NEWSY I WIDEO

PZPN opublikował ceny biletów na mecze Ligi Narodów. Spory wydatek dla kibiców

Polski Związek Piłki Nożnej ogłosił ceny biletów na nadchodzące mecze Ligi Narodów z udziałem reprezentacji. Kibice, chcący obejrzeć czerwcowe spotkania kadry, będą musieli przygotować portfele. Koszty są całkiem spore. 

W czerwcu „Biało-Czerwoni” zagrają dwa domowe mecze. 1 czerwca we Wrocławiu zmierzymy się z Walią, zaś 14 w Warszawie z Belgią.

Bilety udostępnione

PZPN ogłosił już, ile kosztować będą bilety na te mecze. Wejściówki na jedno i drugie spotkanie będą kosztować tyle samo. Najwięcej trzeba zapłacić za miejsca wzdłuż boiska. Kosztują one 240 złotych.

Bilety II kategorii, czyli miejsca za bramkami, lub na łukach górnej trybuny, kosztują 180 zł. Niżej znajdują się siedzenia III kategorii, które wyceniono na 120 zł.

W ofercie znajdują się również bilety rodzinne. Jedna taka wejściówka kosztuje 160 zł, a wejść może na nią opiekun oraz dziecko do 12. roku życia. Oprócz tego PZPN przygotował także bilety dla opiekunów kibiców niepełnosprawnych. W takim wariancie kosztują one 90 zł.

Rozpoczęcie sprzedaży biletów na mecz z Walią zaplanowano na 12 maja. Niemal dwa tygodnie później (25 maja) wystartuje sprzedaż wejściówek na spotkanie z Belgią.

Polska-Walia:

Polska-Belgia

Kosta Runjaić wściekły po porażce z Rakowem. Niemiec odepchnął operatora kamery [WIDEO]

Pogoń Szczecin przegrała wczoraj bardzo ważny mecz w kontekście walki o mistrzostwo Polski. „Portowcy” ulegli na własnym stadionie Rakowowi Częstochowa (1-2). Tym samym szanse na zdobycie pucharu zostały drastycznie zmniejszone. Kibice nie kryli swojego niezadowolenia po ostatnim gwizdku. Po zawodnikach oraz samym Koście Runjaiciu również było widać nerwy z powodu utracenia takiej okazji. 

Spotkanie świetnie zaczęło się dla Pogoni. Kamil Grosicki popędził skrzydłem i w 25. minucie wyprowadził „Portowców” za prowadzenie. Po przerwie role się jednak odwróciły. Marek Papszun przeprowadził odpowiednie korekty i dzięki golom Gutkovskisa oraz Iviego Lopeza Raków ostatecznie wygrał mecz w Szczecinie. Tym samym usadowił się na fotelu lidera Ekstraklasy (taka sama liczba punktów, jak Lech, ale lepszy bilans bezpośredni).

Niezadowolenie

Dla Pogoni była to druga porażka z rzędu na własnym stadionie. 8 kwietnia szczecinianie ulegli Wiśle Płock (1-2) i mocno utrudnili sobie walkę o mistrzostwo Polski. Wczoraj natomiast niemal całkowicie zaprzepaścili swoje szanse na wygranie wyścigu z Lechem i Rakowem.

Kibice nie ukrywali swojej wściekłości na końcowy wynik. Po ostatnim gwizdku udzielili drużynie Kosty Runjaicia „mowę motywacyjną”. Sami piłkarze wraz ze szkoleniowcem również byli bardzo niezadowoleni. Widać to było na telewizyjnej transmisji.

Obecnie w tabeli Ekstraklasy przewodzi Raków Częstochowa, mający 59 punktów. Tyle samo „oczek” ma Lech Poznań, jednak „Kolejorz” ma gorszy bilans spotkań bezpośrednich z drużyną Marka Papszuna. Podium zamyka Pogoń z dorobkiem 56 punktów.

Odpalił turbo, powalił rywala i posłał rakietę. Grosicki otwiera wynik w meczu z Rakowem [WIDEO]

Kamil Grosicki z kolejnym golem w tym sezonie Ekstraklasy. 33-latek otworzył wynik w iście ważnym starciu z Rakowem Częstochowa! Skrzydłowy popisał się piękną akcją, zwodem i kapitalnym wykończeniem pod poprzeczkę. 

