NEWSY I WIDEO

Założyciel Spotify zyskuje poparcie. Legendarni piłkarze chcą wraz z nim kupić Arsenal

Niedawno pojawiła się informacja, według której Daniel Ek, założyciel platformy Spotify zamierza kupić Arsenal. Szwed podał to do wiadomości publicznej zresztą sam, na Twitterze. Okazuje się, że operacja zaczyna nabierać rozpędu, a sam miliarder zbiera popleczników.

Kilka dni temu Ek opublikował wpis w mediach społecznościowych, w których dał do zrozumienia, że chce wykupić Arsenal od Stana Kroenke. – Jako dziecko dorastałem wspierając Arsenal tak długo, jak tylko pamiętam. Jeśli KSE [firma Stana Kroenke – przyp. red.] będzie chciała sprzedać Arsenal, z chęcią zgłoszę swoją kandydaturę – napisał w piątek szwedzki biznesmen.

Obóz się powiększa

Matt Law, dziennikarz „The Telegraph” podał w poniedziałek, że do zwolenników Eka dołączyli Thierry Henry, Dennis Bergkamp oraz Patrick Vieira. Wspólnymi siłami zamierzają wykupić Arsenal od rodziny Kroenke.

Law dodaje, że sytuacja wydaje się bardzo poważna. Prawdopodobnie cała czwórka będzie chciała podzielić wpływy pomiędzy sobą, zaś za główny cel obiorą sobie przywrócenie Arsenalu do światowej czołówki.

Przypomnijmy, że Kroenke jest aktualnie w trudnej sytuacji. Po fiasku Superligi kibice „Kanonierów” utracili zaufanie do obecnego zarządu. Podobna sytuacja ma miejsce, chociażby w Liverpoolu. Tamtejsi działacze są gotowi sprzedać klub następcy saudyjskiego tronu. Pierwszą ofertę, póki co, odrzucili, jednak prawdopodobnie była to typowa negocjacyjna zagrywka.

Więcej –> TUTAJ

Świetny czas Roberta Gumnego. Nigdy wcześniej nie otrzymał takiego wyróżnienia

Robert Gumny ma za sobą świetny weekend. 22-latek strzelił swojego pierwszego gola w Bundeslidze, a oprócz tego zebrał bardzo dobre noty za swój występ. Polaka docenił także „Kicker” który umieścił go w „jedenastce” kolejki.

Prawy obrońca pojawił się pod koniec pierwszej połowy meczu Augsburga z FC Koeln. Chwilę po rozpoczęciu pierwszej połowy znalazł drogę do bramki „Kozłów” i znacząco ożywił grę drużyny. Choć gospodarze i tak ulegli rywalom (2-3), to „Guma” zebrał dobre recenzje, tym bardziej że nie zagrał pełnych 90 minut.

Kolejne wyróżnienie

Na miłych słowach i dobrych ocenach w niemieckiej prasie się jednak nie skończyło. 22-latka docenił również „Kicker”. Dziennikarze sportowego magazynu umieścili Polaka w najlepszej „jedenastce” 31. kolejki Bundesligi. To pierwsze takie wyróżnienie dla Gumnego, od kiedy trafił do Augsburga.

Jedenastka 31. kolejki Bundesligi (fot. Kicker)

W tym sezonie były piłkarz Lecha rozegrał w drużynie 26 meczów, jednakże tylko 11 z nich rozpoczynał od pierwszych minut. Do tej pory na koncie ma jednego gola, strzelonego właśnie przeciwko FC Koeln. Nie zanotował żadnej asysty.

Ostatnia kolejka Bundesligi może być dla Gumnego punktem zwrotnym. 22-latek wyjeżdżając z Polski był przedstawiany jako pewniak do gry w pierwszym składzie Augsburga. Na razie nie do końca spełnia pokładane w nim oczekiwania.

