NEWSY I WIDEO

Polacy zadomowili się w Oberlidze. „W Polsce próbowano nam zapłacić przeterminowanym gulaszem” [WYWIAD]

Młodzi polscy piłkarze wyjeżdżają za granicę po jednej udanej rundzie w Ekstraklasie. Okazuje się jednak, że exodus Polaków nie ogranicza się tylko do najwyższej ligi. Ciekawym przykładem jest niemiecka Oberliga (piąty poziom). O szczegółach i zapleczu organizacyjnym w tych rozgrywkach porozmawialiśmy z Sebastianem Jaroszem.

Szybko opuszczają Ekstraklasę

Polscy zawodnicy wyjeżdżają do zagranicznych lig po zaledwie jednej udanej rundzie w Ekstraklasie. Europejskie kluby bardzo wnikliwie obserwują nasz rynek, przez co piłkarze wychodzący ponad przeciętną ligową mogą liczyć na transfer do innego kraju. Taka sytuacja ma swoje plusy i minusy. Przez masową „ucieczkę” polskich zawodników za granicę, słabnie średnia ligowa. Tacy piłkarze są drodzy w utrzymaniu, dlatego kluby w ich miejsce najczęściej sprowadzają obcokrajowców.

Jako przykład niech posłuży Mateusz Praszelik, który w PKO Ekstraklasie zaliczył 46 spotkań, notując przy tym 5 trafień oraz 9 asyst. Ofensywny pomocnik zimą 2022 roku zmienił Śląska Wrocław na włoski Hellas Verona. Jest to w pełni zrozumiałe. Oprócz poziomu sportowego wystarczy spojrzeć na zdjęcia z miasta ze sztuki „Romeo i Julia”.

Zaletami, jakie można przypisać do tak szybkiej sprzedaży polskich piłkarzy, jest zarobek polskich klubów i możliwość rozwoju młodych zawodników w innym środowisku. Przykładowy Mateusz Praszelik może poznać kulturę gry w innym kraju, a przy okazji jego były klub zarobi na nim konkretne pieniądze, które mogą zostać zainwestowane w akademię. Doskonale wiemy jednak, jak polskie zespoły potrafią „przepalać” pieniądze, ale to już temat na inną dyskusję.

Wyjeżdżają też z niższych lig

Exodus Polaków nie ogranicza się jednak tylko do Ekstraklasy. Biało-Czerwoni coraz częściej decydują się na wyjazd do niższych lig z zagranicy. Ciekawym przykładem jest niemiecka NOFV-Oberliga Nord, w której występuje 19 zespołów. W ośmiu z nich gra przynajmniej jeden Polak. Oto pełne zestawienie Biało-Czerwonych w poszczególnych klubach tych rozgrywek (według danych Transfermarkt):

MSV 1919 Neuruppin (1 Polak)

  • Andrzej Malik (22 lata, za granicą od stycznia 2022 roku)

1.FC Lok Stendal (2)

  • Mateusz Złotogórski (24 lata, za granicą od sierpnia 2021 roku)
  • Adam Wolak (24 lata, za granicą od sierpnia 2021 roku)

SV Victoria Seelow (4)

  • Artur Tumaszyk (31 lat, za granicą od lipca 2018 roku)
  • Dawid Jankowski (30 lat, za granicą od stycznia 2012 roku)
  • Gracjan Horoszkiewicz (27 lat, za granicą od marca 2017 roku z 3-miesięczną przerwą na grę w Bałtyku Gdynia w okresie 2.09.2019 – 1.01.2020)
  • Eligiusz Krzeptowski (25 lat, brak danych)

Rostocker FC 1895 (1)

  • Aviv Bitton (20 lat, piłkarz z Izraela z polskim paszportem, w Niemczech od stycznia 2022 roku)

Blau-Weiß 90 Berlin (1)

  • Elias Burda (19 lat, paszport polski i niemiecki, brak danych o tym, kiedy wyjechał)

TSG Neustrelitz (5)

  • Piotr Delner (19 lat, za granicą od lipca 2021 roku)
  • Przemysław Przysowa (28 lat, za granicą od sierpnia 2021 roku)
  • Artur Bednarczyk (31 lat, za granicą od sierpnia 2019 roku)
  • Oskar Fijałkowski (27 lat, za granicą od stycznia 2018 roku)
  • Sebastian Jarosz (22 lata, za granicą od października 2021)

Torgelower FC Greif (14)

