NEWSY I WIDEO

Kibice Crveny skandalicznie znieważyli Ibrahimovicia. Doskonała reakcja Szweda [WIDEO]

Podczas czwartkowego meczu Ligi Europy pomiędzy Crveną Zvezdą a AC Milan Zlatan Ibrahimović nie pojawił się na murawie. Szwed nie mógł jednak narzekać na brak „atrakcji”. W jego kierunku padło wiele wyzwisk.

Gwiazda Belgradu wyrwała przyjezdnym z Włoch zwycięstwo w ostatnich minutach meczu. W 93. minucie gola na wagę remisu strzelił Milan Pavkov. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2-2, jednak nie tylko na samym boisku działy się ciekawe rzeczy.

Zniewaga na tle narodowościowym

Zlatan Ibrahimović nie podniósł się z ławki rezerwowych przez cały mecz. Szwed oglądał zmagania kolegów z boku. Na murawie nie brakowało emocji, ale on sam także nie mógł narzekać na ich brak. Kibice Crveny zgotowali mu gorące powitanie.

W kierunku „Ibry” padło wiele niecenzuralnych słów. Najgorsze jednak, że napastnika znieważono na tle rasowym, o czym poinformowała w mediach społecznościowych Arnesa Buljusmić-Kustura. Dziennikarka wyjawiła, co dokładnie miał usłyszeć 39-latek.

Przypomnijmy, że Ibrahimović to potomek bośniackich imigrantów. Właśnie z tego powodu kibice z Belgradu rzucali w jego kierunku obraźliwe zaczepki. Najgorszym z nich miało być „balija”. Jak twierdzi dziennikarka, to jedno z najgorszych określeń.

Zlatan postanowił nie reagować na prowokację. Szwed nawet nie odwrócił się w kierunku osób, które krzyczały do niego wspomniane słowa.

Crvena za Ibrahimoviciem

W całą sytuację zaangażował się klub z Belgradu. Władze wystosowały odpowiednie oświadczenie, w którym potępiają takie zachowania. Zarzekają się również, że zidentyfikują osoby odpowiedzialne za to zajście.

– Z całą mocą potępiamy obraźliwe słowa skierowane wobec Zlatana Ibrahimovicia. Jako klub zrobiliśmy wszystko, aby zapewnić odpowiednią organizację meczu. Nie pozwolimy, aby jeden prymityw zaprzeczył tradycyjnej gościnności naszego kraju. Zapewniamy o pełnej współpracy z właściwymi organami, by zidentyfikować i ukarać odpowiedzialnego za ten incydent – napisano w oświadczeniu.

Lucky Loser Eredivisie w Totolotku!

Nadchodzący weekend to standardowa promocja Totolotka o nazwie Lucky Loser. Tym razem wybierzemy się do Holandii, gdzie ważą się losy czołowych drużyn.

Obstaw mecze w promocji Lucky Loser (szczegóły promocji TUTAJ) za min. 25 PLN i nie martw się o wynik – jeśli przegrasz, otrzymasz bonus 25 PLN!

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Zasady:

– Promocja obowiązuje wyłącznie w dniu 20 – 21.02.21 (SB-ND)
– Postaw min. 25 PLN, w przypadku przegranej otrzymasz bonus 25 PLN
– Na kuponie wyłącznie Eredivisie
– Promocja dla nowych i obecnych graczy

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Letnia wyprzedaż w Realu Madryt? Królewscy chcą zarobić 100 milionów euro

Hiszpański media sugerują, że wkrótce może dojść do rewolucji kadrowej w Realu Madryt. Królewscy chcą zarobić co najmniej 100 milionów euro na sprzedaży niepotrzebnych piłkarzy.

Rewolucja w Realu Madryt?

Jak podaje jeden z hiszpańskich dziennikarzy – Melchor Ruiz – Real Madryt planuje sprzedać najmniej potrzebnych zawodników, by odłożyć pieniądze na transfery piłkarzy pokroju Kyliana Mbappe, czy Erlinga Haalanda. Mówi się, że PSG żąda za swojego podopiecznego w granicach 150-200 milionów euro, na co klub ze stolicy Hiszpanii nie może sobie pozwolić.

https://twitter.com/FlazzySky/status/1361987911944572928

Sprzedaż kilku nieużytecznych piłkarzy mogłaby przynieść Florentino Perezowi ok. 100 milionów euro. Połowę tej sumy mogłaby zagwarantować sprzedaż Raphaëla Varane’a, który ostatnio zdecydowanie obniżył loty.

