NEWSY I WIDEO

Kuriozum europejskich pucharów. W Serbii bardziej opłacało się zająć 3. niż 2. miejsce

Do niezwykle kuriozalnej sytuacji w europejskich pucharach doszło z udziałem serbskich klubów. Jak się okazało, w ubiegłym sezonie bardziej opłacało się zająć trzecie, niż drugie miejsce w rozgrywkach ligowych.




Za nami niezwykle emocjonujący tydzień z meczami europejskich pucharów. Szczególnie z perspektywy polskiego kibica. Dobiegła końca III runda eliminacji. Przed nami już ostatnia, czwarta runda kwalifikacji. W grze o fazę zasadniczą europejskich rozgrywek pozostały 3 polskie kluby – Jagiellonia Białystok, Legia Warszawa i Wisła Kraków.

Do specyficznej sytuacji doszło z udziałem serbskich klubów. W skrócie – serbskim klubom bardziej opłacało się zakończyć miniony sezon ligowy na trzecim, niż na drugim miejscu. Dlaczego? A no dlatego, że trzeci zespół poprzedniego sezonu ligi serbskiej miał zapewniony udział w fazie zasadniczej europejskich pucharów. Wicemistrz kraju takiego zapewnienia nie miał.

Mistrz kraju – Crvenz Zvezda – miał zapewniony udział w IV rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Tym samym mistrz Serbii był pewny gry w fazie zasadniczej co najmniej Ligi Europy jeszcze przed startem kwalifikacji. Ciekawiej robi się, kiedy przejdziemy do wicemistrza kraju. Partizan Belgrad miał możliwość gry w drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Na papierze wygląda to na ogromny przywilej. W rzeczywistości nie daje to jednak gwarancji uczestnictwa w fazie zasadniczej europejskich rozgrywek. Co innego trzeci zespół poprzedniego sezonu ligi serbskiej. TSC Backa Topola rozpocznie zmagania w europejskich pucharach od IV rundy eliminacji Ligi Europy. Tym samym dzięki trzeciemu miejsce zajętemu w lidze serbskiej miała pewność gry w fazie zasadniczej co najmniej Ligi Konferencji.

Partizan, jako wicemistrz Serbii, rozpoczął europejskie zmagania od II rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Na tym etapie lepsze okazało się Dynamo Kijów. Tym samym Partizan spadł do eliminacji Ligi Europy. W III rundzie kwalifikacyjnej wicemistrz Serbii przegrał ze szwajcarskim FC Lugano. W związku z tym Partizan zagra teraz w IV rundzie eliminacji Ligi Konferencji z belgijskim Gent. Serbowie z pewnością nie będą faworytem tego starcia. Jeśli przegrają, to nie zagrają jesienią w fazie zasadniczej żadnych europejskich rozgrywek.




Jak ma się sytuacja trzeciego zespołu minionego sezonu ligi serbskiej? TSC Backa Topola dopiero rozpocznie europejskie wojaże. W IV rundzie eliminacji Ligi Europy zagra z Maccabi Tel Aviv. Nawet jeśli Serbowie przegrają ten dwumecz, to i tak zagrają w fazie zasadniczej Ligi Konferencji.

Szwajcarzy wściekli po meczu ze Śląskiem. Nagłaśniają skandal rasistowski. „Nieprzyjemne sceny i małpie odgłosy”

Mecz Śląska Wrocław z St. Gallen opiewał w kontrowersje. Jak się okazuje, nie działy się one tylko na murawie. Szwajcarskie media piszą o skandalu na tle rasistowskim. 




„Wojskowi” odpadli z eliminacji Ligi Konferencji Europy w iście kuriozalnych okolicznościach. Dość powiedzieć, że mecz z St. Gallen kończyli w ósemkę po zobaczeniu trzech czerwonych kartek. O pracy sędziego wypowiedział się już Jacek Magiera. Trener zapowiedział również złożenie protestu do UEFA. Więcej pisaliśmy o tym TUTAJ.