  • Paweł Bielecki (29 lat, za granicą pierwszy raz grał od lipca 2013 roku – trwało to pięć miesięcy, drugie podejście do ligi niemieckiej zaliczył w styczniu 2018 roku i trwa w niej do dziś)
  • Adrian Skorb (26 lat, za granicą od lipca 2020 roku)
  • Marcin Miśta (38 lat, za granicą od stycznia 2009 roku, kapitan zespołu)
  • Jakub Hilicki (24 lata, za granicą od lipca 2018 roku)
  • Mateusz Sobolczyk (30 lat, za granicą od sierpnia 2013 roku)
  • Mateusz Kosacki (26 lat, za granicą od lipca 2021 roku)
  • Jakub Klimko (26 lat, za granicą od stycznia 2017 roku)
  • Kacper Flasza (brak danych)
  • Marcin Juszczak (30 lat, za granicą od lipca 2013 roku)
  • Patryk Galoch (27 lat, za granicą od lipca 2015 roku)
  • Mikołaj Midzio (22 lata, za granicą od stycznia 2022 roku)
  • Przemysław Brzeziański (29 lat, za granicą od lipca 2021 roku)
  • Kamil Zieliński (27 lat, za granicą od lipca 2016 roku z półroczną przerwą na grę w Stilonie Gorzów Wielkopolski)
  • Maciej Ropiejko (35 lat, za granicą od września 2018 roku)

Trenerem Torgelower FC Greif jest Polak, Dariusz Buciński, który w przeszłości występował jako piłkarz w niższych ligach niemieckich.

Jak to wygląda od środka?

Okazuje się więc, że z Polski można się wyrwać, grając w niższych rozgrywkach. Poziom piątej ligi niemieckiej może nie brzmieć spektakularnie, jednak piłkarze chwalą sobie w tych klubach znacznie większy profesjonalizm. O tym, jak wygląda sytuacja w jednym z zespołów NOFV-Oberligi Nord porozmawialiśmy z Sebastianem Jaroszem. 22-latek, który piłkarsko wychował się w akademii Lecha Poznań, obecnie reprezentuje barwy TSG Neustrelitz.

Adam Dworak (Ekstraklasa Trolls): Co spowodowało, że chciałeś opuścić Polskę? Dlaczego akurat Oberliga?

Sebastian Jarosz (TSG Neustrelitz): Chciałem opuścić Polskę, ponieważ czułem, że muszę spróbować czegoś nowego. Poznać inną filozofię gry, żeby się rozwinąć. Z różnych źródeł słyszałem o tym, jak wygląda piłka w Niemczech i postanowiłem spróbować. Zmieniłem agencję menedżerską na FutNat, która dała mi możliwość wyjazdu na testy. Spodobałem się drużynie, chcieli podpisać ze mną kontrakt.

Przypuśćmy, że jestem piłkarzem z niższej ligi polskiej. Jak wygląda taki proces transferu do piątej ligi niemieckiej?

Tym akurat zajmowała się moja agencja, ale z tego, co wiem, kwestia przerejestrowania oraz doprowadzenia transferu do końca nie jest specjalnie skomplikowana.

Jak wygląda zaplecze TSG Neustrelitz? Mógłbyś, proszę porównać twój klub do któregoś poziomu ligowego w Polsce?

Ciężko porównać do konkretnego poziomu, ponieważ w Polsce są kluby, które stabilnie funkcjonują w trzeciej lidze i są też kluby niekoniecznie stabilne w wyższych ligach. Zespół, w którym obecnie się znajduję, jest dobrze zorganizowany oraz ma zaplecze, by awansować do wyższej ligi. Miasto żyje klubem, mamy kameralny stadion. Jeżeli chodzi o sztab, wygląda to podobnie jak w Polsce. Trener, drugi trener, motoryczny, dwóch ludzi od sprzętu, kierownik i „fizjo”.

A jak to wygląda jeśli chodzi o finanse?

Porównując ze sobą Polskę i Niemcy, klub klubowi nie równy, jeżeli chodzi o poziom finansowy. TSG Neustrelitz jest klubem stabilnym finansowo i nie ma jakichś nieprzyjemnych sytuacji związanych z finansami, co w Polsce – grając w niższej lidze się zdarzało. Na myśl przychodzi mi sytuacja, gdy grając w trzeciej lidze, klub zalegał półtora miesiąca z wynagrodzeniem. Poszliśmy do zarządu po pieniądze, a wróciliśmy z gulaszem i to w dodatku przeterminowanym (śmiech).

Jaka jest różnica czysto piłkarska pomiędzy tymi poziomami?

To, co rzuca się w oczy na początku, to wysokie tempo. Szybkie konstruowanie akcji, co przekłada się na dużo sytuacji bramkowych. Rzadko kiedy mecz z perspektywy kibica jest nudny. Gra tutaj jest bardzo agresywna, a sędziowie często na to przyzwalają. Można również zobaczyć, że zespoły dążą do szybkiego konstruowania akcji, co przekłada się na wiele sytuacji bramkowych w meczu. Organizacja gry w pierwszej lidze w Polsce jest być może na wyższym poziomie, aczkolwiek czysto pilkarsko są tu zawodnicy z niezłą przeszłością w wyższych ligach i z dużą jakością.