Obecny sezon w wykonaniu Królewskich nie należy do najlepszych. Podopieczni Zinedine’a Zidane’a tracą już 6 punktów w La Liga do Atletico Madryt, a w Lidze Mistrzów mieli problemy, by wyjść z grupy. Do tego dochodzi kompromitacja w Pucharze Hiszpanii z trzecioligowym Alcoyano.

Autobus pełen piłkarzy zaczął płonąć. Sportowcy zaczęli uciekać przez okna [WIDEO]

Do niebezpiecznej sytuacji doszło na jednej z ulic w Nigerii. W trakcie podróży autokarem na mecz tamtejszej ligi zaczął się palić klubowy autobus Wikki Tourists FC. Nikomu nic się nie stało.

Klubowy autokar zaczął płonąć

Piłkarze Wikki Tourists jechali klubowym autokarem na mecz ligowy przeciwko Dakkada FC, gdy nagle ich pojazd zaczął się palić. Piłkarze, sztab oraz zarząd klubu zachowali przytomność umysłu, dzięki czemu w szybki sposób opuścili autobus.

Pasażerowie ratowali się ucieczką przez okna i wszystkim udało się bezpiecznie uciec, a nikomu nic się nie stało. Klub i zawodnicy ponieśli straty jedynie w sprzęcie oraz prywatnych rzeczach, które uległy spaleniu. Autokaru również nie udało się uratować.

Przyczyna pożaru

– To prawda, że autobus zespołu zajął się ogniem i spalił. Jedna z tylnych opon odpadła od osi, a tłumik spowodował zapłon w trakcie drogi. Pomimo pożaru każdy uszedł z życiem, nikt nie został ranny. Wszyscy, piłkarze i działacze, są bezpieczni – opisał szef lokalnej federacji.

fot. Wikki Tourists FC

Tomasz Kędziora z jasną deklaracją na przyszłość? „Chciałbym jeszcze kiedyś zagrać w Lechu Poznań”

Tomasz Kędziora udzielił wywiadu oficjalnym mediom klubowym Lecha Poznań. Prawy obrońca Dynama Kijów wypowiedział się na temat utrzymywanych kontaktów z zawodnikami, z którymi grał w Kolejorzu. Ponadto „Kendi” dodał, iż chciałby w przyszłości jeszcze raz przywdziać niebiesko-białą koszulkę.

W kontakcie ze starą ekipą

Kędziora odszedł z Lecha Poznań do Dynama Kijów w lipcu 2017 roku. Prawy obrońca stwierdził na łamach oficjalnej strony poznańskiego klubu, że wciąż utrzymuje kontakt z kolegami z ówczesnej drużyny. Informacje z Poznania przekazuje mu Tymoteusz Puchacz.

– Mam kontakt z Szymkiem Pawłowskim, Jankiem Bednarkiem, Marcinem Kamińskim, Darko Jevticiem, Jasminem Buriciem czy Maćkiem Gajosem, trochę tych znajomości zostało, bo tworzyliśmy całkiem dobry kolektyw. Jak tylko mogę to cały czas oglądam mecze Kolejorza, cały czas pozostaję w kontakcie z Tymkiem Puchaczem, więc mam informacje z pierwszej ręki – przyznaje Tomasz Kędziora.

Lech Poznań w sercu

Obrońca mocno identyfikuje się z Kolejorzem. Piłkarz przyznał w wywiadzie, iż Lech jest klubem, w którym chętnie jeszcze kiedyś by zagrał.

– Lech zawsze będzie w moim sercu. Dynamo na pewno też będzie miało w nim swoje miejsce, podobnie jak UKP Zielona Góra, w którym stawiałem pierwsze piłkarskie kroki. To jednak Kolejorz jest tym klubem, w którym na pewno chciałbym jeszcze kiedyś zagrać – dodał piłkarz Dynama Kijów.

Źródło: Lech Poznań

FC Barcelona jednak otrzymała pieniądze za Suareza! I nie chodzi o same bonusy

Początkowe ustalenia w sprawie transferu Luisa Suareza przedstawiały Atletico Madryt w świetle zrobienia złotego biznesu. Urugwajczyk miał trafić do ekipy Diego Simeone za darmo, a w tym sezonie spisuje się znakomicie. Jak się jednak okazuje, „Rojiblancos” swoje musieli za niego zapłacić.

