NEWSY I WIDEO

Kolejny występ Wojciecha Szczęsnego. Hansi Flick wyjaśnił, dlaczego postawił na Polaka

Hansi Flick po raz kolejny postawił na Wojciecha Szczęsnego. Jeszcze przed rozpoczęciem meczu z Valencią Niemiec wytłumaczył, skąd taka decyzja.

Ostatnimi czasy coraz częściej możemy obserwować Wojciecha Szczęsnego w bramce FC Barcelony. Na debiut Wojtek czekał aż do stycznia, jednak jak już zadebiutował, to zaczął grać regularnie. Przed dzisiejszym meczem z Valencią wystąpił w 4 z 6 poprzednich spotkań Barcy. Tych występów zapewne byłoby 5, gdyby nie zawieszenie, które było skutkiem czerwonej kartki Wojtka w meczu Superpucharu Hiszpanii przeciwko Realowi Madryt.




Dziś Szczęsny po raz kolejny wystąpił w wyjściowym składzie FC Barcelony. Zespół z polskim bramkarzem w składzie rozgromił Valencię, strzelając jej aż 7 bramek. Niestety, Wojtek nie zdołał zachować czystego konta. W 59. minucie gry polskiego golkipera pokonał Hugo Duro.

Obecność Wojciecha Szczęsnego w wyjściowym składzie FC Barcelony na dzisiejszy mecz była mimo wszystko dużą niespodzianką. Wszak nie występował on do tej pory w rozgrywkach ligowych. Skąd taka decyzja? Wszystko, jeszcze przed meczem, wyjaśnił Hansi Flick. Niemiecki trener postawił na Polaka z uwagi na to, że Barca z Wojtkiem w składzie jeszcze nie przegrała. Spotkanie z Valencią podtrzymuje tę serię.

– Podjęliśmy decyzję, że będzie bronił Wojciech Szczęsny. Powód? Jeszcze z nim w bramce nie przegraliśmy – wyjaśnił Hansi Flick.




Quebonafide i Mata zagrali na jednej murawie. Wielkie emocje w meczu charytatywnym

Za nami wielki, charytatywny rewanż. Radzymin Mazur wygrał z LKS Tajfun 3-2, a Superbet wpłacił na pomoc WOŚP aż 30 tysięcy złotych. W sumie, licząc z transmisją na kanale „Meczyków” uzbierano natomiast niespełna 75 tys.




Kilka dni temu pojawiła się informacja o planowanym rewanżu Radzymina Mazur z LKSem Tajfun. Spotkanie o tyle wyjątkowe, że charytatywne, organizowane w ramach pomocy WOŚP, a także przez fakt, że w obu występują jedni z najpopularniejszych raperzy w Polsce. Quebonafide (Jakub Grabowski), jest piłkarzem Radzymina, a w Tajfunie gra Mata (Michał Matczak).

Kaska zebrana

Nic więc dziwnego, że wydarzenie zebrało na sobie sporą uwagę. Tym bardziej, że cel był szczytny. Superbet zobowiązał się do wpłaty 5 tysięcy złotych na WOŚP, za każdego gola Quebo i Maty. Choć żaden z nich ostatecznie bramki nie zdobył, to bukmacher zdecydował się wpłacić aż 30 tys. złotych.

Ponad to, organizatorzy wydarzenia zapowiedzieli, że podczas transmisji LIVE na kanale „Meczyków”, zbierane będą pieniądze do wirtualnej puszki. Kibicom udało się zebrać tym samym blisko 45 tysięcy złotych. W sumie WOŚP zostanie zatem wsparte sumą niemal 75 tys.

@superbetpl

Rzuty karne QUEBONAFIDE kontra MATA #piłkanożna

♬ In Love With You – BLVKSHP

Emocji na boisku nie brakowało. Mazur Radzymin wygrał 3-2, a na koniec odbył się jeszcze pojedynek w rzutach karnych między Quebonafide a Matą. Zwycięski okazał się Matczak, który trafił dwie próby. Grabowski do siatki trafiał tylko raz.

Jeśli ominęło was to wydarzenie, możecie je obejrzeć poniżej:

Duży problem Jagiellonii. Nie może przełożyć meczu z Legią, a PZPN nie chce pomóc

Jagiellonia nie może dojść do porozumienia z Legią w sprawie meczu pucharowego. Mistrzowie Polski zgłosili się z prośbą o interwencję do PZPN. Według portalu goal.pl, związek umywa jednak ręce.

