NEWSY I WIDEO

Kontrowersje w półfinale Pucharu Polski. Jagiellonii należały się dwa karne? [WIDEO]

Legia Warszawa pokonała Jagiellonię Białystok 3:1 i awansowała do półfinału Pucharu Polski. Mecz nie obył się jednak bez kontrowersji. Według ekspertów TVP Sport, aktualnym mistrzom Polski należały się dwa rzuty karne.

Dyskusyjne decyzje sędziowskie

Spotkanie w Warszawie rozpoczęło się od trafienia Jagiellonii Białystok. Ostatecznie Legia odwróciła losy spotkania i pokonała białostoczan 3:1. W trakcie spotkania Jaga kreowała sobie wiele sytuacji, ale nie trafiała do siatki.

Jej starania w polu karnym przyniosły nawet dwie sporne sytuacje, które mogły zakończyć się podyktowaniem jedenastki. Tak się jednak nie stało. Po spotkaniu w studiu TVP Sport eksperci stwierdzili, że wspomniane sytuacje powinny zakończyć się wskazaniem na wapno.

– Na jednej powtórce ewidentnie widać, że piłka zmienia tor lotu i wylatuje za bramkę. Szkurin powiększył obrys ciała. To analogiczna sytuacja do wczorajszego meczu Ruchu Chorzów z Koroną Kielce, w którym sędzia podyktował rzut karny – komentował Marcin Feddek.

W następnym spotkaniu Jagiellonia Białystok zmierzy się z GKS-em Katowice u siebie. Ligowe starcie zaplanowano na niedzielę 2 marca o godzinie 17:30. Z kolei Legia Warszawa zagra u siebie ze Śląskiem Wrocław tego samego dnia, ale o 14:45.

Źródło: TVP Sport

Wieczysta chce sprowadzić legendę polskiej piłki. Tak głośnego nazwiska jeszcze nie miała

Wieczysta Kraków może przeprowadzić absolutnie hitowy transfer. Według doniesień portalu „goal.pl” na celowniku Wieczystej znalazł się 103-krotny reprezentant Polski.

W ostatnich latach Wieczysta Kraków zasłynęła ze sprowadzania do siebie głośnych nazwisk. Jeszcze kiedy klub występował w lidze okręgowej, jego szeregi zasilił między innymi Sławomir Peszko. W kolejnych latach do klubu trafiali tacy zawodnicy jak chociażby Radosław Majewski, Michał Pazdan czy Jacek Góralski.




Obecnie Wieczysta występuje w II lidze. Jest jednak na dobrej drodze, by awansować w tym sezonie do I ligi. Zimą klub poczynił kilka bardzo dobrze wyglądających wzmocnień. Szeregi klubu zasilili Rafa Lopes, Petar Brlek, Jakub Pesek i Dijan Vukojevic. Mówiło się także o możliwym zakontraktowaniu Carlitosa.

Wkrótce Wieczysta może jednak przeprowadzić największy transfer w swojej historii. Według portalu „goal.pl” na celowniku żółto-czarnych znalazł się Kamil Glik! 37-latka chętnie widziałby w swojej drużynie Sławomir Peszko, trener Wieczystej. Według doniesień na taki transfer liczy także Jacek Góralski.

Wieczysta przeprowadzała już wiele głośnych transferów. Takiego zawodnika jednak jeszcze w swoich szeregach nie miała. Wszak Glik to 103-krotny reprezentant Polski. Pod tym względem jest trzecim zawodnikiem w historii polskiej drużyny narodowej. Obecnie Glik jest piłkarzem Cracovii, jednak jego kontrakt wygasa wraz z końcem tego sezonu.





Fot. Wieczysta Kraków
źródło: goal.pl

31-latek nowym trenerem w pierwszej lidze. Klub stawia na byłego asystenta

Stal Stalowa Wola dokonała zmiany na stanowisku trenera. Po zwolnieniu Ireneusza Pietrzykowskiego zespół obejmie jego dotychczasowy asystent, 31-letni Maciej Jarosz. To duże wyzwanie dla debiutującego w tej roli szkoleniowca, zwłaszcza że beniaminek 1. Ligi walczy o utrzymanie.

Zmiana na ławce po słabym starcie rundy wiosennej

Stal Stalowa Wola po dwóch kolejnych awansach znalazła się na zapleczu Ekstraklasy. Teraz jednak nie rozpoczęła rundy wiosennej zgodnie z oczekiwaniami. Dwa remisy – 1:1 z Kotwicą Kołobrzeg i 0:0 z Wartą Poznań – okazały się niewystarczające dla władz klubu, zwłaszcza że oba mecze rozegrano z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie.

