NEWSY I WIDEO

Artur Jędrzejczyk zaopiekował się nowym piłkarzem Legii. „Teraz do mnie do pokoju na testy” [WIDEO]

Artur Jędrzejczyk szybko zaopiekował się nowym nabytkiem Legii Warszawa. Zabawną rozmowę zarejestrowały kamery Legia TV.




Legia Warszawa dokonała solidnego wzmocnienia podczas trwającego okna transferowego. Władze stołecznego klubu dopięły transfer Wahana Biczachczjana. Ormianin trafił do Legii z Pogoni Szczecin. Legia zapłaciła za transfer 250 tysięcy euro.

Transfer Wahana Biczachczjana został pozytywnie oceniony przez większość kibiców Legii. Sam zawodnik został także ciepło przyjęty przez swoich nowych kolegów. Pokazują to chociażby materiały na kanale Legia TV. Dużym echem odbił się fragment rozmowy Wahana z Arturem Jędrzejczykiem. Artur jak to Artur – musiał rzecz jasna zażartować.




– Co, zaczynasz pracować z nami już? Wszystko dobrze? Testy przeszedł? Teraz do mnie pokoju na testy [śmiech]. Zapraszamy – zażartował Artur Jędrzejczyk.

– Dobrze cię widzieć. Czuj się jak u siebie w domu – podsumował.

Hansi Flick ma ogromny dylemat. „Występ Szczęsnego zmienił wszystko”

Po ostatnich meczach pucharowych, Hansi Flick ma mieć spory dylemat w kwestii obsady bramki. FC Barcelona niebawem zmierzy się z Getafe. Niemiec na razie ma nie mieć sprecyzowanego wyboru w kwestii podstawowego bramkarza.




Wojciech Szczęsny miał niedawno kilka okazji do zaprezentowania Flickowi swoich umiejętności. Najpierw wskoczył do bramki w meczu z UD Barbastro w Pucharze Króla (4-0).

W następnym spotkaniu – z Athletikiem Bilbao (2-0) w półfinale Superpucharu Hiszpanii – miał już bronić Pena. Hiszpan spóźnił się jednak na odprawę przedmeczową, co wykorzystał Szczęsny, wskakując do bramki.




Polak utrzymał miejsce w składzie, rozpoczynając finał przeciwko Realowi Madryt (5-2). Spotkania jednak nie dokończył. Około 60. minuty otrzymał czerwoną kartkę. W ostatnim starciu z Betisem (5-1) do bramki wrócił już Pena.

Dylemat

Początkowo wydawało się, że mimo dobrych występów Szczęsnego, wszystko wróci teraz do normy. Na opinię o Polaku miała także rzutować wspomniana czerwona karta. Tymczasem hiszpańskie media sugerują, że sprawa nie jest taka oczywista.




Kataloński „Sport” zaznacza, że Flick miał być zadowolony z gry Szczęsnego w ostatnich meczach. Niemiec ma mieć w związku z tym spory dylemat przed ligowym starciem z Getafe. Jak na razie nie podjął jeszcze decyzji w sprawie tego, kto rozpocznie najbliższe spotkanie między słupkami.

– Występ Szczęsnego w Superpucharze zmienił wszystko – pisze „Sport”.

Mimo wszystko dziennikarze dają większe szanse na grę Peni. Chociaż decyzja jeszcze nie zapadła, to podkreślono jedno – ten, który wybiegnie w podstawowym składzie na mecz z Getafe, grać będzie do końca sezonu.

Marcin Bułka z kontrowersyjnym wpisem. Nicea musiała wydać oświadczenie

Marcin Bułka wywołał burzę we Francji po obraźliwym wpisie na Instagramie. Polak szybko usunął wpis, ale do całego zamieszania odniosły się oba kluby – Bastia i Nicea.

Wpis Bułki wywołał burzę

Po meczu Pucharu Francji, w którym Nice pokonało Bastię 1:0, Bułka zamieścił na Instagramie wpis: „Wygrana na gów****** stadionie”. Słowa te wzbudziły oburzenie, szczególnie wśród kibiców Bastii, a kontekst historyczny sprawił, że sprawa stała się jeszcze bardziej kontrowersyjna.

Stade de Furiani było miejscem tragicznego wypadku w 1992 roku, kiedy zawaliła się trybuna, powodując śmierć 18 osób.