26 lutego ma odbyć się ćwierćfinał Pucharu Polski, w którym zmierzą się Legia i Jagiellonia. „Duma Podlasia” zgłosiła się w związku z tym meczem z prośbą, o jego przełożenie na kolejny dzień. Argumentem był napięty grafik. Białostoczanie między 20 a 23 lutego, zmierzą się z Backa Topola w Lidze Konferencji, a następnie czeka ich wyjazd do Krakowa na mecz z Cracovią.

Bez interwencji

W tym samym czasie Legia miałaby tylko jeden mecz – ligowe starcie w Radomiu z Radomiakiem. Jagiellonia czuje się tym samym poszkodowana natłokiem spotkań. Media podają, że miały się w związku z tym odbyć rozmowy między klubami oraz przedstawicielami PZPN.

Jagiellonia chciałaby przełożyć spotkanie z Legią z 26 na 27 lutego. „Wojskowi” odmówili, tłumacząc, że tego dnia stadion jest wynajęty na inną imprezę. Goal.pl podaje, że interwencji odmówił PZPN, zostawiając tym samym mistrzów Polski samych sobie.

Portal dodaje, że problemem nie jest tylko spotkanie z Legią. Wciąż nie została rozwiązana kwestia Superpucharu Polski. Data meczu z Wisłą Kraków nadal nie jest ustalona i choć kluby prowadzą rozmowy, to PZPN ma pozostawać bierny.

Nicola Zalewski może zmienić klub na finiszu zimowego okna. Wielki klub wciąż walczy

Zimowe okno transferowe zamyka się już 3. lutego. Do tego czasu gorąco może być wokół Nicoli Zalewskiego. Przyszłość Polaka wciąż nie jest pewna, a plotek o zmianie przez niego klubu nie brakuje.




W kontekście Zalewskiego, dyskusja toczy się już od kilku miesięcy. Kontrakt wahadłowego z AS Romą wygasa w czerwcu bieżącego roku. Wiadomo już, że nie zostanie on przedłużony. Nie wiadomo natomiast, kiedy zdecyduje się na odejście.

Zimą do Francji?

Scenariusze są tak na dobrą sprawę dwa – odejście zimą lub odejście latem. 22-latek gra w Romie bardzo mało, wobec czego najlepsza wydaje się jak najszybsza ucieczka ze stolicy Włoch. Od początku grudnia Zalewski uzbierał zaledwie 23 minuty na murawie.

Już od jakiegoś czasu wokół zawodnika ma krążyć Olympique Marsylia. Według Gianluki Di Marzio, Francuzi intensywnie pracują nad tym transferem. Do tej pory nie zdołali jednak przekonać ani Romy, ani samego piłkarza.




Jak podaje natomiast serwis tuttoasroma.it, wszystko może rozegrać się jeszcze w ostatnich dniach okna transferowego. Te trwać będzie do 3. lutego. Według wspomnianego portalu, jeżeli Marsylia złoży zadowalającą ofertę, Roma wypuści Zalewskiego do Ligue 1.

Marsylczycy nie zabiegają jednak tylko o Polaka. Na radarze klubu ma się znajdować również inny zawodnik z Serie A. Mowa konkretnie o 23-letnim Nicolo Fagiolim z Juventusu.

Bogusz rozchwytywany na lotnisku w Meksyku. Polak jednym z najdroższych transferów w historii [WIDEO]

Meksykańskie media z ogromnym entuzjazmem śledzą transfer Mateusza Bogusza, który niebawem zostanie oficjalnie zaprezentowany jako nowy zawodnik Cruz Azul. Reprezentant Polski podpisał kontrakt obowiązujący do 2029 roku, a jego transfer stał się jednym z najgorętszych tematów w meksykańskiej piłce.

Oficjalna prezentacja Bogusza tuż za rogiem

Na oficjalne przedstawienie Mateusza Bogusza w nowych barwach kibice i media muszą jeszcze chwilę poczekać.

Wszystko wskazuje jednak na to, że jest to już tylko kwestia dni, a nawet godzin. Polak wylądował w Meksyku, gdzie od razu znalazł się w centrum uwagi lokalnych dziennikarzy i kibiców.

