NEWSY I WIDEO

Były reprezentant Polski obwinia piłkarzy za zwolnienie Brzęczka. „Słabo się zachowali, uderzyli w trenera”

Na początku 2021 roku posadę selekcjonera reprezentacji Polski stracił Jerzy Brzęczek. Były piłkarz kadry biało-czerwonych, Jacek Bąk w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego skomentował całe zajście.

Winni piłkarze

Wychowanek Motoru Lublin uważa, że Brzęczek powinien poprowadzić reprezentację na EURO 2020, a za jego zwolnienie odpowiadają piłkarze. W rozmowie z Piotrem Wołosikiem Bąk nawiązuje do słynnego wywiadu z Robertem Lewandowskim.

– Słabo zachowali się piłkarze, bo nie ma się co czarować, oni uderzyli w trenera. Prezes Boniek postanowił coś z tym zrobić. Lepiej powiedzieć coś wprost, a tu było trochę ściemniania, chociaż milczenie niekiedy mówi więcej niż tysiąc słów – nawiązuje do wywiadu Roberta Lewandowskiego Jacek Bąk.

– Brzęczka zwolnili piłkarze. Gestami, wywiadami. W środku tej reprezentacji coś się nie kleiło. Po ludzku mi go szkoda. Osiągnął cel, którym był awans do mistrzostw Europy. Później odebrano mu szansę poprowadzenia zespołu w dużym turnieju – uzupełnia były obrońca reprezentacji Polski.

Jacek Bąk ma na swoim koncie 96 występów dla reprezentacji Polski, w których zdobył 3 bramki. Podczas swojej kariery bronił barw m.in. Lecha Poznań, Austrii Wiedeń czy Olympique Lyon. Buty na kołku zawiesił w sezonie 2011/2012.

Źródło: Przegląd Sportowy

fot. Łączy Nas Piłka

Lewandowski najlepszy w historii FUT! Pod tym względem Polak nie ma sobie równych

Robert Lewandowski w ostatnich miesiącach pnie się w każdym możliwym rankingu. Kapitan reprezentacji Polski otrzymał swoją trzydziestą kartę Team of the Week w grze FIFA Ultimate Team. Czyni go to zawodnikiem z największą liczbą In Formów na koncie.

Maszyna

Robert Lewandowski w ostatnim czasie nie ma sobie równych. Przez ostatni rok Polak wygrał wszystkie możliwe drużynowe trofea, a także zdobył koronę króla strzelców Bundesligi, Pucharu Niemiec oraz Ligi Mistrzów. 32-latek triumfował w wielu plebiscytach na najlepszego piłkarza, a także został wyróżniony na galach FIFA The Best 2020 i Globe Soccer Award. Zapewne napastnik mógłby się jeszcze pochwalić Złotą Piłką, jednak France Football zdecydowało się odwołać plebiscyt ze względu na pandemię koronawirusa.

Lewandowski idzie jak burza. Polak bije kolejne rekordy i małymi krokami zmierza po ten najważniejszy. Napastnik Bawarczyków jest na dobrej drodze, aby wyrównać, a nawet pobić, wynik Gerda Mullera z sezonu 1971/1972. Polakowi brakuje 12 goli, aby zrównać się z Niemcem. Kapitan biało-czerwonych ma na to 11 spotkań.

Kolejne wyróżnienie

32-latek zapisał się na kartach historii, tym razem w grze komputerowej. Polak  po raz trzydziesty trafił do drużyny tygodnia w FIFA Ultimate Team i jest pierwszym piłkarzem, który osiągnął ten pułap. Tuż za nim plasuje się Luis Suarez. Urugwajczyk ma na swoim koncie 29 kart Team of the Week.

Wpadka norweskiego piłkarza! Kamera wyłapała napis obrażający kobiety

Choć o kobiecej piłce można powiedzieć wiele, to mimo prezentowanego poziomu piłkarkom należy się szacunek. Innego zdania jest chyba jeden z piłkarzy SK Brann, który podczas udzielania wywiadu, miał w pokoju koszulkę z napisem „Czym jest kobieca piłka nożna? Ani nie jest futbolem, ani nie jest kobieca”.

