Informacje ws. kontuzji Lewandowskiego zdementowane! Polak będzie gotowy na mecz z FC Barceloną

Wczorajsze doniesienia mediów dotyczące kontuzji Roberta Lewandowskiego okazały się fałszywe. Polak jest w pełni zdrów i będzie do dyspozycji trenera na mecz z FC Barceloną w Lidze Mistrzów.

Za nami wrześniowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Kapitan drużyny narodowej, Robert Lewandowski, wrócił już do Bayernu Monachium, dla której rozegrał wczoraj mecz w Bundeslidze. Zespół z Polakiem w składzie pokonał  na wyjeździe RB Lipsk 4:1. Polski napastnik zdołał zdobyć jedną bramkę, co uczynił w 12. minucie meczu.

Lewandowskiemu nic nie dolega

Robert Lewandowski zszedł boiska w 59. minucie spotkania przy wyniku 3:1 dla Bawarczyków. W mediach zaczęły pojawiać się informacje, że Polak – rzekomo – zszedł z boiska z powodu urazu. Po meczu Julian Nagelsmann przekazał, że zmiana miała charakter zapobiegawczy.

Nowe informacje przekazał dziś serwis „WP Sportowe Fakty”. Według dziennikarzy wspomnianego portalu Robertowi Lewandowskiemu nic nie dolega i ma on być gotowy do gry od 1. minuty w meczu z FC Barceloną. Mecz FC Barcelona-Bayern Monachium odbędzie się już we wtorek o godzinie 21:00.

– Napastnik nie doznał żadnej kontuzji i na ten moment nie ma przeciwwskazań, by wybiegł na murawę Camp Nou od pierwszej minuty – przekazał serwis „WP Sportowe Fakty”.

źródło: wp sportowe fakty

Ojciec Krychowiaka krytykuje Sousę. ,,Nie powinien tego mówić publicznie”

Paulo Sousa jest selekcjonerem reprezentacji Polski od raptem niespełna roku, ale już w tym czasie zdążył usłyszeć wiele niepochlebnych opinii na swój temat. Teraz, gdy osiągnięte przez reprezentację Polski wyniki mogą napawać optymizmem, szkoleniowiec został skrytykowany za wypowiedź w trakcie jednej z konferencji prasowych. Szpilkę tę wbił Sousie Edward Krychowiak, ojciec Grzegorza Krychowiaka.

,,Tu jest tylko Robert” – tym zdaniem wypowiedzianym przez Paulo Sousę został zatytułowany tekst artykułu ,,Daily Mail” przed meczem reprezentacji Polski z Anglią. Słowa te odbiły się zatem dość szerokim echem w polskiej i zagranicznej prasie. Zdaniem Edwarda Krychowiaka selekcjoner reprezentacji Polski nie powinien był tak publicznie się wypowiadać, ponieważ uczynił to w sposób lekceważący i deprecjonujący pozostałych zawodników.

Zawsze oddaje [Grzegorz Krychowiak – przyp. red.] przełożonym szacunek. Ale choć tego nie powiedział, to chyba, zresztą podobnie jak reszta chłopaków, mógł się dziwnie poczuć, kiedy selekcjoner na konferencji prasowej przed Anglią powiedział, że ma w drużynie tylko jednego klasowego piłkarza. Nawet jeśli tak naprawdę myśli, to powinien to oznajmić piłkarzom w szatni, a nie publicznieprzyznał Edward Krychowiak w wywiadzie dla ,,Faktu”.

To nie Brazylia

Raptem kilka słów padłych z ust Paulo Sousy stało się bodźcem do dyskusji w zasadzie na kilku poziomach. Lekceważący i deprecjonujący pozostałych graczy ton wypowiedzi selekcjonera i kwestia tego, czy powinien swój sąd ujawnić, to jedno. Drugie to – zdaniem Edwarda Krychowiaka – pewnego rodzaju hipokryzja. W końcu przed objęciem reprezentacji Polski Paulo Sousa doskonale wiedział, że polska kadra do najsilniejszych nie należy. A właśnie jako wyżalenie się selekcjonera potraktował jego słowa ojciec Grzegorza Krychowiaka.

Tu obecny trener powinien brać przykład z Adama Nawałki, który nigdy nie powiedział choćby jednego słowa na żadnego z zawodników. Zawsze stał za nimi murem. Podpisując kontrakt Sousa chyba wiedział, że nie obejmuje Brazylii. Jaką drużynę masz, taką graj i tylestwierdził Edward Krychowiak na łamach ,,Faktu”.

