„AS” poświęcił długi artykuł Robertowi Lewandowskiemu. Hiszpańscy dziennikarze nie kryją zachwytów nad Polakiem, który lada moment rozpocznie swój czwarty sezon w FC Barcelonie.
Początki Lewandowskiego w Barcelonie nie były łatwe. Spora część dziennikarzy powątpiewała, czy napastnik poradzi sobie w nowej lidze. Szczególne obawy budził wiek, w którym trafiał na Camp Nou.
Zachwyty
Obawy okazały się jednak niesłuszne, a przyjście Hansiego Flicka tylko potwierdziło jakość „Lewego”. Pod wodzą niemieckiego trenera 36-latek przeżywa drugą młodość. Nie uszło to oczywiście uwadze dziennikarzy.
– Niewielu, bardzo niewielu wierzyło, że Robert Lewandowski wypełni kontrakt z Barceloną, kiedy kataloński klub zapłacił za niego 45 milionów dolarów Bayernowi w 2022 roku. Polak miał wtedy 34 lata – napisano w długim artykule na łamach „AS”.
– Cztery lata wydawały się zbyt długie i od razu pojawiły się spekulacje o skróceniu tego okresu i wyjeździe do Stanów Zjednoczonych lub Arabii Saudyjskiej. Lewandowski pokonał jednak pesymistów – dodano.
– Odkąd przybył do Barcelony, jego wiek budził wątpliwości. Nie tylko wśród opinii publicznej. To sam Xavi powiedział Laporcie, że nie może aspirować do powrotu do elity z napastnikiem, który nie jest już w stanie rozpocząć pressingu. Flick obalił tę teorię – podkreślono.
„AS” zaznacza, że Lewandowski nadal ma wysoką pozycję w Barcelonie, lecz będzie ona stopniowo maleć. Polak musi zacząć godzić się z tym, że już w sezonie 2025/26 może odgrywać coraz mniejszą rolę w drużynie.
– Lewandowski nadal będzie odgrywał wiodącą rolę w Barcelonie, ale nie będzie nietykalny. Flick pokazał mu już w zeszłym roku, że nie ma żadnych oporów przed zmienianiem go, pomimo imponującego CV. Celem trenera jest, aby w kolejnym roku Polak prezentował optymalną formę przez cały sezon – podsumowano.
Śląsk Wrocław wkrótce przejdzie w prywatne ręce. Gotowość do inwestycji potwierdził w rozmowie z igol.pl Cezary Kucharski.
Poprzedni sezon skończył się tragicznie dla Śląska. Wrocławianie spadli z Ekstraklasy grają teraz w 1. Lidze.
Wielki krok?
Ambicje Śląska sięgają jednak szybkiego powrotu do elity. Według Cezarego Kucharskiego, klub ma dużo większy potencjał. Deklaruje przy tym chęć zainwestowania w niego pieniędzy.
– Już kolejny raz staram się namówić różnych inwestorów do zaangażowania się w Śląsk. Uważam, że to klub z ogromnym, wciąż niewykorzystanym potencjałem. Może być jedną z czołowych drużyn w kraju, a w skali międzynarodowej najważniejszym w tym regionie – ocenił.
– Rozmawiam z wieloma inwestorami — jedni są bardziej przekonani, inni mniej; jedni mają większy potencjał kapitałowy, inni mniejszy. Najważniejsze dla mnie jest to, że wszyscy mają doświadczenie z piłką nożną i rozumieją ryzyko, jakie się z nią wiąże. Drugim kluczowym elementem tych rozmów jest perspektywa. Każdy z nas myśli długoterminowo — w horyzoncie 10, a nawet 20 lat. Dziś mogę powiedzieć, że realnie w mojej grupie jest siedmiu poważnie zainteresowanych inwestorów – przyznał dla igol.pl.
– Wszyscy inwestorzy, z którymi współpracuję, to osoby branżowe — rozumieją specyfikę piłki nożnej i ryzyko, jakie się z nią wiąże. Chcemy razem budować coś opartego na synergii. Jednym z inwestorów jest Matej Turek — właściciel Dukli Praga, wojskowego klubu z Czech. Widzimy w tej współpracy możliwość synergii, np. w zakresie scoutingu i pozyskiwania zawodników, bo Czesi mają wielu dobrych piłkarzy. Mam w swojej grupie również inwestora ze Stanów Zjednoczonych, który przez wiele lat był prezesem i głównym negocjatorem dużego klubu Premier League. To Richard Law, były dyrektor Arsenalu – zdradził.
