NEWSY I WIDEO

Właściciel Rakowa upatrzył sobie wymarzonego dyrektora. Wykupi go z innego klubu Ekstraklasy?

Raków Częstochowa aktywnie poszukuje nowego dyrektora sportowego po rozstaniu z Samuelem Cardenasem. Według ustaleń portalu Meczyki.pl faworytem do objęcia tego stanowiska jest Łukasz Masłowski.

 

Rozstanie z Samuelem Cardenasem

Raków Częstochowa w poniedziałek ogłosił zakończenie współpracy z Samuelem Cardenasem. Umowa została rozwiązana za porozumieniem stron na wniosek samego działacza. Cardenas od początku swojej pracy zmagał się z problemami, w tym trudnościami interpersonalnymi oraz brakiem sukcesów transferowych.

Co więcej, jego ograniczona znajomość polskiego rynku piłkarskiego sprawiła, że część jego obowiązków musieli przejąć Marek Papszun i Wojciech Cygan. W związku z tym, po kilku miesiącach jego pozycja w klubie stała się niepewna.

 

Według doniesień portalu Meczyki.pl właściciel Rakowa, Michał Świerczewski od dłuższego czasu stara się przekonać Łukasza Masłowskiego do objęcia funkcji dyrektora sportowego klubu. Masłowski, znany ze swoich osiągnięć w Jagiellonii Białystok jest uznawany za idealnego kandydata do roli architekta nowego projektu Rakowa.

Podejścia Rakowa w kierunku Masłowskiego trwają od miesięcy, jednak do tej pory próby nie przyniosły rezultatów. Po zdobyciu tytułu z Jagiellonią Masłowski skupiał się na dalszym budowaniu zespołu oraz występach w europejskich pucharach.

Teraz, według Meczyków rozmowy zostały wznowione, a perspektywa objęcia stanowiska w Rakowie staje się coraz bardziej realna. Masłowski ma wpisaną w swoją umowę niską klauzulę wykupu, co może ułatwić jego transfer do Częstochowy już przed zimowym oknem transferowym.

Dla Masłowskiego, który pracuje w Jagiellonii od 2022 roku, nowy projekt w Rakowie może być wyjątkowo kuszący. Jak donosi Meczyki.pl, Marek Papszun, były trener Rakowa, jest również zwolennikiem zatrudnienia Masłowskiego.

Źródło: Meczyki.pl

Simone Inzaghi i włoskie media oceniły debiut Zielińskiego. „Ma być lepiej”, „Niewidoczny”

Piotr Zieliński w końcu zadebiutował w Interze Mediolan. Pierwszy mecz Polaka w barwach mistrza Włoch oceniły już media oraz Simone Inzaghi. 




Inter minionej niedzieli dość niespodziewanie stracił punkty z Monzą (1-1). Mistrzowie Włoch remis uratowali dopiero w końcówce, dzięki trafieniu Dumfriesa. W drugiej połowie na murawie pojawił się Piotr Zieliński, dla którego był to debiut w nowej drużynie.

Zadowolony trener, surowe media

30-latek w 56. minucie na boisku zmienił Henricha Mchitarjana. Od początku wykazywał się sporą aktywnością i chęcią gry. Szukał także okazji do oddania strzału. Z debiutu Zielińskiego zadowolony był Simone Inzaghi. Trener Interu zdaje sobie sprawę, że Polak nie jest jeszcze w optymalnej formie, ale wierzy, że wkrótce się to zmieni.

– Piotr to zawodnik z dużą klasą. Latem miał mały problem, ale wrócił i ma się dobrze. A ma być jeszcze lepiej – cytował szkoleniowca Gianluka Di Marzio.

– Nie widzę go jako rozgrywającej „szóstki”. Na tę pozycję mamy Hakana Calhangolu i Kristjana Asllaniego, czujemy się z nimi więcej niż dobrze. Zieliński to środkowy pomocnik, „ósemka” – dodał. 




Nieco mniej optymistyczne po występie Zielińskiego są włoskie media. „Sky Sport Italia” przyznało Polakowi „szóstkę”. Podobną notę przypisał mu także włoski oddział Eurosportu.