Piękny gest Philippe Coutinho. Wspomógł Brazylię w walce z pandemią koronawirusa

Pandemia koronawirusa wciąż nęka cały świat. Wszystkie kraje mają problemy, jednak najboleśniej skutki obecnej sytuacji odczuwają najbiedniejsi. Na wspaniały gest zdecydował się Philippe Coutinho, który wspomógł swoją ojczyznę. 

Koronawirus potężnie nadszarpnął stan gospodarki wielu krajów. Pandemia uderzyła niemal w każdą dziedzinę. W tych trudnych czasach odczuwają to nie tylko najbogatsi, ale i ci, którzy wcześniej ledwo wiązali koniec z końcem.

Szlachetny gest

Philippe Coutinho postanowił wspomóc Brazylię w walce z pandemią. Piłkarz FC Barcelony zdecydował się na wysłanie do dzielnicy Sao Januario w Rio de Janeiro zapasu żywności i produktów higienicznych. „Globo” dodaje, że łącznie Brazylijczyk miał wysłać aż pięć ton środków pomocy.

28-latek w tym sezonie rozegrał 14 meczów w barwach FC Barcelony. Strzelił w nich trzy gole, zanotował także dwie asysty. Ostatnio ponownie znalazł się na celowniku Bayernu Monachium.

Saudyjski książę gotowy kupić Liverpool. Klub odrzucił pierwszą, olbrzymią ofertę

Wciąż waha się dalsza przyszłość Liverpoolu. Klub niebawem może zmienić właściciela, a chęć jego kupienia wyraża następca tronu Arabii Saudyjskiej. FSG, spółka macierzysta drużyny z Anfield odrzuciła już jedną ofertę szejków.

Po zamieszaniu z Superligą obecni właściciela Liverpoolu nadszarpnęli zaufanie kibiców. Władze „The Reds” są gotowe sprzedać klub, jednak nie chcą tego zrobić „ot, tak”.

Gigantyczny majątek

Według angielskich mediów do Liverpoolu wpłynęła oferta opiewająca na trzy miliardy funtów. Jej autorem był Mohammed Bin Salman. Książę Arabii Saudyjskiej chce wykorzystać ciężką sytuację spółki FSG i wykupić od niej udziały w klubie 19-krotnego mistrza Anglii.

Co ciekawe, odrzucenie oferty najpewniej było jedynie zagrywką negocjacyjną. Fenway Sports Group zdaje sobie sprawę, że po Superlidze kibice Liverpoolu stracili już zaufanie do obecnych właścicieli. Przedłużanie rozmów ma na celu wyciągnięcie od Salamana jak największej kwoty.

Majątek księcia szacuje się na ponad 100 miliardów funtów. Dla porównania dorobek Mansoura Al Nahyana, właściciela Manchesteru City, wycenia się na blisko pięć razy mniej, a więc 20 miliardów. 

Arsenal wciąż wypłaca Ozilowi ogromną pensję. Płacą ponad 90 procent jego wynagrodzenia

Zimą bieżącego roku Mesut Ozil odszedł z Arsenalu do Fenerbace. 32-latek nie miał już miejsca w składzie „Kanonierów” od dłuższego czasu, co stanowiło bezpośrednią przyczynę jego decyzji. Okazuje się jednak, że angielski klub wciąż wypłaca Niemcowi pensję.

Ozil był dla Arsenalu sporym ciężarem. Mimo owocnej przeszłości w Londynie stracił miejsce w składzie i długi czas nie był już brany pod uwagę przy ustalaniu pierwszego składu. Największym problemem było jego wysokie wynagrodzenie w stolicy Anglii.

Podział

Podczas zimowego okienka Arsenal dogadał się z Fenerbace i oddał Ozila do Turcji. Nie był to jednak interes marzeń. „The Athletic” i „Ornestein” podają, że 32-latek nadal pobiera pensję od Arsenalu.

