NEWSY I WIDEO

Lech znalazł nowego pomocnika? Kolejny Szwed na celowniku

Latem możemy być świadkami transferowej ofensywy Lecha Poznań. Według medialnych doniesień, „Kolejorz” miał zwrócić uwagę na nowego pomocnika.

W bieżącym sezonie Ekstraklasy Lech wciąż walczy o mistrzostwo. Najpierw jednak trzeba przegonić Raków Częstochowa, który wciąż ma trzy punkty przewagi nad „Kolejorzem”. Niezależnie od wyników na koniec sezonu, pewne jest, że latem dojdzie przy Bułgarskiej do zmian kadrowych.

Nowy pomocnik?

Największych zmian powinniśmy spodziewać się w linii pomocy. Sprowadzony niedawno Filip Jagiełło nie prezentuje wybitej formy. Na domiar złego z powodu kontuzji z gry wypadł Gísli Thórdarson.

Lech miał już teraz rozpocząć poszukiwania nowego pomocnika. Przeczesują przy tym doskonale znany sobie rynek skandynawski. Jak podaje portal fotbollskanalen.se, działacze „Kolejorza” mieli zwrócić uwagę na Eliasa Barsouma z Degerfors.

22-latek jeszcze niedawno grał jedynie w 2. lidze szwedzkiej. Dopiero w bieżącym sezonie udało mu się zagrać w rodzimej ekstraklasie. Co istotne, poza Lechem uwagę miało zwrócić na niego Hammarby IF.

A jednak! Upiekło się Kylianowi Mbappe. Tylko tyle ma pauzować za swój bandycki faul

Kylian Mbappe nie dokończył ostatniego meczu Realu Madryt. Francuz wyleciał z boiska z czerwoną kartką za brutalne wejście. Wydawało się, że czeka go kilka meczów zawieszenia. Tak się jednak nie stanie.

Real Madryt wygrał w niedzielę z Deportivo (1-0) po bramce Camavingi. „Królewscy” nie dokończyli spotkania w komplecie. Kylian Mbappe brutalnie potraktował w 38. minucie Antonio Blanco, za co wyleciał z boiska z czerwoną kartką.

Upiekło się

Zaraz po ostatnim gwizdku rozpoczęły się dyskusje odnośnie zawieszenia dla Mbappe. Wydawało się, że Francuz będzie musiał pauzować co najmniej dwa najbliższe mecze. W najsurowszym scenariuszu, Real musiałby radzić sobie bez gwiazdora nawet przez cztery najbliższe kolejki.

COPE ustaliło jednak, że Francuzowi się upiecze. Mbappe ma zostać zawieszony tylko na jedno spotkanie, ze względu na okoliczności faulu. Choć wejście było brutalne, to doszło do niego w naturalnej walce o piłce. Miało to wpłynąć łagodząco na decyzję o zawieszeniu. Jeżeli doniesienia się potwierdzą, to Mbappe opuści jedynie spotkanie z Athletikiem Bilbao.

Tomasz Hajto podsumował rok pracy Goncalo Feio w Legii Warszawa. „To jest pic, to jest farmazon”

Tomasz Hajto w mocnych słowach wypowiedział się na temat pracy Goncalo Feio w Legii Warszawa. W kilku zdaniach ekspert Polsatu Sport podsumował roczny pobyt Portugalczyka w stołecznym klubie.

Goncalo Feio objął pierwszą drużynę Legii Warszawa 10 kwietnia 2024 roku. W tym czasie poprowadził swój zespół w 53 meczach. Średnia zdobytych punktów na mecz w tym okresie wynosi 1,91. W ubiegłym sezonie zapewnił Legii możliwość gry w europejskich pucharach. W obecnej kampanii ligowej Legia zajmuje dopiero 5. lokatę. Feio poprowadził jednak Legię aż do ćwierćfinału Ligi Konferencji.

W ostatnich tygodniach na Legię zaczęła spadać ogromna fala krytyki. Przede wszystkim za wyniki osiągane przez stołeczny zespół w rozgrywkach na krajowym podwórku. Kibice i eksperci obarczają winą różne osoby. W tym kontekście jedni krytykują Goncalo Feio, drudzy Dariusza Mioduskiego, a jeszcze inni Jacka Zielińskiego.

