NEWSY I WIDEO

Skandal w Turcji. Prezydent Fenerbahce zaatakowany przez kibiców Goztepe i… dziennikarza [WIDEO]

Podczas wyjazdowego meczu Fenerbahce z Goztepe (2:2) doszło do poważnych incydentów, które przyćmiły rywalizację sportową. Mimo że podopieczni Jose Mourinho prowadzili w meczu, nie udało im się utrzymać przewagi i musieli zadowolić się podziałem punktów.

Incydenty na trybunach

Jednak to, co wydarzyło się poza murawą, przyciągnęło największą uwagę. Część kibiców Fenerbahce, którzy przybyli na mecz do Izmiru, nie została wpuszczona na stadion. W odpowiedzi na narastające napięcia, prezydent klubu, Ali Koc zdecydował się interweniować osobiście.

 

W przerwie spotkania podszedł pod sektor gości, aby spróbować załagodzić sytuację i znaleźć rozwiązanie problemu. Interwencja Koca nie przyniosła jednak oczekiwanych rezultatów, a wręcz pogorszyła sytuację.

 

Jego pojawienie się pod sektorem gości rozwścieczyło kibiców Goztepe, którzy zaczęli rzucać w niego różnymi przedmiotami. Agresja wobec prezesa Fenerbahce nasiliła się, a w pewnym momencie Koc został nawet trafiony przez dziennikarza obecnego na stadionie.

Po zakończeniu meczu Fenerbahce złożyło oficjalną skargę do organizatorów spotkania, domagając się wyjaśnień i reakcji na zachowanie kibiców gospodarzy. Klub potępił to, co wydarzyło się na trybunach, określając incydent mianem „piłkarskiego terroryzmu”.

Źródło: Weszło

Robert Lewandowski pożegnał Franciszka Smudę. Krótki wpis kapitana reprezentacji Polski

Robert Lewandowski zamieścił dziś krótki wpis w swoich mediach społecznościowych. Kapitan reprezentacji Polski pożegnał Franciszka Smudę.




W niedzielę Polskę obiegła niezwykle smutna informacja. 18 sierpnia 2024 roku zmarł Franciszek Smuda. Były selekcjoner reprezentacji Polski miał 76 lat. W ostatnich dniach media informowały o pogarszającym się stanie zdrowia Franciszka Smudy.

Informacja o śmierci Franciszka Smudy odbiła się szerokim echem w naszym kraju. Wiele osób pożegnało utytułowanego trenera, wypowiadając się w mediach. Wpis na swoich profilach społecznościowych zamieścił także Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji krótko pożegnał Smudę słowami: „Dziękuję za wszystko Trenerze!”. Pod tymi słowami Lewandowski zamieścił zdjęcie z okresu wspólnej pracy w Lechu Poznań.




Franciszek Smuda i Robert Lewandowski współpracowali ze sobą przez wiele lat. Najpierw spotkali się w Lechu Poznań. Następnie ponownie połączyli siły w reprezentacji Polski. Lewandowski pod wodzą Smudy rozegrał łącznie 78 meczów.

Ekstraklasa zareagowała na śmierć Smudy. Ligowcy uhonorują jego pamięć

Franciszek Smuda zmarł w wieku 76 lat po długiej walce z chorobą nowotworową. Ekstraklasa w trakcie najbliższych spotkań upamiętni legendarnego trenera.

Hołd dla Smudy

Franciszek Smuda najbardziej kojarzony jest z prowadzeniem Widzewa Łódź, z którym dwukrotnie zdobył mistrzostwo Polski oraz awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

 

Oprócz pracy w Widzewie, Smuda trenował również takie zespoły jak Wisła Kraków, Legia Warszawa oraz Lech Poznań.

 


Śmierć Smudy poruszyła środowisko piłkarskie, a kluby, w których pracował, oddają mu hołd w mediach społecznościowych.