Po przybyciu na lotnisko Bogusz spotkał się z dużym zainteresowaniem mediów. Kamery towarzyszyły mu na każdym kroku, a reporterzy rejestrowali jego obecność z różnych perspektyw.

Co ciekawe, mimo intensywnego zainteresowania, nie zadano mu żadnych pytań. Pierwsze oficjalne wypowiedzi Polaka są spodziewane dopiero podczas zaplanowanej konferencji prasowej.

Cruz Azul zapłacił za Mateusza Bogusza aż 9 milionów dolarów, co czyni go jednym z najdroższych zawodników w historii klubu. To trzeci najdroższy transfer w dziejach tego meksykańskiego giganta.

Przenosiny Mateusza Bogusza do Cruz Azul to kolejny ważny krok w jego karierze. Polski zawodnik ma za sobą udane występy w Major League Soccer.

Źródło: X

W Barcelonie są pod wrażeniem Wojciecha Szczęsnego. To on miał najbardziej motywować zespół w przerwie meczu z Benfiką

Wojciech Szczęsny miał wywrzeć pozytywne wrażenie na sztabie oraz zawodnikach FC Barcelony. Zdaniem Javiera Miguela to właśnie polski bramkarz miał najbardziej zmotywować zespół w przerwie meczu z Benfiką. Jak czytamy, pozycja Polaka po meczu z Benfiką została wzmocniona.

W mijającym tygodniu byliśmy świadkami absolutnie zwariowanego meczu z udziałem FC Barcelony. We wtorek Barca mierzyła się na wyjeździe w Lidze Mistrzów z Benfiką Lizbona. Po pełnym dramaturgii meczu Blaugrana wygrała 5:4.

Jedną z głównych postaci wspomnianego pojedynku był Wojciech Szczęsny. Niestety nie do końca w pozytywnym tego stwierdzenia sensie. Polak zawalił przy dwóch bramkach dla Benfiki. Najpierw popełnił błąd przy wyjściu do piłki poza swoje pole karne, a następnie – już w polu karnym – sfaulował rywala, tym samym podarowując Benfice „jedenastkę”. Na szczęście w drugiej połowie Polak częściowo zmazał plamę i uratował swój zespół, broniąc strzał Angela Di Marii w sytuacji sam na sam.




Jeszcze w trakcie meczu z Benfiką na Szczęsnego wylała się ogromna fala krytyki w polskich i zagranicznych mediach. W obronę swojego podopiecznego wziął Hansi Flick. Niemiecki szkoleniowiec stwierdził, że błędy zdarzają się każdemu.

Błędy Szczęsnego mogą jednak nie mieć długoterminowych konsekwencji. Zdaniem Javiera Miguela cytowanego przez „fcbarca.com” Polak ma nadal bronić w rozgrywkach Ligi Mistrzów oraz Pucharze Króla. Co ciekawe, według informacji hiszpańskiego dziennikarza pozycja Szczęsnego po meczu z Benfiką została wzmocniona.

Javiera Miguel ujawnił także kulisy meczu z Barcy z Benfiką. Według informacji, które Miguel uzyskał w klubie, to właśnie Szczęsny miał najbardziej motywować zespół przed drugą połową meczu w Lizbonie. Miał tym wywrzeć pozytywne wrażenie na kolegach z zespołu, a także na sztabie Hansiego Flicka.





źródło: AS, fcbarca.com

Niebywała sytuacja w Niemczech. Liderem 2. Bundesligi jest zespół bez zwycięstwa u siebie

W drugiej lidze niemieckiej ma miejsce rzadko spotykana sytuacja. Liderem rozgrywek jest zespół, który nie odniósł jeszcze ani jednego zwycięstwa na własnym boisku w tym sezonie.




Rozgrywki 2. Bundesligi przeszły już do rundy rewanżowej. W tym weekend rozgrywane są mecze 19. kolejki. Na ten moment liderem ligi jest FC Magdeburg, który ma na koncie 32 punkty. W górnej części tabeli jest ogromny ścisk, albowiem między 1. a 9. miejscem jest zaledwie 5 punktów różnicy.

Obecnie ma miejsce niebywała sytuacja w tabeli 2. Bundesligi. A mianowicie, liderem ligi jest wspomniany FC Magdeburg. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zespół ten nie odniósł jeszcze zwycięstwa w żadnym z 9 domowych meczów w tym sezonie! Bilans meczów domowych to 0 zwycięstw, 7 remisów i 2 porażki. Bilans wyjazdowy jest już znakomity i wynosi 8 zwycięstw, 1 remis i 1 porażka.