Obraza kobiet

Norweska telewizja śniadaniowa postanowiła przeprowadzić wywiad z wielokrotnym reprezentantem swojego kraju oraz zasłużonym zawodnikiem SK Brann – Vegardem Forrenem. Po opublikowaniu wideo z rozmowy w sieci zabrzmiało. Na tapecie pojawiły się nie słowa piłkarza, a koszulka z napisem „Czym jest kobieca piłka nożna? Ani nie jest futbolem, ani nie jest kobieca” wisząca w tle.

To bardzo zawstydzające. Moja twarz nigdy nie była tak czerwona jak teraz. Pomyślałem sobie „czy to możliwe?”. W każdym razie ta koszulka została ściągnięta ze ścianypowiedział dyrektor wykonawczy SK Brann, Vibeke Johannesen.

Do koszulki Forrena odniosła się Inrid Rylkand, piłkarka reprezentująca barwy IL Sandviken.

– Prawdopodobnie był to tylko niewinny żart, ale nie był śmieszny. Takie wydarzenia pokazują, że to podejście nadal pozostaje obecnie. Równość płci nie jest brana na poważniestwierdziła na antenie telewizji TV 2.

Norwegia odgrywa ważną rolę w kobiecym futbolu. To właśnie z tego kraju pochodzi Ada Hegerberg, zwyciężczyni pierwszej Złotej Piłki przyznawanej kobietom.

Żródło: Piotr Piotrowicz, TVP Sport

Buffon zapowiedział, kiedy zakończy karierę. „Mógłbym przestać grać za cztery miesiące”

Kiedy Wojciech Szczęsny przychodził do Juventusu musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. Wówczas pierwszym bramkarzem „Starej Damy” był Gianluigi Buffon. Aktualnie sytuacja uległa zmianie i to 43-latek zasiada na ławce rezerwowych, a między słupkami mistrza Włoch stoi Polak. Wiekowy golkiper wyjawił, kiedy możemy spodziewać się odwieszenia przez niego butów na kołek.

Kariera Buffona dobiega do nieuchronnego końca. Kontrakt legendy Juventusu wygasa wraz z końcem tego sezonu, a wciąż brakuje porozumienia w sprawie jego ewentualnego przedłużenia. Jednak nawet jeśli stronom uda się dogadać, Włoch przyznaje, że zbliża się koniec pewnego rozdziału.

„To jest maksimum”

Na łamach „The Guardian” Buffon wyznał, że wkrótce przyjdzie czas na powiedzenie „dość”. Kiedy do tego dojdzie? Włoch zapowiedział, że najpóźniej karierę zakończy latem 2023 roku, jednak możliwe, że zrobi to wcześniej.

– To jest maksimum, naprawdę maksimum. Ale mógłbym też przestać grać za cztery miesiąceprzyznał mistrz świata z 2006 roku.

43-latek już w 2018 roku zapowiedział odwieszenie butów na kołek. Finalnie rozstał się ze „Starą Damą” na rzecz PSG. Do Turynu wrócił jednak rok później. Aktualnie pełni rolę rezerwowego bramkarza. Podstawowym golkiperem Juventusu jest Wojciech Szczęsny.

Tytan

Kariera Buffona trwa już prawie 20 lat. Bramkarz lwią jej część spędził w Juve, dla którego rozegrał łącznie 681 meczów. Reprezentował także barwy Parmy oraz PSG. Jest również 176-krotnym reprezentantem Włoch.

Z kadrą sięgnął po mistrzostwo świata w 2006 roku, a w 2012 został wicemistrzem Europy. W swoim piłkarskim CV ma zarówno mistrzostwa Włoch, jak i jedno mistrzostwo Francji.

Georgina Rodriguez wyręcza Cristiano Ronaldo w pracach domowych. Partnerka boi się o zdrowie ukochanego

Cristiano Ronaldo nie wykonuje w domu żadnych większych prac domowych. Partnerka Portugalczyka tłumaczy to troską o zdrowie swojego ukochanego.

