Hajto oburzony poziomem zarządzania Schalke. Zaproponował klubowi polskiego trenera i nie dostał odpowiedzi

Tomasz Hajto udzielił wywiadu portalowi „Reviersport.de”. Były reprezentant Polski we wspomnianej rozmowie stwierdził, że Marek Papszun byłby świetnym kandydatem do objęcia Schalke 04.




Co dalej z uznanym niemieckim klubem?

Schalke przeżywa ostatnio spory kryzys. Drużyna po spadku z Bundesligi walczy o utrzymanie w drugiej dywizji. Niedawno klub z Zagłębia Ruhry rozstał się z Thomasem Reisem.




Polscy sędziowie docenieni w Europie. To pierwsza taka sytuacja w historii polskiej piłki [CZYTAJ]

Później Schalke poszukiwało nowego szkoleniowca. Według Tomasza Hajty idealnym rozwiązaniem byłoby zatrudnienie Marka Papszuna. Dyrektor niemieckiego klubu postanowił jednak postawić na Karela Geraertsa.




– To niewiarygodne, jak duża jest niekompetencja w tym klubie. Podam przykład: przed podpisaniem kontraktu z Karelem Geraertsem rozmawiałem przez telefon z Andre Hechelmannem i zaproponowałem mu polskiego trenera, Marka Papszuna, mistrza Ekstraklasy. Jest wybitnym szkoleniowcem i człowiekiem. Hechelmann uznał ten pomysł za bardzo interesujący i chciał się ze mną skontaktować za dzień lub dwa. Co się stało? Brak odpowiedzi i zatrudnienie Geraertsa – powiedział Tomasz Hajto w rozmowie z „Reviersport.de”.

– Wtedy pomyślałem sobie: „Z jakimi amatorami mam do czynienia?”. Jeśli jesteś doświadczonym dyrektorem sportowym, to wrócisz do nas i ewentualnie odwołasz wszystko, ale w odpowiedni sposób. Wtedy wszystko w porządku. Ale tak? To pokazuje, jak Schalke obecnie funkcjonuje, po prostu amatorsko – dodał.




Źródło: Reviersport.de, meczyki.pl

Polscy sędziowie docenieni w Europie. To pierwsza taka sytuacja w historii polskiej piłki

Polscy sędziowie zostali docenieni przez oficjeli UEFA. Aż 4 polskie składy sędziowskie poprowadzą mecze europejskich pucharów w tym tygodniu. To pierwsza taka sytuacja w historii.




Polski Związek Piłki Nożnej pochwalił się niewątpliwym sukcesem polskich sędziów. Po raz pierwszy w historii polskiego sędziowania aż cztery polskie zespoły arbitrów poprowadzą mecze tej samej kolejki europejskich pucharów. Polacy poprowadzą mecze na trzech różnych szczeblach rozgrywek – od Ligi Mistrzów, przez Ligę Europy, po Ligę Konferencji Europy.




Już dziś dwa polskie składy sędziów poprowadzą dwa mecze Ligi Mistrzów. Zespół Szymona Marciniaka posędziuje mecz pomiędzy Paris Saint-Germain, a Newcastle United. Pomagać mu będą Tomasz Listkiewicz, Adam Kupsik (sędziowie liniowi), Paweł Raczkowski (sędzia techniczny) oraz Tomasz Kwiatkowski (VAR). Z kolei Bartosz Frankowski będzie rozjemcą w meczu Szachtar Donieck – Royal Antwerp FC. Pomagać mu będą Marcin Boniek, Jakub Winkler (sędziowie liniowi) oraz Patryk Gryckiewicz (sędzia techniczny).




