NEWSY I WIDEO

Puig grał ponad pół godziny z zerwanymi więzadłami. Zaliczył nawet asystę na wagę wygranej

Riqui Puig, niestety, dołączył do grona piłkarzy, którzy zerwali więzadła krzyżowe. Hiszpan doznał kontuzji w trakcie rywalizacji LA Galaxy z Seattle Sounders. Mimo tak poważnego urazu, zdołał jednak dokończyć mecz.




Rodri, Dani Carvajal czy Eder Militao – to tylko kilka nazwisk piłkarzy, którzy w tym sezonie zerwali więzadła krzyżowe. Niestety, w czasach tak napiętego kalendarza rozgrywek, jedna z najpoważniejszych kontuzji jest obecnie wręcz plagą.

Wola walki

Do tego nieszczęśliwego grona dołączył także Riqui Puig. Hiszpan uszkodził więzadła w lewym kolanie podczas finału Konferencji Wschodniej MLS (LA Galaxy – Seattle Sounders). Urazu nabawił się w drugiej połowie meczu, ale mimo to dokończył spotkanie.




W sumie z zerwanym więzadłem grał jeszcze ponad pół godziny. Kontuzja nie przeszkodziła mu także w zaliczeniu asysty przy golu na wagę zwycięstwa. O poświęceniu Hiszpana oraz jego stanie zdrowia poinformowało w oficjalnym komunikacie LA Galaxy.

Puig ma poddać się niebawem operacji. Jej termin nie został jeszcze podany. Po niej czeka go wielomiesięczna rekonwalescencja.

Lech Poznań sprzeda kolejny talent? Włoski klub zainteresowany Michałem Gurgulem!

Lech Poznań może w najbliższej przyszłości wypuścić do światowej piłki kolejnego wychowanka. „La Gazzetta dello Sport” podaje, że Michałem Gurgulem zainteresowana jest włoska Parma.




„Kolejorz” posiada zdecydowanie jedną z najlepszych akademii w Polsce. W ostatnich latach z Lecha, do silniejszych lig, wyjeżdżali między innymi Jan Bednarek, Jakub Moder czy Michał Skóraś. Wkrótce do tego grona może dołączyć także Michał Gurgul.

Nowe wyzwanie?

18-latek przebojem wdarł się do składu Nielsa Frederiksena. W bieżącym sezonie Gurgul rozegrał już 16 meczów w Ekstraklasie. Większość z nich zaliczył w pełnym wymiarze czasowym. Pojawił się nawet na zgrupowaniu reprezentacji Polski, ale Michał Probierz nie postawił na niego ani w meczu z Portugalią (1-5), ani ze Szkocją (1-2).




Kariera młodego obrońcy nabrała niezłego tempa i nie wygląda na to, aby miała zwolnić. Wręcz przeciwnie, zdaje się coraz bardziej rozpędzać, co sugerują doniesienia „La Gazzetty dello Sport”.

Włoscy dziennikarze twierdzą, że 18-latkiem interesuje się Parma. Celem klubu ma być wzmocnienie pozycji lewego obrońcy. Do konkretnych rozmów z Lechem ponoć jeszcze jednak nie doszło.

Obecnie w Parmie występuje już dwóch Polaków – Adrian Benedyczka i Mateusz Kowalski. Gurgul, którego kontrakt z Lechem obowiązuje tylko do połowy 2026 roku, miałby więc w klubie dobre towarzystwo.

Guardiola użył sposobu Mourinho, aby uciszyć fanów Liverpoolu. Krzyczeli: „Rano będziesz zwolniony” [WIDEO]

Liverpool pokonał 2:0 Manchester City w niedzielny meczu Premier League. Podczas spotkania doszło do zabawnej sytuacji. Pep Guardiola zareagował na śpiewy kibiców z Anfield, używając sposobu Jose Mourinho.

„Guardiola zwolniony rano”

Hit ligi angielskiej zakończył się zwycięstwem The Reds. Fani Liverpoolu, aby dopiec rywalom, dodatkowo rozpoczęli specjalne śpiewy w kierunku trenera City. Pep Guardiola usłyszał z trybun, że „rano będzie zwolniony”.