Według medialnych doniesień „Kanonierzy” wciąż płacą Niemcowi pokaźne wynagrodzenie. Anglicy pokrywają ponad 90 proc. jego pensji w Turcji. Należy pamiętać, że Ozil pobiera około 350 tysięcy funtów.

https://twitter.com/TheAthleticUK/status/1386569481439305732

Jakub Moder o porozumiewaniu się w szatni. „To jest całkiem inny język”

Jakub Moder był gościem w programie Przemysława Rudzkiego i Arkadiusza Sitarza pt. „Futbol i cała reszta”. Pomocnik opowiedział o tym jak rozwinął swój język angielski. Przyznał jednak, że niektóre akcenty brzmią jak coś zupełnie innego niż to, czego uczył się w szkole.

Zmiana otoczenia

Jakub Moder opuścił Lecha Poznań za rekordową kwotę 11 milionów euro. Od początku 2021 roku reprezentuje Brighton & Hove Albion. Polak szybko zaaklimatyzował się w nowej drużynie i regularnie otrzymuje minuty od swojego trenera. Pomocnik wystąpił już w ośmiu spotkaniach w barwach Mew.

Jak z językiem angielskim?

Ważnym aspektem w kontekście współpracy na boisku jest możliwość porozumiewania się jednym językiem. „Modziu” przyznał, że bardzo dobrze radzi sobie z angielskim w szatni Brighton & Hove Albion, jednak do perfekcji mu trochę brakuje.

– To jest całkiem inny język niż to, czego uczyliśmy się w szkole. Wiadomo, umiem się dogadać i porozumieć. Czasami są jednak problemy. Jak chłopaki z Anglii gadają między sobą, to czasami trudno jest nawet złapać pojedyncze słówka. Mamy asystenta trenera, który jest ze Szkocji. To nie jest w ogóle język angielski. Jego czasami w ogóle nie da się zrozumieć – stwierdził Jakub Moder.

– Ja umiem się dogadać, nie mam problemu, by porozmawiać z kimś po angielsku. Na początku faktycznie było trudno, by zrozumieć, co chcą powiedzieć. Gdy nie rozumiesz, co ktoś powiedział do ciebie, to ciężko nawiązać konwersację. Teraz jest łatwiej, jednak do perfekcyjnego angielskiego potrzeba jeszcze trochę czasu. Ale nie mam problemu z komunikacją – uzupełnił były piłkarz Lecha Poznań.

https://www.youtube.com/watch?v=X7iE33jUtrU

Źródło: Newonce Sport (Futbol i cała reszta)

fot. Brighton & Hove Albion

Bandycki faul na Messim. To mogło się skończyć tragicznie… [WIDEO]

FC Barcelona wygrała na wyjeździe z Villarrealem (2-1). Spotkanie mogło zakończyć się tragicznie dla Leo Messiego. Argentyńczyka w 65. minucie brutalnie sfaulował Manuel Trigueros, po czym otrzymał czerwoną kartkę.

W meczu lepiej weszli gospodarze. Villarreal na prowadzenie w 26. minucie wyprowadził Chukwueze, jednak chwilę później wyrównał Griezmann. Francuz dołożył jeszcze jednego gola przed końcem pierwszej połowy i ustalił wynik spotkania.

W 65. minucie doszło do bardzo groźnej sytuacji. Kiedy Messi chciał przyjąć piłkę, w jego stronę pędził Trigueros. Piłkarz gospodarzy bezpardonowo wpadł w nogi Argentyńczyka i brutalnie go sfaulował. Oczywiście zobaczył za to wejście czerwoną kartkę i opuścił boisko.

https://twitter.com/Messi_Worldwide/status/1386344672293961729

Mikael Ishak o swojej przyszłości w Lechu Poznań. „Jeśli nie będą chcieli mnie sprzedać, to zostanę. Nie mam z tym problemu”

Napastnik Lecha Poznań, Mikael Ishak udzielił wywiadu portalowi fotbolltransfers.com. Szwed w rozmowie ze wspomnianym źródłem przyznał, że zainteresowanie jego osobą jest spore. Snajper dodał jednak, że bardzo dobrze czuje się w Poznaniu i nie ma powodów, by odchodzić do innego klubu.

