NEWSY I WIDEO

Lech Poznań staje się coraz silniejszy. Niels Frederiksen publicznie pochwalił jednego z graczy

Luis Palma jest w coraz lepszej dyspozycji. Niels Frederikes oznajmił, że jego podopieczny wkrótce będzie gotowy do gry od pierwszych minut.




Obywatel Hondurasu trafił do Poznania pod koniec lipca. Do tej pory rozegrał trzy mecze dla „Kolejorza”, ale zaczynał je na ławce rezerwowych. W dłuższej perspektywie jest jednak głównym kandydatem do zastąpienia Afonso Sousy, który nieuchronnie zbliża się do odejścia z Lecha.

„Będziemy silniejsi”

Ostatnio mistrzowie Polski wygrali z Górnikiem Zabrze 2-1. Po zwycięstwie Niels Frederiksen przyznał, że Palma potrzebuje jeszcze nieco czasu, żeby wkomponować się do składu. Proces przebiega jednak dobrze i niebawem powinien zagościć na stałe w podstawowej jedenastce.




– Biorąc pod uwagę dłuższą perspektywę, jestem zadowolony z obsady pozycji ofensywnego pomocnika. Na „dziesiątce” mogą grać zarówno Filip Jagiełło, Pablo Rodriguez, Ali Gholizadeh, jak i Luis Palma. Mamy w tym zakresie spore możliwości. Podejrzewam, że za około miesiąc będziemy w tym aspekcie jeszcze silniejsi – wyjaśnił, cytowany przez portal sportowy-poznan.pl.

Jeśli Palmę uda się wkomponować do składu na stałe, Frederiksen może mieć z niego spory pożytek. To piłkarz na tyle wszechstronny, że może obskoczyć każdą pozycję w ofensywie.

Lechia znów wypuściła zwycięstwo. Prezes aż zszedł do szatni

Lechia Gdańsk miała trzy punkty na wyciągnięcie ręki, ale w doliczonym czasie wypuściła prowadzenie z rąk. Według medialnych doniesień po remisie w Krakowie prezes Paolo Urfer udał się do szatni.

Remis, który smakuje jak porażka

Gdańszczanie nie mogą mówić o udanym początku sezonu. Rozgrywki 2025/2026 rozpoczęli z pięcioma punktami straty za zaległości finansowe z poprzedniej kampanii. Po dwóch porażkach w trzeciej kolejce wreszcie byli blisko przełamania. Ponownie jednak zabrakło koncentracji w końcówce.

W meczu z Cracovią Lechia dwukrotnie wychodziła na prowadzenie. Wydawało się, że wreszcie sięgnie po pierwsze punkty, ale doliczony czas gry okazał się dla niej zabójczy. W ostatnich minutach spotkania Filip Stojilković wyrównał wynik na 2:2.

Sytuacja Lechii w tabeli pozostaje dramatyczna. Klub z Trójmiasta wciąż zajmuje ostatnie miejsce i nadal potrzebuje czterech punktów, by wyjść na „zero”.

Obecność prezesa Paolo Urfera na stadionie przy Kałuży tylko podgrzała atmosferę. Po zakończeniu meczu udał się on do szatni.

– Paolo Urfer obecny na meczu. Właśnie udał się do szatni. Raczej nie w celu pogratulowania punktu – napisał na platformie X dziennikarz portalu Sportowe Fakty WP, Tomasz Galiński.

To kolejne spotkanie, w którym Lechia miała realne szanse na lepszy rezultat. Teraz przed zespołem Johna Carvera bardzo ważne starcie. W kolejnej kolejce Lechia zagra u siebie z Motorem Lublin.

Źródło: X (Tomasz Galiński)

fot. Kacper Polaczyk

Rafał Gikiewicz przegrał rywalizację w bramce Widzewa. Nie przyjął dobrze decyzji o byciu rezerwowym

Rafał Gikiewicz wypadł z bramki Widzewa Łódź. Przeciwko GKS-owi Katowice między słupkami pojawił się Maciej Kikolski Według portalu „Weszło”, dotychczasowy pierwszy golkiper nie przyjął tej decyzji najlepiej.