OGC Nice szybko zareagowało, wydając oświadczenie, w którym stanęło w obronie swojego zawodnika. Klub podkreślił, że Bułka padł ofiarą gróźb w mediach społecznościowych, a jego wpis był reakcją na rasistowskie komentarze, które miały paść na trybunach podczas meczu.

„Nice wspiera Marcina Bułkę, który został ofiarą wielu pogróżek w mediach społecznościowych (…). Motywacją do tego [postu] były obraźliwe uwagi, zwłaszcza o charakterze rasistowskim, wygłoszone przez część publiczności obecnej na trybunach pod adresem kilku jego kolegów z drużyny przez cały wieczór. Marcin zapewnia, że ​​w żaden sposób nie chciał zlekceważyć pamięci ofiar tragedii Furiani. Po przeczytaniu tej błędnej interpretacji natychmiast usunął swoją publikację” – czytamy w komunikacie.

Bastia również opublikowała oświadczenie, w którym potępiła zarówno wpis Bułki, jak i oskarżenia o rasizm wobec swoich kibiców. Klub uznał, że tego rodzaju zarzuty są poważne i wymagają konkretnych dowodów.

„Klub stanowczo potępia wszelkie formy obelg, niezależnie od tego, czy mają one miejsce w Internecie, czy na stadionie (…). Możemy jednak potępić pochopne wysuwanie oskarżeń o rasizm, bez najmniejszych konkretnych dowodów. Tak poważnych roszczeń nie można wysuwać lekkomyślnie, ponieważ niesprawiedliwie rzucają cień na wizerunek naszego klubu. Należy podkreślić, że Marcin Bułka uważał, aby nie wyrazić najmniejszego oburzenia czy niezadowolenia na stadionie, w obliczu faktów, które teraz opisuje jako »obraźliwe uwagi o charakterze rasistowskim«. Z drugiej strony nie wahał się podżegać do nienawiści poprzez prowokacyjną publikację w mediach społecznościowych po spotkaniu.

Choć błądzenie jest rzeczą ludzką, a klub zauważa, że ​​wpis Marcina Bułki został szybko usunięty, jesteśmy zaskoczeni bezwarunkowym poparciem wyrażonym przez OGC Nice. To stwierdzenie zdaje się usprawiedliwiać zachowanie gracza, minimalizując konsekwencje swojej publikacji.

Klub apeluje o większą rozwagę, aby uniknąć jałowych kontrowersji, które jedynie podsycają niepotrzebne napięcia”.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet, X

Finał Ligi Mistrzów w Polsce? Optymistyczna wizja eksperta

Polskie stadiony coraz częściej goszczą najważniejsze wydarzenia piłkarskie. W ostatnich dniach pojawiły się głosy, że wizja finału Ligi Mistrzów w naszym kraju jest realna do zrealizowania.

Finał Champions League w Polsce?

Ostatnia dekada to pasmo sukcesów organizacyjnych Polski. Od historycznego Euro 2012 polskie areny sportowe zyskały światowe uznanie.

Stadion Narodowy w Warszawie był gospodarzem finału Ligi Europy w 2015 roku, a kilka lat później w Gdańsku odbył się finał tych samych rozgrywek między Manchesterem United a Villarrealem.

Polska organizowała również Euro U-21 w 2017 roku i mistrzostwa świata U-20 w 2019 roku. W 2023 roku Superpuchar Europy odbył się w Warszawie, a tegoroczny finał Ligi Konferencji zostanie rozegrany na wrocławskiej Tarczyński Arena.

Teraz eksperci wskazują, że Stadion Narodowy w Warszawie może spełniać wymagania UEFA do organizacji finału Ligi Mistrzów. Zbigniew Pszczulny, główny architekt tego obiektu, podkreśla, że konstrukcja stadionu umożliwia dostosowanie go do standardów wymaganych przez organizatorów.

– Naszym zadaniem było zaprojektowanie pięćdziesięciotysięcznika z zamykanym dachem, co jest rzadkie na stadionach piłkarskich. Celem było wielorakie całoroczne wykorzystanie stadionu na różne wydarzenia. Wracając do pojemności na finał Ligi Mistrzów, to zakładam również, że cieszyłby się on co najmniej tak dużym zainteresowaniem mediów jak na przykład mecz otwarcia Euro 2012. Na przytoczonych przykładach widać, że do 60 tysięcy miejsc mogłoby zabraknąć około 5000 – powiedział Pszczulny w rozmowie z TVP Sport.