Kolejne dwa mecze z udziałem polskich sędziów odbędą się w czwartek. Daniel Stefański poprowadzi mecz Ligi Europy między Servette FC a AS Roma. Na liniach pomogą mu Dawid Golis i Michał Obukowicz, sędzią technicznym będzie Wojciech Myć. Tego samego dnia spotkanie Ligi Konferencji Europy pomiędzy Einstrachtem Frankfurt, a PAOK-iem Saloniki poprowadzi Damian Sylwestrzak. Sędziami liniowymi będą Bartosz Heinig i Adam Karasewicz, sędzią technicznym Paweł Malec, a za VAR będzie odpowiadać duet Bartosz Frankowski i Krzysztof Jakubik.




To pierwszy taki przypadek w historii polskich sędziów, by aż cztery składy arbitrów poprowadziły mecze w tym samym tygodniu europejskich rozgrywek. Tę sytuację skomentował przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN, Tomasz Mikulski.

– To naprawdę wyjątkowy moment, z którego jako Kolegium Sędziów PZPN jesteśmy bardzo dumni. Cztery polskie zespoły jadą na ważne i prestiżowe europejskie mecze. Licząc arbitrów VAR, jest to aż 20 osób. To jasny dowód na to, że UEFA wyjątkowo ceni polskich sędziów i dostrzega pracę, którą wkładamy w ich wyszkolenie – skomentował Tomasz Mikulski.


fot. Kacper Polaczyk/Polczyk FOTO

Piłkarz Brighton podarował koszulkę kibicowi, po czym… prosił o jej zwrot. Komiczna sytuacja [WIDEO]

Brighton prosi o zwrot koszulki, którą Joel Veltman podarował kibicowi przy okazji meczu z Nottingham Forest (3-2). Wszystko przez wszyty w trykot GPS. 




„Mewy” popadły ostatnimi czasy w lekki kryzys i w sześciu meczach z rzędu nie odniosły zwycięstwa. Przełamanie przyszło w weekend, konkretnie przy okazji sobotniego meczu z Nottingham Forest. Ekipa Roberto De Zerbiego wygrała 3-2, a na kilka minut w końcówce na murawie pojawił się nawet Jakub Moder.

Zwrot koszulki

Na boisku obecny był także Joel Veltman, który po ostatnim gwizdku zdjął z siebie koszulkę i rzucił w stronę trybun. Trykot złapał jeden z kibiców gości. Holender po chwili zorientował się, że w strój wszyty był moduł GPS, który monitorował jego parametry na boisku. Piłkarz szukał wzrokiem fana, który wziął koszulkę, lecz na próżno.




Veltman nie miał już innej możliwości, jak tylko wystosować oświadczenie na Twitterze. Te zostało opublikowane na oficjalnym koncie Brighton. Obrońca poprosił kibica o zwrot koszulki z GPSem. W zamian obiecał podarowanie mu drugiego trykotu, już bez modułu.

Brighton na razie nie poinformowało, czy kibica z koszulką udało się znaleźć. Klub obrócił jednak sytuację w żart, co widać w tweetach do niej nawiązujących.

FC Barcelona zapłaci swoim piłkarzom za rozegranie meczu. W klubie doszło do buntu

FC Barcelona przed świętami Bożego Narodzenia zagra mecz towarzyski w USA. Plan klubu miał nie spodobać się zawodnikom Blaugrany. Klub z kolei miał podjąć zdecydowane kroki, aby skutecznie stłumić bunt. 




20 grudnia Barcelona zagra ostatni mecz ligowy w 2023 roku z Almerią. Chwilę później drużyna Xaviego znajdzie się w samolocie do Dallas, gdzie zaledwie 25 godzin później zmierzą się z Club America w sparingu.

Pieniądze stłumiły bunt

Decyzja klubu o rozegraniu jeszcze jednego meczu w tym roku, w dodatku tak szybko po spotkaniu z Almerią, wzbudziła masę kontrowersji. Tym bardziej że dopiero co kontuzji nabawił się Gavi, a cały kalendarz jest mocno napięty i, i tak nadwyręża piłkarzy. „Sport” nie owija jednak w bawełnę i wprost pisze o powodach, dla których Barcelona zgodziła się na dodatkowe spotkanie.