Piotr Zieliński może odejść z SSC Napoli. Włosi czekają na odpowiednią ofertę

Niewykluczone, że w najbliższym oknie transferowym klub zmieni Piotr Zieliński. Jak donosi neapolitański dziennik „Il Mattino”, SSC Napoli rozważa sprzedaż polskiego piłkarza.

Pierwszym klubem Piotra Zielińskiego we Włoszech było Udinese Calcio. W 2011 roku włoski klub zapłacił za Zielińskiego Zagłębiu Lubin 100 tysięcy euro. Po 5 latach gry dla Udinese (i w międzyczasie wypożyczeniu do Empoli) Zieliński zmienił klub. W 2016 roku za 16 milionów euro przeniósł się do SSC Napoli.

W sierpniu 2022 roku minie 6 lat, odkąd Zieliński jest piłkarzem SSC Napoli. Przez dotychczasowe sześć sezonów 27-latek zagrał w 277 oficjalnych meczach dla Napoli. Strzelił w nich łącznie 39 bramek i zanotował 33 asysty.

Słaba forma Zielińskiego

Ostatnie tygodnie nie były najlepsze w wykonaniu Zielińskiego. Polak coraz częściej jest zmieniany przez trenera, a także co jakiś czas rozpoczyna mecz na ławce rezerwowych. We włoskich mediach coraz więcej pojawia się także negatywnych recenzji w sprawie jego występów.

https://twitter.com/claudio_mutka/status/1516322209408638976

Możliwa sprzedaż Zielińskiego

Dziennik „Il Mattino” przekazał, że SSC Napoli jest w stanie sprzedać Piotra Zielińskiego, co jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się mało prawdopodobne. Władze klubu czekają jedynie na odpowiednią ofertę. Chęć sprzedaży Zielińskiego potwierdził także Gianluca Di Marzio.


źródło: sport.pl

Od rozgromienia Realu do porażki z Cadiz. Jak doszło do kryzysu w FC Barcelonie?

Pierwsze miesiące pracy Xaviego w roli trenera FC Barcelony napawały ogromnym optymizmem. Niestety, w końcu musiał nadejść gorszy okres, który można już śmiało nazwać mianem kryzysu. Jak to się stało, że najpierw Xavi zdołał rozgromić Real Madryt 4:0, by następnie doznać kilku kompromitujących wpadek? W niniejszym tekście postaramy się przedstawić genezę kryzysu FC Barcelony.

Xavi Hernandez z przytupem zakończył swoją przygodę w FC Barcelonie w roli piłkarza. W sezonie 2014/2015 z Blaugraną sięgnął po zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Mając 35 lat na karku, postanowił odejść do katarskiego Al-Sadd, gdzie spędził ostatnie lata swojej piłkarskiej kariery. W 2019 roku definitywnie pożegnał się z graniem w piłkę. Od razu po zakończeniu zawodniczej kariery, podjął się pracy w roli trenera. Jego pierwszym klubem w nowej roli był właśnie Al-Sadd. W katarskim klubie jako trener pracował przez nieco ponad 2 lata. Na jesieni 2021 roku z propozycją powrotu na Camp Nou pojawił się prezydent FC Barcelony, Joan Laporta.

Kłopoty FC Barcelony

Przełom 2020 i 2021 roku nie zwiastował niczego dobrego dla kibiców FC Barcelony. Na światło dzienne zaczęły wychodzić kolejne problemy finansowe klubu. Pod naciskiem niezadowolonych kibiców w październiku 2020 roku Josep Maria Bartomeu, ówczesny prezydent klubu, podał się do dymisji. W marcu 2021 roku nowym-starym prezydentem Barçy został Joan Laporta. 59-latek rozpoczął etap odbudowy klubu przede wszystkim w aspekcie finansowym. W związku z kłopotami na tle finansowym przed sezonem 2021/2022 klub musiał opuścić Leo Messi, co było jednoznaczne z rozpoczęciem przebudowy pierwszego zespołu. To zadanie zostało powierzone Ronaldowi Koemanowi.