Po bezbramkowym starciu z Wartą cierpliwość działaczy się wyczerpała, a posadę stracił Ireneusz Pietrzykowski. To właśnie pod jego wodzą Stal najpierw awansowała do II ligi, a następnie szybko przebiła się do 1. Ligi.

Decyzja o zatrudnieniu Macieja Jarosza może być zaskakująca, ale klub postanowił postawić na kontynuację pracy dotychczasowego sztabu. 31-latek pracuje w Stali od marca 2023 roku. Pełnił rolę asystenta Pietrzykowskiego. Teraz otrzyma szansę na samodzielne prowadzenie zespołu w decydującym momencie sezonu.

„Od dnia 26.02.2025 roku, obowiązki I trenera pełnić będzie dotychczasowy II trener Maciej Jarosz, który pracuje w Stali od 23.03.2023 r. Trenerze życzymy powodzenia w nowej roli” – poinformował klub w oficjalnym komunikacie.

Stal Stalowa Wola zajmuje obecnie 17. miejsce w tabeli 1. Ligi z dorobkiem 13 punktów. Kolejnym rywalem zespołu będzie Chrobry Głogów, który znajduje się o jedno miejsce wyżej (16. miejsce, 17 punktów). To spotkanie może okazać się kluczowe dla układu dolnej części tabeli.

Źródło: Stal Stalowa Wola

Fot: Stal Stalowa Wola

Zmiennik Lewandowskiego nie popisał się przeciwko Atletico. Krytyczne spojrzenie na Torresa

Robert Lewandowski znów rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, a jego miejsce w starciu z Atlético Madryt zajął Ferran Torres. Hiszpan miał dwie świetnie okazje, by przesądzić o losach spotkania, ale obie koncertowo zmarnował. Hiszpańskie media oceniły 24-latka dość łagodnie, lecz jeden z portali nie zostawił na nim suchej nitki.

Zmiennik „Lewego” zawiódł

Wtorkowy wieczór w Pucharze Króla nie należał do Ferrana Torresa. Robert Lewandowski, który rzadko ma okazję złapać oddech, usiadł na ławce.

Polski napastnik w czterech spotkaniach tego turnieju tylko raz wyszedł w podstawowym składzie, a wczoraj na murawie pojawił się jedynie na nieco ponad kwadrans. W jego miejsce szansę dostał Ferran Torres, który w tym sezonie ma już na koncie 11 bramek. W starciu z Atlético Madryt Hiszpan nie zdołał jednak powiększyć swojego dorobku.

Pierwsza szansa nadeszła już w 12. minucie. Barcelona ruszyła z szybkim kontratakiem: Pedri podał do Raphinhi, ten błyskawicznie odegrał prostopadle do Torresa, który znalazł się oko w oko z Juanem Musso. Hiszpan oddał strzał niemal prosto w bramkarza Atlético, a ten zdołał wybronić uderzenie.

Druga okazja pojawiła się w 32. minucie po fatalnym błędzie Marcosa Llorente. Obrońca „Los Colchoneros” podał piłkę wprost pod nogi Torresa, który minął Musso, ale mając przed sobą pustą bramkę nie trafił do siatki.

Reakcja kibiców była natychmiastowa – w mediach społecznościowych zawrzało od krytyki pod adresem 24-latka. Hiszpańskie media okazały się jednak bardziej wyrozumiałe. „Mundo Deportivo” napisało:

„Torres miał dwie klarowne sytuacje – jedną po podaniu Raphinhi, drugą dzięki własnej waleczności – ale nie wykorzystał żadnej. Posadzenie Lewandowskiego na ławce dało mu szansę, by potwierdzić swoją wartość, której nie wykorzystał”.

Z kolei „Sport” ocenił go na „6” w 10-punktowej skali i napisał:

„Miał dwie bardzo klarowne szanse, ale nie był dobry w ich wykończeniu. Był bardzo aktywny w poszukiwaniu wolnych przestrzeni. Widać, że był bardzo, bardzo zaangażowany i zmotywowany. Męczy się, ale daje wiele drużynie”.