Źródło: Fakt/WP Sportowe Fakty

Artur Boruc znowu grzmi po meczu Legii. Dodał post, ale szybko go usunął [SCREEN]

Legia Warszawa przegrała w sobotę we Wrocławiu ze Śląskiem (0-1). Mistrzowie Polski stracili bramkę w kontrowersyjnych okolicznościach, jednak wynik był jak najbardziej zasłużony. Po spotkaniu głos zabrał Artur Boruc, który ostro skomentował postawę kolegów z drużyny. Post zamieszczony w mediach społecznościowych szybko natomiast usunął.

Śląsk pokonał Legię po golu Victora Garcii w 84. minucie. Bramka, choć zasłużona z przebiegu spotkania, padła w dosyć kontrowersyjnych okolicznościach.

Garcia przejął bowiem piłkę, gdy ta odbiła się od nóg Ernesta Muciego. Nie zanotował tego sędzia liniowy, który podniósł chorągiewkę. Marcin Boniek, bo o nim mowa, szybko się jednak zrehabilitował i momentalnie opuścił rękę.

Muci i stojący obok niego Andre Martins zamiast jak to się mówi, grać do gwizdka… odpuścili. Wskutek braku asekuracji Garcia znalazł się w sytuacji sam na sam z Borucem, którą skrzętnie wykorzystał.

Burza

Choć gol dla gospodarzy padł w kuriozalnych okolicznościach, to patrząc na przebieg gry – należał im się. Legia na tle Śląska grała bardzo przeciętnie.

Oficjalny profil klubu na Instagramie postanowił pocieszyć swoich zawodników po porażce. Zamieszczono na nim post ze zdjęciem Artura Boruca z podpisem: „Legia zawsze gra do końca”.

Bramkarz mistrzów Polski ostro odniósł się do wpisu. Na swojej relacji udostępnił post dodając do niego pytanie: „Byliśmy na tym samym meczu????!!”. Niebawem jednak Boruc usunął wpis.

Artur Boruc

Massimiliano Allegri broni Wojciecha Szczęsnego po kolejnym błędzie. „Zostaje naszym numerem jeden”

Juventus przegrał 1:2 z Napoli. Wojciech Szczęsny zawinił przy jednym z golu dla Azzurrich. Trener Starej Damy, Massimiliano Allegri uważa jednak, że to nie zmieni jego pozycji w klubie.

Neapolitańczycy odwrócili losy spotkania

Wojciech Szczęsny przeżywa ostatnio bardzo trudne chwile. 31-latek często popełnia błędy, które przyczyniają się do strat bramkowych. Podobnie było w sobotnim spotkaniu Juventusu z Napoli. Stara Dama prowadziła 1:0, jednak ostatecznie przegrała 1:2.

Trener go broni

Polski bramkarz zawinił przy wyrównującym golu. La Gazzetta dello Sport po meczu oceniła go na wyjątkowo niskie 4,5. Mimo słabej dyspozycji trener Juve wciąż broni Szczęsnego.

– Wojtek pozostaje naszym bramkarzem numer jeden. Przed tym meczem rozegrał dla nas wiele dobrych spotkań – powiedział po meczu Massimiliano Allegri.

Zobacz również: Fatalna passa Szczęsnego trwa. Polak przyczynił się do porażki Juventusu [WIDEO]

Źródło: TVP Sport

Przedziwny gol we Wrocławiu! Sędzia machnął chorągiewką, a Legioniści przestali bronić [WIDEO]

Ostatni sobotni mecz Ekstraklasy pomiędzy Śląskiem Wrocław a Legią Warszawa zakończył się wynikiem 1:0. Zwycięską bramkę w 84. minucie zdobył Victor Garcia. Nie obyło się jednak bez kontrowersji. Hiszpan znajdując się za linią obrony przeciwnika, otrzymał piłkę od Muciego. Sędzia liniowy myślał  że futbolówkę zagrywał Praszelik i odruchowo machnął chorągiewką. Szybko naprawił swój błąd, jednak chwila wystarczyła, aby defensywa Legii przestała bronić.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1436787985714925569?s=20

Fatalna passa Szczęsnego trwa. Polak przyczynił się do porażki Juventusu [WIDEO]

Wojciech Szczęsny antybohaterem Juventusu w hitowym meczu z Napoli. Polak przyczynił się do gola wyrównującego dla gospodarzy, co w konsekwencji przyniosło neapolitańczykom zwycięstwo.

