NEWSY I WIDEO

Stanowski przejechał się po Śląsku Wrocław. „To jest zaburzanie rozgrywek”

Krzysztof Stanowski przejechał się po Śląsku Wrocław po tym, jak drużyna przełożyła mecz w Ekstraklasie, by pozwolić grać swoim piłkarzom w rezerwach. „To jest zaburzanie rozgrywek, zgodne z przepisami niestety. Wszyscy inni rywale Górnika dostaną już rezerwy Śląska, które da się ograć, a Górnikowi «źle się wylosowało»”.

Nadużycie ze strony Śląska?

Śląsk Wrocław skorzystał z przysługującego mu prawa do przełożenia meczu ligowego z Radomiakiem Radom. Spotkanie miało odbyć się w minioną niedzielę. W związku z występami klubu w europejskich pucharach jednak postanowiono przesunąć je na późniejszy termin.

Jak wyjaśniono w oficjalnym komunikacie klubu, decyzja ta miała na celu umożliwienie zawodnikom regeneracji. Ponadto Śląskowi zależało na wyleczeniu drobnych urazów oraz lepszym przygotowanie do nadchodzącego meczu w Szwajcarii.

Mimo że głównym celem przesunięcia meczu była regeneracja piłkarzy, część zawodników z pierwszego zespołu wystąpiła w sobotę w meczu rezerw Śląska Wrocław przeciwko Górnikowi Polkowice.

Krzysztof Stanowski we wpisie na portalu X podkreślił swoje oburzenie w związku z takim obrotem spraw. Dziennikarz uważa, że decyzja o wystawieniu zawodników z Ekstraklasy w meczu trzeciej ligi może wpłynąć na wynik końcowy rozgrywek.

Podczas meczu z Górnikiem Polkowice na boisku pojawili się m.in. Aleksander Paluszek, Jehor Macenko, Tudor Băluţă oraz Patryk Klimala. Ten ostatni zdobył hat-tricka, przyczyniając się do wygranej Śląska aż 4:0.

– Śląsk Wrocław przekłada mecz w ekstraklasie, ale piłkarzy z ekstraklasy zrzuca na spotkanie w III lidze, przeciwko Górnikowi Polkowice. To jest zaburzanie rozgrywek, zgodne z przepisami niestety. Wszyscy inni rywale Górnika dostaną już rezerwy Śląska, które da się ograć, a Górnikowi „źle się wylosowało”. Na koniec takie spotkanie, rozegrane na ekstraklasowym budżecie, może zdecydować o najważniejszych rozstrzygnięciach całego sezonu – napisał Stanowski na portalu X.

Mecz St. Gallen ze Śląskiem Wrocław zaplanowano na środę 7 sierpnia. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 20:30.

Źródło: X

Znamy potencjalnych rywali polskich klubów w IV rundzie eliminacji. Wśród nich Chelsea

Poznaliśmy potencjalne zespoły, na które mogą trafić polskie kluby w IV rundzie eliminacji europejskich pucharów. Na najciekawszego rywala może trafić Wisła Kraków. Bowiem na jej ścieżce może stanąć Chelsea.




W tym tygodniu rozpocznie się III runda eliminacji europejskich pucharów. Na tym etapie rozgrywek w grze wciąż mamy wszystkie 4 polskie kluby. Jagiellonia Białystok zmierzy się w III rundzie el. Ligi Mistrzów z norweskim Bodo/Glimt. Z kolei w eliminacjach Ligi Konferencji Wisła Kraków zagra ze Spartakiem Trnava, Legia Warszawa z Brondby, a Śląsk Wrocław z FC Sankt Gallen.

Jagiellonia Białystok

W przypadku wygranej Jagiellonii z Bodo/Glimt, mistrzowie Polski zagrają w IV rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Będą wtedy zaledwie o jeden dwumeczu od awansu do fazy ligowej Ligi Mistrzów. Jaga trafi wówczas na kogoś z poniższej grupy: Dinamo Zagrzeb, Crvena Zvezda, BSC Young Boys, Malmo-PAOK (zwycięzca tej pary), Midtjylland-Ferencvaros (zwycięzca tej pary).