Widzew rozpoczął sezon Ekstraklasy z Gikiewiczem w bramce. Były bramkarz Augsburga bronił dostępu do siatki w spotkaniach z Zagłębiem (1-0) i Jagiellonią (2-3). Ostatnie spotkanie z GKS-em Katowice (3-0) oglądał jednak z ławki rezerwowych, natomiast na murawie zastąpił go Maciej Kikolski.

Trudna decyzja

To właśnie 21-latek ma teraz być pierwszym bramkarzem Widzewa. Zapowiadało się zresztą na to od dawna. Kikolski dobrze prezentował się podczas przygotowań do sezonu. Dodatkowo mało nie kosztował. Legia Warszawa otrzymała za niego 300 tysięcy euro (via. Transfermarkt).




Zmiana w bramce była zatem dość naturalna, ale i tak spotkała się ze sprzeciwem Gikiewicza. Według portalu „Weszło”, dotychczasowy pierwszy bramkarz Widzewa miał nie przyjąć dobrze tej decyzji.

– Niezbyt dobrze przyjął informację o tym, że usiądzie na ławce rezerwowych. Może dlatego, że czuł się bardzo pewnie i nie spodziewał się takiej decyzji, twierdząc, że jest lepszy i lepiej się prezentuje – czytamy.

– Po Łodzi krążą już zresztą pogłoski o tym, że Gikiewicz może rozwiązać kontrakt z Widzewem. Tyle że to głosy przesadzone, bo w końcu — jak już informowaliśmy — mówimy tylko i wyłącznie o niezbyt dobrej reakcji na komunikat trenera, nie o kłótni, w której latały talerze, noże czy kuwety na dokumenty – dodaje „Weszło”.

Źródło: Weszło

Specjalny komunikat od kibiców Legii. „Nieznani Sprawcy” apelują i nagłaśniają skandal

„Nieznani Sprawcy”, czyli grupa najzagorzalszych kibiców Legii Warszawa, wydała specjalny komunikat po meczu z Banikiem Ostrawą. Wpis w mediach społecznościowych odnosi się do traktowania kibiców gości przez policję.




W miniony czwartek Legia awansowała do III rundy eliminacji Ligi Europy. „Wojskowi” wygrali z Banikiem Ostrawa 2-1 (4-3 w dwumeczu).

Skandal

Obecnie drużyna z Łazienkowskiej szykuje się do domowego starcia z Arką Gdynia. Z kolei w następny czwartek rozegrają pierwszy mecz z AEK-iem Larnaka w el. Ligi Europy.




Tymczasem na profilu „Nieznanych Sprawców” pojawił się długi komunikat. Grupa najzagorzalszych kibiców Legii odniosła się do skandalicznego traktowania kibiców gości przez policję.

Pełny komunikat „Nieznanych Sprawców”:

„Jako kibice Legii wielokrotnie na przeróżne sposoby mówiąc kolokwialnie upominaliśmy się o swoje. Walczyliśmy o wpuszczanie nas na sektory gości, o możliwość prezentowania oprawy oraz całą masę innych wydawało by się podstawowych «praw kibica». Tym razem czas stanowczo upomnieć się o innych. Oszczędzimy sobie tekstów o niechęci do tych, o których chcemy się «upomnieć» itp. bo to absolutnie jasne. Dla wielu pewnie nie rozsądne, ale nie wszystko w życiu musi być rozsądne. Do sedna.

Wbrew obiegowej opinii przeróżnych biednych umysłowo ludzi, Legia przed meczami nie spiskuje z przeróżnymi służbami celem uprzykrzenia kibicom gości życia. Wręcz przeciwnie, wielokrotnie staraliśmy się na ile możemy wpłynąć na to jak wygląda wejście na sektor gości w Warszawie.

Na ostatnim meczu ze zdumienie obserwowaliśmy jak zastępy oszalałych policjantów za wszelka cenę starają się uprzykrzyć życie kibiców gości. Tak jak i zresztą na większość meczów na Łazienkowskiej. Kierowanie mnóstwa osób na kontrole osobista, tworzenie atmosfery ciągłych problemów, nieuzasadnionej agresji wobec kibiców gości i tak dalej.