Jak Ronaldo poznał swoją partnerkę?

Georgina Rodriguez oraz Cristiano Ronaldo po raz pierwszy spotkali się w 2016 roku w salonie sklepu Gucci, gdzie pracowała Argentynka. Oboje przyznają, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Oboje doczekali się potomka, jednak do tej pory wciąż nie wzięli ślubu.

– Pierwszy raz spotkaliśmy się w salonie Gucci, gdzie byłam asystentką sprzedaży. Kilka dni później spotkaliśmy się ponownie, na imprezie innej marki. Wtedy mogliśmy porozmawiać w luźnej atmosferze, poza moim środowiskiem pracy. Dla nas to była miłość od pierwszego wejrzenia – opowiadała partnerka Ronaldo w rozmowie z magazynem „Elle” w 2019 r.

Portugalczyk stroni od prac domowych

Przed kilkoma dniami Georgina Rodriguez pojawiła się na okładce włoskiego tygodnika „Sportweek”. Argentynka w wywiadzie z gazetą podzieliła się wieloma ciekawymi historiami z życia prywatnego. Argentynka przytoczyła przykład żarówki, której – jak sama mówi – nigdy nie dałaby wymienić Crisowi.

–  Nie ma możliwości, by wymieniał żarówkę w naszym domu. Czy gdybyś nazywał się Cristiano Ronaldo, wymieniałbyś żarówkę prawie sześć metrów nad ziemią? Mamy bardzo wysokie sufity, a on musi o siebie dbać i poświęcać się temu, co wychodzi mu najlepiej, czyli grze w piłkę. Ja zajmuję się resztą. Tym bardziej, że naprawdę lubię dbać o dom i rodzinę – mówi 27-latka na łamach włoskiej gazety.

Kolejną ciekawą sprawą z życia rodziny Cristiano Ronaldo jest gotowanie. Rodriguez przyznaje, że mają zatrudnionego kucharza, jednak co jakiś czas, sama lubi przygotować posiłek.

– On nie gotuje. Choć mamy kucharza, to lubię czasami po jego treningu przywitać go talerzem ciepłego jedzenia przygotowanym przeze mnie z miłością – wyznaje partnerka Crisa.

Paulo Sousa odwiedził ośrodek przygotowawczy przed EURO. „Selekcjoner był pod wrażeniem”

Selekcjoner reprezentacji Polski – Paulo Sousa – zanim wybrał się na mecz Lech-Raków, postanowił odwiedzić ośrodek treningowy w Opalenicy. Jak mówi dyrektor obiektu: „Selekcjoner był pod wrażeniem”.

Sousa na meczu Lech-Raków

Następca Jerzego Brzęczka rozpoczął swoją podróż po Polsce od wtorkowego starcia w ramach Pucharu Polski pomiędzy Lechem Poznań a Rakowem Częstochowa. Kolejnym przystankiem na drodze Paulo Sousy ma być Warszawa. Dziś o 20:30 Legia zmierzy się z Piastem Gliwice w ćwierćfinale Pucharu Polski.

ZOBACZ: Kapustka wróci do reprezentacji Polski? „Poczekajmy z tymi komplementami”

Selekcjoner odwiedził bazę treningową

Zanim jednak Paulo Sousa wyjechał do Poznania, odwiedził Opalenicę. Znajduje się tam ośrodek treningowy, z którego od wielu lat korzysta reprezentacja Polski. W hotelu Remes przebywali rodacy Sousy w 2012 roku. Cristiano Ronaldo i spółka przygotowywali się w nim do Mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie.

Trener Sousa dostał mocną rekomendację naszego hotelu przede wszystkim od swojej federacji. Poza tym zna wiele osób, które tutaj gościły, a także wie, jakie drużyny nas odwiedzały. Przyznał, że nasz ośrodek jest już znany w całej Europiepowiedział w rozmowie z PAP dyrektor obiektu – Jakub Wrobiński.

W trakcie wizyty trener Sousa wraz ze swoim sztabem przyjrzeli się boiskom, na którym będą trenować jego podopieczni. W trakcie zgrupowania reprezentacja Polski będzie miał hotel na wyłączność.