Wraz z objęciem FC Barcelony przez Ronalda Koemana nadeszły czystki szatni. Z klubu odeszło kilku doświadczonych zawodników, w tym właśnie Suarez, który trafił do Atletico Madryt.

Na Wanda Metropolitano snajper spisuje się znakomicie. Urugwajczyk przewodzi w klasyfikacji strzelców La Liga, a od startu sezonu zdobył już 16 bramek. Więcej zachwytów nad tym transferem dodawał fakt, że Suarez trafił do Atletico za darmo. Jednak według nowych ustaleń – nie do końca tak było.

Jaka była kwota?

Wstępnie mówiło się jedynie o bonusach, które zapewniła sobie Barcelona od transferu. Kataloński „Sport” dotarł natomiast do szczegółów transakcji. Z nich jasno wynika, że Urugwajczyk kosztował „Rojiblancos” około pięciu milionów euro. Czemu zatem zatajono te informacje? Prosił o to sam zawodnik.

Co ciekawe, pieniądze na konto Blaugrany nigdy nie trafiły. Zostały one bowiem odjęte od długu, jaki wobec Atletico mają Katalończycy. W tle wciąż toczy się spór o niespłacony do końca transfer Antoine’a Griezmanna.

Oprócz kwoty, do której dotarł „Sport” pewne są także bonusy, jakie zapewniła sobie Barca. Jeden z warunków został już spełniony. Suarez musiał zagrać w minimum 20 meczach w La Liga, co miało przynieść Barcelonie dodatkowe dwa miliony euro.

Pozostałe cztery miliony są uzależnione od wyników Atletico w Lidze Mistrzów. Za awans „Rojiblancos” do ćwierćfinału rozgrywek w sezonach 2020/21 i 2021/22 Katalończycy dostaną dwa miliony euro.

W tym samym czasie jednak Barcelona pokrywa część wynagrodzenia Suareza. Ligowi rywale nie byli w stanie wziąć całej pensji na siebie, wobec czego były klub musi wciąż po części go utrzymywać. Od lipca taki stan rzeczy się zmieni, a w całości płacić będzie mu Atletico.

Sadio Mane chce wesprzeć finansowo klub z Francji. Poznaliśmy cele Senegalczyka

Sadio Mane planuje zainwestować swoje pieniądze w czwartoligowy klub z Francji –  Bourges Foot. Informację potwierdził zarówno burmistrz miasta, jak i prezes klubu.

Piłkarz Liverpoolu inwestuje w klub z Francji

Senegalczyk w ostatnim czasie poznał prezesa Bourges Foot, którym jest Cheikh Sylla. Piłkarz Liverpoolu szybko zainteresował się projektem i jest zdecydowany odegrać rolę inwestora. Ze względu na obecną sytuację na świecie Sadio nie ma możliwości, by nieustannie podróżować. 28-latek już kilkukrotnie wybierał się do Bourges, jednak za każdym razem jego lot był odwoływany. W związku z tym piłkarz wysłał do Francji swoich ludzi, żeby zbadali sytuację we francuskim klubie.

Jakie są cele Sadio Mane?

Głównym celem jest stworzenie drużyny, która zaczęłaby się liczyć we Francji. Piłkarz Liverpoolu planuje rozwinąć zaplecze, a poza tym chce skupić się na drużynach młodzieżowych. Ponadto priorytetem jest utworzenie kobiecej drużyny.

https://twitter.com/AnfieldWatch/status/1362669146870325248

– Mogę potwierdzić, że prowadzimy dialog z Sadio. Chcielibyśmy, aby przyjechał, zainwestował i pracował z nami w Bourges. Ale wraz z pandemią nie posuwamy się do przodu, czekamy. Chcieliśmy wszystko przyśpieszyć, spotkać się z nim twarzą w twarz, pracować z nim nad tym projektem, ale niestety ze względu na obecną sytuację nie mamy takiej możliwości – skomentował prezes klubu – Cheikh Sylla.