Podoba mi się to, że jest duże przyzwolenie na pojedynki „1 na 1”. Nawet jak nie zawsze to wychodzi, to wymagają, byś próbował, co w Polsce czasem kończy się to reprymendą czy to ze strony zawodników, czy trenerów. Treningi również są na dużej intensywności i nikt nie odkłada nogi.

Jakie jest twoje piłkarskie marzenie?

Na ten moment chcę po prostu jak najlepiej grać i cieszyć się z tego, co przyniesie życie. Zobaczymy. Oczywiście mam swoje indywidualne i zespołowe cele oraz marzenia, ale zachowam je dla siebie. Wolę nie narzucać sobie dodatkowej presji, co w przeszłości często było moim błędem. Teraz podchodzę z większym luzem i widzę tego efekty.

Urodził się w Rosji, obecnie mieszka w Polsce. Piłkarz Legii stara się o polski paszport

Ramil Mustafaev ubiega się o polski paszport. Obecny piłkarz Legii Warszawa, choć urodził się w Rosji, to od wielu lat mieszka w Polsce. Mimo to w przeszłości deklarował, że bardziej czuje się Rosjaninem, niż Polakiem.

20 grudnia 2003 roku na świat przyszedł Ramil Mustafaev. Choć urodził się w rosyjskiej Machaczkale, to większość swojego życia przeżył w Polsce. W przeszłości występował w takich klubach jak m.in. GKP Targówek, Talent Warszawa, czy Stal Rzeszów. Z tego ostatniego klubu trafił do Legii Warszawa w styczniu 2022 roku. Obecnie występuje jedynie w rezerwach.

Starania o paszport

Rosyjski portal „matchtv.ru” przekazał, że 18-latek ubiega się o polski paszport. Informacja miała pochodzić od jednego z polskich dziennikarzy. Co ciekawe, prędzej Mustafaev miał otrzymać propozycję gry w reprezentacji Azerbejdżanu.

– Ramil jest dobrze traktowany w Warszawie, nikt go nie obraża, nikt na niego nie gwiżdże. Kibice Legii nie patrzą na jego paszport, bo wiedzą, że przyjechał do Polski jako dziecko, tutaj się wychował. Ponadto Mustafayev złożył już wniosek o polskie obywatelstwo. Kiedy otrzyma nowy paszport? Jeszcze nie wiadomo – czytamy na „matchtv.ru”.

Kiedy we wrześniu 2020 roku Mustafaev dołączył do Stali Rzeszów, to w jednym z wywiadów przyznał, że czuje się bardziej Rosjaninem niż Polakiem. – Zdecydowaną większość mojego życia spędziłem w Polsce, ale jednak bardziej czuję się Rosjaninem. To tam się urodziłem i stamtąd pochodzę – mówił Mustafaev.


źródło: matchtv.ru, sport.pl, stalrzeszow.pl

Piłkarze Atletico i City starli się też po meczu. W tunelu interweniowała policja [WIDEO]

Końcówka meczu ćwierćfinałowego Ligi Mistrzów pomiędzy Atletico Madryt a Manchesterem City zakończyła się wielką awanturą. Zawodnicy starli się ze sobą na murawie, ale nie tylko. Do kolejnych przepychanek doszło również w tunelu, prowadzącym do szatni. 

Spięcia rozpoczęły się w okolicy 90. minut po brutalnym faulu na Philu Fodenie. Z boiska wyleciał wówczas Felipe i posypały się żółte kartki dla innych piłkarzy. Kartonik zarobił przy okazji Diego Simeone.

https://twitter.com/LiveScoreIE/status/1514346214006960136?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1514346214006960136%7Ctwgr%5E%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=https%3A%2F%2Fweszlo.com%2F2022%2F04%2F13%2Fawantura-w-tunelu-atletico-manchester-city%2F

Walka trwała

Na tym jednak się nie skończyło. Po ostatnim gwizdku dalej było gorąco między piłkarzami obu ekip. Do kolejnego starcia doszło w tunelu, którym zawodnicy zmierzali do szatni. Doszło w nim do kłótni między Jackiem Grealishiem i Stefanem Saviciem.

Swoje trzy grosze dorzucił również Sime Vrsaljko, który najpierw rzucił butem w stronę zawodników Manchester, a następnie próbował ich opluć. Chorwata powstrzymywali koledzy z drużyny. Ostatecznie do akcji wkroczyła policja, która rozdzieliła rozwścieczone strony.

