Pogrzeb polskiego właściciela klubu. Kibice Nantes przekroczyli kolejną granicę [WIDEO]

W minioną niedzielę zakończyły się ostatnie kolejki Ligue 1. FC Nantes wciąż jednak drży o utrzymanie. Kanarki zagrają z Toulouse FC dwumecz o grę w elicie. Za porażki Nantes kibice obwiniają polskiego prezesa i właściciela, Waldemara Kitę. Fanatycy zorganizowali jego pogrzeb.

FC Nantes w ostatniej kolejce Ligue 1 przegrało z grającym o nic Montpellier. Przez to Kanarki wylądowały w strefie barażowej. Piłkarze będą musieli zagrać dwumecz z Toulouse FC.

Konflikt na linii kibice-właściciel

Fani Nantes nie są zadowoleni z bieżącej sytuacji w klubie. Od lat są skonfliktowani z polskim prezesem i właścicielem, Waldemarem Kitą. Przed niedzielnym spotkaniem zorganizowali Polakowi „pogrzeb”, a na trumnie napisali FC Kita. Wcześniej przemierzali przez miasto z transparentami, na których widniały słowa: „Nie chcemy cię” czy „Oddaj nam FC Nantes”.

– Nasza demonstracja świadczy o silnym pragnieniu zmiany prezesa – powiedział o wydarzeniu rzecznik fanatyków Nantes.

https://twitter.com/adam_dworak/status/1396797300253544448

Waldemar Kita na razie nie komentuje tych wydarzeń. Jego konflikt z fanatykami Kanarków trwa od lat. Polak wykupił FC Nantes w 2007 roku. W pewnym momencie był bliski sprzedania klubu, jednak nic z tego nie wyszło. Za jego kadencji Kanarki dwukrotnie spadały do Ligue 2.

Pierwszy mecz barażowy o grę w Ligue 1 odbędzie się w najbliższy czwartek o 20:45. Rewanż w niedzielę o 18:00.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Pierwszy trener Grosickiego z apelem do reprezentacji. „W interesie Roberta, ale i całej kadry jest to, aby „Grosik” był w drużynie”

Pierwszy trener Kamila Grosickiego udzielił wywiadu Interii Sport. Według Kazimierza Bieli wyjazd „Grosika” leży w interesie Roberta Lewandowskiego i innych zawodników kadry.

Dyskusja w narodzie

Kamil Grosicki najprawdopodobniej nie pojedzie na turniej EURO 2020. Paulo Sousa umieścił skrzydłowego West Bromwich Albion na liście rezerwowej przy powołaniach na mistrzostwa.

To wywołało ogromną dyskusję w opinii publicznej. Jedni bronili Sousy, bo jak można powołać piłkarza, który od miesięcy nie powąchał murawy. Drudzy krytykowali Portugalczyka, ponieważ Grosicki jest według nich ważnym ogniwem reprezentacji Polski.

Opinia byłego trenera

Decyzję Paulo Sousy skomentował także pierwszy trener „Grosika”. Kazimierz Biela ma nadzieję, że skrzydłowy mimo wszystko znajdzie się w kadrze na EURO.

– Trzeba na to spojrzeć z dwóch stron. Pierwsza to duże zasługi Kamila Grosickiego dla reprezentacji. Druga to aktualna forma i przydatność zawodnika dla drużyny podczas finałów Euro. Musimy sobie jednak zadać pytanie, czy stać nas na rezygnację z zawodnika, który jest tej kadrze bardzo potrzebny – stwierdził pierwszy trener Kamila Grosickiego.

– Nie chodzi o dawanie czegokolwiek za zasługi, tylko o poważne potraktowanie gracza. Umieszczenie Kamila na liście rezerwowych nie jest chyba optymalnym rozwiązaniem – dodał Biela.

– Mam nadzieję, że Robert i pozostali zrobią wszystko, aby Kamil jednak pojechał na turniej. W interesie Roberta, ale i całej kadry jest to, aby „Grosik” był w drużynie – podsumował.

Źródło: Interia Sport

Zwariowana końcówka w Metz! Gol Milika po ostatnim gwizdku [WIDEO]

W meczu ostatniej kolejki Ligue 1  FC Metz zremisowało z Olympique Marsylia 1:1. Jednego z goli zdobył Arkadiusz Milik, który bezbłędnie wykorzystał rzut karny. Arbiter przed podyktowaniem jedenastki zakończył spotkanie, jednak podpowiedzi z wozu VAR sprawiły, że sędzia wznowił mecz i wskazał na wapno.

https://twitter.com/Leyart84/status/1396573218769678337?s=20

Włoski stan umysłu. Kibice Atalanty chcą porażki z Milanem, żeby Juventus grał w Lidze Europy

Dymy w Bergamo! Kibice Atalanty zebrali się tłumnie pod Bortolotti, czyli ośrodku treningowym klubu i żądają… porażki w meczu z AC Milan. O co chodzi?

