NEWSY I WIDEO

Puchacz z mocnymi zarzutami wobec swojego klubu. „Został oszukany. Nie rozumiem dlaczego”

Choć Tymoteusz Puchacz wciąż jest związany z Holstein Kiel, to nie darzy niemieckiego klubu sympatią. Na kanale „Foot Truck” w mocnych słowach wypowiedział się o tym, jak został potraktowany.




Puchacz trafił do Kiel w sierpniu 2024 roku. Beniaminek zapłacił wówczas za niego 2 miliony euro Unionowi Berlin. Polak Kolonii jednak nie podbił i w styczniu bieżącego roku wypożyczono go do Plymouth, natomiast od września gra w Sabah Baku.

„Mnie tam okłamali”

Obrońca nie ukrywa, że ma olbrzymi żal do Kiel. Puchacz już w swoim debiucie dostał szybką zmianę. Później stopniowo był odsuwany na dalszy tor. Jego zdaniem miało to wyglądać zupełnie inaczej, a trener Marcel Rapp miał dać mu czas na aklimatyzację.




– Nie poszło, bo mnie tam okłamali. Jak mam to powiedzieć inaczej, zostałem oszukany – powiedział na kanale „Foot Truck”.

– W momencie, kiedy kupują cię za dwa miliony euro, gdzie dla nich to jest sufit, i gram pierwszy mecz, schodzę w przerwie, potem siadam na ławce. Ja nie grałem fatalnie w tym pierwszym spotkaniu. Od początku były takie rzeczy. Pojawiła się sytuacja, że trener przed podpisaniem kontraktu mówi mi: „Dam ci czas, żebyś się oswoił, pięć, sześć meczów zagrasz, zobaczysz, jak to jest”. A potem to się wydarzyło finalnie, że zostałem „skasowany”. Nie rozumiem dlaczego – rozwinął.

– Potem dostałem jakieś telefony, że ja się nie odnajduję w grupie, coś tam, że dziwny jestem. Z mojej perspektywy tak to wyglądało. Może to niepopularna opinia, ale ja wszędzie, gdzie idę i ktoś na mnie postawi, to ja się odwdzięczę. Grałem w Lechu i się odwdzięczyłem, to samo w Kaiserslautern, teraz w Sabah – podsumował.

Puchacz świetnie odnalazł się w Azerbejdżanie. Dla Sabah rozegrał już 15 meczów, w których zanotował 5 asysty. Przewodzi zresztą w tabeli najlepszych asystentów azerskiej ekstraklasy.

Saudyjczycy wchodzą do gry o Lewandowskiego. „AS” pisze o możliwym rozstaniu z Barceloną

Temat przyszłości Roberta Lewandowskiego wraca z dużą siłą, ale tym razem nie chodzi wyłącznie o MLS. Według informacji dziennika „AS”, Arabia Saudyjska coraz śmielej walczy o polskiego napastnika, a scenariusz pożegnania z Barceloną staje się realny.

Arabia Saudyjska kusi kontraktem

Ostatnie tygodnie przyniosły medialne doniesienia o zainteresowaniu Robertem Lewandowskim ze strony klubów z USA, jednak nowe informacje zmieniają narrację. Jak przekazuje dziennikarz gazety „AS”, Saniego Gimenez, do walki o kapitana reprezentacji Polski mocno włączyli się Saudyjczycy.

Według tych doniesień agent Lewandowskiego, Pini Zahavi, ma spotkać się z przedstawicielami ligi Arabii Saudyjskiej. Hiszpański dziennikarz podkreśla, że opcja gry na co najmniej dwa sezony w tamtejszych rozgrywkach jest bardzo realna, a jednocześnie wyjątkowo atrakcyjna finansowo. Saudyjskie kluby mogą zaproponować 37-letniemu napastnikowi warunki zdecydowanie lepsze niż te, które oferują zespoły z MLS, w tym Chicago Fire.

Sani Gimenez zaznacza jednak, że na tym etapie nie zapadła żadna ostateczna decyzja. Jednocześnie wskazuje na sygnały, które mogą sugerować zbliżające się rozstanie z FC Barcelona. W obecnym sezonie Robert Lewandowski coraz częściej traci miejsce w wyjściowym składzie na rzecz Ferrana Torresa, a problemy zdrowotne nie omijają go tak, jak w poprzednich latach.