Dużo słyszy się w ostatnim czasie o tym jak to poziom piłki w Polsce rośnie, pniemy się w rożnych rankingach. Stadiony się zapełniają, a atmosfera na nich dalej jest czymś co najbardziej przyciąga ludzi na stadionu, jest czymś o czym się mówi i czym reklamuje się «produkt» jakim jest Polska piłka nożna.

A gdzieś z tyłu tego wszystkiego, za stadionem, odgrodzone kordonem policji od oczu postronnego obserwatora dalej mamy średniowiecze. Kibic gości to taki sam kibic jak każdy inny. Ma prawo w godnych warunkach wejść na stadion i obejrzeć mecz. Policja dalej żyje w innych czasach, dalej stawia sobie za punkt, czegoś, bo napewno nie honoru aby kibica pognębić. To absolutny skandal i czas aby ktoś się tym zainteresował bo to wstyd dla całej polskiej piłki”

Dele Alli na skraju radykalnej decyzji. „Zastanawia się, czy nie powiedzieć dość”

Jeszcze kilka lat temu był wyceniany na 100 milionów euro, a dziś może zakończyć karierę. Dele Alli znalazł się w punkcie krytycznym. Według włoskich mediów niewykluczone, że 29-latek wkrótce powie „stop”.

Od wielkiej nadziei do treningów indywidualnych

To miał być wielki powrót. Po dwuletniej przerwie, kontuzjach i zawirowaniach pozaboiskowych Dele Alli spróbował odbudować swoją karierę we włoskim Como. Klub, który niedawno awansował do Serie A, dał szansę byłemu reprezentantowi Anglii, a jego szkoleniowiec, Cesc Fàbregas, wierzył, że znajdzie sposób na odbudowanie dawnego talentu. Dziś wszystko wskazuje na to, że była to ostatnia próba.

Jak informuje La Gazzetta dello Sport, 29-latek rozważa zakończenie kariery. Zamiast stałej obecności w pierwszym zespole, Alli trenuje indywidualnie, nie został nawet uwzględniony w kadrze Como na przedsezonowe zgrupowanie w Hiszpanii. Jak podkreślają włoscy dziennikarze, pomocnik zadaje sobie pytanie, czy nadszedł już czas, by powiedzieć „dość”.

Jeszcze sześć lat temu Alli był jedną z największych gwiazd Premier League. W wieku 22 lat błyszczał w barwach Tottenhamu, a portal Transfermarkt wyceniał go wówczas na 100 milionów euro. Anglik miał świat u stóp, regularnie występował w reprezentacji narodowej, z którą zagrał na mundialu w Rosji. Wydawało się, że jego kariera zmierza w najlepszym kierunku.

Później jednak wszystko zaczęło się sypać. Kolejne kontuzje, problemy z formą i nieudane transfery do Evertonu oraz Besiktasu sprawiły, że piłkarz popadł w zapomnienie. W całej karierze opuścił już 129 meczów z powodu urazów. Symboliczny powrót nastąpił dopiero w barwach Como. Delikatnie mówiąc, nie był on jednak idealny.

W maju, po ponad dwóch latach przerwy, Alli zadebiutował w Serie A przeciwko Milanowi. Wszedł z ławki, ale już po dziewięciu minutach zobaczył czerwoną kartkę i wyleciał z boiska. Był to zarazem jego pierwszy i jedyny występ w koszulce Como.

Obecna umowa zawodnika obowiązuje do czerwca 2026 roku, lecz biorąc pod uwagę jego marginalną rolę w zespole i brak widoków na poprawę, trudno uwierzyć, że wypełni ten kontrakt do końca.

Przestroga dla młodych zawodników

Zapewne znalazłby się klub, który wyciągnąłby do niego rękę, ale sam Alli wydaje się być na skraju poważnej decyzji o definitywnym rozstaniu z zawodową piłką.

To smutna historia o wielkim talencie, który nie potrafił poradzić sobie z ciężarem oczekiwań. Jeśli Alli faktycznie zawiesi buty na kołku, jego przypadek może stać się przestrogą dla kolejnych młodych piłkarzy.