W ostatnim odcinku Cafe Futbol poruszono temat Legii Warszawa. Swoją opinię na temat Goncalo Feio przedstawił Tomasz Hajto. Ekspert Polsatu Sport w mocnych słowach skrytykował obecnego szkoleniowca Legii.

– Tu żeśmy siedzieli, kiedy został trenerem [Goncalo Feio – przyp. red.]. Widziałem wywiad z Kapustką: „Nie no ja z takim trenerem jeszcze nie trenowałem”. Potem jest odstawiony Augustyniak. Potem w ogóle te wszystkie sploty wydarzeń, to wszyscy mówili: „On ma potencjał, jaki on ma w ogóle mental, jakie podejście” – rozpoczął Tomasz Hajto.

– Zobaczcie, jak dzisiaj diametralnie obróciliśmy jego fachowość i ten mental w drugą stronę. Bo się okazuje, że tak. Przedeptał po meczu własną drużynę, mówiąc, że są dwa światy – powiedział Hajto.

-Mówiliśmy, że ma super kontakt z drużyną. Okazuje się, że wcale tak nie jest. Że to jest pic, że to jest farmazon. Żal mi, bo to jest Legia – jeden z pięciu największych klubów w historii polskiej piłki. On na to nie zasłużył, kibic na to nie zasłużył – podsumował ekspert Polsatu Sport.

źródło: Polsat Sport

Karol Linetty ze smutnym końcem w Torino. Polak na wylocie z klubu. Dopiero co został kapitanem

Karol Linetty znajduje się obecnie w trudnym położeniu. Wiele wskazuje na to, że po sezonie pożegna się z Torino. W rozmowie z „TVP Sport” swoimi spostrzeżeniami na temat Polaka podzielił się włoski dziennikarz, Emmanuele Pastorella.

Sytuacja Linetty’ego mocno zmieniła się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. Ledwo co został kapitanem Torino i był łączony z powrotem do reprezentacji Polski, a obecnie znajduje się na wylocie z klubu.

Potraktowany niesprawiedliwie?

Niedawno wydawało się, że Linetty ma w Turynie silną pozycję. Dość nieoczekiwanie został jednak posadzony na ławkę przez Paolo Vanoliego. Zdaniem dziennikarza, Emmanuele Pastorelli, Polak padł ofiarą ogólnej formy drużyny i kilku innych wydarzeń.

Każdy trener dokonuje własnych wyborów. Karol Linetty został ukarany w niezrozumiały sposób i wydaje się, że wpływ miały na to zmiany kadrowe, a także postawienie na inny moduł gry. Z dnia na dzień spadł w hierarchii. Dziwne, że odebrano mu opaskę kapitańską bez żadnego słowa. Przekazano ją Samuele Ricciemu, w pewnym sensie to uzasadniony wybór, jednak dla Linettego była to smutna decyzjastwierdził dziennikarz w rozmowie z „TVP Sport”.

Od stycznia Polak nie mógł sobie znaleźć miejsca w drużynie. Przybycie do klubu Casadeia z pewnością miało duże znaczenie, ponieważ piłkarz z taką jakością natychmiast stał się pierwszym wyborem w środku pola Toro i ukradł mu miejsce. Przeszkodziła mu również zmiana systemu taktycznego. Mimo że do gry Karola nie było większych zastrzeżeń, wyniki drużyny pozostawiały wiele do życzenia. Trener Vanoli postanowił grać dwójką pomocników i Linetty nie pasował zbytnio do tego ustawienia, a zespół zaczął wyglądać lepiej. Przyjście Casadeia i zmiana formacji okazały się dużymi problemami dla Linettego dodał Pastorella.

Brak minut dla Karola Linettego może również wynikać z kwestii kontraktowych. Przez pewien czas były prowadzone rozmowy z Urbano Cairo na temat przedłużenia umowy, jednak się one nie powiodły i już dziś wiadomo, że strony rozstaną się ze sobą wraz z końcem sezonu. Dziś trener wie, że budując długofalowo drużynę nie może myśleć o Linettym. Jego przygoda z Torino zakończy się po pięciu sezonachpodkreślił.

30-latek rozegrał dla Torino 138 meczów – najwięcej spośród wszystkich klubów w swojej seniorskiej karierze. Zdobył w nich 3 gole i 3 asysty.