Tymoteusz Puchacz na antenie „Kanału Sportowego” wrócił do słynnej już wymiany zdań z Wojciechem Kowalczykiem. Reprezentant Polski stwierdził, że jego słowa były hiperbolą.
Przed kilkoma tygodniami Tymoteusz Puchacz pojawił się na youtube’owym kanale „Warszawski Koks”. Wówczas odniósł się do krytyków reprezentacji Polski. Za przykład wziął Wojciecha Kowalczyka. 26-latek zarzucił byłemu reprezentantowi Polski brak szacunku, kiedy ten krytykuje reprezentację Polski. Stwierdził, że jakby Kowal powiedział mu coś takiego w twarz, to by mu „wy****ł liścia”.
Wojciech Kowalczyk błyskawicznie odniósł się do wypowiedzi Tymoteusza Puchacza. Były reprezentant Polski nie przebierał w słowach. Zaprosił swojego młodszego kolegę na Bródno, twierdząc, że „na groźnego to on nie wygląda”. Dodał również, że nie pamięta ani jednego dobrego występu Puchacza w reprezentacji Polski. Szerzej całą sprawę opisywaliśmy TUTAJ.
W sobotę Puchacz odniósł się do powyższej wymiany zdań na antenie „Kanału Sportowego”. Stwierdził, że nieco wyolbrzymił swoje słowa, bo w rzeczywistości nie chciał by nigdy nikogo bić.
– Wiadomo, że nikt nikogo nie chce być. Ja hiperbolizowałem tego liścia. Ja też jestem raczej pacyfistą. Nigdy się nie biłem. Jak ktoś chce mnie zbić, to ma dużą szansę, bo nigdy tego nie robiłem – skomentował Tymoteusz Puchacz.
– Po prostu miejmy wszyscy do tego szacunek. Wiadomo, że muszą być ostry krytycy. I krytykujmy siebie nawzajem, bo to napędza też do samorozwoju. Ale zostawmy też ten szacunek – uzupełnił.
🗣️ „Ja hiperbolizowałem tego liścia. Ja jestem pacyfistą. Ja nigdy się nie biłem. Jeśli ktoś chce mnie zbić to ma dużą szansę, bo nigdy tego nie robiłem”. pic.twitter.com/Ik5j6PyOAE
Wychowanek Śląska Wrocław pędził przez teren zabudowany z prędkością 175 km/h, uprzednio wyprzedzając pojazdy po podwójnej ciągłej. Sytuację uwiecznił jego kolega, który opublikował nagranie w sieci.
W sobotni wieczór internet obiegło nagranie z brawurową jazdą po polskich drogach młodego chłopaka. Sytuacja została nagrana przez kolegę kierowcy, który opublikował nagranie na swoim Instagramie. Internauci szybko odkryli, że kierowcą jest wychowanek Śląska Wrocław. 23-latek obecnie jest piłkarzem IV-ligowej Polonii Środa Śląska, a wkrótce miał zostać zawodnikiem Piasta Żmigród, donosi Marcin Torz.
Brawurowa jazda
Na nagraniu widać niezwykle niebezpieczną jazdę. Kierowca jechał blisko 200 km/h przeciwległym pasem. Nie robiły na nim wrażenia liczne zakręty. Pojazdy wyprzedzał na podwójnej linii ciągłej. Oznakowanie terenu zabudowanego również nic na nim nie zrobiło, bo jechał tam z prędkością 175 km/h.
Kilka dni temu Kacper kupił sobie Mercedesa CLA 45 AMG o mocy 381 KM i numerach rejestracyjnych zaczynających się od DMI42966. Jego kolega, siedzący z tyłu, godzinę temu wrzucił na swój Instagram nagranie z jazdy próbnej, na szczęście nie zapominając oznaczyć kierowcy… pic.twitter.com/wUjPyGMt6E
175 km/h – prędkość w terenie zabudowanym, podczas jazdy pod prąd na łuku drogi, podwójna linia ciągła, tuż przed przejściem dla pieszych. pic.twitter.com/KlLfsYW35a
Relacja na Instagramie została usunięta po tym, jak w internecie zrobił się wielki szum. O ile autor filmu skłonił się do jakiejkolwiek refleksji, to nie można tego powiedzieć o kierowcy, który w mediach społecznościowych zamieścił kilka obraźliwych komentarzy w stronę krytykujących go osób.