Finałowy turniej Ligi Narodów w Polsce? PZPN zgłosił chęć organizacji imprezy

Finałowy turniej Ligi Narodów zostanie rozegrany w Polsce? PZPN zgłosił chęć organizacji w 2023 roku. Podobne plany mają także nasi grupowi rywale. 

Reprezentacja Polski rozpocznie niebawem zmagania w Lidze Narodów. W czerwcu „Biało-Czerwonych” spotkają spotkania z Belgią (dwa razy), Holandią i Walią. Następne spotkania czekają nas we wrześniu (rewanże).

Zajęcie pierwszego miejsce w grupie oznacza awans do turnieju finałowego. Druga i trzecia pozycja to natomiast utrzymanie w Dywizji A. Zajęcie ostatniego miejsca równa się z kolei ze spadkiem do Dywizji B.

Grupa organizatorów

UEFA ogłosiła w czwartek kraje, które ubiegają się o zorganizowanie turnieju finałowego Ligi Narodów w 2023 roku. Wśród kandydatów znalazła się Polska oraz… grupowi rywale, a więc Belgia, Holandia i Walia.

Kraje mają teraz czas do 5 października na złożenie potrzebnych dokumentów. UEFA wybierze organizatora na początku stycznia.

Atletico Madryt okradzione z rzutu karnego? Ewidentny faul Cancelo [WIDEO]

Mecz Atletico Madryt z Manchesterem City (0-0) nie obfitował w gole, ale za to dostarczył sporo emocji. Niestety w spotkaniu nie brakowało „brudnej” i wyrachowanej gry. W jednej z akcji mistrzowie Hiszpanii powinni nawet otrzymać rzut karny po faulu Joao Cancelo. 

Portugalczyk ostro potraktował Angela Correę we własnej „szesnastce”. Nie dość, że złapał i przytrzymał go w okolicach twarzy, to jeszcze zamiast w piłkę trafił w nogi Argentyńczyka.

W sumie w spotkaniu pokazano aż 10 żółtych kartek. Ostatecznie do półfinału Ligi Mistrzów przeszedł Manchester City (1-0 w dwumeczu). Rywalem „Obywateli” będzie Real Madryt.

Nagelsmann rozbity po kompromitacji Bayernu w LM. „Rozmawiał z psychologiem”

Przygoda Juliana Nagelsmanna z Bayernem Monachium nie przebiega tak, jak wyobrażano to sobie na początku. 34-latka mocno dotknęła krytyka, jaka na niego spadła oraz ostatnie niepowodzenia. „Bild” zdradził, że na środowym treningu Bawarczyków szkoleniowiec wydawał się być nieobecny. 

Bayern Monachium we wtorek pożegnał się z Ligą Mistrzów. W ćwierćfinale „Die Roten” musieli uznać wyższość Villarrealu (1-2 w dwumeczu). Tym samym Bawarczykom do wygrania została jedynie Bundesliga.

Jest o czym myśleć

Bieżący sezon w wykonaniu Bayernu jest generalnie nie najlepszy. Wśród kibiców i dziennikarzy już słychać, że Nagelsmann nie odnajduje się w tak wielkim klubie. Według „Bilda” szczególnie szkoleniowca zabolała jednak porażka w Lidze Mistrzów.

– Julian Nagelsmann oraz Benjamin Glueck jako ostatni opuścili wczoraj Allianz Arenę (tuż po godzinie 1:00). Trener i jego wideo analityk nie chcąc tracić czasu, od razu rozpoczęli pracę nad spotkaniem. Przygotowano fragmenty wideo z gry FCB oraz przemówienie do zespołu – cytuje Gabriel Stach.

– Dziś nad ranem Nagelsmann wyraźnie przygnębiony pojawił się przy Saebener Strasse. W południe, po treningu dla rezerwowych, trener rozmawiał przez dłuższy czas z psychologiem Dr. Pelką, po czym w milczeniu przez około 10 minut przechadzał się boso po murawie – dodaje.

– Nagelsmann był wyraźnie wycofany i milczący – nigdy dotąd nie widziano takiego zachowania u Nagelsmanna – podsumował.

 

Lekarz reprezentacji Polski: „Glik jest niezwykłym przypadkiem. Do niego podchodzimy inaczej”

Jacek Jaroszewski udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu. Lekarz reprezentacji Polski zdradził kulisy występu Kamila Glika przeciwko Szwecji. Obrońca Biało-Czerwonych całe spotkanie zmagał się z kontuzją.

Niezwykły przypadek Kamila Glika

Kamil Glik wystąpił w meczu ze Szwecją z kontuzją. Uraz pogłębił się po kilku minutach spotkania. Doświadczony obrońca zagrał jednak do samego końca. Lekarz reprezentacji Polski opowiedział o kulisach występu 34-letniego stopera.

