Wielki powrót do Lecha Poznań. Barry Douglas zostanie piłkarzem Kolejorza

Wielki powrót Barry’ego Douglasa do Lecha Poznań. Lewy obrońca przyleci w piątek do Polski, by po dopięciu formalności podpisać kontrakt z Kolejorzem.

Powrót po latach

Lech Poznań w piątkowe przedpołudnie dał kibicom kolejną zagadkę do rozwiązania. Za pomocą szyfru zakodowali nazwisko piłkarza przychodzącego do klubu. Okazuje się jednak, że pod szyfrem kryło się słowo „Basher”. To oznacza, że po sprowadzeniu do drużyny Joela Pereiry i Artura Sobiecha, do drużyny dołączy także Barry Douglas. 31-letni piłkarz wróci do Poznania po ponad 5 latach. Z Kolejorza odszedł do tureckiego Konyasporu, z którym zdobył puchar kraju.

Po przygodzie w Turcji reprezentował barwy Wolverhampton, Leeds i Blackburn Rovers. Do Lecha Poznań przechodzi jako wolny agent. Po dopięciu formalności podpisze z Kolejorzem dwuletni kontrakt.

– Wielki powrót! Barry Douglas znów w Lechu! Szkot dziś przylatuje do Polski i po dopełnieniu formalności podpisze kontrakt – napisał klub do swoich karnetowiczów.

Niemiecki dziennikarz o przyszłości Erlinga Haalanda. „Będą bardzo naciskać na ten transfer”

Erling Haaland wzbudza spore zainteresowanie podczas letniego okna transferowego. Według Christiana Falka, jeśli Norweg zmieni drużynę w ciągu najbliższych tygodni, to jego nowym klubem będzie Chelsea.

Ceniony niemiecki dziennikarz, Christian Falk wypowiedział się na temat sytuacji Erlinga Haalanda w Borussii Dortmund. BVB nie zamierza sprzedawać Norwega, ponieważ dopiero co zgodzono się na transfer Jadona Sancho. Według Falka jest jednak jedna drużyna, która może sobie pozwolić na sprowadzenie Haalanda. Mowa o Chelsea.

Powalczą o ściągnięcie go na Stamford Bridge

W przypadku Erlinga Haalanda za rok aktywuje się klauzula odstępnego w wysokości 75 mln euro. Piłkarz wówczas będzie na świeczniku Realu Madryt. Na to jednak nie chce pozwolić Chelsea. Według Christiana Falka londyńczycy będą mocno naciskać na transfer Norwega do The Blues.

– Nie sądzę, aby Haaland opuścił Dortmund tego lata. Są wystarczająco silni, aby zatrzymać go na kolejny rok. Chelsea jest jednak chętna i będzie bardzo naciskać na transfer – informuje niemiecki dziennikarz.

– To podobna sytuacja jak w przypadku Havertza. Chelsea wykorzystała sytuację z pandemią, aby go zdobyć. To samo dzieje się z Haalandem. Chelsea ma dużą szansę, aby go zdobyć, jeżeli rozbije bank i zapłaci wielkie pieniądze – zakończył.

Szansa na większe pieniądze dla Borussii

Takie rozwiązanie może odpowiadać Borussii Dortmund. Niemcy otrzymaliby zdecydowanie więcej pieniędzy niż 75 mln euro, przez co mogliby załatać dziurę finansową po okresie pandemicznym. Kolejne informacje w sprawie przenosin norweskiego snajpera powinny pojawiać się w następnych tygodniach.

Źródło: Christian Falk, Meczyki.pl

Francuskie brudy wychodzą na wierzch. Konflikty rodziły konflikty, nawet hotel był zły…

Mimo iż we Francuzach upatrywano przyszłych mistrzów Europy, ci odpadli już w 1/8 fazy pucharowej turnieju. „L’Equipe” publikuje teraz kulisy z drużyny „Trójkolorowych”. Okazuje się, że w kadrze Deschampsa dochodziło do wielu spięć. Generalnie panowała tam nie najlepsza atmosfera. 