Źródło: La Gazetta dello Sport

Kacper Urbański znów zmieni otoczenie? Dwa kluby walczą o polskiego pomocnika

Kacper Urbański wciąż nie wie, gdzie zagra w nadchodzącym sezonie. Według doniesień włoskich mediów, o 20-letniego pomocnika rywalizują dwa kluby. Bologna oczekuje za Polaka 3–4 milionów euro.

Pół roku stracone

Zimą miał być to ruch dający minuty i szansę na rozwój, ale rzeczywistość okazała się brutalna. Kacper Urbański po wypożyczeniu do Monzy spędził więcej czasu na ławce niż na boisku.

Włoski klub szukał wówczas wzmocnień w walce o utrzymanie, ale styl gry drużyny okazał się kompletnie niedopasowany do atutów Polaka. W efekcie 20-letni pomocnik nie tylko zmarnował pół roku kariery, ale również wypadł z radarów selekcjonera reprezentacji Polski. Dziś jasne jest, że jego przyszłość nie jest związana z Bologną. Nowy trener Vincenzo Italiano nie widzi miejsca dla Urbańskiego w swojej koncepcji.

Teraz toczy się jednak walka o jego przyszłość. W ostatnich miesiącach łączono go z Valencią, PAOK-iem czy klubami z Belgii, ale żadna z tych opcji nie została dopięta. Teraz do gry weszli nowi gracze.

Według serwisu ilrestodelcarlino.it najbliżej transferu jest Mallorca, której działacze prowadzą aktywne rozmowy z przedstawicielami Bologny.

Włoskie źródło podaje również, że sytuację uważnie obserwuje Sampdoria. Klub z Serie B czeka na moment zawahania ze strony hiszpańskiej drużyny. Jeśli taka sytuacja nastąpi, może wkroczyć do akcji i zgarnąć zawodnika, który był już przez nich obserwowany wcześniej.

Sam Urbański preferuje grę na poziomie najwyższej ligi. To właśnie LaLiga miałaby być atrakcyjniejszym kierunkiem, również z punktu widzenia powrotu do reprezentacji. Występy w Serie B mogą nie pomóc w odzyskaniu miejsca w kadrze, dlatego decyzja nie będzie łatwa.

Według informacji ilrestodelcarlino.it, Bologna oczekuje za swojego zawodnika kwoty rzędu 3–4 milionów euro. Nie jest to zaporowa cena, ale zainteresowani muszą podjąć decyzję w najbliższych dniach.

Sezon ligowy rusza za chwilę, a Urbański z pewnością nie chce kolejnego okresu bez regularnej gry. Poprzedni sezon w wykonaniu pomocnika to łącznie 20 występów i jeden gol. Jego kontrakt z Bologną obowiązuje do 30 czerwca 2026 roku.

Źródło: ilrestodelcarlino.it, transfery.info

Wyliczono szanse Lecha, Legii, Rakowa i Jagielloni na grę w pucharach. Kogo oceniono najwyżej?

Polskie drużyny w komplecie awansowały do III rund eliminacji europejskich pucharów. Już niebawem rozegrają swoje dwumecze. Piotr Klimek wyliczył szanse na awans do faz ligowych Ligi Mistrzów, Ligi Europy oraz Ligi Konferencji.




Lech Poznań z Crveną Zvezdą, Legia z Larnaką, Raków z Maccabi Haifa oraz Jagiellonia z Silkeborgiem. Tak prezentują się pary III rundy eliminacji europejskich pucharów reprezentantów Polski.

Wyliczone procenty

Pierwsze mecze nasze kluby rozegrają już w przyszłym tygodniu. Piotr Klimek wyliczył, jakie szanse mają wszystkie cztery ekipy na awanse do fazy ligowej.




Według wyliczeń Lech Poznań ma zaledwie 18,8 proc. szans na grę w Lidze Mistrzów. Optymistycznie wygląda natomiast potencjał na awans do Ligi Europy. Tu mówimy już o 64,8 proc.