Poważne plany Jagiellonii na przyszłość. Klub przeprowadzi historyczną inwestycję

Jagiellonia Białystok ma odważne plany odnośnie dalszego rozwoju klubu. Według Łukasza Wiśniowskiego, Duma Podlasia planuje zbudowanie ośrodka treningowego i akademii z prawdziwego zdarzenia.

Jagiellonia jest zdecydowanie w piku swojej historii. Tylko w zeszłym sezonie Jadze udało się zdobyć mistrzostwo Polski, a obecnie wciąż jest w walce o kolejny tytuł. Mało tego, białostoczanie dotarli do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Na koncie mają także Superpuchar Polski.

Ośrodek i akademia

Tak dobra sytuacja Jagiellonii powoduje, że w klubie myślą poważnie o rozwoju struktur. Na podstawie obecnych sukcesów, działacze chcieliby zbudować coś na przyszłość. Jak poinformował na antenie „Meczyków” Łukasz Wiśniowski, chodzi konkretnie o rozbudowę ośrodka treningowego oraz powstanie akademii.

– Miałem okazję porozmawiać z Łukaszem Masłowskim i jest absolutnie skoncentrowany na tym, żeby powstała ta akademia, ośrodek szkoleniowy z prawdziwego zdarzenia. Jest po rozmowach z miastem i zdaje się, że są już obiecane tereny i to w centrum Białegostoku – oznajmił dziennikarz.

– Są już plany i wszystko wskazuje na to, że niebawem ta pierwsza łopata zostanie wbita. To też będzie dużym sukcesem, bo przez tyle lat nikt nie był w stanie tego zrobić – dodał.

Jakub Moder doceniony za ostatni mecz. „Motor napędowy”

Holenderskie media doceniły Jakuba Modera za występ w ostatnim meczu w barwach Feyenoordu. Według tamtejszej prasy Polak jest motorem napędowym drużyny.

Trudna droga Modera

Kariera Jakuba Modera nie należy do najłatwiejszych. Po znakomitym wejściu do seniorskiego futbolu w barwach Lecha Poznań i głośnym transferze do Brighton, Polak zmagał się z poważną kontuzją, która na długo zatrzymała jego rozwój. Od niedawna pomocnik odradza się w Feyenoordzie Rotterdam i udowadnia, że nadal potrafi robić różnicę.

Gdy Moder opuszczał Brighton, niewielu mogło przypuszczać, że z miejsca stanie się kluczowym graczem nowego zespołu. W Anglii pamiętany jest raczej jako zawodnik o ogromnym potencjale, którego karierę brutalnie zahamowało zerwanie więzadeł krzyżowych. Polak pauzował ponad 570 dni i – mimo wielkich nadziei – nie zdążył rozwinąć skrzydeł w Premier League. Brighton, które w 2020 roku zapłaciło za niego 11 milionów euro, ostatecznie zdecydowało się zakończyć współpracę.

W styczniu 2025 roku po Modera sięgnął Feyenoord. Wówczas klub prowadził Brian Priske, jednak jego kadencja nie trwała długo. Tymczasowo zespół objął Pascal Bosschaart, a następnie stery przejął Robin van Persie. To właśnie legenda holenderskiej piłki uczyniła z Modera jednego z kluczowych zawodników w swojej koncepcji gry.

Dwa gole, trzy punkty i fala pochwał od prasy

W ostatnim meczu ligowym Feyenoord mierzył się na wyjeździe z Fortuną Sittard. Choć drużyna z Rotterdamu nie zachwyciła, to dzięki dwóm trafieniom Modera zainkasowała cenne trzy punkty.

Zobacz również: Dublet Jakuba Modera! Polak dał zwycięstwo Feyenoordowi [WIDEO]

Jego występ docenił m.in. portal Voetbal International, który zatytułował relację z meczu:

„Dzięki Moderowi przeciętny Feyenoord wciąż pozostaje w wyścigu o drugie miejsce”.

Dziennikarze podkreślili, że drużyna zagrała słabo, lecz skuteczność Modera uratowała wynik.