Według „AS”, w klubowych gabinetach trwają już przygotowania na różne scenariusze. Deco ma pracować nad planem odejścia Polaka. Władze klubu czekają jednak na jasne stanowisko samego zawodnika. Na razie więc przyszłość Lewandowskiego pozostaje otwarta.

Źródło: AS

Refleksja JP Nsame na temat Świąt Bożego Narodzenia. „Te święta są często podszyte hipokryzją”

Jean-Pierre Nsame podzielił się swoją refleksją na temat Świąt Bożego Narodzenia. Jego zdaniem, święta te często są podszyte hipokryzją, przez co nie przepada za tym okresem. Podał jednak jedną rzecz, którą bardzo cenie w świętach.

Tegoroczne Święta Bożego Narodzenia powoli dobiegają końca. Dla kibiców piłki nożnej jest to szczególny okres, kiedy można odpocząć i stęsknić się za swoją największą pasją. Choć najwięksi fanatycy nawet w tym okresie znajdą mecze, które można obejrzeć, wszak od kilu dni trwa Puchar Narodów Afryki.




W dzień Bożego Narodzenia na stronie Legii Warszawa ukazał się wywiad z Jean-Pierre Nsame. Napastnik stołecznego klubu został zapytany o Święta Bożego Narodzenia. 32-latek otwarcie stwierdził, że nie przepada za tym okresem w roku. Uargumentował to tym, że jego zdaniem w czasie często dochodzi do przejawów hipokryzji wśród ludzi. Za przykład podał sytuację, jak ktoś nie spotyka się ze sobą przez wiele miesięcy, by potem się spotkać tylko dlatego, że akurat jest to grudzień. Nie rozumie też fenomenu obdarowywania się prezentami.

– Pewnie cię zaskoczę, ale muszę to otwarcie przyznać: nie lubię Bożego Narodzenia. Dla mnie te święta są często podszyte hipokryzją, której nie potrafię zaakceptować – przyznał Jean-Pierre Nsame.

– Nie rozumiem tego, jak ludzie potrafią nie odzywać się do siebie przez sześć miesięcy, a potem nagle pojawiają się w twoim życiu tylko dlatego, że nadszedł grudzień, pytają „co u ciebie?”, by po kilku dniach znowu stać się obcymi ludźmi. Moje podejście do bliskich jest zupełnie inne – nie potrzebuję konkretnej daty w kalendarzu, żeby dawać prezenty. Robię to przez cały rok – stwierdził 32-latek.

– Ta niechęć do sztywnych tradycji wynika z moich korzeni. Kiedy dorastałem w Kamerunie, Boże Narodzenie było po prostu zwykłym dniem, jak każdy inny w roku. Spędzałem go z mamą i siostrą, bez wielkich oczekiwań i bez poczucia, że musi wydarzyć się coś magicznego – wyjaśnił Nsame.

Mimo że JP Nsame nie przepada za Bożym Narodzeniem, to zauważył jeden aspekt, który w tym okresie mu się bardzo podoba. A mianowicie chodzi o ogólna atmosferę świąt – przede wszystkim to, że wszyscy choć na chwilę się zatrzymują.

– Mimo tego sceptycyzmu, jest jedna rzecz, którą naprawdę cenię: atmosfera świąt. Lubię ten krótki czas, kiedy ludzie wokół stają się nagle bardziej wyrozumiali i wydają się akceptować wszystko, co przynosi los. To moment, w którym świat na chwilę zwalnia i staje się łagodniejszy – podsumował Nsame.





fot. Janusz Partyka / Legia.com
źródło: Legia.com

Tylko wtedy Bobcek odejdzie z Lechii. W grę wchodzi fortuna

Lechia Gdańsk wkrótce może stracić Tomasa Bobceka. Słowak bryluje formą strzelecką i jest obserwowany przez wiele klubów. Możliwe, że z Ekstraklasy odejdzie jeszcze zimą.