– Powód, dla którego Barcelona przyjęła zaproszenie, jest ekonomiczny. Klub za jego rozegranie zarobi 4 mln euro – twierdzą hiszpańscy dziennikarze. 




Cała sytuacja niekoniecznie odpowiada zawodnikom Blaugrany. Większość z nich miała stanowczo sprzeciwić się podróży do USA. W celu szybkiego stłumienia buntu, Barcelona zdecydowała się na wypłacenie piłkarzom dodatkowego wynagrodzenia.




– Propozycja, którą otrzymali za nie robienie hałasu, cichy wyjazd do USA i powrót do domu z uśmiechem, to 100 tysięcy euro na głowę – podał „Sport”.

Tomas Pekhart zapytany o Marka Papszuna w reprezentacji Czech. „To byłaby bomba!”

Tomas Pekhart skomentował plotki łączące Marka Papszuna z objęciem reprezentacji Czech. Napastnik Legii Warszawa nie ukrywa, że taki ruch byłby dla niego bardzo atrakcyjny. 

Papszun pozostaje „bezrobotny” od końca zeszłego sezonu. Wówczas, po zdobyciu mistrzostwa Polski z Rakowem Częstochowa, zdecydował się na opuszczenie klubu. Od tamtej pory pojawiają się różne rewelacje w kwestii jego przyszłości.




W pewnym momencie szkoleniowiec był łączony z objęciem reprezentacji Polski po Fernando Santosie. Tak się jednak nie stało, a stanowisko przypadło Michałowi Probierzowi.

Czeskie plotki

Dość niespodziewanie pojawiły się natomiast informacje, że Papszun znalazł się w orbicie zainteresowań reprezentacji Czech. Z tamtejszej kadry zrezygnował bowiem Jaroslav Silhavy, który mimo wywalczenia bezpośredniego awansu na Euro 2024 zmagał się z ogromną krytyką. Portal „ruik.cz” już jakiś czas temu podał, że były trener Rakowa miałby go zastąpić.




Zwolennikiem takiego rozwiązania jest Tomas Pekhart. Napastnik Legii Warszawa nie ukrywa, że byłby zachwycony, gdyby Papszun przejął jego rodzimą reprezentację.

To byłaby bomba. W Polsce ma ogromne nazwisko. Ci, którzy trenowali pod jego okiem w Rakowie, mówią, że odkąd zaczęli z nim pracę, zupełnie inaczej postrzegają piłkę i wszystko wokół niej. Zwraca uwagę na rzeczy, o których inny trener nawet by nie pomyślał. Inaczej jest prowadzić drużynę narodową niż klub, ale gdyby dostał czas… – stwierdził na łamach Isport.blesk.cz.




Czeka na odpowiednią ofertę. Być może chce drużyny, w której zawodnicy będą chcieli ciężko pracować, jak miało to miejsce w Rakowie. Pod jego okiem przygotowania trwają od rana do wieczora, zawodnicy wypełniają raporty, oceniają samych siebie – dodał Czech, oceniając obecną sytuację szkoleniowca. 

Legia już zarobiła duże pieniądze w Lidze Konferencji! A może zarobić jeszcze więcej…

Granie w europejskich pucharach to nie tylko prestiż. To także szansa na zdobycie dodatkowych pieniędzy przez występujące w nich kluby. Nie jest inaczej w przypadku Legii Warszawa, która dzięki wynikom w Lidze Konferencji już zarobiła niezłą kwotę. 




Legia jest na ten moment sensacyjnym liderem grupy E w LKE. Wiele wskazuje na to, że „Wojskowi” przebrną przez tę fazę i awansują do play-offów. Dorobek dziewięciu punktów pozwala realnie myśleć o wyjściu z grupy, tym bardziej że do awansu potrzeba zaledwie remisu z Aston Villą w najbliższym meczu.