Władze Ekstraklasy również postanowiły uhonorować jego pamięć – niedzielne i poniedziałkowe mecze PKO Bank Polski Ekstraklasy rozpoczną się minutą ciszy, jak poinformowano na oficjalnym koncie ligi na portalu X.

Źródło: X

Poruszenie w trakcie programu na antenie Canal+ Sport. Dziennikarze oddali hołd Smudzie [WIDEO]

Dziennikarze goszczący w programie „Wysoki Pressing” na antenie Canal+ Sport oddali hołd zmarłemu Franciszkowi Smudzie. Inicjatorem tego pomysłu był Andrzej Janisz.

 

Oddali hołd zmarłemu

W wieku 76 lat zmarł Franciszek Smuda. To jeden z najbardziej rozpoznawalnych i cenionych trenerów w historii polskiej piłki nożnej. Smuda, znany ze swojej charyzmy i wyjątkowego podejścia do piłkarzy, przez lata kształtował oblicze polskiego futbolu. W przeszłości prowadził m.in. Widzewa Łódź oraz Lecha Poznań.

Franciszek Smuda od dłuższego czasu zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Trener cierpiał na nowotwór krwi, co przez ostatnie miesiące znacząco wpłynęło na jego stan zdrowia. Pomimo walki z chorobą, jego stan stopniowo się pogarszał. Ostatecznie Smuda zmarł w nocy z soboty na niedzielę.

Wieść o śmierci Smudy szybko rozeszła się w środowisku sportowym. W trakcie programu „Wysoki Pressing” na antenie Canal+ Sport, prowadząca Daria Kabała-Malarz poinformowała widzów o tej smutnej wiadomości, co spowodowało, że rozmowa w studio na chwilę została przerwana.

 

– Może zróbmy sobie przerwę w tej rozmowie o piłce i powspominajmy chwilę – zaproponowała, oddając hołd zmarłemu szkoleniowcowi.

Andrzej Janisz zaapelował o symboliczne upamiętnienie Franciszka Smudy na wszystkich polskich stadionach.

– Dzisiaj i podczas następnej kolejki na wszystkich stadionach w Polsce wstaną ludzie, żeby uczcić pamięć Franciszka Smudy – powiedział Janisz, po czym cała ekipa w studiu wstała, by uczcić pamięć trenera.

W reakcji na wiadomość o śmierci Smudy, Ekstraklasa ogłosiła, że wszystkie niedzielne i poniedziałkowe mecze ligowe będą poprzedzone minutą ciszy.

Źródło: Canal Plus

Szokujące doniesienia. Wojciech Szczęsny znalazł się na liście życzeń FC Barcelony

To byłby absolutny hit transferowy z perspektywy polskiego kibica. Wojciech Szczęsny znalazł się na liście życzeń FC Barcelony. Informacja ukazała się w hiszpańskich mediach społecznościowych.




Od kilku dni Wojciech Szczęsny pozostaje wolnym zawodnikiem. Polski golkiper jest bezrobotny po tym, jak rozwiązał umowę z Juventusem Turyn. 34-latek spędził w Starej Damie 7 ostatnich sezonów. Mimo 34 lat na karku Polak nie zamierza jeszcze kończyć kariery.

Wciąż nie wiadomo, w jakim klubie swoją karierę kontynuował będzie Wojciech Szczęsny. W ostatnich dniach wymieniano w tym kontekście różny zespoły. Najnowsze informacje mówią o tym, iż Wojtek znalazł się na liście życzeń FC Barcelony! Informacja ukazała się w hiszpańskich mediach społecznościowych. Opublikował ją jeden z Socio Barcy.




Z opublikowanych informacji wynika, że ewentualne przyjście Szczęsnego do Barcy jest uzależnione od tego, czy Inaki Pena uda się na wypożyczenie. Szczęsny miałby otrzymać roczny kontrakt z możliwością jego przedłużenia o kolejne 12 miesięcy.

