NEWSY I WIDEO

Kamil Jóźwiak nie jest czołową postacią w Derby County. Angielski dziennikarz wskazał powód

Kamil Jóźwiak aktualnie leczy kontuzję, a pod koniec stycznia był na wylocie z Derby County. Elias Burke z „The Athletic” wskazał, dlaczego Polak nie może przebić się na stałe do pierwszego składu „Baranów”.

Jóźwiak trafił do Derby County z Lecha Poznań w 2020 roku. Na początku radził sobie całkiem nieźle, jednak z każdym miesiącem jego rola w drużynie spadała. Wayne Rooney dysponuje ekstremalnie wąską kadrą, a i tak rzadko stawia na 23-latka. „Józiu” w tym sezonie Championship pojawił się na boisku 17 razy, notując w tym czasie jedną asystę.

22-krotny reprezentant Polski był bliski odejścia ze swojego klubu w zimowym okienku transferowym. Spore zainteresowanie skrzydłowym Derby wykazywało Charlotte FC z MLS. Wcześniej Amerykanie pozyskali Karola Świderskiego z PAOK-u Saloniki. Ostatecznie do niczego nie doszło. Jóźwiak nabawił się kontuzji, a samo Charlotte nie złożyło wystarczająco wysokiej oferty.

Ekspert ocenił

Na temat sytuacji Jóźwiaka w Derby County wypowiedział się dziennikarz „The Athletic”, Elias Burke. Według niego były zawodnik Lecha Poznań musi popracować nad swoją fizycznością.

– Widać w nim przebłyski międzynarodowej jakości, ale w koszulce Derby ma problemy z regularnością – powiedział Burke.

– Jóźwiak jest bardzo utalentowany, ale brakuje mu trochę walorów fizycznych. Może uda mu się to osiągnąć, jeśli rozegra więcej meczów i poprawi swoją kondycję. Nie jest całkowicie wykluczony z gry i spodziewam się, że po powrocie po kontuzji dostanie kolejną szansę na pokazanie swojej jakości – dodał.

Aubameyang jasno o swoich marzeniach w FC Barcelonie. „Chcę wygrać LaLigę i Ligę Mistrzów”

Pierre-Emerick Aubameyang zanotował kapitalne wejście do FC Barcelony. Ostatnio Gabończyk ustrzelił swojego pierwszego hat-tricka w nowych barwach. W jednym z ostatnich wywiadów piłkarz opowiedział o swoich marzeniach w nowym klubie.

Ostatniego dnia stycznia Pierre-Emerick Aubameyang zamienił Arsenal na FC Barcelonę. Transakcja była korzystna dla obu stron. Arsenal „pozbył się” piłkarza, który ostatnimi czasy sprawiał problemy wychowawcze i nie mógł już liczyć na regularną grę. Z kolei Barça zyskała napastnika, którego tak bardzo potrzebowała w swojej kadrze.

Pierwsze trzy mecze Aubameyanga w bordowo-granatowych barwach było przetarciem przed tym, co wydarzyło się w miniony weekend. Gabończyk zadebiutował w meczu z Atletico, kiedy wszedł z ławki rezerwowych. W kolejnym meczu z Espanyolem Xavi ponownie wpuścił 32-latka na boisko w drugiej połowie spotkania. W czwartek po raz pierwszy wyszedł w wyjściowym składzie, kiedy Barça mierzyła się z SSC Napoli.

Historyczny rekord

We wszystkich tych trzech spotkaniach Aubameyang nie pokazał niczego szczególnego i dopiero w meczu z Valencią pokazał pełnię swoich umiejętności. Gabończyk ustrzelił swojego pierwszego hat-tricka dla Blaugrany. Co więcej, 32-latek stał się pierwszym piłkarzem w XXI wieku, który zdobył hat-tricka w Ligue 1, Bundeslidze, Premier League i LaLidze.

– Jestem bardzo zadowolony, że mogłem rozegrać taki mecz. Widziałem wczoraj wieczorem te statystyki i są one naprawdę niesamowite – skomentował Aubameyang.

