NEWSY I WIDEO

Karol Klimczak zapowiada duże ruchy. „Lech zrobi transfer za 4 miliony euro”

Karol Klimczak zapowiada, że Lech Poznań będzie za jakiś czas w stanie przeprowadzać duże transfery. Kiedy stanie się to dokładnie? Nie wiadomo, ale prezes „Kolejorza” apeluje o cierpliwość i zapewnia, że prędzej czy później to nastąpi.




Legia Warszawa pobiła oficjalnie rekord transferowy Ekstraklasy. „Wojskowi” wykupili ze Sportingu Rubena Vinagre za kwotę 2,3 miliona euro. Jak na razie pozostałe tuzy naszej ligi, jak Lech czy Raków, nie dobiły do tej granicy.

„Chodzi o to, żeby transfery były czymś oczywistym”

Póki co takie transfery są na naszym podwórku rzadkością. Karol Klimczak jest jednak przekonany, że to tylko kwestia czasu. W rozmowie z meczyki.pl podkreśla, że potrzeba czasu, ale w końcu Lech także przeprowadzi transfer za grube miliony.




– Po poprzednim sezonie ktoś mnie zapytał: „Czy Lech zrobi w przyszłości transfer za 4 mln euro?”. Tak, Lech zrobi transfer za 4 mln euro. Ale nie chodzi o to, by zrobić jeden taki ruch. Chodzi o to, by klub tak budował drużynę, żeby transfery za 1,5-2 mln euro były czymś oczywistym – przyznał Klimczak.

Źródło: Meczyki / YouTube

Tomasz Ćwiąkała wygrał sprawę z hejterem. W 2023 roku obrażał rodzinę dziennikarza

Tomasz Ćwiąkała poinformował za pośrednictwem swojego kanału na YouTube, że wygrał sprawę przeciwko hejterowi. Autor obraźliwych wpisów oraz głośnego filmu, został ukarany pracami społecznymi i karą finansową.




Blisko dwa lata temu, w czerwcu 2023 roku, użytkownik Twittera zaczepiał na tej platformie Tomasza Ćwiąkałę. Dziennikarz starał się wówczas nie reagować, ale czarę goryczy przelał głośny film. Autor nagrania obrażał w nim nie tylko samego Ćwiąkałę, ale i jego żonę oraz syna.

Wygrana i wyrok

Dziennikarz zapowiedział, że nie będzie więcej biernie wysłuchiwać obelg, w szczególności pod adresem swojej rodziny. Wytoczył wówczas pozew przeciwko hejterowi. Sprawa w końcu znalazła swój finał.

6 lutego 2025 roku Ćwiąkała opublikował na swoim kanale YouTube materiał pod tytułem: „PRAWA Z HEJTEREM Z 2023 ROKU – ZAPADŁ WYROK”. Dziennikarz podzielił się z widzami dobrą nowiną. Sprawa została przez niego wygrana, a autor obraźliwych komentarzy – ukarany.




Wiadomo już, że hejter będzie musiał pokryć koszty procesu w wysokości 4620 zł, a także przelać 15 tysięcy na cel charytatywny. Ponadto będzie musiał odbyć prace społeczne. Sąd skazał go na 6 miesięcy po 20 godzin.

– Jeśli będzie jakakolwiek powtórka i pojawi się coś takiego, co zahaczy albo o Karolinę [żona – przyp. red.], albo o Bruna [syn – przy. red.], to będzie powtórka. Nawet jeśli to ma trwać dwa lata. Nawet jeśli to ma trwać trzy lata albo cztery lata. Nawet jeśli mam być na tym stratny finansowo, nawet jeśli stracę na tym kilka tysięcy złotych, to po raz kolejny pójdę do sądu. Chcecie mnie obrażać, to mnie obrażajcie (…), ale szczerze mówią nie widzę sensu w zahaczaniu o moich bliskich – podkreślił na zakończenie.

Nowa wizualizacja Camp Nou. Zabraknie kultowego napisu

Przebudowa Camp Nou rozpoczęła się w maju 2023 roku i przebiega zgodnie z planem. Kolejne wizualizacje pokazują, jak nowoczesny będzie stadion. Kibice mogą zobaczyć, jak dokładnie wyglądać będzie wnętrze zmodernizowanego obiektu.

