NEWSY I WIDEO

Mateusz Borek wytypował swoją XI reprezentacji Polski na mecz z Meksykiem. Brak Krychowiaka i Glika

Mateusz Borek na antenie „TVP Sport” wytypował wyjściowy skład reprezentacji Polski na mecz otwarcia Mistrzostw Świata 2022. W zabawie nie zabrakło niespodzianek. Dziennikarz zrezygnował m.in. z Grzegorza Krychowiaka i Kamila Glika.

Już niespełna miesiąc dzieli nas do Mistrzostw Świata w Katarze. Mecz otwarcia tegorocznego mundialu odbędzie się 20 listopada. Z kolei finał turnieju został zaplanowany na 18 grudnia.

Trudna sytuacja Szymona Żurkowskiego. Trener Fiorentiny podał powód braku gry [CZYTAJ]

Mecze Polaków

W tegorocznych Mistrzostwach Świata udział weźmie reprezentacja Polski. W fazie grupowej Biało-Czerwoni będą rywalizować w grupie „C”. Pierwszy mecz nasi rodacy rozegrają już 22 listopada z Meksykiem. 4 dni później Lewandowski i spółką zmierzą się z Arabią Saudyjską. Ostatnim rywalem Polaków będzie Argentyna, z którą przyjdzie im się zmierzyć 30 listopada.

„Polska powinna być traktowana jako jeden z największych nieudaczników”. Kontrowersyjna opinia jurora Złotej Piłki [CZYTAJ]

Kluczowe starcie z Meksykiem

Wielu ekspertów uważa, że w kontekście awansu do 1/8 finału mundialu najważniejszy będzie mecz otwarcia. Jak już zostało wspomniane, w pierwszym meczu fazy grupowej 22 listopada zmierzymy się z Meksykiem. Swoją XI na ten mecz wytypował Mateusz Borek. W wyjściowym składzie nie zabrakło niespodzianek.

Skład reprezentacji Polski na mecz z Meksykiem wg Mateusza Borka:

Wojciech Szczęsny – Matty Cash, Jan Bednarek, Jakub Kiwior, Bartosz Bereszyński – Krystian Bielik, Piotr Zieliński, Sebastian Szymański – Karol Świderski, Robert Lewandowski, Nicola Zalewski

https://twitter.com/sport_tvppl/status/1585004776903020544?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1585004776903020544%7Ctwgr%5Ea4d38ad440adcdf55d325d309e6b7abcc8c948d3%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=https%3A%2F%2Flaczynaspasja.pl%2Ftak-mateusz-borek-ustawilby-kadre-na-pierwszy-mecz-mundialu%2F

Trudna sytuacja Szymona Żurkowskiego. Trener Fiorentiny podał powód braku gry

Przed zbliżającym się mundialem Szymon Żurkowski znajduje się w nie najlepszym położeniu. 25-latek nie może liczyć na regularną grę w Fiorentinie. O powodach braku gry opowiedział szkoleniowiec Violi, Vincenzo Italiano.

Sezon 2021/2022 w wykonaniu Szymona Żurkowskiego był naprawdę dobry. Polski pomocnik przebywał wówczas na wypożyczeniu w Empoli. Na poziomie Serie A Żurkowski rozegrał 35 spotkań. W tym czasie strzelił 6 bramek i zanotował 3 asysty.

Włoskie media nie rozumieją decyzji ws. Milika. „Pytanie, co robił na ławce” [CZYTAJ]

Debiut w reprezentacji

W nagrodę za dobrą grę w klubie w marcu Żurkowski otrzymał powołanie do reprezentacji Polski. W narodowych barwach zadebiutował w meczu towarzyskim ze Szkocją. W czerwcu i we wrześniu 25-latek rozegrał kolejne 5 spotkań w reprezentacji.

Emocjonalny wpis Bartosza Salamona. „Siedem długich i ciężkich miesięcy” [CZYTAJ]

Komentarz trenera

Dotychczasowe mecze Szymona Żurkowskiego w reprezentacji Polski były naprawdę obiecujące. Jeszcze w czerwcu 25-latek wydawał się być pewniakiem do wyjazdu do Kataru. Problemy pojawiły się jednak wraz ze startem sezonu 2022/2023.

Po zakończeniu poprzedniego sezonu polski pomocnik wrócił do Fiorentiny po wypożyczeniu w Empoli. W tym sezonie w barwach Violi Żurkowski rozegrał jedynie 3 spotkania, w których na murawie przebywał przez nieco ponad 30 minut. O powodach braku gry opowiedział trener Fiorentiny, Vincenzo Italiano. 44-letni szkoleniowiec zdradził, że w przypadku Szymona problemem były kontuzje.

– Po tym, jak rozpoczął okres przygotowawczy, od razu złapał kontuzję. Potem wrócił i znowu doznał urazu. Żurkowski odbył z drużyną w sumie 10-12 treningów i prawdopodobnie żadnego na sto procent. Na początku staraliśmy się go pobudzić szansami, ale niestety sprawa z urazem nawracała – skomentował Vincenzo Italiano.