Zwolnienie Koemana

Sezon 2021/2022 FC Barcelona rozpoczęła z Ronaldem Koemanem na ławce trenerskiej. W związku z licznymi wychodzącymi transferami, kibice nie mieli zbyt wygórowanych oczekiwań co do wyników w tym sezonie. Głównym celem klubu było zajęcie w LaLiga miejsca gwarantującego udział w kolejnym sezonie Ligi Mistrzów. Jeśli chodzi o wspomnianą Champions League, to podstawowym celem było wyjście z grupy. Zmagania na obu polach nie zmierzały nawet w kierunku osiągnięcia celu minimum. 28 października 2021 roku, dzień po porażce z Rayo Vallecano, Ronald Koeman został zwolniony. Holenderski szkoleniowiec opuścił zespół na 9. miejscu w LaLiga, a także z niewielkimi szansami na awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów.

Ogłoszenie Xaviego

Kiedy Xavi opuszczał Barcelonę w 2015 roku jako zawodnik, to było wiadomo, że prędzej, czy później wróci on na Camp Nou w roli trenera. Wszyscy zastanawiali się jedynie, kiedy to nastąpi. Długo oczekiwany powrót Xaviego do Barçy nastąpił 6 listopada, kiedy został ogłoszony nowym trenerem Blaugrany.

– Jestem bardzo szczęśliwy. To największe wyzwanie w mojej karierze, wracam do domu i jestem bardzo zadowolony. Jestem wdzięczny za zaufanie ze strony klubu – mówił Xavi w jednym z pierwszych wywiadów jako trener FC Barcelony.

– Na początku chcę porozmawiać z zawodnikami. Ja też miałem w swojej karierze trudne momenty, teraz sytuacja klubu nie jest najlepsza, dlatego chcę przedstawić im mój pomysł na zmiany. A potem zabieramy się do pracy, do tworzenia drużyny. Mam duże nadzieje – zapowiedział nowy trener FC Barcelony.

Początek pracy Xaviego

Xavi szybko wziął się do pracy w roli trenera FC Barcelony. Na sam początek Hiszpan postanowił zrobić małe porządki. Nowy trener Barçy zadecydował, że dokona kilku zmian w sztabie pierwszego zespołu. I tak ze swoją pracą pożegnali się: trener od przygotowania fizycznego, szef fizjoterapeutów oraz analityk. Zmiany dotknęły także zasady dotyczące funkcjonowania piłkarzy w klubie. Po pierwsze, znacznie ograniczono możliwość korzystania z telefonów. Po drugie, każdy piłkarz miał otrzymać indywidualną dietę oraz plan treningowy na siłowni. Ponadto wprowadzono kontrolę osobistych podróży piłkarzy.

Po wprowadzeniu pierwszych zmian, Xavi wraz ze swoimi asystentami wzięli się za proces odbudowy zespołu. Hiszpański szkoleniowiec zadebiutował w derbowym meczu z Espanyolem na Camp Nou. Co prawda 42-latkowi nie udało się natychmiast odbudować gry zespołu, jednak zdołał on poprowadzić swoich podopiecznych do skromnego zwycięstwa 1:0, tym samym rozpoczynając pogoń za czołówką ligi. Niestety, Xaviemu nie udało się uratować sytuacji w Lidze Mistrzów i Barça musiała pożegnać się z tymi rozgrywkami już podczas fazy grupowej. W międzyczasie Duma Katalonii odpadła z Pucharu Króla po porażce z Athletikiem Bilbao. Kolejne miesiące przyniosły marsz podopiecznych Xaviego w górę tabeli LaLiga. W lutym przystąpili do zmagań w Lidze Europy, gdzie najpierw wyeliminowali SSC Napoli, a następnie Galatasaray. 20 marca Barça rozgromiła Real Madryt 4:0 na Santiago Bernabeu.

Zwycięstwo z Realem

Data 20 marca 2022 roku z pewnością przez długie lata będzie pozytywnie wspominana przez Culés. Tego dnia FC Barcelona wyjechała do Madrytu na mecz z Realem. Przed rozpoczęciem El Clásico niewiele osób wskazywało Katalończyków w roli faworytów. Mimo to Xavi stanął na wysokości zadania i wręcz perfekcyjnie przygotował swój zespół. Duma Katalonii rozbiła Real Madryt 4:0 na Santiago Bernabeu. O tym, jak bardzo Barcelona zdominowała Real najlepiej świadczy fakt, że po meczu wielu kibiców Barçy miało niedosyt, gdyż mogło paść jeszcze więcej bramek.