– Po wejściu pokazał się dobrym podaniem. Próbował ożywić grę Interu. Lepsze to niż nic – uzasadniono. 

Identycznie Zielińskiego oceniło także „TuttoMercato”. „Oczko” niżej natomiast dostał od „Corriere della Sera”, które określiło Polaka „niewidocznym”.

Jan Urban liczy na Lukasa Podolskiego. „Chciałbym, żeby kupił Górnika Zabrze”

Jan Urban w rozmowie z portalem slazag.pl wyraził swoje poparcie dla pomysłu, żeby Lukas Podolski stał się właścicielem Górnika Zabrze. Były reprezentant Niemiec od dawna jest zaangażowany w sprawy Górnika.

 

Co dalej z Górnikiem Zabrze?

Lukas Podolski dołączył do Górnika Zabrze pod koniec swojej piłkarskiej kariery. Były reprezentant Niemiec od lat wyraża swoje przywiązanie do klubu. Oprócz gry na boisku Podolski aktywnie wspiera zespół na wielu płaszczyznach – od działań transferowych po promowanie marki klubu na arenie międzynarodowej.

Współuczestniczył w sprowadzeniu takich zawodników jak Daisuke Yokota i Lawrence Ennali oraz zaangażował swoją firmę Mangal Döner x LP10 do współpracy z klubem. Jego aktywność nie uszła uwadze kibiców, którzy chętnie widzieliby go w roli właściciela.

Jan Urban w wywiadzie z slazag.pl wyraził nadzieję, że Podolski mógłby kiedyś przejąć klub.

 

– Jeśli byłaby taka możliwość, to oczywiście, że chciałbym, żeby Lukas Podolski kupił Górnika Zabrze. Jestem pewny jednej rzeczy – Lukas ma Górnika w sercu. Chce dla niego jak najlepiej. Wie, jak funkcjonują profesjonalne kluby na zachodzie. Jest osobą rozpoznawaną na całym świecie i łatwo przychodzi mu sprowadzanie sponsorów. Najbardziej obawiam się tego, żeby klub nie trafił w niepożądane ręce. Takich przykładów w polskiej piłce jest dużo – powiedział.

Podolski nie wyklucza dalszego zaangażowania w rozwój Górnika. Jego potencjalne przejęcie klubu mogłoby stanowić istotny krok w kierunku prywatyzacji, o której marzy część kibiców i władz klubu. Jednak na chwilę obecną nie ma oficjalnych informacji na temat planów Podolskiego dotyczących zakupu Górnika.

Źródło: slazag.pl

Piękny gest Cezarego Kuleszy. PZPN przekaże pieniądze na walkę z powodziami

Cezary Kulesza poinformował za pomocą Twittera o pomocy Polskiego Związku Piłki Nożnej w walce z powodziami. PZPN przekazał na zbiórkę niemałe fundusze.

Przed kilkoma dniami Polskę nawiedziły ogromne fale deszczu. Najpoważniejsza sytuacja jest na południu naszego kraju. Wiele miejscowości walczy z ogromnymi powodziami. W niektórych miejscach potrzebna była ewakuacja ludności. Opublikowane w mediach nagrania pokazują niesamowitą skalę zniszczeń.

Kulesza wspiera powodzian

Pomocy na rzecz powodzian udzielił Polski Związek Piłki Nożnej. Prezes Cezary Kulesza postanowił wesprzeć zbiórkę pieniędzy kwotą 200 tysięcy złotych z budżetu PZPN. Środki z całej zbiórki mają zostać przekazane w całości na wsparcie poszkodowanych w wyniku powodzi. Kulesza zachęcił do pomocy także kluby.

Wpis Kuleszy:

„Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci skalą tragicznych skutków powodzi, która dotknęła mieszkańców południowej Polski.

Podjąłem decyzję o przekazaniu przez PZPN 200 000 złotych na zbiórkę organizowaną przez Fundację Siepomaga. Organizatorzy zapewniają, że 100% zebranych środków zostanie przekazanych na wsparcie poszkodowanych w wyniku powodzi.