Legii Warszawa przypisano z kolei 50,5 proc. „Wojskowi” mają także 34,9 proc. szans na grę w Lidze Konferencji. W przypadku Rakowa mówimy już natomiast o aż 64,1 proc. Szanse Jagiellonii oceniono natomiast na 44,2 proc.

Źródło: X / @pklimek99

Zmiana w bramce Widzewa? Gikiewicz może wypaść z pierwszej jedenastki

Według Jana Piekutowskiego z portalu Meczyki.pl, Maciej Kikolski może wskoczyć do składu kosztem Rafała Gikiewicza, który nie zachwycił w Białymstoku i… miał wejść w konflikt ze sztabem.

Czas na zmianę?

Po dwóch kolejkach nowego sezonu Widzew Łódź ma na koncie trzy punkty i mieszane nastroje. Ekipa RTS-u zainaugurowała rozgrywki zwycięstwem 1:0 nad Zagłębiem Lubin, ale już tydzień później wypuściła wygraną z rąk w dramatycznych okolicznościach. Prowadząc 2:1 z Jagiellonią Białystok, Widzew stracił dwa gole w końcówce i przegrał 2:3.

Po meczu w Białymstoku pojawiło się sporo głosów krytyki pod adresem Rafała Gikiewicza. Doświadczony bramkarz miał nie popisać się przy pierwszym i trzecim trafieniu „Dumy Podlasia”. To według wielu obserwatorów kosztowało Widzew cenny punkt lub nawet zwycięstwo.

Jak poinformował Jan Piekutowski z portalu Meczyki.pl, w sobotnim meczu przeciwko GKS-owi Katowice możliwa jest zmiana między słupkami. W składzie Widzewa może pojawić się Maciej Kikolski, pozyskany latem z Legii Warszawa.

Według Piekutowskiego decyzja nie byłaby wyłącznie pokłosiem formy sportowej Gikiewicza. W tle ma bowiem znajdować się również domniemane nieporozumienie między 37-letnim golkiperem a sztabem szkoleniowym łódzkiego klubu. Szczegóły pozostają nieznane, ale konsekwencją ma być ławka rezerwowych dla weterana.

Kikolski to 21-letni bramkarz z dużym potencjałem. Poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu w Radomiaku Radom. Mecz Widzewa z GKS-em Katowice odbędzie się w sobotę. Początek o godzinie 17:30.

Źródło: Meczyki.pl

Afonso Sousa może odejść z Lecha. Gwiazda Kolejorza otrzymała gigantyczną ofertę

Afonso Sousa może nie zagrać w najbliższym meczu z Crveną Zvezdą. Jak ujawnił Mateusz Borek, kluczowy zawodnik Lecha Poznań otrzymał lukratywną propozycję z Bliskiego Wschodu. Wiele wskazuje więc na to, że jego przyszłość w klubie stoi pod dużym znakiem zapytania.

Kontuzja czy transferowe ciśnienie?

Afonso Sousa w poprzednim sezonie wyrósł na lidera Lecha Poznań. Portugalczyk był kluczową postacią w ofensywie „Kolejorza” i jednym z architektów mistrzostwa Polski. Jednak jak się okazuje, jego występ w kolejnej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów jest mocno niepewny. Zarówno z powodów zdrowotnych, jak i transferowych.

Sousa nie dokończył pierwszego meczu z Breidablikiem, a w rewanżu nie znalazł się nawet w kadrze meczowej. Oficjalnie mowa była o mikrourazie. Teraz jednak pojawiły się nowe informacje, które rzucają cień na sytuację pomocnika. W programie Kanału Sportowego dziennikarz Mateusz Borek ujawnił, że Sousa otrzymał bardzo atrakcyjną ofertę z klubów Zatoki Perskiej.

– Mam nadzieję, że Afonso Sousa pomoże drużynie w środę. Bo słyszę, że jest bardzo duże ciśnienie tego zawodnika, żeby jednak opuścić Poznań. Są propozycje znad Zatoki. Jakaś kosmiczna kwota dla Afonso Sousy. Nie chciałbym, żeby przedłużał się ten mikrouraz, którego niby doznał – powiedział komentator w Kanale Sportowym.