Marzenia Aubameyanga

Przed Barceloną rewanżowy mecz 1/16 finału Ligi Europy przeciwko SSC Napoli. Poza tym do końca sezonu Barçę czeka także walka o zajęcie miejsca w TOP 4 ligi hiszpańskiej.

– Zamierzamy dać z siebie wszystko, a ja osobiście zamierzam nadal pracować tak, jak robiłem to od momentu przybycia do Barcelony. Chcę wygrywać mecze i zdobyć Ligę Europy […] Musimy walczyć w LaLidze i Lidze Europy, kontynuować naszą obecną pracę. Od kilku meczów gramy dobrze, więc musimy dalej iść w tym samym kierunku – powiedział Aubameyang.

– Moim marzeniem jest wygrać tutaj LaLigę i Ligę Mistrzów – zapowiedział Gabończyk.


źródło: fcbarca.com

fot. FC Barcelona

Włoska prasa docenia wkład Piątka w nowy zespół. „Być może nawet trener nie miał takiej nadziei”

La Gazzetta dello Sport oceniła dotychczasowe występy Krzysztofa Piątka w Fiorentinie. Włoscy dziennikarze doceniają wkład Polaka w grę Violi. Podkreślili również, że zaufanie, jakie otrzymał Piątek się zwraca.

Świetna forma Polaka

Krzysztof Piątek w sześciu spotkaniach w barwach Fiorentiny zdobył 5 bramek. Polak ma zdecydowany wpływ na wyniki ekipy Vincenzo Italiano. Dziennikarze La Gazzetty dello Sport podkreślają, że sam trener mógł się nie spodziewać tak dobrej dyspozycji reprezentanta Polski.

– Wpływ Piątka na Fiorentinę był najlepszy z możliwych. I prawdę mówiąc, być może nawet trener Vincenzo Italiano nie odważył się mieć takiej nadziei – napisali włoscy żurnaliści.

Otrzymał zaufanie

Redaktorzy wspomnianego źródła zauważają również, że Krzysztof Piątek otrzymał od Fiorentiny to, czego najbardziej potrzebował. Mowa o zaufaniu trenera i ludzi wokół. Forma Polaka nie powinna pozostawiać złudzeń trenerowi, który ma do dyspozycji również świeżo sprowadzonego Arthura Cabrala. 23-letni Brazylijczyk wystąpił do tej pory w dwóch meczach Violi, notując przy tym jedną asystę.

– Piątek dostał to, czego niezmiernie potrzebował. Zaufanie. Poczucie docenienia ułatwiło wejście do zespołu i wymianę snajperów. Drugi napastnik, który przybył w styczniu – Arthur Cabral – również dostanie swoje szanse do gry. Teraz nie sposób jednak myśleć o wycofaniu z podstawowego składu Polaka – skomentowali w La Gazzetta dello Sport.

Źródło: TVP Sport, La Gazzetta dello Sport

Aguero przestał interesować się piłką nożną. „Nie oglądam i nie czytam wiadomości”

Sergio Aguero wyznał, że całkowicie przestał interesować się piłką nożną po tym, jak musiał przedwcześnie zakończyć karierę. Argentyńczyk może jednak pełnić funkcję w sztabie reprezentacji swojej ojczyzny.

Przedwczesny koniec kariery

Kilka miesięcy temu u byłego piłkarza Manchesteru City stwierdzono arytmię serca. W związku z tym Argentyńczyk postanowił przedwcześnie zakończyć karierę. Lekarze FC Barcelony wskazali mu takie rozwiązanie.

– Chcę grać, ale boję się to robić. Całe życie trenowałem i grałem. Teraz nie oglądam piłki, nie czytam wiadomości o niej. Nie obchodzi mnie, co się dzieje. Koncentruję się na tym, co lubię najbardziej, na przykład na spotkaniach z przyjaciółmi – powiedział Aguero.