Pszczulny wskazuje, że możliwe byłoby dostosowanie stadionu poprzez przebudowę jednej z trybun i wprowadzenie miejsc stojących, co zwiększyłoby pojemność obiektu. Przywołał przykład stadionu Borussii Dortmund, który mimo dużej liczby miejsc stojących spełnia wymagania UEFA.

– Pojemność całkowita wynosi 81 tysięcy 365 miejsc, ale aż 28 tysięcy 337 to miejsca stojące. UEFA to akceptuje, inaczej nie dopuściłaby tego obiektu do rozgrywek Ligi Mistrzów. Skoro miejsca stojące mogą być na stadionie klubu, który w ubiegłym roku grał w finale Ligi Mistrzów, a w Dortmundzie rozegrano przecież jeden z półfinałów tych rozgrywek, to dlaczego nie pomyśleć o podobnej przebudowie jednej z trybun na Stadionie Narodowym w Warszawie? Miejsca stojące mogłyby być przeznaczone dla kibiców najbardziej zaangażowanych w doping. Z tego, co słyszę, lepszy doping reprezentacji Polski bardzo by się przydał – dodał.

Liczba 60 tysięcy miejsc bywa uznawana za wymóg, Pszczulny przypomina, że to bardziej zalecenie niż sztywna reguła.

– Myślę, że gdyby kandydatura Stadionu Narodowego została zgłoszona, finał Ligi Mistrzów mógłby się na nim odbyć nawet przy obecnej pojemności. Gdyby jednak UEFA jako warunek postawiła powiększenie liczby miejsc, ten cel można byłoby osiągnąć – przyznał architekt.

Podkreślił jednak, że jakiekolwiek zmiany wymagałyby współpracy z Polskim Związkiem Piłki Nożnej i władzami Warszawy.

Źródło: TVP Sport

Robert Lewandowski skomentował czerwoną kartkę Wojciecha Szczęsnego. „Wojtek jak to on”

Robert Lewandowski ocenił czerwoną kartkę, jaką Wojciech Szczęsny otrzymał w meczu z Realem Madryt. Napastnik Barcy uchylił rąbka tajemnicy w tej sprawie.




Przed kilkoma dniami FC Barcelona mierzyła się z Realem Madryt w finale Superpucharu Hiszpanii. Barca wygrała 5:2, a swój udział w triumfie mieli dwaj Polacy – Wojciech Szczęsny i Robert Lewandowski. Niestety, Wojtek nie może zaliczyć tego występu do udanych, nawet pomimo zwycięstwa swojego zespołu. A do dlatego, że w drugiej części spotkania otrzymał czerwoną kartkę za niepotrzebny faul na Kylianie Mbappe. Na szczęście jego błąd nie niósł za sobą poważniejszych konsekwencji.

Kilka dni po tym meczu głos zabrał Robert Lewandowski. 36-latek wygłosił swoją opinię i zdradził nieco kulis odnośnie reakcji samego Wojtka. Ze słów Roberta wynika, że nikt nie miał pretensji do Wojtka za jego błąd.

– Wojtek jak to on. Czy kiedykolwiek potrzebował wsparcia? [śmiech] Na pewno jak każdy, nie oszukujmy się. Zdawał sobie sprawę, że jednak to był ułamek, nikt nie miał pretensji. To też jest ryzyko bramkarza. Szczególnie jak my gramy tak wysoko. Nie miał nawet momentu na zastanowienie sięujawnił Robert Lewandowski.

– Mi się wydaje, że Wojtek akurat cieszył się z wygranej, z tego że wygraliśmy tytuł, bo to jest najważniejsze. Dziś sobie mógł odpocząć tak jak. [śmiech] Zawsze z każdej sytuacji można jakieś plusy znaleźć – ocenił napastnik FC Barcelony.




Feio przed drzwiami do europejskiej piłki? Portugalczyk może współpracować z Pinim Zahavim

Kariera Goncalo Feio zdaje się nabierać coraz większego rozpędu. Według informacji „Weszło”, Portugalczykiem interesuje się agencja menadżerska, prowadzona przez Piniego Zahaviego. Nawiązanie współpracy może otworzyć mu bramy do europejskiej piłki.




Goncalo Feio przygotowuje się do rundy wiosennej Ekstraklasy. Legia Warszawa pod jego wodzą zakończyła poprzednią rundę na 4. miejscu w tabeli. Co więcej, „Wojskowi” będą także rywalizować w 1/8 Ligi Konferencji Europy.