Porażka z Bodo/Glimt nie eliminuje całkowicie Jagiellonii z gry w europejskich pucharach. Wówczas Jaga zagra w IV rundzie eliminacji Ligi Europy. Jej potencjalni rywale to: Anderlecht Bruksela, Partizan Belgrad-FC Lugano (zwycięzca pary), Panathinaikos Ateny-Ajax Amsterdam (zwycięzca pary), Qarabag Agdam-Ludogorets Razgrad (przegrany pary).




Wisła Kraków

Niezwykle ciekawie wyglądają potencjalni rywale Wisły Kraków w IV rundzie eliminacji Ligi Konferencji. A w szczególności jeden rywal, czyli Chelsea. Pełna lista potencjalnych przeciwników Wisły przedstawia się następująco: Chelsea, Iberia 1999 Tbilisi-Istanbul Basaksehir (zwycięzca pary), Mlada Boleslav-Hapoel Beer Szewa (zwycięzca pary), Ilves-Djurgarden (zwycięzca pary), Molde-Cercle Brugge (przegrany pary).

Śląsk Wrocław

Niewiele mniej ciekawie wyglądają potencjalni rywale Śląska Wrocław. Mamy tam po jednym zespole z Francji i z Niemiec. Wszyscy potencjalni rywale Śląska to: RC Lens, FC Heidenheim, FC Kopenhaga-Banik Ostrawa (zwycięzca pary), Omonia Nikozja-Fehervar (zwycięzca pary), Trabzonspor-Rapid Wiedeń (przegrany  pary).

Legia Warszawa

Na koniec mamy potencjalnych rywali Legii Warszawa. Ten zestaw wydaje się być najbardziej przyjazny. Potencjalni rywale Legii to: Botew Płowdiw-Zrinjski Mostar (zwycięzca pary), Ararat Armenia-Puskas Akademia (zwycięzca pary), St Mirren-SK Brann (zwycięzca pary), FK Auda-FC Drita, (zwycięzca pary), HNK Rijeka-Elfsborg (przegrany pary).


fot. Kacper Polaczyk/Polczyk FOTO

Kibice Korony wściekli po zwolnieniu Kamila Kuzery. „Tomczyk, rozwaliłeś własny klub!”

Gorąco zrobiło się wokół Korony Kielce. Na stadionie podczas meczu z Motorem zawisł transparent, uderzający w dyrektora sportowego, Pawła Tomczyka. „Zniszczyłeś własny klub” – pisali kibice. 




Korona Kielce zremisowała dzisiejszy mecz z Motorem Lubin (1-1), który jest tegorocznym beniaminkiem Ekstraklasy. Drużynę gości prowadził w tym meczu trener tymczasowy, którym został Mariusz Arczewski. To oczywiście pokłosie zwolnienia Kamila Kuzery, który niedawno rozstał się z żółto-czerwonymi.

„Zniszczyłeś własny klub”

Kibice w trakcie spotkania z Motorem dali do zrozumienia, że decyzja władz klubu im się nie spodobała. Na stadionie w Lublinie wywiesili nieprzychylny transparent, skierowany do dyrektora Korony, Pawła Tomczyka. Podobnych transparentów było zresztą kilka.

– Paweł Tomczyk – kapusiu, rozwaliłeś własny klub – napisano na płachcie. 

Kuzera miał mocną pozycję w Kielcach, a w przeszłości był nawet piłkarzem Korony. Jego rozstanie z klubem przebiegło w atmosferze skandalu. Korona co prawda przegrała dwa pierwsze mecze nowego sezonu, ale w kuluarach głośno mówi się o tym, że decyzja nie była podyktowana wyłącznie kwestiami sportowymi.




Szkoleniowiec miał nie dogadywać się z nowymi władzami klubu, w tym właśnie Tomczykiem, który, notabene, był jeszcze niedawno dyrektorem sportowym w Motorze. Brał udział między innymi w skandalu z Goncalo Feio i „słynną” tacką na dokumenty.

Ciekawy transfer Jagiellonii. Do Białegostoku ma trafić piłkarz Burnley

Jagiellonia Białystok może wkrótce dokonać ciekawego ruchu na rynku transferowym. Szeregi Mistrza Polski ma wkrótce zasilić zawodnik angielskiego Burnley.




W ubiegłym sezonie Jagiellonia wywalczyła mistrzostwo Polski. W trwającym oknie transferowym Jaga przeprowadziła już kilka ciekawych ruchów transferowych. Z klubu odeszło dwóch ważnych zawodników – Bartłomiej Wdowik i Zlatan Alomerovic. Do Jagi trafili z kolei Joao Moutinho, Mika Villar, Maksymilian Stryjek, Lamine Diaby-Fadiga i Maksymilian Stryjek.