W poniedziałek Szwajcaria dokonała niemożliwego i wyeliminowała Francję z Euro 2020. Dla piłkarzy znad Sekwany był to szok, podobnie zresztą, jak dla kibiców. Tym bardziej że ekipa Didiera Deschampsa prowadziła w końcówce 3-1, a mimo to dała sobie strzelić dwie bramki.

Remis poskutkował dogrywką, która nie przyniosła jednak rozstrzygnięcia. Spotkanie rozstrzygnąć miał konkurs rzutów karnych, gdzie jako jedyny pomylił się Kylian Mbappe.

Bulgoczący kocioł

Natłok gwiazd w ekipie mistrzów świata sprzed trzech lat okazał się dla nich zgubny. Choć na papierze kadra Francji wyglądała wprost kosmicznie, to nie przełożyło się to na występ „Trójkolorowych” na Euro.

„L’Equipe” ujawnia, że w drużynie Deschampsa dochodziło do wielu spięć. Najczęstszymi nazwiskami, które wymieniają dziennikarze są: Kylian Mbappe i Antoine Griezmann. 22-latek był ponoć zazdrosny o piłkarza Barcelony.

– Mówi się, że ten pierwszy jest zazdrosny o zaufanie, jakim trener i drużyna obdarzają Griezmanna, a na dodatek cały czas trwa dyskusja nad tym, kto jest odpowiedzialny za wykonywanie stałych fragmentów. Podobno w ostatnich latach Mbappe nieco zmienił się, dlatego też stał się trudniejszy do współpracy – pisze „L’Equipe”.

Frustracja Mbappe przełożyła się także na innych zawodników „Trójkolorowych”. Atmosfera udzieliła się nawet najbardziej doświadczonym piłkarzom mistrzów świata. Hugo Lloris, Steve Mandanda oraz Moussa Sissoko byli już zmęczeni humorami piłkarza PSG.

Jak w trampkarzach

Swoje dorzuciła także matka Adriena Rabiota. Po spotkaniu ze Szwajcarią ukazały się informacje o jej wyczynach na trybunach. Veronique Rabiot miała ostro krytykować piłkarzy francuskiej drużyny oraz wdać się w kłótnie z ich rodzinami. Najbardziej oberwało się ojcu Mbappe oraz najbliższym Paula Pogby.

– Po wyeliminowaniu z turnieju pojawiły się doniesienia o burzy, która wybuchła między matką Adriena Rabiota a rodzinami Paula Pogby i Kyliana Mbappe, ale wydaje się, że podczas turnieju było więcej nieprzyjemnych incydentów – twierdzą dziennikarze.

Powrót (niekoniecznie) udany

Choć Karim Benzema dobrze zaprezentował się na Euro po swoim powrocie do reprezentacji – nie wszystkim miało się to podobać. Ponownym powołaniem piłkarza Realu Madryt nie był zachwycony Antoine Griezmann.

– Griezmann nie był zachwycony powrotem Benzemy do kadry narodowej, biorąc pod uwagę fakt, że zmusiło go to do zmiany roli, ale podkreśla się, że zawsze podchodził do swojej pracy z pokorą i pozytywnym nastawieniem – zaznaczono w prasie.

„L’Equipe” dodaje, że kadrowiczom nie przypasowało także… miejsce noclegu na Węgrzech. W tamtejszym hotelu nie można było otwierać okien, przez co zawodnicy czuli się „uwięzieni” w Budapeszcie. Pogba poprosił nawet o przeprowadzkę do innego ośrodka, z widokiem na jezioro Gardony.