Skandal na tle rasistowskim

Jak się okazuje, swoje pretensje mają również szwajcarskie media. Na początku drugiej połowy bramkarz St. Gallen, Lawrence Ati-Zigi podszedł do band reklamowych, gdzie wdał się w dyskusję z jednym z kibiców. Spotkanie zostało wówczas przerwane, ze względu na rasistowskie obelgi rzucane w kierunku Ghańczyka.

– Dyskusja była na tyle żywiołowa, że mężczyznę w białej koszulce wrocławskiego klubu musieli uspokajać fotografowie, a nawet piłkarze gospodarzy – relacjonował dziennikarz sport.pl, Jakub Seweryn. 

Sprawa nie uszła na sucho i poruszono ją na konferencji prasowej po meczu. Odniósł się do niej trener St. Gallen, Enrico Maassen.

– Nasz bramkarz siedzi w szatni i do tej pory jest załamany, ja jako trener i my jako cały nasz klub jesteśmy przeciwko rasizmowi. Nie ma zgody na takie zachowanie kibiców. Nie było to przesadzone zachowanie ze strony naszego bramkarza – mówił. 




– Bramkarz był rasistowsko obrażany przez kibiców gospodarzy we Wrocławiu. Trudno było go uspokoić nawet po meczu. Bardzo dramatyczny mecz był przyćmiony przez nieprzyjemne sceny i małpie odgłosy. To był wieczór w cieniu skandalu rasistowskiego – pisało z kolei szwajcarskie „St. Galler Tagblatt”.

UEFA przyjrzy się brzydkiemu zachowaniu Goncalo Feio. Surowa kara wisi w powietrzu

Goncalo Feio może zostać ukarany za brzydkie gesty w kierunku kibiców Broendby. Michał Listkiewicz wyjaśnił, co może czekać Portugalczyka. 




Legia Warszawa zremisowała w piątek rewanżowy mecz z Broendby (1-1) i zakwalifikowała się do IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy, dzięki zwycięstwu w Danii (3-2). Po spotkaniu najgłośniej było jednak o zachowaniu Goncalo Feio. Portugalczyk po ostatnim gwizdku zwrócił się w kierunku kibiców gości i posłał im kilka brzydkich gestów. Nagranie TUTAJ.

Surowa kara

Zachowanie Portugalczyka spotkało się już z oburzeniem duńskich oraz polskich mediów. Michał Listkiewicz uważa jednak, że sprawie może się również przyjrzeć UEFA. Były arbiter twierdzi, że Feio może czekać surowa kara.

Delegat UEFA na pewno to szczegółowo opisze. Podejrzewam, że drużyna gości złoży także stosowny protest – ocenił na łamach
„WP Sportowe Fakty”.




– Podejrzewam, że grozi mu odsunięcie od jednego meczu w następnej rundzie europejskich pucharów. I ewentualnie kara finansowa – dodał. 

W ostatniej rundzie eliminacji Legia Warszawa zmierzy się z kosowską Dritą. Jeśli „Wojskowi” wygrają dwumecz, to na jesieni zagrają w fazie ligowej Ligi Konferencji Europy.

Jacek Magiera nie gryzł się w język po meczu z St. Gallen. Zapowiada protest. „Eliminować tego typu ludzi”

Śląsk Wrocław odpadł z eliminacji Ligi Konferencji Europy w kuriozalnych okolicznościach. Na konferencji prasowej po meczu z Sankt Gallen w słowach nie przebierał Jacek Magiera. Szkoleniowiec „Wojskowych” zapowiedział również protest do UEFA w sprawie powtórzenia spotkania.




Śląsk wygrał rewanż z St. Gallen (3-2) w III rundzie eliminacji Ligi Konferencji. To jednak nie wystarczyło do awansu, bo Szwajcarzy okazali się lepsi w pierwszym meczu (2-0) i w konsekwencji wygrali dwumecz (4-3). Więcej, niż o samej grze mówi się jednak o samym przebiegu spotkania i kuriozalnych okolicznościach, w jakich WKS odpadł.