Mogą zechcieć odejść

Lech Poznań notuje fatalny sezon. Kolejorz zajmuje 9. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy z dorobkiem 33 punktów po 27 kolejkach. Rozczarowująca postawa zespołu może wpływać na zamiary poszczególnych piłkarzy. Niewykluczone, iż po sezonie niektórzy będą chcieli opuścić klub.

Najlepszy piłkarz Lecha w sezonie 2020/2021?

Jednym z nich może być Mikael Ishak, który jako jeden z niewielu zawodników Lecha rozgrywa bardzo dobry sezon. Szwed w 32 spotkaniach zanotował 19 trafień oraz zaliczył jedną asystę. Te statystki kuszą zagraniczne kluby.

Zobacz również: Nie tylko Tymoteusz Puchacz. Mikael Ishak na celowniku klubów z Bundesligi

Skomentował doniesienia

Mikael Ishak odniósł się do medialnych doniesień na temat jego potencjalnych przenosin. Szwed uważa, że nie ma powodu, by opuszczać Lecha Poznań, jednak zaznacza, że dużo klubów monitoruje jego sytuację.

– Mam sygnały czego chce klub, a oni czego chcę ja. Jeśli nie będą chcieli mnie sprzedać, nie ma powodu, abym rozmawiał z innymi klubami. Są moimi właścicielami. Zobaczymy po sezonie. Jestem bardzo zadowolony i dumny, że reprezentuję tak duży klub. Nie mam problemu, aby tu zostać – twierdzi szwedzki napastnik Kolejorza.

– Zainteresowanie mną jest duże, ale teraz skupiam się na meczach, które zostały do rozegrania. Po sezonie zobaczymy co dalej. Moja rodzina czuje się tu dobrze, jesteśmy zadowoleni, więc nie ma powodu,aby rozmawiać teraz o takich rzeczach. Tu gdzie jestem teraz, jestem zadowolony – dodał Mikael Ishak.

https://twitter.com/Piotrowicz17/status/1386026542329913344

Według portalu transfermarkt.de 28-letni napastnik Kolejorza jest wart 2 miliony euro. Jego umowa z Lechem Poznań obowiązuje do końca czerwca 2023 roku.

Źródło: fotbolltransfers.com, Piotr Piotrowicz

Nowe fakty ws. wycofania się Chelsea z Superligi. Abramowicz dostał telefon z Kremla

Jak wiadomo, Chelsea była pierwszym klubem, który oficjalnie zrezygnował z dołączenia do Superligi. Odejście „The Blues” pociągnęło za sobą falę, która poskutkowała upadkiem projektu. Okazuje się, że za decyzją Romana Abramowicza stał telefon, który otrzymał wprost z Kremla.

W ostatnim czasie Superliga spowodowała mnóstwo zamieszania w futbolowym świecie. Kurz powoli już opada, jednak nowopowstałe (i upadłe) rozgrywki pozostawiły po sobie ślad.

Roman Abramowicz wystosował ostatnio specjalny list do kibiców Chelsea. Przyznał w nim wprost, że żałuje dołączenia do projektu. Przeprosił także kibiców.

Prawdziwy powód

Co jednak stało za nagłą zmianą frontu przez Abramowicza? Okazuje się, że miliarder otrzymał ważny telefon, prosto z samego Kremla. To on bezpośrednio zmienił optykę Rosjanina i spowodował wycofanie się Chelsea z Superligi.

Gazeta „Suddeutsche Zeitug” podała, że władzom Rosji nie podobał się projekt Florentino Pereza. Powstanie nowych rozgrywek nie leżało w interesach kraju ze względu na Gazprom. Gigantyczna firma jest głównym sponsorem Ligi Mistrzów, a przy tym najbardziej rozpoznawalnym.

Nagelsmann nie zostanie trenerem Bayernu. Lipsk żąda ogromnych pieniędzy

Kibice Bayernu wciąż nie wiedzą, kto poprowadzi ich klub w przyszłym sezonie. Hansi Flick zapowiedział już piłkarzom kilka dni temu, że planuje odejść z Monachium latem. Najwięcej w kontekście następcy szkoleniowca mówiło się o Julianie Nagelsmannie. Ta kandydatura jednak najprawdopodobniej odpada ze względów finansowych.