W niedzielę przed 21 rozpoczną się ostatnie mecze tego sezonu Serie A. Od ich wyników ważą się losy Juventusu, który wciąż nie jest pewny gry w Lidze Mistrzów w następnych rozgrywkach. Okazuje się, że sprawa stwarza o wiele większe emocje, niż mogło się wydawać na pierwszy rzut oka.

Protest

Kibice Atalanty przybyli pod klubowy ośrodek, aby wywrzeć presję na zawodnikach z Bergamo. Okazuje się, że chcą porażki ich zespołu z Milanem. W ten sposób Juventus definitywnie straciłby szansę na grę w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie.

Przy zwycięstwie „Rossonerrii” mieliby na koncie 79 punktów. Jeśli Napoli równolegle pokona Veronę, to zgromadzi identyczną ilość punktów. Wówczas, nawet przy wygranej Juventusu, „Stara Dama” uzbierałaby jedynie 78 „oczek” i nie wskoczyłaby do TOP4 (miejsca premiowane grą w LM).

Dlaczego jednak kibicom Atalanty tak bardzo na tym zależy? Otóż traktują to jako zemstę za rok 2006 i aferę „Calciopoli”, w której główną rolę odegrał właśnie Juventus.

https://twitter.com/PTaunts/status/1396388931386626051

Rafał Gikiewicz pod ostrzałem „kibiców”. Polak udostępnił wiadomości, jakie do niego dotarły

Po sobotnim meczu Rafał Gikiewicz otrzymał masę prywatnych wiadomości. Bramkarz Augsburga się nie patyczkował i postanowił opublikować wybrane przez siebie wiadomości, przy czym nie zakrywał danych tych osób.

Bayern Monachium pokonał w sobotę na własnym stadionie FC Augsburg 5:2, choć to nie wynik był tego dnia najważniejszą kwestią. Zapewne zdecydowana większość zgromadzonych osób przed odbiornikami śledziła mecz po to, żeby dowiedzieć się, czy Robertowi Lewandowskiemu uda się pobić rekord Gerda Muller, czy też nie.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wyjątkowy gest Roberta Lewandowskiego. Polak wręczył prezent żonie Gerda Mullera

Lewandowski pobił rekord!

Przez niemal cały mecz cuda w bramce Augsburga wyprawiał Rafał Gikiewicz, który skutecznie utrudniał Lewandowskiemu strzelenie bramki. Gdy już niemal każdy się pogodził z tym, że Robert tego dnia nie zdoła strzelić bramki, to w 90. minucie kapitan reprezentacji Polski wykorzystał błąd Gikiewicza i zdołał strzelić bramkę, tym samym pobił rekord Gerda Mullera w liczbie strzelonych bramek w jednym sezonie. Bramkę Polaka zobaczycie tutaj.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: O czym myślał Lewandowski, kiedy nie mógł pokonać Gikiewicza? „Nie byłem zły”

https://twitter.com/TrollFootball/status/1396107177186631685

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Gikiewicz ostro podsumował wyzwiska pod swoim adresem. „Nie rozumiem polskiego szamba”

Hejt ze strony „kibiców”

Już w trakcie spotkania w mediach społecznościowych można było dostrzec negatywne emocje, spowodowane dobrą dyspozycją Gikiewicz i niemocą strzelecką Lewandowskiego. Po meczu negatywnych komentarzy w stronę Gikiewicz było jeszcze więcej. Jak się również okazało, bramkarz Augsburga otrzymał również masę wiadomości prywatnych. Niektóre z nich polski bramkarz postanowił udostępnić. 33-latek postanowił nie ukrywać danych tych osób.

https://twitter.com/Nitrov01/status/1396451908026572806

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Hansi Flick nie wierzył w pobicie rekordu Mullera. „Powiedziałem: to się dzisiaj nie wydarzy”

Więcej tego typu wiadomości znajdziecie na instagramie Rafała.