Kto zawinił blamażowi na Euro 2020? Niemieccy kibice wybrali kozła ofiarnego

Reprezentacja Niemiec na Euro 2020 zdecydowanie rozczarowała. Podopieczni Joachima Loewa ledwie wyszli z grupy, po czym odpadli już w 1/8 po porażce z Anglią (0-2). Media u naszych zachodnich sąsiadów szukają winnych słabego występu swojej drużyny na mistrzostwach Europy. Kibice są przekonani, że największą odpowiedzialność ponosi za to selekcjoner. 

Niemcy nie przechodzą najlepszego okresu w swojej historii. Euro 2020 to już druga wielka impreza, z której bardzo szybko odpadają. Trzy lata temu na mundialu w Rosji nie zdołali nawet wyjść z grupy. Tym razem, choć udało im się awansować do fazy pucharowej, nie zagrzali tam długo miejsca. Porażka z Anglią (0-2) przekreśliła marzenia „Die Mannschaft” na dalszy udział w turnieju.

Koniec ery z niesmakiem

Już od dawna wiedzieliśmy, że po mistrzostwach z niemiecką kadrą rozstanie się Joachim Loew. Mało kto jednak spodziewał się, że wieloletni selekcjoner odejdzie z reprezentacji w tak słabej atmosferze.

„Bild” sporządził nawet specjalną ankietę dla kibiców, gdzie oceniano występ naszych zachodnich sąsiadów na Euro. Według głosujących Loew ponosi największą winę za odpadnięcie z imprezy (aż 37 proc.). Kolejne 27 proc. wini za to drużynę, zaś 10 proc. głosowało na niemieckie związek.

Oberwało się także piłkarzom. Najsłabiej według kibiców wypadł Leroy Sane (22 proc. głosów kibiców). Również Thomasa Mullera obwinia się za słaby występ kadry. Wracając jednak do Loewa, aż 63 proc. ankietowanych stwierdza, że szkoleniowiec powinien rozstać się z reprezentacją jeszcze przed startem Euro 2020.

Pozytywy?

Mimo wielu negatywnych opinii kibice wyróżnili trzech zawodników „Die Mannschaft”. Według fanów najlepiej w niemieckiej kadrze zaprezentował się Robin Gosens (15,5 proc.). Doceniono także postawę Joshuy Kimmicha (12,7 proc.) oraz Leona Goretzki (11 proc.), którzy byli kolejnymi najlepiej ocenianymi piłkarzami mistrzów świata z 2014 roku.

Kibice są spokojni, jeśli chodzi o przyszłość niemieckiej piłki reprezentacyjnej. 75 proc. głosujących uważa, że Hansi Flick będzie idealnym następcą Loewa.

Juranović skomentował plotki o odejściu z Legii. Stanowcza odpowiedź

Josip Juranović wraz z reprezentacją Chorwacji doszedł do 1/8 finału Euro 2020. Wicemistrzowie świata odpadli już z turnieju po meczu z Hiszpanią, zaś prawy obrońca pokazał się z dobrej strony. To z kolei zaowocowało zainteresowaniem ze strony silniejszych klubów. W rozmowie z „Super Expressem” 25-latek zapewnił jednak, że póki co nie myśli o odejściu z Legii. 

Niebawem drużyna Czesława Michniewicza podejmie w pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów norweski Bodo/Glimt. Rywalizacja z mistrzami Eliteserien rozpocznie się już w przyszłym tygodniu.

Urlop przed rewanżem

Początkowo Juranović miał być do dyspozycji trenera już na pierwszy mecz z Bodo. Tak się jednak nie stanie, gdyż najpierw uda się na krótki urlop do Dalmacji. Chorwat w rozmowie z „Super Expressem” wyjaśnił, że decyzję podjęto po rozmowach z klubem.

– Rozmawiałem z dyrektorem sportowym, a także trenerem Legii. Powiedział mi, że powinienem odpocząć. Krótki urlop spędzam w Chorwacji, w Dalmacji – wyjaśnił 25-latek.