Jednocześnie zachęcam pozostałe związki i kluby, aby przyłączyły się do akcji pomocowej. Często rywalizujemy na sportowych arenach, ale teraz powinniśmy być jedną drużyną. Wierzę, że solidarne zaangażowanie całego środowiska sportowego w naszym kraju może uczynić różnicę i realnie pomoże rodakom w tym trudnym czasie.”

 

Zbiórka pieniędzy

Każdy z Was także może wesprzeć zbiórkę na rzecz pomocy osobom poszkodowanym. Zbiórka wciąż jest otwarta i odbywa się na portalu „siepomaga.pl”. Aby przejść do zbiórki wystarczy kliknąć TUTAJ. Na ten moment zebrano już ponad 1,5 miliona złotych.

Komar znokautował piłkarza Piasta. Sędzia nawet nie zareagował [WIDEO]

W niedzielnym meczu Piasta Gliwice z Puszczą Niepołomice doszło do groźnego starcia pomiędzy Kewinem Komarem a Tomasem Hukiem. Choć sytuacja wydawała się jednoznaczna, sędziowie nie zdecydowali się na podyktowanie rzutu karnego.

 

Komar znokautował Huka

Spotkanie Piasta z Puszczą rozpoczęło się od niebezpiecznego zdarzenia w polu karnym. Już w 3. minucie Tomas Huk został brutalnie znokautowany przez Kewina Komara. Bramkarz Puszczy wyszedł do dośrodkowania z rzutu wolnego, ale zamiast piłki, trafił w głowę obrońcy gliwiczan.

 

Huk upadł na murawę i wymagał natychmiastowej pomocy medycznej, po czym musiał opuścić boisko na kilka minut. Pomimo poważnej interwencji Komara, żaden z sędziów nie dopatrzył się faulu. Zarówno Tomasz Kwiatkowski, sędzia główny, jak i sędziowie VAR nie podjęli decyzji o przyznaniu rzutu karnego. To dość spora kontrowersja, gdy weźmie się pod uwagę impet golkipera Puszczy Niepołomice.

 

Ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1, a Piast Gliwice awansował na 3. miejsce w tabeli Ekstraklasy. Puszcza Niepołomice zajmuje obecnie 11. lokatę.

Źródło: X

Trudna sytuacja w Kłodzku. Woda zalała stadion lokalnej drużyny

Ulewne deszcze powodują coraz większe zniszczenia w południowo-zachodniej Polsce. Szczególnie trudna sytuacja panuje w Kłodzku, gdzie poziom wody w Nysie Kłodzkiej przekroczył historyczne wartości. Rzeka zalała miasto oraz stadion lokalnego klubu piłkarskiego MKS Nysa Kłodzko.

 

Trudna sytuacja w południowo-zachodniej Polsce

Według informacji przekazanych przez Ośrodek Sportu i Rekreacji w Kłodzku intensywne opady deszczu spowodowały zalanie stadionu MKS Nysa Kłodzko. Obiekt oddalony o kilkaset metrów od Nysy Kłodzkiej znalazł się pod wodą. Utrudni to treningi i mecze piłkarzy, którzy na co dzień korzystają z tego terenu.

W piątek, 13 września podjęto decyzję o odwołaniu najbliższego meczu przeciwko Iskrze Jaszkowa Dolna. Zamknięto również stadion do poniedziałku 16 września, jednak dalsze problemy spowodowane zalaniem mogą znacznie opóźnić wznowienie rozgrywek na tym obiekcie. Zgodnie z komunikatem władz miasta, poziom wody w Nysie Kłodzkiej przekroczył 6,5 metra, co jest wartością wyższą niż podczas pamiętnej powodzi z 1997 roku.

 

Skutki żywiołu są widoczne w całym mieście – woda zalała już wiele budynków i infrastruktury, a stadion MKS Nysa Kłodzko pomimo odległości od rzeki znalazł się pod wodą. Zgodnie z najnowszymi doniesieniami, data jego ponownego otwarcia zostanie przesunięta.

