Kibice reagują na czerwoną kartkę dla Wojciecha Szczęsnego! „Jak za złotych lat w reprezentacji” [REAKCJE]

Wojciech Szczęsny otrzymał czerwoną kartkę w meczu o Superpuchar Hiszpanii przeciwko Realowi Madryt. Kibice raczej prześmiewczo potraktowali zachowanie polskiego bramkarza.




Za nami finałowe starcie o Superpuchar Hiszpanii. Po trofeum sięgnęła FC Barcelona. Duma Katalonii pokonała Real Madryt aż 5:2. W wyjściowym składzie Barcy na to spotkanie znaleźli się Wojciech Szczęsny i Robert Lewandowski.

Niestety, Wojciech Szczęsny nie zaliczył najlepszego występu. W drugiej połowie, przy wyniku 5:1 dla Barcy, polski golkiper sfaulował przed polem karnym Kyliana Mbappe. Za swoje zagrania Polak otrzymał czerwoną kartkę i musiał opuścić boisko. Na jego szczęście Real nie zdołał już odwrócić losów tego pojedynku.

Pomimo czerwonej kartki dla Wojciecha Szczęsnego Barca i tak zdołała wysoko wygrać z Realem. I to też dlatego kibice nie są jakoś szczególnie źli na polskiego golkipera. Widać to między innymi po opiniach krążących w internecie. Część kibiców Barcy ma jednak niedosyt, bo ich zdaniem – gdyby nie czerwona kartka dla Szczęsnego – Blaugrana mogła wygrać to spotkanie jeszcze większą różnicą bramek.




Bartłomiej Drągowski uderzył rywala głową. Dostał czerwoną kartkę i sprokurował karnego [WIDEO]

Bartłomiej Drągowski nie wytrzymał ciśnienia podczas meczu Panathinaikosu z Panserraikosem. Reprezentant Polski dopuścił się niepotrzebnego ataku na rywala. Przy okazji doprowadził do rzutu karnego przeciwko swojej drużynie.

Panathinaikos zremisował niedzielne starcie z Panserraikosem (2-2). 69. minut na boisku w barwach gości spędził Bartłomiej Drągowski. Polak w drugiej części meczu został wyrzucony z boiska.




Przy wyniku 1-2, bramkarz starł się z Betancorem i uderzył go głową. Za atak na rywala Polak zobaczył czerwoną kartkę. Ponadto, sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy, który został wykorzystany przez poszkodowanego piłkarza.

Jagiellonia rozstała się z piłkarzem, bo miał mieć długi. Zawodnik zapowiada pozew

W piątek Jagiellonia Białystok poinformowała o rozstaniu z Aurelienem Nguiambą. Decyzja była dość niespodziewana, ale jak poinformował Łukasz Olkowicz – związana z dużo poważniejszą sprawą. Sytuacja jest rozwojowa i sam zawodnik postanowił wydać oświadczenie.




Podlasianie w piątek zdecydowali się na rozwiązanie kontraktu z Nguiambą za porozumieniem stron. Wcześniej nic nie wskazywało na to, aby 25-latek miał opuścić Białystok. Swojego zdziwienia zaistniałą sytuacją, nie kryli także kibice Jagiellonii.

Długi i pozew

Jeszcze tego samego dnia szczegóły całej sprawy przedstawił Łukasz Olkowicz. Za pośrednictwem „Przeglądu Sportowego Onet” zdradził powód rozstania Jagiellonii z piłkarzem. Dziennikarz napisał, że 25-latek popadł w poważne długi, a jego problemy odbijały się negatywnie na szatni.

Nguiamba postanowił nie pozostawiać tej sprawy samej sobie. Za pośrednictwem mediów społecznościowych zdecydował się na komentarz. Zaprzeczył przy tym informacjom podanym przez Olkowicza.




– Od wczoraj w prasie krążą nieprawdziwe informacje, które mogą naruszać moją reputację. Stanowczo zaprzeczam tym zarzutom i formalnie zastrzegam sobie prawo do podjęcia kroków prawnych wobec ich autorów – napisał Francuz.