źródło: transfery.info

Wyciekły szczegóły planu Manchesteru City. Przygotowali przebieg kolejnych lat Messiego

Jak dalej potoczy się kariera Leo Messiego? To pytanie spędza sen z powiek zarówno kibiców, jak i wielu dziennikarzy sportowych na całym świecie. Media prześcigają się w kolejnych doniesieniach odnośnie ofert, jakie dostaje Argentyńczyk. „The Sun” poinformowało o kolejnej próbie pozyskania Messiego przez Manchester City.

Kontrakt lidera Barcelony wygasa tego lata. Ręce na myśl o 33-latku zacierało PSG. To też w kontekście paryżan mówiło się najwięcej, bo na samo ściągnięcie lidera Dumy Katalonii miał nalegać Neymar.

„Projekt Messi” w stolicy Francji jest bardzo gorącym tematem, jednak w grze wciąż pozostaje Manchester City. To właśnie „Obywatele” mieli wystosować kolejną ofertę piłkarzowi.

Ogromna kasa na stole

Zdaniem dziennikarzy „The Sun” w murach lidera Premier League znowu pojawił się temat ściągnięcia Messiego na Etihad. Według ich informacji klub złożył nawet zawodnikowi ofertę. Właściciele angielskiego hegemona są skłonii wyłożyć na całą operację nawet 600 milionów funtów. Co ciekawe, kwota, o której pisał dziennik jest mniejsza od tej wystosowanej latem.

Zagłębiając się w szczegóły 33-latek ma otrzymać do podpisania pięcioletni kontrakt. Łącznie miałby zainkasować 430 mln euro, a mowa byłaby aktywna nawet po zakończeniu przez Messiego kariery.

Z ustaleń dziennikarzy wynika, że dla dalszego przebiegu przygody Argentyńczyka stworzono specjalny plan. W barwach „Obywateli” skrzydłowy występowałby przez dwa lub trzy sezony. Po tym okresie Premier League zamieniłby na MLS. Tam trafiłby z kolei do New York City FC.

Anglicy chcą również, aby 33-latek po sezonu 2025/26 pełnił rolę ambasadora klubów należących do City Football Group. Wówczas jego umowa obowiązywałaby jeszcze przez trzy lata, więc musiałby wciąż wypełniać obowiązki względem swojego pracodawcy.

Zapowiada się głośna transakcja w polskim futbolu. Hiszpan chce kupić Widzew Łódź

Widzew Łódź zostanie sprzedany? Portal „meczyki.pl” zdradza, że klubem zainteresował się nowy inwestor. Co jednak ciekawe, już w przeszłości zastanawiał się nad wkroczeniem na polski rynek.

Kibice RTS-u marzą o powrocie do Ekstraklasy. Na tę chwilę Widzew gra w Fortuna 1. liga w Polsce, jednak nie zapowiada się na szybki powrót łodzian do najwyższej klasy rozgrywkowej. W ich powrocie na szczyt pomóc może hiszpański inwestor.

Iberyjska ręka

Jak poinformował portal „meczyki.pl” Moises Israel Garzon zainteresował się kupieniem łódzkiego klubu. Prawdopodobnie on, lub jedna z jego grup wykupią Widzew. W ostatnich dniach toczyły się na ten temat rozmowy.

Hiszpan jest aktywnym graczem na rynku piłkarskim. Trzy lata temu grupa Football Newco 18, której jest współwłaścicielem wykupiła większość akcji Numancii. Garzon jest aktualnie prezesem klubu grającego w drugiej lidze hiszpańskiej.

W kontekście kwoty, jaką musiałby wyłożyć biznesmen mówi się o 20 milionach złotych. Ile chciałby wyłożyć na Widzew w następnych latach? Tego obecnie nie wiadomo.

Nie pierwszy desant na polski rynek

W przeszłości pan Garzon interesował się innym klubem z naszego kraju. Dwa lata temu „Sport” informował, że Hiszpan pojawił się na meczu GKS-u Tychy. To właśnie nad kupieniem tego klubu zastanawiał się działacz.

Ostatecznie nie zdecydował się na inwestycję, jednak teraz może się to zmienić. Jeśli Garzon kupiłby Widzew, kibice łódzkiego klubu znowu dostaliby zastrzyk nadziei na powrót do Ekstraklasy. W sercach fanów RTS-u od dawna tlą się myśli o powrocie na szczyt, a także walki o najwyższe cele.