Przebudowa za 1,5 miliarda euro

Modernizacja stadionu FC Barcelony to inwestycja warta około 1,5 miliarda euro. Po zakończeniu prac obiekt pomieści 105 tysięcy widzów. Będzie jednym z największych stadionów świata. Ze względu na remont FC Barcelona przeniosła mecze na Montjuïc.

Po zakończeniu prac Camp Nou stanie się jednym z najnowocześniejszych stadionów świata. Znajdą się tam sale konferencyjne i przestrzenie VIP.

Pojawią się też klubowe sklepy oraz muzeum „Dumy Katalonii”. Nowe wizualizacje pokazują trybuny dostosowane do klubowych barw. Na głównej trybunie znajdzie się herb FC Barcelony. Na wizualizacjach zabrakło słynnego hasła „Més que un club”. Wcześniej planowano jego umieszczenie pod herbem. Finalnie zdecydowano się jednak na rezygnację z tego elementu.

Za bramkami pojawi się logo Spotify, głównego sponsora stadionu. Obiekt zyska także nowoczesny dach, a pod nim zawisną cztery ekrany.

Kiedy otwarcie? Wiele wskazuje na to, że pierwszy mecz na nowym stadionie odbędzie się po zakończeniu sezonu.

Źródło: X

Piątek wciąż na radarze wielu klubów. Przewijają się dwa główne kierunki

Dominacja w tureckiej ekstraklasie

Piątek zdobył 18 bramek w tym sezonie ligi tureckiej. Polak zdobywa więcej goli niż Marokańczyk En Nesyri. W związku z tym nieustannie pojawiają się głosy sugerujące, że Polak może odejść z Basaksehiru.

Już niedawno ekspert tureckiego futbolu, Krzysztof Gerlak, ujawnił w rozmowie z TVP Sport, że kupnem polskiego napastnika są zainteresowani trzej giganci tureckiej ekstraklasy – Fenerbahce, Galatasaray oraz Besiktas.

Dodatkowo, według medialnych doniesień zainteresowanie Piątkiem nie ogranicza się jedynie do lokalnych klubów – jego forma przyciągnęła także kluby MLS.

Ostatnie informacje przekazane przez tureckiego dziennikarza Ekrema Konura sugerują, że piłkarz Basaksehiru wzbudza także zainteresowanie klubów z ligi amerykańskiej. Wcześniejsze spekulacje łączyły jego nazwisko z takim zespołem jak Atlanta United.

To więc oznacza, że za Krzysztofem Piątkiem rozglądają się kluby z dwóch kierunków: Turcji i Stanów Zjednoczonych. Na ten moment ciężko jednak stwierdzić, gdzie może trafić Polak.

Basaksehir zajmuje aktualnie miejsce w tabeli ligi tureckiej. Klub Krzysztofa Piątka ma 32 punkty po 21 kolejkach. Do pierwszego Galatasaray traci piętnaście punktów.

Źródło: X

Kolejny Polak w Turcji? Podstawowy piłkarz reprezentacji na celowniku tureckiego giganta

Polska kolonia w Turcji może wkrótce się rozrosnąć. Na celownik czołowego tureckiego klubu trafił 47-krotny reprezentant Polski, grający regularnie w drużynie narodowej.




W ostatnim czasie w Turcji zrobiła się ogromna moda na Polaków. W tym sezonie w meczach tureckiej ekstraklasy zagrało łącznie 9 Polaków. Największą popularnością cieszą się dwaj z nich – Krzysztof Piątek i Sebastian Szymański. Grono Polaków z występami w tym sezonie ligi tureckiej wkrótce powinno jednak ulec zwiększeniu. A to za sprawą ostatniego transferu Kamila Piątkowskiego, który na zasadzie wypożyczenia trafił do Kasimpasy.

Jak się jednak okazuje, Kamil Piątkowski może nie być jedynym nabytkiem tureckich klubów podczas zimowego okna transferowego. Jak informują „Meczyki”, wkrótce do tureckiej ekstraklasy może trafić Przemysław Frankowski! Pozyskanie reprezentanta Polski ma sondować Galatasaray. Póki co ma to być tylko badanie gruntu. Turcy obecnie sprawdzają, ile ewentualnie kosztowałby ich transfer Polaka. Okno transferowe w Turcji zamyka się 11 lutego.