Na powyższe wydarzenia zareagowała już Dolnośląska Policja. Jak czytamy, policjanci analizują opublikowanie w sieci materiały. Prowadzone są również czynności ustalania tożsamości kierowcy. Policja deklaruje, że „musi się liczyć z tym, że nie uniknie odpowiedzialności”.
#PolicjaDolnośląska W związku z materiałem filmowym, który został opublikowany w social mediach, dolnośląscy policjanci analizują zaistniałe na drodze w pow. milickim zdarzenia i wykonują czynności zmierzające do ustalenia kierowcy pojazdu.
Widzew Łódź może po raz kolejny zaskoczyć na rynku transferowym. Tym razem media informują o możliwym sprowadzeniu piłkarzy AS Romy.
Po zmianie właściciela Widzew Łódź otrzymał ogromny zastrzyk gotówki. To natychmiast przełożyło się na liczne wzmocnienia. Tego lata na transfery Widzew wydał już ponad 3 miliony euro. Wśród nowych piłkarzy mamy takie nazwiska jak Mariusz Fornalczyk (Korona Kielce), Samuel Akere (Botev Plovdiv), Ricardo Visus (Real Betis), Sebastian Bergier (GKS Katowice) czy Angel Baena (Wisła Kraków).
Na powyższych transfery Widzewa się raczej nie zakończą. Tomasz Włodarczyk z „Meczyków” informuje, że kolejnym celem klubu jest Ola Solbakken z AS Romy! Zdaniem „Meczyków”, klub rozpoczął rozmowy z agentem 11-krotnego reprezentanta Norwegii. Na ten moment transfer jest raczej mało realny do zrealizowania, ale z czasem sytuacja może się zmienić. Widzew chciałby go sprowadzić na zasadzie transferu definitywnego.
Ola Solbakken trafił do AS Romy zimą 2023 roku. Norweg nie zdołał jednak zaistnieć w pierwszej drużynie tego klubu. Ostatnie 2 lata spędził na wypożyczeniach w Olympiakosie Pireus, Urawie Red Diamonds, a ostatnio w Empoli. W ostatnim sezonie rozegrał 14 meczów na poziomie Serie A – strzelił 1 bramkę i zanotował 2 asysty.
Wrexham AFC należący do Ryana Reynoldsa i Roba McElhenneya właśnie przeprowadził największy transfer w swojej historii. Sprowadzili do siebie Liberato Cacace z włoskiego Empoli.
Z Serie A do Walii
Za 24-letniego reprezentanta Nowej Zelandii klub zapłacił 2,5 miliona euro, a kwota może jeszcze wzrosnąć dzięki bonusom. Obrońca podpisał kontrakt do 30 czerwca 2028 roku, a jego obecność ma stanowić jedno z filarowych wzmocnień w walce o utrzymanie na zapleczu Premier League.
Cacace w europejskiej piłce pojawił się w 2020 roku, gdy trafił do belgijskiego Sint-Truiden. Dwa lata później przeniósł się do Serie A, gdzie w barwach Empoli wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. Po spadku klubu do Serie B zdecydował się na kontynuację kariery na Wyspach.
Dla Wrexham to nie tylko kwestia sportowa, ale i wizerunkowa. Cacace to jeden z liderów reprezentacji Nowej Zelandii, która już zapewniła sobie udział w mistrzostwach świata w 2026 roku. Choć prym wiedzie Chris Wood z Nottingham Forest, Cacace jest równie ważną postacią drużyny z Oceanii.
Get to know our latest addition, Liberato Cacace ✍️
Poprzedni rekord transferowy Wrexham należał do Sama Smitha. Anglik kosztował 2,4 mln euro i szybko spłacił zaufanie. Jego siedem bramek wiosną zapewniło klubowi historyczny awans do Championship.
Wszystko jednak wskazuje na to, że rekord Cacace nie przetrwa długo. Wrexham potrzebuje kolejnych wzmocnień, by utrzymać się w lidze, gdzie kwoty rzędu 10–15 milionów euro już nikogo nie dziwią.
Po zaledwie pół roku Przemysław Frankowski może wrócić do Francji. „L’Equipe” informuje, że Polak jest głównym celem transferowym.
W lutym Przemysław Frankowski zamienił RC Lens na Galatasaray. Pierwotnie było to półroczne wypożyczenie, jednak latem sfinalizowano transfer. Polak związał się kontraktem do 2028 roku. Jednak wielce prawdopodobne, że kontrakt ten nie zostanie wypełniony do końca. Ostatnimi czasy coraz więcej mówi się o potencjalnym odejściu 30-latka.