Hiszpan zareagował na całe zamieszanie ze sporym dystansem. Na twarzy Guardioli było widać delikatny uśmiech, a wszystko skwitował pokazaniem kibicom Liverpoolu sześciu palców. Mają one symbolizować liczbę zdobytych tytułów ligowych w niebieskiej części Manchesteru.

Jest to nawiązanie do Jose Mourinho, który swego czasu na jednej z konferencji prasowej poprosił dziennikarzy o większy szacunek, ponieważ trzykrotnie wygrywał ligę. W trakcie wymawiania tych słów, również pokazywał palce.

Kibice Omonii poszli o krok dalej. „Armia Czerwona wyzwoliła ponad połowę Europy”

Kibice Omonii Nikozja wydali oświadczenie odnośnie swojego ostatniego transparentu, który wywiesili na mecz z Legią Warszawa. Cypryjczycy jeszcze bardziej się skompromitowali.

W czwartek Legia Warszawa rywalizowała w Lidze Konferencji z Omonią Nikozja. W Polsce zrobiło się o tym meczu szczególnie głośno za sprawą skandalicznego transparentu wywieszonego przez kibiców cypryjskiego klubu. Na jednym z nich widniał napis „17 stycznia 1945 roku Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę”. Więcej pisaliśmy o tym TUTAJ.

Po kilku dniach kibice Omonii wydali oświadczenie odnośnie swoich ostatnich działań. Jeśli liczycie na pewną refleksję u tych osób, to niestety, ale będziecie zawiedzeni. Cypryjczycy poszli o krok dalej. W swoim oświadczeniu przekazali, że Armia Czerwona wyzwoliła nie tylko Warszawę, ale i większość Europy. Pełne oświadczenie cytowane przez „legia.net” zamieszczamy poniżej.

Oświadczenie kibiców Omonii:

„W odniesieniu do transparentu o wyzwoleniu Warszawy przez Armię Czerwoną, chcielibyśmy przeprosić wszystkich. Widzicie, ponieważ data 9 maja wydawała się odległa, nie wspomnieliśmy, że Armia Czerwona wyzwoliła ponad połowę Europy spod potwora faszyzmu, a nie tylko Warszawę.

Nie wyraziliśmy żadnego komentarza politycznego, a jedynie historycznie udokumentowaną prawdę. Warszawy, Polski i reszty Europy nie wyzwolili kosmici. Okrucieństw nazistów w Auschwitz i innych obozach zagłady również nie dokonali kosmici. I z pewnością nie kosmici wyzwolili ocalałych z tych obozów. A już na pewno nie kosmici poświęcili ponad 20 milionów istnień ludzkich, aby wygrać wojnę z najohydniejszym złem, jakie kiedykolwiek zrodziła ludzkość. To Armia Czerwona i partyzanckie organizacje we wszystkich krajach wniosły decydujący wkład w pokonanie faszyzmu.

Cieszymy się! Cieszymy się, że zostali dotknięci Polacy i lokalni faszyści. Cieszymy się, że zostali dotknięci Polacy i lokalni rzekomi liberałowie, którzy poprzez pseudonaukową „teorię dwóch skrajności” otwierają drogę faszyzmowi w całej Europie. W Polsce — a konkretnie kibice (niestety nie tylko Legii) — wieszają swastyki, salutują nazistowsko, wywieszają transparenty o wyższości rasowej i inne nacjonalistyczne symbole. To ten sam kraj, gdzie zakazuje się „promowania idei komunistycznych”. To także kraj, który odmawia dostosowania się nawet do wytycznych Unii Europejskiej w sprawie migrantów i uchodźców. Dlatego nie przyjmujemy lekcji historii i demokracji od takich ludzi. Na Cyprze oczywiście różni rzekomi liberałowie (o faszystach nie będziemy mówić) poczuli się dotknięci transparentem. To ci sami, którzy zamykają oczy, gdy kibice innych drużyn wywieszają faszystowskie i nacjonalistyczne symbole. To ci sami, którzy ramię w ramię z faszystami dążą do przekazania jeszcze większej suwerenności naszego ciężko doświadczonego kraju NATO, aby kontynuować rozlew krwi narodów regionu. I wszystko to w czasie, gdy 37% naszego kraju jest nielegalnie okupowane przez siły NATO.


