NEWSY I WIDEO

Marco Rossi zareagował na łączenie go z reprezentacją Polski. Rozpłynął się nad kadrowiczem

W mediach niedawno pojawiła się informacja, według której Marco Rossi był łączony z pracą w reprezentacji Polski. Selekcjoner Węgier zareagował na te doniesienia. Zdementował co prawda, jakoby miałby prowadzić jakieś rozmowy, ale docenił jednego z naszych kadrowiczów.




Gianluca Di Marzio jako pierwszy podał informację o możliwej zmianie Michała Probierza na Marco Rossiego. PZPN bardzo szybko podjął reakcję i zdementował rewelacje włoskiego dziennikarza.

„Znam go osobiście”

Teraz na te plotki zareagował sam Włoch. Selekcjoner Węgier zaznaczył, że chciałby jeszcze w kolejnym roku poprowadzić swoją obecną drużynę. Nie wykluczył jednak, że gdyby dostał ciekawą ofertę, to na pewno by ją rozważył.




– Z Polski nikt się ze mną nie kontaktował i czytałem też, że związek zdementował wymienioną wiadomość. Jeśli zostałaby złożona oferta, mógłbym ją rozważyć, ale to nie znaczyłoby, że zaakceptowałbym ją. W każdym razie dużo zależy od tego, jak potoczą się kwalifikacje do mistrzostw świata. Gdybyśmy nie awansowali, pojawiłoby się zapewne trochę niezadowolenia i władze mogłyby zdecydować się na zmianę – przyznał na łamach „Przeglądu Sportowego”.

– Polska teoretycznie jest wyżej notowaną reprezentacją od naszej. Wielu zawodników gra w najważniejszych europejskich ligach, Robert Lewandowski, choć ma 36 lat, dalej robi różnicę, a Piotr Zieliński… Trudno nie docenić piłkarzy z jego umiejętnościami. Znam go osobiście, ponieważ we Włoszech mieszkam blisko Neapolu i mamy kontakt – dodał.

Brazylijczyk chce grać w reprezentacji Polski. Wkrótce może trafić do lidera naszej ligi

Thiago Dombroski od jakiegoś czasu łączony jest z grą w reprezentacji Polski. Jak się okazuje, nim dojdzie do jego debiutu, wcześniej może przenieść się do naszej ligi. Wśród zainteresowanych ma być między innymi Wisła Płock czy Termalica.




W naszym kraju nazwisko 22-letniego Brazylijczyka odbiło się szerokim echem za sprawą jego polskich korzeni. Już w rozmowie z „TVP Sport” Dombroski przekonywał, że liczy na odzew ze strony PZPN.

Trafi do 1. Ligi?

Ostatnimi czasy środkowy obrońca był zawodnikiem Portimonense. Do portugalskiego drugoligowca trafił na wypożyczenie z Coritiby. Nie udało mu się jednak przebić do składu na Półwyspie Iberyjskim i wiele wskazuje na to, że musi szukać kolejnego wypożyczenia.




Rogerio Scarione twierdzi, że Dombroski może niebawem trafić do 1. Ligi. Zainteresowanie Brazylijczykiem ma wykazywać między innymi lider rozgrywek – Bruk-Bet Termalica.

Przemysław Chlebicki z „TVP Sport” podaje z kolei, że sytuację 22-latka obserwuje także Wisła Płock. Poza tą dwójką, w grze o Dombroskiego ma znajdować się jeszcze jeden zespół.

Polski klub może zostać sprzedany! W grze 20 milionów euro

Wkrótce może nastąpić zmiana właścicielska w Pogoni Szczecin. Jak informuje „goal.pl”, zainteresowany przejęciem tego klubu jest kanadyjski inwestor.




O możliwej sprzedaży Pogoni Szczecin mówi się już od kilku lat. Mimo to obecnym władzom klubu nie udało się dopiąć transakcji z żadnym z potencjalnych nabywców. Od 2011 roku prezes Pogoni jest Jarosław Mroczek. Jednocześnie jest on większościowym udziałowcem Portowców.