Dostawca pizzy przyszedł na mecz Ligi Europy. Nietypowa sytuacja w spotkaniu Molde – Hoffenheim [WIDEO]

Czwartkowego wieczoru norweskie Molde podjęło u siebie niemieckie Hoffenheim. Spotkanie rozgrywane w ramach 1/16 finału Ligi Europy zakończyło się remisem 3:3. Oprócz ciekawego widowiska na murawie kibice mogli zauważyć dość nietypową sytuację. Na stadionie pojawił się… dostawca pizzy.

Szczęście operatorów kamery

Całe zdarzenie odbyło się w 20. minucie spotkania. Mijat Gacinovic z Hoffenheim poprosił o pomoc medyczną, więc skierowano na niego kamery. W tle można było zauważyć, iż ktoś pojawił się niedaleko boiska. Niespodziewaną osobą okazał się dostawca pizzy, który oprócz dwóch kartonów z tym przysmakiem przyniósł coca-colę.

Prawdopodobne rozwiązanie

Bardzo prawdopodobne, że pizza miała trafić do szatni jednej z drużyn. Jak wiadomo piłkarze podczas spotkań spalają setki kalorii, które później muszą uzupełnić. Pizza jest bardzo często widoczna w szatniach sportowców po wycieńczających zawodach. Zastanawiający jest jednak fakt, że posiłek dotarł na stadion już w 20. minucie meczu.

Zagadka meczu

Zatem, dla kogo była pizza? Czy piłkarze zjedli po meczu zimny posiłek? Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Z pewnością pozostaje poczekać na rozwiązanie tej zagadki.

Źródło: Zzapołowy.com 

Borussia Dortmund z mocną pozycją negocjacyjną. Sprzedadzą Haalanda przed uruchomieniem klauzuli?

Kapitalna forma Erlinga Haalanda powoduje, że coraz więcej drużyn interesuje się sprowadzeniem go do siebie. Norweski napastnik wciąż zaskakuje swoimi występami. Według doniesień Fabrizio Romano Borussia Dortmund rozważy sprzedaż snajpera. BVB będzie miało mocną pozycję negocjacyjną, bowiem klauzula o sprzedaży Norwega za 75 milionów euro uruchamia się dopiero po sezonie 2021/2022.

Ogromny rozwój Norwega

Haaland dołączył do klubu z Signal Iduna Park zaledwie rok temu, a już mówi się o kolejnym kroku w jego karierze. Norweg bije wszelkie rekordy, a jego występy w Lidze Mistrzów ogląda się z przyjemnością.

Erling Haaland ma już na swoim koncie 18 goli ⚽️ strzelonych w UEFA Champions League! ?

…w 13 meczach ?

Pierwsze 18…

Opublikowany przez Ekstraklasa Trolls Czwartek, 18 lutego 2021

Mocna pozycja negocjacyjna Borussii

Według medialnych doniesień o względy napastnika mają zabiegać Real Madryt, Chelsea oraz Manchester City. Jeden z najbardziej znanych dziennikarzy sportowych donosi, że klauzula Erlinga Haalanda nie będzie obowiązywać w najbliższym letnim oknie transferowym.

Co zrobią władze klubu?

Przypomnijmy, iż wraz z końcem sezonu 2021/2022 uruchamia się opcja wykupu Norwega za 75 milionów euro. Borussia Dortmund może chcieć wykorzystać świetną dyspozycję snajpera i sprzedać go za większą kwotę już wcześniej.

Na pewno już tego lata zarząd Borussii Dortmund otrzyma poważne oferty… i rozważy, czy sprzedać Erlinga Haalanda, czy poczekać do lata 2022. W tej chwili zawodnik jest zadowolony z BVB – napisał na Twitterze Fabrizio Romano.

Źródło: Fabrizio Romano

fot. AS.com

Ostre słowa o Kurzawie z obozu Górnika Zabrze. „Wyszła szopka”

Koordynator pionu sportowego Górnika Zabrze Artur Płatek udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu. Skaut Borussii Dortmund w mocnych zdaniach wypowiedział się na temat Rafała Kurzawy.

Negocjował z Górnikiem

Pomocnik dołączył ostatnio do Pogoni Szczecin, jednak wcześniej media łączyły go z zabrzanami. Okazało się, iż Kurzawa negocjował kontrakt z Górnikiem, ale ostatecznie wybrał Portowców. Artur Płatek zarzuca mu brak etyki i stwierdza, że wykorzystał swój były klub, by otrzymać lepsze pieniądze w Szczecinie.