– To chłopak, który mocno naciska i pracuje, ale sytuacja wygląda właśnie w ten sposób. Nie wykluczam niczego i nikogo – dodał.


źródło: sport.tvp.pl

Robert Lewandowski szczęśliwy w FC Barcelonie. „Jestem przekonany, że jestem we właściwym miejscu i czasie”

Za nami pierwsze miesiące Roberta Lewandowskiego w FC Barcelonie. W rozmowie z „L’Equipe” kapitan reprezentacji Polski opowiedział o swoim dotychczasowym pobycie w Katalonii. 34-latek przedstawił także, jak z jego perspektywy wygląda gra na światowym topie.

Minionego lata doszło do niespodziewanego transferu z udziałem Roberta Lewandowskiego. Po 8 latach kapitan reprezentacji Polski opuścił Bayern Monachium. Polski napastnik trafił do FC Barcelony, która zapłaciła za niego 45 milionów euro. Obie strony podpisały umowę do 2026 roku.

Jamal Musiala wychwala Roberta Lewandowskiego. „To znakomity piłkarz i człowiek” [CZYTAJ]

Szczęśliwy Lewandowski

Od samego początku sezonu 2022/2023 Robert Lewandowski stał się kluczową postacią FC Barcelony. 34-letni napastnik udowodnił, że potrafi być skuteczny nie tylko w Bundeslidze. We wszystkich rozgrywkach tego sezonu Lewandowski rozegrał 15 meczów, w których strzelił 17 bramek. W wywiadzie dla „L’Equipe” Lewandowski przyznał, że w stolicy Katalonii czuje się świetnie.

– Czuję się bardzo szczęśliwy, że jestem w tak niesamowitym klubie i drużynie. Kibice we mnie wierzą i doświadczam pięknych emocji. Jestem przekonany, że jestem we właściwym miejscu i czasie – wyznał Robert Lewandowski.

21-latek bohaterem hitowego transferu? Pokazuje się kapitalnie w Lidze Mistrzów [CZYTAJ]

Gra na szczycie

Od kilku lat Robert Lewandowski znajduje się w ścisłej światowej czołówce zawodników. W pewnym momencie Polak był uznawany przez wiele osób za najlepszego piłkarza na świecie. Lewandowski opowiedział o swoich odczuciach, wynikających z gry na najwyższym poziomie.

– Bardzo trudno jest być wiecznie na szczycie. Pracuję nad tym od ponad 20 lat, a nie zawsze możesz wykonać perfekcyjną pracę. Niezależnie do tego, czy masz dolegliwości lub nie czujesz się dobrze, oczekuje się od ciebie wydajności. Reszta nikogo nie interesuje, niewielu wychodzi poza tę pierwszą stronę, która pokazuje wynik – stwierdził Robert Lewandowski.

– Zawsze czuję głód. Mogłem strzelić gola i rozegrać świetny mecz, po którym trzeba obniżyć napięcie, ale potem zawsze się pojawia. Jeśli zatrzymasz się na „jestem najlepszy”, to przestaje to działać. Kiedy byłem dzieckiem, strzelałem dużo i nigdy nie byłem usatysfakcjonowany – zdradził Polak.

– Nie jestem ani maszyną, ani zwierzęciem, tylko człowiekiem w całej jego złożoności. Miewam złe dni i swoje problemy, często zapomina się o takich rzeczach – oznajmił Robert.


źródło: fcbarca.com

Włoskie media nie rozumieją decyzji ws. Milika. „Pytanie, co robił na ławce”

Włoscy dziennikarze zarzucają Massimiliano Allegriemu zły wybór w sprawie Arkadiusza Milika. Nie rozumieją, dlaczego Polak rozpoczął spotkanie z Benfiką na ławce rezerwowych. Po wejściu na boisko wpisał się na listę strzelców.  

„Stara Dama” przegrała wczoraj mecz 5. kolejki przeciwko Benfice (3-4). Juventus w drugiej połowie przegrywał aż trzema golami, ale wrócił do gry. Między innymi zasługa w tym Arkadiusza Milika, który zdobył bramkę na 2-4. Nie wystarczyło to jednak do remisu. Wynik ustawił Weston McKennie. Tym samym „Bianconerri” pożegnali się z Ligą Mistrzów.

Zarzuty wobec Allegriego

Występ zarówno Milika, jak i Wojciecha Szczęsnego dziennikarze ocenili całkiem solidnie. Dziennikarze nie są w stanie zrozumieć, dlaczego napastnik rozpoczął mecz z Benfiką na ławce.

– Potwierdził, że jest najskuteczniejszym napastnikiem „Juve”. Pytanie, co robił na ławce – zastanawia się włoski oddział „Eurosportu”, który przyznał Milikowi „6,5” w 10-stopniowej skali. 

– Niewytłumaczalny wybór, by posadzić go na ławce – dodaje „TuttoJuve”.