– Kontrolowaliśmy mecz, naciskaliśmy wysoko, wiedzieliśmy, jak grać pomiędzy liniami, odzyskaliśmy wiele piłek na połowie rywala, w ataku graliśmy tak, jak trenowaliśmy… To był kompletny mecz. Byliśmy dużo lepsi niż Real – mówił po meczu Xavi.

Hurraoptymizm

Po zwycięstwie nad Realem FC Barcelona zajmowała 3. miejsce w ligowej tabeli. Liderem ligi byli Królewscy, do których Katalończycy tracili 12 punktów i mieli jeden mecz zaległy. Do końca sezonu pozostawało wówczas 9 kolejek, więc 12-punktowa strata – patrząc realnie – wydawała się trudna do odrobienia. Jednak po zwycięstwie z Realem Culés popadli w hurraoptymizm. Na forach można było się naczytać, że wraca wielka FC Barcelona, która jeszcze w tym sezonie powalczy o mistrzostwo Hiszpanii i zwycięstwo w Lidze Europy. Co oczywiste, z sukcesów należy się cieszyć, jednak siła pozytywnej energii chyba przerosła faktyczne dokonania i aktualnie panujące realia. Z drugiej jednak strony ciężko było się dziwić kibicom Barcelony, gdyż sami piłkarze powtarzali, że ich celem jest walka o mistrzostwo Hiszpanii. Jeszcze przed kilkoma dniami dziennikarze „Sportu” pisali, że szatnia Blaugrany jest przekonana co do wygrania mistrzostwa w przypadku wygrania wszystkich pozostałych spotkań. Kilka dni później Barcelona doznała kompromitującej porażki na Camp Nou z Cadiz.

– To mecz roku, naszym celem jest wygrana, by dalej walczyć o mistrzostwo. El Clásico to mecz z bezpośrednim rywalem, który naznaczy resztę sezonu ligowego – zapowiadał przed meczem Jordi Alba.

– Jestem przekonany, że możemy zdobyć mistrzostwo. Nawet więcej, zdobędziemy je! Moje argumenty są proste – w końcówce sezonu jesteśmy bardzo silni, z drużyną w formie i trenerem z jasnymi pomysłami, który sprawia, że gramy naszym prawdziwym stylem. Odzyskaliśmy esencję i musimy z optymizmem i chęciami walczyć o mistrzostwo – mówił na początku kwietnia Joan Laporta.

Opadnięcie z Ligi Europy

Po zwycięstwie nad Realem wydawało się, że Katalończycy nabiorą wiatru w żagle i wskoczą na półkę wyżej. Na początku kwietnia Barça pokonała Sevillę 1:0, czym znacznie poprawiła swoją sytuację w LaLiga w kontekście walki o TOP4. Tydzień później Barcelona potwornie męczyła się z walczącym o utrzymanie Levante, z którym wygrała 3:2. Już wtedy można było zaobserwować, że zespół Xaviego wygląda nieco gorzej niż dotychczas. W międzyczasie Barça wróciła do zmagań w Lidze Europy. W pierwszym meczu 1/4 finału tych rozgrywek Hiszpanie zremisowali na wyjeździe z Eintrachtem Frankfurt 1:1. Z przebiegu spotkania śmiało można stwierdzić, że Barça powinna się cieszyć z tego remisu, gdyż to Niemcy byli stroną przeważającą. Tydzień później doszło do rewanżu na Camp Nou, w którym gospodarze polegli 2:3. W pewnym momencie Katalończycy przegrywali z Eintrachtem już 0:3, dopiero w doliczonym czasie gry zdołali strzelić dwie bramki. Tym samym Barcelona pożegnała się z Ligą Europy na etapie 1/4 finału, choć po zwycięstwie z Realem wielu Culés zakładało, że ich ulubieńcy powalczą o wygranie tych rozgrywek.

– Uważam, że problem był czysto sportowy. Myślę, że kontrolowaliśmy mecz w kwestii posiadania piłki, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać. To nasze błędy i jest to dla nas nauczka. Mimo wszystko uważam, że taka jest nasza droga. Trzeba rywalizować, ale czasem przydarzy się takie spotkanie jak dzisiaj – mówił Xavi po rewanżowym meczu z Eintrachtem.