PZPN pracuje nad młodzieżowym reprezentantem Brazylii! Zagra w polskiej kadrze?

Przedstawiciele Polskiego Związku Piłki Nożnej badają temat Ronalda Falkoskiego. 21-latek wyraził wstępne zainteresowanie grą dla reprezentacji Polski.

Kilka miesięcy temu w polskich mediach zrobiło się głośno o Ronaldzie Falkoskim. Wszystko za sprawą wywiadu udzielonemu na łamach „TVP Sport”. Wówczas 21-latek otwarcie wyraził chęć gry dla reprezentacji Polski. – To marzenie moje i mojej rodziny. Staramy się skontaktować z polską federacją, aby znaleźć sposób. Byłbym zaszczycony i bardzo szczęśliwy, gdyby tak się stało – mówił niemal rok temu Falkoski. Więcej w tym temacie pisaliśmy TUTAJ.




Ronald Falkoski urodził się 11 lutego 2003 roku w Brazylii. 21-latek ma polskie korzenie, gdyż jego pradziadek pochodził z Polski. Swego czasu opuścił on Polskę na rzecz właśnie Brazylii, gdzie założył jedną z pierwszych polskich osad w tym kraju.

Ronald jest obecnie piłkarzem Gremio Porto Alegre. Występuje głównie na pozycji defensywnego pomocnika. Ma on za sobą występy w brazylijskich drużynach młodzieżowych w kilku kategoriach wiekowych. W ubiegłym roku występował w drużynie U-23, z którą walczył o kwalifikację do turnieju olimpijskiego.

Nowe wieści w sprawie Falkoskiego dostarczył Tomasz Włodarczyk z „Meczyków”. Według jego informacji w ostatnim czasie PZPN przypatrzył się 21-latkowi. Miało dojść do rozmowy telefonicznej, w której Falkoski miał potwierdzić swoją chęć gry w biało-czerwonych barwach. Do ewentualnego powołania jednak jeszcze daleka droga. Ronald wciąż nie ma polskiego paszportu. Złożył już wniosek, jednak wciąż czeka na zakończenie procesu przyznawania obywatelstwa.




Ronald Falkoski ma za sobą jednak nie najlepszy sezon. W minionym roku 21-latek rozegrał zaledwie 11 spotkań w lidze brazylijskiej. Ani razu nie wystąpił w wyjściowym składzie swojej drużyny w tych rozgrywkach.

Polacy z Barcelony wzięli udział w wyzwaniu siedmiu sekund. Szczęsny miał problemy z pytaniem o „maluchów” [WIDEO]

Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny w przededniu finału Superpucharu Hiszpanii z Realem Madryt wzięli udział w zabawie znanej jako „Wyzwanie siedmiu sekund”. Były bramkarz reprezentacji Polski miał problem z jednym pytaniem dotyczącym „dwóch maluchów”.

Trudne pytanie dla Szczęsnego

„Wyzwanie siedmiu sekund” polega na tym, że uczestnicy zadają sobie pytania, na które trzeba odpowiedzieć w ciągu zaledwie siedmiu sekund. Szczęsny i Lewandowski stanęli naprzeciw siebie w tej zabawie.

Jedno z pytań okazało się szczególnie trudne dla Wojciecha Szczęsnego. Dotyczyło zawodników, którzy strzelili bramki w ostatnim wygranym przez Barcelonę Superpucharze Hiszpanii. Szczęsny bez problemu wymienił Roberta Lewandowskiego, ale dalsze odpowiedzi sprawiły mu trudność.

Lewandowski próbował pomóc koledze, sugerując: „Dwóch maluchów”. Po chwili zastanowienia Szczęsny odpowiedział: „Messi?” – co wywołało uśmiech na twarzy kapitana reprezentacji Polski.

Następnie poprawił się, wskazując Pedriego i Gaviego, co ostatecznie było poprawną odpowiedzią. Rywalizacja w grze zakończyła się remisem 2:2, a zwycięzca został wyłoniony w poprzez „papier, kamień, nożyce”. Tutaj lepszy okazał się bramkarz. Całość wyzwania możecie zobaczyć na poniższym wideo:

Polski duet w finale?