Bardziej surowe spojrzenie miał „L’Esportiu”:

„Nieskuteczny. Wiele rzeczy zrobił dobrze, ale wszystkie były dalekie od celu, a wszystkie okazje, które miał wczoraj, marnował. Miał szanse na 1-2, a potem 3-2, w akcji wykreowanej przez siebie”.

Mimo słabego występu Ferran Torres raczej nie musi obawiać się o swoją pozycję w zespole. 24-latek jest pierwszym zmiennikiem Lewandowskiego, który od czasu do czasu potrzebuje odpoczynku.

W tym sezonie rozegrał już 1020 minut i z pewnością dostanie jeszcze wiele okazji, by się zrehabilitować.

Źródło: Sport, L’Esportiu, Mundo Deportivo

Robert Lewandowski wychwalany w Hiszpanii! „Dla niego nie ma sufitu”

Katalońskie media zachwycają się Robertem Lewandowski po meczu z Atletico (4-4). Polak jest najlepszym strzelcem FC Barcelony w bieżącym sezonie. „Sport” wprost pisze, że „nie ma limitu możliwości”.




W półfinale Pucharu Króla, FC Barcelona zremisowała pierwszy mecz z Atletico 4-4. Robert Lewandowski rozpoczął spotkanie na ławce. Pojawił się na murawie dopiero w drugiej połowie i szybko wpisał się na listę strzelców przy bramce na 4-2.

„Nie ma sufitu”

Trafienie przeciwko Atletico było dla Lewandowskiego 33 golem w bieżącym sezonie, licząc wszystkie rozgrywki. Kataloński „Sport” nie szczędził pod adresem Polaka pozytywnych komentarzy. Przede wszystkim podkreślono, że wpływ na formę napastnika miało mieć zaufanie, którym został obdarzony przez Hansiego Flicka.




– Jest w rewelacyjnej formie. 33 gole w 35 meczach robią wrażenie. Lewandowski jest na dobrej drodze, by pisać historyczne rekordy. Lata nie ciążą polskiemu „zabójcy”. Dla niego nie ma sufitu – wychwala Lewandowskiego „Sport”.

– Znajduje się w szczytowej formie i ma pełne zaufanie Hansiego Flicka. Niemiec zna go bardzo dobrze już z czasów gry w Bayernie Monachium. W momentach, gdy „Lewy” był mniej natchniony, zawsze go bronił i chronił – podkreśla dziennik.

– W swoim trzecim roku w Barcelonie Lewandowski nie zamierza się zatrzymywać i dąży do kolejnych sukcesów, nie mając wyznaczonego limitu możliwości – podsumowano.

Barcelona ma plan na Szczęsnego. Ma stworzyć duet z Ter Stegenem

Wojciech Szczęsny zadomowił się na dobre w bramce FC Barcelony. Mało prawdopodobne wydaje się, żeby Hansi Flick chciał z niego zrezygnować w bieżącym sezonie. Media wskazują jednak nazwisko bramkarza, który miałby zastąpić Polaka w przyszłej kampanii.

Od początku 2025 roku Szczęsny niemal bez przerwy gra w pierwszym składzie. W sumie były reprezentant Polski rozegrał dla Blaugrany 11 meczów, w których aż sześciokrotnie zachował czyste konto. Jakby tego było mało, to Barcelona nie przegrała z nim jeszcze żadnego meczu.

Następca

Choć obecna pozycja Polaka jest nie do ruszenia, to coraz częściej mówi się o sytuacji w przyszłym sezonie. Z jednej strony pojawiają się opinie, że z Katalonii odejdzie Inaki Pena, a Szczęsny przedłuży kontrakt do połowy 2026 roku. W takim scenariuszu rywalizowałby o miejsce w bramce z Ter Stegenem.

Sique Rodriguez ma jednak inną wizję. Z jego ustaleń wynika, że Barcelona interesuje się Joanem Garcią z Espanyolu. 23-latek miałby zastąpić Polaka, którego przyszłość wciąż jest niewyjaśniona.

– Jego wysoki poziom i prestiż zmuszą drużynę Espanyolu do natychmiastowej sprzedaży jeszcze przed 30 czerwca – pisze Rodriguez.

Problemem w zatrudnieniu Garcii jest jednak właśnie Szczęsny. Najprawdopodobniejszym scenariuszem ma być postawienie w przyszłym sezonie na duet bramkarzy. To miałoby dać Barcelonie czas na znalezienie nowego, podstawowego bramkarza.