Porażka z Cadiz

Po odpadnięciu z Ligi Europy jedynymi rozgrywkami, w których pozostało grać Barcelonie w tym sezonie pozostała liga hiszpańska. Wydawało się, że po porażce z Eintrachtem kolejny mecz z Cadiz jest idealną okazją do poprawienia nastrojów w szatni. Mimo że Cadiz okupuje dolne rejony tabeli, to w tym sezonie już kilkukrotnie pokazał, że potrafi napsuć krwi swoim rywalom przede wszystkim za sprawą murowania dostępu do własnej bramki. Tak też i było w meczu z Barceloną. Pomimo dominacji Blaugrany przez większość spotkania, Cadiz zdołał zachować czyste konto. W 48. minucie bramkę na wagę zwycięstwa dla Cadiz zdobył Lucas Perez.

– Jesteśmy bardzo wkurzeni. Zmarnowaliśmy świetną szansę, aby uciec rywalom i powalczyć jeszcze o mistrzostwo. Dziś prawie pożegnaliśmy się szansą na tytuł. Jestem rozczarowany i wkurzony. Musimy być bardziej zdeterminowani i autokrytyczni. To jest Barça – musimy zrobić więcej. Rywale bronią nisko, a to wymaga od nas zaprezentowania talentu i podejmowania odpowiednich decyzji. Musimy lepiej wchodzić w pole karne. Trenowaliśmy to. Dzisiaj wygrała wiara, a nam jej brakowało. Uważam siebie za najbardziej odpowiedzialnego za ten wynik – mówił Xavi po porażce z Cadiz.

Kibice

W kontekście rewanżowego meczu z Eintrachtem bardzo dużo mówiło się nie tylko o wydarzeniach boiskowych, ale także o sytuacji na trybunach Camp Nou. Na stadionie zjawiło się w sumie ponad 79 tysięcy kibiców. Niektóre źródła podawały, że wśród nich było ponad 30 tysięcy kibiców Eintrachtu. Wynikało to z tego, że znaczna część kibiców i socios FC Barcelony sprzedała swoje wejściówki przybyszom z Niemiec. Prezydent klubu zapowiedział, że w niedalekiej przyszłości zostaną wprowadzone zmiany w systemie dystrybucji biletów. Jedną z nich ma być wprowadzenie imiennych wejściówek. Po tym incydencie na kolejnym meczu przeciwko Cadiz zjawiło się zaledwie 57495 kibiców.

– To, co się stało na trybunach, jest bardzo niepokojące. To wstyd, co widzieliśmy, takie rzeczy nie mogą się powtórzyć. Mamy dużą część informacji na ten temat, potrzebujemy czasu, aby je przetworzyć i podjąć odpowiednie środki. To, co się stało, było oburzające i zawstydzające – mówił po meczu z Eintrachtem Joan Laporta.

– Wiemy, ilu socios kupiło wejściówki, aby sprzedać je Niemcom, było ich około 7400, ale nie znamy danych odnośnie posiadaczy karnetów, którzy to zrobili. Mamy listę i będziemy działać na tyle, na ile pozwala nam statut. […] Powiedziałbym, że gości było około 30 tysięcy, a cules 50 tysięcy – dodał Laporta.

– Już teraz mogę ogłosić, że w rozgrywkach międzynarodowych bilety będą imienne. Jest to środek, którego nie chcieliśmy podejmować, ponieważ jest on uciążliwy dla socios, którzy mają normalne i zwyczajne podejście, czyli dla zdecydowanej większości, ale teraz nie mamy wyboru. Nie chcemy, aby to, co wydarzyło się wczoraj na stadionie, kiedykolwiek się powtórzyło – zapowiedział prezydent FC Barcelony.

Kryzys Barcelony

Od pamiętnego zwycięstwa w El Clasico FC Barcelona zanotowała ogromny spadek formy. Słabsza dyspozycja dotyczy w szczególności gry w defensywie. W ostatnich czterech meczach drużyna Xaviego straciła siedem bramek, co daje 1,75 bramki traconego na mecz. We wcześniejszych 26 meczach pod wodzą Xaviego Barça traciła średnio 1,08 gola na mecz. Regres w tym aspekcie można by było zrzucić na kontuzję Gerarda Pique, który nie zagrał w trzech ostatnich meczach, jednak chyba nie o to w tym wszystkim chodzi.