Hansi Flick chwali Lewandowskiego za mecz z Valencią, ale… nie za strzelony dublet

Robert Lewandowski świetnie rozpoczął nowy sezon w FC Barcelonie. Polak zdobył dublet w meczu z Valencią (2-1) i poprowadził Blaugranę do zwycięstwa. Hansi Flick nie szczędził pochwał pod jego adresem.




Valencia początkowo okazała się lepsza od Barcelony i na Mestalla jako pierwsza trafiła do siatki. Stan rywalizacji, tuż przed przerwą, wyrównał jednak Robert Lewandowski. Krótko po rozpoczęciu drugiej połowy Polak ponownie wpisał się na listę strzelców. Tym razem wykorzystał pewnie rzut karny, podyktowany po faulu na Raphinhi.

Pochwały

Zadowolony z występu napastnika był Hansi Flick. Niemiec chwalił Lewandowskiego nie za same trafienia. Podobała mu się również robota w defensywie, którą wykonał w trakcie meczu.

– Lewandowski jest absolutnym profesjonalistą. Bronimy i atakujemy jako drużyna. On wykonał pracę, która wykroczyła poza strzelone gole – ocenił Flick. 




Szkoleniowiec nie miał łatwego zadania przed inauguracyjnym meczem. W pierwszym składzie z Valencią zagrało kilku niedoświadczonych zawodników, jak Marc Bernal czy Marc Casado. To pokłosie dużego natłoku meczów w ostatnim czasie.

– Okres przygotowawczy był dla nas bardzo trudny, bo nasi zawodnicy grali na EURO i igrzyskach olimpijskich. Z tego powodu więcej grali młodzi zawodnicy. Spisywali się dobrze, więc zostali nagrodzeni w meczu z Valencią – przyznał. 

Gholizadeh dogadany z nowym klubem! Wiadomo, jakich pieniędzy oczekuje Lech

Ali Gholizadeh ma być blisko odejścia z Lecha Poznań. Irańczyk jest już ponoć po słowie z nowym klubem. Sprawa może rozwiązać się jeszcze podczas trwającego okna transferowego. 




Transfer Gholizadeha do Lecha Poznań w zeszłym roku okazał się totalnym flopem. „Kolejorz” zapłacił za niego prawie 2 miliony euro, a reprezentant Iranu głównie leczył kontuzje. Od momenty transferu zanotował zaledwie 17 występów dla poznaniaków i zanotował jedną asystę. Notabene, miała ona miejsce w ostatnim meczu z Zagłębiem Lubin (1-0).

Koniec przygody

Występ i asysta z „Miedziowymi” może okazać się ostatnimi, które zaliczył Gholizadeh w barwach Lecha. Irańskie media podają, że 28-latkiem zainteresowało się tamtejsze Persepolis FC. Sam zawodnik miał zresztą już kontaktować się z działaczami klubu i zaakceptować proponowane warunki.




Na przeszkodzie w finalizacji mogą jednak stać warunki transferu. Lech ma bowiem oczekiwać za Irańczyka 1,5 mln euro. Persepolis ma natomiast wierzyć, że uda się go wykupić za kwotę miliona euro. Jeżeli nie uda się osiągnąć porozumienia w taki sposób, to w grę ma również wchodzić wypożyczenie skrzydłowego.

Jan Bednarek stanął w obronie kolegi z drużyny. Awantura w przerwie meczu [WIDEO]

Jan Bednarek i jego Southampton wrócili do Premier League, choć nie w takim przypadku, jak oczekiwali. „Święci” w 1. kolejce ligi angielskiej przegrali 0-1 z Newcastle United. Polak spędził na murawie 90 minut, a w przerwie padł ofiarą sprzeczki. 




Newcastle już w 28. minucie musiało grać przed własną publicznością z Southampton w osłabieniu. Czerwoną kartką został ukarany Fabian Shar po dość kontrowersyjnej sytuacji. Najpierw Szwajcar został sfaulowany przez Bena Breretona, a następnie w odpowiedzi uderzył go „z główki”. Chilijczyk padł na murawę, a sędzia wyrzucił z boiska zawodnika „Srok”. Mimo grania w osłabieniu, do bramki szybko trafił Joelinton, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie. Wynik utrzymał się już do końca.