– Plan FC Barcelony jest taki, że w przyszłym sezonie zarówno Niemiec, jak i Polak — o ile w dalszej części sezonu nie wydarzy się nic złego — będą duetem bramkarzy… dzięki temu FC Barcelona będzie miała rok na znalezienie bramkarza na przyszłość – podsumowuje dziennikarz.

Meksykański sędzia poprosił Leo Messiego o autograf. Spotkała go sroga kara

Po jednym z ostatnich meczów Interu Miami arbiter główny miał poprosić Leo Messiego o autograf. Zagraniczne media donoszą, że za tę prośbę sędzia został zawieszony.

W ubiegłym tygodniu Inter Miami rozgrywał mecz w ramach 1/16 finału Pucharu Mistrzów CONCACAF. Rywalem zespołu Leo Messiego był Sporting Kansas City. Spotkanie zakończyło się wygraną Interu 1:0 po bramce Messiego. Rewanżowe spotkanie zostanie rozegrane w nocy z wtorku na środę o godzinie 2:00 czasu polskiego.




Po zakończeniu pojedynku klasycznie piłkarze obu drużyn, a także sędziowie, podali sobie ręce. Kamery jednak zarejestrowały, jak arbiter główny, Marco Antonio Ortiz Nava, uciął sobie krótką pogawędkę z Leo Messim. Niedługo później media ujawniły, że Meksykanin miał poprosić Argentyńczyka o autograf dla członka rodziny.

Zachowanie meksykańskiego arbitra nie spodobało się władzom północnoamerykańskiej federacji CONCACAF. Według informacji przekazanych przez „ESPN” Marco Antonio Ortiz Nava został zawieszony na 6 miesięcy w rozgrywkach CONCACAF.




– Zachowanie sędziego nie jest zgodne z Kodeksem Postępowania Konfederacji dla sędziów i istniejącymi procedurami dla tego typu próśb. Sędzia przyznał się do błędu, przeprosił za incydent i zaakceptował działania dyscyplinarne zastosowane przez Concacaf – przekazał przedstawiciel federacji w rozmowie z „ESPN”.

źródło: espn

Oto faworyci do zdobycia Złotej Piłki. Spadek Roberta Lewandowskiego

Redakcja międzynarodowego portalu „goal.com” zaktualizowała swój ranking faworytów do zdobycia Złotej Piłki za sezon 2024/2025. Nieznaczny spadek zanotował Robert Lewandowski. Mimo to nadal znajduje się on w ścisłej czołówce.

Sezon 2024/2025 w piłce klubowej zaczyna wkraczać w decydującą fazę. Za nami półmetek zmagań w topowych ligach. Ostateczne rozstrzygnięcia zapadną w najbliższych tygodniach. Pierwsza część Ligi Mistrzów (faza ligowa) także jest już zakończona. Przed kilkoma dniami poznaliśmy drabinkę fazy pucharowej tych rozgrywek. 1/8 finału startuje już w przyszłym tygodniu. Zwycięzcę poznamy 31 maja, gdyż to wtedy ma się odbyć wielki finał Champions League.

W tym sezonie nie mamy żadnego turnieju reprezentacyjnego. Tym samym na końcowy rezultat Złotej Piłki kluczowy wpływ będą miały wyniki rozgrywek klubowych, a także osiągnięcia indywidualne. Póki co ewentualne predykcje można opierać głównie o występy indywidualne zawodników, gdyż – jak wspomnieliśmy – sezon dopiero zaczyna wkraczać w decydującą fazę, a kluczowe rozstrzygnięcia zapadną wiosną.




Faworyci do zdobycia Złotej Piłki

Serwis „goal.com” regularnie publikuje swój ranking sił do zdobycia Złotej Piłki. Zestawienie jest regularnie aktualizowane. Ostatni update nastąpił w poniedziałek. Kto jest obecnie faworytem do sięgnięcia po tę nagrodę? Bez zmian jest to wciąż Mohamed Salah. Awans na 2. miejsce uzyskał z kolei Kylian Mbappe. Podium uzupełnia Raphinha, który zanotował spadek względem poprzedniego zestawienia.

Robert Lewandowski

Wśród faworytów znajduje się oczywiście Robert Lewandowski. Pod koniec października zajmował on nawet 1. miejsce! Obecnie jest to 5. lokata. Portal przytacza osiągnięcia Polaka w tym sezonie – Superpuchar Hiszpanii, 33 gole, 5 asyst.