– Do klubu wracam 11 lipca, czyli trzy dni przed rewanżem z Bodo/Glimt w I rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Zabraknie mnie w pierwszym spotkaniu, ale w rewanżu będę do dyspozycji trenera. Będę chciał pomóc drużynie w meczu z mistrzem Norwegii – dodał.

Dobre występy na mistrzostwach Europy poskutkowały zainteresowaniem Juranoviciem na rynku transferowym. Piłkarz zapewnia jednak, że na razie nie zamierza opuszczać Warszawy.

– Szczerze, to nic mi o tym nie wiadomo. Nikt ze mną na ten temat nie rozmawiał. Byłem z tego wyłączony. Interesowało mnie tylko EURO, na nim byłem skupiony. Poza tym mam ważny kontrakt z Legią – stwierdził.

Były kapitan kadry wskazał faworyta do wygrania Euro. Zaskakujący wybór

Jacek Bąk, były kapitan reprezentacji Polski w rozmowie z „Interią” wskazał swojego faworyta do wygrania mistrzostw Europy. Według 48-latka po trofeum sięgnąć może reprezentacja Danii. 

W piątek wyłonieni zostaną pierwsi półfinaliści Euro 2020. Najpierw czeka nas spotkanie Szwajcarii z Hiszpanią, zaś następnie zagrają ze sobą Belgowie i Włosi. Wiele wskazuje na to, że w tej drugiej parze możemy upatrywać przyszłego mistrza Europy.

Serce – Belgia, rozum – Włosi

Jacek Bąk nie ukrywa, że liczy na reprezentację Roberto Martineza. Były kapitan polskiej kadry liczy na to, że to „Czerwone Diabły” zameldują się w półfinale Euro 2020, jednak ma świadomość potencjału włoskiej ekipy.

– Wolałbym w półfinale Belgię, ale coś mi podpowiada, że wygrają Włosi. Bardzo chciałbym się mylić, bo nie przepadam za tą drużyną. Trzeba jej jednak oddać, że do tej pory pokazała więcej od Belgów, by po ten tytuł sięgnąć – przyznał Bąk w rozmowie z „Interią”.

– Na pewno przyjemniej dla oka grają Belgowie. No i mają w swoich szeregach Romelu Lukaku. To taki napastnik-bomba. Może eksplodować w każdej chwili i w każdym miejscu. Włosi też potrafią grać kombinacyjnie i mają swoje atuty w ataku, ale bazują przede wszystkim na betonowej defensywie, o którą potrafią się rozbić najlepsi – dodał.

Prawdziwy „czarny koń”?

Bąk przekonuje także, że należy skupić wzrok również na Duńczykach. 48-latek upatruje w nich drużynę, która może jeszcze sporo namieszać. Ba, były piłkarz uważa, że w końcowym rozrachunku mogą nawet sięgnąć po zwycięstwo na Euro 2020.

– Duńczycy to najbardziej nieobliczalna ekipa turnieju. I to oni mogą się okazać „czarnym koniem” nie do zatrzymania. Grają radosną piłkę, wspaniale się na taki futbol patrzy. Są mocni fizycznie, zaawansowani technicznie i mają trenera, który potrafi im pomóc taktycznie. Jeśli dojdzie do powtórki z ’92 roku, nie powinniśmy tego nazywać sensacją – zaznaczył.

Rafał Gikiewicz wciąż liczy na występy w reprezentacji. „Nigdy nie wywieszę białej flagi dla kadry”

Rafał Gikiewicz udzielił wywiadu Tomaszowi Włodarczykowi z portalu Meczyki.pl. Bramkarz Augsburga opowiedział m.in. o tym, że wciąż nie składa broni w walce o powołanie do reprezentacji Polski. Piłkarz zdradził również swoje odczucia na temat pracy w telewizyjnym studiu.