Kimmich pod wrażeniem rekordu Roberta Lewandowskiego. Zdradził kto może pobić to osiągnięcie

Robert Lewandowski pobił rekord Gerda Muellera w ostatniej kolejce Bundesligi. Polak zakończył sezon z 41 bramkami na koncie. Joshua Kimmich wypowiedział się na temat osoby, która może poprawić ten wynik.

Pobije swój własny rekord?

Pomocnik Bayernu Monachium udzielił wywiadu telewizji Sky Sports po sobotnim spotkaniu z Augsburgiem. Niemiec wypowiedział się na temat osiągnięcia kapitana reprezentacji Polski. Według Kimmicha jedyną osobą, która może pobić rekord Roberta Lewandowskiego, jest… Robert Lewandowski.

– Zdobycie tylu bramek jest niewiarygodne, fenomenalne. Myślę, że ten rekord już nigdy nie zostanie pobity. Jeśli tak, to tylko Robert zrobi to ponownie – przyznał reprezentant Niemiec.

Prześcignął legendę

Polak pobił osiągnięcie Gerda Muellera z sezonu 1971/72, kiedy to legendarny snajper strzelił aż 40 bramek w sezonie. Lewandowski w sezonie 2020/21 dokonał czegoś jeszcze większego, bowiem do siatki rywali trafił o jeden raz więcej.

Źródło: Sky Sports, Meczyki.pl

Polacy wśród „czarnych koni” EURO 2020! Z kolei Lewandowski faworytem do korony króla strzelców

Dziennikarze brytyjskiego „The Independent” przedstawili swoje typy przed EURO 2020. Poznaliśmy faworytów turnieju, „czarnych koni” oraz kandydatów do zdobycia korony króla strzelców. Wyróżniona została nasza reprezentacja oraz Robert Lewandowski.

Wielkimi krokami zbliżają się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej mężczyzn. 11 czerwca zostanie rozegrany mecz otwarcia, a sam turniej potrwa do 11 lipca. Reprezentacja Polski zagra w grupie „E”, w której zmierzy się z Hiszpanią, Słowacją oraz Szwecją. Biało-Czerwoni zainaugurują rozgrywki od spotkania ze Słowakami 14 czerwca.

Faworyci do wygrania EURO

Przed kilkoma dniami brytyjski „The Independent” wytypował faworytów do wygrania EURO 2020. Na liście znalazły się: Anglia, Francja, Belgia, Hiszpania oraz Portugalia.

„Czarne konie” EURO

Nieodłącznym elementem każdego wielkiego turnieju jest wytypowanie tzw. czarnych koni. Brytyjczycy wyróżnili takie reprezentacje jak: Włochy, Turcja, a także Polska.

– W swojej historii Polska tylko raz wyszła z grupy na EURO. Dzięki najlepszemu piłkarzowi minionego roku – Robertowi Lewandowskiemu – ich oczy będą skierowane na fazę pucharową. O ich losie najprawdopodobniej zadecyduje ostatni mecz grupowy ze Szwecją – czytamy w uzasadnieniu.

Kto królem strzelców?

Według „The Independent” o koronę króla strzelców EURO powalczy 5 piłkarzy. Są to Harry Kane, Cristiano Ronaldo, Romelu Lukaku, Kylian Mbappe oraz Robert Lewandowski.

– Robert Lewandowski jest w formie swojego życia i ma za sobą kolejny rok bicia rekordów w Bayernie Monachium – czytamy w uzasadnieniu.

„Rafał Gikiewicz do kadry!”. Na EURO jednak nie zagra

Rafał Gikiewicz otrzymał „powołanie” na EURO. Nie dostał go jednak od Paulo Sousy, a od Marka Szkolnikowskiego! Podczas Mistrzostw Europy polski bramkarz będzie pełnił rolę eksperta w studiu TVP Sport.

11 czerwca rozpoczną się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej mężczyzn. Przed kilkoma dniami szeroką kadrę na turniej powołał selekcjoner reprezentacji Polski, Paulo Sousa. Wśród 26 piłkarzy nie znalazł się Rafał Gikiewicz.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Horror w Monachium! Robert Lewandowski pobił rekord Gerda Mullera w 90. minucie [WIDEO]

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Gikiewicz ostro podsumował wyzwiska pod swoim adresem. „Nie rozumiem polskiego szamba”

Za przeprowadzenie transmisji z EURO 2020(1) odpowiedzialna będzie Telewizja Polska. Wraz z upływem czasu ogłaszani są eksperci, którzy pojawią się w studiu. Prędzej poznaliśmy również komentatorów, którzy skomentują mecze grupowe Polaków.