– Glik jest niezwykłym „przypadkiem”. Ze Szkocją mocno naderwał mięsień dwugłowy uda. W normalnych okolicznościach zawodnik wypada na trzy tygodnie, a sztab informuje selekcjonera, że nie ma szans na udział w meczu po pięciu dniach. Ale Kamil jest ulepiony z innej gliny. Do niego, w sytuacjach związanych z jego urazami, podchodzimy inaczej – powiedział Jacek Jaroszewski.

– Po powrocie ze Szkocji chciałem go wziąć na badanie USG, żeby wiedzieć, w jakim stopniu jest naderwany mięsień. Byłem przekonany, że gdzieś między 10 a 30 procent, ale chciałem dokładnie sprawdzić. Usłyszałem tylko: „Doki, po co ta cała diagnostyka i informacja, skoro i tak planuję grać ze Szwecją” – dodał.

– Testem był ostatni trening i na nim Kamil wyglądał znośnie. W piątej minucie barażu uraz w pełni się odnowił. Michał Helik był przygotowany do wejścia na boisku, my obserwowaliśmy Kamila. A on cały czas pokazywał, że daje radę. W przerwie usłyszałem: „Doki, nie jest dobrze, ale gram dalej”. Wykorzystaliśmy wszystkie sposoby wyłączenia bólu i było widać, że Kamil cierpi, ale nadąża. W ogóle w przerwie sytuacja była niewesoła – na urazy narzekali też Bartek Bereszyński i Krystian Bielik. Powiedziałem trenerowi, że w każdej chwili może być konieczna zmiana. Wszyscy dograli do końca – podsumował lekarz kadry Biało-Czerwonych.

Zobacz również: Lewandowski mógł ominąć mecz ze Szwecją. „Występ był realnie zagrożony”

Źródło: Przegląd Sportowy

Lewandowski mógł ominąć mecz ze Szwecją. „Występ był realnie zagrożony”

Lekarz reprezentacji Polski udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu. Jacek Jaroszewski zdradził, że niewiele zabrakło, aby Robert Lewandowski nie zagrał w finale baraży przeciwko Szwecji.

„Lewy” mógł nie zagrać w kluczowym spotkaniu

Robert Lewandowski strzelił jedną z dwóch bramek w meczu Polska – Szwecja (2:0). Biało-Czerwoni mogli jednak wystąpić bez swojego kapitana. O szczegółach poinformował Jacek Jaroszewski, który udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu.

– Dzień przed spotkaniem w Glasgow z treningu zszedł Robert Lewandowski, jego występ ze Szwecją był realnie zagrożony. Przy ostatnim strzale naciągnął więzadło poboczne w kolanie – zdradził lekarz reprezentacji Polski.

– Przez kolejne dni miał zakaz uderzania piłki prawą nogą. Na baraż wyszedł, choć nie było to takie pewne. Fizjoterapeuci wykonali świetną robotę, wzorowo ułożyła się współpraca sztabu medycznego z selekcjonerem, który rozumiał potrzebę szerokich indywidualizacji treningów u wszystkich zawodników mających kłopoty zdrowotne – dodał Jacek Jaroszewski.

Zobacz również: Optymizm lekarza reprezentacji Polski ws. Jakuba Modera. „Ma szansę pojechać na mundial”

Źródło: Przegląd Sportowy

Wisła Kraków: Współpracownicy, sponsorzy i trener gotowi zostać z klubem po ewentualnym spadku

Dawid Błaszczykowski wypowiedział się na temat przyszłości Jerzego Brzęczka podczas środowego spotkania z mediami. Prezes Wisły Kraków zdradził, że były selekcjoner zadeklarował swoją chęć do pozostania nawet w przypadku degradacji do pierwszej ligi.

Trudna sytuacja w lidze

Krakowianie w poprzedniej kolejce rozbili u siebie Górnik Zabrze (4:1), jednak wciąż muszą walczyć o przetrwanie. Biała Gwiazda zajmuje 16. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Podopieczni Jerzego Brzęczka uzbierali 28 punktów w 28 spotkań. Do bezpiecznej strefy Wiślakom brakuje trzech punktów (15. lokatę zajmuje Zagłębie Lubin z 31 punktami na koncie).

Deklaracja Brzęczka

Prezes Wisły Kraków opowiedział o deklaracji Jerzego Brzęczka w przypadku degradacji do pierwszej ligi. Dawid Błaszczykowski zdradził, że były selekcjoner jest gotowy zostać w klubie z ulicy Reymonta.

– Trener Brzęczek zadeklarował, że nawet jeśli spadniemy do pierwszej ligi, to jest gotowy zostać. Ja ze swojej strony chciałbym dodać, że również chciałbym, żeby trener został nawet jeśli – nie daj Boże – spadniemy – powiedział prezes Białej Gwiazdy.