Wkrótce może jednak dojść do długo wyczekiwanej zmiany właścicielskiej w Pogoni. Na horyzoncie pojawił się kanadyjski inwestor, niejaki Alex Haditaghi. O szczegółach informuje Piotr Koźmiński z „goal.pl”.

Alex Haditaghi miałby przejąć Pogoń wraz z Tanem Keslerem. Ten do niedawna był wiceprezesem Hull City. Kesler miałby objąć dowodzenie nad całym projektem. Możliwe miałoby być pozostawienie w strukturach klubu obecnego prezesa, Jarosława Mroczka. Choć oczywiście już w innej, mniej znaczącej roli.

„Goal.pl” informuje, że ten temat ma wyjaśnić się w ciągi najbliższych dni. Rozmowy między obiema stronami są rzekomo bardzo zaawansowane. Kwota przejęcia Pogoni miałaby oscylować w granicach 20 milionów euro.





źródło: goal.pl

Kontuzja reprezentanta Polski. W tym roku już nie zagra

Przed kilkoma dniami Kamil Piątkowski nabawił się kolejnej kontuzji. Reprezentant Polski w tym roku już na pewno nie zagra.

Kamil Piątkowski notuje naprawdę solidny sezon w barwach RB Salzburg. Polski defensor w końcu na stałe przebił się do wyjściowego składu austriackiego zespołu. Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki w tym sezonie, 24-latek ma rozegranych najwięcej minut w całej kadrze RB Salzburg. Łącznie rozegrał 26 spotkań we wszystkich klubowych rozgrywkach.




Regularna gra w klubie zaowocowała powołaniem do reprezentacji Polski. Kiedy Piątkowski otrzymał szansę gry, to ją wykorzystał. 24-latek zakończył rok trzema występami w drużynie narodowej. Wszystkie były całkiem solidne i wszystko wskazuje na to, że eliminacje do Mistrzostw Świata reprezentacja Polski powinna rozpocząć z Piątkowskim w składzie.

Na samym finiszu rundy jesiennej Kamil Piątkowski nabawił się niestety kontuzji. 24-latek doznał jej podczas środowego meczu przeciwko TSV Hartberg. W sobotniej rywalizacji z Rapidem Wiedeń już nie wystąpił. Klub potwierdził, że Polak doznał urazu uda, przez który będzie poza grą przez kilka najbliższych tygodni. To oznacza, że w tym roku już nie pojawi się na boisku. Przed RB już tylko 2 mecze – z PSG w Lidze Mistrzów i z Austrią Klagenfurt w lidze austriackiej.





źródło: RB

West Ham potwierdza wypadek Antonio. Wiadomo, w jakim stanie jest zawodnik

West Ham United potwierdziło wypadek z udziałem Michaila Antonio. Media społecznościowe błyskawicznie obiegły zdjęcia z doszczętnie zniszczonym autem. To miało należeć do Jamajczyka.




W sobotę w internecie pojawiły się zdjęcia zniszczonego samochodu. Media sugerowały, że pojazd miał należeć do Michaila Antonio – gwiazdora West Hamu. Sam Jamajczyk miał natomiast zostać przewieziony do szpitala helikopterem.

Wypadek potwierdzony

Początkowo nie było pewne, czy zdjęcia faktycznie dotyczyły samochodu Antonio. West Ham potwierdził jednak, że faktycznie ich zawodnik brał udział w wypadku. Najnowsze informacje mają wskazywać, że Jamajczyk znajduje się w dobrym stanie.

West Ham United może potwierdzić, że napastnik Michail Antonio miał dziś wypadek drogowy. W tym trudnym czasie myśli i modlitwy wszystkich członków Klubu są z Michaiłem, jego rodziną i przyjaciółmi. Klub opublikuje aktualizację w stosownym czasienapisał West Ham.