17.01.1945: Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę.
9.05.1945: Armia Czerwona wyzwoliła Europę.

P.S. Ci, którzy rzekomo troszczą się o prawdę, przyjmując narracje każdego polskiego prawicowca, dlaczego nie zostali dotknięci, gdy pomimo zakazów setki kibiców Legii przybyły na Cypr w bojowych nastrojach, kupując siekiery, kije i inne ostre przedmioty w znanym sklepie? Dlaczego nie zostali dotknięci, gdy kibice Legii przed rozpoczęciem meczu, wykorzystując naszą nieobecność, zaatakowali kobiety i dzieci? Dlaczego nie zostali dotknięci, że większość tych kibiców przybyła na Cypr przez nasze okupowane terytoria? Jeśli tak bardzo interesuje ich historia, niech zainteresują się także historią naszego kraju.”

źródło: legia.net
fot. Piotr Kamieniecki

Znowu zmiany przed losowaniem eliminacji MŚ. Tym razem nie są to dobre wieści

Doszło do kolejnej zmiany przed losowaniem grup eliminacyjnych mistrzostw świata. Wbrew wcześniejszym zapewnieniom, reprezentacja Polski może trafić jednak do grupy czterozespołowej.




Ostatnie doniesienia na temat losowania grup malowały się dla nas pozytywnie. „Biało-Czerwoni” mieli trafić do pięciozespołowego zestawienia, unikając przy tym półfinalistów Ligi Narodów.

Kolejna zmiana

Nie zmienia to faktu, że zasady są bardzo zawiłe, czego ponownie dostajemy dowód. Według Dale’a Johnsona z ESPN, regulamin uległ zmianie. Tym razem jednak na niekorzyść dla naszej reprezentacji.

Ostateczna wersja zasad ma wszystkim drużynom pozwolić na grę w grupach pięciozespołowych. Nie ma już także zapisu, według którego drużyny z drugiego, trzeciego i czwartego koszyka, które zagrają w barażach, mają zostać automatycznie przydzielone do czterozespołowych grup.

Pojawiło się więc ryzyko, choć niewielkie, że Polska może trafić do grupy czterozespołowej. Poza „Biało-Czerwonymi” w drugim koszyku znajdziemy jeszcze pięć drużyn, które nie zagrają w barażach Ligi Narodów. Dwie z nich mają trafić do „mniejszych” grup.




W dalszym ciągu podtrzymano natomiast inną zasadę. Jeśli „Biało-Czerwoni” trafią do pięciozespołowej grupy, to na pewno ominą Szkocję, Słowenię, Irlandię, Gruzję i Islandię z trzeciego koszyka, a także Bułgarię, Kosowo i Armenię z koszyka czwartego.

Marek Papszun nie wytrzymał po krytyce gry Rakowa. „Głupie, płytkie, mizerne”

Widzew Łódź i Raków Częstochowa zapewniły w sobotę kapitalne widowisko. „Medaliki” wyszarpały zwycięstwo dopiero w doliczonym czasie gry. Na pomeczowej konferencji Marek Papszun ponownie odniósł się do krytyki gry swojego zespołu.




Raków nie miał łatwego życia w Łodzi. Widzew postawił trudne warunki i do 90. minuty utrzymywał się remis 2-2. Dopiero w doliczonym czasie gry piłkę do siatki skierował Jonatan Brunes i zapewnił zwycięstwo „Medalikom”.

„Głupie, płytkie, mizerne”

W ostatnim czasie sporo mówiło się, że Raków „zabija futbol”, grając w sposób defensywny. Temat powrócił na konferencji po meczu z Widzewem, za sprawą Kamila Głębockiego z czestosport.pl. Marek Papszun ostro odpowiedział dziennikarzowi.




– Nie rozumiem tej nomenklatury. Jestem chyba za stary, za głupi. Przyjęło się to w waszym światku i kibice to podłapują. Ale to tak głupie, płytkie i mizerne, że ja taką nomenklaturą bym nie operował. To jak na blokowiskach, to nie przystoi. To po prostu słabe – odpalił trener.