Niezła suma

Dobra gra ekipy Kosty Runjaicia przekłada się nie tylko na sam wynik sportowy, ale również na dodatkowe środki pieniężne. UEFA płaci bowiem za każde zwycięstwo i każdy remis w grupie. Są to kwoty sięgające kilkuset tysięcy euro. „TVP Sport” pisze, że dzięki dwukrotnemu pokonaniu Zrinjskiego Mostaru, do kasy stołecznego klubu wpłynął milion euro. Trzeba do tego doliczyć także kolejne 500 tysięcy za pokonanie Aston Villi w pierwszej kolejce.




UEFA płaci klubom także za awans do fazy grupowej. Tym samym Legii trzeba doliczyć niemal 3 mln euro. Łącznie daje to prawie 6 mln, a przecież to jeszcze nie koniec zmagać „Wojskowych”.




– Łącznie Legia zarobiła w obecnej edycji Ligi Konferencji Europy prawie sześć milionów euro. To kwota, w której sumują się wygrane w grupie, awans, a także gra w eliminacjach rozgrywek międzynarodowych – czytamy na „TVP Sport”.

Piękne zachowanie Cristiano Ronaldo. Przyznał się, że nie był faulowany [WIDEO]

Cristiano Ronaldo zdołał wywalczyć rzut karny w meczu Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Jak się jednak okazało, faulu nie było. Portugalczyk sam przyznał się do tego sędziemu.




W poniedziałkowy wieczór rozgrywano mecze Azjatyckiej Ligi Mistrzów. W jednym ze starć zmierzyły się ze sobą saudyjski Al Nassr oraz irański Persepolis FC. Był to mecz 5. kolejki fazy grupowej. Po czterech kolejkach Al Nassr było liderem grupy z kompletem punktów. Za plecami saudyjskiego giganta znajduje się właśnie Persepolis. Można zatem rzec, że był to mecz na szczycie grupy „E” Azjatyckiej Ligi Mistrzów.




Już w drugiej minucie sędzia wspomnianego spotkania podyktował rzut karny dla gospodarzy. Chiński arbiter Ma Ning dopatrzył się faulu na Cristiano Ronaldo. Jeden z piłkarzy irańskiego zespołu wykonał wślizg, a Ronaldo upadł na murawę. Jak jednak pokazały powtórki, kontaktu z Portugalczykiem nie było.




Cristiano Ronaldo szybko wstał z murawy i podbiegł do sędziego. Portugalczyk pokazał gest ręką, że faulu nie było. Ostatecznie rzut karny został anulowany.




Nagranie pięknej asysty piłkarza Stali Mielec podbija internet. „Stadiony świata” [WIDEO]




W meczu PGE Stali Mielec z Pogonią Szczecin Alviz Jaunzems popisał się świetną asystą. Łotewski piłkarz świetnie zagrał do Szkurina.




Pokonali Pogoń

Stal Mielec pokonała Pogoń Szczecin (3:2) w minionej kolejce PKO BP Ekstraklasy. Ilja Szkurin popisał się hat-trickiem, a przy jednym z trafień otrzymał cudowną asystę. Alvis Jaunzems kapitalnie dograł piętą, stwarzając mu okazję do pokonania bramkarza.




Kibice Evertonu wkurzeni na Premier League po odjęciu punktów. „Skorumpowani” [WIDEO]

Asysta piłkarza Stali Mielec stała się viarelm w internecie. Zagraniczne profile w mediach społecznościowych udostępniają i zachwycają się pięknym zagraniem Łotysza. Nagranie zdobyło już prawie 80 tysięcy odsłon na Twitterze.




Źródło: Twitter

Kibice Evertonu wkurzeni na Premier League po odjęciu punktów. „Skorumpowani” [WIDEO]




Premier League ukarała Everton dziesięcioma ujemnymi punktami w ligowej tabeli. Fani The Toffees nie mogą przeżyć tej decyzji, przez co zorganizowali protest w Liverpoolu.




