. Konkretnie kibice śpiewali o tym, że „je**ć mu***na”, bo „Lechia to biała drużyna”.

To nie był pierwszy raz, gdy w Gdańsku doszło do podobnych incydentów. Niedawno koszykarz Sage Tolbert poinformował o rasistowskich wyzwiskach, których doznał w pubie znajdującym się na terenie stadionu. Sytuacja była szeroko komentowana, lecz żadna z tamtych lekcji najwyraźniej nie została odrobiona.

Hipokryzja kibiców

Trudno nie zauważyć, że okrzyki ultrasów są nie tylko odrażające, ale również absurdalne. Lechia ma w składzie kilku czarnoskórych zawodników. Camilo Mena jest jedną z wiodących postaci drużyny, a obok niego występują Mohamed Awad Alla i Alex Poulsen. Mimo to część kiboli wciąż posługuje się hasłami, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

W mediach społecznościowych szybko pojawiły się głosy oburzenia, także ze strony fanów Lechii. Wielu z nich podkreśla, że takie zachowania kompromitują klub i uderzają w jego wizerunek.

Gdzie była reakcja?

Najwięcej zastrzeżeń budzi postawa sędziego. Tomasz Kwiatkowski nie przerwał meczu, mimo że przy obowiązujących przepisach powinien rozważyć natychmiastową interwencję. Jeśli podobne incydenty mają znikać ze stadionów, konieczne jest stanowcze i konsekwentne działanie.

Źródło: Weszło, X

fot. Kacper Polaczyk


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.