– Nie przypuszczałem, że tak się zachowa. Dla mnie temat przestał istnieć. Wrócił kilka dni temu. A to, co wydarzyło się w poniedziałek, jest skandalem – mówi na łamach Przeglądu Sportowego koordynator Górnika.

Brak etyki nielojalnego piłkarza

Według wersji Płatka, Kurzawa w poniedziałek 4 godziny negocjował kontrakt z zabrzanami. Gdy warunki umowy trafiły na papier, pojechał z papierem do Szczecina.

– Użył Górnika, żeby wywalczyć lepszy kontrakt w Szczecinie. Wyszła szopka, bo etyki w tej branży nie ma żadnej – zakończył.

Rafał Kurzawa dołączył do Pogoni Szczecin na początku tygodnia. Wcześniej nie powąchał murawy od ośmiu miesięcy. Więcej o transferze Kurzawy tutaj.

Źródło: Przegląd Sportowy

23-letni Francuz nowym właścicielem legendarnego klubu z Anglii. Kim jest?

Sześciokrotny mistrz Anglii – Sunderland – ma nowego właściciela. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami został nim 23-letni Francuz, który odziedziczył majątek po ojcu.

Sunderland ma nowego właściciela

Nowym właścicielem Czarnych Kotów został niejaki Kyril Louis-Dreyfus. 23-latek jest synem zmarłego Roberta Louisa-Dreyfusa, po którym odziedziczył niezłą fortunę. Ojciec nowego właściciela Sunderlandu w 1996 roku przejął władzę w Olympique Marsylia. Ponadto był jednym z dyrektorów Adidasa. Jego ojciec zmarł w 2009 roku.

Kim jest nowy właściciel?

W XIX wieku rodzina młodego inwestora założyła firmę zajmującą się rolnictwem i przetwórstwem żywności, a także spedycją międzynarodową. Louis-Dreyfus Group w 2018 roku zanotowało przychód w wysokości 36,5 miliarda dolarów. 23-latek jest dziedzicem majątku wycenianego na niemal 2 miliardy funtów.

23-letni Kyril Louis-Dreyfus jest najmłodszym prezydentem klubu w 142-letniej historii Sunderlandu. Według doniesień The Telegraph ma aktywnie rządzić klubem, co przyjęło się zadowoleniem ze strony kibiców. Ponadto brat Kyrila obejmie funkcję jednego z dyrektorów klubu.

Jak podają media, nowy właściciel przejmuje 59% udziałów klubu. Po zawarciu umowy stadion oraz akademia pozostaną głównymi aktywami materialnymi klubu. Mniejszościowi udziałowcy gwarantują finansowanie klubu przez co najmniej 2 lata.

– Sunderland AFC otrzymał dziś zgodę angielskiej ligi piłkarskiej na przejęcie klubu przez Kyrila Louisa-Dreyfusa. Louis-Dreyfus zostaje również nowym prezesem klubu ze skutkiem natychmiastowym, a Stewart Donald, Juan Sartori i Charlie Methven zachowują udziały mniejszościowe – czytamy na stronie klubu.

Czas na powrót na salony?

– Dziś zaczynamy nowy rozdział w bogatej historii klubu. Chociaż obecne sytuacja w futbolu stawia przed nami wiele wyzwań, to jestem przekonany, że wspólnie przetrwamy burzę i położymy trwałe fundamenty pod odbudowę marki i długofalowy plan, który doprowadzi nas do bogatych w sukcesy czasów – powiedział nowy właściciel Sunderlandu.
Sunderland ma na swoim koncie w sumie 6 tytułów mistrza Anglii, jednak kilka lat temu wpadł w niezłe tarapaty. W związku z problemami finansowymi w ciągu kilku sezonów klub spadł w Football League One (trzeci poziom rozgrywek w Anglii). W obecnym sezonie po 27 rozegranych meczach zajmuje 7. lokatę w tabeli.
źródło: rokerreport, sport

Zaktualizowano ranking FIFA! Jak Polska prezentuje się na tle rywali w el. MŚ?

Czwartkowego poranka FIFA zaktualizowała światowy ranking reprezentacji w piłce nożnej. Polska utrzymała 19. lokatę, a na prowadzeniu nadal znajduje się Belgia.