Bobcek w bieżącym sezonie strzelił już 13 goli w Ekstraklasie. Przewodzi tym samym tabeli strzelców. Za jego plecami znajdują się między innymi Mikael Ishak (10), Karol Czubak (10) czy Sebastian Bergier (9).

Odejdzie za fortunę?

Lechia dzięki trafieniom Słowaka znajduje się nad strefą spadkową. Warto przy tym zaznaczyć, że sezon zaczynała z ujemnym saldem punktowym. Było ich aż pięć.

Trudno się zatem dziwić, że gdańszczanie nie chcą sprzedawać swojego napastnika. Bobcek przyciąga uwagę wielu klubów, ale Lechia nie zamierza pozbywać się go zimą. Jedyna opcja, żeby zaakceptować transfer w tym okresie, to oferta na poziomie przynajmniej 10 mln euro.




„WP Sportowe Fakty” podaje jednak, że sam zawodnik także nie widzi na razie potrzeby transferu. Miał zresztą otrzymać propozycję nowej umowy, obowiązującej do 2027 roku. Jego agent ma obecnie negocjować szczegóły z klubem.

Źródło: WP Sportowe Fakty | Fot. Screen – YouTube / Ekstraklasa TV

Jagiellonia może szykować się na stratę talentu. Pietuszewski coraz bliżej zmiany klubu

Transfer Oskara Pietuszewskiego nabiera tempa i wiele wskazuje na to, że Jagiellonia Białystok wkrótce straci jednego z najcenniejszych piłkarzy. 17-letni skrzydłowy jest blisko przenosin do FC Porto, a kluczowe decyzje zapadają właśnie teraz.

Porto działa zdecydowanie

Jagiellonia Białystok musi liczyć się z odejściem Oskara Pietuszewskiego, ponieważ młody skrzydłowy znalazł się bardzo blisko transferu do FC Porto. Informację jako pierwszy przekazał Tomasz Włodarczyk z Meczyki.pl, podkreślając, że to nie jest nagły ruch portugalskiego klubu.

Porto obserwowało Pietuszewskiego od dłuższego czasu, ale dopiero po długim monitoringu zdecydowało się na konkretne działania. W ostatnich godzinach kilka klubów pytało o 17-latka, jednak to ekipa z Estádio do Dragão bardzo szybko przejęła inicjatywę.

Negocjacje między Porto a Jagiellonią są już zaawansowane, a finalizacja transferu wydaje się kwestią czasu.

– Jeżeli miałbym prognozować, to bardzo, bardzo, bardzo prawdopodobne, że ten utalentowany skrzydłowy trafi do dwójki reprezentantów Polski – Jakuba Kiwiora i Jana Bednarka – przekazał Tomasz Włodarczyk.

Dziennikarz zaznaczył również, że istotną rolę odegrali sami piłkarze, którzy mieli pozytywnie wypowiedzieć się o Pietuszewskim w rozmowach z władzami Porto. Co równie ważne, sam zawodnik jest w pełni przekonany do tego kierunku.

– Porto jest zdecydowane. Z tego, co wiem Oskar Pietuszewski jest zdecydowany na projekt. Kolejny krok tego zawodnika będzie niezwykle ważny, aby go nie utopić, nie pogrzebać. Nie są to słowa rzucone na wiatr – od początku była wola, żeby ten ruch był przemyślany – dodał Włodarczyk.

Portugalczycy chcą działać szybko i wdrażać młodego Polaka do zespołu już teraz.

– Wiem, że FC Porto chce zawodnika już teraz. Chciałoby przyprowadzić go już teraz i wdrażać do zespołu. Dla Pietuszewskiego to kierunek doskonały. Ten projekt został mu przedstawiony i on jest na niego zdecydowany – podkreślił dziennikarz Meczyki.pl.

Warto zaznaczyć, że sam piłkarz nie wywiera presji na Jagiellonię i spokojnie czeka na decyzję klubu. Do tej pory Pietuszewski rozegrał w seniorskiej drużynie „Dumy Podlasia” 54 spotkania, strzelił cztery gole i zanotował trzy asysty. Jeśli transfer dojdzie do skutku, będzie to z pewnością jeden z najgłośniejszych wyjazdów młodego zawodnika z Ekstraklasy w ostatnich latach.