Sponsorzy, współpracownicy i budżet

Dawid Błaszczykowski dodał również, że wszyscy współwłaściciele oraz większość sponsorów zostanie z Wisłą Kraków w przypadku spadku. Nie ma także większych obaw w sprawie budżetu Białej Gwiazdy.

– Należy im się za to wielki szacunek. W trakcie dotychczasowej współpracy wypracowaliśmy sobie biznesowe zaufanie i ci ludzie nadal chcą z nami być. Niedawno czytałem artykuł prasowy na temat budżetów klubów w pierwszej lidze. Nie wiem, jak bardzo te dane są prawdziwe, ale dowiedziałem się, że budżet Widzewa wynosi 15 milionów złotych, a Miedź Legnica ma około 11 milionów. Nasz budżet na pewno się zmniejszy po ewentualnym spadku, ale na pewno nie będzie niższy niż te kwoty, o których mowa w przypadku Miedzi – podsumował prezes Wisły.

Źródło: Sport.pl

Wysokie ceny dotknęły Wisłę Kraków. Prawie milion złotych za rachunki w okresie zimowym

W ostatnich miesiącach ceny idą znacznie w górę. Przedstawiciel Wisły Kraków ujawnił, ile klub zapłacił za korzystanie z gazu w okresie zimowym. Kwota zwala z nóg.

Wysokie rachunki

Podwyżka cen dotknęła także kluby sportowe. Wzrosty opłat za prąd i gaz są teraz zdecydowanie większe, niż chociażby rok temu. Prezes Wisły Kraków opowiedział o rachunkach za gaz w zimowym okresie. Ich wartość jest bardzo wysoka.

– Za okres od grudnia do lutego otrzymaliśmy rachunek w wysokości 920 tysięcy złotych. Za sam styczeń wyniosło 400 tysięcy – powiedział Dawid Błaszczykowski na środowym briefingu prasowym.

Kolejne zaskoczenie

Okazało się, że to nie jedyne finansowe zaskoczenie dla Białej Gwiazdy. Wisła Kraków miała otrzymać od tureckiego Altay SK część kwoty za transfer Mateusza Lisa.

– Przelew nie przyszedł. Kolejna, ostatnia rata zaplanowana jest na kwiecień. Łącznie chodzi o 600 tysięcy euro. Wisła wystąpiła już w tej sprawie do FIFA. Tam będzie dochodziła sprawiedliwości – przekazał Mateusz Miga z TVP Sport.

Wisła Kraków jeszcze niedawno zmagała się z ogromnymi problemami finansowymi. Ich sytuacja w kasie klubowej się poprawiła, jednak klub przeżywa kryzys sportowy. Biała Gwiazda zajmuje 16. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Podopieczni Jerzego Brzęczka uzbierali 28 punktów w 28 spotkań. Do bezpiecznej strefy Wiślakom brakuje trzech punktów (15. lokatę zajmuje Zagłębie Lubin z 31 punktami na koncie).

Źródło: TVP Sport

Paulo Sousa wściekły na brazylijskich dziennikarzy. „Nie wydaje mi się to przejawem szacunku”

Paulo Sousa wyraził swoje niezadowolenie z powodu pojawiających się w brazylijskich mediach plotek o możliwej zmianie trenera. Portugalski szkoleniowiec powiedział o przejawie braku szacunku.

Przygoda Paulo Sousy w brazylijskim Flamengo nie rozpoczęła się najlepiej. Flamengo pod wodzą nowego szkoleniowca przegrało starcie o Superpuchar Brazylii. Ponadto podopieczni Sousy nie zdołali zwyciężyć rozgrywek o mistrzostwo stanu Rio De Janeiro. Na domiar złego piłkarze Flamengo nie potrafili także zwyciężyć na inaugurację nowego sezonu Serie A. W pierwszej kolejce jedynie zremisowali 1:1 z Atletico Goianiense.

Sousa krytykuje media

Na poprawę nastrojów Flamengo zdołało odnieść zwycięstwo w drugiej kolejce Copa Libertadores. Minionej mocy Brazylijczycy pokonali argentyński klub Talleres Cordoba 3:1. Na pomeczowej konferencji prasowej Paulo Sousa skrytykował dziennikarzy. Ostatnio w brazylijskich mediach pojawiła się informacja o możliwym powrocie Jorge Jesusa.

– Musimy zrozumieć, że to normalne, że kibice okazują komuś swoją sympatię. Natomiast nie jest normalne to, że posiada się z góry nastawienie A lub B do trenera A, czy zawodnika B. Nie wydaje mi się to przejawem szacunku także, jeśli chodzi o prasę. Ale to nas nie dotyczy. Jesteśmy drużyną, która od samego początku jasno określiła ideę gry – skomentował Paulo Sousa.