Po wizycie nie miał żadnych uwag. Uznał, że mamy wszystko, co jest potrzebne do pracy: boiska, sprzęt sportowy, strefę masażu, wellness. Będzie też możliwość rozluźnienia się, dysponujemy bowlingiem, stołami bilardowymi. Selekcjoner był pod wrażeniem standardu naszego hotelu – opowiedział Jakub Wrobiński.

Reprezentacja Polski rozpocznie przygotowania w ośrodku w Opalenicy 24 maja. Następnie 10 lub 11 czerwca zespół Paulo Sousy wyleci do Irlandii. Tam podczas mistrzostw będą przebywać w hotelu Portmarnock Hotel&Golf Links.

źródło: PAP

Dariusz Żuraw zostaje w Lechu Poznań do końca sezonu. Dwie kandydatury na jego miejsce

Dawid Dobrasz z Głosu Wielkopolskiego poinformował, że Dariusz Żuraw pozostanie trenerem Lecha Poznań. Szkoleniowiec Kolejorza utrzyma posadę przynajmniej do końca sezonu. Pojawiły się pierwsze kandydatury na jego stanowisko.

Dziennikarz Głosu Wielkopolskiego donosi o decyzji władz Lecha Poznań w sprawie Dariusza Żurawia. Okazuje się, że trener ekipy z ulicy Bułgarskiej pozostanie na stanowisku do końca sezonu. Klub nie zamierza robić żadnych pochopnych ruchów. Żurawia ocenią na podstawie całej kampanii.

Marazm

Lech Poznań od wielu miesięcy męczy. Męczy przede wszystkim swoich kibiców, ale też postronnych widzów i dziennikarzy. Swoją grą pokazuje marazm i nieumiejętne wychodzenie z dołka. W Wielkopolsce od dawna spekuluje się na temat odejścia trenera Dariusza Żurawia i dyrektora sportowego Tomasza Rząsy. Kibice względem drugiego z wymienionych wywieszali na mieście transparenty.

Wymówki i kłamstwa

Przed nowym rokiem Lechowi wybaczano słabszą grę z powodu natłoku meczów. Po natłoku meczów trener tłumaczył się kontuzjami i stanem boisk. Mówił nawet, że „Lech potrzebuje jednej wygranej i ruszy”. Wcześniejsza frustracja też nie wzięła się znikąd, bowiem Rząsa otwarcie powiedział, że Kolejorz ma kadrę na trzy fronty. Tak nie było.

Liga Europy brutalnie zweryfikowała Lecha. Można również powiedzieć, że odbiła mu się czkawką. Ostatnie miejsce w tabeli LE (tutaj nie było większych oczekiwań), przegrany Puchar Polski, fatalna sytuacja w lidze. Frustracja kibiców jest jak najbardziej zasadna, jednak klub na razie zamierza wstrzymać się z decyzją. W poprzednich latach władze Kolejorza pochopnie zwalniały trenerów. Od 2018 roku klub kompletnie zmienił swoje podejście w tej kwestii i nie chce działać w emocjach.

Dwie kandydatury

Informacje na temat trenera Lecha Poznań przekazał również Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl. Dziennikarz twierdzi, że władze Kolejorza zostawią Żurawia do końca sezonu, jednak w tym czasie będą prowadzić rozmowy z innymi szkoleniowcami.

– Wróble ćwierkają o Waldemarze Fornaliku, któremu kończy się kontrakt z Piastem Gliwice. Nikt tych doniesień nie potwierdza i jasne jest, że nie potwierdzi dopóki rozmowy nie byłyby na naprawdę zaawansowanym etapie. Natomiast nawet ludzie w klubie mówią nieoficjalnie: „Coś słyszałem, ale tylko tyle”. Trudno więc ocenić, czy takie informacje to na razie przymiarki, wewnętrzne rozważania i czy w ogóle realnie może dojść do zatrudnienia Fornalika. Drugim nazwiskiem na polskim rynku dostępnym od lata będzie Marcin Brosz – pisze Włodarczyk.