Przemysław Frankowski jest piłkarzem RC Lens od sierpnia 2021 roku. Od samego początku francuskiej przygody jest podstawowym piłkarzem tego klubu. Portal Transfermarkt go obecnie na 8 milionów euro. Polak ma ważny kontrakt do końca czerwca 2028 roku.


źródło: Meczyki

Dziennikarz z Hiszpanii ostro krytykuje Szczęsnego. „Nigdy nie należał do najlepszych. Brak szacunku”

Dziennikarz katalońskiego „Sportu”, Ivan San Antonio, przejechał się po Wojciechu Szczęsny. Hiszpan próbuje ze wszystkich sił zdyskredytować Polaka w oczach czytelników w dedykowanym artykule. Artykuł został opracowany przez dziennikarza Weszło – Radosława Laudańskiego




Wojciech Szczęsny już oficjalnie jest pierwszym bramkarzem FC Barcelony. Polakowi trochę zajęło wywalczenie sobie miejsca w składzie. Początkowo nieoczekiwanie przegrywał z Inakim Peną, ale obecnie Hansi Flick nie zostawia złudzeń i konsekwentnie stawia na Polaka.

Dyskredytacja

Decyzja o odstawieniu Peni nie spodobała się części kibiców. Niezadowoleni wydają się być także niektórzy dziennikarze. Ivan San Antonio zdecydował się na napisanie obszernego artykułu. Zaczął w nim od wytknięcia Flickowi kłamstwa i oszukania swojego zawodnika.

Hansi Flick podjął niesprawiedliwą i arbitralną decyzję. Potępił bramkarza z Alicante i skazał go na całkowity ostracyzm, co jest całkowicie niezrozumiałym wyborem. Niemiec oszukał Inakiego Penę, ponieważ powiedział mu prosto w twarz, że będzie bramkarzem numer jeden i znajdzie się wyżej w hierarchii niż Szczęsny. Później potwierdził to na konferencji prasowejrozpoczął mocno San Antonio.




Dalej dziennikarz zaznacza, że Pena nie zasłużył na odstawienie od składu, bo prezentował się dobrze, pod nieobecność Ter Stegena. W jego opinii Szczęsny natomiast nigdy nie pasował do Barcelony.

Trudno nie być nastawionym do tego źle, kiedy widzisz, że Ter Stegena zastępuje bramkarz, który siedział na emeryturze w Marbelli i potrzebował specjalnie przygotowanego okresu przygotowawczego, aby móc znów rywalizować. Nie była to decyzja sportowa, ponieważ braki widać za każdym razem kiedy Szczęsny opuszcza pole karne. Przez całą swoją karierę nie grał w takim systemie, jaki obowiązuje w Barcelonie. Jego nazwisko nigdy nie było brane pod uwagę jako potencjalne wzmocnienie kadry Blaugrany, dopóki nie zawiesił rękawic na kołku. Nigdy nie należał do najlepszych bramkarzy na świecie i jego profil nie pasował do Barcypisze.

Co takiego złego zrobił Pena, że nie może grać? Na to pytanie Flick nie chciał odpowiedzieć. Szczęsny okazał brak szacunku do klubu kiedy zapalił papierosa kilka dni po transferze i było to znacznie poważniejsze przewinienie niż dwuminutowe spóźnieniepodsumował dziennikarz.

Źródło i tłumaczenie: Weszło / Radosław Laudański

Sensacyjny transfer Legii na ostatniej prostej. Sprowadzają byłą gwiazdę Ekstraklasy

26-letni bramkarz Vladan Kovacevic wraca do polskiej Ekstraklasy. Jak informuje portugalski dziennik Record, Sporting oraz Legia Warszawa znajdują się na końcowym etapie negocjacji w sprawie wypożyczenia zawodnika.

Powrót do Polski

Kovacevic przez kilka lat reprezentował barwy Rakowa Częstochowa, skąd wypłynął na szersze wody – do Sportingu CP. Tam jednak nie mógł zdobyć pozycji pierwszego bramkarza klubu. W lidze zagrał tylko w sześciu spotkaniach, co prawdopodobnie zdecydowało o jego chęci przenosin.

W rezultacie w Portugalii zdecydowano się na jego tymczasowe odejście, by zawodnik mógł regularnie grać. Dla Legii transfer ten może być kluczowy w kontekście walki o europejskie puchary. W ostatnich tygodniach sporo mówiło się o tym, że w Warszawie brakuje klasowego golkipera.