„Rotterdamczycy zagrali bardzo niedbale w wyjazdowym meczu z Fortuną Sittard, ale dzięki dwóm bramkom Jakuba Modera udało im się zdobyć upragnione trzy punkty i tymczasowo zmniejszyć stratę do PSV. […] Od styczniowego transferu Polak zdobył już cztery bramki, tylko o jedną mniej niż strzelec z Fortuny – Ezequiel Bullaude” – czytamy.

Co więcej, Moder otrzymał najwyższą notę spośród wszystkich piłkarzy obecnych na boisku. Podobnie ocenili go dziennikarze portalu Voetbalprimeur.nl, którzy również nie szczędzili pochwał.

„Nieskuteczny Feyenoord może tylko dziękować Moderowi. Ponownie zwiększają oni presję na PSV” – podsumowali.

W następnej kolejce Feyenoord zmierzy się u siebie z PEC Zwolle. Spotkanie zaplanowano na piątek 25 kwietnia o godzinie 21:00.

Źródło: Interia Sport, Voetbalprimeur.nl, Voetbal International

Bramkarz chciał rozproszyć Sergio Ramosa w nietypowy sposób. Odwrócił się przed rzutem karnym [WIDEO]

W lidze meksykańskiej doszło do niecodziennej sytuacji. Nahuel Guzman, bramkarz Tigres UANL w nietypowy sposób próbował zdekoncentrować Sergio Ramosa przed rzutem karnym. Hiszpan jednak nie dał się sprowokować i trafił do siatki.

Bramkarz z cyrkowym pomysłem

Do zdarzenia doszło na początku drugiej połowy meczu. Ramos podszedł do „jedenastki”, ale w tym momencie rozpoczął się pokaz… aktorski bramkarza Tigres. Nahuel Guzman stanął plecami do strzelca. Obserwował go jedynie ukradkiem przez ramię. Kiedy Ramos rozpoczął rozbieg, Guzman gwałtownie się odwrócił i zaczął tańczyć na linii bramkowej.

Pomimo prób wytrącenia go z równowagi, Ramos pozostał niewzruszony. Pewnym strzałem zdobył bramkę, który był już jego czwartym trafieniem dla nowego klubu.

Ramos dał swojej drużynie prowadzenie, ale końcówka meczu nie potoczyła się po ich myśli. Zespół Hiszpana kończył spotkanie w dziewiątkę – czerwone kartki obejrzeli German Berterame oraz Oliver Torres. To sprawiło, że rywale przejęli inicjatywę.

Tigres wykorzystało grę w przewadze dopiero w doliczonym czasie gry. Najpierw wyrównał Sebastian Córdova, a chwilę później zwycięskiego gola zdobył Nicolas Ibáñez. W ten sposób gospodarze odwrócili losy spotkania i sięgnęli po komplet punktów.

Źródło: Weszlo.com

Wojciech Szczęsny o krok od Johana Cruyffa. Polak pisze swoją legendę w FC Barcelonie

Wojciech Szczęsny nadal zachwyca kibiców FC Barcelony. Bramkarz jest o krok od zrównania się z legendą klubu. Brakuje mu zaledwie jednego meczu.

FC Barcelona minionej soboty wygrała z Leganes (1-0). Dla Szczęsnego spotkanie to było szczególne. Nie dość, że zachował kolejne czyste konto, to był to 22 mecz z rzędu, którego nie przegrał w Blaugranie.

O krok od legendy

Szczęsny jest regularnie nazywany w hiszpańskich mediach „talizmanem” Barcelony. Dzięki wygranej z Leganes wskoczył na czwarte miejsce w prestiżowej klasyfikacji. W gronie zawodników, którzy nie przegrali największej liczby meczów w Blaugranie, przeskoczył Alberta Celadesa (21 meczów w sezonie 1995/1996).

Jeśli Polak przedłuży passę także w kolejnym spotkaniu, to zrówna się z Johanem Cruyffem. Holender w sezonie 1973/1974 nie przegrał 23 kolejnych meczów od swojego transferu.

Dalej przed Szczęsnym zostanie tylko dwóch zawodników. W sezonie 2017/18 Paulinho nie przegrał kolejnych 25 meczów, zaś w kampanii 2011/12 – Cesc Fabregas zanotował serię 30 spotkań bez porażki.