Ekipa spod Wezuwiusza pokonała „Starą Damę” 2-1 w hicie Serie A. Kolejny kiepski wieczór zaliczył Wojciech Szczęsny. Podstawowy bramkarz reprezentacji Polski najpierw źle odbił centrostrzał Lorenzo Insigne, a później nie zdążył do dobitki Matteo Politano.

https://twitter.com/ELEVENSPORTSPL/status/1436742895235735556?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1436742895235735556%7Ctwgr%5E%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=https%3A%2F%2Fwww.meczyki.pl%2Fnewsy%2Fjuventus-przegral-z-napoli-w-hicie-serie-a-festiwal-bledow-szczesny-antybohaterem-wideo%2F173332-n

Krzysztof Stanowski zdradził, jak Kamil Glik reaguje na oskarżenia Anglików. „On się śmieje…”

Wciąż trwają dyskusje dotyczące ostatniego meczu pomiędzy reprezentacją Polski a reprezentacją Anglii. Dziś w programie „Stan Futbolu” Krzysztof Stanowski zdradził kulisy jego rozmów z Kamilem Glikiem. Jak obrońca reprezentacji Polski odnosi się do tych wszystkich oskarżeń ze strony Anglików?

Za nami wrześniowa przerwa reprezentacyjna, podczas której reprezentacja Polski rozegrała 3 mecze. W meczach z Albanią i San Marino podopieczni Paulo Sousy zrobili to, co do nich należało i oba te spotkania wygrali. W ostatnim meczu w trakcie wrześniowego zgrupowania Biało-Czerwoni zremisowali 1:1 z reprezentacją Anglii.

W trakcie pojedynku Polaków z Anglikami doszło do wielu słownych starć między piłkarzami obu drużyn. Do największej awantury doszło pod koniec pierwszej połowy spotkania. Kamil Glik wyciągnął rękę w kierunku Kyle’a Walkera w geście pojednania. Anglik odmówił, za co obrońca reprezentacji Polski złapał go za podbródek. Wielu Anglików odebrało to jako przejaw rasizmu.

W dzisiejszym wydaniu programu „Stan Futbolu” Krzysztof Stanowski zdradził treść jego rozmów z Kamilem Glikiem. Prowadzący program przyznał, że piłkarz Benevento nie przejmuje się zbytnio komentarzami Anglików, którzy zresztą ostatnio wysyłali groźby do jego żony.

– Pisałem sobie kilka wiadomości wczoraj z Kamilem Glikiem. On śmieje się z tych wszystkich podejrzeń. Twierdzi, że na stadionie jest tyle kamer i mikrofonów, że gdyby rzeczywiście wykonywał jakieś rasistowskie gesty w stronę zawodników angielskich, to na pewno któraś kamera by to złapała, więc on się tym zamieszaniem w ogóle nie przejmuje i uważa te reakcje Anglików za śmieszne – powiedział Krzysztof Stanowski.

Kto będzie wykonawcą karnych w Manchesterze United? „To będzie moja decyzja”

Ole Gunnar Solskjaer odpowiedział na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej przed meczem z Newcastle United. Norweski szkoleniowiec ma ból głowy spowodowany dwoma świetnymi zawodnikami do wykonywania rzutów karnych.

Kto będzie wykonawcą karnych?

Nadal nie wiadomo, kto będzie wykonywał jedenastki w Manchesterze United po transferze Cristiano Ronaldo. Dotychczasowy egzekutor – Bruno Fernandes w trakcie swojej kariery wykorzystał 42 na 45 rzutów karnych. „CR7” wykonał łącznie 167 jedenastek, w których do siatki trafił aż 139 razy.

Dwóch świetnych egzekutorów powoduje ból głowy u trenera, który musi wytypować jednego z nich do wykonywania rzutów karnych. Ole Gunnar Solskjaer zdradził, że jest już po rozmowie z zawodnikami.

– Wiedziałem, że pojawi się takie pytanie! Odbyłem rozmowę z tą dwójką. Mam w składzie dwóch piłkarzy, którym zawierzyłbym moje życie, jeśli chodzi o wykonanie jedenastki. Wspaniale być na takiej pozycji – powiedział trener Manchesteru United na konferencji prasowej przed meczem z Newcastle United.

– Zawodnicy będą wiedzieli po rozmowie, którą odbyliśmy, a także po rozmowach, które czekają nas przed meczami. To będzie moja decyzja, co zdarzy się na boisku. Myślę, że ta dwójka po prostu będzie robić swoje, gdy poproszę ich o wykonywanie jedenastek – dodał Norweg.

Źródło: DevilPage

Martin Odegaard o ambicjach Arsenalu na najbliższe lata. „Chcemy wygrać Premier League i Ligę Mistrzów”

Martin Odegaard udzielił wywiadu „Football Daily”, w którym opowiedział o ambicjach Arsenalu. Norweski piłkarz Kanonierów ma nadzieję, że w ciągu najbliższych lat klub wygra ligę angielską i Champions League.

Musieli zainwestować

Arsenal zajął w poprzednim sezonie 8. miejsce. Z tego powodu Kanonierzy nie zagrają w żadnym europejskich pucharze. Klub zdecydował przeznaczyć na letnie wzmocnienia prawie 170 mln euro.