Kierunek zagraniczny

Swoje informacje na temat działań władz Lecha przedstawił również Radosław Nawrot z Interii. Jego zdaniem Kolejorz przeczesał rynek Beneluksu. Jednym z głośnych nazwisk trenerów z tego regionu był Besnik Hasi w Legii Warszawa (Albańczyk, który większość kariery spędził w Belgii). Jego przygoda z Ekstraklasą nie trwała jednak długo. Zwolniono go po trzech miesiącach pracy w Legii.

– Nieoficjalnie wiadomo, że Kolejorz sprawdza i sonduje rynek. Rozpytywał o potencjalnych szkoleniowców chociażby w krajach Beneluksu – donosi Nawrot.

Źródło: Głos Wielkopolski, Interia Sport, Meczyki.pl

Szczęsny o swojej pozycji w świecie bramkarzy: Nie interesują mnie takie rankingi

Juventus z Wojciechem Szczęsnym w składzie pokonał Spezię 3:0. Polski bramkarz obronił rzut karny i zachował czyste konto w spotkaniu z beniaminkiem Serie A. Po meczu dostał pytanie, na temat swojej pozycji w świecie golkiperów.

Przeanalizował rywala

Szczęsny nie musiał się wysilać we wtorkowym meczu. Kilkukrotnie pobudzał kolegów z bloku defensywnego, a w końcówce obronił rzut karny.

– Spodziewałem się takiego wykonania rzutu karnego. Wiedziałem, że Gałabinow lubi uderzać w środek bramki, więc nic było trudno zatrzymać jego strzał – cytuje polaka portal WP Sportowe Fakty.

„Nie interesują mnie rankingi”

„Szczena” otrzymał także pytanie o najlepszych pięciu bramkarzy na świecie. Dziennikarz zapytał Polaka o to, czy widzi siebie w tym gronie.

– Nie oceniam swoich występów. Staram się wykonywać swoją pracę dla Juventusu, żeby wspólnie wygrywać mecze. Kto jest najlepszy, kto jest najgorszy – takie rankingi mnie nie interesują – powiedział Sky Sports były zawodnik Arsenalu.

Źródło: Sky Sports, WP Sportowe Fakty

Boniek nt. EURO: Na dzień dzisiejszy formuła 12 państw jest, według mnie, jedyną wykonalną

3 marca 2021 roku Zbigniew Boniek obchodzi swoje 65. urodziny. Z tej okazji prezes PZPN udzielił wywiadu TVP Sport, w którym wypowiedział się nt. wyboru Paulo Sousy, kondycji polskiej piłki oraz o zbliżającym się EURO.

Reprezentacja ma bawić

Przed nami EURO 2020(1), które rozpocznie się za równo 100 dni. Reprezentacja Polski trafiła do grupy z: Hiszpanią, Słowacją oraz Szwecją. Prezes PZPN podzielił się swoimi oczekiwaniami przed turniejem.

– Chciałbym tego, co wszyscy – żeby reprezentacja dobrze grała, żeby nas bawiła, cieszyła, wygrywała mecze i zaszła jak najdalej. Ale wiemy doskonale, że to nie jest takie proste, bo tego samego chcą wszyscy finaliści. Na koniec wygrywa ten, kto przyjechał na mistrzostwa w najlepszej formie i miał trochę szczęścia – ocenia Zbigniew Boniek.

Wysokie oczekiwania

Zanim jednak rozpoczną się Mistrzostwa Europy, naszej reprezentacji przyjdzie rozegrać 3 mecze w eliminacjach do Mistrzostw Świata w Katarze. Prezesowi PZPN marzy się komplet punktów w marcowych meczach.

– Chciałbym dziewięciu, ale czy uda się tyle zdobyć? Ja jednak nie patrzę tylko na punkty. Ważne, żeby reprezentacja odbudowała się trochę pod względem gry, umiejętności i systemu, bo nie najlepiej to ostatnio wyglądało – przyznaje 65-latek.

Dlaczego Paulo Sousa?