– Od czasu do czasu przychodzi mi do głowy powrót do gry, ale wiem, że nie mogę tego zrobić. Powiedziano mi, że miałem szczęście, bo mogłem mieć zawał serca. Teraz jest czas na odpoczynek. Jestem zadowolony z tego, co robię – dodał.

Może pomóc reprezentacji

Bardzo możliwe, iż Sergio Aguero pojedzie na mistrzostwa świata w Katarze. Były napastnik Manchesteru City może znaleźć się w szerokim sztabie reprezentacji Argentyny.

– Wciąż rozmawiamy o mojej roli. Być może pojadę na losowanie mundialu. Później miałbym być z chłopakami. Dobrze się z nimi dogaduję, więc pomagałbym im w napiętych sytuacjach – podsumował 33-latek.

Źródło: Meczyki.pl, TYC

fot. FC Barcelona

Co z wyjazdem Polaków na mecz z Rosją? Minister Sportu chce przenieść spotkanie na neutralny teren

W marcu reprezentacja Polski wyjedzie do Rosji, by rozegrać mecz w ramach baraży do Mistrzostw Świata. Wśród piłkarskiej społeczności pojawiło się wiele obaw związanych z wyjazdem naszych reprezentantów. Głos zabrał Minister Sportu i Turystyki.

Eskalacja konfliktu politycznego między Rosją a Ukrainą zaczyna przybierać na sile. Sytuacja polityczna ma wpływ na niemalże wszystkie aspekty naszego życia, w tym także na sport. W związku z tym zaczęły się pojawiać głosy, że polscy piłkarze nie powinni wylatywać do Rosji, by tam rozegrać mecz w ramach baraży do Mistrzostw Świata.

Działania PZPN

Według doniesień mediów Polski Związek Piłki Nożnej badał możliwość przeniesienia meczu Rosja-Polska do naszego kraju. Przedstawiciele polskiej federacji mieli kontaktować się w tej sprawie z UEFA oraz FIFA. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.

Komentarz Ministra

Swoje zdanie na temat rozegrania meczu wyraził Minister Sportu i Turystyki, Kamil Bortniczuk. Jego zdaniem polscy piłkarze nie powinni wylatywać do Rosji. Zdradził on także, że chciałby, by mecz rozegrano na neutralnym terenie.

– Zarówno przed polską, jak i międzynarodowymi federacjami (UEFA oraz FIFA) wiele trudnych decyzji do podjęcia, bo jeśli rzeczywiście mamy obejmować Rosję sankcjami, to nie widzę powodu, żeby nie zastosować tu pewnego rodzaju ostracyzmu – przekazał Minister Sportu i Turystyki, Kamil Bortniczuk.

– Będziemy się starać o to, przynajmniej takie mam zapewnienie ze strony Polskiego Związku Piłki Nożnej, żeby w wersji minimalnej rozegrać ten mecz na terenie neutralnym. Jeżeli nie będzie na to zgody ze strony Federacji Rosyjskiej, będziemy wówczas zastanawiać się, co robić – dodał.


źródło: polskieradio24.pl

Były mistrz świata wychwala Zielińskiego. „U każdego trenera należało mu się miejsce w składzie”

Już w tym tygodniu wyjaśni się, kto z pary Barcelona – Napoli awansuje do kolejnej rundy Ligi Europy. Z tej okazji Marco Tardelli udzielił wywiadu Super Expressowi. Mistrz świata z 1982 roku wypowiedział się na temat Piotra Zielińskiego.

„Zielu” liderem SSC Napoli

Polski pomocnik był jednym z najlepszych zawodników na boisku podczas pierwszego spotkania FC Barcelony z SSC Napoli. Piotr Zieliński zdobył bramkę na Camp Nou i był liderem włoskiej ekipy w starciu z Dumą Katalonii. Marco Tardelli pochwalił występ 27-letniego zawodnika z Ząbkowic Śląskich.