Być może, Kovacević będzie receptą na bolączki Wojskowych w bramce. Czy powrót Kovacevica okaże się sukcesem dla Legii? Czas pokaże, ale bez wątpienia jest to ruch, który może szokować.

Źródło: Record

fot. Janusz Partyka/ Legia.com

Adam Nawałka wraca na ławkę trenerską. Poprowadzi mecz z gigantami

Adam Nawałka wraca do roli trenera na jedno wyjątkowe spotkanie. Już 21 czerwca na Stadionie Śląskim poprowadzi Biało-Czerwonych w Meczu Legend przeciwko drużynie Canarinhos. Wydarzenie będzie nostalgicznym powrotem do czasów sukcesów polskiej kadry z 2016 roku.

Powrót gwiazd z EURO 2016

Nawałka zapowiada występ wielu swoich dawnych kadrowiczów. Grzegorz Krychowiak, Kamil Glik, Michał Pazdan, Jacek Góralski, Kamil Grosicki, Łukasz Fabiański, Krzysztof Mączyński, Kuba Błaszczykowski, Artur Jędrzejczyk i Łukasz Piszczek są już po słowie z trenerem.

Szkoleniowiec zdradził również, że kontaktował się z Jurkiem Dudkiem, a rozmowy z Arturem Borucem i Wojciechem Szczęsnym są w toku. Zapowiedział też powołanie dla Rafała Gikiewicza, który jego zdaniem zasługuje na debiut w biało-czerwonych barwach.

– Bramkę będziemy mieli obsadzoną na poziomie światowym – powiedział w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty.

W brazylijskiej drużynie wystąpią takie gwiazdy jak Maicon, Edmilson i Sonny Anderson, ale największym magnesem dla kibiców będzie bez wątpienia Ronaldinho.

Były selekcjoner nie krył emocji związanych z nadchodzącym wydarzeniem.

– Poczułem dreszczyk emocji, taki jak podczas kariery piłkarskiej i trenerskiej. Cieszę się, że będę mógł spotkać się z zawodnikami, których dawno nie widziałem. Sam mecz budzi głębokie emocje. Zapach trawy jest wspaniałym, pobudzającym uczuciem, dodającym energii – powiedział były selekcjoner.

Nawałka przyznał, że kontaktował się również z Robertem Lewandowskim, który wyraził zainteresowanie udziałem w meczu. Decyzja jednak zależy od zgody FC Barcelony.

– Robert wyraził zainteresowanie i ciekawość. Wiele zależy od zgody Barcelony – ocenił.

Spotkanie zaplanowano na 21 czerwca 2025 roku. Mecz odbędzie się na Stadionie Śląskim, a w spotkaniu mają wystąpić zawodnicy, którzy ukończyli już 35. rok życia.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Legia sięgnie po byłego piłkarza FC Barcelony? Zaskakujący plan „Wojskowych”

Legia Warszawa pozostaje aktywna w kwestii transferów. „Wojskowi” wciąż potrzebują ofensywnego zawodnika. Według tureckich mediów, klub zwrócił uwagę na piłkarza, który może pochwalić się grą w FC Barcelonie.




Legię łączono ostatnio z kilkoma napastnikami. Zdecydowanie najgłośniej było natomiast o możliwym transferze Olego Saetera z Rosenborga. Transakcja nie doszła jednak do skutku, a sam piłkarz zdecydował o pozostaniu w Norwegii.

Były piłkarz Barcelony na celowniku?

„Wojskowi” tym samym w dalszym ciągu szukają wzmocnienia ofensywy. Dość niespodziewane informacje przekazał turecki dziennikarz Mustafa Ozgur Sancar. Z jego ustaleń wynika, że Legia zainteresowała się Yusufem Demirem.

21-latek jest obecnie zawodnikiem Galatasaray, ale piłkarsko kształcił się Rapidzie Wiedeń. W lipcu 2021 roku niespodziewanie trafił do FC Barcelony. Na wypożyczeniu spędził pół roku. Podczas sezonu 2021/22 rozegrał nawet 9 meczów w pierwszej drużynie.