Ranking faworytów do zdobycia Złotej Piłki wg „goal.com” (stan na 24.02.2025)

  1. Mohamed Salah
  2. Kylian Mbappe
  3. Raphinha
  4. Lamine Yamal
  5. Robert Lewandowski
  6. Vinicius Junior
  7. Jude Bellingham
  8. Harry Kane
  9. Florian Wirtz
  10. Jamal Musiala
  11. Ousmane Dembele
  12. Antoine Griezmann
  13. Lautaro Martinez
  14. Julian Alvarez
  15. Pedri
  16. Virgil van Dijk
  17. Erling Haaland
  18. Michael Olise
  19. Alexander Isak
  20. Viktor Gyokeres

źródło: goal.com

Gigantyczna burza w Turcji. Jose Mourinho oskarżony o rasizm! „Przekroczył granicę”

Jose Mourinho rozpętał burzę w Turcji po derbach Stambułu. Galatasaray nie zamierza odpuścić Portugalczykowi. Klub zamierza zaskarżyć szkoleniowca za domniemane, rasistowskie wypowiedzi.




W poniedziałek doszło do hitowego starcia na szczycie ligi tureckiej. Galatasaray podejmowała Fenerbahce. Derby zakończyły się bezbramkowym remisem, co pozwoliło utrzymać się gospodarzom na pozycji lidera z sześciopunktową przewagą.

Rasizm i oskarżenia

Turecki hit prowadził Słoweniec, Slavko Vincić. Mourinho po zakończeniu spotkania nie ukrywał, że był zadowolony z wyboru sędziego. Otwarcie przyznał, że ma obiekcje, co do umiejętności tureckich arbitrów.




– Sędzia zaprezentował najwyższy poziom. Dzięki niemu oglądaliśmy wspaniałe widowisko. Po meczu poszedłem do szatni sędziów. Był w niej też czwarty arbiter, Turek. Najpierw podziękowałem Vinciciowi, a potem odwróciłem się do czwartego sędziego. Powiedziałem mu, że gdyby on prowadziłby ten mecz, to byłaby katastrofa – podkreślił „The Special One”.

– Znowu muszę podziękować sędziemu. Gdyby to był Turek, to po takiej symulce i tym, jak osoby z ławki Galatasaray skakały jak małpy, to młody piłkarz dostałby żółtą kartkę, a po pięciu minutach musiałbym go zmienić – odpowiedział z kolei na pytanie o kontrowersje z początku meczu.

Wypowiedzi Mourinho wywołały w Turcji ogromną burzę. Trener Fenerbahce został oskarżony przez media o rasizm względem narodu tureckiego. Galatasaray otwarcie potępia zachowanie Portugalczyk i zapowiada dalsze kroki.




– Mourinho od momentu rozpoczęcia pracy w Fenerbahce nieustannie wygłasza obraźliwe komentarze pod adresem narodu tureckiego. W poniedziałek jego wypowiedzi przekroczyły granice moralności i przybrały formę nieludzkiej retoryki – pisze Galatasaray w oświadczeniu.

– Oficjalnie ogłaszamy zamiar wszczęcia postępowania karnego w związku z rasistowskimi wypowiedziami Mourinho oraz zgłoszenia oficjalnych skarg do UEFA i FIFA. Ponadto z uwagą będziemy obserwować stanowisko Fenerbahce – klubu deklarującego przywiązanie do „wzorcowych wartości moralnych” – wobec skandalicznego zachowania ich trenera – dodaje klub.

Kamil Grosicki dostanie pożegnalny mecz w reprezentacji! Wiadomo, kiedy to nastąpi

Kamil Grosicki latem rozegra ostatni, pożegnalny mecz w reprezentacji Polski. Portal sport.pl podał, kiedy dokładnie ma do tego dojść.




Po zakończeniu mistrzostw Europy w Niemczech, Grosicki poinformował, że zamierza zrobić miejsce dla młodszych. Pożegnał się tym samym z reprezentacją. Wydawało się jednak kwestią czasu, aż zorganizowany zostanie dla niego oficjalny pożegnalny mecz.

Last Dance

Według portalu sport.pl wiadomo już, kiedy ma to nastąpić. Mowa konkretnie o spotkaniu towarzyskim z Mołdawią, zaplanowanym na 6 czerwca. Mecz odbędzie się na Stadionie Śląskim w Chorzowie i to właśnie tam z kibicami pożegna się „Grosik”.