Aby Szczęsny zapisał się więc złotymi zgłoskami w historii Barcy, musiałby nie przegrać kolejnych dziewięciu meczów. Terminarz zapowiada się jednak wymagająco. Dumę Katalonii czekają: rewanż z Borussią w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, Celtą i Mallorcą w La Lidze, finał Pucharu Króla z Realem Madryt, dwumecz z Bayernem lub Interem w półfinale LM, Real Valladolid, ponowne starcie z „Królewskimi” i Espanyol w lidze.

Tak prezentuje się ranking kandydatów do Złotej Piłki. Robert Lewandowski daleko za czołówką

Robert Lewandowski w bieżącym sezonie znowu zachwyca formą. Gdzieniegdzie pojawiają się nawet głosy o Złotej Piłce dla Polaka. Dziennikarz „The Athletic” pokusili się o stworzenie rankingu, gdzie jednak napastnik nie znalazł się na wysokiej lokacie.

„Lewy” przeżywa pod wodzą Hansiego Flicka renesans formy. W 45 meczach, kapitan reprezentacji Polski, strzelił aż 40 goli (wszystkie rozgrywki). Nic dziwnego, że ponownie znalazł się na ustach całego świata i znowu mówi się o nim w kontekście Złotej Piłki.

Bez szans?

Nagroda dla najlepszego piłkarza na świecie niemal od zawsze budzi kontrowersje. Kto w tym roku może liczyć na wyróżnienie i czy może to być Lewandowski? Dziennikarz „The Athletic” stworzyli swój subiektywny ranking szans na zdobycie trofeum.

Zaznaczono przy tym, że jest to jedynie status na chwilę obecną. Ranking ma być aktualizowany i ma w nim jeszcze dojść do wielu roszad. Nie należy zatem przywiązywać do niego szczególnej uwagi, a raczej potraktować jako ciekawostkę.

Tym samym na dzisiaj pierwsze miejsce w rankingu „The Athletic” zajmuje Raphinha. Nie budzi to raczej szczególnych kontrowersji, podobnie jak dalsza część podium. Na drugiej lokacie umieszczono Ousmane’a Dembele, a na trzeciej – Lamine Yamala.

Robert Lewandowski znalazł się natomiast na miejscu ósmym. Może to być o tyle ciekawe, że wyprzedził go choćby Harry Kane (4.) i Alessandro Bastoni (7.).

Po ostatnim sezonie były pytania o jego przyszłość w Barcelonie. W obecnych rozgrywkach 36-latek prowadzi zespół być może do trzech trofeów. Jest jedynym zawodnikiem w pięciu najsilniejszych europejskich ligach, który dobił do 40 goli w sezonie we wszystkich rozgrywkach i ma niesamowity bilans pod wodzą Hansiego Flicka: 123 gole w 116 spotkaniach w Barcelonie oraz Bayernietłumaczono w kontekście Lewandowskiego.

Jaka przyszłość czeka Barcelonę po Lewandowskim i Szczęsnym? Klub rozpoczął pracę nad szukaniem następców

Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny, to bezsprzecznie jedni z najważniejszych zawodników FC Barcelony. Wiecznie jednak grać nie będą, a już teraz nie są najmłodsi. W klubie mają tego świadomość i według sport.es, podjęto działania w celu znalezienia ich przyszłych następców.

Lewandowski wciąż zachwyca liczbą strzelonych bramek, z kolei Szczęsny nadal nie przegrał meczu w barwach Blaugrany. Obaj, mimo ogromnego doświadczenia i wiekowego zaawansowania, wciąż stanowią o sile Barcelony w bieżącym sezonie. Czas biegnie jednak nieubłaganie i prędzej czy później zakończą przygodę z Katalonią.

„Są zgodni”

To z kolei wywołuje alarm w Barcelonie. Działacze klubu mają świadomość wieku jednych ze swoich najważniejszych piłkarzy. Jak przekazuje sport.es, Flick i Deco są zgodni, co do konieczności poszukania ich młodszych następców.

– Flick jest zadowolony z występów Ferrana Torresa na pozycji numer 9, ale uważa, że należy zakontraktować bardziej doświadczonego zawodnika z potencjałem na dłuższą metę. Podobnie jest w bramce, gdzie Marc-Andre Ter Stegen nie będzie miał nieograniczonego czasu gry, […], a Inaki Pena ma niewielkie perspektywy na przyszłość, biorąc pod uwagę, jak bardzo podupadł on w połowie sezonu – czytamy.