Dziennikarz nie kwestionował całkowicie kwestii zdrowotnej, jednak sugerował, że Sousa powinien zrobić wszystko, by być gotowym na kluczowe spotkanie z Crveną Zvezdą Belgrad.

– Apeluję, żeby ten piłkarz zagrał, bo Lech zrobił dla niego bardzo dużo. Zrobił z niego gwiazdę. Sousa potrafi grać w piłkę. Ale trzeba oddać Lechowi to, co temu chłopakowi dał. I finansowo, i jeśli chodzi o jego rozwój, i PR-owo – zaznaczył.

– Poznań był dla niego oknem wystawowym na świat. Dzięki temu, że tam grał, ma teraz szansę zarobić większe pieniądze. I to jest normalne w piłce: jedni odchodzą, drudzy przychodzą. Ale myślę, że nic by się nie stało, gdyby Sousa jeszcze Lechowi pomógł – podsumował Borek.

Lech zmierzy się z Crveną Zvezdą już w środę szóstego sierpnia. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 20:30.

Źródło: Kanał Sportowy

Crvena finalizuje kolejny transfer przed meczem z Lechem! Serbowie ściągają napastnika z Ligue 1

Crvena Zvezda kontynuuje zbrojenie się przed meczem z Lechem Poznań. Serbskie media podają, że do klubu trafi napastnik z Ligue 1.




W czwartek pojawiły się informacje o sensacyjnym transferze Crveny. Portal mondo.rs podał, że drużynę wzmocni Dusan Tadić. Serb ostatnie sezony spędził w Fenerbahce, a obecnie pozostaje wolnym zawodnikiem.

Lech powinien się bać?

Na tym jednak nie koniec. Fabrizio Romano potwierdził, że Crvena finalizuje kolejny głośny transfer. Tym razem chodzi o Shavy’ego Babicka. Gabończyk dotychczas występował we francuskiej Toulouse.




25-latkowi nie udało się podbić Ligue 1. Na przestrzeni dwóch sezonów rozegrał 42 mecze, w których strzelił zaledwie 5 goli. Crvena ma za niego zapłacić około cztery miliony euro.

fot. Toulouse FC / X

Fantastyczne wieści po wygranych Lecha, Jagiellonii, Rakowa i Legii! Ekstraklasa zbliża się do TOP10

Za nami piękny tydzień polskich klubów w europejskich pucharach. Wszyscy nasi reprezentanci wygrali swoje mecze i awansowali do kolejny rund eliminacji. Na tym nie kończą się jednak dobre wieści.




We wtorek formalności dopełnił Lech, wygrywając 1-0 z Breidablikiem (8-1 w dwumeczu). Natomiast w czwartek swoje starcia rozstrzygnęła reszta stawki. Jagiellonia wygrała z Novi Pazar 3-1 (5-2), Raków pokonał Żylinę 3-1 (6-1), a Legia po heroicznej walce wyeliminowała Banika Ostrawę 2-1 (4-3).

Co za wieści!

Każde zwycięstwo polskiego klubu daje cenne punkty do rankingu UEFA. Polska w bieżącym sezonie już teraz może pochwalić się imponującym wynikiem. Zebraliśmy aż 2,375 „oczek”. Większą ilością mogą pochwalić się jedynie Szwedzi.

Polska obecnie zajmuje 13. miejsce w rankingu. Do 12. lokaty brakuje już bardzo niewiele. Gdyby na koniec sezonu udało się na nią wskoczyć, mielibyśmy dwie drużyny w eliminacjach Ligi Europy. Dodatkowo mistrz Polski rozpoczynałby zmagania o Ligę Mistrzów od czwartej, ostatniej rundy.




Marzeniem nadal pozostaje zajęcie 10. miejsca. Wówczas mistrz Ekstraklasy nie musiałby nawet brać udziału w eliminacjach.

Harry Kane może wrócić do Premier League! Zaskakujące informacje

Harry Kane od dwóch lat jest zawodnikiem Bayernu Monachium. Anglik zastąpił w Bawarii Roberta Lewandowskiego, ale według „The Teleghraph”, wkrótce może wrócić na Wyspy.