Czołówka rankingu FIFA

W porównaniu z grudniową aktualizacją w rankingu nie doszło do drastycznych zmian. Na czele zestawienia wciąż znajdują się Czerwone Diabły. Podium niezmiennie uzupełniają kolejno reprezentacje Francji i Brazylii.

Polska na tle swoich rywali

Tak jak już wspomnieliśmy, Biało-Czerwoni niezmiennie okupują 19. lokatę w światowym rankingu. Na nadchodzącym EURO w fazie grupowej zmierzymy się z Hiszpanią, Szwecją oraz Słowacją. La Furia Roja zajmuje 6. pozycję, Trzy Korony znajdują się tuż za nami na 20. lokacie, z kolei nasi południowi sąsiedzi znajdują się na 34. miejscu.

Zanim jednak nasza reprezentacja wyjedzie na Mistrzostrzostwa Europy, przyjdzie jej rozpocząć zmagania o wyjazd na Mundial w Katarze. Faworyt naszej grupy – Anglia – znajduje się tuż za podium, reprezentacja Węgier zajmuje 40. lokatę, Albania jest na 66. pozycji, Andora jest 151., a San Marino zamyka to zestawienie.

Największe zmiany w rankingu FIFA

Od ostatniej aktualizacji zestawienia FIFA nie rozegrano zbyt wielu spotkań, więc nie było okazji do tego, by zmienić swoją sytuację w rankingu. Jedynym turniejem w ostatnim czasie były Mistrzostwa Narodów Afryki (nie mylić z Pucharem Narodów Afryki), które padły łupem Maroka. Mimo to największy skok w rankingu zaliczył wicemistrz wspomnianych rozgrywek – Mali (+3). Z kolei największy spadek przypadł Ugandzie oraz Zimbabwe – obie reprezentacje spadły o cztery lokaty.

źródło: FIFA.com

Kylian Mbappe mógł zostać piłkarzem FC Barcelony. W jego miejsce wybrano Dembele

We wtorek Kylian Mbappe zagrał na Camp Nou prawdziwy koncert. Jak się okazuje, Francuz w 2017 roku mógł zostać zawodnikiem FC Barcelony i aktualnie stać po drugiej stronie barykady. Katalończycy zrezygnowali jednak z pozyskania skrzydłowego.

Barcelona doznała dotkliwej porażki z rąk PSG (1-4). Głównym architektem sukcesu paryżan był Kylian Mbappe. Francuz zdobył hat-tricka i był najjaśniejszym punktem ekipy z Parc Des Princes. W przeszłości jego losy mogły się potoczyć zupełnie inaczej.

Woleli Dembele

W 2017 roku Mbappe brylował w AS Monaco. Wówczas do odejścia z Katalonii szykował się Neymar. Działacze Barcelony po odejściu Brazylijczyka zastanawiali się nad jego godnym następcą. Jak się okazuje, jednym z kandydatów był właśnie młody Francuz. Finalnie do Barcelony trafił jednak jego rodak, Ousmane Dembele.

– Mój ojciec wiedział, że Neymar dogadał się z PSG i tam przejdzie. W Barcelonie albo nie mieli takiej świadomości, albo w to nie wierzyli. Nie dokonywali żadnych ruchów aż do czasu jego odejścia. Gdy to nastąpiło, mieli wątpliwości, kogo sprowadzić w miejsce Brazylijczyka. Uznali, że Dembele lepiej pasuje do drużyny niż Mbappe. Niektórzy mówili nawet, że Kylian jest duchem, który niczego nie osiągnął – zdradził Junior Minguella, syn Josepa Marii. 

Co więcej, Minguella twierdzi, że pewne rozmowy zaczęły się toczyć bez wiedzy władz katalońskiego klubu. Wstępne warunki zostały nawet dogadane, o czym także zdradził syn agenta.

– Monaco dostałoby 130 mln euro i 25 mln euro w postaci bonusów. Piłkarz miał na rękę dostawać 10-16 mln euro – dodał.

Ostatecznie Mbappe do Barcelony nie trafił. Francuz został piłkarzem PSG, a w jego miejsce na Camp Nou sprowadzono jego rodaka, Ousmane Dembele.

Zobacz też: „Zabiję cię”. Mbappe groził rywalowi podczas meczu z Barceloną


TROLLNEWSY I MEMY