Wkrótce Jaga może dokonać kolejnego wzmocnienia. Jak informują „Meczyki”, na celowniku Jagi znalazł się Darko Churlinov z angielskiego Burnley. Mistrzowie Polski dogadali się już z piłkarzem co do warunków umowy. Jaga negocjuje jeszcze z Burnley warunki wypożyczenia.




Darko Churlinov jest zawodnikiem Burnley. 24-latek występuje przede wszystkim na pozycji skrzydłowego. W swojej karierze wystąpił w 25 meczach reprezentacji Macedonii Północnej. Wiosnę poprzedniego sezonu spędził na wypożyczeniu w Schalke 04. Rozegrał 10 meczów, w których strzelił 1 bramkę i zanotował 1 asystę.


źródło: meczyki.pl

fot. Jaga TV

To Flick zmotywował Lewandowskiego do pobicia rekordu Bundesligi. „Ty możesz to pobić”

Mateusz Święcicki na antenie „Meczyków” zdradził ciekawą rozmowę między Robertem Lewandowskim a Hansim Flickiem, Dziennikarz wyjawił, że to szkoleniowiec niejako zainspirował Polaka do pobicia rekordu Gerda Muellera. 




Robert Lewandowski szykuje się do swojego trzeciego sezonu w barwach FC Barcelony. Tym razem napastnik nie będzie jednak współpracować z Xavim. Miejsce Hiszpana zajął dobry znajomy Polaka z Bayernu Monachium – Hansi Flick.

„I ty możesz to zrobić”

Spora część kibiców Blaugrany ma nadzieję, że Lewandowski przy Flicku odżyje. Poprzedni sezon nie był bowiem w wykonaniu Polaka najlepszy. W Bayernie jednak, pod wodzą Niemca, wykręcał wręcz nieprawdopodobne liczby. Dość powiedzieć, że pobił wieloletni rekord Gerda Muellera i strzelił w jednej kampanii Bundesligi aż 41 goli.

Jak się okazuje, sam Lewandowski nie myślał wówczas o takim osiągnięciu. Dopiero Flick miał go uświadomić, ile faktycznie on wynosi. Co więcej, to właśnie Niemiec miał również zaszczepić w nim motywację do jego pobicia. Tak przynajmniej wynika z relacji Mateusza Święcickiego.




– Hansi Flick bardzo indywidualizował treningi napastników Bayernu. Chciał, by Lewandowski strzelał jeszcze więcej goli. Kiedyś na jednym z treningów odbył z nim rozmowę – mówił Święcicki na antenie „Meczyków”. 

– Czy wiesz, ile wynosi rekord Gerda Müllera?
– Pewnie z 40 goli.
– Tak, 40. I ty możesz to pobić – tak miała wyglądać rozmowa Flicka z Lewandowskim. 

Marek Papszun tłumaczy „wędkę” dla kuzyna Haalanda. „Trzeba się bardziej skupić i realizować zadania”

Marek Papszun na pomeczowej konferencji prasowej wytłumaczył się z „wędki” dla Jonatana Brunesa w starciu z GKS Katowice. Trener Rakowa przyznał, że decyzję tę podjął w oparciu o dobro zespołu.




Przed kilkoma dniami Raków Częstochowa ogłosił swojego nowego zawodnika. Szeregi „Medalików” zasilił Jonatan Braut Brunes. Transfer odbił się ogromnym echem w mediach społecznościowych. A wszystko to dlatego, że Jonatan jest kuzynem Erlinga Haalanda.

Jonatan Brunes ma już za sobą dwa występy w barwach Rakowa. Zadebiutował w poniedziałkowym starciu z Cracovią, kiedy otrzymał od Marka Papszuna ok. 20 minut gry. W tę sobotę Norweg rozegrał drugie spotkanie. Niestety, z pewnością nie zaliczy tego pojedynku do udanych. Jonatan pojawił się na boisku w 61. minucie gry. W 80. minucie musiał jednak opuścić boisko. Decyzję o ściągnięciu Norwega z boiska podjął Marek Papszun.

Na pomeczowej konferencji prasowej Marek Papszun wytłumaczył tę sytuację. Z wypowiedzi trenera Rakowa można wywnioskować, że Norweg jeszcze nie do końca zaadaptował się do nowego otoczenia.