Biorąc pod uwagę tylko mecze domowe, Magdeburg ma na swoim koncie zaledwie 7 punktów. To czyni ich drugim najgorszym zespołem w lidze pod tym względem. W meczach wyjazdowych Magdeburg uzbierał jednak aż 25 punktów i pod tym względem są absolutnie najlepsi.




Z Serie A do Jagiellonii? Niedawno kosztował 4 miliony euro, a zaraz może grać w Ekstraklasie

Jagiellonia może wkrótce przeprowadzić sensacyjny transfer. Włoskie media przekonują, że do drużyny Adriana Siemieńca dołączy Enzo Ebosse z Udinese.




Duma Podlasia szykuje się do rundy wiosennej Ekstraklasy. Na razie ze zgrupowania w Turcji docierają jednak niezbyt dobre informacje. Adrian Dieguez doznał poważnej kontuzji, przez którą będzie musiał pauzować około trzech miesięcy.

Potężny ruch?

Jagiellonia musi się sprężyć i czy prędzej znaleźć sobie dodatkowego stopera. Wiosną czeka ją bowiem rywalizacja aż na trzech frontach. Sam Adrian Siemieniec tego nie ukrywał i wydaje się, że już niebawem do drużyny trafi interesujący grajek.

Tuttomercatoweb.com twierdzi, że do Jagiellonii trafi Enzo Ebosse z Udinese. Kameruńczyk od 2022 roku zaliczył 26 występów dla włoskiego klubu, który zapłacił za niego wtedy 4 mln euro. Kosta Runjaić nieszczególnie stawia na doświadczonego stopera, wobec czego ma być otwarty na jego odejście zimą.




Transfer 25-latka nie jest jeszcze sformalizowany. Temat ma być jednak otwarty, a rozmowy – prowadzone. Według włoskich mediów, w grę miałoby wchodzić wypożyczenie.

Quebonafide vs Mata już w niedzielę! Wielki rewanż w szczytnym celu

W najbliższą niedzielę dojdzie do wielkiego rewanżu. Na stadionie w Radzyminie staną naprzeciwko siebie drużyny raperów: Quebonafide (Mazur) i Maty (LKS Tajfun). Spotkanie odbędzie się w ramach wsparcia WOŚP.




Jakub Grabowski (Quebonafide), jak i Michał Matczak (Mata), to jedni z najpopularniejszych raperów w Polsce. Poza muzyką, obaj parają także sportem. Pierwszy gra w Mazurze Radzymin, zaś drugi – w LKS Tajfun Ostrów Lubelski.

Wielki rewanż dla WOŚP

W najbliższą niedzielę odbędzie się charytatywne spotkanie obu wspomnianych drużyn. Mazur z Quebonafide w składzie zmierzy się w Radzyminie z Tajfunem, w którym gra Mata. Wszystko zorganizowane zostanie w ramach wsparcia Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Celem będzie zebranie środków na cele charytatywne.




Nie będzie to pierwsza tego typu inicjatywa. Podobny mecz mogliśmy oglądać także w grudniu 2023 roku. Wówczas spotkanie Radzymina z Tajfunem skończyło się remisem (1-1). Miejmy nadzieję, że tym razem goli padnie więcej. Bukmacher Superbet zobowiązał się do wpłaty 5 tysięcy złotych na WOŚP za każdą bramkę Quebo lub Maty.

Mecz będzie można oglądać za pośrednictwem kanału portalu meczyki.pl na YouTube. To również jest istotne. Środki podczas transmisji będą zbierane do wirtualnej puszki. Spotkanie zaplanowano na 26 stycznia, na godzinę 16:00.

https://www.instagram.com/p/DFNoF6jN9xh/?igsh=MWdheHl0cXZpNTd2Zg==

Mateusz Borek chce powrotu Łukasza Piszczka do reprezentacji Polski. Widzi dla niego nową rolę

Mateusz Borek widzi w reprezentacji Polski miejsce dla Łukasza Piszczka. Jego zdaniem 66-krotny reprezentant Polski mógłby uzupełnić sztab selekcjonera Michała Probierza.