Milik otrzymał „6” od „Sky”, „Goal” oraz „JuventusNews24”. Większość serwisów była zgodna co do oceny Polaka.

– Odmienił grę Juventusu. Znów potwierdził, jak mistrzowski ma wpływ na ten zespół – uzasadniano. 

Dobre recenzje zyskał także Wojciech Szczęsny. Mimo utraty aż czterech goli dziennikarze zaznaczają, że nie można winić za wszystko akurat 32-latka.

– Niewinny mimo czterech straconych bramek. Jak to często się ostatnio zdarza – stwierdził „Eurosport”. 

21-latek bohaterem hitowego transferu? Pokazuje się kapitalnie w Lidze Mistrzów

Mychajło Mudryk notuje coraz lepsze występy w Lidze Mistrzów i podsyca rosnące nim zainteresowanie najlepszych klubów. Gwiazdor Szachtara Donieck wkrótce może zmienić barwy za wielkie pieniądze. Ukrainiec może kosztować nawet 70 mln euro. 

Mudryk był bohaterem Szachtara w meczu z Celtikiem. Skrzydłowy był autorem pięknego gola „w okienko”, który dał jego drużynie cenny remis. Utrzymał tym samym swoją ekipę w walce o 2. miejsce w grupie F Ligi Mistrzów.

Rośnie zainteresowanie

Dla 21-latka nie był to pierwszy udany występ w Champions League w tym sezonie. Mudryk ma na koncie już trzy gole i dwie asysty w bieżących rozgrywkach. Młody skrzydłowy ma udział co 149 minut przy golach Szachtara. Nic dziwnego, że rośnie zainteresowanie, jakie wykazują nim silniejsze kluby.

Rośnie także cena, za jaką Mudryk mógłby w przyszłości potencjalnie odejść z Szachtara. Według eksperta od ukraińskiego futbolu – Piotra Słonki (@BuckarooBanzai), 21-latek jeszcze 2-3 tygodnie temu był wyceniany na około 70 mln euro. Informacje pochodziły od ukraińskiego dziennikarza – Igora Burbasa.

– Igor Burbas podaje, że kierownictwo Szachtara w prywatnych rozmowach z europejskimi agentami zaznaczało, iż rozpoczyna rozmowy o transferze Michajlo Mudryka od 70 milionów euro. To było 2- 3 tygodnie temu… – napisał Słonka. 

Mudryk mógł zmienić klub już minionego lata. Szachtar otrzymywał wówczas oferty rzędu blisko 30 mln euro, jednak wszystkie skrupulatnie odrzucał. W dłuższej perspektywie taka decyzja mogła okazać się bardzo dobra.

Tomaszewski odpowiada Michniewiczowi. „Chce, żeby jego zeznania zostały odtajnione”

Czesław Michniewicz ostatnio bardzo mocno odpowiedział na krytykę Jana Tomaszewskiego. 74-latek nie szczędził nigdy mocnych słów czy to pod adresem obecnego selekcjonera, czy jego poprzedników. W rozmowie z „TVP Sport” postanowił jednak przeprosić i zaapelować do trenera. 

Michniewicz był gościem Romana Kołtonia w „Prawdzie Futbolu”, gdzie poruszono między innymi temat krytyki Jana Tomaszewskiego. Selekcjoner w bardzo mocnych słowach wypowiedział się o byłym bramkarzu reprezentacji Polski.

– Jan Tomaszewski miał za mocno ściśniętą sznurówkę na koszulce i czasami jak coś powie, to mam wrażenie, że tam występuje niedokrwienie mózgu. Złośliwości pod moim adresem sobie nie szczędzi – wypalił w „Prawdzie Futbolu”.

Skrucha?

Tomaszewski jednak nie zgadza się z takim stwierdzeniem Michniewicza. 74-latek zarzeka się, że jego słowa nie były „krytyką”, natomiast stanowiły wyłącznie „swoje zdanie”.

– Na wstępie chciałem powiedzieć bardzo wyraźnie – nie krytykuję selekcjonera. Kiedy z moich ust padły słowa krytyki? Wypowiadam swoje zdanie, które mam na tematy związane z reprezentacją Polski. Internauci zadają mi pytania za pośrednictwem „Super Expressu”. Nie jestem złośliwy dlatego, że jestem uprzedzony do trenera. W moich wypowiedziach nie ma w ogóle złośliwości. Po prostu wypowiadam swoje zdanie na podstawie tego, co widzę i co czuję – oznajmił dla „TVP Sport” Tomaszewski. 

74-latek przy okazji ponownie wrócił do sprawy, ciągnącej się nieustannie za Michniewiczem. Tomaszewski apeluje o odtajnienie zeznań, jakie selekcjoner złożył we wrocławskiej prokuraturze.

– W dniu nominacji Czesława M. na selekcjonera powiedziałem, że to najczarniejszy dzień w historii polskiego futbolu. Nie powiedziałem tego ze względów merytorycznych. Chodziło mi tylko o względy moralne. Liczba 711 całej piłkarskiej Polsce kojarzy się z tym szkoleniowcem. Podtrzymuję to zdanie, bo dopóki nie zostaną odtajnione zeznania Czesława M., to nie zaakceptuję tej nominacji – podkreślił. 