Paulo Sousa powołał na EURO 2020 trzech bramkarzy. Wśród nich znaleźli się Wojciech Szczęsny, Łukasz Fabiański oraz Łukasz Skorupski. Przed wyjazdem na turniej z kadrą trenował także Radosław Majecki. Rafał Gikiewicz w rozmowie z Tomaszem Włodarczykiem z portalu Meczyki.pl podkreślił, że powołanie na mistrzostwa Europy było jego marzeniem — okazało się, że niespełnionym.

Wciąż liczy na występy w reprezentacji

Piłkarz podczas turnieju pełnił rolę eksperta TVP Sport. Bramkarz Augsburga przyznał jednak, że nie składa broni w walce o powołanie do kadry biało-czerwonych.

– Nie spełniło się moje marzenie o otrzymaniu powołania przez Paulo Sousę, więc postanowiłem załapać się na EURO w innej roli. Mam za sobą kilkanaście dni świetnych doświadczeń. Po części spełniłem swoje marzenie, ale jestem zawodowym piłkarzem i nigdy nie wywieszę białej flagi dla kadry – powiedział na łamach Meczyki.pl Gikiewicz.

– Wciąż walczę o powołanie, ale skoro tym razem się nie udało, to na turniej załapałem się w inny sposób. Nie ukrywam, że strasznie zajarałem się tą rolą (eksperta – przyp. red.), choć nie wydaje mi się, żeby to było coś, co będę robił po karierze – przyznał.

– Nie widzę siebie siedzącego cały rok w studiu. Może od czasu do czasu, przy jakiś większych wydarzeniach takich jak EURO? Różnie może wyjść. Na dziś mam kilka innych pomysłów, co chcę robić po zakończeniu przygody z piłką – zakończył.

Źródło: Meczyki.pl

Szwajcarski kibic odnaleziony! Otrzymał zapas Red Bulli oraz darmowe wakacje

Luca Loutenbach został odnaleziony! Kibic reprezentacji Szwajcarii zyskał rozpoznawalność dzięki jego emocjonalnym reakcjom podczas meczu Francja-Szwajcaria w 1/8 finału EURO 2020.

Przed kilkoma dniami odbył się mecz Francja-Szwajcaria w ramach 1/8 finału tegorocznych mistrzostw Europy. Wydarzenie to zapamiętamy na długo nie tylko ze względu na niezwykłą dramaturgię samego meczu, ale również ze względu na to, co wydarzyło się na trybunach, na których szalał jeden z kibiców reprezentacji Szwajcarii.

Po kilku dniach zagraniczne media dowiedziały się, kim jest ów kibic. Gazeta „Blick” zdradziła, że jest to 28-letni obywatel Szwajcarii, który nazywa się Luca Loutenbach.

– Sam nie wiem, co mi się wtedy stało. Myślę, że po tej sytuacji napisali do mnie wszyscy, których znam. W trakcie meczu nie miałem połączenia z Internetem, ale niektórzy kibice będący obok mnie na trybunach bardzo szybko dostrzegli, co się dzieje – skomentował Loutenbach.

– Staram się nigdy nie przegapić meczu, jeśli to możliwe. Ale podróż na trasie Baku-Rzym-Baku była logistycznie prawie niemożliwa – dodał.

Już w piątek o godzinie 18:0o rozpocznie się pierwszy ćwierćfinał EURO 2020, w którym Hiszpania podejmie Szwajcarię. O wyjazd na ten mecz upomniał się nasz bohater.

– Hej Swiss Airlines, jak dużo „Retweetów” potrzeba, żebyście zabrali mnie do Petersburga w piątek? – zapytał Szwajcar.

Na odpowiedź od Szwajcarskich Linii Lotnicznych nie musieliśmy długo czekać.

– Drogi Luca, skontaktuj się z nami przed wiadomość prywatną, to sprawimy, że twoje marzenia się spełnią – czytamy na twitterze.

Swoje „trzy grosze” wtrącił międzynarodowy koncern Red Bull.

– Chętnie podarujemy ci skrzydła na twój lot do Petersburga. Wyślij nam wiadomość prywatną – napisał Red Bull.