Po zakończeniu piłkarskiej kariery Łukasz Piszczek nie postanowił odcinać się od piłki. Po odejściu z profesjonalnego futbolu jeszcze przez 3 lata występował na poziomie III Ligi w rodzimym LKS Goczałkowice-Zdrój. Jednak od tego sezonu wrócił do zawodowej piłki, tym razem w innej roli. Przed rozpoczęciem sezonu 2024/2025 wrócił do Borussii Dortmund, gdzie uzupełnił sztab szkoleniowy pierwszego trenera, Nuriego Sahina.




Piszczek pełnił w sztabie Nuriego Sahina rolę asystenta. Niestety, wyniki notowane przez Borussię pod batutą Nuriego Sahina nie były najlepsze. W związku z tym przed kilkoma dniami władze BVB postanowiły rozstać się z tureckim szkoleniowcem. Piszczek postanowił pozostać wiernym Sahinowi i odszedł z klubu razem z nim.

Póki co nie wiadomo, jaki będzie kolejny krok w karierze Łukasza Piszczka. Można przypuszczać, że nie będzie chciał podjąć pochopnej decyzji i do potencjalnych ofert będzie pochodził zdroworozsądkowo. Swoją propozycją odnośnie przyszłości 39-latka podzielił się ostatnio Mateusz Borek. 51-latek chętnie widziałby Piszczka w roli asystenta Michała Probierza w reprezentacji Polski.

– Drogi Michale Probierzu – jeśli ty dziś myślisz poważnie o wzmocnieniu sztabu, a powinieneś myśleć, naprawdę powinieneś myśleć, to ja polecam ci Łukasza Piszczka. Jeśli będzie zainteresowany funkcją asystenta, bo na dłuższą metę myślę, że jednak Łukasz musi iść po swoje – skomentował Mateusz Borek.




@superbetpl

Drogi Michale Probierzu 👀 #piłkanożna

♬ Sweet Dreams – Slowed + Reverb – Ravens Rock

15-latkowie zagrali z seniorską reprezentacją kobiet. Wynik nie pozostawił złudzeń

Seniorska reprezentacja Chin kobiet zaliczyła wstydliwą porażkę. Panie przegrały z drużyną złożoną z 15-latków.




Kobieca reprezentacja Chin rozegrała kilka dni temu mecz towarzyski z chłopcami z Evergrande Academy. Sparing wydawał się być banalny dla pań. Chinki są obecnymi mistrzyniami Azji. Po tytuł sięgnęły w 2022 roku.

Wstydliwa porażka

Dość niespodziewanie, mecz jednak przegrały. Drużyna złożona z 15-letnich chłopców wygrała aż 5-2.

Choć Chinki są mistrzyniami Azji, to dużo gorzej radzą sobie w rozgrywkach międzykontynentalnych. Z ostatnimi mistrzostwami świata pożegnały się już po fazie grupowej. Na Igrzyska Olimpijskie natomiast w ogóle nie awansowały.

Kolejny młody piłkarz łączony z reprezentacją Polski. Tym razem z Belgii

W polskich mediach co i rusz pojawiają się nazwiska piłkarzy, którzy mają polskie korzenie i mogliby grać dla reprezentacji Polski. Mamy kolejny tego typu przykład.




W historii piłkarskiej reprezentacji Polski mieliśmy dużo zawodników, którzy urodzili i wychowali się poza granicami naszego kraju. Najświeższym piłkarzem jest oczywiście Matty Cash. Wcześniej byli to chociażby Damien Perquis, Sebastian Boenisch, Eugen Polanski czy też Ludovic Obraniak. Mieliśmy także przykłady typowych farbowanych listów jak chociażby Roger Guerreiro.

W związku z masową emigracją dziesiątki lat temu mamy obecnie do czynienia z ogromną Polonią poza granicami naszego kraju. Przez to w przyszłości możemy mieć coraz więcej piłkarzy w reprezentacji Polski, którzy nie wychowali się w Polsce. I tak ostatnio łączeni z grą w polskich barwach byli m.in. Santiago Hezze oraz Ronald Falkoski.

Do listy potencjalnych reprezentantów Polski dołącza teraz Bryan De Jongh. Choć w tym przypadku droga do seniorskiej drużyny wydaje się jednak mimo wszystko daleka. Wszak nie występuje on jeszcze w seniorskim futbolu. Sylwetkę tego piłkarza szerzej przedstawił Przemysław Chlebicki na łamach „TVP Sport”. Dziennikarz ujawnił koneksje tego zawodnika z Polską.