– Chcę tylko przypomnieć tym, którzy mnie za takie słowa krytykują, że byłem przewodniczącym komisji etyki działającej przy Polskim Związku Piłki Nożnej w związku z aferą korupcyjną. Bardzo dużo wiem w tej sprawie, ale nie mogę mówić o szczegółach. Chcę, żeby jego zeznania zostały odtajnione i tyle – dodał.

Nadzieja na dobry występ

Choć Tomaszewski zdania o Michniewiczu nie zmieni, to nie ukrywa, że liczy na udany występ „Biało-Czerwonych” pod jego wodzą na mundialu w Katarze. Polacy zagrają w grupie z Meksykiem, Arabią Saudyjską i Argentyną.

– Z całego serca życzę reprezentacji Polski, żeby na mundialu w Katarze zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Oby selekcjoner odpowiednio wycelował ze składem. Jeśli moje wypowiedzi odebrał jako złośliwe, to go za nie serdecznie przepraszam. Niech się skupi na mundialu, bo zostało mało czasu. Mimo tego wszystkiego życzę mu wszystkiego najlepszego podczas turnieju – zakończył Tomaszewski. 

Nowe informacje ws. wyroku dla Kamila Glika. Zlekceważył pobitego mężczyznę?

Kamil Glik usłyszał dzisiaj wyrok w sprawie pobicia kibica, jakiego reprezentant Polski dopuścił się w lipcu 2020 roku. „Super Express” dotarł do adwokata pokrzywdzonego i poprosił go o komentarz. Stoper Benevento miał nie tylko pobić Michała B., ale również go zlekceważyć. 

We wtorkowy poranek media zawrzały z powodu wyroku, jaki zapadł ws. Kamila Glika. 98-krotny reprezentant Polski został skazany na karę grzywny oraz odszkodowanie, które musi wypłacić Michałowi B. Ponad dwa lata temu we wsi Skorupki Glik dopuścił się pobicia turysty, który robił zdjęcia jego posesji.

Sąd apelacyjny w Olsztynie podtrzymał orzeczenie sądu pierwszej instancji w Giżycku i zobligował 34-letniego stopera do wypłacenia poszkodowanemu odszkodowania w wysokości 5 tysięcy złotych. Glik musi także zapłacić grzywnę w wysokości 10 tysięcy złotych.

Zlekceważenie?

Sprawa wywołała spore poruszenie w polskich mediach. „Super Express” postanowił nieco głębiej „przekopać” temat i dotarł do adwokata pobitego Michała B., Michała Szewczyka. Ten opowiedział więcej o szczegółach sprawy.

Mój klient od początku parł do tego, żeby tę sprawę załatwić polubownie. Wystarczały mu same przeprosiny. Już policjanci, którzy przyjechali interweniować na miejsce zdarzenia, po rozeznaniu się w sytuacji, po zrozumieniu stanowiska sprawcy, który nie kwestionował tego zdarzenia w początkowym etapie, sami zaproponowali, żeby po prostu przeprosił ofiarę, i żeby na tym się zakończyło. Podejrzewam, że gdyby to się stało, nie byłoby sprawy. Jednak sprawca w ocenie świadków zachował się lekceważąco w stosunku do pokrzywdzonego – cytuje Szewczyka „Super Express”.

Ta prośba została zbyta. Pokrzywdzony poczuł się urażony, dlatego skierował sprawę do sądu. Biorąc pod uwagę późniejszy przewód w Giżycku, klient od początku uznawał, że nie zależy mu na jakichkolwiek pieniądzach. Dlatego nie sformułowaliśmy żadnych roszczeń w kontekście zadośćuczynienia, oczekiwaliśmy tylko przeprosin – tłumaczył dalej adwokat. 

W tym procesie było tzw. posiedzenie pojednawcze, bo była to sprawa z oskarżenia prywatnego. I na tym posiedzeniu proponowaliśmy, żeby tę sprawę zakończyć, podać sobie ręce i wyjść z tego bez szwanku. Ale pan pokrzywdzony czuje się faktycznie pokrzywdzony, bo w niczym nie zawinił, a został zdecydowanie spacyfikowany przez oskarżonego, który był po spożyciu alkoholu. Uważaliśmy, że proces nie był słuszną drogą. Nie chcieliśmy „grillować” sprawcy, nękać go czy też czynić szkody na jego wizerunku. Chcieliśmy tylko przeprosin – podsumował Szewczyk. 

Dziennikarz opowiedział o braku powołania dla Rafała Gikiewicza. „Irytował swoim sposobem bycia”

Rafał Gikiewicz wciąż nie doczekał się debiutu w reprezentacji Polski. Bramkarza zabrakło także na szerokiej liście powołanych piłkarzy na mundial w Katarze. O powodach nieobecności 34-latka opowiedział Mateusz Skwierawski, dziennikarz portalu „WP Sportowe Fakty”.