– Przez „skrzydła” rozumiemy oczywiście puszki haha – dodano.

Jakub Stawski przekazał na twitterze, iż szwajcarskie biuro podróży zapewniło Luce darmowe wakacje.

https://twitter.com/average_jamess/status/1410517377989623810

Piotr Zieliński zmieni otoczenie? Polak wzbudził zainteresowanie klubu z Premier League

Jeszcze tego lata Piotr Zieliński może zmienić otoczenie. Włoskie media podały, iż 27-letnim pomocnikiem zainteresował się Arsenal.

Piotr Zieliński jest piłkarzem SSC Napoli od sierpnia 2016 roku. Wcześniej reprezentował barwy Udinese, Empoli oraz Zagłębia Lubin. Obecny kontrakt Polaka z Azzurri obowiązuje do końca czerwca 2024 roku.

Neapolitański dziennik „Il Mattino” podał informację o zainteresowaniu Piotrem Zielińskim ze strony angielskiego Arsenalu. Napoli nie jest w tej sprawie na „nie”, jednakże nie zamierzają schodzić z ceny. Klazula wykupu Polaka wynosi 110 milionów euro.

Warto jednak zaznaczyć, że Piotr Zieliński ma być jednym z filarów Napoli w przyszłym sezonie w drużynie Luciano Spallettiego. Taką informację podał włoski serwis „Corriere dello Sport”.

źródło: meczyki.pl, TVP Sport

Reload bonus 100% do 100 PLN w Totolotku

W czwartek 01.07.21 od godz. 8:00 Totolotek włącza publicznego reloada 100% do 100 PLN.

Bonus 100% do 100 PLN:

  • dla obecnych i nowych użytkowników,
  • konta po KYC,
  • użytkownik może skorzystać 1 raz,
  • min. depozyt 20 PLN (desktop, mobile, app),
  • bonus ważny 30 dni,
  • obrót 6x (3x bonus + 3 x depozyt) – min. 3 zdarzenia na kuponie z kursem min. 1,35 każde,
  • zakłady systemowe wykluczone z obrotu.

Szczegóły i regulamin promocji znajdziecie TUTAJ.

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Czerwiec już za nami. Gwiazdy bez kontraktu

Wczoraj mieliśmy ostatni dzień czerwca, po którym wygasły kontrakty wielu boiskowych gladiatorów. Zobaczcie, kto 1 lipca został bez klubu.

Koniec pewnej epoki

Na pewno największą niespodzianką jest Leo Messi. Argentyńczyk praktycznie całe swoje życie spędził w FC Barcelonie, ale na razie nie przedłużył z nią kontraktu. 34-latek gra obecnie  ze swoją reprezentacją na Copa America i nie wiadomo, co dalej będzie się z działo.

Swoją wieloletnią przygodę z Realem Madryt zakończył niedawno Sergio Ramos. Hiszpan nie dogadał się z władzami Królewskich i nie przedłużył umowy. Nie wiadomo jeszcze, gdzie w przyszłym sezonie zagra 35-latek. Media są zdania, że Ramos najprawdopodobniej wzmocni PSG. Również Jerome Boateng żegna się z po 10 latach z Bayernem Monachium.

Gianluigi Donnarumma nie przedłużył kontraktu z AC Milanem, jednak Włoch związał się PSG i od przyszłego sezonu będzie reprezentować barwy PSG.

W nieco innej sytuacji jest Giorgio Chiellini. Włoch nadal walczy ze swoją reprezentacją na Mistrzostwach Europy, ale jego kontrakt z Juventusem się skończył. Media są przekonane, że 36-latek przedłuży kontrakt ze Starą Damą.

Francja jak Polska z Euro 2016. Kibice żądają… powtórzenia karnego Mbappe

Francja w niebywałych okolicznościach odpadła kilka dni temu z Euro 2020. W 1/8 finału imprezy wyeliminowali ich Szwajcarzy, którzy byli już jedną nogą poza turniejem. Wątpliwości budzi jednak ostatni rzut karny wykonany przez Kyliana Mbappe. Nie tyle chodzi o tego, który oddawał strzał, a o tego, który go obronił. 