Protest

Sędzia był jednym z głównych antybohaterów meczu Śląska z St. Gallen. W sumie pokazał polskiemu zespołowi aż trzy czerwone kartki. Piłkarzom na murawie puszczały nerwy i skakali sobie do gardeł. Już w doliczonym czasie Rafał Leszczyński obronił nawet rzut karny Willema Geubbelsa, ale arbitrzy zarządzili powtórkę, którą piłkarz gości skrupulatnie wykorzystał. Jacek Magiera po spotkaniu nie gryzł się w język i zdecydowanie mówił o pracy sędziego.

– Dużo się działo. Myślę, że gdyby Rafał obronił drugiego karnego, to byśmy trzeci raz strzelali, potem czwarty, piąty i tak dalej. Byłem po meczu z jednym z chłopców u sędziów. Wypchnął mnie za drzwi i nimi trzasnął. Sędzia nie panował nad emocjami. Drużyna pokazała charakter, strzeliła cztery gole, ale jeden nieuznany. Aleks Petkov i Arnau Ortiz byli trafieni w nogę przy swoich sytuacjach. Były podstawy, żeby podyktować rzuty karne. Jak już arbiter wiedział, że nie podejmie decyzji o karnym, to nie ma prawa dać drugiej kartki. Awans dla Śląska to niewyobrażalne pieniądze. Zostaliśmy tego pozbawieni nie w rywalizacji sportowej – grzmiał Magiera na konferencji prasowej. 




– Protest? Może być złożony. Myślę, że nawet powinniśmy złożyć, żeby było bardzo głośno o tym spotkaniu i żeby eliminować tego typu interwencje arbitrów. Eliminować tego typu ludzi z prowadzenia takich spotkań – zapowiedział trener Śląska. 

Oficjalnie: Donald Tusk zapowiedział starania Polski o organizację Igrzysk Olimpijskich!

Donald Tusk, obecny premier Rzeczpospolitej Polskiej, zapowiedział podjęcie działań o organizację Igrzysk Olimpijskich w 2040 lub 2044 roku. Deklaracja padłą podczas piątkowej konferencji prasowej. 




Kilka dni temu zakończyły się Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Polska zdobyła na nich zaledwie 10 medali, zajmując tym samym 42. miejsce w klasyfikacji generalnej. Kolejne takie wydarzenie odbędzie się już za cztery lata w Stanach Zjednoczonych, w Los Angeles. Jak się okazuje, Polska również zamierza podjąć starania o zorganizowanie Igrzysk.

„Będziemy to traktować poważnie”

W piątek odbyła się konferencja prasowa dotycząca Orlików. Udział wziął w niej Donald Tusk, a więc obecny premier rządu. To właśnie na niej polityk zapowiedział, że Polska podejmie starania o organizację Igrzysk Olimpijskich w 2040 lub 2044 roku.

– Życie pokaże, czy jest to realny cel. Będziemy to traktować poważnie. Biorąc pod uwagę wstępne decyzje i deklaracje Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, możemy mówić o roku 2040 lub 2044 – oznajmił Tusk. 




Premier dodał również, że pracy w tym zakresie zobowiązał się podjął Sławomir Nitras. Minister miał się podjąć przygotowania już wiele miesięcy temu.

Piłkarskie jaja we Wrocławiu. Sędzia tego meczu przejdzie do historii [WIDEO]

To, co wydarzyło się dziś we Wrocławiu z pewnością zapisze się w historii polskiej piłki. Tak zwariowanego meczu, ciężko sobie przypomnieć. A wszystko to za sprawą popisów sędziego tego pojedynku.




Niestety, Śląsk Wrocław zakończył swoją przygodę w tym sezonie europejskich pucharów. Wicemistrz Polski odpadł w III rundzie eliminacji Ligi Konferencji ze szwajcarskim St. Gallen. Pierwsze spotkanie Szwajcarzy wygrali 2:0. W rewanżu lepsi byli Polacy, którzy wygrali 3:2. To do awansu Polakom jednak nie wystarczyło.