Bryan De Jongh urodził się w Belgii, ma 16 lat. Jego matka jest Polką, która wyemigrowała do Belgii, mając 11 lat. Bryan gra obecnie w akademii belgijskiego KVC Westerlo. Najlepiej czuje się na pozycji defensywnego pomocnika.

Jeśli chodzi o język polski, to nie powinno być z tym u Bryana problemu. W rozmowie z „TVP Sport” przyznał, że wszystko rozumie, jedyne problemy mogą być jednak w trakcie mówienia. PZPN skontaktował się z nim po raz pierwszy pod koniec poprzedniego sezonu, od tego czasu obie strony są w stałym kontakcie.




– Rozmawiałem o tym od dziecka z moją rodziną. W ostatnich latach pomyślałem, że może to się spełnić, dlatego sam zgłosiłem się do polskiej federacji. I nie ma żadnych przeszkód, żebym otrzymał powołanie do reprezentacji – ujawnił Bryan De Jongh.

– Tak, kibicuję jej (reprezentacji Polski – przyp. red.) wraz z rodziną, odkąd pamiętam. I zawsze moim idolem był Robert Lewandowski. Niedawno nawet miałem okazję wybrać się na jej mecz – wraz z mamą i kolegami, gdy Polacy grali z Belgią w Brukseli – skomentował 16-latek.


źródło: tvp sport

Pogoń Szczecin przejmie brazylijska kancelaria? Nowe informacje o sprzedaży klubu

Sprawa z przejęciem Pogoni Szczecin zdaje się powoli zbliżać do szczęśliwego zakończenia. Sam Jarosław Mroczek potwierdził ostatnio na konferencji, że wkrótce klub zmieni właściciela. Portal „Weszło” ustalił, kto ma zostać inwestorem.




Saga ze sprzedażą Pogoni ciągnie się od kilku tygodni. „Portowcy” mierzą się ze sporymi problemami finansowymi. Wybawieniem miał okazać się inwestor, który zdecyduje się na przejęcie klubu.

Brazylijska kancelaria

Jeszcze niedawno wydawało się, że Pogoń zostanie przejęta przez Alexa Haditeghiego. Obie strony nie doszły jednak do porozumienia, ku niezadowoleniu biznesmena. Kanadyjczyk od momentu fiaska negocjacji, krytycznie wypowiada się o „Portowcach”. To właśnie to miało pomóc portalowi „Weszło” w ustaleniu nowej grupy, która jest ponoć o krok od wykupienia klubu.

 – Mając informacje o zagranicznym funduszu powiązanym z Brazylią i Portugalią rozpuściliśmy wieści w środowisku. Pomocne okazały się wskazówki… Aleksa Haditaghiego. Niedoszły właściciel Portowców znów wylał żale w mediach, tym razem społecznościowych, rzucając strzępki informacji o swoim konkurencie w walce o względy szczecińskiego klubu. Najważniejszą z nich była ta o brazylijskiej kancelarii prawniczej powiązanej z rynkiem angielskim – czytamy.




Dalsze tropy naprowadziły portal na grupę „Bichara e Motta Advogados”. Kancelaria obsługuje prawnie nawet takie tuzy, jak Neymar czy Vinicius. Zawodnikowi Realu Madryt mają pomagać w zakupie klubu. Co ciekawe, pomagali także Jensowi Gustaffsonowi w przenosinach do Arabii Saudyjskiej.

– Ostatnio pomagali w przenosinach Vitora Reisa do Manchesteru City, ich zdjęcia pojawiają się przy okazji prezentacji Neymara. W Brazylii usłyszeliśmy, że działają przy zakupie klubu przez Viniciusa Juniora. Skoro jednak pomagali Gustafssonowi, to oznacza, że nazwa Pogoń Szczecin coś im mówi, że interesują się też mniejszymi rynkami – pisze dalej „Weszło”.

Źródło: Weszło / Szymon Janczyk.

Polski mecz Ligi Mistrzów w TVP. Nie zobaczymy jednak hitu ostatniej kolejki

Według nieoficjalnych doniesień w środowy wieczór zamiast hitowego pojedynku, na antenie TVP zagości mecz Inter Mediolan kontra AS Monaco. To efekt ograniczeń w wyborze spotkań, które publiczny nadawca może transmitować w ramach umowy. Tym samym na antenie nie zobaczymy meczu FC Barcelony z Atalantą.