Awantura

Sytuacja z pierwszej połowy nie miała jednak końca. W przerwie, w tunelu prowadzącym do szatni, Brereton został zaczepiony przez Dana Burna. Jan Bednarek włączył się do akcji, stając w obronie kolegi z zespołu. Zawodnik Newcastle długo się nie zastanawiał i postanowił zaatakować Polaka, najpierw go popychając, a później ciągnąć za koszulkę.

 

Filip Szymczak stanął w obronie Mariusza Rumaka. „Nie wszystko było złe”

Lech Poznań w minionym sezonie zdecydował się zatrudnienie Mariusza Rumaka. Decyzja okazała się kompletną klapą, którą poniekąd przewidzieli kibice, niemal od razu torpedując działania klubu negatywnymi komentarzami. W rozmowie z „TVP Sport” w obronie szkoleniowca stanął jednak Filip Szymczak, napastnik „Kolejorza”.




Władze Lecha pod koniec rundy jesiennej minionego sezonu Ekstraklasy zdecydowały o zwolnieniu Johna van den Broma. Wówczas zdecydowano, że zespół na dobre tory ma przywrócić Mariusz Rumak. 47-latek zanotował co prawda dość obiecujący początek, ale na dłuższą metę zupełnie sobie nie poradził. Widać to było nie tylko w wynikach, ale również w wypowiedziach, których zaczął udzielać na konferencjach prasowych.

„Nie wszystko było złe”

Ostatecznie Rumak został zwolniony po poprowadzeniu drużyny w 16 meczach, z których wygrał tylko pięć. Obecnie trenerem „Kolejorza” jest Niels Frederiksen. Co jednak ciekawe, nie każdy uważa kadencję Rumaka za nieudaną. W obronie byłego trenera stanął Filip Szymczak.

– Było to coś nowego, mieliśmy do czynienia z innych schematem pracy. Na pewno nie było tak, że wszystko było złe. Trener Rumak długo pracuje w klubie, zna specyfikę Lecha i chciał nam pomóc. To się nie udało, trzeba to sobie otwarcie powiedzieć. Nie jest jednak tak, jak media przedstawiają trenera Rumaka. Wręcz przeciwnie. To osoba, która ciężko pracowała, aby w Lechu było lepiej – stwierdził napastnik na łamach „TVP Sport”.




– Media lubią znaleźć sobie kozła ofiarnego. Trener Rumak był na takiego kreowany. Dziennikarze szukają klikbajtów i narracji na ten sam temat. Potem już zrobiło się to nudne i męczące. Przyjęło się, że krytyka jest najlepsza. Uważam, że zawsze warto zacząć od samego siebie – dodał. 

Piotr Zieliński potwierdził, że mógł trafić do Arabii Saudyjskiej. „Pieniądze były gigantyczne”

Latem Piotr Zieliński został oficjalnie zawodnikiem Interu Mediolan. Polak nie mógł narzekać na brak zainteresowania. O jego usługi mocno miały również zabiegać kluby z Arabii Saudyjskiej. W rozmowie z „Eleven Sports” pomocnik zdradził, dlaczego nie zdecydował się na przenosiny na Bliski Wschód. 




Zieliński spędził w Napoli piękne osiem lat. Tego lata zdecydował się jednak na zakończenie tego rozdziału i rozpoczęcie nowego. W związku z tym związał się kontraktem z obecnym mistrzem Włoch – Interem Mediolan. Umowę podpisał do końca czerwca 2028 roku.

Miał ogromne propozycje

Zanim pojawiło się oficjalne potwierdzenie transferu do Interu, media łączyły Zielińskiego z wieloma innymi klubami. Wśród nich były także ekipy z Saudi Pro League. Jak się okazuje, pogłoski o ofertach z tamtego kierunku były prawdziwe. 30-latek był nawet bliski przyjęcia bardzo atrakcyjnego kontraktu na Bliskim Wschodzie, ale ostatecznie się rozmyślił.