Brama do Europy

Feio buduje sobie w Polsce nazwisko. Już teraz należy do czołowych trenerów w naszym kraju. Dobre wyniki w Ekstraklasie, ale przede wszystkim na arenie międzynarodowej, budują tylko jego renomę.




Jak podaje „Weszło”, Portugalczykiem interesuje się agencja „Gol International”. Jest to agencja, której szefem jest dobrze znany polskim kibicom Pini Zahavi. Z Izraelczykiem współpracuje z kolei Jerzy Kopiec, który odpowiada za rynek w naszym kraju.

Informacje, które przekazuje portal są jednak sprzeczne. Od jednego źródła słychać, że rozmowy między stronami trwają. Z drugiej strony natomiast, Feio ma zapewniać, że nie planuje takiej współpracy.

– Dwa źródła twierdzą, że rozmowy między stronami trwają. Sam Feio zarzeka się jednak, że nie planuje współpracy z Kopcem oraz Zahavim – czytamy na „Weszło”.

– Czyżby to agenci bardziej interesowali się trenerem, niż trener nimi? Nie byłoby to nic dziwnego, bo przed Goncalo Feio temat przedłużenia kontrakt z Legią Warszawa – dodano.

Barcelona sprzedała lożę VIP na Camp Nou! Umowa będzie obowiązywać wiele lat

FC Barcelona ogłosiła sprzedanie loży VIP na Camp Nou. Kupcami mieli być inwestorzy z Bliskiego Wschodu, choć nie chcą oni zdradzać swoich personaliów. Na bazie umowy Katalończycy otrzymają spory zastrzyk gotówki… choć nie tak duży, jak mogłoby się wydawać.




Blaugrana wciąż boryka się ze sporymi problemami finansowymi, przez co musi skutecznie lawirować w tych kwestiach. Ostatnio głośno było o problemach z zarejestrowaniem Daniego Olmo i Pau Victora. Choć z tym udało się tymczasowo uporać, to kłopotów nadal nie brakuje.

100 milionów za VIPa

W czwartek Barcelona ogłosiła sprzedaż loży VIP na Camp Nou. Z oficjalnego komunikatu klubu wynika, że wykupiono w sumie 475 miejsc na 30 lat. Inwestorami mają być biznesmeni z Bliskiego Wschodu.

Nie zdradzono jednak ich personaliów, ale zapewniono, że potrzebne dokumenty trafiły do władz La Liga przed 31 grudnia 2024 roku. Pozwoliło to na poprawienie sytuacji finansowej klubu. W sumie Barcelona ma uzyskać 100 milionów euro.




FC Barcelona ogłasza sprzedaż miejsc VIP na Spotify Camp Nou. Klub pracował nad tą operacją przez ostatnie miesiące i ostatecznie okazało się to kluczowe dla powrotu do zgodności z zasadami finansowego fair play LaLigiprzekazała Barcelona w komunikacie.

Korzyści wynikające z udzielenia pozwolenia na korzystanie z tego nowego produktu [miejsc VIP – przyp. red.] pozwolą klubowi przekazać inwestorom Espai Barça znaczną część kwoty długu zaciągniętego na rzecz Spotify Camp Nou przed końcem pierwszego zaplanowanego okresu płatności w sezonie 2025/26zapewniono.

Hiszpańskie media doceniły rywala Szczęsnego. Wysoka nota dla Peny

Po trzech meczach przerwy Inaki Pena ponownie pojawił się między słupkami FC Barcelony. Hiszpańskie media doceniły jego występ w pucharowym spotkaniu z Betisem, choć nie udało mu się zachować czystego konta.

Powrót do gry

Ostatnie tygodnie były dla Peny burzliwe. Po spóźnieniu na odprawę przed meczem z Athletikiem Bilbao stracił miejsce w podstawowym składzie na rzecz Wojciecha Szczęsnego.

Polski golkiper wykorzystał swoją szansę, ale w finale Superpucharu Hiszpanii otrzymał czerwoną kartkę za faul na Kylianie Mbappe, co wykluczyło go z gry w Pucharze Króla.

W tej sytuacji Pena wrócił do bramki „Blaugrany”. Choć nie udało mu się zachować czystego konta, to dał się pokonać jedynie z rzutu karnego, co nie umknęło uwadze hiszpańskich mediów.

Hiszpańska prasa pozytywnie oceniła występ 24-letniego bramkarza. Kataloński Sport przyznał mu „siódemkę” w dziesięciostopniowej skali, podkreślając jego pewne interwencje.