Po zakończeniu meczu Bayern-Augsburg w mediach społecznościowych TVP Sport pojawiła się informacja o tym, iż grono ekspertów zasili Rafał Gikiewicz! Prędzej ogłoszono, że w studiu pojawią się takie nazwiska jak m.in. Sławomir Peszko, Jakub Wawrzyniak, czy Tomasz Kuszczak.

– Nie spodziewałem się, że selekcjoner Szkolnikowski wyśle mi powołanie do swojej drużyny. Cieszę się bardzo i postaram się nie zawieść was. Widzimy się w Warszawie! – skomentował Gikiewicz.

https://twitter.com/sport_tvppl/status/1396134540616339460

Sędzia odpuścił Lewandowskiemu w meczu z Augsburgiem? Polak uniknął dotkliwej kary

Sędzia główny meczu Bayernu z Augsburgiem odpuścił Lewandowskiemu? Polaka po bramce ominęła kara, choć Markus Schmidt miał powody, aby pokazać mu żółtą kartkę. 

Gdy w 90. minucie Robert Lewandowski zapakował gola Augsburgowi euforia wybuchła nie tylko w polskich domach. Także sam 32-latek nie ukrywał, że zeszła z niego ogromna presja. W końcu dzięki temu trafieniu zdołał ustanowić nowy rekord i pobić osiągnięcie legendarnego Gerda Mullera.

Uniknął kary

Kiedy Lewandowski w końcu umieścił piłkę w siatce Rafała Gikiewicza wprost emanował radością. Natychmiast rzucił się do świętowania, ściągając przy tym koszulkę. Teoretycznie Markus Schmidt, sędzia główny tego spotkania mógł za to ukarać Polaka żółtą kartką. To natomiast oznaczałoby, że inaugurację Bundesligi w sezonie 2021/22 oglądałby z trybun.

Czemu? Dla Lewandowskiego byłaby to piąta żółta kartka w tegorocznych rozgrywkach. Jeśli zawodnik uzbiera wspomnianą liczbę kartoników – musi pauzować jeden mecz.

Sędzia postanowił jednak nie odbierać 32-latkowi radości z tego szczególnego momentu. Schmidt doskonale wiedział, ile nerwów kosztował Polaka ten wyczyn i nie chciał psuć jego momentu. Chwilę po trafieniu „Lewego” zakończył także starcie, bez doliczania dodatkowych minut.

Horror w Monachium! Robert Lewandowski pobił rekord Gerda Mullera w 90. minucie [WIDEO]

Prezydent Sportingu z szokującą wiadomością. „Pewnego dnia Cristiano znów dla nas zagra”

Prezes Sportingu podgrzał atmosferę wokół Cristiano Ronaldo. Czy Portugalczyk zostanie bohaterem najbardziej nieoczywistych przenosin w letnim oknie transferowym?

Dużo zależy od końcowego wyniku

Wciąż nie wiadomo jak potoczy się przyszłość Cristiano Ronaldo. Według mediów doświadczony atakujący może opuścić Juventus w przypadku braku zakwalifikowania się do Ligi Mistrzów.

O tym, czy Stara Dama zagra w elitarnych rozgrywkach, dowiemy się po ostatniej kolejce Serie A. Turyńczycy zagrają w niedzielę na wyjeździe z Bologną. Oprócz swojej wygranej muszą jednak liczyć na potknięcie Napoli lub Milanu.

Dwa kluby w grze o Portugalczyka

Wśród zainteresowanych Portugalczykiem wymienia się Manchester United i Sporting. Ostatnio oliwy do ognia dolał Federico Varandas, prezes lizbońskiego zespołu. Według działacza Ronaldo pewnego dnia ponownie zagra dla świeżych mistrzów Portugalii.

– Myślę, że pewnego dnia Cristiano znów dla nas zagra. Oczywiście, wszystko zależy od jego decyzji. Ale poza tym, że jest wielkim piłkarzem, to także wielki fan Sportingu. Był jednym z pierwszych, który przesłał mi gratulacje z okazji mistrzostwa – oznajmił Federico Varandas.

– Ma jeszcze rok kontraktu w Juventusie, ale jestem pewien, że on chce rywalizować w Lidze Mistrzów – dodał.