Na razie nie ma konkretnych informacji odnośnie planu na pożegnanie 36-latka. Wstępne ustalenia zakładają, że piłkarz Pogoni Szczecin spędzi na murawie 11 minut, co nawiązuje do jego wieloletniego numeru na koszulce.

Grosicki to kolejny piłkarz „starej gwardii”, który pożegna się z reprezentacją Polski. Wcześniej zrobili to już między innymi Jakub Błaszczykowski, Łukasz Piszczek czy Łukasz Fabiański. Po Euro z gry w kadrze zrezygnował też Wojciech Szczęsny.




W sumie „Grosik” uzbierał imponująca liczbę 94 występów z orzełkiem na piersi. Strzelił łącznie 17 goli i zaliczył 24 asysty. Zagrał przy tym na dwóch turniejach mistrzostw świata (2018 i 2022) oraz na trzech turniejach mistrzostw Europy (2012, 2016 i 2024).

Kataloński dziennikarz chwali Wojciecha Szczęsnego. Barcelona przedłuży z nim kontrakt?

Kataloński dziennikarz, Toni Juanmarti, w samych superlatywach wypowiedział się na temat Wojciecha Szczęsnego. Jego zdaniem Polak powinien bronić do końca tego sezonu, nawet jeśli do zdrowia wróci Marc-Andre ter Stegen. Co więcej, według jego informacji władze FC Barcelony myślą o przedłużeniu kontraktu z polskim golkiperem.

Po nie najlepszym początku przygody w FC Barcelony Wojciech Szczęsny przeżywa teraz relatywnie dobry okres. Polak zagrał w 11 z 13 meczów Barcy w tym roku. Blaugrana z Wojtkiem w bramce jeszcze nie przegrała. Dodatkowo w 6 z 11 meczów notował czyste konto.




Pochwała Szczęsnego

Przez pierwsze tygodnie w Barcelonie Szczęsny w ogóle nie grał. Kiedy Hansi Flick na niego postawił, to nie zachwycał on swoją formą w pierwszych meczach. Dopiero ostatnie kilka spotkań pokazało, że Polak wrócił do formy i że jest lepszym bramkarzem niż Inaki Pena. Wojtek jest szeroko chwalony nie tylko w Polsce, ale także za granicą. Bardzo pochlebnie na jego temat wypowiedział się także Toni Juamarti. Dziennikarz katalońskiego „Sportu” udzielił wywiadu na łamach „TVP Sport”.

–  Dla mnie jest to oczywiste, że zaczął grać. Na początku nie było tak dobrze, jak mogliśmy się spodziewać. Ważne jednak, aby drużyna wygrywała nawet wtedy, gdy popełniasz błędy. Wojtek dostał przez to „dodatkowe życie”. Teraz widać, że poprawia się z meczu na mecz – skomentował Toni Juanmarti.

– Ogromną wartością jest doświadczenie i bezpieczeństwo, jakie daje drużynie. (…) On jest zawsze zrelaksowany, ponieważ przeżył wiele w swojej karierze. Miał do czynienia z niesamowitą presją. Tak nie było w przypadku Inakiego – dodał hiszpański dziennikarz.

Powrót ter Stegena

Niedawno do treningów wrócił Marc-Andre ter Stegen. Jego rekonwalescencja potrwa jeszcze kilka tygodni. W hiszpańskich mediach pojawiła się jednak informacja, wedle której niemiecki golkiper mógłby wrócić do gry jeszcze w tym sezonie. Jeśli taki scenariusz by się ziścił, to Toni Juanmarti i tak dalej stawiałby na Szczęsnego.

–  Tak, moim zdaniem powinien być numerem jeden do końca sezonu. Nawet, jak Ter Stegen wróci do zdrowia i może być gotowy na maj, a Szczęsny będzie grał dobrze, to Hansi powinien zostawić go w bramce. Ciężko powiedzieć, jak Flick się zachowa, ale wiem, że ciężko jest wrócić po kontuzji do najwyższej formy, jeżeli cały sezon nie grasz – ocenił Toni Juanmarti.




Przedłużenie kontraktu?

Szczęsny trafił do Barcelony jako zastępca ter Stegena. W związku z tym podpisał kontrakt tylko do końca tego sezonu. Od jakiegoś czasu w mediach mówi się o możliwym przedłużeniu kontraktu Wojtka z Barcą. Zdaniem Juanmartiego taki wariant jest bardzo możliwy.