Hiszpańskie media spekulują, że obaj Polacy wyjdą na boisko od pierwszej minuty w niedzielnym finale Superpucharu Hiszpanii. Wojciech Szczęsny ma ponownie stanąć między słupkami.

Hansi Flick podobno docenia jego postawę i planuje dać mu kolejną szansę. Przypomnijmy, że w styczniu 2023 roku FC Barcelona pokonała Real Madryt 3:1 w meczu o Superpuchar Hiszpanii. Bramki zdobyli wtedy właśnie Lewandowski, Pedri i Gavi.

Finałowy mecz Barcelony z Realem Madryt odbędzie się w niedzielę 12 stycznia o godzinie 20:00.

Źródło: FC Barcelona

Kuriozalna pomyłka organizatorów MP w skokach narciarskich. Jakub Wolny otrzymał dyplom z innej dyscypliny

Organizatorzy sobotnich Mistrzostw Polski w skokach narciarskich zdecydowanie się nie popisali. Jakub Wolny, który zajął 3. miejsce, otrzymał dyplom za zajęcie miejsca na podium w… kombinacji norweskiej.

W sobotę miały miejsce Mistrzostwa Polski w skokach narciarskich. Po raz pierwszy w karierze po złoto sięgnął Paweł Wąsek. Za jego plecami znalazł się Kamil Stoch. Brązowy medal przypadł Jakubowi Wolnemu. Co ciekawe, w pierwszej „10” znalazło się dwóch Kazachów i jeden Słowak.




Po konkursie ciekawą rzecz zaobserwował jeden z użytkowników Twittera, Rafał Borzyński. Zauważył on błąd na dyplomie Jakuba Wolnego. 29-latek otrzymał dyplom za zajęcie 3. miejsce w… kombinacji norweskiej. U pozostałych skoczków na podium dyplom był już prawidłowy.




To byłaby transferowa bomba. Bohater Chorwacji z mundialu w Katarze rozmawia z polskim klubem

Portal polsatsport.pl zapowiada bombę transferową. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że wkrótce do Ekstraklasy może trafić Mislav Orsić. Z Chorwatem rozmowy ma prowadzić Raków Częstochowa.




Orsić to były reprezentant Chorwacji. Był między innymi uczestnikiem mundialu w Katarze, gdzie zapewnił „Ognistym” brązowy medal. Dzięki jego bramce wygrali z Marokiem 2-1.

Trafi do Polski?

W drużynie narodowej Orsić uzbierał w sumie 27 występów. Ma przy tym bardzo ciekawe CV. Lwią część swojej kariery spędził w Dinamie Zagrzeb, ale grał także w Korei Południowej czy Chinach.




Ostatnio grał w Trabzonsporze, w którym zaliczył zaledwie osiem występów. Obecnie pozostaje wolnym zawodnikiem. Mimo 32 lat na karku, wciąż kilka klubów wydaje się zainteresowane jego zatrudnieniem – w tym kluby z Polski.

Według portalu polsatsport.pl, Orsić ma prowadzić rozmowy w sumie z trzema ekstraklasowiczami. Najbardziej zaawansowane mają być jednak te z Rakowem Częstochowa. Dwóch pozostałych drużyn nie znamy.

Kulesza wskazał problemy reprezentacji. „Trener Probierz dziś nie ma zbyt dużego wachlarza możliwości”

Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej w rozmowie z TVP Sport podsumował mijający rok z perspektywy występów polskiej reprezentacji. Kulesza wskazał kluczowe problemy, z którymi zmaga się kadra narodowa. Podkreślił również wyzwania, jakie stoją przed kadrą w nadchodzących meczach.

Problemy z regularną grą kadrowiczów

Jednym z głównych tematów rozmowy była sytuacja polskich piłkarzy w klubach. Według Kuleszy zbyt wielu reprezentantów nie gra regularnie, co przekłada się na ich formę i możliwość zaprezentowania pełnego potencjału podczas spotkań w barwach narodowych.