– Moim zdaniem pomocnik z Polski był jednym z najlepszych, jeżeli nie najlepszym zawodnikiem Napoli. Myślę, że strzelony gol może być dobrym podsumowaniem jego występu. Dobra gra na tle Hiszpanów tylko udowadnia, że mówimy o pomocniku bardzo wysokiej klasy, który nie bez przyczyny zbiera tak dobre recenzje w Serie A – przyznał były mistrz świata w rozmowie z Super Expressem.

– Dobra gra Zielińskiego nie jest dziełem przypadku. Obecnie znajduje się w najlepszym wieku dla piłkarza. Od kilku lat cieszy się zaufaniem szkoleniowców. Warto podkreślić, że w tym czasie przez Neapol przewinęło się kilku trenerów i zdaniem każdego z nich Zielińskiemu należało się miejsce w podstawowym składzie. Mam jednak wrażenie, że on jeszcze się rozwinął. W tej chwili jest bezsprzecznie jednym z liderów drużyny – podsumował Marco Tardelli.

Rewanżowy mecz Napoli z FC Barceloną odbędzie się w czwartek 24 lutego w Neapolu. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 21:00.

Źródło: Super Express

Finał Ligi Mistrzów zagrożony? Pojawił się nieoficjalny komunikat UEFA

Mając na uwadze obecną sytuację na wschodzie Europy, wśród piłkarskiej społeczności pojawiły się wątpliwości co do rozegrania finału Ligi Mistrzów, który miał się odbyć w Sankt Petersburgu. Brytyjskie media podają, że istnieje możliwość przeniesienia meczu finałowego na Wembley. W sieci pojawił się także nieoficjalny komunikat władz UEFA.

Powrót Ligi Mistrzów

W zeszłym tygodniu po zimowej przerwie wróciły emocje związane z Ligą Mistrzów. Za nami pierwsze cztery spotkania 1/8 finału Ligi Mistrzów, kolejne cztery zostaną rozegrane dziś i jutro. Najbardziej prestiżowe klubowe rozgrywki w Europie zostaną zakończone 28 maja. To właśnie na tę datę został zaplanowany mecz finałowy, który ma zostać rozegrany w rosyjskim Sankt Petersburgu.

Napięta sytuacja

W ostatnich tygodniach nasilił się konflikt polityczny pomiędzy Rosją i Ukrainą. W polskich mediach pojawiło się dużo głosów, mówiących o tym, iż nasza reprezentacja nie powinna wyjeżdżać do Rosji na marcowe baraże do Mistrzostw Świata. Z kolei uwaga światowych mediów jest skupiona na wspomnianym finale Ligi Mistrzów, który ma zostać rozegrany w Sankt Petersburgu.

Zmiana lokalizacji?

Brytyjskie media przekazują, że rozegranie finału Ligi Mistrzów w pierwotnym położeniu jest zagrożone. Dziennikarze „Daily Star” przekazali, że UEFA – rzekomo – ma rozważać przeniesienie finałowego meczu na Wembley.

– Władze UEFA nie miałyby innego wyboru, jak tylko zmienić miejsce finału, gdyby prezydent Rosji Władimir Putin zagroził inwazją na Ukrainę. Wembley byłoby uważane za alternatywę, zwłaszcza jeśli do finału dotarłyby dwie angielskie drużyny – przekazali dziennikarze „Daily Star”.

Nieoficjalny komunikat

Nowe wieści przekazał także korespondent jednego z londyńskich tabloidów, Dan Kilpatrick. Według jego wiedzy UEFA nie planuje zmieniać miejsca rozegrania finału Ligi Mistrzów. Tak ma brzmieć treść nieoficjalnego oświadczenia UEFA.

– UEFA stale i uważnie monitoruje sytuację. Na chwilę obecną nie ma planów zmiany miejsca rozegrania finału – ma brzmieć treść komunikatu.