Stara Dama będzie chciała zarobić

Cristiano Ronaldo bronił barw Sportingu w latach 1997-2003. Portal transfermarkt.de wycenia 36-latka na 50 milionów euro. Portugalczyka obowiązuje jeszcze roczny kontrakt ze Starą Damą. Turyńczycy z pewnością chcieliby zarobić za atakującego część kwoty, którą na niego wydali. Ronaldo dołączył do Juventusu w 2018 roku za 100 milionów euro.

Źródło: Goal.com, Sic Noticias

Gikiewicz ostro podsumował wyzwiska pod swoim adresem. „Nie rozumiem polskiego szamba”

Robert Lewandowski w sobotę ustanowił nowy rekord Bundesligi. Polak zdobył najwięcej (41) goli w jednym sezonie ligowym. Pech chciał, że na drodze do zapisania się w historii stanął jego rodak, Rafał Gikiewicz. Bramkarz nie zamierzał podarować napastnikowi Bayernu rekordu, za co… wylało się na niego mnóstwo niemiłych słów. O tym, jak się z tym czuł i co właściwie o tym sądzi opowiedział na kanale „Prawda Futbolu”.

Bayern rozbił Augsburg na zakończenie sezonu (5-2). Ostatniego gola w meczu strzelił właśnie Robert Lewandowski, który tym samym ustanowił nowy rekord strzelecki w jednym sezonie Bundesligi. 32-latek dokonał tego w ostatniej akcji meczu.

Świetny mecz, fala krytyki

Problemem nie było to, że rozgrywał on słaby mecz. Wręcz przeciwnie, Lewandowski miał kilka bardzo dobrych okazji do zdobycia gola jeszcze w pierwszej połowie. Świetnie dysponowany był jednak Rafał Gikiewicz, który bronił każdy strzał rodaka.

W trakcie spotkania na golkipera Augsburga wylało się bardzo wiele krytyki. Co gorsza, pochodziła ona przede wszystkim od polskich internautów. Nie szczędzili oni wyzwisk i wulgaryzmów pod adresem 33-latka. Niektóre ze wpisów Gikiewicz opublikował w mediach społecznościowych.

https://twitter.com/gikiewicz33/status/1396219989582045190

„Nie rozumiem tego polskiego szamba”

Bramkarz o całej sytuacji i odczuciach dotyczących zamieszania opowiedział w programie „Prawda Futbolu”. W rozmowie z Romanem Kołtoniem „Giki” nie gryzł się w język i ostro wypowiedział się na temat wyzywających go osób.

– Nie rozumiem tych negatywnych wiadomości, zawiści, nazwijmy to po imieniu, tego polskiego szamba. Bo to nie ma nic wspólnego z fair play, nie ma nic wspólnego ze sportem – stwierdził 33-latek.

– Jeśli ktoś uprawiał sport, to wychodzi na boisko i robi swoje. Ja już powiedziałem na początku tygodnia, że życzę Robertowi jak najlepiej, jest legendą, będzie nią i było mi bardzo miło grać przeciwko niemu – dodał.

– Co do tego szamba, to od tej chwili już mało mnie bawią te wszystkie komentarze i jechanie po mnie czy mojej rodzinie. Wyciągnę konsekwencje z każdej wiadomości, która obraża mnie i moich bliskich. Ja jestem otwartym gościem, można sobie pożartować, mam do siebie ogromny dystans, ale nie pozwolę, żeby ktoś, Janusz na kanapie, obrażał mnie i moją rodzinę. Nie jesteśmy anonimowi w Internecie i musimy sobie z tego zdawać sprawę. To jest lekkie przegięcie pały na Twitterze czy w innych mediach społecznościowych – podsumował bramkarz.

Polak królem strzelców ligi słowackiej! Kurminowski zapakował 4 gole w ostatnim meczu sezonu

Dawid Kurminowski w sobotę strzelił aż cztery gole w meczu MSK Żyliny ze Zlate Moravce (5-1). Tym samym wychowanek Lecha Poznań uzbierał w tym sezonie ligi słowackiej 19 bramek, dzięki czemu został królem strzelców rozgrywek. 

Żylina zakończyła zmagania w słowackiej ekstraklasie na 4. miejscu grupy mistrzowskiej. Drużyna dwójki Polaków, a więc Jakuba Kiwiora oraz Dawida Kurminowskiego zapewniła sobie grę w play-offach o Ligę Konferencji.

Polski król

Sobota w głównej mierze minęła nam pod znakiem Roberta Lewandowskiego i jego pościgu za rekordem Gerda Mullera. 32-latek zdobył upragnionego 41. gola w Bundeslidze i został królem strzelców sezonu 2020/21. Jednak nie tylko on był najskuteczniejszy w swojej lidze.