Według „L’Equipe” jednym z potencjalnych kierunków dla Przemysława Frankowskiego jest powrót do Francji. Polskim piłkarzem interesuje się Stade Rennais. Polak ma być dla tego klubu głównym celem transferowym. Choć jak pisze „L’Equipe”, konkurencja o Frankowskiego ma być zacięta.
Przemysław Frankowski w zeszłym sezonie rozegrał 21 meczów dla RC Lens, w których strzelił 5 bramek i zanotował 2 asysty. Dla Galatasaray rozegrał 15 spotkań, w których zanotował 1 asystę.
Galatasaray nie spuszcza z tonu. Po transferze Leroya Sane i finalizacji rozmów z Victorem Osimhenem, turecki gigant przystępuje do kolejnych rozmów transferowych. Według medialnych doniesień na ich celowniku znalazł się Ederson z Manchesteru City.
Brazylijski bramkarz trafi do Turcji?
W ostatnich tygodniach media na Półwyspie Iberyjskim spekulowały o możliwym transferze Marca-Andre ter Stegena do Stambułu. Temat jednak szybko upadł. Otoczenie bramkarza Barcelony jasno zdementowało doniesienia. Galatasaray nie zamierzało jednak rezygnować z planu wzmocnienia między słupkami.
Jak informuje francuski L’Équipe, podczas bieżącego weekendu mistrzowie Turcji złożyli Manchesterowi City ofertę za Edersona. Propozycja opiewa na trzy miliony euro. Angielski klub na razie nie podjął decyzji. Priorytetem dla działaczy z Etihad ma być najpierw znalezienie następcy 31-letniego golkipera.
Ederson trafił do Manchesteru City w 2017 roku z Benfiki i stał się jednym z filarów drużyny Pepa Guardioli. Rozegrał dla „The Citizens” aż 372 mecze, sięgając m.in. po sześć tytułów mistrza Anglii i wygrywając Ligę Mistrzów.
EA Sports opublikowało pierwszy zwiastun gry piłkarskiej FC 26 (dawniej FIFA). Przedstawiono w nim kilka nowości, które dla Was omówimy w poniższym tekście.
Seria gier piłkarskich od studia EA Sports jest obecna na rynku od ponad 30 lat. W 2023 roku gra zmieniła nazwę z „FIFA” na „FC”. W efekcie zamiast „FIFA 24” gracze otrzymali „FC 24”. Kolejna edycja gry pojawi się tradycyjnie na jesieni. FC 26 będzie miało swoją premierą 26 września. Posiadacze edycji Ultimate będą mogli jednak rozpocząć rozgrywkę wcześniej, bo już 19 września.
W środę EA Sports przedstawiło pierwszy zwiastun FC 26. Przedstawiono w nim nowości względem obecnej wersji gry. Motywem przewodnim trailera były komentarze społeczności. Twórcy gry w ten sposób chcieli pokazać, że odnoszą się do próśb i uwag graczy.
Dwie wersje rozgrywki
Jedną z największych nowości są dwa warianty gry. Zapowiedziana funkcjonalność ma pozwalać graczom na wybranie jednej z dwóch opcji rozgrywki. Pierwsza z nich to „Authentic Gameplay” – ma on jak najbardziej przypominać prawdziwą piłkę nożną. EA zapowiada bardziej odpowiedzialne ustawianie się obrońców, realistyczne rzuty rożne oraz nowy element w postaci tzw. „bójek pod bramką” – cokolwiek miałoby to oznaczać. Drugi wariant to „Competitive Gameplay” – ma on uczynić rozgrywkę jak najbardziej konkurencyjną i dynamiczną. W tym trybie podania mają być szybsze, a interwencje bramkarzy bardziej inteligentne.
Zmiany w gameplayu
EA zapowiada również zmiany w samej rozgrywce. Drybling ma być bardziej responsywny, ustawianie się SI szybsze i mądrzejsze, a poruszanie się bardziej dynamiczne. Poprawie ma ulec również zachowanie bramkarzy, którzy dzięki lepszemu ustawianiu się mają reagować w sposób bardziej naturalny, a animacje mają być bardziej realistyczne. Na trailerze pokazano m.in. bardziej zaawansowane zastawianie się zawodników. Poprawione mają ulec również odbiory. W grze pojawią się także nowe sztuczki techniczne oraz dodatkowe role i style gry.