źródło: daily star

Mecz z Rosją może zostać przeniesiony do Polski! PZPN rozważa taką możliwość

W przyszłym miesiącu reprezentację Polski czeka arcyważny pojedynek. „Biało-Czerwoni” podejmą Rosję w meczu barażowym o wyjazd na mistrzostwa świata w Katarze. Pierwotnie spotkanie ma się odbyć w Moskwie na stadionie tamtejszego Dynama. PZPN badał jednak możliwość przeniesienia go na „nasz” teren.

Sytuacja polityczna na wschodzie jest bardzo napięta. Wszystko przez stosunki rosyjsko-ukraińskie i konflikt w sprawie niepodległości Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Wladimir Putin w poniedziałkowy wieczór oficjalnie uznał niezależność separatystów, co tylko powiększyło spór.

Jak odbije się to na sporcie?

Polska może i nie jest bezpośrednio zaangażowana w tenże konflikt, lecz pośrednio – jak najbardziej. 24 marca odbędzie się bowiem spotkanie Rosja – Polska, będące pierwszym meczem barażowym o wyjazd na mistrzostwa świata w Katarze.

Wiadomo już, że „Biało-Czerwoni” chcą na wschodzie spędzić jak najmniej czasu. W tym celu zgrupowanie oraz treningi odbywać się będą w Polsce. Do Rosji wyjazd zaplanowano dopiero po południu w przeddzień meczu.

Plan jest taki, aby środowy trening przeprowadzić w Polsce, a po południu polecieć do Rosji. Dzięki temu w środę będziemy mogli odbyć trening w pełnym tego słowa znaczeniu – mówił Jakub Kwiatkowski, cytowany przez „TVP Sport”.

A gdyby… przenieść mecz?

Co ciekawe, „TVP Sport” doszło do bardzo ciekawych informacji. Ze źródeł telewizji wynika, że PZPN na początku lutego badał możliwość przeniesienia spotkania do naszego kraju. W tym celu nieoficjalne kanały rozmawiały z UEFĄ oraz FIFĄ.

I faktycznie – dopuszczone jest przeniesienie spotkania w inną lokalizację. Do tego spełnione muszą być jednak odpowiednie warunki. Przede wszystkim chodzi o bezpieczeństwo w miejscu rozgrywania się meczu. Gdyby więc w sytuacja polityczna w Rosji przybrała na sile, a w Moskwie zrobiłoby się „gorąco” – mecz mógłby być przeniesiony.

Mateusz Miga podaje, że na razie PZPN zamierza przyglądać się więc sytuacji. Gdyby zaistniała taka potrzeba – związek zgłosi chęć do zorganizowania spotkania z Rosją na naszym terenie. Póki co jednak się na to nie zapowiada.

Wisła Kraków kolejny mecz bez zwycięstwa. Brzęczek wziął mikrofon i zwrócił się do kibiców [WIDEO]

W poniedziałek Wisła Kraków zremisowała u siebie z Górnikiem Łęczna 0:0. Po meczu mikrofon do ręki wziął Jerzy Brzęczek, który poprosił kibiców o docenienie postawy piłkarzy, podziękował fanom, za ich obecność i wsparcie oraz zainicjował doping.

Ciężkie czasy nastały

Nie da się zaprzeczyć, że gra Wisły Kraków w ostatnich miesiącach nie zachwyca. Biała Gwiazda wygrała tylko jedno z ośmiu ostatnich spotkań, a przez ten czas zdobyła tylko 5 punktów. Obecnie 13-krotny mistrz Polski zajmuje ostatnią bezpieczną pozycję w ekstraklasowej tabeli i ma tylko oczko przewagi nad znajdującym się w strefie spadkowej Górnikiem Łęczna.

Tydzień temu nowym szkoleniowcem Wisły Kraków został Jerzy Brzęczek. Były selekcjoner reprezentacji Polski szybko doczekał niespodziewanych gości na drużynowym treningu. Grupa kibiców przeprowadziła rozmowę motywacyjną ze sztabem oraz zawodnikami. Nie zabrakło również ostrych i męskich słów.