W ubiegłym tygodniu ogłoszona została szeroka kadra reprezentacji Polski na Mistrzostwa Świata 2022. Selekcjoner Czesław Michniewicz zdecydował się powołać 47 polskich piłkarzy. Ostateczna, 26-osobowa kadra na mundial ma zostać ogłoszona 10 listopada.

Piłkarz Juventusu pod wrażeniem Arkadiusza Milika. „Trudniej go upilnować niż Vlahovicia” [CZYTAJ]

Bramkarze na mundial

Czesław Michniewicz powołał 5 bramkarzy. W szerokiej kadrze znaleźli się: Wojciech Szczęsny, Łukasz Skorupski, Bartłomiej Drągowski, Kamila Grabara i Radosław Majecki.

Jamal Musiala wychwala Roberta Lewandowskiego. „To znakomity piłkarz i człowiek” [CZYTAJ]

Brak Gikiewicza

Jak dobrze wiemy, Rafała Gikiewicza nie ma nawet w szerokiej kadrze reprezentacji Polski. Powodem takiego obrotu spraw najprawdopodobniej nie są umiejętności, a charakter piłkarza. Dziennikarz serwisu „WP Sportowe Fakty”, Mateusz Skwierawski, przekazał, że bramkarz Augsburga miał irytować swoim zachowaniem aktualnych reprezentantów kraju.

– Chodzi po prostu o kwestię doboru charakteru. Wiemy, że Rafał raz był powołany do reprezentacji za kadencji Jerzego Brzęczka. Słyszałem to z wewnątrz drużyny, że czasami po prostu irytował swoim sposobem bycia

– Czy obecni reprezentanci mają bekę z Gikiewicza? Myślę, że mogą mieć. Ze względu na to, że Rafał się mocno publicznie domagał powołania.


źródło: wp sportowe fakty

„Polska powinna być traktowana jako jeden z największych nieudaczników”. Kontrowersyjna opinia jurora Złotej Piłki

Vladimir Novaković na łamach portalu „sport.pl” skomentował wyniki tegorocznej Złotej Piłki i ocenił szanse Roberta Lewandowskiego w kolejnych plebiscytach. Serbski dziennikarz skomentował także wyniki reprezentacji Polski na ostatnich wielkich turniejach.

Tegoroczna Złota Piłka trafiła w ręce Karima Benzemy. Podium uzupełnili Sadio Mane oraz Kevin de Bruyne. Najlepszy polski piłkarz, Robert Lewandowski, znalazł się na 4. lokacie w plebiscycie za sezon 2021/2022.

Arkadiusz Milik o Złotej Piłce. „Najważniejsze jest to, kto wygra. Jakie znaczenie ma to, czy będziesz czwarty, czy piąty?” [CZYTAJ]

Lewandowski bez Złotej Piłki

Od kilku lat Robert Lewandowski znajduje się w ścisłej czołówce piłkarzy na świecie. Mimo to do tej pory nie udało mu się sięgnąć po Złotą Piłkę. Nagroda ta powinna trafić w ręce Polaka w 2020 roku, wówczas jednak plebiscyt został niespodziewanie odwołany ze względu na pandemię koronawirusa.

Dariusz Szpakowski weźmie udział w 12. MŚ. Komentator zostanie uhonorowany i otrzyma replikę Pucharu Świata [CZYTAJ]

Problemy Lewandowskiego w LM

Nie wiele wskazuje na to, by Lewandowski miał sięgnąć po Złotą Piłkę za sezon 2022/2023. Mimo że Polak znakomicie wszedł w nową odsłonę rozgrywek, to jego zespół, FC Barcelona, jest blisko odpadnięcia z Ligi Mistrzów. Ciężko więc sobie wyobrazić, by Lewy sięgnął po Złotą Piłkę, nie grając w fazie play-off Ligi Mistrzów.

Kontrowersyjne słowa Michała Probierza. „Polski trener poradziłby sobie w Barcelonie” [CZYTAJ]

Czego potrzebuje Lewandowski?

O szansach Roberta Lewandowskiego na zwycięstwo w plebiscycie Złotej Piłki opowiedział Vladimir Novaković na łamach portalu „sport.pl”. Serbski dziennikarz jest jednym z jurorów konkursu Ballon d’Or. Novaković powiedział, co musiałoby się stać, by Lewandowski sięgnął po Złotą Piłkę za rok. Jego zdaniem Robertowi potrzebna by była… wygrana w Katarze.

– Muszę być szczery i przyznać, że cała nadzieja Roberta Lewandowskiego na kolejną Złotą Piłkę opiera się na zdobyciu przez reprezentację Polski mistrzostwa świata w Katarze. Trudno sobie to wyobrazić. Barcelona Polakowi nie pomoże, jeśli spadnie do Ligi Europy – stwierdził Vladimir Novaković.