– To może oznaczać jedno – że trzeba się bardziej skupić i realizować zadania – rozpoczął Marek Papszun.

– Tu jest na pewno wysoki poziom oczekiwań taktycznych i jeśli chodzi o intensywność gry i jej zrozumienie. To nie jest proste. Szczególnie, kiedy się wchodzi w trudnym meczu, gdzie rywal stawia twarde warunki. Mecz jest dynamiczny, wszystko się szybko dzieje (…) – wyjaśnił trener Rakowa.

– Się trzeba szybko przełączać. Jonatan z tym miał problemy. Dlatego dbając o klub, dbając o drużynę, musiałem dokonać tej zmiany. Dla mnie drużyna jest najważniejsza. I tą zmianą też to pokazałem – podsumował Papszun.




Kolega z drużyny pożegnał Jespera Karlströma. „Zasługujesz na tę szansę, bracie”

Bartosz Salamon pożegnał Jespera Karlströma. Obrońca reprezentacji Polski opublikował w mediach społecznościowych wzruszający wpis.

Salamon żegna kolegę

Szwedzki pomocnik przez kilka lat stanowił filar Lecha Poznań. Teraz przeniósł się do Udinese Calcio. Salamon we wpisie na Instagramie pożegnał kolegę w kilku ładnych słowach.

 

– Straciliśmy niesamowitego zawodnika i wielkiego lidera w szatni. Zasługujesz na tę szansę, bracie, miło było Cię gościć w naszym klubie przez tak długi czas. Teraz pokażesz swoją wartość także w wielkiej lidze, Serie A! Jest mi smutno, bo będzie nam Ciebie brakowało na boisku, ale jestem też szczęśliwy, bo jako przyjaciel życzę Ci wszystkiego najlepszego – napisał.

Jesper Karlström dołączył do Lecha Poznań w styczniu 2021 roku. Szwed rozegrał łącznie 144 spotkania. Zdobył w nich cztery bramki i zaliczył dziewięć asyst.

Jego osiągnięcia z drużyną obejmują tytuł mistrza Polski w 2022 roku oraz brązowy medal w 2023 roku. Dodatkowo, jego występy przyczyniły się do dojścia zespołu do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy w sezonie 2022/2023.

 

Według medialnych doniesień Udinese zapłaciło za Szweda około 2 miliony euro. W transakcji uwzględniono również 500 tysięcy euro bonusów.

Źródło: Instagram

Marek Papszun się nie patyczkuje. Kuzyn Haalanda z „wędką” po wejściu z ławki

Marek Papszun w meczu z GKS-em Katowice dokonał „wędki” na jednym z nowych zawodników. To nieprzyjemne zdarzenie spotkało kuzyna Erlinga Haalanda.

 

Papszun ze zdecydowaną reakcją

Marek Papszun zawitał ponownie do Rakowa Częstochowa z zamiarem wprowadzenia zespołu na szczyt Ekstraklasy. Po powrocie jego zespół zanotował dwa zwycięstwa i jedną porażkę.

W sobotę Medaliki pokonały beniaminka z Katowic. Podczas meczu doszło jednak do nietypowej sytuacji.

Znany ze swojego mocnego charakteru Marek Papszun przy korzystnym wyniku dla Rakowa postanowił wypróbować nowego zawodnika.

 

W 61. minucie meczu na boisko wszedł Jonatan Braut Brunes. To niedawno pozyskany norweski napastnik i kuzyn Erlinga Brauta Haalanda.

Choć oczekiwania wobec Brunesa były wysokie, jego występ pozostawił wiele do życzenia. Na reakcję trenera nie trzeba było długo czekać. Po zaledwie 19 minutach gry Papszun dał Norwegowi „wędkę”.

Jonatan Braut Brunes został zastąpiony przez Ericka Otieno. Dla Norwega był to drugi występ w barwach Rakowa.

Grosicki wściekły na siebie i swoich kolegów. „Musimy parę mocnych słów powiedzieć w szatni”

Kamil Grosicki był zawiedziony postawą Pogoni Szczecin w piątkowym meczu z Górnikiem Zabrze. W przerwie meczu ostro skrytykował cały swój zespół w wywiadzie przed kamerami „Canal+”.