Miernie, ale chyba zaliczony

W poniedziałek 21 lutego Wisła Kraków rozegrała swoje pierwsze spotkanie z Jerzym Brzęczkiem za sterami. Biała Gwiazda mierzyła się z Górnikiem Łęczna. Mimo dobrego początku podopiecznych byłego selekcjonera reprezentacji Polski, spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Po meczu zawodnicy oraz sztab podeszli pod trybunę dopingową przy Reymonta, a mikrofon do ręki wziął Jerzy Brzęczek. Szkoleniowiec miał dla kibiców specjalną wiadomość.

– Słuchajcie kochani. Dziękujemy za dzisiejszy wieczór i za to wsparcie. Wiem, że nie wszyscy do końca jesteście zadowoleni z tego, iż mamy tylko jeden punkt. Podziękujcie tym chłopakom, bo dali dzisiaj z siebie maksa, a Wy dla nas jesteście bardzo ważnym, dwunastym zawodnikiem. Będziemy pracować nad tym, żebyśmy byli wszyscy zadowoleni i szczęśliwi – powiedział Brzęczek, po czym zaintonował jedną z klubowych przyśpiewek.

Lewandowski nie jest najważniejszą postacią w Bayernie? Były trener „Die Roten” nie ma wątpliwości

Robert Lewandowski od lat stanowi o sile rażenia Bayernu Monachium. Kapitan reprezentacji Polski bije rekord za rekordem i już wkrótce może stać się najlepszym strzelcem w historii Bundesligi. Felix Magath twierdzi jednak, że najważniejszą postacią na Allianz Arena jest inny zawodnik.

Lewandowski jest w trakcie kolejnego wspaniałego sezonu, jeżeli chodzi o osiągnięcia indywidualne. 33-latek zdecydowanie przewodzi klasyfikacji strzelców Bundesligi z 28. trafieniami na swoim koncie. Drugi na liście Patrik Schick strzelił o 8 goli mniej. Niewykluczone, że „Lewy” do końca rozgrywek będzie walczył o pobicie własnego rekordu bramek w jednej kampanii ligowej. Napastnik Bayernu Monachium wyróżnia się także w Lidze Mistrzów, gdzie tylko Sebastien Haller pokonał bramkarzy rywali więcej razy od niego.

Swoją klasę Lewandowski potwierdził podczas ostatniego meczu przeciwko Greuther Furth. „Kleeblätter” do przerwy prowadzili na Allianz Arena i wydawało się, że mistrzowie Niemiec mogą mieć problem z wygraniem kolejnego ligowego spotkania z rzędu. Na pomoc przyszedł kapitan reprezentacji Polski, który strzelił dwie bramki, a Bayern ostatecznie wygrał 4:1.

Lewandowski nie jest najważniejszy

Kontrakt 33-latka z „Die Roten” wygasa już po zakończeniu przyszłego sezonu. Póki co nie wiadomo czy zostanie on przedłużony. Według Felixa Maghata, trenera Bayernu z lat 2004-2007, klub powinien skupić się nad umową innego zawodnika. Były szkoleniowiec uważa, że to Manuel Neuer jest kluczową postacią w szeregach niemieckiej drużyny oraz „darem niebios dla niemieckiego futbolu”.

– Większym problemem dla Bayernu będzie moment, kiedy Manuel Neuer odejdzie – powiedział Maghat w rozmowie z „Kickerem”.

 

Sprawa ataku na autokar Legii Warszawa zakończona. Pseudokibice nie poniosą żadnej kary

W grudniu ubiegłego roku doszło do skandalicznych wydarzeń z udziałem pseudokibiców Legii Warszawa. Po przegranych derbach fani „Wojskowych” zaatakowali autokar z piłkarzami własnego klubu. Jak się okazuje, nikt nie poniesie konsekwencji za tamte wydarzenia.

Przypomnijmy, że do feralnej sytuacji doszło po meczu Wisła Płock – Legia Warszawa. „Nafciarze” pokonali swoich rywali 1:0, tym samym spychając ich do strefy spadkowej. Do dymisji podał się później ówczesny trener mistrzów Polski, Marek Gołębiewski. Nie był to jednak koniec trzęsienia ziemi w szeregach „Wojskowych”.