Rewanżowe starcie rozgrywane we Wrocławiu miało niezwykle kuriozalny przebieg. To, co się wydarzyło, zostanie zapamiętane na długo przez Polaków. Byliśmy świadkami aż 5 bramek. Ponadto piłkarze Śląska ujrzeli w sumie aż 3 czerwone kartki. Sędzia doliczył ponad 20 minut do podstawowego czasu gry. A temu wszystkiemu towarzyszyły kontrowersyjne decyzje sędziowskie. Zebraliśmy najbardziej kuriozalne sytuacje z tego meczu.

Anulowany gol Śląska:

Anulowany rzut karny dla Śląska i druga żółta kartka dla Alexa Petkova za rzekomą symulkę:




Powtórzony rzut karny, czerwona kartka dla Nahuela Leivy, bezpośrednia czerwona kartka za rzekomą symulkę dla Arnau Ortiza:

 

Spięcie Goncalo Feio z dziennikarzem! „Zachowuje się pan jak gówniarz z blokowiska”

Po meczu Legii z Brondby doszło do małego spięcia na konferencji prasowej między Goncalo Feio a jednym z polskich dziennikarzy. Panowie wymienili między sobą kilka zdań odnośnie gestu trenera Legii tuż po zakończeniu spotkania.




Legia Warszawa pokonała w dwumeczu Brondby i awansowała do IV rundy eliminacji Ligi Konferencji. Przed tygodniem polski zespół odniósł zwycięstwo 3:2. W rewanżowym starciu rozgrywanym w Warszawie padł remis 1:1.

Tuż po meczu na stadionie Legii zapanowała euforia. Emocje poniosły nie tylko kibiców, ale i cały zespół Legii. Swoje emocje pokazał także Goncalo Feio. Trener Legii tuż po ostatnim gwizdku sędziego pokazał środkowy palec w kierunku Duńczyków. Nagranie z reakcją Feio szybko obiegło media.

Na pomeczowej konferencji prasowej do reakcji Goncalo Feio nawiązał jeden z polskich dziennikarzy. Kuba Seweryn postanowił zapytać trenera Legii, skąd te emocje. Stwierdził także, że Feio zachował się jak „gówniarz z blokowiska”. Portugalczyk odparł, że pierwszy i ostatni raz odpowiada temu dziennikarzowi na pytanie.




Do zaistniałej sytuacji Kuba Seweryn odniósł się na Twitterze. Dziennikarz podtrzymał swoje stanowisko. Nie widzi w swoim komentarzu i w swoim pytaniu nic złego.

PZPN chwalony za organizację Superpucharu Europy. „Podkreślali, że wydarzenie jest zorganizowane na najwyższym poziomie”

Cezary Kulesza podsumował Superpuchar Europy, który miał miejsce na Stadionie Narodowym. Prezes PZPN przekazał, iż usłyszał wiele pochlebnych słów odnośnie zorganizowania turnieju.




Za nami mecz o Superpuchar Europy. W środowy wieczór na Stadionie Narodowym w  Warszawie Real Madryt mierzył się z Atalantą Bergamo. Zgodnie z przewidywaniami po trofeum sięgnęli Królewscy. Podopieczni Carlo Ancelottiego wygrali 2:0. Gole dla Realu zdobyli Kylian Mbappe i Federico Valverde.

Dzień po wspomnianym meczu pojawił się wpis na twitterowym profilu Cezarego Kuleszy. Prezes PZPN podsumował całe środowe wydarzenie. Kulesza ujawnił, że w rozmowach z ważnymi postaciami ze świata piłki usłyszał wiele pozytywnych słów odnośnie organizacji Superpucharu Europy w Warszawie.

– Przy okazji wczorajszego meczu o Superpuchar UEFA miałem okazję porozmawiać z wieloma wybitnymi postaciami światowej piłki. Wszyscy zgodnie podkreślali, że wydarzenie jest zorganizowane na najwyższym poziomie. Dziękuję władzom m.st. Warszawy za ich zaangażowanie i współpracę w trakcie przygotowań. Chciałbym również serdecznie podziękować całemu zespołowi naszej federacji. Wasz profesjonalizm sprawia, że PZPN nieustannie wzmacnia swoją pozycję na arenie międzynarodowej – napisał Cezary Kulesza.