Zbigniew Boniek przejechał się po reprezentancie Polski. „On jest motorycznie i fizycznie tak zaniedbany, że szkoda gadać”

Zbigniew Boniek w ostrych słowach wypowiedział się na temat formy Jakuba Modera. – On jest motorycznie i fizycznie tak zaniedbany, że szkoda gadać – ocenił były prezes PZPN.

Kiedy Jakub Moder szturmem przebił się do pierwszej drużyny Lecha Poznań, wielu kibiców szybko zaczęło w nim widzieć przyszłość reprezentacji Polski. Po udanym okresie w Kolejorzu Moder wyjechał do Anglii, gdzie podpisał kontrakt z Brighton. Tam początek jego przygody wyglądał naprawdę obiecująco. Po kilku tygodniach stał się piłkarzem wyjściowego składu „Mew”.

Po imponującym starcie przygody w Brighton Moder nabawił się kontuzji kolana. Okazała się ona zdecydowanie bardziej poważna, niż pierwotnie zakładano. Jego przerwa w grze trwała ponad półtora roku.




Po powrocie z kontuzji Moder jest już jedynie cieniem samego siebie. Początkowo wielu ekspertów zakładało, że będzie on potrzebował czasu do powrotu do pełni formy. Minął już jednak ponad rok. 25-latek nie może liczyć na regularną grę. Kiedy jednak dostaje już jakieś szanse, to kompletnie ich nie wykorzystuje.

Na temat sytuacji Jakuba Modera na łamach „Meczyków” wypowiedział się Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN nie przebierał w słowach. Przede wszystkim zwrócił uwagę na jego słabe przygotowanie fizyczne i motoryczne.

– Mamy z nim problem. Ciągle słyszę, że jest dobry i utalentowany, ale ja tego nie widzę. Wiem, że ma potencjał, ale on nie jest w stanie go wyzwolić – skomentował Zbigniew Boniek.

– On jest motorycznie i fizycznie tak zaniedbany, że szkoda gadać. Do tego ma problemy w klubie… – uzupełnił.





źródło: Meczyków

Boniek zdradził, co powiedział piłkarzowi po aferze premiowej. „Jesteście ci*y”

Zbigniew Boniek w rozmowie z meczyki.pl wrócił do tematu niesławnej afery premiowej. Z relacji byłego prezesa PZPN wynika, że rozmawiał on z jednym z piłkarzy. Zdradził, co mu powiedział.




Na mistrzostwach świata w Katarze, reprezentacja Polski pierwszy raz od 1986 roku wyszła z grupy. Sukces przysłoniła jednak afera premiowa. Sprawa zaczęła się od obiecanego przez premiera Mateusza Morawieckiego bonusu, jaki mieli otrzymać piłkarze, właśnie za wyjście z grupy.

„Jesteście ci*y”

Zbigniew Boniek na łamach meczyki.pl wrócił do tej niesławnej afery. Zdradził, co powiedział jednemu z zawodników po całym zamieszaniu.




– Przyrzeczenie publiczne jest jak kontrakt. Pan premier powiedział, że za wyjście z grupy piłkarze otrzymają 40 mln zł. Było wyjście z grupy? Było. Dostali 40 mln zł? O tym nie słyszałem – zaznaczył.

– Rozmawiałem kiedyś z jednym z piłkarzy i mu powiedziałem: „Jesteście ci*y. Powinniście dać zadanie jakiemuś mecenasowi, by w waszym imieniu zdobył te 40 mln zł. Wy z tego nie przyjęlibyście żadnego grosza, tylko dali na cele charytatywne”. W Polsce jest przecież wielu potrzebujących ludzi – dodał.

– Oczywiście, po tym, jak tym zarządzono całą sprawą, to piłkarze nie mogli przyjąć tych pieniędzy. To było śmieszne, był bałagan. Można było to rozegrać zupełnie inaczej – podsumował.

Cytowany fragment od [41:10]:

Śląsk Wrocław otrzyma potężne dofinansowanie od miasta. Radny potwierdza

Śląsk Wrocław wciąż może liczyć na solidne dofinansowanie od miasta. W planie budżetu na przyszły rok, wpisano sporą sumę na ten cel.