W drodze powrotnej do Legia Training Center pseudokibice zatrzymali autokar z zawodnikami Legii, a następnie do niego wtargnęli. Poza agresją słowną pojawiła się również ta fizyczna. Najbardziej ucierpieli obcokrajowcy – Mahir Emreli oraz Luquinhas. Obaj piłkarze opuścili już stołeczny klub, a Azer zażądał nawet rozwiązania kontraktu ze względu na tamte wydarzenia.

Winnych brak

Wszystko wskazuje na to, że kibole pozostaną bezkarni. Komenda Stołecznej Policji poinformowała, o zakończeniu czynność po przesłuchaniu świadków.

Kolejne groźby

Legia Warszawa nadal przechodzi przez gigantyczny kryzys. Mistrzowie Polski w rundzie wiosennej rozegrali już trzy mecze, z czego udało im się wygrać tylko jeden, inauguracyjny przeciwko Zagłębiu Lubin. Później przyszła porażka z Wartą Poznań oraz bezbramkowy remis z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. Podczas ostatniego z wymienionych spotkań rozgoryczeni kibice „Wojskowych” przypomnieli swoim piłkarzom o wydarzeniach z grudnia.

– Czy przypomnieć wam szmaciarze o rozmowie w autokarze – można było usłyszeć z sektora gości.

Poważny konflikt w Marsylii. Władze muszą wybrać – albo Milik, albo Sampaoli

Arkadiusz Milik przeżywa obecnie świetny okres w Olympique Marsylii. Polak strzela gola za golem, lecz sielanka trwa tylko na murawie. Poza boiskiem rośnie bowiem konflikt, który może zdecydować o przyszłości naszego snajpera lub… Jorge Sampaolego!

Mimo początkowych problemów 27-latek w tym sezonie nastrzelał sporo bramek. W 24 występach dla OM uzbierał ich aż 16. Niestety to nadal nie przekonuje Jorge Sampaolego, który najchętniej pozbyłby się naszego rodaka.

Eskalacja konfliktu

Pomiędzy panami ewidentnie nie ma chemii. Gdy była okazja, to Argentyńczyk sadzał Milika na ławce. Gdy jednak Polak pokazywał, że łapie formę, to szkoleniowiec nie miał wymówek. Z tego powodu w ostatnim czasie snajper ponownie zawitał w składzie Marsylii. Głównie jednak meldował się z ławki rezerwowych, za co ma duże pretensje do szkoleniowca. Włoscy dziennikarze sugerują nawet, że w najbliższym czasie władze OM będą musiały podjąć ważną decyzję.

– W sytuacji Sampaoliego i Milika doszliśmy do punktu, z którego nie ma powrotu. Pablo Longoria będzie zmuszony wybrać między piłkarzem a trenerem – czytamy na calciomercato.com.

Niewykluczone, że w wyniku konfliktu oberwie się… Milikowi. Polaka jeszcze zimą łączono ze zmianą klubu, ale ostatecznie pozostał na Stade Velodrome. Niewykluczone, że dobra forma pozwoli mu pozostać w Marsylii również w przyszłym sezonie, lecz obecnie wydaje się stać na gorszej pozycji.

Zamieszanie wokół piłkarza Legii Warszawa. Aleksandar Vuković odesłał zawodnika do rezerw?

Problemy Legii Warszawa wydają się nie mieć końca. W mediach pojawiła się informacja, o zesłaniu do rezerw jednego z piłkarzy pierwszego zespołu. Nie ma co do tego jednak pewności, gdyż Sebastian Staszewski z „Interii” oraz Marcin Szymczyk z portalu „legia.net” przekazali nieco inne doniesienia w tej sprawie.

Sezon 2021/2022 nie układa się po myśli władz, sztabu, piłkarzy oraz kibiców Legii Warszawa. Pomimo całkiem udanej przygody w europejskich pucharach piłkarzom Legii całkowicie nie idzie na krajowym podwórku. W pozostałej części sezonu Legia będzie musiała walczyć o utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie.