– Był uważny poza polem karnym i zaliczył zdecydowane wyjścia z bramki. Prawie obronił rzut karny – napisano na łamach Mundo Deportivo.

Wydaje się, że Inaki Pena pozostanie pierwszym wyborem Hansiego Flicka w najbliższym czasie. Kolejne wyzwanie czeka go już w sobotę, kiedy FC Barcelona zmierzy się na wyjeździe z Getafe w rozgrywkach La Liga.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Puszcza nie weźmie do siebie 4-ligowca. Ekstraklasowicza nie stać na piłkarza Ząbkovii

Mateusz Augustyniak nie zasili szeregów Puszczy Niepołomice w PKO Ekstraklasie. Finansowe oczekiwania czwartoligowej Ząbkovii Ząbki zablokowały transfer do tego klubu.

Bramkostrzelny talent zachwalany przez Stanowskiego

Augustyniak był postrachem bramkarzy w czwartej lidze. Zdobył aż 22 bramki, a jego talent nie umknął uwadze Krzysztofa Stanowskiego, właściciela KTS Weszło Warszawa, którego drużyna mierzyła się przeciwko 23-letniemu napastnikowi.

Zainteresowanie Augustyniakiem zaowocowało testami w Puszczy Niepołomice. Wszystko wskazywało na to, że młody napastnik stanie przed szansą gry na najwyższym szczeblu rozgrywek w Polsce. Jednak, jak zdradził członek zarządu Puszczy, Marek Bartoszek, transfer został zablokowany przez zbyt wysokie wymagania finansowe.

– Kwota za wykup tego zawodnika to nie na budżet Puszczy Niepołomice, nie na ligę i nie na dotychczasowe jego popisy – powiedział Bartoszek w rozmowie z Weszło.com.

Według Bartoszka suma transferu przekraczała zdecydowanie możliwości finansowe klubu z Niepołomic.

– Policzę Wam, ile to jest cyfr: jeden, dwa, trzy (…) no zdecydowanie drożej, niż Klimek, który przyszedł do nas z Widzewa Łódź – wyjaśniał Bartoszek.

Przypomnijmy, że Antoni Klimek dołączył do Puszczy za 50 tysięcy złotych. Dziennikarz Weszło.com Paweł Paczul dopytywał, czy transfer Augustyniaka mierzyłby się w setkach tysięcy złotych, na co Bartoszek odpowiedział twierdząco.

To nie pierwszy taki przypadek, gdzie finanse blokują ruch na rynku wewnętrznym.

Źródło: Weszlo.com

Flick skomentował nieobecność Lewandowskiego z Betisem. „Jeśli nie gra Wojciech, to Robert tak samo”

Robert Lewandowski, podobnie jak Wojciech Szczęsny, choć z innych powodów, opuścił ostatni mecz FC Barcelony. Hansi Flick na konferencji prasowej został zapytany o powód odstawienia napastnika. Odpowiedź Niemca kompletnie rozbroiła.

FC Barcelona rozbiła w środę Betis (5-1) w Pucharze Króla. Tym razem jednak w meczu nie zagrał żadne Polak. Nieobecność Wojciecha Szczęsnego podyktowana była czerwoną kartką w ostatnim El Clasico. Robert Lewandowski natomiast spędził cały mecz na ławce rezerwowych.




Jeden nie gra, to drugi też

Na pomeczowej konferencji dziennikarze zapytali Flicka o powód posadzenia Lewandowskiego na ławce. Niemiec postanowił rzucić w odpowiedzi żartem.




– Jeśli Wojciech Szczęsny nie gra, to Robert tak samo – odpowiedział, śmiejąc się.

– Podjąłem decyzję, że musi odpocząć. Wszystko jest w porządku – uzupełnił po chwili.

W sprawie odpoczynku wypowiedział się także Robert Lewandowski. Napastnik potwierdził, że jego nieobecność była ustalona z Flickiem na długo przed meczem z Betisem.

– Tak, taki był plan. Wiadomo, że tych meczów mamy bardzo dużo do końca sezonu, więc trzeba trzymać siłę na te najważniejsze. Dzisiaj zadanie wykonane. Mecz pod nasze dyktando, dużo miejsca było na boisku. Można było spokojnie rozgrywać piłkę i stwarzać sobie mnóstwo sytuacji. Takie mecze na pewno się przydają – zaznaczył Lewandowski.