Tragedia Tomasza Iwana. Były reprezentant Polski został okradziony. „Straty są ogromne”

Tomasz Iwan podzielił się z kibicami smutną informacja. Wielokrotny reprezentant Polski został okradziony. Straty mają być ogromne. 




W środowy wieczór Real Madryt pokonał na Stadionie Narodowym Atalantę (2-0) i zdobył Superpuchar UEFA. Z poziomu trybun widowisko oglądał Tomasz Iwan. Jak się okazuje, prawdopodobnie w tym samym czasie złodzieje postanowili wykorzystać okazję i okradli rodzinny dom 53-latka.

„Nasze starty są ogromne”

O zajściu poinformowała Karolina Woźniak, partnerka Iwana. Kobieta, za namową policji, opublikowała post w mediach społecznościowych i wystosowała apel do kibiców. Prosi w nim o zwracanie uwagi na przedmioty sprzedawane w internecie lub lombardach. Mogą one pochodzić z kradzieży.

– Włamano się nam do domu i skradziono najbardziej drogocenne rzeczy, wszystkie zegarki, biżuterię, torebki, sporą gotówkę. Nasze straty są ogromne, a poczucie bezpieczeństwa zdewastowane – napisała Woźniak. 




– Za namową policji publikujemy post, aby zwrócić uwagę na wartościowe przedmioty sprzedawane z drugiej ręki, niewiadomego pochodzenia. Jeśli cokolwiek wzbudzi wasze podejrzenia, prośba o kontakt – przekazała. 

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Karolina Wozniak (@karolinawozniak)

Sprawą zajmują się już odpowiednie służby, ale swoją pomoc zaoferowali również inni. Wsparcie dla poszkodowanych zadeklarował między innymi Mateusz Borek.

Jude Bellingham zachwycony polskimi kibicami. „Atmosfera była wspaniała”

Jude Bellingham wziął udział w konferencji prasowej po wygranej w Superpucharze UEFA z Atalantą (2-0). Anglik między innymi wychwalał polskich kibiców. 




Real Madryt zdobył w środę pierwsze trofeum w tym sezonie. „Królewscy” pokonali 2-0 Atalantę w Superpucharze UEFA. Na Stadionie Narodowym zadebiutował Kylian Mbappe, który strzelił również ostatniego gola.

Pochwały dla polskich kibiców

Po ostatnim gwizdku udział w konferencji prasowej wziął Jude Bellingham. Anglik zanotował asystę przy trafieniu Mbappe oraz zaliczył świetny występ, przede wszystkim w drugiej połowie meczu. Podczas rozmowy z dziennikarzami pomocnik został zapytany między innymi o doping na Stadionie Narodowym.




– Byli świetni od pierwszego dnia [Polacy – przyp. red.], od momentu naszego przylotu, przez hotel. To zawsze przyjemność grać przed nową publicznością, przed taką, która nie ma okazji oglądać cię tak często. Dlatego staraliśmy się pozostawić im dobre odczucia i wspomnienia. Pamiętam, jak to było ze mną, gdy oglądałem mecze i piłkarzy, myśląc, że nigdy nie będę miał szansy ich poznać. Zapamiętujesz to do końca życia. Dlatego bardzo doceniam takie miejsca, atmosfera była wspaniała. Mam nadzieję, że zobaczyli dobry mecz i są szczęśliwi – mówił Bellingham. 

Ojciec Lamine Yamala dźgnięty nożem! Są pierwsze aresztowania

Niepokojące wieści obiegły hiszpańskie media. W środowy wieczór świat dowiedział się o ataku nożownika na ojca Lamine Yamala. Jego stan był poważny, jednak zdążył już opuścić szpital.




W środowy wieczór dowiedzieliśmy się o ataku na ojca Lamine Yamala. Hiszpańska dziennikarka, Mayka Navarro, przekazała, że Mounir Nasraoui został zaatakowany nożem. Do ataku miało dojść na jednym z parkingów w mieście Mataro.