źródło: flamengo.com.pl

Mario Gomez krytykuje Lewandowskiego. „Jest zbyt samolubny w kwestii własnej przyszłości”

Po opadnięciu Bayernu Monachium z Ligi Mistrzów posypało się wiele gorzkich słów w kierunku zespołu Juliana Nagelsmanna. Oberwał także Robert Lewandowski. Zdaniem Mario Gomeza ostatnie plotki dotyczące transferu polskiego napastnika mogły źle wpłynąć na nastroje w szatni.

Bayern Monachium poległ w pierwszym meczu z Villarreal 0-1. Wiele osób uznało ten wynik za wypadek przy pracy i uważało, że w rewanżu na własnym obiekcie Bayern spokojnie odrobi straty. Tak się jednak nie stało. Mocno defensywnie grający Hiszpanie postawili ogromny opór Bawarczykom. Ostatecznie rewanżowy pojedynek zakończył się remisem 1-1. Tym samym Villarreal awansował do półfinału Ligi Mistrzów, a zespół Juliana Nagelsmanna pożegnał się z rozgrywkami.

Lewandowski skrytykowany

W ostatnich dniach wiele mówiło się na temat przyszłości Roberta Lewandowskiego. W mediach pojawiła się informacja o możliwym transferze do FC Barcelony. Po wczorajszym meczu Mario Gomez, były piłkarz Bayernu, stwierdził, że ostatnie doniesienia mediów mogły mieć zły wpływ na zespół.

– Osobiście uważam, że jest świetnym napastnikiem. Ale biorąc pod uwagę ogólną sytuację, jest zbyt samolubny w kwestii własnej przyszłości – ocenił Mario Gomez, cytowany przez „sport.pl”.

– Myślę, że te wszystkie destrukcyjne pożary wpływają niekorzystnie na zespół – dodał Niemiec.


źródło: sport.pl

Optymizm lekarza reprezentacji Polski ws. Jakuba Modera. „Ma szansę pojechać na mundial”

Jakub Moder doznał poważnej kontuzji, która wyklucza go z gry na kilka miesięcy. Lekarz reprezentacji Polski jest jednak optymistą. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” przekazał, że istnieje szansa, by Moder pojechał na Mundial, który zostanie rozegrany jesienią tego roku.

Ogromny pech spotkał Jakuba Modera. W pierwszym meczu po powrocie ze zgrupowania reprezentacji Polski nie znalazł się w wyjściowym składzie Brighton na mecz z Norwich. Na murawę wszedł w drugiej połowie i już po kilku minutach musiał ją opuścić. 23-latek zerwał więzadła krzyżowe.

Długa rehabilitacja

Na powrót po zerwaniu więzadeł krzyżowych trzeba czekać kilka długich miesięcy. W tym czasie piłkarz musi wykonywać ciężką pracę podczas rehabilitacji. Postęp w tym procesie w znacznej mierze determinuje czas, po którym piłkarz będzie mógł wrócić do gry. Znaczącym czynnikiem wpływającym na czas rekonwalescencji jest także wybór rodzaju operacji. Zdaniem lekarza reprezentacji Polski, Jacka Jaroszewskiego, wybrana opcja przez Jakuba Modera powinna pozwolić mu na powrót do zdrowia po około sześciu miesiącah.

– Doznał jednego z gorszych urazów, jeśli chodzi o czas leczenia i rehabilitacji. Metoda, którą będzie operowany – z użyciem przeszczepu pobranego z więzadła rzepki – pozwala wrócić do gry po pół roku – ocenił Jacek Jaroszewski.

– Warunkiem powrotu po sześciu miesiącach jest kompleksowa praca określonego sztabu ludzi z zawodnikiem, codzienna praca, trening siłowo-stabilizacyjny. Musi być pod stałą opieką fizjoterapeuty, wykorzystać wszystkie możliwości treningu – zaznaczył lekarz reprezentacji Polski.

– Trzeba wykonać kompleksową pracę z profesjonalnym zespołem ludzi i nakreślić plan powrotu, by krok po kroku celować w te sześć miesięcy, oczywiście nie poświęcając zdrowia i niczego nie przyspieszając, bo za każdym razem to indywidualna sprawa. Jeden wróci po 5,5 miesiącach, inni po ośmiu. Kuba ma szansę pojechać na mundial – dodał.

Wybór leczenia

Lekarz reprezentacji Polski zdradził, jak przebiegało postępowanie z wyborem metody leczenia. Po konsultacjach Moder zdecydował się poddać operacji pod okiem Angielskiego lekarza.