Źródło: Interia Sport, Ośrodek Sportu i Rekreacji w Kłodzku

Trener Realu Sociedad grzmi po rzucie karnym dla Realu Madryt. „Niszczymy futbol”

Real Madryt w sobotę wygrał trzeci mecz w tym sezonie La Ligi. „Królewscy” ograli Real Sociedad (2-0). Imanol Alguacil, szkoleniowiec baskijskiego klubu jest jednak zdania, że jego drużyna została oszukana przez arbitra. 




Madrytczycy długo nie mogli przebić się przez defensywę Sociedad. Do bramki trafili dopiero w drugiej połowie, dzięki Viniciusowi, który wykorzystał rzut karny. Parę minut później w podobnej sytuacji znalazł się Kylian Mbappe. Francuz również nie zostawił złudzeń i skierował piłkę do siatki.

Oszukani?

Przy podyktowanych „jedenastkach” nie brakowało oczywiście kontrowersji. Imanol Alguacil uważa, że jego drużyna została poważnie pokrzywdzona przez sędziego spotkania. Szkoleniowiec miał obiekcje względem rzutu karnego Viniciusa. Jego zdaniem nie doszło do faulu na Brazylijczyku. Arbiter Juan Martinez Munuera podyktował jednak stały fragment po analizie VAR.

– Był tylko jeden rzut karny. Niszczymy futbol – grzmiał Alguacil.




– Jestem naprawdę wkurzony. Potrzebujemy wyjaśnień w sprawie drugiego karnego – dodawał Takefusa Kubo. 

Leo Messi wrócił po kontuzji i od razu błyszczy! Kapitalny mecz Argentyńczyka [WIDEO]

Leo Messi wrócił do gry po długiej przerwie. Argentyńczyk od razu pokazał się z dobrej strony. W meczu przeciwko Philadelphii Union dwukrotnie trafił do siatki i zanotował asystę. 




Kapitan Argentyny kilka miesięcy temu doznał kontuzji kostki, wobec czego musiał pauzować. Ostatni raz na boisko wybiegł w czerwcu.

Wciąż to ma

W ostatnim meczu Interu Miami z Philadelphią Union, w nocy z soboty na niedzielę, Messi doczekał się powrotu. Od razu pokazał się z najlepszej możliwej strony. Legenda FC Barcelony jeszcze w pierwszej połowie dwukrotnie trafiała do siatki rywali. Po zmianie stron dołożył jeszcze asystę przy trafieniu Luisa Suareza, a ten ustalił wynik meczu na 3-1.

Mecz Bournemouth – Chelsea pobił rekord Premier League! Anthony Taylor pokazał aż 16 żółtych kartek

W sobotę padł nietypowy rekord w Premier League. Anthony Taylor w meczu Bournemouth z Chelsea pokazał aż 16 żółtych kartek. Kartoniki posypały się nie tylko dla zawodników, ale także dla trenerów obu drużyn. 




Chelsea pokonała w sobotę Bournemouth 1-0 po bramce Christophera Nkunku. Na zwycięskiego gola czekaliśmy jednak do samej końcówki. Emocji za to nie brakowało. Tylko w pierwszej połowie aż sześciu zawodników zostało ukaranych żółtymi kartkami.

Niechlubny rekord

To nie był jednak koniec. Anthony Taylor, który prowadził mecz, kompletnie stracił panowanie nad widowiskiem. W sumie pokazał jeszcze kolejne 10 (!) żółtych kartoników, co stało się błyskawicznie rekordem Premier League. W sumie ukaranych zostało 6 piłkarzy Bournemouth i 8 Chelsea. Dodatkowo arbiter ukarał jeszcze trenerów obu drużyn.




Wcześniej ta kuriozalna statystka należała do meczu Tottenhamu z Sheffield United. W spotkaniu z 2023 roku, Peter Banks pokazał 13 żółtych kartek. Taylor pobił zatem rekord dość pokaźnie.