– Nie analizujecie meczów, nie rozbieracie ich na czynniki pierwsze. Bazujecie na jakichś screenach. Nie dostrzegacie, że czasem mecze są zamknięte. Wiem, że są brzydkie i trudne do oglądania, ale taka nomenklatura jest słaba. Nie dostrzegacie poświęcenia i pracy zawodników – kontynuował.

– Rozumiem przeciwników. Wiadomo, że najlepsze drużyny, które mają rzesze kibiców, są zainteresowane deprecjonowaniem pracy innych. To element gry. Bolało mnie, że nawet miejscowi poszli w tym kierunku. Są porządni, klasowi, merytoryczni dziennikarze. Operują faktami, a nie tylko subiektywnym odczuciem i klepaniem banałów obrażających nas i ludzi pracujących bardzo ciężko na to, żeby dorównać czołowym klubom – podsumował.

Kluczowy piłkarz Bayernu złapany na jeździe pod wpływem alkoholu. Klub nie będzie wyciągał surowych konsekwencji

Alphonso Davies znalazł się w centrum kontrowersji po zatrzymaniu przez policję za jazdę pod wpływem alkoholu. Kanadyjski obrońca miał 0,6 promila alkoholu we krwi, jednak klub postanowił nie wyciągać wobec niego surowych konsekwencji.

Zatrzymanie przed wielkim klasykiem

Do incydentu doszło w nocy ze środy na czwartek, tuż przed kluczowym meczem z Borussią Dortmund. Policja zatrzymała Daviesa podczas rutynowej kontroli drogowej, gdzie wykryto u niego 0,6 promila alkoholu.

W Niemczech taki wynik skutkuje mandatem w wysokości 500 euro oraz miesięcznym zakazem prowadzenia pojazdów. Davies miał wolny dzień po meczu z Paris Saint-Germain. Piłkarz spędził czas w gronie przyjaciół, rozpoczynając wieczór na jarmarku bożonarodzeniowym, a kończąc w jednym z monachijskich klubów.

Choć sytuacja wywołała poruszenie w mediach, sam zawodnik nie odniósł się publicznie do zdarzenia. Jak podaje portal „Sport1.de”, władze Bayernu Monachium postanowiły nie eskalować sytuacji. Klub nie planuje kar wobec piłkarza, co potwierdza fakt, że Davies brał udział w treningu drużyny przed wyjazdem do Dortmundu.

Co więcej, wszystko wskazuje na to, że Kanadyjczyk wybiegnie w wyjściowym składzie na sobotni mecz z Borussią Dortmund. Bayern Monachium zamierza kontynuować rozmowy w sprawie przedłużenia kontraktu z Daviesem, którego obecna umowa wygasa pod koniec sezonu.

Klub pozostaje optymistyczny co do osiągnięcia porozumienia z zawodnikiem, który odgrywa kluczową rolę w zespole. Niemiecki klasyk Borussia Dortmund – Bayern Monachium odbędzie się w sobotę o godzinie 18:30.

Źródło: Sport1.de/The Athletic/NY Times

Kompletny niewypał transferowy Lecha. Co się dzieje ze sprowadzonym piłkarzem?

Lech Poznań powoli kończy jesienną rundę zmagań, a jednym z największych rozczarowań tego okresu jest Stjepan Lončar. Pomocnik, który miał wzmocnić środek pola, praktycznie nie wychodzi na boisko.

Lech Poznań szukał jakości w środku pola

Po niezadowalającym poprzednim sezonie w Lechu Poznań jednym z priorytetów transferowych było wzmocnienie środka pola. Klub szukał zawodnika, który mógłby konkurować o miejsce w składzie z Radosławem Murawskim i podnieść poziom drużyny.

Rozważano wiele opcji, a wśród potencjalnych kandydatów pojawiło się nazwisko Patryka Dziczka, jednak ostatecznie wybór padł na Stjepana Lončara. Jedenastokrotny reprezentant Bośni i Hercegowiny oraz dwukrotny mistrz Węgier z Ferencvárosem wydawał się obiecującym wzmocnieniem.

Jego doświadczenie i umiejętności miały pomóc w odbudowie formy zespołu. Wszystko wskazywało na to, że Lech zainwestował w zawodnika, który wniesie realną jakość. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna.