Ogromna chęć trofeów

Ambicje w klubie są bardzo duże. Jeden z zawodników, którzy zostali wykupieni w minionym oknie transferowym, opowiedział o tym w rozmowie z „Football Daily”. Martin Odegaard dołączył do Arsenalu za 35 mln euro. Norweg ma nadzieję, że Arsenal w ciągu najbliższych lat wygra Ligę Mistrzów i Premier League.

– Chcemy wrócić do europejskiego futbolu, a potem, miejmy nadzieję, z czasem zdobywać trofea. Chcemy wygrać Premier League i Ligę Mistrzów w ciągu kilku najbliższych lat – przyznał w wywiadzie dla „Football Daily”.

Fatalny start

Początek sezonu 2021/22 w wykonaniu Arsenalu jest bardzo słaby. Kanonierzy po trzech kolejkach zajmują ostatnie miejsce z zerowym dorobkiem punktowym. Mało tego, londyńczycy nie strzelili nawet bramki. W sobotę to się może jednak zmienić, ponieważ zagrają z 19. Norwich, które ma tyle samo oczek co Arsenal.

Źródło: Zzapołowy, Football Daily

Szefowie AEK Ateny szczęśliwi z gola Damiana Szymańskiego. „Chwalili i zachęcali, abym nie spuszczał z tonu”

Damian Szymański został jednym z głównych bohaterów środowego meczu Polska-Anglia. Piłkarz AEK Ateny w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” skomentował, jakie emocje towarzyszyły mu w trakcie tego meczu. Ponadto 26-latek zdradził kulisy powrotu do klubu.

W środę odbył się mecz, który wielu z nas zapamięta na naprawdę długo. Reprezentacja Polski zremisowała na własnym obiekcie z reprezentacją Anglii 1:1. W 72. minucie meczu Anglików na prowadzenie wyprowadził Harry Kane, który oddał znakomity strzał zza pola karnego. Remis Biało-Czerwonym w doliczonym czasie gry zapewnił Damian Szymański.

26-letni pomocnik AEK Ateny okazał się nieoczywistym bohaterem wrześniowego zgrupowania reprezentacji Polski. Pierwotnie Damian Szymański nie znalazł się na liście powołanych piłkarzy przez Paulo Sousę na minione zgrupowanie. Portugalski szkoleniowiec zgłosił się po piłkarza AEK Ateny w obliczu kolejnych kontuzji, które nawiedziły reprezentację Polski. Jeśli do zdrowia wrócą Zieliński, Bielik, czy Klich, to czy Damian Szymański utrzyma miejsce w kadrze? Sam piłkarz nie jest tego pewny.

– Wiele zależy ode mnie, bo dobra forma prezentowana w AEK na pewno przybliży mnie do ponownego wezwania przez selekcjonera. Ale być pewnym? Skądże. Przed minionym „trójmeczem” kilku kolegów wyeliminowały kontuzje i choroby, a oni przede mną dostali powołania – skomentował Damian Szymański.

– Żadnej pewności zatem nie mam, lecz wiele zrobię, by ponownie zawitać na spotkania reprezentacji. Wszystko zależy ode mnie. A to, że zostałem dowołany, wcale nie sprawia, że czuję się przypadkowym piłkarzem reprezentacji, bo widocznie coś w mojej grze przykuło uwagę selekcjonera lub sztabu – dodał.

Dzięki zdobytej bramce w meczu z Anglią Damian Szymański przez kolejne lata będzie wspominany przez kibiców oraz ekspertów. Jak skomentował bramkę sam zainteresowany?

– Mogę powiedzieć, że na tego gola ciężko pracowałem całe życie, od dzieciaka. Nigdy nie szczędziłem sił, by pokonywać przeciwności, a one często towarzyszą sportowcom. Przypomnę, że wcale nie tak dawno, bo we wrześniu ubiegłego roku doznałem kontuzji kostki i przez kilka miesięcy byłem wyłączony z grania – skomentował Szymański.

– Po meczu osobiście podziękowałem Robertowi. Faktycznie to było kapitalne dorzucenie. On jest „przepiłkarzem”. Z lepszym nie miałem przyjemności grać – dodał.

Damian Szymański zdążył wrócić już do swojego klubu. Piłkarz AEK Ateny zdradził, w jaki sposób przywitali go włodarze greckiego klubu.

–  Szefostwo i trenerzy klubu byli wyraźnie szczęśliwi. W końcu pewnym echem odbiło się, że piłkarz AEK Ateny strzelił gola Anglii w zremisowanym spotkaniu. Swoje zadowolenie dali poznać przy powitaniu po moim powrocie z Polski. „Wielka sprawa!”, „Nie zatrzymuj się!” – chwalili i zachęcali, abym nie spuszczał z tonu, choć do tego nie trzeba mnie namawiać – zdradził 26-latek.

źródło: przegląd sportowy