Tryb kariery
Kolejne nowości mają zawitać również do trybu kariery. Jedną z nich mają być wyzwania menedżerskie na żywo. Mają one polegać na rozgrywaniu scenariuszy ze świata rzeczywistego. Zadania mają być zarówno krótsze, jak i dłuższe (trwające nawet kilka sezonów). Za zrealizowanie zadań przewidziane są nagrody do wykorzystania w innych trybach gry.
Ultimate Team
Zmiany i nowości zawitają również to trybu Ultimate Team. Po wielu latach do gry wrócą turnieje online. Tryby Division Rivals oraz Champions mają zostać odświeżone. Wprowadzony zostanie również tryb „Challengers” – będzie to drugoligowy odpowiednik trybu Champions.
Portal „Legionisci.com” informuje, że tuż po meczu FK Aktobe – Legia Warszawa ucierpiał Jean-Pierre Nsame. Piłkarz Legii miał zostać trafiony przedmiotem rzuconym z trybun. Sytuację zarejestrowały kamery.
Legia Warszawa z powodzeniem zakończyła rywalizację w I rundzie eliminacji Ligi Europy. Legioniści pokonali w dwumeczu FK Aktobe i awansowali do kolejnej rundy kwalifikacji. W pierwszym meczu rozgrywanym w Warszawie Polacy odnieśli skromne zwycięstwo 1:0. We wczorajszym rewanżu ponownie lepsi byli Polacy, którzy ponownie wygrali wynikiem 1:0. Kolejnym rywalem Legii będzie czeski Banik Ostrava.
Po wczorajszym meczu w Kazachstanie doszło do groźnej sytuacji, o której poinformowali serwis „Legionisci.com”. Według doniesień, z sektora gospodarzy miało zostać rzuconych kilka przedmiotów w stronę piłkarzy Legii. Jeden z nich, metalowa zapalniczka, miała trafić w głowę Nsame. Redakcja „Legionisci.com” opublikowała nagranie, na którym Nsame łapie się za głowę i z lodem przyłożonym do głowy udaje się do szatni. Sytuacja miała zostać zgłoszona delegatowi UEFA.
Zatrudnienie nowego selekcjonera wiązało się z wyjaśnieniem przyszłości Roberta Lewandowskiego w kadrze. Choć nadal nie wiadomo, jaką decyzję podejmie napastnik, przełomowe wieści przekazał Marek Koźmiński.
Piłkarz FC Barcelony nie przyjechał na czerwcowego zgrupowanie „Biało-Czerwonych”. Wybuchła wtedy afera, związana z opaską kapitańską. Michał Probierz zdecydował się odebrać ją Lewandowskiemu, a ten w odpowiedzi zapowiedział, że nie zagra w kadrze do momentu zmiany selekcjonera.
Przełom
Po dymisji Probierza i zatrudnieniu Jana Urbana nadal nie wiemy, czy Lewandowski zdecyduje się na powrót do kadry. Nowy selekcjoner przyznał już oficjalnie, że będzie się o to starać.
– Ja oczywiście z mojej strony zrobię wszystko, żeby tak się nie stało, żeby Robert wrócił, bo wiemy, w jakiej sytuacji jest polska piłka. Wiem, że na dzień dzisiejszy nie możemy sobie pozwolić na to, aby Roberta nie było w tej reprezentacji – powiedział na łamach „Łączy nas Piłka”.
Nowe informacje w tej sprawie przekazał z kolei Marek Koźmiński z goal.pl. Z jego ustaleń wynika, że Lewandowski jest zdecydowany, żeby wrócić do reprezentacji. Mało tego, nie zależy mu na ponownym przejęciu opaski kapitańskiej.
– Robert Lewandowski jest w 100 procentach do dyspozycji Jana Urbana. Tu nie ma żadnych wątpliwości, napastnik Barcelony zdecydował się wrócić do kadry. I nie ma tu żadnych dodatkowych warunków, dotyczących choćby opaski. Ta sprawa zostanie omówiona, ale w żaden sposób Lewandowski nie uzależnia powrotu do kadry od tego, kto będzie jej kapitanem – przekazał Koźmiński.
Legia Warszawa stara się o przeprowadzenie kolejnego transferu. Według Pawła Gołaszewskiego, blisko Łazienkowskiej ma być Arkadiusz Reca. Jeszcze niedawno miał trafić do… Lecha Poznań.
Były reprezentant Polski ustalił z „Kolejorzem” jakiś czas temu warunki kontraktu. Wszystko wysypało się jednak na ostatniej prostej. Choć Reca pomyślnie przeszedł testy medyczne, to działacze z niego zrezygnowali.