Źródło: Meczyki.pl

Zbigniew Boniek pesymistą ws. transferu Roberta Lewandowskiego do AC Milan. „To już nie jest ten sam piłkarz”

Zbigniew Boniek nie widzi optymistycznie potencjalnego transferu Roberta Lewandowskiego do AC Milan. Zdaniem byłego Prezesa PZPN, obecny piłkarz FC Barcelony na San Siro miałby kłopot.




Robert Lewandowski trafił do FC Barcelony latem 2022 roku. Trwa jego czwarty sezon w barwach Dumy Katalonii. Czwarty, ale czy ostatni? Wszystko wyjaśni się w najbliższych miesiącach, gdyż kontrakt Polaka z Barcą wygasa wraz z końcem czerwca tego roku. Gdyby Robert miał pozostać katalońskim klubie, to z pewnością musiałby zgodzić się na znaczne obniżenie wynagrodzenia.

W ostatnich tygodniach pojawiło się wiele plotek transferowych z Robertem Lewandowskim w roli głównej. 37-latek był łączony z kilkoma różnymi kierunkami. Mówiło się o Stanach Zjednoczonych, ale również o potencjalnych przenosinach do Serie A – a konkretniej chodziło o AC Milan.

Czy Robert Lewandowski poradziłby sobie w Milanie? Cóż, w barwach Rossoneri bryluje 40-letni Luka Modrić, który jest jednym z najczęściej występujących zawodników w tym sezonie. Optymistą nie jest jednak Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN w rozmowie z TVP Sport stwierdził, że Robert miałby we Włoszech problemy.

– To nieunikniony proces. Robert ma 38 lat i trochę nam się zestarzał. Dopóki będzie grał w piłkę, będzie zdobywał bramki, ale dziś to już nie jest ten sam piłkarz, co kilka lat temuocenił Zbigniew Boniek.

– Kapitan ładnie się starzeje i mam nadzieję, że w kolejnym sezonie zobaczymy go w USA albo w jednym z krajów arabskich. Jeszcze gdzieś dwa lata pogra, żeby dorobić skomentował były prezes PZPN.

– Gdyby trafił na San Siro, miałby kłopot. We Włoszech gra się trudniej niż w Hiszpanii. Moim zdaniem jego przejście do Milanu nie wydaje mi się prawdopodobne, tym bardziej, że Włosi tyle nie płacą, ile Hiszpanie. W Milanie w środku pola biega 40-letni Luka Modrić, ale bycie środkowym napastnikiem w Serie A to notoryczne starcia ze stoperami mierzącymi po 190 cm, rozpychającymi się łokciami, faulującymi. Nie wiem, czy to byłoby wyzwanie dla Roberta – ocenił Boniek.





źródło: TVP Sport

Jan Ziółkowski zachwycony pracą z Goncalo Feio. „To było najlepsze, co mogło się stać dla młodych zawodników”

Jan Ziółkowski w bardzo ciepłych słowach wypowiedział się na temat współpracy z Goncalo Feio. Jego zdanie, praca z Portugalczykiem była bardzo dobra szczególnie dla młodych zawodników.




Goncalo Feio był trenerem Legii Warszawa między kwietniem 2024 a czerwcem 2025 roku. W tym czasie dotarł do 1/4 finału Ligi Konferencji oraz zdobył Puchar Polski. Mimo to odczucia odnośnie jego pracy były mocno mieszane, gdyż władze klubu oraz część kibiców oczekiwały od niego zdecydowanie więcej, w szczególności mistrzostwa Polski.

Nie da się ukryć, że Goncalo Feio ma wiele za uszami. Przede wszystkim chodzi o jego wybuchowy charakter i to, że nie przebiera w słowach czy to na konferencjach prasowych, czy to w rozmowach z osobami zarządzającymi w klubach, o czym wielokrotnie informowały media. Feio jest jednak nieustannie chwalony przez piłkarzy, którzy z nim pracowali. Tak było w przypadku piłkarzy Motoru Lublin, tak jest w przypadku zawodników Legii Warszawa. Ostatnio głos na jego temat zabrał Jan Ziółkowski, który ujawnił rąbka tajemnicy odnośnie współpracy z Goncalo Feio.