W piątek Górnik Zabrze podejmował na własnym stadionie Pogoń Szczecin. Spotkanie zakończyło się wygraną gospodarzy wynikiem 1:0. Co ciekawe, bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Luka Zahovic, były zawodnik Pogoni. Po tym spotkaniu obie drużyny zrównały się liczbą punktów w ligowej tabeli – mają ich po 4.




Po pierwszej połowie wściekły na swój zespół był Kamil Grosicki. Przypomnijmy, że po pierwszej połowie był remis 0:0. Kapitan Pogoni przed kamerami „Canal+” w mocnych słowach wypowiedział się na temat postawy swojego zespołu.

– Bardzo, ale to bardzo słaba połowa w naszym wykonaniu. Gramy, jakbyśmy grali jakiś mecz pokazowy przed sezonem albo po sezonie. Wszyscy jesteśmy wolni, w ogóle energii w zespole nie widać. Zaczyna się to ode mnie i tak można wymieniać dalej – skomentował Kamil Grosicki.

– Nie wiem co się dzieje, ale na pewno musimy parę mocnych słów powiedzieć w szatni, bo to jest aż niemożliwe, żeby tydzień temu grać tak dobrze w piłkę, a dzisiaj nie potrafimy stworzyć sytuacji, wymienić kilku podań. Wszystko jest wolne i dużo jest do poprawy – podsumował.





źródło: canal+

Piotr Zieliński zdradził, jak wyglądały pierwsze dni w Interze. „Nigdy nie trenowałem tak ciężko”

Inter Mediolan przygotowuje się do startu nowego sezonu Serie A. Z drużyną mistrza Włoch trenuje już także Piotr Zieliński. Reprezentanta Polski na łamach „La Gazzetta dello Sport” przyznaje, że nigdy nie pracował tak ciężko, jak teraz. 




Zieliński trafił do Interu po wygaśnięciu kontraktu z Napoli. 30-latek ma już za sobą pierwsze występy w nowej ekipie. W przedsezonowych sparingach mierzł się z Pergolettese (2:1), Las Palmas (3:0) i Pisą (1:1). Jeśli po drodze nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, to „Zielek” oficjalny debiut zaliczy już 17 sierpnia z Genoą.

Ciężkie treningi

Inter, mimo zdobycia mistrzostwa w poprzednim sezonie, nie zamierza ściągać teraz nogi z gazu. W Mediolanie cel jest prosty – obrona trofeum oraz zwycięstwo w europejskich pucharach. Pomóc ma w tym Zieliński, który jest kolejnym wzmocnieniem i tak potężnej linii pomocy drużyny Simone Inzaghiego

Zieliński ostatnio udzielił wywiadu na łamach „La Gazzetty dello Sport”. Podczas rozmowy poruszono kilka wątków. Polak zdradził między innymi, jak wyglądały jego początki w nowej drużynie oraz podzielił się wrażeniami z treningów.

Pierwsze dni były trochę trudne. Wszystko było dla mnie nowe, nie jest łatwo wszystko zmienić po ośmiu latach. Ale muszę powiedzieć, że z każdym dniem jest coraz lepiej. Przed przyjściem rozmawiałem z Marko Arnautoviciem i poprosiłem go o rady. Miał rację mówiąc, że od razu poczuję się tu dobrze – przyznał.

Dużo rozmawiam zarówno z trenerem, jak i ze sztabem. W porównaniu do przeszłości, muszę pracować inaczej, gdy nie mamy piłki, ale są to mechanizmy, których uczysz się krok po kroku. Nigdy wcześniej nie trenowałem tak ciężko, ale to dobrze. Jestem pewien, że później zobaczę tego efekty – dodał Polak. 




Zieliński nie uniknie również gry przeciwko Napoli, w którym spędził ostatnie osiem lat. Reprezentant Polski nie jest jednak zestresowany takim starciem. Wręcz przeciwnie. Wprost przyznaje, że nie może się doczekać meczu z „Niebieskimi”.

Już jestem podekscytowany. Będzie zupełnie inaczej, ale nadal pięknie. Neapolitańczycy mnie kochają, tak jak ja kocham ich. Broniłem ich barw całym sercem. Teraz muszę zrobić to samo dla nowych fanów, dlatego zrobię wszystko, aby Inter wygrał – podkreślił Zieliński. 