Na Słowacji podobne osiągnięcie zdobył Dawid Kurminowski, który w sumie uzbierał 19 bramek. Co ciekawe, aż cztery ustrzelił w ostatnim meczu sezonu rozgrywanym przeciwko Zlate Moravce. 22-latek po skompletowaniu czteropaku awansował na 1. miejsce klasyfikacji strzelców, wyprzedzając drugiego Erica Ramireza o trzy trafienia.

Licząc wszystkie rozgrywki wychowanek Lecha Poznań strzelił w tym sezonie łącznie 25 bramek. Do swojego dorobku strzeleckiego dołożył także pięć asyst. Biorąc pod uwagę, że rozegrał w sumie 39 meczów to wynik może sugerować, że latem zainteresują się nim mocniejsze kluby i odejdzie z Żyliny.

Świetny gest w pożegnalnym meczu braci Bender. Roman Burki nie bronił rzutu karnego [WIDEO]

Sobota w Bundeslidze okazała się dniem pożegnań. Zarówno w meczu Bayernu, jak i Borussii z Bayerem swoje ostatnie kroki w klubach stawiało wielu piłkarzy. W drużynie „Aptekarzy” byli to bracia Bender, a więc Lars i Sven. Z ich udziałem miała także miejsce świetna sytuacja. 

Borussia Dortmund z Łukaszem Piszczkiem w roli kapitana pokonała Bayer Leverkusen (3-1) na zakończenie sezonu 2020/21. Polak tym spotkaniem pożegnał się z Signal Iduna Park, jednak nie tylko dla niego był to pożegnalny mecz.

Ostatni strzał

W drużynie Bayeru występują bracia Lars i Sven Bender. Ten drugi wyszedł na spotkanie z BVB w pierwszym składzie, zaś drugi usiadł na ławce rezerwowych. Kiedy jednak w 89. minucie podyktowano rzut karny dla „Aptekarzy” zarządzono o zmianie.

W ten sposób na murawie w miejsce Svena pojawił się… Lars, którego wyznaczono do wykonania „jedenastki”. 32-latek podszedł do piłki i oddał strzał, zaś Roman Burki, bramkarz Borussii nawet się nie poruszył. W ten sposób chciał on uhonorować ostatni występ pomocnika i pozwolić mu na stuprocentową pewność co do zdobycia gola.

 

https://twitter.com/FPL_Swe/status/1396181730529267713

Wyjątkowy gest Roberta Lewandowskiego. Polak wręczył prezent żonie Gerda Mullera

Robert Lewandowski w sobotę oficjalnie przebił Gerda Mullera pod względem ilości goli strzelonych w jednym sezonie Bundesligi. Polak w meczu z Augsburgiem strzelił swoją 41 bramkę i pobił osiągnięcie legendarnego napastnika.

Bayern wygrał ostatni mecz w sezonie 2020/21 (5-2). Na trafienie Lewandowskiego musieliśmy czekać jednak do samego końca, bo do 90. minuty. Wcześniej obronną ręką z polskiego pojedynku wychodził Rafał Gikiewicz. Golkiper skutecznie powstrzymywał snajpera od ustanowienia nowego rekordu.

Ostatecznie jednak nie dał rady. Lewandowski w ostatniej akcji meczu wykorzystał mocny strzał Leroya Sane, którego nie był w stanie złapać Gikiewicz. Ten jedynie odbił futbolówkę, do której dopadł właśnie „Lewy”. Wtedy było już jasne, że pisze się nam historia.

Piękny gest

Niestety, o niebywałych wyczynach Lewandowskiego nie wie sam Gerd Muller. Ikona niemieckiej piłki jest poważnie chora, o czym kilkukrotnie informowały media, jak i jego żona – Uschi. Kobieta jakiś czas temu zapewniała jednak, że jej mąż z pewnością pogratulowałby swojemu następcy i byłby z niego dumny.

Polak ma ogromny szacunek do jednej z największych legend swojego klubu. Po spotkaniu z Augsburgiem zdobył się na cudowny gest udał się do muzeum Bayernu w towarzystwie Karla-Heinza Rummenigge. Tam spotkał się ze wspomnianą Uschi Muller, której wręczył koszulkę z podobizną jej męża i napisem „4ever Gerd”. Dodatkowo umieścił na niej osobistą dedykację.

https://twitter.com/GabrielStachPL/status/1396186812570292226