Kane spędził w Tottenhamie wiele lat. W 2023 roku zdecydował się na transfer i przeniósł się do Bayernu Monachium. Mistrzowie Niemiec szukali następcy dla Roberta Lewandowskiego, który przeniósł się do FC Barcelony.

Powrót?

Co ciekawe, przyszły sezon Kane’a w Bundeslidze może okazać się… ostatnim. Według angielskich mediów, 32-latek rozważa powrót do Premier League. Matt Law przekonuje, że naprawdę istnieje taki scenariusz.

Kontrakt napastnika z Bayernem obowiązuje zaledwie do 2027 roku, wobec czego czas po najbliższych mistrzostwach świata byłby ostatnim dzwonkiem, żeby na nim zarobić. „The Telegraph” dodaje ponad to, że Tottenham zapewnił sobie pierwszeństwo, co do transferu Kane’a.




Spełniony musiałby zostać jeden warunek – piłkarz musiałby chcieć wrócić do Londynu. Na to z kolei się nie zapowiada. Według doniesień to Manchester United ma być faworytem do jego ściągnięcia.

Islandczycy zaskoczyli po porażce z Lechem. Trener Breidabliku: „Byliśmy lepszą drużyną”

Lech Poznań w środę dopełnił formalności i awansował do III rundy eliminacji Ligi Mistrzów. „Kolejorz” wygrał z Breidablikiem na Islandii 1-0, pokonując rywali w sumie 8-1 w dwumeczu. Trener przeciwników stwierdził jednak, że jego podopieczni byli… lepsi.




Lech nie zostawił żadnych szans Islandczykom w pierwszym meczu przy Bułgarskiej. Breidablik został kompletnie zdemolowany, a mistrzowie Polski wygrali aż 7-1. Tym samym rewanż był jedynie formalnością.

Lepsi

I faktycznie tak było. Lech na wyjeździe wygrał 1-0 i pewnie awansował do kolejnej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Islandzkie media po pierwszej porażce przejechały się po Breidabliku. Po rewanżu, mimo porażki, drużyna została pochwalona za walkę.

Portal visir.is zacytował przy tym słowa trenera Breidabliku. Halldor Arnason stwierdził, że jego piłkarze zagrali lepiej, niż rywale.




– Byliśmy lepszą drużyną przez 90 minut przeciwko mistrzom Polski, którzy przyjechali z prawie najsilniejszym składem. Zdaję sobie sprawę, że nie przyjechali w pełni przygotowani, ale zagraliśmy naprawdę dobrze i szkoda, że nie udało nam się umieścić piłki w siatce – ocenił szkoleniowiec.

– Po porażce 1:7 w pierwszym mecz Breidablik zaprezentował się dziś dobrze i może być dumny z dzisiejszego spotkania – dodał wspomniany portal.

Lech Poznań w kolejnej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów stanie przed trudnym zadaniem. Na „Kolejorza” czeka już Crvena Zvezda, która wielokrotnie w poprzednich latach awansowała do elity.

Były piłkarz Legii wychwala Iordanescu. „Za Feio to była wioska, a teraz to monolit”

Legia Warszawa dobrze rozpoczęła nowy sezon, a zmiana trenera wyraźnie wpływa na atmosferę wokół zespołu. Sylwester Czereszewski w rozmowie z TVP Sport wprost skrytykował Gonçalo Feio. Jednocześnie wyraził spore uznanie dla pracy Edwarda Iordanescu.

Nowa jakość w Legii

Początek sezonu 2025/2026 w wykonaniu Legii Warszawa daje kibicom powody do optymizmu. Po chaotycznych miesiącach z Gonçalo Feio na ławce trenerskiej, stery przejął Edward Iordanescu. Rumuński szkoleniowiec wprowadził spokój, stabilność i solidne wyniki.

Sylwester Czereszewski w rozmowie z TVP Sport nie szczędził gorzkich słów pod adresem poprzedniego trenera Wojskowych.