Przedstawiciele Śląska Wrocław nie ukrywają, że oczekują od miasta pieniędzy. Klub w dalszym ciągu pozostaje uzależniony od finansów Wrocławia.

– Jeżeli mam zarządzać Śląskiem, to chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło. Nie będę ukrywał, ale z tego względu, żebyśmy zrobili coś porządnego w tym klubie. Czy to będzie 25, czy 30 milionów złotych, jeśli oczywiście miasto dysponowałoby takimi środkami – mówił Patryk Załęczny.

Potężne dofinansowanie

Jak potwierdził na Twitterze radny Andrzej Kilijanek, miasto przychyli się do prośby Śląska. Nie będzie to jednak kwota rzędu 25-30 mln, ale 19, co i tak stanowi ogromną sumę. Tym bardziej, że klub ma duże problemy.




Kwota będzie tym samym niższa, niż ostatnie dofinansowanie. W 2024 roku Śląsk dostał od Rady Miasta 21 milionów.

Heroiczny bój reprezentacji Polski na MŚ. Prawie cały mecz grali w osłabieniu. Odpadli po karnych [WIDEO]

Reprezentacja Polski zakończyła swój udział w Mistrzostwach Świata w piłce sześcioosobowej. Polacy odpadli w ćwierćfinale po heroicznej walce z Rumunami.




W ubiegłym tygodniu rozpoczęły się Mistrzostwa Świata Socca. W tym roku turniej rozgrywany jest w Omanie. Bierze w nim udział aż 40 drużyn, w tym reprezentacja Polski. Wielki finał zostanie rozegrany już w tę sobotę.

Reprezentacja Polski była jednym z faworytów turnieju. Od samego początku zmagań Biało-Czerwoni prezentowali się znakomicie. Przez fazę grupową przeszli jak burza, wygrywając wszystkie 4 mecze. W 1/8 finału Polacy rozgromili Egipt wynikiem 6:0. W ćwierćfinale nasi rodacy trafili na Rumunię.

Polacy byli ewidentnym faworytem meczu z Rumunią. Niestety, nasi reprezentanci utrudnili sobie życie już na samym starcie rywalizacji. Już w 4. minucie gry czerwoną kartkę za uderzenie rywala łokciem otrzymał Bartłomiej Piórkowski. To oznaczało, że przez pozostałą część meczu Polacy będą grać 5 na 6. Przypomnijmy, że w tej odmianie piłki gra się 2 połowy po 20 minut.

Rumuni szybko wykorzystali grę w przewadze i już w 8. minucie strzelili gola na 1:0. Niespodziewanie w 13. minucie gry Polacy doprowadzili do wyrównania. Do końca pierwszej połowy wynik się nie zmienił. Na początku drugiej połowy Polacy dzielnie się bronili. Niestety, Rumuni strzelili gola na 2:1 w 33. minucie, a w 39. minucie podwyższyli prowadzenie na 3:1. Wówczas już niemal każdy sądził, że jest już po meczu. Nagle wydarzyło się coś niesamowitego. W doliczonym czasie gry dwa gole zdobył Norbert Jaszczak. Obie bramki padły w ciągu niespełna minuty! Sędzia odgwizdał koniec regulaminowego czasu gry przy wyniku 3:3.




Remis 3:3 oznaczał bezpośrednie przejście do serii rzutów karnych. Ta była rozgrywana w „amerykańskim” stylu, tzn. nie były to klasyczne rzuty karne, a sytuacje sam na sam z bramkarzem. Niestety, Polacy wyglądali, jakby kompletnie nie mieli pomysłu na pokonanie bramkarza rywali. I to ostatecznie Rumunia odniosła zwycięstwo i awansowała do półfinału Mistrzostw Świata 6-tek.


fot. Polska Federacja Socca

Cristiano Ronaldo wbija szpilkę w byłego kolegę z Realu Madryt. „Kim jest ten gość?”