Co z Mucim?

W kadrze pierwszego zespołu Legii zaczęły się także pojawiać problemy dyscyplinarne, tak przynajmniej wynika z doniesień portalu „legionisci.com”. Z opublikowanych informacji dowiadujemy się, że trener Vuković miał zesłać do rezerw Ernesta Muciego.

Albańczyk nie znalazł się w kadrze pierwszego zespołu na ostatni mecz przeciwko Termalice. Ponadto miał on rozpocząć niedzielny sparing z Wigrami Suwałki od pierwszej minuty (wraz z piłkarzami pierwszego zespołu), jednak w ostatnim momencie trener Vuković zdecydował się dopuścić go do gry dopiero w drugiej połowie meczu (wraz z piłkarzami rezerw).

– Albański zawodnik awizowany był do gry od pierwszej minuty w niedzielnym sparingu z Wigrami Suwałki. Decyzją sztabu szkoleniowego, na boisku pojawił się jednak dopiero w drugiej części, razem z zespołem rezerw – czytamy na portalu „legionisci.com”

– Sytuacja ta nie była spowodowana urazem ani problemami zdrowotnymi piłkarza. Wszystko wskazuje na to, że decyzja Aleksandara Vukovicia dotycząca odsunięcia zawodnika związana jest z kwestiami sportowymi i podejściem piłkarza do obowiązków w ostatnich dniach – czytamy dalej.

Zdementowane informacje

Nieco inne informacje w tej sprawie ma Sebastian Staszewski. Zdaniem dziennikarza Interii zesłanie Muciego do rezerw jest nieprawdą. Albańczyk nadal ma trenować pod okiem Vukovicia. Podobnego zdania jest Marcin Szymczyk z serwisu „legia.net”.

Ernest Muci trafił do Legii Warszawa w lutym 2021 roku. W sezonie 2020/2021 był powoli wprowadzany do nowego zespołu i na wiosnę zagrał w zaledwie 7 spotkaniach. Od początku tego sezonu Albańczyk już regularnie gra w zespole mistrza Polski. W sumie 20-latek uzbierał 29 spotkań, w których zdobył 5 bramek.


źródło: legionisci.com

Lukas Podolski odpowiedział Krzysztofowi Stanowskiemu. „Ty się lepiej Najmanem zajmij”

Nie milkną echa kontrowersyjnej sytuacji z niedzielnego meczu Górnika Zabrze z Rakowem Częstochowa. W dyskusję na Twitterze z Krzysztofem Stanowskim wdał się piłkarz Górnika, Lukas Podolski.

W niedzielę rozegrano 3 spotkania w ramach 22. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Jednym z nich była potyczka Górnika Zabrze z Rakowem Częstochowa, która zakończyła się remisem 1:1. Piłkarze gospodarzy byli o włos od zgarnięcia pełnej puli punktów. Na przeszkodzie stanął jednak VAR.

W doliczonym czasie gry Bartosz Nowak trafił do siatki Rakowa Częstochowa i wyprowadził Górnik na prowadzenie. Jak się później okazało, bramka – zdaniem VAR – została zdobyta w nieprawidłowy sposób. Mianowicie sędziowie dopatrzyli się spalonego.

Rozgoryczenia takim obrotem spraw nie kryli nie tylko kibice Górnika, ale także piłkarze i sztab zespołu. Trener Jan Urban wprost powiedział, że jego drużyna przegrała mecz przez sędziego VAR. Z kolei Lukas Podolski w jednym z wywiadów przedstawił kilka problemów związanych ogólnie z całym system VAR.

Na temat anulowanej bramki pojawiło się mnóstwo dyskusji na Twittterze. W jednej z nich uczestniczył Krzysztof Stanowski, który odpowiedział jednemu z kibiców Górnika Zabrze. Niedługo później dziennikarzowi odpowiedział Lukas Podolski.


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.