Co ciekawe, do tej pory za kadencji Xaviego Barcelona zdobywa średnio 1,87 punktu na mecz. Tym samym można by było stwierdzić, że Hiszpan jest najgorszym trenerem FC Barcelony od czasu Radomira Anticia, który w 2003 roku zdobywał 1,83 punktu na spotkanie. Należy jednak pamiętać, w jak trudnym momencie Xavi obejmował Barcelonę i jak wiele dobrego wniósł do zespołu. To głównie dzięki niemu Barça ma ogromne szanse na awans do kolejnego sezonu Ligi Mistrzów, co jeszcze za kadencji Ronalda Koemana nie było aż takie pewne.

W hiszpańskich mediach panuje teoria, że po ostatnich kilku gorszych meczach mocno popsuły się nastroje w szatni zespołu. Wiele osób uważa także, że ostatnie gorsze wyniki są spowodowane gorszym nastawieniem mentalnym. Na jednym z ostatnich treningów Xavi miał odbyć rozmowę z piłkarzami. Hiszpan miał zwrócić uwagę na liczne błędy indywidualne i momenty dekoncentracji.

Ostatnie dwa mecze FC Barcelony to dwie porażki kolejno z Eintrachtem Frankfukt i Cadiz. Oba te mecze zostały rozegrane na Camp Nou. Jest to pierwsza tego typu sytuacja (by Barça przegrała dwa mecze z rzędu na własnym obiekcie) od 2003 roku. Wówczas Blaugrana przegrała z Juventusem oraz Deportivo La Coruna. Ponadto dwa ostatnie sezony były najgorsze w ostatniej dekadzie pod względem liczby porażek na własnym obiekcie w trakcie jednej kampanii.

Pozostała walka o TOP4

FC Barcelona szybko pożegnała się z Pucharem Hiszpanii oraz Ligą Mistrzów, a ostatnio odpadła także z Ligi Europy. W związku z ostatnią porażką z Cadiz Barça pożegnała się z i tak niewielkimi już szansami na mistrzostwo Hiszpanii. Do końca sezonu LaLiga Barcelonie do rozegrania zostało siedem kolejek. Cel pozostał już tylko jeden – zająć miejsce w czołowej czwórce, co zapewni udział w przyszłym sezonie Ligi Mistrzów.


fot. fcbarcelona.com

źródło wypowiedzi: fcbarca.com

Kolejorz prowadzi z Górnikiem Łęczna. Piękna asysta Pereiry [WIDEO]

Lech Poznań prowadzi z Górnikiem Łęczna w środowym meczu PKO BP Ekstraklasy. Trafienie w 4. minucie spotkania zaliczył Joao Amaral. Piękną asystę przy trafieniu Portugalczyka zanotował jego rodak – Joel Pereira.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1516813978533511178

https://twitter.com/LechPoznan/status/1516810186949906437

Eriksen wróci do Tottenhamu? „Koguty” zainteresowane Duńczykiem

Christian Eriksen obecnie występuje w barwach Brentford. Duńczyk spisuje się świetnie w Premier League, od czasu swojego powrotu. Według Fabrizio Romano wkrótce może czekać do transfer do lepszego klubu. O pomocnika ma zabiegać jego były pracodawca – Tottenham. 

Podczas ostatnich mistrzostw Europy Christian Eriksen miał atak serca. Na szczęście piłkarz wyszedł z całej sytuacji obronną ręką i mógł wrócić do gry z wszczepionym kardiowerter-defibrylator. Wówczas Duńczyk grał dla Interu Mediolan, ale zasady Serie A zabraniały występować zawodnikom z takimi urządzeniami.

Zimą Eriksen związał się więc z Brentford, występującym w Premier League. Z klubem związał się kontraktem tylko do końca sezonu, ale wiele wskazuje, że zostanie w lidze na dłużej. Świetne występy pomocnika zwróciły bowiem uwagę silniejszych klubów.

Powrót?

W tym gronie miał się znaleźć Tottenham. Fabrizio Romano podaje jednak, że władze „Spurs” nie podjęły jeszcze konkretnych działań ws. Eriksena. Po zakończeniu sezonu najpierw dojdzie do spotkania agenta zawodnika z przedstawicielami Brentford.

Warto przypomnieć, że w Tottenhamie Eriksen rozegrał większą część swojej kariery. Łącznie dla „Kogutów” zanotował aż 305 występów, strzelając przy tym 69 goli i notując 90 asyst.