– Wielu chłopaków dzisiaj zagrało. Grudzień to był dla nas ciężki czas, parę punktów niepotrzebnie straciliśmy. Wyciągnęliśmy wnioski. To była lekcja, że trzeba zawsze do końca i w stu procentach być przygotowanym. Ten sezon jest moim zdaniem wyjątkowy. W styczniu dwa dodatkowe mecze Ligi Mistrzów. Niektóre drużyny grać będą jeszcze w lutym play-offy w Lidze Mistrzów, wychodzi cztery dodatkowe tygodnie grania w dwa miesiące. To jest ogrom, mega duża różnica. Mam nadzieję, że wygramy kolejny mecz z Benfiką i zakwalifikujemy się bezpośrednio do 1/8, bo taki jest plan. Nie ukrywam, że dla wielu piłkarzy marzec i kwiecień mogą być trudnym okresem, by te siły zbierać. Z każdego takiego meczu jak dzisiaj, gdzie ktoś odpoczywa, gdzie tempo jest na dużo niższym poziomie, trzeba czerpać jak najwięcej, żeby tych sił w końcówce sezonu nie zabrakło – podsumował.

Tyle FAME MMA zapłaciło za wynajem Stadionu Narodowego. Mateusz Borek ujawnia szczegóły

Mateusz Borek ujawnił kwotę, jaką FAME MMA zapłaciło za wynajem Stadionu Narodowego w celu zorganizowania swojej gali. Ujawniona suma zdecydowanie robi wrażenie.




W ostatnich dniach trwają zawirowania w związku z miejscem rozgrywania domowych meczów przez reprezentację Polski. W ostatnich latach Biało-Czerwoni co do zasady rozgrywali swoje spotkania na Stadionie Narodowym. W mediach pojawiła się jednak informacja o możliwej przeprowadzce na Stadion Śląski w Chorzowie. Miałoby to mieć związek z podwyżkami cen wynajmu Stadionu Narodowego. Po opublikowanych plotkach rozpętała się niemała burza. Głos w tej sprawie zabrał zarówno PZPN, jak i zarządcy PGE Narodowego. Na ten moment nie wiadomo, jaki koniec będzie miała ta sprawa i gdzie swoje domowe mecze reprezentacja Polski będzie rozgrywała w 2025 roku.

Ile FAME zapłaciło za Narodowy?

We wtorek w mediach ukazała się kolejna zakulisowa informacja odnośnie Stadionu Narodowego. Tym razem jest to informacja pozapiłkarska. Mateusz Borek uchylił rąbka tajemnicy odnośnie gali FAME MMA na Stadionie Narodowym, która odbyła się pod koniec sierpnia 2024 roku. Dziennikarz ujawnił kwotę, za jaką organizacja FAME wynajęła obiekt położony w stolicy. Miało to być 3,5 miliona złotych. Wpływ na tak wysoką cenę z pewnością mógł mieć okres wynajmu. FAME wynajęło stadion na tydzień, by móc w spokoju przygotować całe wydarzenia.

– Muszę wam powiedzieć, że ta kwota za stadion (Stadion Narodowy – przyp. red.) dla federacji FAME wynosiła ok. 3,5 miliona złotych. Od poniedziałku, gala odbywała się w sobotę – ujawnił Mateusz Borek.

– Ta kwota ok. 3,5 miliona złotych była za tygodniowy wynajem stadionu – dodał 51-latek.




Koszty PZPN

Ile za wynajem Stadionu Narodowego płaci reprezentacja Polski? A no zdecydowanie mniej, jeśli pod uwagę weźmiemy jeden mecz. Informacje odnośnie cen przedstawiła ostatnio Spółka PL.2012+, operator PGE Narodowego. I tak za ostatni mecz ze Szkocją PZPN zapłacił 1,9 miliona złotych. Za organizację dwumeczu, jak miało to miejsce w październiku, kwota wynajmu wyniosła 3,3 miliona złotych.

Jest ratunek dla Jakuba Modera? Chce go klub z Ligi Mistrzów!

Wszystko wskazuje na to, że już wkrótce Jakub Moder zmieni klub. Bazując na medialnych doniesieniach, możemy stwierdzić, że rośnie zainteresowanie jego osobą. Do wyścigu po polskiego pomocnika dołączył klub grający w Lidze Mistrzów.




Po kontuzji odniesionej w 2022 roku Jakub Moder jest cieniem samego siebie. Od czasu wyleczenia się omijają go nawroty urazu, jednak mimo to Polak nie potrafi wrócić do dawnej formy. Nie może on także liczyć na regularną grę w Brighton.