Wybrał się w pieszą wędrówkę do Kataru. Od 3 tygodni nie ma z nim kontaktu [CZYTAJ]

Ostry komentarz dziennikarza

Ciężko sobie wyobrazić, by w grudniu reprezentacja Polski sięgnęła po mistrzostwo świata. Sukcesem naszej reprezentacji będzie wyjście z grupy. Vladimir Novaković skomentował to, co osiągała nasza reprezentacja na ostatnich dużych turniejach.

– Generalnie wyniki waszej drużyny narodowej wymagają poprawy, bo klubowa kariera Lewandowskiego jest od ponad dekady niezmiennie niesamowita. Ale reprezentacja Polski była naprawdę słaba na każdym turnieju w tym wieku, z wyjątkiem Euro 2016, regularnie znajdując się w grupie za teoretycznie słabszymi rywalami – ocenił Novaković.

– Wiedząc to wszystko, Polska powinna być traktowana jako jeden z największych nieudaczników w międzynarodowym futbolu XXI wieku, co w dużym stopniu wyjaśnia, jak trudne jest dążenie Roberta Lewandowskiego do indywidualnych zaszczytów. To właśnie główny problem waszego napastnika, zanim zaczniemy się zastanawiać nad innym czynnikiem – nieuniknione uprzedzenia Zachodu wobec wszystkiego, co pochodzi zza dawnej żelaznej kurtyny – stwierdził Serb.


źródło: sport.pl

fot. UEFA

Emocjonalny wpis Bartosza Salamona. „Siedem długich i ciężkich miesięcy”

 

Bartosz Salamon przez kilka miesięcy nie uczestniczył w zajęciach z Lechem Poznań. Piłkarz wrócił do treningów po długiej przerwie. Doświadczony obrońca w mediach społecznościowych opublikował wpis, w którym przyznaje, że nie był to dla niego łatwy okres.

Salamon wraca do treningów z drużyną

– Siedem długich i ciężkich miesięcy. Straciłem wszystko: formę, najważniejsze mecze przy pełnych trybunach, finał Pucharu Polsi, Superpuchar Polski, mecze w europejskich pucharach czy szansę na kolejne mecze dla reprezentacji Polski i wyjazd na mistrzostwa świata – napisał Bartosz Salamon na Twitterze.

Lech Poznań: Bartosz Salamon wrócił do treningów z zespołem. „Postaram się niczego nie zepsuć” [WIDEO]

– Pierwszy pełny trening z drużyną za mną. To dopiero początek, jestem daleki od normalnej dyspozycji, ale ciężką pracą każdego dnia powoli odbuduję formę, wrócę na właściwe tory – zadeklarował reprezentant Polski.

– Wszystko to, co mnie ominęło, w końcu mnie spotka i będę gotowy! Obiecuję to naszym kibicom, ale przede wszystkim samemu sobie, bo chcę wierzyć, że najlepsze dopiero przede mną – podsumował były piłkarz AC Milanu.

Papszun popiera zmianę godzin rozgrywania meczów w Ekstraklasie. „To jest mordęga” [CZYTAJ]

Źródło: Twitter

Jamal Musiala wychwala Roberta Lewandowskiego. „To znakomity piłkarz i człowiek”

W środę dojdzie do rewanżu pomiędzy FC Barceloną a Bayernem Monachium w ramach fazy grupowej Ligi Mistrzów. Jamal Musiala przed spotkaniem udzielił wywiadu dziennikowi „AS”. Piłkarz bawarskiego klubu nie szczędził pochwał względem Roberta Lewandowskiego.

Musiala tęskni za „Lewym”

Robert Lewandowski w letnim oknie transferowym zmienił drużynę. Polak opuścił Bayern Monachium i dołączył do FC Barcelony. Jamal Musiala na łamach „AS” stwierdził, że nie może się przyzwyczaić do nowych barw napastnika reprezentacji Polski.

Papszun popiera zmianę godzin rozgrywania meczów w Ekstraklasie. „To jest mordęga” [CZYTAJ]

– Nie przywykłem do widoku Roberta w koszulce Barcelony. Mimo wszystko cieszę się, że mamy okazje wspólnie rywalizować. To nie tylko znakomity piłkarz, ale również człowiek. Jednak kiedy obaj pojawimy się w środę na boisku, to tęsknota za nim zniknie – powiedział utalentowany Niemiec.

Mecz FC Barcelona – Bayern Monachium odbędzie się w środę 26 października. Spotkanie zaplanowano na godzinę 21:00 polskiego czasu.

Źródło: AS/Meczyki.pl

Papszun popiera zmianę godzin rozgrywania meczów w Ekstraklasie. „To jest mordęga”

Marek Papszun odniósł się do terminów rozgrywania meczów Ekstraklasy w okresie jesienno-zimowym. Szkoleniowiec Rakowa domaga się przeniesienia spotkań na wcześniejszą godzinę. 

Sytuacja ekonomiczna na świecie odbija się na wielu płaszczyznach. Rosnące ceny prądu wkrótce mogą się drastycznie przenieść na wydarzenia piłkarskie. Zarząd Ekstraklasy zamierza od nowego roku zmienić porę rozgrywania sobotnich meczów. Do tej pory odbywały się one o 20:00, lecz niebawem mogą zostać przeniesione na… 12:30.