– To było najlepsze, co mogło się stać dla młodych zawodników Legii Warszawa, że on przyszedł. Jego etyka pracy z młodymi piłkarzami to jest coś niewiarygodnego – ocenił Jan Ziółkowski.

– Jest prosty przykład. Miałeś chłopaków jeszcze młodszych niż ja – Szczepaniak, Adkonis. I oni byli na przykład poza kadrą meczową. I masz niedziela 20:00 mecz. A w niedzielę o 10:00 mieli trening indywidualny godzinę. Trener Goncalo Feio wychodził z nimi robić ten trening indywidualny sam, nie wysyłał żadnych asystentów. (…) Dla młodego piłkarza to jest taki sygnał, że ktoś wierzy w ciebie, że możesz być ważną częścią tej drużyny – opowiedział Ziółkowski.

Jan Ziółkowski niezwykle rozwinął się pod okiem Goncalo Feio. W efekcie trafił do AS Romy. Włoski klub zapłacił za niego około 6,6 miliona euro. Obecnie Transfermarkt wycenia go na aż 7,5 miliona euro.





fot. screen Eleven Sports

Portugalski gigant chce Oskara Pietuszewskiego! Padła konkretna kwota

FC Porto monitoruje sytuację Oskara Pietuszewskiego. Według doniesień „Meczyków”, portugalski klub chce sprowadzić do siebie polski talent. Padła konkretna kwota transferu.




Oskar Pietuszewski wzbudza coraz to większe zainteresowanie na rynku transferowym. Przed kilkoma dniami w mediach ukazała się informacja o klubach, które obserwowały 17-latka w akcji podczas jednego z ostatnich meczów Jagiellonii. Wśród nich znalazły się takie marki jak Bayern Monachium czy Bologna. Wcześniej mówiono również o obserwacji ze strony FC Barcelony.

Najnowsze wieści ws. Oskara Pietuszewskiego przekazał Tomasz Włodarczyk z „Meczyków”. Jego zdaniem, 17-latek trafił na listę życzeń FC Porto! Rozmowy na temat transferu mają już być bardzo poważne. Pietuszewski jest bacznie obserwowany przez Portugalczyków od wielu miesięcy, informuje Włodarczyk.

Według doniesień, FC Porto mogłoby być skłonne wydać za Pietuszewskiego około 11 milionów euro. To uplasowałoby polskiego zawodnika w TOP 20 najdroższych transferów w historii „Smoków”. Obecnie ich rekordem transferowym jest Samu Aghehowa kupiony za 32 miliony euro.

Pomimo zaledwie 17 lat Oskar Pietuszewski od dłuższego czasu jest podstawowym piłkarzem Jagiellonii Białystok. W tym sezonie rozegrał już 31 meczów, w których strzelił 3 bramki i zanotował 2 asysty.





źródło: Meczyki

Lech wzmacnia rywalizację w bramce. Nowy golkiper blisko mistrzów Polski

Lech Poznań finalizuje ruch, który ma wzmocnić rywalizację między słupkami. Wszystko wskazuje na to, że do mistrza Polski trafi Plamen Andreev, młodzieżowy reprezentant Bułgarii.

Nowe nazwisko w Kolejorzu?

W obecnym sezonie numerem jeden w bramce Lecha bezprecedensowym numerem jeden jest Bartosz Mrozek. Teraz jednak Kolejorz postanowił rozejrzeć się za drugim bramkarzem, który ma wzmocnić konkurencję w „klatce”.

Według Dawida Dobrasza z Meczyków, klub od dłuższego czasu rozglądał się za konkurentem, ponieważ sztab szkoleniowy chce zwiększyć presję na podstawowego golkipera.

Początkowo bułgarskie media informowały, że do Poznania może trafić Swietosław Wucow z Lewskiego Sofia. Te doniesienia nie potwierdziły się, chociaż kierunek bułgarski pozostał aktualny. Lech zdecydował się bowiem na innego bramkarza.

Nowym zawodnikiem mistrza Polski ma zostać Plamen Andreev, obecnie związany z Racingiem Santander. Hiszpański klub wypożyczył go z Feyenoordu Rotterdam, który nadal zarządza jego kontraktem. Z artykułu dziennikarza Meczyków wynika, że transfer znajduje się na ostatniej prostej.