Czesław Michniewicz o spotkaniu z Gabrielem Sloniną: „Był bardzo wzruszony”

Czesław Michniewicz odwiedził w Stanach Zjednoczonych Gabriela Sloninę. Młody bramkarz Chicago Fire może wkrótce zadebiutować w reprezentacji Polski. Selekcjoner opowiedział kulisy rozmowy na antenie „Radia ZET”. 

17-latek cieszy się opinią ogromnego talentu. W obecnym sezonie w siedmiu występach zachował aż pięć czystych kont, broniąc dostępu do bramki Chicago Fire. Łącznie puścił tylko dwie bramki. Media w Ameryce uważają, że niebawem Slonina może opuścić MLS.

Rozdarcie

Na razie jednak bardziej skupia się uwagę na przyszłości reprezentacyjnej młodego bramkarza. Słonina ma bowiem zarówno amerykańskie, jak i polskie obywatelstwo. W przeszłości otrzymał już co prawda powołanie do dorosłej kadry USA, ale w niej nie zadebiutował. To daje szansę na przekonanie go do gry dla „Biało-Czerwonych”.

W tym celu ze Sloniną spotkał się sam Czesław Michniewicz. Selekcjoner reprezentacji Polski odbył rozmowę z 17-latkiem podczas swojej podróży do Ameryki. Niewykluczone, że 17-latek dostanie powołanie do naszej kadry już na najbliższe mecze Ligi Narodów.

Michniewicz opowiedział o spotkaniu z golkiperem w rozmowie z „Radiem ZET”. Selekcjoner wydaje się być optymistą, jeżeli chodzi o przyszłość Sloniny.

– Wręczyłem mu koszulkę reprezentacji z numerem jeden i orzełkiem. Był bardzo dumny i wzruszony naszą rozmową – oznajmił szkoleniowiec.

– On jest bardzo zainteresowany grą w reprezentacji. Wiemy, że USA także go kusi, by tam grać. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby u nas grał – dodał.

Pomocnik Newcastle United wierzy w projekt Saudyjczyków. „Ten klub będzie gigantem”

Jonjo Shelvey jest podekscytowany nowymi okolicznościami w Newcastle United. Pomocnik Srok wróży wielką przyszłość swojemu klubowi. – Będzie gigantem. Mówię o skali PSG czy Manchesteru City – powiedział angielski pomocnik.

Budowa giganta

Newcastle United od kilku miesięcy ma nowego właściciela. Klub przejął Saudyjski Fundusz Inwestycyjny, który posiada ogromne środki. W bieżącym sezonie Sroki walczą o utrzymanie w Premier League, jednak z każdym kolejnym rokiem zespół ma osiągać wyższe cele.

– Ten klub będzie gigantem. Mówię o skali Paris Saint-Germain czy Manchesteru City. To zajmie trochę czasu, jesteśmy w trakcie budowy, ale Newcastle może wejść na szczyt. Wszyscy musimy być cierpliwi. Wszystko, czego chcę, to być częścią tego procesu – powiedział były piłkarz Liverpoolu.

Zachwycony trenerem

Jonjo Shelvey jest bardzo zadowolony ze współpracy z nowym szkoleniowcem Srok. Przypomnijmy, że Eddie Howe objął Newcastle United po tym, jak zwolniono Steve’a Bruce’a.

– Nigdy wcześniej nie miałem takiego trenera. Pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było rozdaniem nam kartek. Mieliśmy zapisać imiona żon, dzieci, daty urodzin. Chce wiedzieć o nas wszystko. Cieszę się, że na mnie stawia. Chcę zrobić wszystko, żeby mu się odwdzięczyć – podsumował.

Źródło: Goal.com

Shrewsbury Town z dobitną ripostą do kibica Manchesteru United. „My strzeliliśmy bramkę na Anfield”

Liverpool pokonał u siebie Manchester United (4:0) w derbach Anglii. Czerwone Diabły zaprezentowały się bardzo słabo na tle rozpędzonego rywala. Jeden z kibiców porównał grę ekipy z Old Trafford do Shrewsbury Town FC. Na ripostę tego klubu nie musiał czekać zbyt długo.

Porażka United na stadionie odwiecznego rywala

– Wyglądamy jak Shrewsbury Town FC na Anfield – napisał jeden z kibiców Manchesteru United, nawiązując do spotkania Liverpoolu z trzecioligowcem w ramach FA Cup.