Demir w CV ma jeszcze FC Basel. W bieżącym sezonie rozegrał łącznie 9 meczów dla Galatasary, w których nie strzelił jednak ani jednego gola.

stanowski, kanał zero

Stanowski potwierdza sprzedaż Weszło. „Paradoksalnie będzie mnie… więcej”

Krzysztof Stanowski potwierdził plotki o sprzedaży udziałów w „Weszło”. Dziennikarz zapowiedział, że zostawi sobie 20 proc. udziałów, a pozostałe odkupią od niego zaprzyjaźnione z nim osoby. Co ciekawe, po dopięciu transakcji, na portalu pojawiać się będzie… częściej.




Od kilku dobrych dni pojawiają się informacje, według których Krzysztof Stanowski miałby niebawem sprzedać „Weszło”. Do tej pory brakowało jednak jakiegokolwiek oficjalnego potwierdzenia. W końcu sam zainteresowany odniósł się do sprawy.

Warunki uzgodnione

Stanowski opublikował na Twitterze wpis, w którym potwierdza, że wszystko zmierza w kierunku odsprzedania udziałów w redakcji. Właściciel „Kanału Zero” zapowiada, że planuje zostawić sobie 20 proc. udziałów. Pozostałe 80 ma trafić do zaprzyjaźnionych z nim osób.

– W ostatnim czasie pojawia się sporo informacji, że w Weszło dojdzie do zmiany właścicielskiej. Rzeczywiście, wszystko wskazuje na to, że wkrótce zostawię sobie 20-procentowy pakiet udziałów, a 80 procent sprzedam zaprzyjaźnionym ze mną osobom, które poświęcą swój kapitał i przede wszystkim czas (tego mi zdecydowanie najbardziej brakuje) na rozwój serwisu – czytamy we wpisie.




W dalszej części Stanowski tłumaczy powody swojej decyzji. Te okazały się prozaiczne i dość łatwe do wywnioskowania. Najzwyczajniej – nie ma już tyle czasu, co wcześniej. Dużo bardziej absorbują go inne projekty.

– Serwis założyłem w 2008 roku, myślę, że to kawał fajnej historii sportowego internetu. Szkoda by było, żeby Weszło nie było należycie pielęgnowane, a ja niestety nie mam totalnie na to czasu. Projekt Zero i kilka innych projektów (o niektórych wiecie, o innych nie) tak mnie zassały, że od wielu miesięcy po prostu nie mam chwili nawet na to, by sprawdzić, o czym chłopaki na Weszło piszą. Jakikolwiek mój nadzór nad tym portalem stał się iluzoryczny, a na dłuższą metę to nie prowadzi do rozwoju. Chciałbym, żeby Weszło rosło, a do tego potrzebni są nie tylko świetni dziennikarze (których mamy), ale też ludzie, którzy dmuchną wiatr w żagle i będą sprawdzać, czy te żagle są dobrze rozwinięte – dodał.

Co ciekawe, „Stano” zapowiada, że jeśli już do sprzedaży udziałów dojdzie, to na „Weszło” będzie go… więcej. Zobowiązał się pisać przez minimum rok autorskie felietony oraz nagrywać „Stanowiska”, aby pomóc w nowym starcie redakcji.

– Paradoksalnie, oznacza to, że przez minimum rok będzie mnie na Weszło… więcej, ponieważ zobowiązałem się, że – skoro ma być dmuchnięcie w żagle – będę regularnie pisał felietony i nagrywał „Stanowiska” – podsumował.

Kolejna zmiana terminu Superpucharu Polski? Wszystko z powodu… targów książki

Wciąż nie wiadomo, kiedy zostanie rozegrany mecz o Superpuchar Polski. Najnowsze doniesienia mówią, że kolejną przeszkodą może być inne wydarzenie, które ma odbyć się na stadionie Jagiellonii.

W ostatnich latach Superpuchar Polski był rozgrywany jeszcze latem, na samym początku sezonu klubowego. W tym sezonie jednak tak się nie stało. A to za sprawą napiętego harmonogramu obu drużyn na początku rozgrywek, kiedy Jagiellonia i Wisła Kraków rywalizowały w kwalifikacjach europejskich pucharów. PZPN nie przypilnował terminów, przez co mecz został odsunięty w czasie.