Mounir Nasraoui mocno ucierpiał w tym ataku. W wyniku obrażeń trafił do szpitala. Pierwsze opublikowane w mediach informacje mówiły o ciężkim stanie ojca Yamala.

Po kilkudziesięciu minutach sprawę zaktualizował serwis Relevo. Dziennikarze tego portalu przekazali, że do ataku doszło kilka godzin wcześniej. Poszkodowany wrócił już do domu.




Mayka Navarro, która jako pierwsza poinformowała o całej sprawie, przekazała kolejne informacje. Jak możemy się dowiedzieć, policja dokonała pierwszych aresztowań domniemanych sprawców ataku.

Marek Papszun potwierdził odejście Klaessona. Skomentował aferę z McDonald’sem

Kristoffer Klaesson opuści Raków Częstochowa. Marek Papszun oficjalnie skomentował wieści, które od kilku dni pojawiają się w mediach. Przy okazji je… zdementował. 




Norweg trafił do Rakowa na początku lipca z Leeds United. Z bramkarzem wiązano wielkie oczekiwania, tym bardziej że miał wejść w buty Vladana Kovacevicia. Od momentu transferu występował jednak tylko w rezerwach, czego powodem miała być nadwaga, z jaką przyjechał do Częstochowy.

Koniec współpracy

Kilka dni temu w mediach pojawiły się informacje, że Klaesson został przyłapany w jednej z restauracji sieci McDonald’s. Władze Rakowa miały tym samym zdecydować o zerwaniu kontraktu 23-latka ledwie po kilku tygodniach współpracy. Na konferencji prasowej informację o rozstaniu z zawodnikiem oficjalnie potwierdził Marek Papszun. Szkoleniowiec zdementował jednak część rewelacji.

– Przede wszystkim nie zgrały się oczekiwania jednej i drugiej strony. Przyszedł bramkarz, który miał stosunkowo szybko wywalczyć sobie pozycję numer jeden, a okazało się to bardzo trudne w tej konfiguracji. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie szybko się rozstać, by nie tracić czasu – oznajmił Papszun.




– Dorabianie jakichś historii z McDonald’sem to jest fajne, ale lekko śmieszne. Do McDonald’sa można iść. Sam byłem dwa dni temu, więc nie widzę w tym nic takiego strasznego. Zależy, co tam się kupuje i ile razy rzeczywiście do niego się wchodzi – podsumował. 

Wiadomo, co z przyszłością Szymańskiego i Świderskiego. Agent zawodników wyjaśnił sytuację

Mariusz Piekarski był gościem na kanale „Meczyków”. Agent opowiedział o przyszłości dwóch swoich podopiecznych – Sebastiana Szymańskiego i Karola Świderskiego. Wiadomo już, gdzie mają zagrać w najbliższych miesiącach.




Początkowo wydawało się, że zarówno Szymański, jak i Świderski, zmienią latem swoje kluby. Okna transferowe powoli dobiega jednak końca, a obaj wciąż pozostają w tych samych miejscach. Pierwszy z wymienionych graczy nadal jest piłkarzem Fenerbahce, a drugi – Charlotte FC.

Bez zmian

Najgłośniej mówiło się o zainteresowaniu Sebastianem Szymański, który zanotował bardzo dobre wejście do ligi tureckiej. Jak się jednak okazuje, pomocnik nie zmieni latem klubu. Potwierdził to Mariusz Piekarski, który gościł w programie „Okno Transferowe” na antenie „Meczyków”.

– Sebastian jest bardzo cenionym piłkarzem Fenerbahce, ceni go trener. Nie wierzę, żeby do tego transferu doszło w tym okienku. Jest zbyt ważnym piłkarzem dla klubu – mówił agent.

– Nic się nie dzieje w tym temacie, jeżeli chodzi o Neapol. Turcy podgrzewają. Sebastian ma zostać w Fenerbahce i pomóc w walce o mistrzostwo – podsumował. 




Podobnie ma się mieć sytuacja Karola Świderskiego. Ewentualny transfer napastnika ma być możliwy dopiero po zakończeniu bieżącego MLS.