Rafael van der Vaart zdecydował się na przytyk w stronę Cristiano Ronaldo. Portugalczyk nie pozostawił Holendra bez odpowiedzi.




Van der Vaart trafił do Realu Madryt w 2008 roku. „Królewscy” zapłacili za niego HSV 15 milionów euro. Nigdy nie spełnił jednak pokładanych w nim oczekiwań. Już po dwóch latach został sprzedany do Tottenhamu.

Szpilka i odpowiedź

Gdy Holender przebywał na Bernabeu, Real przeprowadził jeden z największych transferów w historii. Do Madytu przeprowadził się Cristiano Ronaldo. Van der Vaart nie wspomina dobrze współpracy z Portugalczykiem.




– W Realu, jeśli wygrywaliśmy 6:0, a Ronaldo nie strzelił ani jednego gola, to nie był zadowolony. Był egoistą – stwierdził Holender.

Cristiano Ronaldo nie pozostawił tego bez komentarza. Pod postem z wypowiedzią Van der Vaarta zapytał ironicznie: „Kim jest ten gość?”.

Tego jeszcze nie grali. Trener miał złamać rękę piłkarzowi podczas siłowania się

Do absurdalnej sytuacji doszło ostatnio w Sandecji Nowy Sącz. Na podsumowującej sezon imprezie trener pierwszego zespołu Sandecji miał złamać rękę swojemu podopiecznemu, donosi „Dobry Tygodnik Sądecki”.




W ostatnich latach Sandecja Nowy Sącz zaliczyła solidny upadek. Jeszcze kilka sezonów temu klub ten występował w Ekstraklasie. Obecnie Sandecja rywalizuje na poziomie 3. ligi.

Obecny sezon w wykonaniu Sandecji wygląda całkiem nieźle. Po 18 kolejkach nowosądeczanie są liderem III Ligi. Runda jesienna już się zakończyła. Zatem Sandecja spędzi całą zimę na fotelu lidera.

We wtorek Sandecja rozegrała ostatni mecz w rundzie jesiennej. Na pożegnanie 2024 roku drużyna z Nowego Sącza przegrała z Puszczą Niepołomice 0:1 w Pucharze Polski.

Jak donosi portal „dts24.pl”, po meczu z Puszczą w Nowym Sączu odbyło się zakończenie sezonu. Piłkarze i działacze Sandecji spotkali się w jednym z hoteli. Podczas świętowania jesiennych wyników doszło jednak do nieoczekiwanej sytuacji. Zdaniem redakcji „dts24.pl” kapitan zespołu, Kamil Słaby, miał doznać pęknięcia ręki w dwóch miejscach.




Jak doszło do rzekomego złamania ręki Kamila Słabego? „Dobry Tygodnik Sądecki” donosi, że przyczyną było siłowanie się na rękę z trenerem Sandecji, Łukaszem Mierzejewskim. Zawodnik miał trafić na SOR. Na tym szczegóły się kończą. Klub nie zabrał oficjalnego stanowiska w tej sprawie.


źródło: dts24.pl

Kontuzja obrońcy problemem Probierza? Prawdopodobnie ominie go marcowe zgrupowanie

Z Holandii spłynęły do Polski kiepskie informacje w kontekście bloku obronnego naszej kadry. SC Heerenveen poinformowało o poważnej kontuzji Pawła Bochniewicza.

Problemy Probierza

Reprezentacja Polski po minionym zgrupowaniu spadła do niższej dywizji Ligi Narodów.

W marcu Biało-Czerwoni rozpoczną nowy rozdział, czyli rywalizację o udział w mundialu. Co prawda do powołań zostało jeszcze wiele czasu, ale wiemy już, że selekcjoner raczej nie uwzględni w swojej liście Pawła Bochniewicza.

Wiele wskazuje na to, że Polak nie będzie do dyspozycji Probierza z uwagi na kontuzję z minionego meczu przeciwko RKC Waalwijk.