21-letni bramkarz ma trafić do Poznania na zasadzie wypożyczenia z opcją wykupu po sezonie. Dla Andreeva będzie to szansa na regularną grę, ponieważ w trwających rozgrywkach zanotował zaledwie pięć występów. Przed nim jednak bardzo trudne zadanie, ponieważ Bartosz Mrozek jest niekwestionowanym numerem jeden w bramce Kolejorza.

Źródło: Meczyki.pl

Brutalny faul Karola Świderskiego w Grecji. Spowodował groźną kontuzję bramkarza rywali

Karol Świderski nie zaliczy ostatniego meczu z PAOK-iem do udanych. Polak spowodował kontuzję jednego z rywali. Diagnoza okazała się tragiczna.




Świderski wrócił do Grecji na początku 2025 roku. W styczniu odszedł z Charlotte FC i został zawodnikiem Panathinaikosu. Wcześniej grał w tamtejszej lidze dla PAOK-u Saloniki.

Groźna kontuzja

Minionej niedzieli Polak mierzył się właśnie ze swoim byłym klubem. „Świder” spędził na murawie 66 minut, a w 47. dopuścił się brutalnego faulu na bramkarzu rywali.

W jego kierunku posłano prostopadłe podanie za linię obrony. Świderski zorientował się, że nie zdąży dobiec do piłki i chciał sfinalizować akcję wślizgiem. Zamiast w piłkę, trafił jednak w Jiriego Pavlenkę.




Czech w wyniku starcia musiał opuścić murawę. Portal protothema.gr podaje, że bramkarz doznał zerwania więzadła pobocznego przyśrodkowego drugiego stopnia w prawym kolanie. Będzie musiał pauzować przynajmniej przez 1,5 miesiąca.

Świderski za swoje wejście zobaczył żółtą kartkę. Po kilkunastu minutach opuścił boisko. Faul zobaczycie poniżej [3:30]:

Lewandowski wrócił do gry. Media nie zachwyciły się jego grą

Powrót Roberta Lewandowskiego do ligowego grania nie przyniósł przełomu. Barcelona wygrała i umocniła się na czele tabeli, ale hiszpańskie media oceniły występ Polaka z wyraźnym chłodem.

Powrót po przerwie i surowe recenzje

FC Barcelona pokonała Villarreal 2:0 i potwierdziła swoją dominację w La Lidze. Bramki zdobyli Raphinha z rzutu karnego oraz Lamine Yamal, dlatego wynik nie pozostawił wątpliwości. Dla kibiców z Polski najważniejsza była jednak obecność Roberta Lewandowskiego, który po raz pierwszy od meczu z Atletico Madryt pojawił się w lidze.

Robert Lewandowski wszedł z ławki rezerwowych i spędził na boisku nieco ponad pół godziny. Nie wpisał się na listę strzelców, ale miał udział przy golu Yamala. Po jego próbie strzału piłka trafiła do Frenkiego de Jonga, a Holender odegrał do młodego skrzydłowego, który wykończył akcję.

Mimo tego media w Hiszpanii nie były dla Polaka łaskawe, chociaż Barcelona przez większą część drugiej połowy zamknęła rywala w polu karnym. Dziennik „Sport” uznał jego występ za mało widoczny i przyznał notę 6.

– Niezauważony. Miał mało kontaktów z piłką, bo brakowało mu miejsca – ocenili dziennikarze.

„Marca” również stwierdziła, że Lewandowski nie odegrał kluczowej roli w zwycięstwie zespołu Hansiego Flicka, dlatego pominęła go w ocenach. Z kolei „Mundo Deportivo” zwróciło uwagę na trwającą niemoc strzelecką.

– Starał się przełamać złą passę i wykazywał zaangażowanie, ale pozostał niewidoczny – napisano.

Najostrzej wypowiedział się portal „El Desmarque”, który wystawił Polakowi notę 4. Dziennikarze podkreślili, że w doliczonym czasie gry Lewandowski częściej dotykał piłki niż przez wcześniejsze pół godziny.