Obecny sezon w wykonaniu Jakuba Modera wygląda fatalnie. Najlepiej świadczy o tym fakt, że rozegrał on więcej minut w reprezentacji Polski (ok. 170) niż w Brighton (ok. 160). Na 160 minut rozegranych w klubie zebrało się łącznie 6 występów, w większości były to „ogony”.

Mimo nie najlepszych ostatnich miesięcy zainteresowanie Jakubem Moderem nie maleje. W ostatnich tygodniach media co i rusz informowały o zainteresowaniu Polakiem ze strony innych klubów. W tym kontekście wymieniano m.in. Udinese, Union Berlin, Stuttgart, Freiburg, Everton czy też Leicester.

Do powyższego grona dołączył kolejny klub. Według informacji podanych przez Tomasza Włodarczyka z „Meczyków” usługami Jakuba Modera zainteresowany jest także klub z Holandii. A mianowicie chodzi o Feyenoord Rotterdam. Zdaniem Włodarczyka trwają zaawansowane rozmowy w tej sprawie. Rzekomo Holendrzy są bardzo zdeterminowani w tej sprawie.

Feyenoord jest czołowym klubem w Holandii. Ostatni sezon ligi holenderskiej zakończyli zdobytym wicemistrzostwem. Obecnie w Eredivisie zajmują 4. miejsce. W tym sezonie rywalizują także w Lidze Mistrzów. Po 6 meczach zajmują 18. miejsce w fazie ligowej. Mając 10 punktów są niemal pewni gry wiosną w Lidze Mistrzów.





źródło: Meczyki

Saudyjczycy przechodzą samych siebie. Cristiano Ronaldo dostał chorą ofertę kontraktu

Al-Nassr jest gotowe naprawdę na wiele, żeby tylko nakłonić Cristiano Ronaldo do pozostania w klubie. Portugalczyk przy podpisaniu nowego kontraktu może liczyć na dużą podwyżkę. To jednak nie koniec. „Marca” sugeruje, że dostanie nawet… udziały.




Wraz z końcem bieżącego sezonu wygasa kontrakt Ronaldo z Al-Nassr. Od jakiegoś czasu w mediach pojawiają się informacje, że Portugalczyk ma być niezadowolony z rozwoju drużyny. To z kolei prowadzi do wątpliwości, czy zdecyduje się na przedłużenie umowy przed jej zakończeniem.

Udziały w klubie?

Powoli wszystko ma jednak zmierzać w dobrą stronę. „Marca” podaje, że Al-Nassr jest gotowe jeszcze bardziej ozłocić swoją gwiazdę. Ronaldo miałby otrzymać propozycję podpisania nowego, rocznego kontraktu, który opiewałby na kwotę 183 milionów euro. Ale to nie wszystko.




Dalsza część umowy zakłada, że Cristiano Ronaldo otrzyma pięć procent udziałów w klubie. Poza tym, 39-latek miałby uzyskać wpływy w kwestii transferów Al-Nassr. Wszystko po to, aby przekonać go, że projekt jest wart jego dalszej uwagi.

„Marca” dodaje, że jeśli dojdzie do szybkiego podpisania kontraktu, to pierwsi dwaj wskazani przez Ronaldo zawodnicy, trafią do Arabii jeszcze zimą. Co ciekawe, ten miał już wskazać jednego z nich. Mowa konkretnie o Casemiro, z którym Ronaldo dogadywał się świetnie w Realu Madryt, a teraz ponownie chciałby z nim grać.

Ostra krytyka w stosunku do sędziego Superpucharu Hiszpanii. Szereg niezrozumiałych decyzji

Efektowny triumf Barcelony w finale Superpucharu Hiszpanii (5:2) przesłonił błędy sędziowskie Jesusa Gila Manzano. Nie uciszył jednak krytyki, a dziennikarze i eksperci wytykają arbitrowi liczne pomyłki, które mimo jednostronnego wyniku stały się obiektem gorącej dyskusji. Xavier Bosch z „Mundo Deportivo” określił występ sędziego jako „katastrofalny” i wskazał szereg jego niezrozumiałych decyzji.

Kontrowersyjne decyzje sędziego

Jednym z najbardziej komentowanych momentów meczu była czerwona kartka dla Wojciecha Szczęsnego. Polskiego bramkarza wyrzucono z boiska dopiero po interwencji VAR, co sam zainteresowany przyjął bez sprzeciwu. Jednak to tylko jedna z wielu sytuacji, w których Jesus Gil Manzano potrzebował pomocy technologii.