28-letni pomocnik rozegrał dla Lecha zaledwie trzy mecze we wrześniu, a jego ostatni występ miał miejsce podczas porażki z Resovią Rzeszów w Pucharze Polski.

Od 5 października Lončar nie znalazł się nawet w kadrze meczowej. Wygląda na to, że Niels Frederiksen bardzo szybko przestał widzieć w nim zawodnika, który mógłby realnie wpłynąć na grę drużyny.

Kontrakt Bośniaka obowiązuje do czerwca 2025 roku, a klub ma możliwość jego przedłużenia o kolejne dwanaście miesięcy. Obecnie jednak nic nie wskazuje na to, aby Lech chciał korzystać z tej opcji. Taki głos przekazują także kibice obecni na spotkaniu z zarządem Lecha. Bośniak miał nie być wymarzonym wyborem ludzi z klubu.

Z pewnością na problemy pomocnika złożyło się także odpadnięcie z Pucharu Polski. Przez to Lech Poznań ma o wiele mniej spotkań do rozgrywania, więc Niels Frederiksen nie ma tak dużej potrzeby, aby rotować składem.

W ostatniej kolejce tego sezonu Lech Poznań zagra na wyjeździe z Górnikiem Zabrze. Spotkanie przeciwko ekipie prowadzonej przez Jana Urbana zaplanowano na 6 grudnia o godzinie 20:30.

fot. Lech Poznań

Młody Polak z szansą na debiut w Serie A! I to przeciwko AC Milan

Dawid Bembnista stanie przed szansą na debiut w Serie A. 17-latek znalazł się w kadrze Empoli na mecz przeciwko Serie A.




W sobotę o godzinie 18:00 rozpocznie się mecz 14. kolejki Serie A pomiędzy AC Milan a Empoli. Rossoneri zajmują obecnie 7. lokatę w tabeli Serie A. Z kolei drużyna gości okupuje obecnie 10. pozycję.

Po raz pierwszy w swojej karierze powołany na mecz seniorskiego zespołu został Dawid Bembnista! 17-latek stanie zatem przed szansą na debiut w Serie A przeciwko wielkiemu Milanowi. Wcześniej w tym sezonie występował w rozgrywkach do lat 18 oraz we włoskiej Primaverze (rozgrywki do lat 20).

Dawid Bembnista jest wychowankiem FASE Szczecin. Do akademii Empoli przeniósł się w lutym 2023 roku. Obecnie ma 17 lat. Występuje głównie w obronie.




„To nie do końca jest obraz kibiców Omonii”. Mariusz Stępiński komentuje skandaliczny transparent swoich kibiców

Po ostatnim meczu Legii Warszawa w Lidze Konferencji w polskich mediach wybuchła ogromna burza. Wszystko za sprawą skandalicznego transparentu kibiców Omonii o treści: „Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę”.




W czwartek Legia Warszawa rozgrywała kolejny mecz w fazie ligowej Ligi Konferencji. Podopieczni Goncalo Feio po raz kolejny odnieśli zwycięstwo. Tym razem pokonali na Cyprze Omonię Nikozja wynikiem 3:0. Bramki dla polskiego zespołu zdobyli Ryoya Morishita, Mateusz Szczepaniak i Paweł Wszołek.

Przed meczem kibice Omonii wywiesili skandaliczne transparenty. Jeden z nich odnosił się do historii Polski. Widniał na nim napis: „17 stycznia 1945 roku Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę”. Zdjęcia transparentów pojawiły się w mediach jeszcze kilka minut przed rozpoczęciem meczu. Możecie je zobaczyć TUTAJ.

Dwa dni po tym wydarzeniu na łamach „goal.pl” pojawił się wywiad z polskim piłkarzem Omonii Nikozja, Mariuszem Stępińskim. 29-latek stwierdził, że tak skandaliczny wybryk małej grupki osób nie może zakłamywać rzeczywistego obrazu wszystkich kibiców Omonii. Jego zdaniem bardziej wyedukowani sympatycy klubu znają historię i nigdy by czegoś takiego nie wywiesili. Mocno podkreślił, że potępia takie zachowanie i takie transparenty.




