Jacek W. planował napad na willę Roberta Lewandowskiego. Były piłkarz oficjalnie oskarżony

Jacek W. w przeszłości grał między innymi w Górniku Zabrze, Wiśle Płock czy Cracovii. Teraz jednak może pójść do więzienia. 50-latek został oskarżona o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która miała nawet planować napad na willę Roberta Lewandowskiego. 




To nie pierwszy raz, kiedy słyszymy o problemach z prawem Jacka W. W październiku 2022 roku do mediów dotarły wieści, że były piłkarz został zatrzymany ze względu na obciążenie tzw. małych świadków koronnych. Miał usłyszeć zarzuty o napad z bronią w ręku w latach 2016-17, a wpaść przez „skok” na kantor w Nowym Targu.

Napad na willę Lewandowskich?

Według „Gazety Wyborczej” teraz na 50-latka mogą czekać jeszcze większe kłopoty. Jacek W. znalazł się w gronie 23 oskarżonych osób o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym.

– Prokuratura w Nowym Sączu zakończyła śledztwo w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej o charakterze zbrojnym, której członkowie w latach 2016-2019 mieli popełnić kilkadziesiąt przestępstw na terenie Śląska, Małopolski i Wielkopolski – czytamy. 

„Wyborcza” dowiedziała się, że Jacek W. usłyszał siedem zarzutów. Konkretnie: udział w zorganizowanej grupie przestępczej, rozbojach, usiłowania rozbojów oraz nielegalnego posiadania broni. W trakcie śledztwa był już aresztowany, a podczas procesu będzie odpowiadać z „wolnej stopy”.




To jednak nie koniec. „Wyborcza” dodaje, że grupa miała planować napad na willę Roberta Lewandowskiego. Śledczym mieli przekazać takie informacje liderzy rozbitej grupy – Grzegorz L. ps. „Młody” oraz Dariusz W. Pierwszy z wymienionych ma status małego świadka koronnego.

– Zgodnie z planem, Jacek W., który z racji swojej uprzedniej kariery sportowej osobiście znał piłkarza, miał zdobyć plany jego domu w Niemczech. Z uwagi jednak na potencjalne zabezpieczenia i ochronę posesji, grupa – poza luźnymi słownymi projekcjami – nie podjęła żadnych czynności kierunku przygotowań do rozboju – napisano w akcie oskarżenia. 

– Mogłem zrobić skok na Lewandowskich w Monachium, ale wiedziałem, że kiedy to zrobię, prasa oszaleje, a psy z całej Europy staną na głowie, żeby dopaść sprawców. Uznałem, że jest mi to niepotrzebne. Jacek W. pogodził się z tą decyzją, bo sam nie byłby w stanie zrobić takiego skoku – cytuje Grzegorza L., „Gazeta Wyborcza”.




Jacek W. ma na swoim koncie 189 występów na poziomie Ekstraklasy. Strzelił w nich 12 goli. W trakcie kariery był zawodnikiem Górnika Zabrze, Cracovii i Wisły Płock. Po odwieszeniu butów na kołek został zatrudniony w pierwszym klubie w roli skauta. Próbował nawet swoich sił w MMA, ale zrezygnował z tej dyscypliny po jednej walce.