– Sędzia z Estremadury nie dostrzegł rzutu karnego dla Gaviego – VAR go uratował – nie dostrzegł czerwonej kartki dla Szczęsnego – VAR go uratował – pominął drugą żółtą kartkę dla Camavingi i drugą żółtą dla Viniciusa. Co więcej, pozwolenie medykom na bandażowanie kostki Mbappe na boisku przez dwie minuty jest poniżające – wylicza Bosch w swoim komentarzu.

Jak się okazuje, błędy arbitra nie zakończyły się na boisku. Oficjalny protokół meczowy również został źle wypełniony. Gil Manzano przypisał gole Barcelony niewłaściwym zawodnikom. Bramkę Raphinhi zapisano jako trafienie „Dias Belloli, Raphael”, a piąty gol został błędnie przypisany Alejandro Balde.

– Cóż, Gil Manzano nawet nie potrafił bezbłędnie wpisać listy strzelców. Nazwiska zdobywców bramek Barcelony na zawsze zostaną błędnie zapisane w oficjalnych zapisach archiwalnych RFEF. Według Gila Manzano [czwartego] gola strzelił Dias Belloli, Raphael, to znaczy Raphinha. Co gorsza, strzelca piątego gola również się pomylił. Przyznał go Alejandro Balde, podczas gdy to strzelał Raphinha. Błędy sędziowskie powtarzały się zatem nawet po zdobyciu medalu. (Od kiedy panuje głupi trend wręczania medali sędziom?) – skomentował Bosch.

Przekonujące zwycięstwo Barcelony sprawiło, że decyzje sędziego nie miały decydującego wpływu na losy trofeum. Niemniej jednak dziennikarze i komentatorzy nie szczędzili ostrych słów pod adresem Gila Manzano. Według wielu opinionistów był to nieodpowiedni arbiter na taki kaliber spotkania. Dziennikarze otwarcie krytykowali go po spotkaniu na platformach społecznościowych i w mediach.

Źródło: Mundo Deportivo, Przegląd Sportowy Onet

Klopp o zarzutach Manchesteru City. „Zrobimy imprezę w ogrodzie”

Juergen Klopp w żartobliwy sposób podzielił się swoimi przemyśleniami na temat możliwych konsekwencji postępowania wobec Manchesteru City. Niemiecki szkoleniowiec, który dwukrotnie zakończył rozgrywki Premier League na drugim miejscu za „The Citizens”, zapowiedział, że w przypadku utraty przez rywali zdobytych tytułów… zorganizuje imprezę na Majorce.

Sukcesy Kloppa na Anfield Road

W trakcie swojej kadencji w Liverpoolu Klopp zbudował drużynę, która stała się jedną z najlepszych na świecie. Ekipa triumfowała w lidze i Lidze Mistrzów. W sezonach 2018/2019 oraz 2021/2022 piłkarze Liverpoolu zakończyli rozgrywki Premier League na drugim miejscu, ustępując tylko Manchesterowi City.

Kilka tygodni temu rozpoczęto postępowanie wobec „Obywateli”. Wszystko w związku z podejrzeniem naruszenia zasad Finansowego Fair Play (FFP). Jeśli klub zostanie uznany za winny, grozi mu nawet utrata tytułów zdobytych w ostatnich latach.

W takim scenariuszu Liverpool mógłby zostać uznany za najlepszą drużynę Premier League w sezonach 2019 i 2022.

Podczas wtorkowego wydarzenia organizowanego przez Red Bull, Juergen Klopp został zapytany o sytuację Manchesteru City. Niemiec w swoim charakterystycznym stylu podzielił się swoimi planami.

– Kiedy wyjeżdżałem, mieliśmy taką rozmowę. Nie spędziłem zbyt wiele czasu na Majorce, bo ciągle latam w różne miejsca. Ale gdyby tak się stało, powiedziałem wszystkim, którzy chcieliby przyjechać: „Po prostu zarezerwujcie lot na Majorkę. Ja kupię piwo! Zrobimy imprezę w ogrodzie” – zażartował Klopp.

Obecnie Liverpool radzi sobie znakomicie pod wodzą nowego trenera, Arne Slota. Drużyna zajmuje pierwsze miejsce w tabeli Premier League.

Źrodło: Sky Sports


TROLLNEWSY I MEMY