– U nas też dużo się o tym mówiło. Ale to nie do końca jest obraz kibiców Omonii. Kilkaset niewyedukowanych osób nie decyduje o obliczu wszystkich. Bardziej wykształceni kibice Omonii, znający historię, myślą zupełnie inaczej. Niektórzy nawet nie wiedzieli, co oznacza to hasło, pytali, dlaczego wokół tego zrobił się taki szum – skomentował Mariusz Stępiński.

– Taki transparent nie powinien zostać wywieszony. Ludzie, którzy to zrobili, nie są – moim zdaniem – do końca świadomi historii, nie wiedzą, jak było naprawdę. Nikt normalny nie wywiesza takiego transparentu, mając dwóch Polaków w zespole. Takie zachowania należy stanowczo potępić i trzeba o tym mówić. To nie jest coś normalnego – podkreślił 29-latek.

źródło: goal.pl

Włoski selekcjoner zamiast Probierza? Cezary Kulesza zabrał głos

W związku ze spadkiem reprezentacji Polski z dywizji A Ligi Narodów pojawiły się doniesienia o możliwym zwolnieniu Michała Probierza. Cezary Kulesza już co prawda dementował takie rewelacje, ale podsycił je ponownie Gianluca Di Marzio. Włoski dziennikarz twierdził, że PZPN ma być zainteresowany jego rodakiem. Portal meczyki.pl zgłębił temat i przedstawił nowe informacje.




Po porażkach z Portugalią (1-5) i Szkocją (1-2), które poskutkowały spadkiem z dywizji A Ligi Narodów, pod znakiem pytania stanęła przyszłość Michała Probierza. Sprawa wyszła poza Polskę i dotarła do Włoch. Tamtejszy dziennikarz, Gianluca Di Marzio twierdził, że PZPN ma być zainteresowany zatrudnienie Marco Rossiego.

Jaka jest prawda?

60-latek pracuje obecnie z reprezentacją Węgier. Trudno odmówić mu przy tym sukcesów. Rossi poprowadził Madziarów dwukrotnie na mistrzostwach Europy, a ostatnio uchronił ją przed spadkiem z dywizji A Ligi Narodów. Węgrzy w swojej grupie wyprzedzili Bośnię i Hercegowinę, plasując się za Holandią i Niemcami.

Zatrudnienie Włocha za sterami „Biało-Czerwonych” byłoby z pewnością ciekawe. PZPN jednak już po meczu ze Szkocją miał nie planować żadnej zmiany. Cezary Kulesza na łamach meczyki.pl ostatecznie zdementował plotki, które przekazał Di Marzio.




– Nie myślę o tym, żeby Michała Probierza zwalniać. Chcę się z nim spotkać. Trener będzie musiał przygotować raport, w którym opisze wszystkie rzeczy, które zrobił dobrze i nakreśli ścieżkę rozwoju, ścieżkę gry o mistrzostwa świata. Jest mało czasu. Kto miałby go zastąpić? – pytał prezes na kanale „Meczyków” w serwisie YouTube.

– Nowy trener nie da gwarancji awansu. Gdyby przegrał dwa pierwsze mecze, to 80 proc. społeczeństwa mówiłoby, że trzeba go zwolnić. Tak to jest – podsumował.

Probierz może zatem ze spokojem czekać na wylosowanie rywali w eliminacjach mistrzostw świata 2026. Wiadomo, że Polska zagra w pięciozespołowej grupie. Skład poznamy już 13 grudnia.

Od piłkarza, przez trenera, do… serowego sommeliera. Najlepszy strzelec kraju spełnia marzenie

Alex Frei, były reprezentant Szwajcarii, zdobył tytuł sommeliera szwajcarskich serów. Jeszcze do niedawna próbował swoich sił jako trener. Obecnie marzy o otworzeniu sklepu z serami.




Frei to legenda szwajcarskiej piłki. W latach 2001-2011 był podstawowym napastnikiem „Helwetów”, dla których rozegrał 84 mecze. Do tej pory pozostaje najlepszym strzelcem w historii drużyny narodowej swojego kraju, z 42 golami na koncie.

Przez lata grał także w klubach z ligi szwajcarskiej. Występował w FC Basel, FC Thun, FC Luzern czy Servette. Sporą część kariery spędził także zagranicą, gdzie grał dla Rennes i Borussii Dortmund.