W Rumunii w poniedziałek doszło do wielkiej sensacji. Francuzi, których typowano na kandydatów do wygrania mistrzostw Europy po konkursie rzutów karnych odpadli z Euro. Co więcej, za ich wyeliminowanie odpowiadają Szwajcarzy. Warto dodać, że „Helweci” przegrywali już 3-1, jednak w końcówce udało im się doprowadzić do remisu i dogrywki.

Po dodatkowych 30 minutach, w których nie padła bramka rozstrzygająca, obie drużyny przystąpiły do „jedenastek”. Wszyscy byli nieomylni, aż do Kyliana Mbappe. Młody gwiazdor źle uderzył piłkę, którą obronił Yann Sommer. Bramkarz Borussii M’Gladbach stał się tym samym bohaterem, jednak w kraju nad Sekwaną mają o tym inne zdanie.

Jak pięć lat temu…

Media oraz kibice we Francji zdążyły już zrugać Mbappe za fatalny strzał. Kiedy strzały w stronę 22-latka ustały, działa skierowano z powrotem na Szwajcarów. Według fanów „Trójkolorowych” Sommer podczas strzału Mbappe był źle ustawiony, przez co… rzut karny powinien być powtórzony! Mało tego, powstała nawet specjalna petycja, pod którą zbierane są podpisy.

https://twitter.com/Footballdayy2/status/1410485413446361089

Brzmi znajomo? Dokładnie, w 2016 roku mieliśmy taką samą sytuację, kiedy Jakub Błaszczykowski nie trafił z jedenastego metra w konkursie przeciwko Portugalii. Z Obecnymi mistrzami Europy „Biało-Czerwoni” mierzyli się wówczas w ćwierćfinale.

Borek ostro o Paulo Sousie: „Niech Pan Sousa w pięknym stylu zapewni nam mundial w Katarze, albo…”

Eksperci piłkarscy wciąż wracają do tego, co pokazała reprezentacja Polski na EURO 2020. Wczoraj Mateusz Borek wytknął błędy Paulo Sousie i zdradził, czego oczekuje od portugalskiego szkoleniowca w najbliższym czasie. Dla 47-latka liczy się tylko awans na Mundial w Katarze.

EURO 2020 wkracza w decydującą fazę, jednak na turnieju nie ma już reprezentantów Polski. Biało-Czerwoni nie wykonali planu minimum, jakim było wyjście z grupy. Na zespół Paulo Sousy wylała się ogromna fala krytyki, szczególnie ze strony największych dziennikarzy w kraju.

Borek broni Brzęczka

Wielu kibiców oraz ekspertów krytykowało Jerzego Brzęczka, kiedy ten jeszcze był selekcjonerem reprezentacji Polski. We wczorajszym programie Mateusz Borek stanął w obronie 50-letniego trenera.

– Dziś mówienie, że wynik Sousy jest winą Brzęczka, jest dla mnie absurdem – powiedział Mateusz Borek.

– Ciężko się patrzyło na kadrę Brzęczka i pewnie można się zastanawiać, czy była to dobra decyzja Zbigniewa Bońka. Ale ja rozmawiam zawsze o faktach. Pierwsze miejsce w grupie, awans wywalczony na dwie kolejki przed końcem. Pięć bramek straconych na przestrzeni całych eliminacji. Chciał Boniek młodych piłkarzy w kadrze? Trafił do kadry np. Jóźwiak, trafił Bielik, trafiło kilku innych. To że graliśmy dramatycznie słabo i brzydko dla oka głównie z Holandią i Włochami? To wszyscy wiemy. Być może Jerzy Brzęczek to był zły pomysł. Ale 80% nakreślonych zadań wykonał. A Sousa co wykonał? – ocenił ekspert Kanału Sportowego.