Wraz z upływem czasu pojawiały się coraz to nowsze pomysły co do sposobu i terminu rozegrania meczu o Superpuchar Polski. W mediach padła chociażby propozycja rozegrania tego spotkania w USA. Termin, który pasowałby obu drużynom był jednak ciężki do uzgodnienia. Dopiero przed kilkoma tygodniami w mediach padła data i lokalizacja – 24 kwietnia, Białymstok. Nie zostało to jednak potwierdzone przez PZPN.

Teraz pojawiły się kolejne nowe doniesienia w tej sprawie. Jak informuje Mateusz Miga z „TVP Sport”, rozegranie meczu 24 kwietnia w Białymstoku może być nieco problematyczne. Powód? Targi książki, które mają się właśnie wtedy odbyć na stadionie Jagiellonii. To oznacza, że tego dnia stadion Jagiellonii nie będzie dostępny. To sprawia kolejne problemy. Nie wiadomo, jak cała ta farsa się ostatecznie zakończy.





źródło: tvp sport

Duży polski talent odszedł z Milanu po prawie 3 latach. Teraz ma pomóc w walce o awans do Bundesligi

Dariusz Stalmach po niespełna trzech latach rozstał się z Milanem. 19-letni talent odszedł z Włoch i trafił do 2. Bundesligi. Oficjalnie jest już zawodnikiem Magdeburga.




W sierpniu 2022 roku Stalmach trafił do młodzieżowej drużyny Milanu. Ostatnio natomiast grywał w drużynie do 23. roku życia. Łącznie we wszystkich zespołach „Rossonerich” zaliczył 85 występów, strzelając 6 goli i notując 7 asyst.

Transfer

19-latek nigdy nie przebił się do pierwszej drużyny i nie zadebiutował w Serie A. Póki co także do tego nie dojdzie. Milan zdecydował się na sprzedanie Stalmacha do 2. Bundesligi, a konkretnie do Magdeburga.

Włoskie media przekonują, że główną motywacją do transferu była kończąca się umowa pomocnika. Kontrakt wygasał latem bieżącego roku. Strony miały nie dojść do porozumienia, co znalazło swój finał w dopięciu sprzedaży 19-latka.

Luca Bendoni, dziennikarz współpracujący z Gianluką Di Marzio, przedstawił szczegóły dotyczące transakcji. Milan miał otrzymać za Stalmacha 250 tysięcy euro. Ponadto Włosi zapewnili sobie procent od kolejnego transferu Polaka.




Nie ma jednak mowy o klauzuli odkupu. W kontrakcie 19-latka z Magdeburgiem nie znalazła się klauzula, która pozwalałaby Milanowi jego ponowne wykupienie.

Przed transferem do Milanu, Stalmach występował w Górniku Zabrze. Od początku prezentował całkiem duży talent. W seniorskiej drużynie zabrzan rozegrał w sumie 22 mecze i zanotował jedną asystę.

Magdeburg, w którym teraz będzie rozwijać się młody pomocnik, walczy o awans do niemieckiej elity. Obecnie zajmuje 3. miejsce w tabeli 2. Bundesligi. To premiowane jest grą w barażach. Tyle samo punktów ma jednak Hamburger (2.) oraz Kaiserslautern (4.).

Legia w końcu znalazła napastnika? Na celowniku 28-letni Norweg

Wielotygodniowe poszukiwania napastnika w Legii Warszawa zmierzają ku końcowi. Ostatnie plotki mówią nam, że stołeczny klub ma sięgnąć po piłkarza z Norwegii.

W obecnym sezonie Legia Warszawa ma ogromne problemy z obsadą pozycji napastnika. W zasadzie jedynym zawodnikiem nadającym się do gry na tej pozycji na poziomie Legii jest Marc Gual. Żaden z letnich nabytków (Alfarela, Nsame) nie spełnił oczekiwań kibiców. W dodatku latem odszedł z klubu Blaz Kramer.




W ostatnich tygodniach dużo mówiło się o ewentualnym pozyskaniu nowego napastnika przez Legię. W tym kontekście wymieniono kilka ciekawych nazwisk. Niestety, żadnego piłkarza nie udało się ostatecznie zwerbować, gdyż wybierali oni inne opcje.

W topowych ligach okno transferowe jest już zamknięte. W Polsce jednak kluby wciąż mogą dokonywać wzmocnień. I faktycznie, Legia może wkrótce z tego skorzystać i sprowadzić napastnika. Norweskie media poinformowały o zainteresowaniu ze strony Legii Ole Saeterem, piłkarzem Rosenborga. Według tych doniesień piłkarz miał uzgodnić warunki kontraktu z Legią, a oba kluby są rzekomo bliskie osiągniecia porozumienia.