Jarosław Królewski komentuje wczorajsze wydarzenia. „Ten sezon da nam wiele radości”

Jarosław Królewski zamieścił wpis na Twitterze odnośnie wydarzeń po piątkowym meczu Wisły Kraków. – To moja odpowiedzialność. Proszę wszelką złość skupić na mnie – przekazał prezes Białej Gwiazdy.

Sytuacja Wisły Kraków w I Lidze powoli zaczyna robić się dramatyczna. Na ten moment Biała Gwiazda ma na swoim koncie zaledwie 6 punktów po 6 rozegranych meczach. Wisła zajmuje dopiero 15. pozycję w ligowej tabeli, nad strefą spadkową ma zaledwie punkt przewagi. Do miejsca dającego bezpośredni awans do Ekstraklasy traci już 14 „oczek”.

W piątkowy wieczór Wisła doznała kolejnej porażki. Tym razem lepsza od Białej Gwiazdy okazała się Warta Poznań. Spotkanie zakończyło się wygraną przyjezdnych 1:0.

Wczorajsza porażka z Wartą rozwścieczyła kibiców Wisły. Ci zaprosili pod swoją trybunę Jarosława Królewskiego. W mediach natychmiast pojawiły się nagrani z przemowy kibiców Wisły w kierunku prezesa klubu. Między stronami doszło do krótkich rozmów.

 Późnym wieczorem Królewski zamieścił jeszcze wpis na Twitterze. Prezes Wisły podsumował piątkowe wydarzenia. Przeprosił kibiców i stwierdził, że bierze na siebie odpowiedzialność za ostatnie wyniki.

„Przepraszam wszystkich wspierających dziś Wisłę Kraków, że musieli kolejny raz przełknąć gorycz porażki – wiem ile dla Was znaczy ten klub i jak znacząco kontrybujecie w jego odbudowie.

Każda nawet negatywne emocje, nie zamieniłbym na nic innego. Autentyczność jest ważniejsza niż wszystko inne.

Nowy sztab i zawodnicy potrzebują wiecej czasu by generować odpowiednią jakość. Wierzę w nich w 100%. Czasami gdy bardzo się starasz po prostu nie wychodzi.

To moja odpowiedzialność. Proszę wszelką złość skupić na mnie.

Darze ten klub wielkim uczuciem i zawsze tak będzie. Każdy feedback jest motywacją dla mnie.

Jestem przekonany, że ten sezon da nam wiele radości.”

Daniele De Rossi dostał pytanie o Nicolę Zalewskiego. Wskazał, co musi zrobić, żeby wrócił do gry

Sprawa Nicoli Zalewskiego jest ostatnio bardzo gorącym tematem. Teraz swój głos zabrał w tej kwestii Daniele De Rossi. Włoch przekonuje, że nie miał nic wspólnego z odsunięciem Polaka od drużyny oraz przekazał, co musi zrobić, żeby wrócić do gry. 




Ostatnie dni okna transferowego mijały nam pod znakiem Nicoli Zalewskiego. Galatasaray zaciekle walczyła o Polaka i wydawało się, że prędzej czy później przyjmie którąś z ofert Tureckiego klubu. Tym bardziej, że na transfer naciskała sama Roma.

„Wszystko rozbija się o kontrakt”

Włosi byli na tyle nastawieni na zysk z transferu Polaka, że gdy ten definitywnie opowiedział się za pozostaniem w Rzymie, działacze odsunęli go od składu. Daniele De Rossi został zapytany na konferencji prasowej przed meczem z Genoą, o sytuację 22-latka. Szkoleniowiec przekonuje, że nie miał nic wspólnego z z wypisaniem Zalewskiego, ale zapewnia, że jeśli odnowi kontrakt, to wróci do gry.

– Zupełnie nie mam pojęcia. Decyzję o jego odsunięciu podjął klub. Dowiedziałem się o tym dosłownie niedawno. Wszystko rozbija się o jego kontrakt – stwierdził De Rossi.