Do rywala?
Teraz okazuje się, że obrońca i tak może trafić do Polski. Według Pawła Gołaszewskiego z „Piłki Nożnej”, rozmowy z piłkarzem prowadzi Legia Warszawa. Negocjacje mają być obecnie na zaawansowanym etapie.
– Arkadiusz Reca jednak zagra w Polsce? Zawodnik prowadzi zaawansowane rozmowy z Legią Warszawa – pisze Gołaszewski.
Ostatnie lata swojej kariery Reca spędził we Włoszech. W minionym sezonie w barwach Spezii rozegrał 28 meczów na poziomie Serie B. Zanotował przy tym dwie asysty.
Lech Poznań nie spuszcza z tonu i nadal pracuje nad wzmocnieniami ofensywy. Po zakontraktowaniu Leo Bengtssona mistrzowie Polski są blisko sprowadzenia kolejnego skrzydłowego. Tym razem chodzi o zawodnika Celticu Glasgow – Luisa Palmę.
Poszukiwania skrzydłowego trwają
Kontuzja Daniela Hakansena mocno pokrzyżowała plany Lecha na początek sezonu. Klub zareagował szybko, ściągając Bengtssona, ale nie poprzestaje na jednym ruchu. Jak poinformował Pete O’Rourke z Football Insider, Kolejorz jest bardzo blisko finalizacji wypożyczenia Luisa Palmy.
Reprezentant Hondurasu trafił do Celticu w 2023 roku za 4,75 miliona euro. Szkocki klub wiązał z nim spore nadzieje, jednak Palma nie spełnił oczekiwań. Rundę wiosenną spędził w Olympiakosie Pireus, ale i tam nie zdołał się przebić. W Grecji zaliczył 12 meczów, strzelił jednego gola i dorzucił jedną asystę.
Palma na rok do Poznania
Władze Celticu nie widzą dla 25-latka miejsca w drużynie. Dlatego zaakceptowały plan wypożyczenia do Lecha Poznań. Klub ze stolicy Wielkopolski ma uzgodnić z Celtikiem warunki rocznego transferu czasowego, bez opcji wykupu. Palma jest wyceniany przez portal Transfermarkt na 3 miliony euro.
Jeśli transakcja zostanie sfinalizowana na czas, skrzydłowy z Hondurasu może zostać dopisany do kadry Kolejorza na eliminacje Ligi Mistrzów. Lech ma jeszcze dwa wolne miejsca do uzupełnienia i czas do poniedziałku, by zgłosić nowych graczy.
🚨Luis Palma faktycznie bardzo blisko Lecha Poznań. Rozmowy z Celtikiem trwają. Nie są jeszcze zamknięte, ale skrzydłowy prawdopodobnie trafi na Bułgarską.
Strony dopinają szczegóły, termin testów medycznych itd.. Wypożyczenie z opcją wykupu. pic.twitter.com/wOZAqGM2R0
Mistrzowie Polski nie czekają z założonymi rękami. Po kontuzji Radosława Murawskiego Lech Poznań błyskawicznie ruszył na rynek transferowy i znalazł tymczasowe rozwiązanie w Czechach. Według najnowszych doniesień do stolicy Wielkopolski ma trafić reprezentant Kenii – Timothy Ouma.
Ouma ratunkiem po kontuzji Murawskiego
Lech jeszcze kilka dni temu nie planował wzmocnień w środku pola. Sytuacja zmieniła się, gdy Radosław Murawski doznał urazu, który wykluczył go z najbliższych spotkań. Klub musiał szybko znaleźć defensywnego pomocnika – i znalazł.
Jak poinformował czeski dziennik „Sport”, Lech zainteresował się 21-letnim zawodnikiem Slavii Praga. Ouma to nominalna „szóstka”, która zimą trafiła do Czech z IF Elfsborg za 2 miliony euro. Podpisał długoterminowy kontrakt (do końca czerwca 2029), ale nie zdołał przebić się do pierwszego składu. Zagrał jedynie w jednym meczu ligowym, dwa razy wystąpił w rezerwach.
Testy w piątek i kontrakt na rok
Slavia uznała, że najlepszym rozwiązaniem będzie wypożyczenie. Według informacji Piotra Koźmińskiego (Goal.pl), Ouma ma przejść testy medyczne w piątek. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, podpisze z Lechem umowę do końca sezonu. Co ważne, bez opcji wykupu. Czesi nie zgodzili się na taką klauzulę, żądając ponad 4 miliony euro.