– Nie miałem dobrego zdania na temat poprzedniego szkoleniowca, przede wszystkim z powodu jego zachowań, które nie przystoją trenerowi tak wielkiego klubu. To, co czasami robił, to była „wioska”. Dziwię się, że ktokolwiek w ogóle rozważał przedłużenie tej współpracy… – skwitował Czereszewski.

Znacznie cieplej wypowiedział się natomiast o obecnym trenerze stołecznego zespołu.

– Iordanescu jest mniej kontrowersyjny, za to widać efekty jego pracy. Oczywiście, z ocenami należy się jeszcze wstrzymać, bo to dopiero początek sezonu. Niemniej jednak, drużyna wygląda dziś jak monolit, co nie zawsze widzieliśmy w ubiegłych rozgrywkach – dodał.

W czwartek Legia rozegra rewanżowy mecz z Banikiem Ostrawa w eliminacjach do Ligi Europy. Pierwsze spotkanie zakończyło się remisem, ale Czereszewski z optymizmem patrzy na szanse zespołu przy Łazienkowskiej.

– Myślę, że Legia zamelduje się w 3. rundzie. Banik nastraszył zespół z Warszawy w pierwszym spotkaniu, ale dużym plusem jest to, że piłkarze Iordanescu ostatecznie nie przegrali. Liczę na to, że legioniści w meczu przy ulicy Łazienkowskiej narzucą swój styl gry i wywalczą awans do kolejnej rundy – zaznaczył.

Mecz Legii z Banikiem zaplanowano na 31 lipca o 21:00.

Źródło: TVP Sport

Salamon znów we Włoszech? Wstępne rozmowy między klubami

Bartosz Salamon może jeszcze zmienić otoczenie w tym oknie transferowym. Według doniesień „La Gazzetta dello Sport”, środkowy obrońca Lecha Poznań znalazł się na celowniku Carrarese Calcio 1908. To klub z Serie B.

Powrót na Półwysep Apeniński

Bartosz Salamon przez ostatnie lata był jednym z filarów Lecha Poznań, ale jego czas w stolicy Wielkopolski może dobiegać końca. 34-letni stoper nie rozegrał jeszcze ani minuty w bieżącym sezonie i wszystko wskazuje na to, że klub oraz zawodnik są otwarci na rozstanie. Według medialnych doniesień na horyzoncie pojawiła się interesująca opcja: Carrarese, dwunasta drużyna poprzedniego sezonu Serie B.

Włoski klub ma ambicje poprawić swoją pozycję w nadchodzących rozgrywkach, a doświadczenie Salamona miałoby w tym pomóc. Informację jako pierwsza podała „La Gazzetta dello Sport”, zaznaczając, że rozmowy są na wstępnym etapie, ale temat transferu traktowany jest poważnie.

Dla Salamona byłby to nie pierwszy kontakt z włoskim futbolem. Zanim w 2021 roku trafił do Lecha ze SPAL, przez lata grał w klubach z Półwyspu Apenińskiego. Reprezentował barwy m.in. Frosinone, Brescii, Cagliari, Sampdorii czy Pescary. Największe emocje towarzyszyły jego przejściu do AC Milan w 2013 roku, lecz nigdy nie zadebiutował w pierwszym zespole „Rossonerich”.

Powrót do Polski okazał się udanym ruchem. Z Lechem Poznań zdobył dwa mistrzostwa kraju. W 2022 i 2025 roku. Był też ważnym elementem drużyny, która w sezonie 2022/2023 dotarła aż do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. Końcówka poprzedniego sezonu nie była jednak dla niego udana. Salamon stracił miejsce w wyjściowym składzie pod wodzą Nielsa Frederiksena.

Wiele wskazuje jednak na to, że wspomniana informacja jest jedynie plotką ze strony włoskiego otoczenia. Niedawno sam Salamon w jednym ze wpisów w mediach społecznościowych zapowiedział, iż ma rok kontraktu w Lechu i zamierza go wypełnić. Pozostaje więc nam czekać do końca okienka transferowego na rozwój sytuacji.

Źródło: La Gazzetta dello Sport, TVP Sport


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.