– Jeśli dziś patrzymy na naszą reprezentację, to tylko czterech kadrowiczów gra w klubach pełne 90 minut, pozostali w klubach nie grają, lub grają bardzo mało. Wiemy, że gdy piłkarz nie gra, to później ciężko odnaleźć mu się na boisku podczas meczu reprezentacyjnego. Taki piłkarz nie ma możliwości pokazania się ze swojej najlepszej strony, bo po prostu nie pozwala mu na to między innymi jego kondycja. Rytm meczowy jest w tym przypadku bardzo ważny – powiedział prezes PZPN.

Według 62-latka brak regularnej gry zawodników utrudnia selekcjonerowi Michałowi Probierzowi odpowiednie przygotowanie drużyny. Kulesza podkreślił, że piłkarze spędzają w klubach około 300 dni w roku, a z reprezentacją jedynie 20 dni, co ogranicza jego możliwości treningowe.

Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej odniósł się także do sytuacji selekcjonera Michała Probierza.

– Michał Probierz dziś nie ma zbyt dużego wachlarza możliwości. Patrząc historycznie, na mistrzostwa Europy w Niemczech, to w spotkaniu z Austrią po stronie naszych rywali było 14 zawodników, którzy grali regularnie w Bundeslidze. Naszych piłkarzy z takim dorobkiem zbyt wielu w składzie nie było, widzimy więc, jak duże są to różnice. Później kibice wymagają od Michała Probierza, od zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej, żeby nasi piłkarze grali. My też tego chcemy – stwierdził.

W nadchodzącym roku polską reprezentację czeka start eliminacji mistrzostw świata. Biało-Czerwoni zmierzą się m.in. z Holandią lub Hiszpanią, a także z Finlandią, Litwą i Maltą. Pierwsze mecze eliminacyjne reprezentacja rozegra 21 i 24 marca.

– W 2025 roku życzyłbym sobie, żebyśmy uzbierali jak najwięcej punktów w eliminacjach mistrzostw świata, bo zdajemy sobie sprawę z tego, jak to jest ważne dla związku, dla rozwoju polskiej piłki, ale przede wszystkim dla kibiców polskiej reprezentacji – zakończył.

Źródło: TVP Sport

Lech Poznań złożył ofertę za piłkarza Olympiakosu. Padła kwota

Lech Poznań kontynuuje przygotowania do rundy wiosennej Ekstraklasy. Po zakontraktowaniu Islandczyka Gísliego Thórdarsona za pół miliona euro, klub nie zwalnia tempa w poszukiwaniu kolejnych wzmocnień. Według portalu Sportowy Poznań, Kolejorz złożył ofertę za greckiego obrońcę. Padła również kwota umieszczona w propozycji.

Lech z konkretną ofertą za piłkarza Olympiakosu

Jak donosi Maksymilian Dyśko z portalu Sportowy Poznań, Lech Poznań złożył ofertę za greckiego obrońcę Apostolosa Apostolopoulosa.

Według wspomnianego źródła propozycja wynosi 700 tysięcy euro za sam transfer podstawowy, do którego mogą dojść bonusy oraz procent z przyszłej sprzedaży.

Apostolopoulos to zawodnik uniwersalny, mogący grać na lewej i prawej obronie, a także jako środkowy obrońca. Taka wszechstronność byłaby cennym atutem dla układanki trenera Nielsa Frederiksena.

Grecki obrońca mógłby stanowić wartościowe uzupełnienie składu i alternatywę dla Michała Gurgula.

Apostolopoulos rozegrał w bieżącym sezonie łącznie osiem spotkań dla Olympiakosu. Spędził na boisku 480 minut. Jego kontrakt z greckim klubem obowiązuje do 30 czerwca 2026 roku.

Źródło: Sportowy Poznań

Kingsley Coman zapytany o Lewandowskiego i Kane’a. Wskazał między nimi różnicę

Kingsley Coman udzielił wywiadu Rio Ferdinandowi. Francuz został zapytany o różnice między Robertem Lewandowskim, a Harrym Kanem z perspektywy gry na pozycji skrzydłowego. Wszak Coman miał okazję grać z oboma tymi zawodnikami.