Najbardziej wyważoną opinię przedstawił „AS”. Według tego dziennika napastnik wszedł w dobrej dyspozycji, ale dobrze zorganizowana defensywa Villarreal skutecznie ograniczyła jego możliwości.

Było to ostatnie spotkanie Barcelony w 2025 roku. Kolejna okazja do odpowiedzi ws. formy Lewandowskiego nadejdzie 3 stycznia 2026 roku, kiedy „Blaugrana” zmierzy się w derbach Katalonii z Espanyolem.

Źródło: Polsat Sport

Gasperini podsumował występ Ziółkowskiego przeciwko Juventusowi. „Może popełniać błędy, ale ma ogromny potencjał”

Jan Ziółkowski znalazł się w sobotę w pierwszym składzie AS Romy na hitowy mecz z Juventusem. Polak zaprezentował się nieźle, a po ostatnim gwizdku otrzymał pochwały od trenera.

Ziółkowski trafił do Romy latem, opuszczając Legię za 6,6 mln euro. 20-latek na początku nie mógł liczyć na regularną grę. Gian Piero Gasperini sporadycznie dawał mu szanse. Kolejna nadarzyła się w hitowym starciu z Juventusem.

„Ma ogromny potencjał”

Stoper odwdzięczył się trenerowi solidnym występem. Choć nie ustrzegł się błędów, ostatecznie był jednym z najlepszych zawodników Romy. Po meczu Gasperini podkreślał, że Ziółkowski ma ogromny potencjał.

– Nie jest to żadne zaskoczenie, straciliśmy N’Dickę i Hermoso. To piłkarz z doskonałymi perspektywami i moim zdaniem grał dobrze. Może popełniać błędy jak każdy, ale uważam, że ma ogromny potencjał – ocenił.

– Wszyscy zagrali na wysokim poziomie, w tym zawodnicy, którzy rzadziej pojawiali się na boisku, tacy jak Rensch i Ziółkowski – uzupełnił szkoleniowiec.

Jakub Kamiński nie schodzi z ust niemieckich dziennikarzy! Polak wychwalany, mimo porażki FC Koeln

Jakub Kamiński nadal zachwyca w Niemczech. Mimo porażki FC Koeln z Unionem Berlin (0-1) ponownie zebrał świetne recenzje.




W lipcu Kamiński odszedł z Wolfsburga na wypożyczenie do FC Koeln. Ruch okazał się idealny, a Polak rozwinął skrzydła w Kolonii. Niemal pewne wydaje się, że „Koziołki” po sezonie wykupią go na stałe.

Na ustach dziennikarzy

23-latek wprowadził się fenomenalnie do nowego klubu. W pierwszej części sezonu 2025/26 rozegrał 15 meczów, w których strzelił 5 goli i dołożył asystę. Wyrósł przy tym na prawdziwego lidera swojej drużyny.

Minionej soboty Kamiński rozegrał kolejne spotkanie, tym razem przeciwko Unionowi Berlin. Polak wielokrotnie pokazywał się do gry i wyróżniał się niezwykłą aktywnością. Mimo jego starać Koeln przegrało 0-1, ale reprezentant Polski zebrał świetne noty.




– Od początku był niczym wir na swojej ulubionej pozycji. Był zdecydowanie najbardziej zauważalnym zawodnikiem Kolonii i w związku z tym miał najlepsze sytuacje. W drugiej połowie został zmieniony, bo szybko był niewidoczny – podsumował występ Kamińskiego portal „Express”.

– Oddał wszystkie strzały Koeln na bramkę berlińczyków. Cały czas był w ruchu, sprawiał Unionowi ogromne problemy, zwłaszcza w pierwszej połowie. W sobotę nie udało mu się jednak strzelić gola. Podejrzewano go również o zagranie ręką, gdy piłka odbiła się od jego uda i trafiła w ramię. Sędzia Dingert nie dopatrzył się jednak żadnego zachowania uzasadniającego rzut karny – dodała redakcja Koelner Stadt-Anzeiger.

Były obrońca Ekstraklasy z kosmiczną wyceną. Transfermarkt zaktualizował jego wartość

Jeszcze niedawno grał na boiskach Ekstraklasy, a dziś jego nazwisko jest znane wśród skautów największych klubów. Aktualizacja Transfermarkt wyniosła byłego piłkarza Radomiaka, Lukę Vuskovicia na poziom, który jeszcze kilka miesięcy temu brzmiał jak fantazja.