– Nic nie jest przesądzone. Jeśli znajdą porozumienie w sprawie przedłużenia umowy, zostanie przywrócony do składu. Ale to pytanie należy zadać klubowi – dodał. 

Zalewski całą swoją dotychczasową karierę spędził w AS Romie, której jest wychowankiem. Do tej pory zagrał dla niej w 109 meczach. Na ostatnim zgrupowaniu reprezentacji Polski stał się jej liderem, wobec czego wydawało się, że powróci do gry w klubie, po tym jak Daniele De Rossi z niego zrezygnował. Niestety na razie będzie mu z tym ciężko.

Zbigniew Boniek ostro o wykluczeniu Zalewskiego z Romy. „Zawsze dawał sto procent. To nie ma sensu”

Zbigniew Boniek zabrał głos po tym, jak AS Roma odsunęła od składu Nicolę Zalewskiego. Były prezes PZPN nie krył swojego niezadowolenia w związku z działaniami klubu. 




Nicola Zalewski ma za sobą świetne zgrupowanie reprezentacji Polski. Wydawało się, że wahadłowy jest także na dobrej drodze do dogadania się z Romą w kwestii swojej przyszłości. Klub był już dogadany z Galatasaray, ale sam zawodnik zawetował transfer, co nie spodobało się jego obecnym pracodawcom. Ci postanowili… wykreślić go z kadry do końca sezonu. Potwierdził to zresztą sam agent piłkarza.

„To nie ma sensu”

Zawiedziony takim postępowaniem Romy jest między innymi Zbigniew Boniek, który w przeszłości również grał w Rzymie. Były prezes PZPN ocenił tę sytuacją w rozmowie z „Radio Romanista”.

– Być może jestem trochę stronniczy w tej kwestii, ale znam Nicolę i jego bliskim. I gdyby trzeba było sprawdzić, kto spośród wszystkich piłkarzy jest największym Romanistą, to on byłby pierwszy. Zalewski jest największym fanem tego klubu! Kocha ten zespół, te barwy, kocha Rzym – cytuje działacza portal romapress.net.




– Nie zrobił nic, żeby odsunąć go od składu. Ba, zawsze dawał z siebie sto procent. Jemu, tak jak i innym zawodnikom mógł przydarzyć się spadek, ale nie uważam, że zrobił cokolwiek, by zasłużyć na wykluczenie ze składu. To nie ma sensu – podsumował. 

Hiszpanie wskazują powody odrodzenia Lewandowskiego. Wpływ miały mieć 3 czynniki

Robert Lewandowski świetnie wszedł w nowy sezon. Napastnik ponownie potrafi zachwycać swoją grą. Hiszpańskie media wskazały, co przyczyniło się do odrodzenia kapitana reprezentacji Polski. 




FC Barcelona w bieżącym sezonie wygrała wszystkie mecze i wypracowała już cztery punkty przewagi nad Realem Madryt. Dużą cegiełkę do świetnego startu dorzucił Robert Lewandowski, który zdobył już cztery bramki oraz zanotował jedną asystę.

Co się stało?

Hiszpańskie media zastanawiają się teraz, co wpłynęło na aż taką poprawę dyspozycji snajpera Barcelony. Według katalońskiego „Sportu” duży wpływ miał mieć transfer Kyliana Mbappe do Realu Madryt i chęć nawiązania rywalizacji z Francuzem. Poza tym dużo miało dać Lewandowskiemu ponowne spotkanie z Hansim Flickiem.




„Sport” wskazuje także, że poprawie uległą ogólna atmosfera w drużynie. Lewandowski miał na nowo porozumieć się ze swoimi kolegami, a ci mieli zaakceptować jego boiskowe zachowania.

Kłopoty, kłopoty Nicoli Zalewskiego. Polak odsunięty od pierwszego zespołu AS Romy

Złe wieści dochodzą do nas z Włoch. Jak przekazał agent Nicoli Zalewskiego na łamach „sport.pl”, reprezentant Polski został odsunięty od pierwszego zespołu AS Romy.