Robert Lewandowski spędził w Bayernie 8 lat. W tym czasie pobił wiele rekordów strzeleckich. Latem 2022 roku opuścił klub na rzecz FC Barcelony. Rok później Bayern znalazł następcę polskiego snajpera. Bawarczycy postawili na Harry’ego Kane’a. Anglik dobrze odnalazł się w nowym otoczeniu. Pod względem statystyk prezentuje się porównywalnie do polskiego napastnika.

W ostatnich latach w mediach trwa zażarła dyskusja odnośnie tego, kto jest lepszy – Robert Lewandowski czy Harry Kane. Mimo wszystko są to napastnicy o zdecydowanie innej charakterystyce. I to samo w ostatnim wywiadzie dla Rio Ferdinanda chciał przekazać Kingsley Coman. Mimo to wskazał on różnicę między nimi z perspektywy gry na skrzydle.




– Powiedziałbym, że Harry ma nieco większy wpływ na grę. Lewandowski prosi o więcej dośrodkowań i w zasadzie musisz grać bardziej pod niego. Więc Lewandowski jest bardziej tego typu piłkarzem, przy którym na końcu potrzebujesz skrzydłowego, który będzie mu zapewniał sytuacje do zdobycia bramki. Harry jest jednym z niewielu napastników, który sprawia, że skrzydłowy jest lepszy – ocenił Kingsley Coman.

– Nie powiem, który z nich jest lepszy. W tym w czym Lewandowski jest lepszy, Harry jest również bardzo dobry. I w czym Harry jest lepszy, Lewandowski jest także niezły – dodał Francuz.

Kosecki z szokującym wspomnieniem z Niemiec. „Policja przetrzepała mi cały samochód”

Jakub Kosecki w programie „To jest Sport.pl”podzielił się jedną z najbardziej nietypowych sytuacji, jakie spotkały go w trakcie kariery piłkarskiej. „Kosa” powiedział o swoich doświadczeniach z czasów gry w niemieckim SV Sandhausen i konfrontacji z policją.

Wspomnienia Koseckiego z Niemiec

Jakub Kosecki grał w SV Sandhausen przez dwa sezony – najpierw w ramach wypożyczenia z Legii Warszawa, a później na stałe po transferze definitywnym. Jak wspomina, kultura dyscypliny i punktualności w niemieckim futbolu była niezwykle rygorystyczna.

– Często mówi się, że Niemcy są jak roboty. Porządek, czystość, grafik, nie można się spóźniać. (…) Tak jak w różnych klubach się spóźniałem, tak w Niemczech nigdy. Trener potrafił cię usadzić na ławce na kilka meczów za jakąś głupotę jak spóźnienie na obiad czy do autokaru. Wszystko musiało odbywać się punktualnie – relacjonował Kosecki w Sport.pl.

Pewnego ranka, jadąc na trening z Mannheim do Sandhausen, Kosecki został zatrzymany przez niemiecką policję.

– Wsiadłem wcześniej, mówię: „posłucham muzyczki”. Jadę, ograniczenie do 80 km/h, ja jechałem około 70 km/h. Przede mną w takim samym tempie jechała policja. I już myślę: „coś mi tu nie gra, zaraz będzie jakiś problem – wspominał Kosecki.

Policja zatrzymała go do kontroli, przeszukała samochód, a także wykonała testy na obecność narkotyków. Kosecki musiał zadzwonić do klubu, by poinformować o spóźnieniu. Dla własnego bezpieczeństwa robił zdjęcia i filmy na dowód sytuacji.

Mimo nietypowych okoliczności trener SV Sandhausen nie zaakceptował wyjaśnień piłkarza.

– Oczywiście się spóźniłem, wpadłem do klubu, a trener tylko spojrzał na zegarek. Przysięgam, że przez trzy mecze nie podniosłem się z ławki. Trener powiedział mi, że to ja jeżdżę samochodem i to moja wina. Jego nic nie interesowało tylko punktualność – podsumował Kosecki.

Źródło: Sport.pl