Zbigniew Boniek ponownie wrócił do wyboru Paulo Sousy. Czym Portugalczyk przekonał prezesa PZPN?

– Analizując, kogo chciałbym wziąć na selekcjonera, miałem ustalone parametry. Nie mogłem szukać trenera w Polsce, bo większość z nich była już zajęta, mieli swoje projekty. Poza tym, wydawało mi się, że w zaistniałej sytuacji lepiej było wziąć kogoś zza granicy. Patrząc na CV Sousy i po rozmowie z nim, nabrałem pewności, że jest to trener, który ma doświadczenie, wie, o co chodzi, wie, „z czym to się je” i zna polskich piłkarzy – zdradza prezes Boniek.

Nieznana formuła rozegrania EURO

Zbigniew Boniek został zapytany o formułę rozegrania Mistrzostw Europy. Ostatnie doniesienia mówiły o tym, że turniej może odbyć się w jednym kraju. Z kolei były reprezentant Polski jest nieco innego zdania na ten temat.

–  Ci, którzy mówią, że można przenieść Euro z 12 krajów do jednego, to są ludzie, którzy nie wiedzą o czym mówią. To nie jest takie proste. To niebywale skomplikowana operacja, która kosztowałaby UEFĘ gigantyczne pieniądze. Na dzień dzisiejszy formuła 12 państw jest, według mnie, jedyną wykonalną – komentuje Boniek.

źródło: TVP Sport

Wiadomo, ile Real Madryt musi wydać na Haalanda. Fortuna dla Mino Raioli

Przyszłość Erlinga Haalanda wciąż wydaje się niepewna. Co prawda Norweg ma w najbliższym sezonie nadal reprezentować barwy Borussii Dortmund, jednak polują na niego giganci futbolu. Prędzej czy później 20-latek opuści Signal Iduna Park. Real Madryt non stop monitoruje sytuację 20-latka. Zdaniem „ABC” klub z Hiszpanii poznał już cenę, jaką musiałby wyłożyć za snajpera.

Każdy klub na świecie chciałby mieć w swoich szeregach Haalanda. Młody Norweg strzelił w tym sezonie 27 goli w 27 meczach, czym bez przerwy ściąga na siebie uwagę największych tuzów piłki nożnej. Najgłośniej w kontekście 20-latka mówi się o zainteresowaniu Realu Madryt, Liverpoolu, Manchesteru City czy Juventusu.

Promocja za piłkarza, fortuna dla agenta

Na tę chwilę większość mediów przekonuje, że to właśnie „Królewscy” są na przodzie wyścigu o utalentowanego napastnika. Kontrakt Haalanda z BVB wygasa dopiero w 2024 roku. W umowie zawarta jest natomiast klauzula odejścia, dzięki której napastnik może opuścić Dortmund za 75 mln euro. Aktywuje się ona latem przyszłego roku. Taka cena za 20-letniego snajpera wydaje się być promocją. Jest jednak jeden haczyk.

Przez długi okres trwania kontraktu i zawartą klauzulę duże pole do negocjacji ma Mino Raiola. Agent Norwega nie musi się aktualnie spieszyć z poszukiwaniami nowego klubu dla swojego podopiecznego. Może za to stawiać twarde warunki.

Tak właśnie zrobił w przypadku rozmów z Realem Madryt. Jak przekonują dziennikarze „ABC” Włoch miał przedstawić działaczom „Królewskim” sprawę jasno: transfer wyniesie 150 milionów euro. Ciekawie robi się, jednak kiedy zagłębimy się w podział tej kwoty.

110 mln z transakcji trafiłoby na konto BVB. Aż 30 otrzymałby sam Mino Raiola, a pozostałe 10 – pośrednicy, w tym ojciec Haalanda.

Rozwiązanie lepsze niż Mbappe?

Cała operacja pochłonie zatem masę pieniędzy. Co więc przemawia za kupieniem Norwega? Wiadomo, że Real interesuje się także Kylianem Mbappe. Nawet jeśli łączna kwota za Haalanda wyniesie wspomniane 150 mln, to wciąż będzie to mniej, niż za gwiazdora PSG.