– Paweł Bochniewicz doznał poważnej kontuzji kolana podczas ostatniego ligowego spotkania. Dokładne badania wyjaśnią, jak poważna jest kontuzja, ale pewne jest, że 28-letni obrońca nie będzie mógł grać przez kilka miesięcy – czytamy w klubowym komunikacie.

Źródło: SC Heerenveen

Mourinho wbił szpilkę Guardioli. Poszło o pokazane palce

Jose Mourinho odpowiedział na słowa Pepa Guardioli. Portugalczyk skomentował jego sytuację, a przy okazji wbił mu szpilkę, przypominając o zarzutach wobec Manchesteru City.

Gest Guardioli w stronę kibiców Liverpoolu

W niedzielnym meczu Manchester City przegrał z Liverpoolem 0:2. Przedłużył tym samym serię bez zwycięstwa. W odpowiedzi na zaczepne piosenki fanów Liverpoolu Pep Guardiola pokazał kibicom gospodarzy sześć palców, które miały symbolizować liczbę tytułów Premier League.

Gest ten przywołał wspomnienia sprzed kilku lat, kiedy Mourinho, prowadząc Manchester United, pokazywał trzy palce, przypominając o swoich trofeach. Historia ta skończyła się jednak jego zwolnieniem.

– Mam nadzieję, że w moim przypadku będzie inaczej. On wygrał trzy tytuły, ja sześć, ale jesteśmy w tej samej sytuacji. My jednak trzymamy się razem. Nasi kibice wiedzą, że jesteśmy dużo lepsi niż to, o czym śpiewali fani Liverpoolu – powiedział po meczu Pep Guardiola.

Na te słowa odpowiedział Mourinho. Portugalczyk wykorzystał sytuację, aby wbić szpilkę Hiszpanowi i zaczepić go w kontekście zarzutów wobec Manchesteru City.

– Guardiola mnie zaczepił i powiedział, że zdobył sześć tytułów, a ja tylko trzy. Ale ja wygrałem je czysto i fair. Gdybym przegrał, pogratulowałbym przeciwnikowi, bo był lepszy ode mnie. Nie chciałbym wygrywać i jednocześnie radzić sobie ze 150 zarzutami – wypalił.

Mourinho wyraźnie nawiązał do 115 zarzutów dotyczących naruszenia zasad finansowego fair play przez Manchester City. Postępowanie w tej sprawie toczy się od września i może zakończyć się już w lutym lub marcu przyszłego roku. Klubowi grozi nawet spadek z Premier League.

Władze Omonii reagują na komentarz Mariusza Stępińskiego. „Kilka jego wypowiedzi było niefortunnych”

Komentarz Mariusza Stępińskiego do zeszłotygodniowego zachowania kibiców Omonii Nikozja odbił się szerokim echem nie tylko w Polsce, ale i na Cyprze. Do wypowiedzi polskiego piłkarza odniósł się rzecznik prasowy Omonii.

Przez ostatni tydzień polskie media żyły tematem transparentu wywieszonego przez kibiców Omonii Nikozja przed meczem przeciwko Legii Warszawa w Lidze Konferencji. Widniał na nim kontrowersyjny zapis: „Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę”. Polacy szybko to wychwycili i rozpętała się niemała burza.




Działania kibiców swojego klubu skomentował Mariusz Stępiński. Piłkarz Omonii otwarcie skrytykował pomysł wywieszenia tak skandalicznego transparentu. – Nikt normalny nie wywiesza takiego transparentu, mając dwóch Polaków w zespole. Takie zachowania należy stanowczo potępić i trzeba o tym mówić. To nie jest coś normalnego – skomentował Stępiński.

Krytyczny komentarz Stępińskiego mocno nie spodobał się kibicom Omonii. Na jednym z fanowskich portali ukazał się komunikat sympatyków tego klubu. Część oświadczenia brzmiała następująco: „Panie Stępiński proszę nie uczyć kibiców Omonii historii. Gra i rywalizuje pan w drużynie, która reprezentuje pewne ideały i wartości. Bez względu na pochodzenie i wyznanie należy się panu szacunek”.