– Był temat. Każdy piłkarz, który dostaję taką ofertę, gdzieś zaczyna mu wirować w głowie. Patrzy na te pieniądze bardziej, ale później mija jeden, drugi dzień. Konsultacja z rodziną i trzeba pomyśleć o swoich celach. Co w danym momencie jest dla kogoś ważne – pieniądze, czy próba osiągnięcia czegoś w Europie. Rywalizować z najlepszymi na świecie, granie w Lidze Mistrzów… To było górą – wyjaśnił Zieliński dla „Eleven Sports”.




– Pieniądze zachęcały. Dwa dni były takie, że mówię „idę”. Zabieram bliskich, bierzemy znajomych i będzie nam dobrze. To tylko dwa dni takie były. Cieszę się, że nie skorzystałem z tej oferty. Pieniądze były gigantyczne, wielka różnica to była. Cieszę się, że tak to się potoczyło.  Zarabiam nadal dobrze, gram na wysokim poziomie – dodał. 

Reprezentant Polski okazję na oficjalny debiut w Interze będzie mieć już w sobotę. O godzinie 18:30 mistrzowie Włoch zainaugurują sezon Serie A meczem z Genoą.

Wojciech Szczęsny komentuje odejście z Juventusu: „Żalu nie mam”

Wojciech Szczęsny rozstał się z Juventusem Turyn. Umowa między stronami została rozwiązana za obopólnym porozumieniem. Polski bramkarz skomentował zaistniałą sytuację w wywiadzie na łamach „Eleven Sports”.




Po siedmiu latach Wojciech Szczęsny opuścił Juventus Turyn. Władze klubu postanowiły nie stawiać dalej na polskiego bramkarza, który wciąż miał ważny kontrakt do końca przyszłego sezonu. Obie strony doszło do wzajemnego porozumienia odnośnie wcześniejszego wygaśnięcia umowy.

Wojciech Szczęsny udzielił wywiadu Mateuszowi Święcickiemu z „Eleven Sports”. 34-latek podsumował rozstanie z Juventusem.

 Zadzwonił do mnie dyrektor sportowy. Powiedział, że narodziła mu się córeczka i jeśli chcę, to mogę zostać w Polsce. Wyślą mi trenera i do końca sierpnia będzie do mojej dyspozycji. Ja byłem zadowolony z tego. Wydaje mi się, że po takim okresie spędzonym w klubie nie zasługiwałem na to, żeby pojechać do klubu i trenować sobie z boku, gdy wszyscy trenują w grupie – ujawnił Wojciech Szczęsny.

– Uważam, że to nie jest mądra decyzja ze strony klubu, ale ja absolutnie żalu nie mam. Z punktu widzenia sportowego uważam, że ta decyzja się nie obroni. Ale mam nadzieję, że jestem w błędzie – dodał.




Co jeśli Szczęsny nie zgodziłby się na rozwiązanie umowy? Czekałby go tzw. „Klub Kokosa”. To znaczy, że Wojtek dostawałby swoją wypłatę, jednak byłby odsunięty od pierwszego zespołu i nie miałby szans na grę.

– Ja już wiedziałem, że w tym roku nawet na ławce nie będę siedział. Więc po prostu straciłbym rok na siedzenie na trybunach i na zarabianie pieniędzy – powiedział Szczęsny.

Były piłkarz Legii na radarze klubów z zaskakującego kierunku. Wojskowi zacierają ręce

Ernest Muçi dołączył do Beşiktaşu na początku lutego 2024 roku. Aktualnie albański napastnik znajduje się w trudnej sytuacji.

Trudna sytuacja Albańczyka

Mimo że początkowo jego obecność w zespole była regularna i znacząca, to jego pozycja uległa zmianie po przyjściu nowego trenera Giovanniego van Bronckhorsta oraz po transferze Rafy Silvy. Wiosenną rundę poprzedniego sezonu Muçi zakończył z 17 występami i czterema golami.