Ukarani

17 listopada władze ligi angielskiej potwierdziły doniesienia o karze dla Evertonu. Klub z Liverpoolu złamał zasady finansowego fair play. The Toffees mieli przekroczyć limit o ponad 300 milionów funtów. W związku z tym odjęto im 10 punktów w tabeli Premier League.

Matty Cash ocenił pracę Michała Probierza. Skrytykował podejście Fernando Santosa [CZYTAJ]




W niedzielę Everton mierzył się z Manchesterem United. Przed spotkaniem kibice The Toffees zorganizowali przemarsz, który miał na celu pokazać ich sprzeciw wobec decyzji władz ligi.

Kibice pod Goodison Park wykrzykiwali hasła uderzające w Premier League. Na jednym z banerów pojawił się napis o treści: „Tam, gdzie jest władza, chciwość i pieniądze… Tam jest korupcja„.

Ponadto, w 10. minucie meczu fani The Toffees podnieśli kartki, na których widniało logo ligi oraz słowo „skorumpwoani”.





Źródło: Twitter, meczyki.pl

Matty Cash ocenił pracę Michała Probierza. Skrytykował podejście Fernando Santosa

Michał Probierz poprowadził reprezentację już w kilku meczach. Na razie co prawda nie przełożyło się to na sukcesy, ale kadrowicze raczej pozytywnie oceniają pracę nowego selekcjonera. Takie zdanie podzielił Matty Cash na łamach „Viaplay”.




Cash jak na razie rozegrał tylko jeden mecz pod wodzą Probierza. W październiku spędził prawie 60 minut na murawie w rywalizacji z Wyspami Owczymi (2-0).

Pozytywna zmiana

Obrońca Aston Villi miał pojawić się także na listopadowym zgrupowaniu, jednak doznał kontuzji. W Magazynie Premier League na antenie „Viaplay” 26-latek ocenił mimo to mecz Polska – Czechy (1-1).




Mieliśmy trochę pecha. Teraz musimy skupić się na barażach, ale do tego jeszcze sporo czasu. Będziemy robić, co możemy, aby zakwalifikować się na Euro. Wierzymy w siebie i czujemy, że mamy wsparcie. Ostatnie mecze są już za nami i nie ma sensu o nich rozmawiać. Wyszło jak wyszło. Nie postawiliśmy się w wystarczająco dobrej pozycji, aby móc zakwalifikować się spotkaniem przeciwko Czechom. Będziemy oczekiwać na baraże – powiedział.




Choć do tej pory Cash miał niewiele styczności z Probierzem, to generalnie pozytywnie ocenia zmianę selekcjonera. Zawodnik stwierdził, że z obecnym szkoleniowcem w drużynie panują odpowiednie warunki do zmian na lepsze. Skrytykował przy tym w otwarty sposób podejście Fernando Santosa.




Teraz mamy odpowiedniego trenera. Nasza forma za poprzedniego selekcjonera była daleka od pożądanej. Sposób gry i taktyka nie były wystarczająco dobre. Michał Probierz daje zespołowi równowagę oraz pozwala zbudować odpowiednie struktury. Nowa rzeczywistość daje nam motywacji i przybliży nas do awansu – ocenił Cash.

Cash jest przy tym zdania, że to tylko kwestia czasu, aż reprezentacja wróci na odpowiedni poziom. Ma jednak świadomość, że musi się to stać już w marcu, kiedy nadejdzie czas meczów barażowych.

Trener potrzebuje czasu. Ile miał do tej pory spotkań? Cztery? Praca selekcjonera jest trudna. Piłkarze na co dzień są w swoich klubach i masz tylko 10 dni z drużyną. Zbudowanie struktur wymaga czasu. Zdajemy sobie jednak sprawę, że przed nami ważne mecze i że musimy się zakwalifikować. Zrobimy, co w naszej mocy, aby dobrze się przygotować. Pierwszy mecz barażowy będzie absolutnie kluczowy – podsumował.