Lech przyspiesza na rynku transferowym. Z moich informacji wynika, że jutro rano w Poznaniu wyląduje nowy piłkarz. Pozostają testy medyczne i podpis pod umową. Szczegóły: https://t.co/X5RMG3UULe
Lech zaskoczył szybkością działania. Transfer Kenijczyka to nie jedyny ruch Kolejorza w końcówce okienka. Klub bliski jest także porozumienia z Luisem Palmą – ofensywnym skrzydłowym, który ma zwiększyć konkurencję w ataku.
Walka z czasem przed Ligą Mistrzów
Lech liczy, że obaj zawodnicy zostaną zgłoszeni do składu na eliminacje Ligi Mistrzów. UEFA pozwala na dopisanie dwóch piłkarzy do listy do poniedziałku.
Za nami konferencja prasowa nowego selekcjonera reprezentacji Polski, Jana Urbana. Podsumowaliśmy dla Was całe to wydarzenie, przytaczając najciekawsze wypowiedzi.
Ponad miesiąc czekaliśmy na następcę Michała Probierza na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski. Ostatecznie wybór padł na Jana Urbana. Decyzja Cezarego Kuleszy oficjalnie została ogłoszona w środę, choć media informowały o tym już kilka dni wcześniej. Powitalna konferencja prasowa nowego selekcjonera została zaplanowana na czwartek. Rozpoczęła się ona o godzinie 12.
Kulesza o wyborze Urbana
Jako pierwszy na konferencji prasowej wypowiedział się Cezary Kulesza. Jeden z dziennikarzy zapytał o długość kontraktu nowego selekcjonera, jednak prezes PZPN nie chciał udzielać informacji na ten temat. Kulesza po krótce opisał proces wyboru nowego selekcjonera. Podał za przykład angielską i brazylijską federację, w których proces ten trwał dłużej. Prezes przyznał jednak, że wybór Jana Urbana jest jak najbardziej trafny.
– Jan Urban był doskonałym piłkarzem, był też członkiem sztabu naszej kadry. Zdobywał mistrzostwa, puchary. To trener z wielkim bagażem doświadczenia. Uważam, że to wybór jak najbardziej trafny – skomentował Cezary Kulesza.
🔴🎙️ #konferencjaLIVE Prezes PZPN Cezary Kulesza: Jan Urban był doskonałym piłkarzem, był też członkiem sztabu naszej kadry. Zdobywał mistrzostwa, puchary. To trener z wielkim bagażem doświadczenia. Uważam, że to wybór jak najbardziej trafny.
Następnie przyszedł czas na pytania do nowego selekcjonera. Jan Urban zdaje się być bardzo zadowolony z danej mu szansy. Przyznał, że to wielki zaszczyt i duma. Dodał jednak, że jest świadomy, jak wielka odpowiedzialność na niego czeka.
– Chciałbym bardzo podziękować za zaufanie. To wielki zaszczyt i duma. Każdy trener, który rozpoczyna karierę, chciałby się znaleźć w takim miejscu. Po drodze trzeba na to zapracować. Mnie się to udało, dzisiaj mogę powiedzieć, że odniosłem sukces. Cieszmy się chwilą, jestem szczęśliwy, dumny, ale jednocześnie świadomy odpowiedzialności, tego co mnie czeka i tego, czego oczekują kibice – powiedział Jan Urban.
🔴🎙️ #konferencjaLIVE Selekcjoner reprezentacji Polski Jan Urban: Chciałbym bardzo podziękować za zaufanie. To wielki zaszczyt i duma. Każdy trener, który rozpoczyna karierę, chciałby się znaleźć w takim miejscu. Po drodze trzeba na to zapracować. Mnie się to udało, dzisiaj mogę…
Kolejnym ciekawym dla kibiców wątkiem był temat Kamila Grosickiego. Jak wiemy, Kamil zakończył karierę reprezentacyjną. Niedawno jednak stwierdził, że z chęcią wróciłby pomóc drużynie narodowej. Jan Urban nie zamyka tematu powrotu Grosickiego do reprezentacji.
– Nie wiem, dlaczego Kamil Grosicki tak szybko chciał żegnać się z reprezentacją. Nie jest to łatwa sytuacja, bo żegnamy kogoś, ale za chwilę wraca. Ale jak popatrzymy np. na bokserów, to tam się coś takiego dzieje dosyć często – skomentował Jan Urban.