 

Jednak ostatnie decyzje trenera sprawiły, że jego przyszłość w Beşiktaşie stanęła pod znakiem zapytania. Według informacji podanych przez stambulski dziennik „Aslında”, Ernest Muçi wzbudził zainteresowanie klubów z Saudi Pro League. Jest to jeden z możliwych kierunków dla albańskiego piłkarza.

Giovanni van Bronckhorst wyraził zgodę na jego odejście. To z kolei otworzyło drzwi do potencjalnych transferów. Pomimo zainteresowania Aston Villi, która obserwowała Muçiego podczas rozgrywek Ligi Konferencji, oferta z Arabii Saudyjskiej wydaje się być również bardzo realna.

 

Na chwilę obecną nie wiadomo, jak sam Muçi zapatruje się na ewentualny transfer do Arabii Saudyjskiej. Pomimo zainteresowania zarówno z Bliskiego Wschodu, jak i z Anglii, decyzja o przyszłości zawodnika pozostaje w jego rękach. Wiele wskazuje jednak na to, że napastnik opuści Turcję.

Legia zaciera ręce

Legia Warszawa, która sprzedała Muçiego do Beşiktaşu za 10 milionów euro wypłaconych w kilku ratach, ma powody, by uważnie śledzić rozwój sytuacji.

Polski klub zabezpieczył sobie dziesięć procent od przyszłego transferu albańskiego napastnika. To oznacza, że każde jego odejście z Beşiktaşu może przynieść dodatkowe korzyści finansowe Legii.

W kontekście ofert, które miałyby osiągnąć kwotę nawet 15 milionów euro, Legia może liczyć na znaczący zastrzyk gotówki.

Źródło: Aslında

Cannavaro o Polakach w Serie A. Piękne słowa o reprezentantach Biało-Czerwonych

Fabio Cannavaro w rozmowie z Przeglądem Sportowym ocenił umiejętności polskich piłkarzy w Serie A. Szczególną uwagę Włocha przykuli Piotr Zieliński i Kacper Urbański.

Szybki start kariery trenerskiej

 

Fabio Cannavaro po zakończeniu piłkarskiej kariery w 2012 roku szybko wszedł w świat trenerki. Już rok później pełnił funkcję asystenta trenera w Al-Ahli w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, a następnie jako główny szkoleniowiec prowadził kluby w Chinach, Arabii Saudyjskiej, Tajlandii oraz we Włoszech.

 

W czerwcu bieżącego roku rozstał się z Udinese i od tego czasu pozostaje bez pracy. Mimo to, Cannavaro regularnie udziela wywiadów, w których dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat współczesnego futbolu.

Cannavaro o Polakach

Zdobywca Złotej Piłki w 2006 roku w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” w ciepłych słowach wypowiedział się na temat Piotra Zielińskiego, który na początku lipca przeniósł się z SSC Napoli do Interu. Włoski trener zauważył, że Zieliński to niezwykle utalentowany zawodnik, który ma potencjał, aby stać się kluczową postacią w mediolańskim klubie.

– On jest niesamowitym i bardzo utalentowanym zawodnikiem. Kiedy chce, swoją grą jest w stanie sprawiać wszystkim przyjemność. W Mediolanie powinien znaleźć ciągłość gry na odpowiednim poziomie, czego trochę nie udało mu się dokonać w Neapolu. Jeśli będzie potrafił to zrobić, może wykonać skok jakościowy – powiedział Włoch.

Były piłkarz dodał również, że Zieliński potrafi występować na różnych pozycjach, co czyni go jeszcze bardziej wartościowym dla zespołu. Cannavaro widzi go jednak raczej jako półskrzydłowego lub cofniętego napastnika.

Fabio Cannavaro wypowiedział się także na temat Kacpra Urbańskiego. 19-letni zawodnik ma na koncie 27 występów w pierwszej drużynie Bolonii, w których zanotował jedną asystę.

– To jeden z takich zawodników, który sprawia, że zakochujesz się w piłce nożnej – ocenił.