„Mordęga”

Wśród zwolenników takiej zmiany jest między innymi Marek Papszun. Szkoleniowiec Rakowa Częstochowa w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” nie argumentował jednak swojego stanowiska cenami prądu. Zaznacza, że jednym z ważnych czynników jest temperatura.

– W okresie zimowym absurdalne było rozgrywanie spotkań o godzinie 20:00, czy jeszcze później. Pamiętam nasz mecz na Legii, który był rozgrywany przy temperaturze -18 stopni, odczuwalna czasami jest jeszcze niższa. Trawa sięgała za kostki zawodników – mówił Papszun. 

– Moim zdaniem to nie ma sensu i jest absurdalne, jeśli ciężko z zimna jest wytrzymać na ławce trenerskiej czy na trybunach, a co dopiero zawodnikom na boisku. To jest mordęga dla grających i oglądających. Jeśli mamy już wyznaczone terminy styczniowe, to te mecze powinny być rozgrywane za dnia – dodał 48-latek. 

Oczywiście Papszun ma świadomość, że ostateczny głos w tej sprawie będą mieli organizatorzy rozgrywek Ekstraklasy. Taka zmiana mogłaby jednak wpłynąć korzystnie na widowisko. Odbiłoby się to zarówno na komforcie zawodników, trenerów, ale też kibiców.

– Jesteśmy zawodowcami i dostosujemy się do tego, co zostanie wyznaczone, ale jeśli istnieją pewne możliwości, to warto z nich korzystać – podsumował trener Rakowa. 

Kolejny sekret dot. formy Haalanda wyszedł na jaw? Na tym punkcie ma obsesję

Erling Haaland zaskakuje wysoką formą od początku swojej przygody z Manchesterem City. Dziennikarze wciąż zastanawiają się, co stoi za niebywałymi liczbami, jakie osiąga Norweg. 22-latek zwraca uwagę na wiele rzeczy, szczególnie na jakość snu.

Haaland notuje kapitalny początek w Manchesterze City. W swoich pierwszych 15 występach dla „Obywateli” strzelił już 22 gole.

Wartość snu

Nic dziwnego, że dziennikarze i kibice wciąż zastanawiają się, jaki jest sekret skuteczności zawodnika. Niedawno szerokim echem odbiła się dieta, jaką stosuje Norweg. Z dokumentu, opowiadającym o karierze piłkarza wyniknęło niedawno, że dziennie spożywa około 6000 kcal. Co więcej, głównym produktem w jego diecie są między innymi krowie serca oraz wątroby.

Nie sama dieta odpowiada jednak za sukces, jaki osiągnął do tej pory Haaland. Norweg zwraca także ogromną uwagę na jakość swojego snu. Szeroko ten temat opisało „Daily Mail”.

– Opisuje go jako „być może najważniejszą rzecz w życiu”. Na kilka godzin przed zaśnięciem nosi pomarańczowe okulary, które blokują energię emitowaną przez światło naturalne i ekrany cyfrowe. Norweg zakłada też specjalny pierścień, który mierzy jakość snu, temperaturę, stres i tętno – napisali dziennikarze, dodając, że Haaland ma na tym punkcie „obsesję”.

Wieczorem bardzo trudno skontaktować się z Haalandem. Norweg chodzi spać w godzinach 22:00 – 22:30. Jeszcze wcześniej wyłącza natomiast wszelkie urządzenia elektroniczne.

Skandal z udziałem reprezentanta Polski! Pobił turystę za… zrobienie zdjęcia

Do niemałej afery doszło z udziałem Kamila Glika. Przed dwoma laty obrońca reprezentacji Polski pobił turystę. Teraz usłyszał wyrok.

O całej sprawie poinformował „Fakt”. Z doniesień dziennika wynika, że Kamil Glik miał pobić turystę, który „przypadkowo zrobił mu zdjęcie”. Do zdarzenia doszło latem 2020 roku, jednak dopiero teraz sytuacja ujrzała światło dzienne. Spięcie Glika z turystą miało miejsce na Mazurach we wsi Skorupki.

Piłkarz Juventusu pod wrażeniem Arkadiusza Milika. „Trudniej go upilnować niż Vlahovicia” [CZYTAJ]

Szczegóły zdarzenia

Z relacji dowiadujemy się, że rzeczony turysta podczas wakacji zrobił zdjęcie jednego z domków dla dzieci, który znajdował się na jednej z prywatnych posesji. Jak się okazało, nieruchomość należała do Kamila Glika. Nieświadomy okoliczności turysta szybko został zaatakowany przez piłkarza reprezentacji Polski. Ponadto Glik wyrzucił telefon swojego nieprzyjaciela. 34-latek miał przekazać, że wypił wcześniej jedno piwo. Z kolei jego żona stwierdziła, że wypił dwa i dodała, że zachowanie jej męża mogło być spowodowane otrzymywaniem licznych pogróżek.