– Podjęliśmy z Karolem decyzję, że nie będziemy robić pochopnych ruchów. Trochę się odbudował, podleczył problemy zdrowotne. Do końca sezonu MLS na pewno zostanie w Charlotte FC – przyznał Piekarski. 

Koledzy z drużyny skarżyli się na Lewandowskiego trenerowi. Zaskakujące informacje z Hiszpanii

Miniony sezon nie był najlepszym w wykonaniu Roberta Lewandowskiego. Polak grał dużo poniżej oczekiwań. Według katalońskiego „Sportu” doszło nawet do tego, że koledzy z drużyny chodzili do Xaviego… na skargi. 




Robert Lewandowski szykuje się do trzeciego sezonu w FC Barcelonie. Kapitan reprezentacji Polski ma nadzieję na lepszą grę, niż w poprzedniej kampanii. W tym ma pomóc Hansi Flick, który jest obecnie trenerem Blaugrany i doskonale zna doświadczonego napastnika z czasów Bayernu Monachium.

Skargi

Tymczasem, na kilka dni przed startem rozgrywek 2024/25, na łamach katalońskiego „Sportu” pojawił się artykuł uderzający w Lewandowskiego. Hiszpańscy dziennikarze zarzucają mu przede wszystkim słabą formę fizyczną w meczu z AS Monaco (0-3). Pisano między innymi o mniejszym wkładzie w grę całej drużyny oraz kiepską dyspozycję w pressingu.




Jeden z dziennikarzy postanowił rozwinąć temat w katalońskiej TV3. Z jego relacji wynika, że to nie jest nowy problem, a sięga nawet poprzedniego sezonu. Jeszcze, gdy trenerem Barcelony był Xavi, zastrzeżenia do gry Lewandowskiego w pressingu mieli mieć jego koledzy z drużyny. Dojść miało nawet do tego, że poszli do szkoleniowca na skargi. Nie ujawniono jednak, jaka była jego reakcja.

Barcelona wróci do ligowego grania w najbliższą sobotę. Na inaugurację La Ligi zmierzy się z Valencią na wyjeździe w 1. kolejce.

Ernest Muci blisko transferu do Premier League! To świetne wieści dla Legii Warszawa

Ernest Muci ledwie pół roku temu odszedł z Legii Warszawa, a już może ponownie zmienić klub. Albańczyk miał trafić na celownik Aston Villi, która doskonale zna go po meczach w Lidze Konferencji Europy. Potencjalny transfer napastnika do dobre informacje dla „Wojskowych”. 




Besiktas podczas zimowego okna transferowego zapłacił za Muciego 10 milionów euro. Albańczyk trafił do tureckiego zespołu po tym, jak objął go Fernando Santos. Portugalczyk jednak już w Stambule nie pracuje, a niebawem ponowny los może spotkać 23-latka.

Podbije Anglię?

Jak informuje turecki „Kontraspor”, Mucim miała poważnie zainteresować się Aston Villa. Anglicy doskonale znają Albańczyka, jeszcze z czasów, gdy grał on w Legii Warszawa. Oba kluby rywalizowały w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy, a napastnik strzelił „The Villains” łącznie 3 gole.

Wspomniane źródło twierdzi, że Aston Villa zaproponowała Besiktasowi 15 milionów euro kwoty podstawowej oraz kolejne 4 wypłacane w bonusach. Oferta miała zostać przyjęta przez stronę turecką, co oznaczałoby dobrą wiadomość dla Legii. „Wojskowi”, sprzedając Muciego do Stambułu, zapewnili sobie bowiem 10 proc. od kolejnego transferu zawodnika. Jeśli transakcja dojdzie zatem do skutku, to do kasy stołecznej drużyny trafi co najmniej 1,5 mln euro.




Według „Kontraspor” Muci ma przejść testy medyczne, po których podpisze czteroletni kontrakt. Na jego mocy będzie zarabiać 2,5 mln euro za sezon gry.


TROLLNEWSY I MEMY