Riposta trzecioligowca

Podczas wspomnianego meczu na Anfield padł wynik 4:1 dla Liverpoolu. Administrator konta Shrewsbury Town FC postanowił wykorzystać ten fakt i szybko zripostować kibica Czerwonych Diabłów.

– W tym sezonie strzeliliśmy bramkę na Anfield. Wy nie. Różnice – odpowiedzieli.

Zobacz również: Rangnick zapowiada wielką przebudowę w United. „Przyjdzie sześciu, siedmiu, a nawet dziesięciu nowych piłkarzy”

Manchester United zajmuje szóste miejsce w tabeli Premier League. Czerwone Diabły zebrały 54 punkty w 33 spotkaniach. Do czwartej lokaty gwarantującej udział w przyszłej edycji Ligi Mistrzów brakuje im trzech „oczek”.

Rangnick zapowiada wielką przebudowę w United. „Przyjdzie sześciu, siedmiu, a nawet dziesięciu nowych piłkarzy”

Manchester United pogrąża się w kryzysie od kilku lat. Ralf Rangnick zapowiedział, że klub czeka spora rewolucja w letnim oknie transferowym. Nowy szkoleniowiec Czerwonych Diabłów będzie mógł liczyć na wzmocnienia.

Rewolucja

Liverpool pokonał Manchester United we wtorkowym meczu Premier League aż 4:0. Obecny szkoleniowiec ekipy z Old Trafford jest pewny, że klub potrzebuje zmian. Ralf Rangnick przyznał, że latem dojdzie do sporej rewolucji.

– Ten wynik jest zawstydzający, rozczarowujący, a może nawet upokarzający. Musimy zaakceptować, że Liverpool jest teraz z sześć lat przed nami. Kiedy przyszedł tu Juergen Klopp, w klubie nadeszły zmiany. Wznieśli nie tylko drużynę, ale cały klub i miasto na nowy poziom. To się właśnie musi stać z nami w kolejnych okienkach transferowych. Będzie tu przebudowa. Przyjdzie sześciu, siedmiu, a nawet dziesięciu nowych piłkarzy – powiedział trener Manchesteru United.

Wyznaczono następcę

Wiele wskazuje na to, iż nowym szkoleniowcem Czerwonych Diabłów zostanie Erik ten Hag. W klubie pozostanie również Ralf Rangnick, który będzie pełnił funkcję doradcy.

Źródło: Meczyki.pl

Piszczek opowiedział o początkach Lewandowskiego w Dortmundzie. „Głośno o tym nie mówił”

Łukasz Piszczek wziął udział w rozmowie na kanale „Po Gwizdku”. Były reprezentant Polski wypowiedział się m.in. na temat początków Roberta Lewandowskiego w Borussii Dortmund.

Piszczek i Lewandowski wspólnie reprezentowali barwy Borussii Dortmund w latach 2010-2014. W tamtym czasie udało im się wygrać dwa mistrzostwa Niemiec oraz krajowy puchar. Później polski napastnik odszedł do Bayernu Monachium, defensor natomiast pozostał na Signal Iduna Park na kolejnych kilka sezonów.

Piszczek jest pełen uznania dla Lewandowskiego

Piłkarz występujący aktualnie w klubie LKS Goczałkowice-Zdrój udzielił wywiadu na kanale „Po Gwizdku”. 36-latek wypowiadał się na temat Lewandowskiego w samych superlatywach, mimo że według relacji mediów rodacy za sobą nie przepadali.

– Wielka postać polskiej piłki. Fajnie, że mogłem z nim grać – powiedział Piszczek.

– Widziałem to, jak się rozwijał. Na jakim etapie byliśmy, kiedy przyszliśmy do Borussii. Jak to wszystko się potoczyło, jak przez swoją ciężką pracę doszedł do tego miejsca, gdzie jest teraz. Wtedy było po nim widać talent, ale nikt nie powiedziałby, że ten gość może w przyszłości zostać najlepszym zawodnikiem na świecie. Może sam miał takie marzenia, ale głośno o tym nie mówił – dodał.

– Dzisiaj po erze Ronaldo i Messiego to jest gość, który może się bić z Benzemą o taki tytuł – pochwalił.


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.