Powyższe doniesienia potwierdził także Piotr Koźmiński z serwisu „goal.pl”. Z jego informacji wynika, że transfer jest bliski finalizacji. Kontrakt ma zostać podpisany już jutro. Saeter ma trafić do Legii na zasadzie wypożyczenia z opcją wykupu.




Ole Saeter urodził i wychował się w Norwegii, gdzie zresztą spędził całą swoją piłkarską karierę. W seniorskiej piłce grał dla kilku norweskich klubów. Od 2021 roku jest piłkarzem Rosenborga. W całej karierze rozegrał 55 meczów w norweskiej ekstraklasie, w których strzelił 32 gole i zanotował 10 asyst. Stosunek goli i asyst do liczby występów wygląda naprawdę bardzo dobrze. Jednak niezbyt duża liczba meczów wynika z licznych kontuzji 28-letniego napastnika.


źródło: legia.net; goal.pl

Legendarny bramkarz nie rozumie Szczęsnego. „Czemu to zrobił?”

Peter Schmeichel udzielił niedawno wywiadu Przeglądowi Sportowemu Onet. Legendarny Duńczyk w rozmowie z Jarosławem Kolińskim wypowiedział się między innymi na temat powrotu Wojciecha Szczęsnego z emerytury.

Legenda o polskim bramkarzu FC Barcelony

Wojciech Szczęsny nie przebywał zbyt długo na wakacjach. Polak postanowił przerwać emeryturę po tym, jak zgłosiła się do niego drużyna Roberta Lewandowskiego. Od tego momentu minęło już kilka miesięcy, a były bramkarz Juventusu zdobył zaufanie Hansiego Flicka.

Postawa Polaka nie umknęła legendarnemu bramkarzowi Manchesteru United – Peterowi Schmeichelowi, który w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet wypowiedział się na temat sytuacji Szczęsnego.

– Nie mogę zrozumieć, czemu to zrobił. Ma dopiero 34 lata, to wciąż młody wiek, jak na bramkarza. Jest topowym bramkarzem, który grał w topowych europejskim klubach – powiedział o końcu kariery Polaka.

– Rozmawiałem z Wojciechem przy okazji meczu Barcelony z Bayernem w Lidze Mistrzów i powiedział mi wtedy: „Wiesz co, ten transfer tak naprawdę wyszedł z niczego” – dodał Duńczyk z polskimi korzeniami.

Były bramkarz dodał również, że cieszy się z powrotu Polaka do gry. Ocenił także, że na razie Szczęsny rodzi sobie dobrze.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Pijany turysta z Niemiec okradł piłkarzy polskiego klubu. Zawinął 8 i pół par butów

Do przykrej, ale i kuriozalnej sytuacji doszło podczas obozu Termaliki w Turcji. Piłkarze 1-ligowca padli ofiarą kradzieży. Ukradziono im… buty.




I Liga wraca do gry w przyszłym tygodniu. Spora część klubów przygotowywała się do wznowienia rozgrywek poza granicami kraju. Termalica Bruk-Bet Nieciecza trenowała w Turcji.

Ukradzione buty

To właśnie tam doszło do dość kuriozalnej sytuacji. „Przegląd Sportowy” poinformował, że piłkarzom ukradziono buty. W pierwszych dniach obozu z hotelu miało zniknąć dokładnie 8 i pół par korków.

Klub szybko zareagował i kradzież zgłoszono obsłudze hotelowej. Pracownicy szybko przejrzeli zapisy z kamer i okazało się, że obuwie ukradł… pijany turysta z Niemiec.




Buty ukradł gość hotelowy z Niemiec, kiedy zawieruszył się przy pokojach piłkarzy Bruk-Betu. Jego stan wskazywał na to, że tamtej nocy nie spędził przy wodzie, a raczej drinkach i to nie jednym – pisze Łukasz Olkowicz w felietonie dla „Przeglądu Sportowego”.

Sprawa miała zakończyć się już kolejnego dnia po incydencie. Niemiec musiał spotkać się osobiście z piłkarzami, którym oddał skradzione buty. Poza tym zapłacił karę finansową.


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.