Poza tym „Los Blancos” nie potrzebują aktualnie kolejnego skrzydłowego, a takim jest Mbappe. Sam Francuz postawił ostatnio warunek zarówno „Królewskim”, jak i swojemu aktualnemu klubowi. 22-latek chce grać wyłącznie jako lewoskrzydłowy. 

Przeżył katastrofę lotniczą z zawodnikami Chapecoense. Teraz ocalał w poważnym wypadku autobusu

Erwin Tumuri kolejny raz przeżył katastrofę komunikacyjną. Pierwszą z nich był wypadek samolotu z zawodnikami Chapecoense. Niedawno doszło do kolejnego przykrego zdarzenia w jego życiu. Tumuri brał udział w wypadku autobusu. Zginęło 21 osób, jednak Boliwijczyk wyszedł z tego cało.

W katastrofie lotniczej z 2016 roku zginęło aż 71 osób. Można więc uznać, że Erwin Tumuri ma szczęście do przeżywania takich zdarzeń. Tym razem Boliwijczyk ocalał w poważnym wypadku autobusu. Do zdarzenia doszło w okolicy boliwijskiego miasta Ivirgarzama. W maszynie przebywały 52 osoby, pojazd spadł ze wzgórza, a autobus zjechał ponad 100 metrów.

Komentarz siostry

W wypadku zginęło 21 osób, a pilot wyszedł z tego zdarzenia bez szwanku. Siostra Erwina Tumuriego, Lucia opowiedziała boliwijskim mediom o stanie zdrowia swojego brata.

– Erwin czuje się dobrze, dzięki Bogu. Rozmawiałam z nim. To wszystko dzięki Bogu, który ciągle o nas dba – cytuje Boliwijkę portal Sport.pl.

Szczęście w nieszczęściu

Tumuri był jednym z sześciu ocalałych w katastrofie lotniczej, a teraz przeżył poważny wypadek autobusu. Trzeba przyznać, że Boliwijczyk ma dużo szczęścia w nieszczęściu. Godnym uwagi jest fakt, że sam pilot stwierdził, iż czuje się bardzo dobrze. Według poszkodowanego doskwiera mu tylko problem z kolanem i zadrapania.

Źródło: Sport.pl

Wojciech Szczęsny obronił rzut karny! Kolejne czyste konto Polaka [WIDEO]

Wojciech Szczęsny zachował czyste konto po raz szósty w tym sezonie Serie A. We wtorkowy wieczór Polak nie dał się pokonać piłkarzom Spezii, którzy w doliczonym czasie gry otrzymali rzut karny.

Koniec marzeń Lecha o europejskich pucharach? Tak na porażkę zareagowali kibice

Wtorkowa porażka Lecha Poznań w Pucharze Polski z Rakowem Częstochowa niemal definitywnie pogrzebała szanse Lecha na awans do europejskich pucharów. Kibice Kolejorza, lekko mówiąc, nie są zachwyceni.

Lech Poznań odpada z Pucharu Polski

Po fatalnym starcie w Ekstraklasie praktycznie jedyną możliwością dla Lecha, by zakwalifikować się do europejskich pucharów, było wygranie Pucharu Polski. Piłkarze Dariusza Żurawia ze starcia z Rakowem wracają jednak na tarczy i jedyne co im pozostaje, to walka w lidze.

Żuraw out?

W ostatnich tygodniach coraz głośniej mówi się, o możliwym zwolnieniu trenera Żurawia. Najbardziej domagają się tego kibice, którzy jeszcze kilka miesięcy temu byli zachwyceni pracą 48-latka.

Męczarnie Sousy na trybunach

Zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami, na meczu pojawił się Paulo Sousa. Selekcjoner reprezentacji Polski obserwował spotkanie pod kątem powołań na zbliżające się zgrupowanie. Aż sami jesteśmy ciekawi, kto trafił do notesu trenera.

Pomeczowe wypowiedzi

lechpoznan.pl/fot. Przemysław Szyszka


TROLLNEWSY I MEMY