– Z drugiej strony „Grosik” jeszcze w tamtym roku był najlepszym piłkarzem w Ekstraklasie. Mówimy o kimś, kto naprawdę się wyróżnia. Ja mam duży problem, jeśli chodzi o obsadzenie pozycji, na której on gra. Nie wahałbym się powiedzieć: „Kamil, jesteś gotowy?”. Czasami ktoś zrobi coś za szybko, a wiemy, że są zawodnicy w jego wieku, którzy grają na bardzo wysokim poziomie, tak jak on to robi w naszej lidze – uzupełnił nowy selekcjoner.
🔴🎙️ #konferencjaLIVE Selekcjoner reprezentacji Polski Jan Urban: Nie wiem, dlaczego Kamil Grosicki tak szybko chciał żegnać się z reprezentacją. Nie jest to łatwa sytuacja, bo żegnamy kogoś, ale za chwilę wraca. Ale jak popatrzymy np. na bokserów, to tam się coś takiego dzieje…
Jan Urban wypowiedział się również na temat ewentualnych zmian w reprezentacji Polski. Selekcjoner przyznał, że nie ma obecnie czasu na przeprowadzenie jakiejkolwiek rewolucji. Nie wykluczył jednak nowych twarzy w drużynie narodowej.
– Nie będziemy rozmawiali o rewolucji. Nie da się zrobić przebudowy reprezentacji w krótkim czasie. To naturalny proces […] Czy możemy spodziewać się zmian w powołaniach? Możemy. Ale nie zrobię zmian dla samych zmian – powiedział Jan Urban.
– Jeśli będą zawodnicy gotowi na pierwszą reprezentację, to zmiany będą. Lubię stawiać na młodych zawodników, ale zdaję sobie sprawę z tego, że reprezentacja i klub to dwie zupełnie inne rzeczy – dodał.
🔴🎙️ #konferencjaLIVE Selekcjoner reprezentacji Polski Jan Urban: Nie będziemy rozmawiali o rewolucji. Nie da się zrobić przebudowy reprezentacji w krótkim czasie. To naturalny proces […] Czy możemy spodziewać się zmian w powołaniach? Możemy. Ale nie zrobię zmian dla samych…
Jednym z głównych tematów wokół reprezentacji od lat jest atmosfera. Zdaniem Jana Urbana, dobrą atmosferę tworzą dobre wyniki. Selekcjoner życzy sobie, aby każdy z zawodników przyjeżdżał na reprezentację z uśmiechem.
– Atmosferę najlepiej robi się pozytywnymi wynikami, wygrywając mecze. Trzeba doprowadzić do takiej sytuacji, gdzie zawodnik na kadrę przyjeżdża z wielkim uśmiechem i chęcią. Nieważne, czy gra mniej czy więcej. Ważne, żeby jechał na kadrę, bo tam jest drużyna, która czuje się dobrze ze sobą. To jest proces – zupełnie inny w klubie, zupełnie inny w reprezentacji. Ale musimy to zrobić – skomentował Jan Urban.
🔴🎙️ #konferencjaLIVE Selekcjoner reprezentacji Polski Jan Urban: Atmosferę najlepiej robi się pozytywnymi wynikami, wygrywając mecze. Trzeba doprowadzić do takiej sytuacji, gdzie zawodnik na kadrę przyjeżdża z wielkim uśmiechem i chęcią. Nieważne, czy gra mniej czy więcej.…
Jednym z głównych problemów do rozwiązania dla Jana Urbana jest oczywiście kwestia kapitana reprezentacji Polski. Wiemy, jak w czerwcu namieszał Michał Probierz, odbierając opaskę Robertowi Lewandowskiemu i dając ją Piotrowi Zielińskiemu. Jan Urban przyznał, że będzie chciał porozmawiać na ten temat z kilkoma zawodnikami zanim podejmie decyzję.
– No wiadomo, że jest ten temat do rozwiązania. Ja na pewno chcę porozmawiać z jednym zawodnikiem, z drugim, z trzecim. Mieć opinię na ten temat. Ale muszę najpierw wysłuchać zainteresowanych – co oni o tym myślą, jak to się stało, co, dlaczego, jak. No tutaj nie będziemy rozwiązywać tego tematu – powiedział Jan Urban.
– Jeśli mają się odbyć jakieś rozmowy, to one nie będą miały miejsca na pierwszym zgrupowaniu – muszę to zrobić wcześniej, co oznacza, że muszę spotkać się z nimi w różnych miejscach i potem podejmiemy odpowiednią decyzję – uzupełnił selekcjoner.