Ograniczenia sublicencji TVP

Telewizja Polska w związku z sublicencją od Canal+ ma pewne ograniczenia w wyborze transmitowanych meczów Ligi Mistrzów. Canal+, jako właściciel praw, decyduje, które spotkania mogą być pokazywane przez TVP.

W tym sezonie TVP ma możliwość transmitowania meczów jedynie w środy wieczorem, ale nie są to spotkania z najwyższej półki. Priorytetem dla Canal+ jest mecz FC Barcelona – Atalanta, co wyklucza transmisję meczu z udziałem Roberta Lewandowskiego i Wojciecha Szczęsnego w TVP.

Mimo braku możliwości pokazania meczu Barcelony, widzowie TVP będą mogli śledzić poczynania innych polskich zawodników. Według Jakuba Seweryna ze Sport.pl to właśnie mecz Inter Mediolan – AS Monaco zostanie pokazany na antenach Telewizji Polskiej.

Wszystkie mecze ostatniej kolejki zaplanowano na środę, 29 stycznia, o godzinie 21:00, aby zapewnić uczciwość rywalizacji. Przypomnijmy, że we wspomnianych drużynach grają Piotr Zieliński i Radosław Majecki.

Inter Mediolan potrzebuje tylko punktu, aby zapewnić sobie awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Drużyna z Księstwa ma już zapewniony udział w barażach o rundę pucharową. Jeśli jednak chce osiągnąć pierwszą ósemkę, to musi wygrać.

Źródło: Sport.pl

Zieliński o aferze stadionowej. „To nie ode mnie zależy”

Piotr Zieliński w rozmowie z TVP Sport wypowiedział się na temat afery stadionowej, sytuacji reprezentacji Polski i początkach w Interze. Według pomocnika kadra musi wejść dobrze w 2025 rok, aby zagrać na mundialu.

Zieliński o aferze stadionowej

Za dwa miesiące reprezentacja Polski rozpocznie eliminacje do Mistrzostw Świata 2026. Biało-Czerwoni zmierzą się z Litwą, Maltą, Finlandią oraz przegranym ćwierćfinału Ligi Narodów, w którym rywalizują Hiszpania i Holandia. Celem minimum dla polskiej kadry jest zapewnienie sobie gry w barażach.

Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja, że reprezentacja Polski „wyprowadza się” ze Stadionu Narodowego z powodów finansowych. Ostatecznie, dzięki interwencji premiera i ministra sportu, podjęto decyzję o rozegraniu czterech meczów eliminacyjnych w Warszawie, a jedynie spotkanie z Finlandią odbędzie się 7 września na Stadionie Śląskim.

W rozmowie z TVP Sport Piotr Zieliński odniósł się do całej sytuacji związanej ze stadionami. Pomocnik Interu Mediolan podkreślił, że nie ma wpływu na decyzje dotyczące lokalizacji meczów.

– To nie ode mnie zależy. Są mecze na Narodowym. Kocham ten stadion, jest piękny. W Chorzowie też mieliśmy kilka fajnych spotkań – przyznał. 30-latek nie ukrywa, że losowanie było dla nas szczęśliwe. […] W marcu czekają nas pierwsze dwa mecze u siebie, które musimy wygrać. Musimy dobrze wejść w ten rok, w eliminacje, żeby każdy z kibiców mógł kibicować tej drużynie na mistrzostwach świata – powiedział Zieliński.

Nowy rozdział w Interze

Po ośmiu latach spędzonych w SSC Napoli Piotr Zieliński latem ubiegłego roku przeniósł się do Interu Mediolan. Do tej pory rozegrał 24 mecze, w których strzelił dwa gole i zanotował jedną asystę.

– Na pewno były trzy, cztery takie mecze, gdzie ta gra mogła być lepsza. Większość była na bardzo dobrym poziomie. Statystyki na pewno można podkręcić i ta druga runda pod tym względem będzie wyglądała dużo lepiej. Generalnie jestem pozytywnie zadowolony i z optymizmem patrzę na drugą część sezonu. Możemy zrobić fajne rzeczy – powiedział pomocnik.

Źródło: TVP Sport


TROLLNEWSY I MEMY