Takie doniesienia zwiastują spore zmiany w Barcelonie na przestrzeni najbliższych lat. Niewykluczone, że już przy najbliższej okazji Blaugrana podejmie rozmowy z perspektywicznymi zawodnikami.

18-latek doceniony przez trenera Lecha. „Nie byłem tym zaskoczony”

Lech Poznań przygotowuje się do kolejnego ligowego meczu. Tym razem na drodze Kolejorza stanie Motor Lublin. Przed spotkaniem sporo mówi się o Wojciechu Mońce.

Frederiksen odważnie stawia na młodzież

W ostatnim meczu z Koroną Kielce trener Niels Frederiksen zdecydował się na kilka odważnych ruchów kadrowych. W wyjściowym składzie pojawiło się dwóch „nowych” młodzieżowców: Kornel Lisman i Wojciech Mońka. Szczególnie ten drugi przykuł uwagę ekspertów oraz kibiców, którzy docenili jego pewność w defensywie.

Mońka miał już epizod w pierwszym składzie podczas grudniowego starcia z Górnikiem Zabrze, ale tamta sytuacja wynikała z problemów kadrowych. Tym razem jednak 18-latek wygryzł z jedenastki gotowego do gry Alexa Douglasa.

Postawę młodego obrońcy skomentował Maksymilian Dyśko w rozmowie z TVP Sport. Dziennikarz doskonale zaznajomiony z tematem talentów akademii Kolejorza stwierdził, że Mońka wyróżnia się na tle innych wychowanków.

– Trudno stwierdzić czy Mońka jest największym talentem wśród defensorów Lecha Poznań. Doceniłbym Michała Gurgula, który wskoczył na bardzo głęboką wodę i poradził sobie dobrze mimo trudniejszej rundy wiosennej. Jest on zawodnikiem z daną jakością, który nie zejdzie poniżej pewnego poziomu. Mońka to jednak większy talent od Maksymiliana Pingota, czy innych środkowych obrońców, którzy w ostatnich latach pojawili się w Akademii Lecha Poznań – ocenił Dyśko.

Również szkoleniowiec Lecha nie szczędził mu pochwał. Frederiksen przed niedzielny mmeczem podkreślił, że solidny występ Mońki z Koroną nie był dla niego zaskoczeniem.

– Wszyscy nasi młodzi zawodnicy pokazali się w meczu z Koroną z korzystnej strony. Dobrze było widzieć przykładowo Wojtka Mońkę wychodzącego w podstawowym składzie i rywalizującego na wysokim poziomie. Szczerze mówiąc: nie byłem jednak tym faktem zaskoczony, ponieważ obserwując go na codziennych treningach wiedziałem, czego możemy się po nim spodziewać – przyznał Duńczyk.

Nie można więc wykluczyć, że Mońka dostanie kolejne minuty. Lech mierzy się w najbliższej kolejce z Motorem Lublin. Mimo że rywal teoretycznie należy do słabszych, może okazać się wymagającym testem dla młodego obrońcy. Zwłaszcza, że w poprzedniej rundzie beniaminek pokonał Kolejorza przy Bułgarskiej.

Spotkanie wicelidera Ekstraklasy z Motorem Lublin zaplanowano na niedzielę, 13 kwietnia o godzinie 17:30.

Źródło: Lech Poznań, TVP Sport

Problemy zdrowotne Wojciecha Szczęsnego. Inaki Pena był postawiony w stan gotowości

Hiszpańskie media poinformowały o niedawnych problemach zdrowotnych Wojciecha Szczęsnego. Na szczęście problem wydaje się już być zażegnany.

Jak donosi Juan Irigoyen, w ostatnich dniach Wojciech Szczęsny miał skarżyć się na problemy zdrowotne. Konkretnie ból brzucha, który miał poczuć po meczu z Realem Betis. W niedzielny poranek udał się na badania medyczne. W związku z tym nastawiony na powrót do gry rzekomo miał być Inaki Pena.