Choć przekazanie Bayernu pod wodzę Flicka okazało się strzałem w dziesiątkę, to niebawem jego kadencja może dobiec końca. Niemiec zadeklarował już, że chciałby się rozstać z klubem, zaś jego aktualni pracodawcy nie zamierzają mu tego utrudniać. Jest to w pewnym sensie również zasługa konfliktu trenera z Hasanem Salihamidziciem. Obaj mają inne spojrzenie na futbol, co przekłada się na wewnętrzne konflikty.

Idealny kandydat poza zasięgiem?

W obliczu odejścia Flicka latem Bayern zaczął się już rozglądać za jego następcą. Media w Niemczech najwięcej rozpisywały się o kandydaturze Juliana Nagelsmanna. Szkoleniowiec RB Lipsk mimo swojego młodego jak na trenera wieku posiada niebywały warsztat trenerski, co udowodnił już wiele razy. Już od kilku lat wróży mu się przyszłość za sterami Bayernu.

To jednak może się prędko nie zdarzyć, a przynajmniej nie od razu po odejściu Flicka. „Sky Germany” poinformowało, że Lipsk oczekuje za swojego trenera 20 mln euro. Jest to kwota, którą wpłacić musiałby klub chcący zatrudnić Nagelsmanna przed końcem jego kontraktu.

Ten z kolei jest ważny do 30 czerwca 2023 roku, co mocno koliduje z planami Bawarczyków. Na ten moment przejęcie Bayernu przez 33-latka wydaje się zatem niemożliwe.

 

Arkadiusz Milik na celowniku giganta! Hitowy transfer już najbliższego lata?

Arkadiusz Milik zostanie w Ligue, ale… i tak zmieni klub? „Tuttosport” informuje, że Polak zwrócił na siebie uwagę francuskiej potęgi i potentata tamtejszej ligi, a więc Paris Saint-Germain. 

Choć 27-latek aktualnie jest zawodnikiem Olympique Marsylii, to od dłuższego czasu mówi się o jego odejściu. Pierwsze informacje na ten temat pojawiły się krótko po przyjściu Milika do Francji. Włoskie media przebąkiwały kilkukrotnie o kolejnych zakusach ze strony Juventusu. To jednak niejedyny gigant, który chciałby wykupić Polaka z OM.

Gorące lato

Milik wzbudza bardzo duże zainteresowanie na rynku transferowym. Podczas ostatniego okienka transferowego do końca ważyły się jego dalsze losy. Wówczas zabiegał o niego wspomniany Juventus, ale i Atletico Madryt. Finalnie brak rytmu meczowego u reprezentanta Polski przeważył i największe marki zrezygnowały z jego transferu.

Teraz 27-latek odzyskał formę. W barwach Marsylii strzelił już sześć goli, kiedy na koncie ma dopiero 12 występów. Władze klubu są z niego bardzo zadowolone, jednak zdają sobie sprawę, że trudno będzie go utrzymać.

Milikiem znowu zaczyna interesować się „Stara Dama”, zaś „Tuttosport” podaje, że polować zaczyna na niego także PSG. Mistrzowie Francji widzą w nim następcę Mauro Icardiego lub Moise Keana. Przyszłość obu panów jest na tę chwilę niewiadomą, co składania władze paryżan do szukania alternatywy.

Ceferin chce ukarać kluby Superligi! „Płaskoziemcy, którzy myślą, że Superliga wciąż istnieje”

Aleksander Ceferin udzielił wywiadu brytyjskiemu „Daily Mail”, w którym opowiedział o możliwych konsekwencjach dla klubów, które chciały utworzyć Superligę. Słoweniec nazwał osoby, które myślą, że Superliga wciąż istnieje, płaskoziemcami.

Kary dla klubów Superligi?