Od piłkarza do sommeliera

W 2013 roku Frei zdecydował się zakończyć karierę. Nie odszedł jednak od piłki nożnej, bo szybko podjął pracę jako dyrektor sportowy w swoim byłym klubie – FC Luzern. Po dwóch latach pierwszy raz objął drużynę jako trener. Jego wybór padł na AS Timau.




Pracował następnie w akademiach FC Basel, po drodze obejmując inne drużyny, aż został trenerem pierwszej drużyny Bazylei. Do marca 2024 roku pracował w FC Aarau. Rozwiązał jednak kontrakt w trybie natychmiastowym.

– W ostatnich tygodniach i miesiącach zdałem sobie sprawę, że nie mam już siły i energii, aby w pełni realizować swoją pasję jako trener – przyznał w komunikacie prasowym.




Frei kończąc przygodę z trenowaniem miał ku temu dobry powód. Jeszcze w 2023 roku dla „Blicka” zdradził, że chciałby w przyszłości otworzyć swój sklep z serami. Niewykluczone, że wkrótce uda mu się spełnić ten cel. W Bernie, wraz z innymi 22 absolwentami, Frei został uhonorowany za ukończenie kursu sommelierskiego Switzerland Cheese Marketing (SCM).

Polska walczy o TOP15 rankingu UEFA! Kapitalne wieści po meczach Legii i Jagiellonii

Polska, głównie za sprawą Legii Warszawa i Jagiellonii Białystok, walczy o wejście do topowej „piętnastki” rankingu UEFA. Sytuacja jest bardzo komfortowa. Gdyby udało się prześcignąć rywali, Polska miałby piąty klub uprawniony do gry w europejskich pucharach.

Jagiellonia w czwartek zremisowała ze słoweńskim Celje (3-3) po szalonym meczu. Duma Podlasia nadal pozostaje niepokonana w bieżącym sezonie Ligi Konferencji. Podobnie sytuacja ma się z Legią Warszawa, która natomiast wygrała spotkanie z Omonią (3-0). Co więcej, nie straciła do tej pory ani jednej bramki w rozgrywkach, czym może pochwalić się jedynie Inter Mediolan, biorąc pod uwagę europejskie puchary.




Pniemy się w rankingu

Dzięki remisowi Jagiellonii, Polska dopisała do rankingu UEFA 0,25 punktu. Zwycięstwo Legii przyniosło z kolei kolejne 0,5 pkt. Łącznie za cztery ostatnie sezony, a także ten bieżący, mamy na koncie 30,375 „oczek”.

Obecnie nadal zajmujemy 18. miejsce w rankingu, jednakże dobre wyniki pozwoliły zmniejszyć stratę do naszych bezpośrednich rywali. W walce o wejście do TOP15 walczymy z Izraelem, Danią, Szwajcarią i Szkocją.

Jeżeli nasi reprezentanci nie zwolnią tempa i utrzymają korzystną passę, to już w grudniu możemy awansować w rankingu kosztem Izraela. W bieżącym sezonie reprezentuje go zresztą zaledwie jeden klub. Maccabi Tel Awiw, mistrz ligi izraelskiej, wygrał jednak w czwartek niespodziewanie z Besiktasem (4-1). Tym samym odrobiliśmy to tego rywala 0,25 pkt.

Tyle samo odrobiliśmy do Duńczyków, których reprezentują dwa kluby. Kopenhaga wygrała co prawda z Dynamem Mińsk (2-1), ale Midtjylland przegrało już z Eintrachtem Frankfurt (1-2).




Zdecydowanie lepiej mają się Szwajcarzy i Szkoci, którzy w europejskich pucharach mają po trzech reprezentantów. Wyspiarze punktują jednak głównie dzięki Rangersom (ostatnio 4-1 z Niceą). Celtic zremisował niedawno z Club Brugge w Lidze Mistrzów, zaś Hearts uległo Circle Brugge.

Jeśli chodzi o Szwajcarię, to ich sytuacja prezentuje się identycznie. Lugano dopisało zwycięstwo z Gentem, St. Gallen zremisowało mecz z Baćka Topol, a Young Boys przegrało w LM z Atalantą.