Przypomnijmy, że reprezentacja Polski w półfinale baraży zmierzy się z Estonią. W decydującym meczu o awans na Euro zagramy z kolei z Walią, lub Finlandią.

Zdecydowane słowa Bułki o hierarchii bramkarzy w kadrze. Nie zostawił wątpliwości

Marcin Bułka nie ukrywa, że wierzy w swoje umiejętności i wie, w jakiej znajduje się formie. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” szczerze wyznał, że jest gotowy zostać „jedynką” reprezentacji Polski. 




24-latek imponuje w tym sezonie swoją dyspozycją. Po 13 kolejkach Ligue 1 ma już na koncie 10 czystych kont. Zaledwie cztery razy musiał wyciągać piłkę ze swojej bramki.

Nowa „jedynka”

Nic więc dziwnego, że Bułką interesują się w tym momencie dużo silniejsze kluby od Nicei. W przeszłości bramkarz był już co prawda w Chelsea czy PSG, jednak pełnił rolę rezerwowego w obu klubach. Choć niedawno sam przyznał, że chce odpłacić się za zaufanie, to nie wyklucza transferu za jakiś czas.




– Nie zamykam się na żadne opcje, moim marzeniem od dziecka była Premier League. To najsilniejsza liga na świecie, która dostarcza mnóstwa emocji i w której jest wiele znakomitych klubów. Na razie jestem zadowolony z tego, co mam i szanuję miejsce, w którym się znajduję. Ale jestem ambitny i kiedyś chciałbym zagrać w klubie z samego topu – powiedział w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.




Jak na razie Bułka nie może jednak liczyć na stałe miejsce w reprezentacji Polski. Michał Probierz otwarcie przyznaje, że w kadrze panuje hierarchia. Według niej nad bramkarzem Nicei stoi Bartłomiej Drągowski, grający w Spezii (Serie B).




Biorąc jednak pod uwagę, że Wojciech Szczęsny planuje zakończyć grę w drużynie narodowej po Euro 2024, możliwe, że to właśnie Bułka zostałby po nim „jedynką”. Sam zainteresowany szczerze przyznał, czy znajduje się na „pole position” w kwestii wskoczenia na stałe między słupki reprezentacji.

– Myślę, że tak. A może, patrząc na moją obecną formę i potencjał oraz na moje ostatnie występy, to już na nim jestem? Decyzja będzie zależała od trenera – zaznaczył.

Legia wydała ostre oświadczenie dot. meczu z Aston Villą. Chodzi o bilety dla kibiców

Legia Warszawa wydała specjalne oświadczenie odnoszącego się do meczu z Aston Villą. Przedmiotem komunikatu są bilety dla kibiców „Wojskowych”, którzy mają polecieć do Birmingham. Okazuje się, że stołeczny klub otrzymał niecałe 1000 wejściówek.




W najbliższy czwartek Aston Villa podejmie na własnym stadionie Legię Warszawa w 5. kolejce Ligi Konferencji Europy. Kibice polskiego zespołu mieli ostatnio spore problemy przy okazji wyjazdowego spotkania z AZ Alkmaar. Teraz ponownie szykują się kłopoty.

Ostre oświadczenie

Klub z Birmingham przyznał Legii tylko 890 biletów, czyli o ponad połowę mniej niż przysługuje według przepisów gościom. Wicemistrzowie Polski nie chcą się na to naturalnie zgodzić i poprosili o interwencję UEFĘ. Federacja… odmówiła, więc stołeczny zespół wypuścił specjalne oświadczenie.