Do komentarza Stępińskiego odniósł się także rzecznik prasowy Omonii. W oświadczeniu klubu rzecznik stwierdził, że kilka wypowiedzi Stępińskiego w udzielonym przez niego wywiadzie było niefortunnych. Przekazał także, że klub nie wiedział o tym, że taki transparent zostanie w ogóle wywieszony.

– Jeśli chodzi o transparent, złożyliśmy oświadczenie, w którym podkreśliliśmy, że nie wiedzieliśmy, że będzie on wywieszony. Na spotkaniu z UEFA, w dniu meczu, został zaprezentowany inny baner, który uzyskał odpowiednią zgodę Federacji Europejskiej – przekazał rzecznik prasowy Omonii.

– Jeśli chodzi o wypowiedzi Stepińskiego. Uznajemy jego prawo do wyrażania swoich poglądów, zwłaszcza w kwestii, która dotyczy jego kraju, mimo że nie otrzymał on niezbędnej zgody klubu na udzielenie wywiadu. Z przykrością zauważamy jednak, że kilka jego wypowiedzi w całym wywiadzie, nie tylko w tej kontrowersyjnej kwestii, było niefortunnych. Nie chcemy publicznie wchodzić w szczegóły dotyczące tego, gdzie się zgadzamy, a gdzie nie. Jest to kwestia, którą zajmiemy się wewnętrznie – skomentował rzecznik cypryjskiego klubu.





źródło: Omonia

Jakub Kiwior wykorzystał szansę przeciwko United! Kibice i media zachwycone występem

Jakub Kiwior ma za sobą pełne 90 minut w barwach Arsenalu. I to nie byle jakie. Polak zanotował świetny występ przeciwko Manchesterowi United. Angielskie media nie szczędzą pochwał pod jego adresem.

W bieżącym sezonie Kiwior jest głównie rezerwowym Arsenalu. Polak musi liczyć na kontuzje podstawowych obrońców „Kanonierów”. Taka sytuacja otworzyła się przed kadrowiczem minionej środy. Mikel Arteta postawił na 24-latka w meczu z Manchesterem United za niedysponowanego Gabriela.




Kapitalny występ

Nastawienie kibiców Arsenalu, gdy zobaczyli Kiwiora w pierwszym składzie było zgodne. W większości bali się, czy stoper poradzi sobie w starciu z „Czerwonymi Diabłami”. Obawy okazały się jednak niesłuszne, bo Polak zaliczył bardzo dobry występ.

„Kiwior. Będziemy pamiętać o tym występie!”, „Udowodnił, że może odegrać swoją rolę w tym sezonie” – piszą kibice.

– Jakub Kiwior zasługuje na wyjątkową uwagę. Było sporo obaw co do jego obecności w składzie, ale nie miał żadnego fałszywego ruchu od pierwszej do ostatniej minuty. Topowy występ – chwalił Kiwiora nawet Patrick Timmons, jeden z najbardziej znanych kibiców Arsenalu.




Również angielskie media nie kryją zachwytów. Choćby „Football London” uznało Kiwiora za drugiego najlepszego piłkarza na boisku. Polak otrzymał od redakcji „ósemkę”, a wyżej oceniono tylko Williama Salibę.

– Czy Arsenalowi brakowało Gabriela? Tak. Czy wróci do składu, jak będzie gotowy? Tak. Ale rozpacz wynikająca z Kiwiora w składzie była przesadzona. Polak nie popełnił żadnego błędu – podsumowano.

– Nie było Gabriela, nie było kłopotu. Co za występ Kiwiora, chyba jego najlepszy! Mówiłem już wcześniej: to jest półlewy stoper. Gdy gra na tej pozycji, widzimy jego najlepszą wersję – dodał dziennikarz, Ben Mattinson.


TROLLNEWSY I MEMY