Kontrowersyjne słowa Michała Probierza. „Polski trener poradziłby sobie w Barcelonie” [CZYTAJ]

Glik ukarany grzywną

Po dwóch latach Sąd w Giżycku ogłosił wyrok w tej sprawie. Kamil Glik został ukarany grzywną w wysokości 10 tysięcy złotych i 5 tysięcy złotych dla poszkodowanego.

– Pokrzywdzony nie wiedział, do kogo należy posesja, na której dostrzegł ciekawy domek dla dzieci – przekazał sędzia Danuta Hryniewicz.

– Do tego procesu nie powinno dojść, mojemu klientowi wystarczyłyby przeprosiny. Nawet nie wnosiliśmy o te 5 tys., sąd sam uznał, że poszkodowanemu się należą – skomentował adwokat.

Te kluby szkolą najlepiej. Wychowanków Realu Madryt i FC Barcelony w ligach TOP 5 jest najwięcej [RANKING]

Real Madryt i FC Barcelona mają obecnie największą liczbę wychowanków grających w ligach TOP 5. Zgoła inaczej wygląda natomiast ranking uwzględniający liczbę wychowanków grających w czołowych 31 europejskich ligach.

Serwis CIES Football Observatory opublikował raport dotyczący wychowanków europejskich klubów. Analitycy wyliczyli, ilu wychowanków danych klubów gra w czołowych ligach w Europie. Pierwsze zestawienie dotyczy piłkarzy grających w ligach TOP 5. Drugi ranking odnosi się zawodników, grających w ligach TOP 31.

Arkadiusz Milik o Złotej Piłce. „Najważniejsze jest to, kto wygra. Jakie znaczenie ma to, czy będziesz czwarty, czy piąty?” [CZYTAJ]

Szczegóły raportu

Za wychowanka serwis CIES Football Observatory uznał piłkarzy, którzy grali dla danego klubu przez co najmniej 3 lata między 15. a 21. rokiem życia. W analizie brani byli pod uwagę jedynie ci zawodnicy, którzy na dzień 1 października znajdowali się w pierwszym zespole danego klubu. Ponadto piłkarze musieli zagrać w tym sezonie, a jeśli to nie zostało spełnione, to w obu poprzednich sezonach bez wyjątku.

Piłkarz Juventusu pod wrażeniem Arkadiusza Milika. „Trudniej go upilnować niż Vlahovicia” [CZYTAJ]

Wychowankowie w ligach TOP 5

Pierwszy ranking dotyczy wychowanków grających w Europie w ligach TOP 5. Na szczycie zestawienia jest Real Madryt, z 43 piłkarzami. Tuż za Realem jest FC Barcelona, która może się poszczycić 38 zawodnikami, którzy grają obecnie w czołowych ligach w Europie. Podium zamyka Olympique Lyon i PSG z 34 wychowankami. Co ciekawe, na 76. lokacie znajduje się Lech Poznań, którego w ligach TOP 5 reprezentuje 8 wychowanków. Kolejorz jest w tym aspekcie lepszy od m.in. FC Porto, Leeds, czy Evertonu.

Wybrane kluby:

1. Real Madryt – 43 wychowanków
2. FC Barcelona – 38
3. Olympique Lyon – 34
3. PSG – 34
5. Manchester United – 28
6. Valencia – 25
7. Sporting Lizbona – 24
7. Atalanta – 24

76. Lech Poznań – 8

Erik ten Hag wypowiedział się o Ronaldo. Nie żałuje odsunięcia go od składu [CZYTAJ]

Wychowankowie w ligach TOP 31

Kolejny ranking uwzględnia wychowanków grających w ligach TOP 31. W  tym przypadku doszło do ogromnego przetasowania w porównaniu z poprzednim zestawieniem. Na czele jest Ajax z 85 wychowankami grającymi w ligach TOP 31. Drugie miejsce należy do Benfiki (73), a podium uzupełnia Dynamo Kijów (72). W tym zestawieniu Real jest 7. z 60 wychowankami a Barca 9. z liczbą 59 graczy. Co ciekawe, na 70. miejscu znajduje się Legia Warszawa, która ma 27 zawodników w ligach TOP 31. Z kolei Lech Poznań okupuje 76. lokatę z liczbą 26 piłkarzy. Polskie kluby wyprzedzają takie marki jak m.in. AS Roma, Inter, czy Bayer 04.

Wybrane kluby:

1. Ajax – 85
2. Benfica – 73
3. Dynamo Kijów – 72
4. Dinamo Zagrzeb – 69
5. Szachtar Donieck – 64
6. Partizan – 63
7. Real Madryt – 60
7. Crvena Zvezda – 60
9. FC Barcelona – 59
10. Sporting Lizbona – 58

70. Legia Warszawa – 27

76. Lech Poznań – 26

Kontrowersyjne słowa Michała Probierza. „Polski trener poradziłby sobie w Barcelonie” [CZYTAJ]


źródło: CIES


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.