Od Radomia do europejskiej czołówki

Niemiecki portal Transfermarkt opublikował nową aktualizację wartości rynkowych, a jedna z wycen szczególnie przyciąga uwagę polskich kibiców. Luka Vusković, były zawodnik Radomiaka Radom, osiągnął pułap 40 milionów euro. To najwyższa wycena piłkarza, który w tak niedalekiej przeszłości występował w Ekstraklasie.

Chorwacki stoper spędził w Radomiu sezon 2023/24 na zasadzie wypożyczenia. Wówczas portal szacował jego wartość na około 7 milionów euro, dlatego obecny skok robi ogromne wrażenie. W barwach Radomiaka rozegrał 14 spotkań ligowych, strzelił trzy gole i zanotował asystę, ale jego gra wzbudzała skrajne opinie.

Vusković imponował w ofensywie, ponieważ często skutecznie włączał się w akcje pod bramką rywali. Jednocześnie miewał problemy w defensywie, a początek jego przygody z Ekstraklasą okazał się bolesny. Radomiak w pierwszych meczach tracił wiele bramek.

Mimo tych trudności czas spędzony w Polsce okazał się ważnym etapem rozwoju. Po Ekstraklasie Chorwat ruszył dalej, a jego wartość rosła błyskawicznie. Dzisiejsza wycena stawia go powyżej Lionela Messiego i Cristiano Ronaldo razem wziętych, choć to raczej symbol skali potencjału niż realnego porównania sportowego. Przede wszystkim ich wiek odgrywa wielką rolę.

Transfermarkt wskazuje jednoznacznie, że Ekstraklasa była dla Vuskovicia trampoliną, a nie przystankiem. Z perspektywy polskiej ligi to także sygnał, że młodzi piłkarze mogą budować tu wartość, nawet jeśli ich pobyt trwa krótko. W przypadku Chorwata ten etap okazał się kluczowy, ponieważ zapoczątkował drogę do absolutnego topu.

Według ostatnich doniesień piłkarz Tottenhamu (aktualnie wypożyczony do HSV – przyp. red.) znalazł się między innymi na radarze FC Barcelony.

Źródło: X, Transfermarkt.de, sport.pl

To będzie pierwszy transfer Marka Papszuna w Legii? Nowy napastnik na celowniku. Niedawno strzelił jej gola

Marek Papszun jest już oficjalnie trenerem Legii Warszawa. To ma być jednak dopiero początek zimowej przebudowy stołecznej drużyny. Kolejnym celem „Wojskowych” ma być zatrudnienie nowego napastnika.




Legia skończyła rundę jesienną Ekstraklasy na 17. miejscu w tabeli. Straciła także szansę na obronienie Pucharu Polski, a także odpadła z Ligi Konferencji. W klubie obecnie trwa przebudowa, która rozpoczęła się od zatrudnienia Marka Papszuna.

Nowy napastnik

Angaż nowego szkoleniowca to jednak dopiero początek. Według medialnych informacji, Legia chce zimą podpisać nowego napastnika. To pokłosie fatalnej wpadki transferowej z Miletą Rajoviciem, który trafił latem do Warszawy.

Antonio Colak, który pozostaje w odwodzie, także nie jest traktowany jako pierwszy wybór przy ustalaniu składu. Tym samym klub intensywnie poszukuje nowego snajpera.




Jak podaje Rudy Galetti, Legia interesuje się Nardinem Mulahusejnoviciem. Bośniak występuje obecnie w Noah FC, w którego barwach miał okazję zagrać przeciwko Legii w LKE. Strzelił jej zresztą gola.

Żeby było ciekawiej, Papszun powinien dobrze znać tego napastnika. Gdy trenował Raków, klub z Częstochowy także go obserwował.




Mulahusejnović trafił do Noah w lipcu. W bieżącym sezonie rozegrał 24 mecze, w których strzelił 9 goli. Na koncie ma również 4 asysty.

Fot. Screen – YouTube / Meczyki


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.