Sensacyjny transfer Lechii Gdańsk? Beniaminek Ekstraklasy chce reprezentanta Polski

Lechia Gdańsk szykuje się do zrealizowania zaskakującego transferu. Według Łukasza Gikiewicza, beniaminek Ekstraklasy chce pozyskać Patryka Pedę z włoskiego SPAL. W grę ma wchodzić roczne wypożyczenie. 




Peda związał się ze SPAL po wyjeździe z akademii Legii Warszawa w 2019 roku. W 2023 został natomiast zawodnikiem Palermo, które to wypożyczyło go do jego byłego zespołu. Właśnie w barwach 3-ligowca spędził ubiegły sezon. 12 października ubiegłego roku zadebiutował nawet w reprezentacji Polski, w której uzbierał dotychczas trzy występy.

Powrót do Polski?

Obecnie Peda znowu jest zawodnikiem Palermo, które przebywa z kolei w Anglii. Tam przygotowuje się do startu nowego sezonu. Przy Polaku stoi jednak znak zapytania. Na ten moment nie wiadomo, czy przystąpi on ze swoją drużyną do rozgrywek Serie B.




Piotr Potępa poinformował, że zawodnik trafił na celownik Lechii Gdańsk. Beniaminek Ekstraklasy wciąż nie zakończył wzmacniania podczas letniego okna transferowego. Piłkarz ma być zainteresowany powrotem do Polski. Łukasz Gikiewicz podał z kolei, że w grę ma wchodzić roczne wypożyczenie.

Przemysław Babiarz skomentował zmagania lekkoatletyczne. To jego słowa po powrocie

Przemysław Babiarz wrócił do komentowania igrzysk olimpijskich. Podczas przywitania w transmisji w żaden sposób nie nawiązał do niedawnej afery z jego udziałem.

Babiarz wrócił do gry

Przemysław Babiarz został przywrócony do pracy przy igrzyskach olimpijskich po krótkim zawieszeniu przez TVP.

 

Zamieszanie rozpoczęło się tydzień temu, gdy podczas ceremonii otwarcia igrzysk skomentował piosenkę „Imagine” Johna Lennona.

Jego słowa, że „to jest wizja komunizmu, niestety”, wywołały burzę w mediach społecznościowych, co doprowadziło do jego zawieszenia.

Po ogłoszeniu decyzji o zawieszeniu Babiarza, wielu dziennikarzy i sportowców stanęło w jego obronie, wzywając do jego powrotu na stanowisko.

Wśród apelujących znaleźli się lekkoatleci, których starty Babiarz komentuje od lat.

 

W czwartek doszło do spotkania dyrektora generalnego TVP Tomasza Syguta i dyrektora TVP Sport Jakuba Kwiatkowskiego z Babiarzem. Po rozmowach zawieszenie zostało cofnięte.

Przemysław Babiarz wznowił pracę przy igrzyskach w piątkowy wieczór, podczas sesji lekkoatletycznej na Stade de France.

W swoim powitaniu przypomniał o historycznych wydarzeniach, które miały miejsce na tym stadionie, nie nawiązując jednak do ostatnich kontrowersji.

– Witamy Państwa ze stadionu olimpijskiego, ze Stade de France, na którym 21 lat temu rozgrywano mistrzostwa świata w lekkiej atletyce, pamiętne; złoto Roberta Korzeniowskiego. A dzisiaj zapraszamy na eliminacje sztafet mieszanych – powiedział dziennikarz.

Źródło: Interia Sport

Iga Świątek dobitnie o porażce w półfinale. „Płakałam przez sześć godzin”

Iga Świątek zapisała się na kartach historii. Polka zdobyła brązowy medal na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, stając się pierwszą polską medalistką w tenisie. Po meczu z Anną Karoliną Schmiedlovą nie kryła jednak emocji, gdy mówiła o przegranym spotkaniu z Qinwen Zheng.

 

Brązowy medal dla Polski

Iga Świątek zdobyła brązowy medal na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. To historyczne osiągnięcie, ponieważ Świątek stała się pierwszą polską medalistką olimpijską w tenisie.

W decydującym meczu o brązowy medal pokonała Annę Karolinę Schmiedlovą, wygrywając pewnie 6:2, 6:1.

Zmagania w Paryżu były dla Igi Świątek nie tylko wyzwaniem sportowym, ale również emocjonalnym. Polka przyznała, że porażka w półfinale z Qinwen Zheng była dla niej bardzo trudna do zaakceptowania.