U Wojciecha Szczęsnego podejrzewano zapalenie wyrostka robaczkowego. Badania wykazały jednak kamienie nerkowe. Problem minął. Już w poniedziałek Polak miał trenować z zespołem. W środę wystąpił w meczu Ligi Mistrzów, więc można założyć, że problem został zażegnany.

– Polski bramkarz mocno podupadł na zdrowiu. Do tego stopnia, że Iñaki Peña został nawet ostrzeżony, że powinien zacząć przygotowywać się do gry. Szczęsny poczuł silny ból w brzuchu po meczu, myślano, że ma zapalenie wyrostka robaczkowego, ale ostatecznie były to kamienie nerkowe. Na szczęście udało mu się je wydalić i nie opuścił żadnego meczu z Barçą, a Iñaki Peña nie wrócił do gry – przekazał Juan Irigoyen cytowany przez fcbarca.com.


źródło: fcbarca.com, BarcaInfo

PZPN odpowiada na kontrowersje dotyczące biletów na finał Pucharu Polski. „Działania typowe dla tzw. botów”

PZPN kolejny raz się nie popisał. Bilety na finał Pucharu Polski rozeszły się w dosłownie „chwilę”, co wywołało wściekłość kibiców. „Weszło” zapytało federację o komentarz.

2 maja na PGE Narodowym odbędzie się finał Pucharu Polski. W szranki staną między sobą Legia Warszawa i Pogoń Szczecin. 10 kwietnia PZPN uruchomił sprzedaż biletów na to wydarzenie.

Atak botów?

Zainteresowanie miało wielokrotnie przerosnąć pojemność Narodowego, przez co bilety rozeszły się w kilka sekund. Problemem było jednak to, że kibice nie byli w stanie nawet kupić wejściówek, gdy mieli je już w koszyku. Obecnie natomiast można nabyć je na różnych portalach za dużo wyższe ceny.

Portal „Weszło” wystosował do PZPN w tej sprawie sześć pytań. Portal podzielił się odpowiedzią, jaką uzyskał od federacji. Winę zrzucono na atak botów.

Specjaliści z Działu IT PZPN odnotowali skoordynowane i realizowane na wielką skalę działania typowe dla tzw. “botów” – czyli programów komputerowych naśladujących osobę indywidualną, których zadaniem jest wykonywanie zautomatyzowanych działań w sieci – takich jak np. zakup biletu na popularne wydarzenieczytamy.

Przykłady problemów technicznych przy okazji koncertu Quebonafide w Warszawie czy Pitbulla w Krakowie pokazują, że wspomniany proceder jest powszechny i jedynymi sposobami, aby próbować utrudniać takie praktyki jest wdrożenie systemu kolejkowego, co może skutkować również czasowym zawieszaniem systemu sprzedażowego. Niestety całkowite wyeliminowanie tego typu działań jest niezwykle trudne. Żaden system nie jest w stanie automatycznie rozpoznać nabywców biletów i skategoryzować ich na „zwykłych kibiców” oraz „koników”, chcących nabyć bilety w celu ich dalszej odsprzedaży po zawyżonych cenach. System przyjmuje wszystkich chętnych, choć w niektórych przypadkach z dużymi utrudnieniami, w naturalnej kolejności logowanianapisał PZPN.

Pełną odpowiedź PZPN znajdziecie na stronie „Weszło”. Wystarczy, że klikniecie TUTAJ.

Źródło: Weszło / Paweł Paczul

UEFA podejrzewa europejski klub o ustawianie meczów. Wiele kontrowersji w tle

Tekstilac Odžaci, beniaminek serbskiej ekstraklasy, może mieć poważne kłopoty. UEFA poinformowała serbską federację o podejrzeniach dotyczących manipulowania wynikami spotkań. W tle pojawia się wiele kontrowersji związanych z zakładami bukmacherskimi.

UEFA alarmuje o podejrzeniu korupcji

W sezonie 2023/2024 Tekstilac Odžaci po raz pierwszy w historii awansował do elity. Ten sukces może się jednak okazać krótkotrwały. UEFA wszczęła bowiem postępowanie w związku z nieprawidłowościami wykrytymi w meczach tego zespołu.