Wciąż nie milkną echa wydarzeń z ostatniego tygodnia w kontekście utworzenia Superligi. Projekt na dobrą sprawę upadł po zaledwie kilkudziesięciu godzinach, choć kilku działaczy, z Florentino Perezem, na czele wciąż uważa, że prace nad Superligą zostały odłożone w czasie. Aleksander Ceferin, prezydent UEFA, nazwał takich ludzi płaskoziemcami.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Florentino Perez: Jeśli ktoś myśli, że Superliga przestała istnieć, to się myli

– Dla mnie istnieją trzy grupy z tych 12 klubów, które chciały utworzyć Superligę. Pierwszą z nich stanowią kluby z Anglii, które wycofały się jako pierwsze, do drugiej należą Atletico, Milan i Inter, a po nich są płaskoziemcy, którzy myślą, że Superliga wciąż istnieje. Między nimi jest ogromna różnica, jednak wszyscy za to odpowiedzą. W jaki sposób? Zobaczymy – skomentował Aleksander Ceferin.

Konsekwencje? Każdy musi ponieść ciężar tego, co zrobił. Nie można udawać, że nic się nie wydarzyło. Nie można zrobić czegoś takiego, a później mówić, że zostaliśmy ukarani, bo wszyscy nas nienawidzą. Jedyną przyczyną ich problemów są oni sami. Ich zachowanie nie było w porządku i w ciągu kilku najbliższych dni zobaczymy, co trzeba będzie zrobić – dodał prezes UEFA.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Główny sponsor Superligi się wycofuje! Czy to definitywny koniec projektu?

 

Zarobki piłkarzy

Ostatnie miesiące są szczególnie intensywne dla piłkarzy, ze względu na to, że obecny sezon rozpoczął się zdecydowanie później niż w poprzednich latach, co jest oczywiście efektem pandemii koronawirusa. Piłkarze, trenerzy i działacze piłkarscy narzekają na zbyt duży natłok spotkań, co widać m.in. po liczbie kontuzji mięśniowych w poszczególnych klubach. Nie pomaga w tej kwestii UEFA, która chce wprowadzić zmiany w Lidze Mistrzów od sezonu 2024/2025. Na mocy zapowiadanej reformy zmianie ulegnie chociażby liczba spotkań do rozegrania przez poszczególne kluby. Aleksander Ceferin odwołał się do komentarzy osób ze świata piłki, odnosząc się do zarobków piłkarzy.

– Niektórzy trenerzy i piłkarze mówią, że jest zbyt dużo meczów. Oczywiście, że może być mniej spotkań, ale również pensje piłkarzy i trenerów będą dostosowane do tego. Nie możesz grać mniej i liczyć, że zarobisz więcejocenił Słoweniec.

 

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Zmiany w Lidze Mistrzów szybciej niż zapowiadano? Kiedy reforma UEFA wejdzie w życie?

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Roman Abramowicz przeprosił kibiców za dołączenie do Superligi. „Bardzo żałujemy”

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Bayern przegrywa, ale Lewandowski strzela gola. Do Mullera zostało 5 bramek [WIDEO]

źródło: Daily Mail

35-letni Piszczek znowu zachwyca formą. Niemcy piszą o meczu „bliskim ideału”

Łukasz Piszczek znowu znalazł się na ustach niemieckich mediów. 35-latek zagrał pełne 90 minut meczu przeciwko Wolfsburgowi (2-0) i zebrał świetne recenzje. Dość powiedzieć, że Polak był jednym z najlepszych zawodników na boisku.

Zwycięstwo z „Wilkami” pozwoliło BVB zachować nadzieję na grę w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Walka o miejsca premiowane awansem będzie jednak trwała do samego końca.