Oto jego treść:

Zgodnie z regulaminem rozgrywek UEFA fanom klubów występujących w roli gości przysługuje liczba biletów równa 5% pojemności stadionu. W przypadku meczów rozgrywanych na stadionie klubu Aston Villa F.C. pula ta wynosi 2100 wejściówek. O taką liczbę wnioskowaliśmy jako Legia Warszawa.




W odpowiedzi – w dn. 11 września – otrzymaliśmy informację, że w związku z rekomendacją organów miejskich (tzw. „Safety Advisory Group (SAG)”) Aston Villa FC przekaże Legii Warszawa jedynie 990 wejściówek. Decyzja ta była motywowana względami bezpieczeństwa. Zdecydowanie sprzeciwiliśmy się tej argumentacji, informując o zaistniałej sytuacji również przedstawicieli UEFA. Poprosiliśmy jednocześnie o wsparcie polską stronę dyplomatyczną w Wielkiej Brytanii.




Zwracamy uwagę, że przy okazji pierwszego meczu pomiędzy Legią a Aston Villa F.C. do Warszawy przyjechało ponad 2 tysiące fanów angielskiego klubu, podczas gdy regulaminowa i przyznana przez nas liczba biletów wynosiła 1700 miejsc. Z naszej strony kibice gości mogli liczyć na pełne wsparcie oraz opiekę. Przed meczem przeznaczyliśmy dla fanów Aston Villa F.C. dedykowany „Ticket Collection Point” przy kortach tenisowych Legii, wskazaliśmy też miejsca, w których przyjezdni mogą spędzić czas przed oraz w trakcie spotkania.




W toku rozmów z przedstawicielami Aston Villa F.C. zaproponowaliśmy kompromisowe rozwiązanie, zgodnie z którym nasi kibice otrzymaliby do dyspozycji 1700 biletów – dokładnie tyle, ile przeznaczyliśmy dla fanów angielskiego klubu przyjeżdżających do Warszawy. Ta propozycja została przyjęta w dn. 21 września, potwierdzona podczas spotkania z Delegatem UEFA oraz opisana w raporcie Security Officer UEFA. Kilka tygodni później, w dn. 2 listopada, decyzja o puli przyznanych Legii biletów ponownie została zmieniona przez stronę brytyjską – tym razem zmniejszona do 890 wejściówek.




W trybie natychmiastowym wdrożyliśmy szereg działań, prowadząc rozmowy z przedstawicielami Aston Villa F.C oraz brytyjskiej i polskiej policji – przy wydatnym zaangażowaniu Ambasadora RP w Wielkiej Brytanii, który wystosował list do przedstawicieli strony angielskiej. Pracownicy Ambasady wsparli nasz klub poprzez rozmowy i kontakty dyplomatyczne. W dn. 13 listopada otrzymaliśmy jednak odpowiedzi od Aston Villa F.C oraz UK Police o braku możliwości zmiany liczby biletów. Następnie skierowaliśmy do UEFA pismo z prośbą o interwencję. W dn. 22 listopada – po naszym ponagleniu – otrzymaliśmy odpowiedź z europejskiej federacji o braku możliwości podjęcia działania.




Obecnie wyczerpaliśmy wszelkie formalne możliwości dotyczące przyznania naszym kibicom przysługującej zgodnie z regulaminem UEFA puli biletów na mecz w Birmingham. Jednocześnie zwracamy uwagę na fakt, iż poza grupą wybierającą się do Anglii z Polski wielu kibiców Legii mieszka na co dzień w Wielkiej Brytanii i również deklaruje chęć wspierania swojej drużyny w sektorze gości. Jako klub nie zgadzamy się na wszelkie próby ograniczania naszym fanom możliwości przemieszczania się i wspierania zespołu.




Jesteśmy przekonani, że przyjęcie regulaminowej liczby kibiców gości na stadionie wpłynęłoby pozytywnie na poziom bezpieczeństwa. Apelujemy do władz Aston Villa F.C. o podejście zgodne z duchem sportowej rywalizacji i wzajemnego szacunku.