Główny zarzut dotyczy marcowego spotkania z IMT Novi Beograd. Bukmacherzy odnotowali znaczący wzrost zakładów na porażkę Tekstilaca. Zauważono także zakłady na co najmniej trzy gole w meczu. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:2, a decydujący gol padł w 94. minucie z rzutu karnego.

Kolejne podejrzane spotkania

Według UEFY i jej śledztwa nie był to jedyny przypadek budzący wątpliwości. W styczniu podczas sparingu z Fehérvárem zawodnicy mieli masowo obstawiać porażkę różnicą minimum dwóch goli oraz co najmniej trzy trafienia w meczu. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:5.

Podobne zdarzenia miały również miejsce podczas towarzyskiego meczu z Radomlje. Bukmacherzy znów zauważyli nietypową ilość zakładów. Tym razem na przegraną 0:2. I taki właśnie wynik padł.

Nie pierwszy raz pod lupą

To nie pierwsze kontrowersje z udziałem Tekstilaca. Już w poprzednim sezonie oskarżano klub o „odpuszczenie” meczu z Mladostem Nowy Sad. Tekstilac został wówczas ukarany grzywną w wysokości 70 tysięcy euro oraz zawieszeniem sześciu punktów.

Możliwe surowe konsekwencje

Obecnie rzecznik ds. uczciwości Serbskiego Związku Piłki Nożnej, Bogdan Djurdjević, złożył raport dyscyplinarny na podstawie ustaleń UEFA. Klubowi grożą poważne sankcje, włącznie z relegacją z ligi.

Tekstilac Odžaci zajmuje aktualnie 15. miejsce w tabeli serbskiej ekstraklasy. Mają na koncie 31 „oczek”.

Źródło: kurir.rs, meczyki.pl

Fala krytyki po meczu z Chelsea. Kibice Legii nie zostawili suchej nitki na swoim piłkarzu

Legia Warszawa przegrała pierwszy mecz ćwierćfinałowy Ligi Konferencji z Chelsea aż 0:3. Po spotkaniu internauci skierowali ogromną falę krytyki w stronę Steve’a Kapuadiego. Wskazali go jako jednego z głównych winowajców porażki.

Słaba druga połowa Legii i trzy gole dla Chelsea

Pierwsza połowa meczu przy Łazienkowskiej mogła dawać nadzieję na korzystny wynik. Ale druga odsłona okazała się dla Legii dramatyczna. Chelsea strzeliła trzy gole, a przy wszystkich znaczący udział miał Kapuadi.

Stoper najpierw źle wybił piłkę przed pierwszym golem, potem opóźnił interwencję przy trafieniu Madueke, a przy trzecim golu zupełnie go nie upilnował.

Internauci nie oszczędzili Kapuadiego

W mediach społecznościowych zaroiło się od negatywnych komentarzy. Kibice nie kryli frustracji i zawodu postawą defensora Legii:

„Kapuadi dziś tragiczny. Chodyna poza skalą. Vinagre brak słów”

„Kryminaliści w obronie, dramat”

„Znowu Kapuadi. Tym razem łamie linię spalonego i kryje na radar Madueke”

To tylko kilka z wielu komentarzy na jego temat. Co ciekawe, wielu kibiców zwracało uwagę, że forma piłkarza spadła od czasu kontuzji nosa, jakiej doznał w lutym.

Od tamtej pory według nich popełnia on błędy w niemal każdym meczu.

Coraz więcej kibiców Legii uważa, że klub powinien rozstać się z Kapuadim już po zakończeniu sezonu.

Niektórzy wystosowali taki sam apel w stosunku do Rubena Vinagre. Jest to o tyle ciekawe, że przez większość sezonu Portugalczyk uchodził za najjaśniejszą postać Legii Warszawa, co spowodowało wykupieniem go na stałe za rekordową kwotę.

Kapuadi ma na koncie 38 spotkań w tym sezonie, w których zdobył cztery bramki i zaliczył dwie asysty. Jeśli chodzi o Legię Warszawa, to już w najbliższą niedzielę wróci do rywalizacji w PKO BP Ekstraklasie. O godzinie 20:15 podejmie Jagiellonię Białystok. Rewanż z Chelsea zaplanowano na czwartek, 17 kwietnia, o godz. 21:00.

Źródło: X, Sport.pl

fot. Mateusz Kostrzewa/Legia.com


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.