Optymistyczne wyliczenia

Wiele wskazuje jednak, że możemy spokojnie myśleć o aż pięciu klubach uprawnionych do gry w pucharach od sezonu 2026/27. Z wyliczeń Piotra Klimka wynika, że Polska ma na to nawet 80 proc. szans.

Zapowiada się, że bieżący sezon zapisze się w historii polskiej piłki złotymi zgłoskami. Wojciech Frączek wyliczył, ze wystarczy jedno zwycięstwo, lub dwa remisy naszych klubów, aby uzyskać najlepszy wynik punktowy. W tym momencie mamy 7,125 pkt.




W grudniu Legia Warszawa zagra z Lugano na własnym stadionie, a także na wyjeździe z Djurgardens. Jagiellonię czeka natomiast najpierw wyjazd do Czech na mecz z Mladą Bolesław, a następnie domowe spotkanie z Olimpią Ljubljaną.

Sytuacja Polski w rankingu UEFA:

  • 14. Szkocja 31,900 (+0,600 w tym tygodniu)
  • 15. Szwajcaria 31,775 (+0,600)
  • 16. Dania 31,575 (+0,500)
  • 17. Izrael 31,125 (+0,500)
  • 18. Polska 30,375 (+0,750)

Skandaliczna oprawa kibiców Omonii o Warszawie. Kibice są oburzeni [ZDJĘCIA]

Kibice Omonii Nikozja przygotowali na mecz z Legią Warszawa skandaliczne transparenty. Na jednej z nich widnieje napis: „Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę”.

Legia Warszawa znakomicie rozpoczęła zmagania w fazie ligowej Ligi Konferencji. Po 3 meczach zespół ze stolicy Polski ma na swoim koncie komplet punktów. W 4. kolejce na Legię czekało starcie z cypryjską Omonią Nikozja. Spotkanie zostało rozegrane na Cyprze.

Dzisiejsze spotkanie rozpoczęło się bardzo nieprzyjemnie dla polskich kibiców. A wszystko to za sprawą transparentów przygotowanych przez cypryjskich kibiców. Na jednym z nich był widoczny napis: „17 stycznia 1945 roku Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę”.

Na cypryjskim stadionie można było zaobserwować także inne transparenty. A na nich między innymi sierp i młot – uznawane za symbol komunistyczny.

Nici ze Złotej Piłki dla Roberta Lewandowskiego? Zbigniew Boniek: „Ten czas już dla niego minął”

Zbigniew Boniek zabrał głos po ostatnim wyczynie Roberta Lewandowskiego. Jego zdaniem „Lewy” nie ma jednak dużych szans na sięgnięcie po Złotą Piłkę.




W tym tygodniu Robert Lewandowski przebił barierę 100 zdobytych bramek w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Wcześniej dokonali tego zaledwie Leo Messi i Cristiano Ronaldo. We wtorek Polak zdobył 2 bramki przeciwko francuskiemu Brest. Były to dla niego bramki nr 100 i 101.

Cały ten sezon – póki co – układa się po myśli Roberta Lewandowskiego. Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, Polak ma na swoim koncie 22 bramki i 2 asysty w 19 meczach. W mediach zaczęło pojawiać się coraz więcej opinii o tym, iż Robert jest na dobrej drodze do zdobycia Złotej Piłki. Czy faktycznie do tego dojdzie? Z pewnością najważniejsza będzie wiosna, kiedy zostaną rozstrzygnięte wszystkie ważne rozgrywki klubowe.

Po ostatnim wyczynie Roberta Lewandowskiego w Lidze Mistrzów głos zabrał Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN na chłodno podszedł do tematu Złotej Piłki dla 36-latka. Jego zdaniem czas „Lewego” już minął. Dodał jednak, że jego zdaniem Robert jest najlepszym napastnikiem w XXI wieku.

Myślę, że ten czas, gdy Robert mógł wygrać Złotą Piłkę, już minął, natomiast może cały czas mieć własną satysfakcję i strzelać jak najwięcej, bo to zostanie w historiistwierdził Zbigniew Boniek.

– Według mojej oceny Robert jest najlepszym numerem „9” XXI wieku, ale ja do tego numeru nie zaliczam Messiego ani Ronaldo – dodał były prezes PZPN.





źródło: tvp sport


TROLLNEWSY I MEMY