– Informowałem o tym jako pierwszy w „Sporcie”, że Barcelona myśli o przedłużeniu kontraktu ze Szczęsnym. Myślę, że on jest otwarty na pozostanie w klubie. Obie strony podejmą decyzję w najbliższych miesiącach. Nic nie jest jeszcze przesądzone, ponieważ Barca chce zobaczyć kolejne mecze Wojtka. Wszystko mogłoby się zmienić, gdyby zaczął popełniać błędy. Teraz moim zdaniem najbardziej prawdopodobną opcją jest to, że Szczęsny zostanie w Barcelonie na kolejny sezon – przyznał Juanmarti.

źródło: tvp sport

Robert Lewandowski poza składem na Atletico Madryt? Zaskakujące doniesienia z Hiszpanii

Już we wtorek FC Barcelona podejmie Atletico Madryt w półfinale Pucharu Króla. Hiszpańskie media wieszczą sensacyjną decyzję Flicka. Robert Lewandowski ma to spotkanie na ławce rezerwowych.




36-latek jest najlepszym strzelcem w tym sezonie w lidze hiszpańskiej. Strzelił w niej 20 goli dla Barcelony, często ratując punkty Blaugranie. Ponadto w dorobku ma kolejne 9 trafień w Lidze Mistrzów, 1 w Superpucharze i 2 w Pucharze Króla.

Nieobecny?

Okazuje się, że „Lewy” może mieć trudności z poprawieniem swojego dorobku w tych ostatnich rozgrywkach. Według „AS”, Hansi Flick ma rozważać posadzenie swojego najlepszego strzelca na ławce.




Polak spisał się niezbyt dobrze przeciwko Las Palmas w ostatnim meczu. To jednak nie to miało wzbudzić u Niemca wątpliwości. Po Lewandowskim ma być widać oznaki zmęczenia. „AS” typuje, że przeciwko Atletico Madryt od pierwszych minut zobaczymy Ferrana Torresa.

Świetna frekwencja nie tylko na trybunach. Tyle osób oglądało mecz Ruch-Wisła w telewizji

Ostatni mecz między Ruchem Chorzów a Wisłą Kraków cieszył się w całej Polsce ogromną popularnością. Na trybunach zasiadła rekordowa liczba kibiców. W telewizji również osiągnięto świetną oglądalność.

W miniony weekend doszło do hitu na poziomie I Ligi. Na Stadionie Śląskim spotkały się ze sobą dwie duże marki – Ruch Chorzów i Wisła Kraków. Niespodziewanie spotkanie okazało się mocno jednostronne. Po zdecydowane zwycięstwo sięgnęła Biała Gwiazda, która wygrała aż 5:0.




Przez kilka ostatnich tygodni Ruch i Wisła robiły wszystko, by zbudować wokół ich pojedynku ogromne zainteresowanie. I to też im się udało. „Mecz Mistrzów” oglądało z trybun 53 293 kibiców! Taka liczba fanów zgromadzonych na trybunach oznacza rekord frekwencji, jeśli chodzi o mecze piłki klubowej w Polsce w XXI wieku.

Co więcej, mecz Ruchu z Wisłą znalazł się w czołówce spotkań minionego weekendu z największą frekwencją w całej Europie. Pod tym względem polskie kluby zajęły 11. miejsce. Najwięcej kibiców zasiadło na trybunach stadionu Borussii Dortmund. Jeśli jednak chodzi o mecze z drugiego poziomu rozgrywkowego w danym kraju, to więcej fanów obejrzało tylko mecz HSV Hamburg – FC Kaiserslautern.

Jeśli chodzi o oglądalność w telewizji, to Ruch i Wisła również mają się czym chwalić. „TVP Sport” poinformowało, że omawiany mecz oglądało średnio 374 431 osób (telewizja + internet). W szczytowym momencie w samej telewizji oglądalność wynosiła 406 642 widzów.




Zbigniew Boniek zareagował na słowa Goncalo Feio. „Game over”

Gonçalo Feio po raz kolejny znalazł się na świeczniku. Szkoleniowiec Legii Warszawa w programie „Liga+ Extra” zasugerował, że arbitrzy są pod naciskiem, by go ukarać. Jego słowa odbiły się szerokim echem, a występ w telewizji krótko skomentował Zbigniew Boniek. Były prezes napisał tylko wymowne „Game over”.

Feio niesłusznie karany?