Borek krytykuje Sousę

Klęska na EURO boli tym bardziej, iż w grupie mieliśmy tak przeciętnych rywali, jakim jest Słowacja. Mateusz Borek nazwał Słowaków „śmiesznym zespołem”.

– Przecież Słowacja to jest śmieszny zespół. Oczywiście szanuję ich, ale żebyśmy nie zachwiali pewnych proporcji. […] Niech Pan Paulo Sousa pozna w końcu piłkarzy, zdecyduje się na jakieś ustawienie i będzie je zgrywał. I albo Pan Sousa to nadrobi, zrehabilituje się i w pięknym stylu zapewni nam mundial w Katarze, co jest bardzo trudne, albo trzeba będzie ocenić jego kadencję selekcjonera jako jedną z najśmieszniejszych w historii polskiej piłki – skomentował Borek.

Czy szatnia reprezentacji Chorwacji ma konflikt z selekcjonerem Zlatko Daliciem? Rebić opublikował kontrowersyjny wpis

Słowne przepychanki po odpadnięciu Chorwacji z EURO 2020. Czy szatnia ma konflikt z selekcjonerem Zlatko Daliciem? Ante Rebić opublikował kontrowersyjny wpis mówiący wiele o atmosferze w zespole.

Chorwaci odpadli z mistrzostw Europy na poziomie 1/8 finału. Hiszpanie okazali się lepsi od wicemistrzów świata dopiero w dogrywce. Po spotkaniu na światło dzienne wyszły zgrzyty z kadry. Czy atmosfera w chorwackim zespole jest napięta przez selekcjonera Zlatko Dalicia?

Zgrzyty na linii Rebić – Dalić?

Szkoleniowiec po spotkaniu z Hiszpanią przyznał, że stracił zaufanie do niektórych piłkarzy. Nie zdradził jednak nazwisk tych zawodników. Głos po odpadnięciu zabrał również Ante Rebić. Według mediów wypowiedź piłkarza to odpowiedź na słowa Zlatko Dalicia.

– Czyja to wina, że drużyna od 2-3 lat jest gó***ana? Szkoda, że nie mieliśmy nikogo, kto mógłby wykorzystać nasze utalentowane pokolenie, żeby osiągnąć coś więcej na EURO – napisał na Instagramie piłkarz AC Milan.

27-letni piłkarz po kilkudziesięciu minutach usunął wpis i zawiesił swoje konto na Instagramie.

Źródło: Meczyki.pl

Kałużny dobitnie o reprezentacji Polski. „Jak jest wynik, to Golce nie muszą rzępolić”

Radosław Kałużny udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu. 41-krotny reprezentant Polski wypowiedział się na temat reprezentacji Polski. Porównał obecną sytuację do jego czasów z kadry.

Podsumował kadrowiczów

Reprezentacja Polski zakończyła swój udział w EURO 2020 na poziomie fazy grupowej. Biało-czerwoni zdobyli tylko punkt w 3 spotkaniach. Postawę polskiej kadry na łamach Przeglądu Sportowego ocenił Radosław Kałużny.

– Okazaliśmy się zbyt słabi, by wyjść z tak słabej grupy. Atmosfera najbardziej potrzebna jest przy grillu czy na ognisku. Najpierw ma być ogień na boisku, a kiedy on jest, i przy okazji wynik, to do tańca nie muszą rzępolić Golce, by zbudować klimat – powiedział 47-latek.

Kiedyś to było

Kałużny porównał bieżącą sytuację do jego czasów z gry w reprezentacji Polski. Były piłkarz Bayeru Leverkusen przyznał, iż wtedy też była świetna atmosfera. Piłkarze zachowywali się jednak nieco inaczej po porażkach – chodzili z podkulonym ogonem, a nie cieszyli się, że jest dobra atmosfera w drużynie.

Źródło: Przegląd Sportowy, WP Sportowe Fakty