 

– Grając w tourze wiedziałam, że zawsze będzie za chwilę kolejna szansa, a tu jest jedna na cztery lata. To zostaje z tyłu głowy. Płakałam wczoraj przez jakieś sześć godzin. Gdybym nie miała dziś meczu, to pewnie płakałabym cały tydzień – powiedziała Iga Świątek.

Turniej tenisowy kobiet w Paryżu dobiega końca, a w sobotę odbędzie się finał, w którym zmierzą się Qinwen Zheng i Donna Vekić z Chorwacji.

Źródło: X

Raków oskarżony o szantażowanie beniaminka Ekstraklasy. Marek Papszun odpowiada

Trener GKSu Katowice zarzuca… szantaż Rakowowi Częstochowa. Sprawa ma dotyczyć Bartosza Nowaka, który przed startem sezonu zamienił „Medaliki” właśnie na śląski klub. Marek Papszun postanowił odpowiedzieć na te oskarżenia. 




GKS Katowice jest jednym z tegorocznych beniaminków Ekstraklasy. W jego barwach zadebiutował niedawno Bartosz Nowak, który latem przeniósł się tam z Rakowa Częstochowa. Zawodnik nie będzie mógł tym samym zagrać w najbliżej kolejce przeciwko swojej byłej ekipie. To pokłosie zapisów w umowie.

Iskrzy

Cała sprawa rozchodzi się o pieniądze, który GKS musiałby dodatkowo zapłacić, jeżeli Nowak zagra w meczu przeciwko „Medalikom”. Rafał Górak, trener katowickiego klubu, wypowiedział o szczegółach w tej kwestii. Nie gryzł się przy tym w język i użył naprawdę mocnych słów pod adresem Rakowa.

– Zawodnik przychodzący do nas na zasadzie transferu definitywnego powinien mieć do tego pełne prawo. Niestety na sam koniec zostaliśmy poinformowani o zapisie w umowie, że Bartek będzie do mojej dyspozycji, ale tylko pod warunkiem wpłaty ekwiwalentu. Dla mnie jest to sprawa bulwersująca i w pewien sposób szantażująca nas – mówił Górak na konferencji prasowej.




– Podziwiam cierpliwość Bartka, jak i naszego dyrektora sportowego, którzy ten kontrakt doprowadzili do końca. Ja bym takiej cierpliwości nie miał. Kwota jest niebanalna i Bartek w meczu z Rakowem nie zagra – podkreślił trener beniaminka. 

Słowa Góraka dotarły również do obozu Rakowa. Na oskarżenia szkoleniowca postanowił odpowiedzieć Marek Papszun.

– Gdybym ja był w takiej sytuacji, to bym po prostu nie podpisał tej umowy. GKS Katowice zgodził się na taki zapis. Mógł się nie zgadzać – cytuje opiekuna Rakowa „WP Sportowe Fakty”.

Stanowski pochwalił się zarobkami Kanału Zero. Przychody z reklam większe niż zakładano

Krzysztof Stanowski pochwalił się zarobkami Kanału Zero w pierwszych miesiącach działalności tego projektu. Jak przyznał założyciel KZ, przychody z reklam na YouTube są większe, niż pierwotnie zakładano.




W lutym wystartował Kanał Zero. Projekt Krzysztofa Stanowskiego był zapowiadany już wiele miesięcy wcześniej. Regularne publikowanie materiałów wideo na Kanale Zero rozpoczęło się jednak 1 lutego. Projekt szybko zyskał duży rozgłos w mediach społecznościowych.

Za nami pół roku działalności Kanału Zero. Przez te 6 miesięcy w serwisie YouTube opublikowanych zostało ponad 1000 materiałów. Zebrały one łącznie 230 milionów wyświetleń. Pod tym względem najlepszy był luty, kiedy Kanał Zero zgromadził ponad 50 milionów odsłon. W lipcu było ich około 35.

Krzysztof Stanowski pochwalił się także szczątkowymi wynikami finansowymi Kanału Zero. Z samych reklam adsense w YouTube KZ zarobił blisko 3,5 miliona złotych. Daje to blisko 600 tysięcy złotych miesięcznie. Pierwotnie Stanowski zakładał przychody z reklam na poziomie 500 tysięcy złotych. Są to oczywiście zarobki z samego adsense’a, nie uwzględniono tu kwot od sponsorów.





TROLLNEWSY I MEMY