Portugalczyk znalazł się na cenzurowanym po ostatnim meczu Legii z Radomiakiem Radom (1:3), w którym otrzymał czerwoną kartkę. W protokole sędziowskim zapisano, że skierował do arbitra Łukasza Kuźmy obraźliwe słowa: „Ty pajacu je**ny.

Nie zamierzał jednak kończyć tematu. W niedzielnym programie „Liga+ Extra” starał się odpierać zarzuty i podkreślać, że nie jest najgorzej komunikującym się trenerem w lidze.

– Ja święty nie jestem. Ale przynajmniej trzech sędziów przed meczem mówiło mi: „Panie trenerze, jest duży nacisk na to, by pana skrzywdzić, by pana ukarać”. I ja to słyszę przed meczem – stwierdził Feio.

Portugalczyk skrytykował także ogólną postawę arbitrów w Ekstraklasie.

– Sędziowie powinni być niewidoczni. Wielu z nas odnosi wrażenie, że do sędziego nie można nic powiedzieć, a oni mogą nas karać, jak chcą. Co tydzień mamy tu ewidentne tendencyjne bronienie sytuacji, które są nie do obronienia. Im nie można nic powiedzieć, a oni mają prawo na nas krzyczeć i do nas wymachiwać – dodał.

W trakcie programu Feio wdał się także w ostrą wymianę zdań z Adamem Lyczmańskim, byłym sędzią i obecnym ekspertem. Szkoleniowiec Legii próbował argumentować swoje stanowisko, jednak spotkał się z mocnym sprzeciwem.

Jego słowa nie przeszły bez echa. W sieci pojawiło się wiele komentarzy, a jednym z nich był wpis Zbigniewa Bońka. Były prezes PZPN krótko podsumował telewizyjny występ Portugalczyka. – „Game over” – napisał na platformie X.

Trener Legii nie ma ostatnio najlepszej passy. Oprócz konfliktów z sędziami musi zmierzyć się także z niezadowalającymi wynikami zespołu. W czterech meczach rundy wiosennej jego drużyna zdobyła zaledwie cztery punkty i oddala się od walki o mistrzostwo.

W środę 26 lutego Legia zagra arcyważne spotkanie w ćwierćfinale Pucharu Polski z Jagiellonią Białystok. Natomiast do ligowej rywalizacji warszawianie wrócą 2 marca, gdy podejmą Śląsk Wrocław. Feio nie poprowadzi jednak zespołu z ławki – z powodu kartek będzie musiał oglądać mecz z trybun.

Źrodło: CANAL+ Sport

Goncalo Feio uderza we władze Legii. Poszło o Josue

Legia Warszawa rozstała się latem z Josue, uznając, że czas na nowy rozdział. Decyzja ta od początku budziła emocje, a teraz otwarcie skrytykował ją Goncalo Feio. Portugalczyk już wcześniej kwestionował ruchy transferowe klubu. Teraz wprost przyznał, że odejście byłego kapitana było złym posunięciem.

Legia bez lidera

Trudno było wyobrazić sobie Legię bez Josue. Portugalczyk przez dwa sezony był nie tylko kapitanem, ale i sercem drużyny. Potrafił poderwać zespół, brał na siebie ciężar gry, a jego statystyki mówiły same za siebie – 29 goli i 35 asyst w 130 meczach.

Mimo to Legia uznała, że czas na zmiany. Klub tłumaczył się chęcią budowy zespołu w inny sposób, ale nie bez znaczenia były też wymagania finansowe i silny charakter zawodnika. Dla wielu kibiców decyzja ta do dziś pozostaje niezrozumiała.

W programie „Liga+ Extra” na antenie CANAL+ SPORT Feio został zapytany o odejście Josue. Nie zastanawiał się długo. Odparł krótko „nie”, dając jasno do zrozumienia, co myśli na ten temat.

To nie pierwszy raz, kiedy Portugalczyk wbija szpilkę w swoich przełożonych. Już wcześniej otwarcie wyrażał niezadowolenie z polityki transferowej Legii. Co więcej, kiedy do klubu trafił Ruben Vinagre, Feio szybko przypisał sobie zasługi za ten transfer.

Stołeczny klub nie ma najlepszego startu w rundzie wiosennej. Strata do lidera wynosi już osiem punktów, a w środę Legia zmierzy się z Jagiellonią Białystok w ćwierćfinale Pucharu Polski.

Źródło: CANAL+ Sport


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.