W ostatnich dniach dużo mówiło się o możliwym transferze Nicoli Zalewskiego. Polak był łączony z przenosinami z AS Romy do Galatasaray. Negocjacje trwały przez kilka dni. Według ostatnich doniesień mediów oba kluby doszły do porozumienia w sprawie transferu polskiego zawodnika. Ostatecznie na transfer nie zdecydował się sam Nicola.

AS Roma doszła do porozumienia z Galatasaray co do sumy odstępnego za Nicolę Zalewskiego. Porozumienie zostało osiągnięte na samym finiszu okienka transferowego, które w Turcji zamyka się w piątkowy wieczór. Roma wywalczyła sobie sumę, jaką oczekiwała za polskiego piłkarza. Nic więc dziwnego, że władze klubu chciały dopiąć ten transfer. Decyzja Nicoli o odrzuceniu propozycji Galaty była mocno nie po drodze AS Romie.

Włoskie media zaczęły plotkować, jakoby Nicola miał zostać odsunięty od pierwszego zespołu AS Romy. Niestety, informacje te okazały się prawdziwe. Potwierdził to agent polskiego piłkarza na łamach „sport.pl”.

– Tak, to prawda, mogę potwierdzić informacje podawane w mediach. Nicola został wykluczony z pierwszego zespołu Romy – przekazał agent Nicoli Zalewskiego.





źródło: sport.pl

fot. Kacper Polaczyk

Szokujące kulisy pracy Fernando Santosa w reprezentacji Polski. „To był taki cham, że aż głowa mała”

Od odejścia Fernando Santosa z reprezentacji Polski mija właśnie rok. Dziennikarze „Przeglądu Sportowego Onet” ujawnili szokujące kulisy pracy Portugalczyka w naszym kraju. Jak się okazuje, Santosowi można wiele zarzucić w kwestii kultury osobistej i etyki pracy.

Fernando Santos trafił do Polski w styczniu 2023 roku. Jego przygoda w roli selekcjonera reprezentacji Polski nie potrwała jednak zbyt długo. Już we wrześniu tego samego roku Portugalczyk pożegnał się z posadą w naszym kraju. Biało-Czerwonych poprowadził w zaledwie 6 meczach. I nie są to mecze, które będziemy miło wspominać.

Santos zakończył pracę w Polsce po zaledwie kilku miesiącach. 6 meczów wystarczyło, by większość piłkarskiej społeczności w  naszym kraju była zgodna co do tego, że trzeba z nim zakończyć współpracę. Wyniki za kadencji Portugalczyka nie zachwycały. Zarzucano mu także lekceważące podejście do swoich obowiązków.




Dziś mija rok od zakończenia pracy Santosa w naszym kraju. Z tej okazji „Przegląd Sportowy Onet” opublikował artykuł na temat portugalskiego szkoleniowca. Dziennikarze wspomnianej redakcji wypytali kilka osób, które miały styczność z 69-latkiem. Poniżej część komentarzy odnośnie pracy Santosa w Polsce.

„Co pozostawił po sobie Santos? Dużo śliny na wykładzinie. Pluł, gdzie popadnie. Nie zważał na żadne okoliczności. Chciał pluć, to pluł. Czy to przy piłkarzach, czy przy wysoko postawionych osobach w polskiej piłce.”

„Facet wiecznie obrażony, i to nie wiadomo na co.”

„A daj spokój. Przecież on się nie mył. Dezodorantu nie używał. Na marynarce służbowej wiecznie kilo łupieżu. No, jak kogoś takiego można traktować poważnie?”

„To był taki cham, że aż głowa mała. Pierwszy mecz, z Czechami w Pradze. Kadra jedzie na stadion, a Santos zaczyna wydzierać się na kierowcę. Nie wiadomo nawet dlaczego. J***e go, za przeproszeniem, z góry na dół. Dodajmy: czeskiego kierowcę po portugalsku. Groteska.”

„Przychodził w glorii mistrza Europy, a okazał się przebrzmiałym, a do tego wrednym dziadem.”





źródło: Przegląd Sportowy Onet

fot. Kacper Polaczyk


TROLLNEWSY I MEMY