Wolfsburg nadal ma dwa punkty przewagi nad Haalandem i spółką. Przed nimi jest jeszcze Eintracht Frankfurt, który z kolei przegrał z Bayerem Leverkusen (1-3) i jest wyżej jedynie o jedno „oczko”.l

Renesans formy

Łukasz Piszczek zdecydowanie może ostatni okres zapisać sobie do udanych. 35-letni już obrońca drugi raz z rzędu wyszedł w wyjściowym składzie Borussii Dortmund i zdaje się, że nie wypuści go zbyt łatwo. Polak złapał kapitalną formę, co udowodnił w spotkaniu przeciwko Wolfsburgowi. Na tę chwilę Thomas Meunier i Mateu Morey zdecydowanie przegrywają rywalizację z „Piszczem”.

Niemieckie media zgodnie oceniły występ doświadczonego piłkarza. „Bild” przyznał byłemu reprezentantowi „3”, gdzie „1” oznacza występ klasy światowej. Taką właśnie otrzymał Erling Haaland, który ustrzelił dublet.

Lepsze oceny od Piszczka, oprócz Norwega, zebrał także Manuel Akanji i Mahmoud Dahoud. Obaj otrzymali „dwójkę”.

„Bliski ideału”

Zarówno „Spox.com”, jak i „Sportbuzzer.de” również przyznali Piszczkowi „trójki”. Przede wszystkim podkreślano jego ciąg na bramkę i odważną grę z przodu.

– Był bardzo aktywny i dynamiczny, choć w drugiej połowie sprawiał wrażenie niepozornego. Wykonał solidną robotę w defensywie. Polski weteran zdobył zaufanie Terzicia w meczu z Unionem i potwierdził to z Wolfsburgiem. Grał solidnie i cały czas szedł do przodu – uzasadniono.

Z kolei według „sport.de” i „Ruhr Nachrichten” 35-latek zagrał jeszcze lepiej. To z kolei przełożyło się na wyższą ocenę, niż przyznali mu poprzednie media. Polak otrzymał od obu serwisów notę „2,5”.

– Grał na odpowiedniej intensywności, był sprytny w budowaniu ataku i chciało mu się biegać. Wykorzystuje okazję, którą otrzymał od Edina Terzicia. Od czasu do czasu był o krok za wolny od rywala. Nie oszczędzał się, a w ryzykownych sytuacjach udawało mu się odbierać piłkę. Raz na jakiś czas dobrze wychodził ofensywnie i celnie dośrodkowywał – napisano o jego występie.

– Ten mecz był bliski ideału. Jeden lub drugi kibic BVB może się zastanawiać, dlaczego trener nie wystawiał częściej Piszczka w wyjściowym składzie – dodaje nawet portal „ran.de”.

Innowacyjne zmiany w transmisji meczów Premier League! Można się poczuć jak w FIFIE

Brytyjska telewizja „BT Sport” zaprezentowała w ostatnim czasie swoje nowe, innowacyjne rozwiązania w kwestii prowadzenia transmisji ze spotkań Premier League. Nowości wprowadzone przez brytyjską stację przypominają nieco obraz z serii gier FIFA.

W ostatnim czasie dużo się mówi o tym, iż futbolem interesuje się coraz mniej młodych ludzi. Mówił o tym m.in. Florentino Perez, który sugerował, że wprowadzenie Superligi mogłoby poprawić tę sytuację. Inną drogę obrała stacja „BT Sport”, która postanowiła wprowadzić kilka zmian w swojej transmisji.

Zmiany w transmisji meczów

Podczas sobotniego meczu Liverpool-Newcastle „BT Sport” zaprezentowało swoje nowe rozwiązania technologiczne. Jedną ze zmian jest podpisywanie zawodników, którzy biorą udział w centrum rozgrywania akcji. Do tego dochodzi tzw. radar, który sprawia, że czujemy się, jakbyśmy grali w FIFĘ.

https://twitter.com/JakubKrupa/status/1385921959045730304

Zmiany wprowadzone przez „BT Sport”:

  • Podpisywanie zawodników
  • Statystyki na żywo (m.in. prędkość biegu, czy prędkość strzału)
  • Minimapa w dolnym rogu ekranu

https://twitter.com/JakubKrupa/status/1385925776692944897


TROLLNEWSY I MEMY