– Kuba ma świetny sztab medyczny, który z nim rozmawia i bierze jego zdanie pod uwagę. Po rozważeniu operacji w wersji polskiej i włoskiej oraz spotkaniu z czołowym angielskim ortopedą wykonującym ten typ zabiegów, Kuba zdecydował się na zabieg w Anglii – przekazał Jacek Jaroszewski.

– Na Whatsupie powstała grupa dyskusyjna założona przez klub, do której zaproszono także mnie, Kubę oraz jego menedżerów. To bardzo w porządku zachowanie – zdradził.

– Istnieje szansa, by Kuba wrócił na boisko w październiku, pokazał się selekcjonerowi i dał sobie szansę występu w mistrzostwach świata – dodał.


źródło: przeglad sportowy

Modrić na ustach całego świata. Piłkarze, dziennikarze i kibice wychwalają asystę [WIDEO]

Real Madryt zameldował się w półfinale Ligi Mistrzów po dwumeczu z Chelsea (5-4). W kluczowym momencie rewanżu z „The Blues” kapitalną asystą popisał się Luka Modrić. Podanie Chorwata do Rodrygo odbiło się szerokim echem w mediach. 

„Królewscy” w pierwszym meczu gładko ograli Chelsea na Stamford Bridge (3-1). W rewanżu role się odwróciły i to ekipa z Premier League postawiła swoje warunki. Do 75. minuty „The Blues” wygrywali na Santiago Bernabeu 3-0 i dopiero gol Rodrygo, po świetnym podaniu Modricia, dał Realowi dogrywkę.

Zachwyty z całego świata

Podanie Chorwata do młodszego kolegi okrzyknięto niemal dziełem sztuki. Zachowaniem pomocnika zachwycają się dziennikarze i kibice z całego świata.

– Maestro Modrić. Asysta klękajcie narody – napisał między innymi Andrzej Twarowski, komentator Canal+.

– Co za pass! Co za strzał z pierwszej – dodał także Michał Pol.

– Asysta Luki Modricia powina być wystawiona w muzeum. To nie jest piłka nożna – to sztuka – dodał Fabrizio Romano, znany włoski dziennikarz.

Podaniem Modricia zachwycają się również inny piłkarze. Głosy zachwytu płyną między innymi od Cesca Fabregasa czy Nigela de Jonga.

– Niech żyje piłka nożna! Asysta Roku Modrica. Co za gra! – napisał pomocnik AS Monaco.

– Takie podanie Luki Modricia powinno być przestępstwem – dodał de Jong.

Asysta Modricia, po której padł gol na 1-3 dała Realowi dogrywkę. W niech bramkę zanotował Karim Benzema, który wprowadził „Królewskich” do półfinału Ligi Mistrzów.

Thomas Tuchel atakuje Szymona Marciniaka. „Powiedziałem mu o tym”

Real Madryt rzutem na taśmę wywalczył sobie awans do półfinału Ligi Mistrzów. „Królewscy” przegrali z Chelsea 2-3 po dogrywce na Santiago Bernabeu, ale dzięki wygranej 3-1 na Stamford Bridge, mieli lepszy bilans bramkowy (5-4). Po ostatnim gwizdku sporo uwag do poziomu sędziowania miał Thomas Tuchel. Szkoleniowiec „The Blues” uderzył w Szymona Marciniaka. 

Rewanż ćwierćfinałowy należał do meczów z gatunku bardzo trudnych. Mecz opiewał w multum emocji, zwrotów akcji oraz ciężkich decyzji, jakie musiał podjąć sędzia. Dużo pracy miał więc Szymon Marciniak.

Krytyka

Choć generalnie polski arbiter raczej sprostał wyzwaniu, jakie postawiono mu na Bernabeu, to pretensje miał do niego Thomas Tuchel. Niemiec miał do niego żal o rozmowę z Carlo Ancelottim po ostatnim gwizdku.

– Byłem rozczarowany, widząc sędziego uśmiechniętego i żartującego z trenerem rywali po meczu. Myślę, że to zdecydowanie nie był dobry moment, by robić to po ostatnim gwizdku, tuż po tym, jak jeden z zespołów zostawił serce na boisku i walczył do ostatniego tchu przez 126 minut. Myślę, że arbiter wybrał zły timing na to, powiedziałem mu o tym – powiedział po meczu.

– Nie widziałem gola Marcosa Alonso [nieuznanego – przy. red.], ale jestem nadzwyczaj rozczarowany, że sędzia nie poszedł i sam tego nie sprawdził. Musisz pozostać szefem i nie dawać podjąć decyzji komuś, kto siedzi odizolowany, na krześle – dodał Niemiec.

– Jeśli grasz przeciwko Realowi Madryt, czasami nie możesz oczekiwać, że wszyscy będą mieć odwagę – podsumował. 


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.