Źródło: Przegląd Sportowy

Kuriozum europejskich pucharów. W Serbii bardziej opłacało się zająć 3. niż 2. miejsce

Do niezwykle kuriozalnej sytuacji w europejskich pucharach doszło z udziałem serbskich klubów. Jak się okazało, w ubiegłym sezonie bardziej opłacało się zająć trzecie, niż drugie miejsce w rozgrywkach ligowych.




Za nami niezwykle emocjonujący tydzień z meczami europejskich pucharów. Szczególnie z perspektywy polskiego kibica. Dobiegła końca III runda eliminacji. Przed nami już ostatnia, czwarta runda kwalifikacji. W grze o fazę zasadniczą europejskich rozgrywek pozostały 3 polskie kluby – Jagiellonia Białystok, Legia Warszawa i Wisła Kraków.

Do specyficznej sytuacji doszło z udziałem serbskich klubów. W skrócie – serbskim klubom bardziej opłacało się zakończyć miniony sezon ligowy na trzecim, niż na drugim miejscu. Dlaczego? A no dlatego, że trzeci zespół poprzedniego sezonu ligi serbskiej miał zapewniony udział w fazie zasadniczej europejskich pucharów. Wicemistrz kraju takiego zapewnienia nie miał.

Mistrz kraju – Crvenz Zvezda – miał zapewniony udział w IV rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Tym samym mistrz Serbii był pewny gry w fazie zasadniczej co najmniej Ligi Europy jeszcze przed startem kwalifikacji. Ciekawiej robi się, kiedy przejdziemy do wicemistrza kraju. Partizan Belgrad miał możliwość gry w drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Na papierze wygląda to na ogromny przywilej. W rzeczywistości nie daje to jednak gwarancji uczestnictwa w fazie zasadniczej europejskich rozgrywek. Co innego trzeci zespół poprzedniego sezonu ligi serbskiej. TSC Backa Topola rozpocznie zmagania w europejskich pucharach od IV rundy eliminacji Ligi Europy. Tym samym dzięki trzeciemu miejsce zajętemu w lidze serbskiej miała pewność gry w fazie zasadniczej co najmniej Ligi Konferencji.

Partizan, jako wicemistrz Serbii, rozpoczął europejskie zmagania od II rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Na tym etapie lepsze okazało się Dynamo Kijów. Tym samym Partizan spadł do eliminacji Ligi Europy. W III rundzie kwalifikacyjnej wicemistrz Serbii przegrał ze szwajcarskim FC Lugano. W związku z tym Partizan zagra teraz w IV rundzie eliminacji Ligi Konferencji z belgijskim Gent. Serbowie z pewnością nie będą faworytem tego starcia. Jeśli przegrają, to nie zagrają jesienią w fazie zasadniczej żadnych europejskich rozgrywek.




Jak ma się sytuacja trzeciego zespołu minionego sezonu ligi serbskiej? TSC Backa Topola dopiero rozpocznie europejskie wojaże. W IV rundzie eliminacji Ligi Europy zagra z Maccabi Tel Aviv. Nawet jeśli Serbowie przegrają ten dwumecz, to i tak zagrają w fazie zasadniczej Ligi Konferencji.

Szwajcarzy wściekli po meczu ze Śląskiem. Nagłaśniają skandal rasistowski. „Nieprzyjemne sceny i małpie odgłosy”

Mecz Śląska Wrocław z St. Gallen opiewał w kontrowersje. Jak się okazuje, nie działy się one tylko na murawie. Szwajcarskie media piszą o skandalu na tle rasistowskim. 




„Wojskowi” odpadli z eliminacji Ligi Konferencji Europy w iście kuriozalnych okolicznościach. Dość powiedzieć, że mecz z St. Gallen kończyli w ósemkę po zobaczeniu trzech czerwonych kartek. O pracy sędziego wypowiedział się już Jacek Magiera. Trener zapowiedział również złożenie protestu do UEFA. Więcej pisaliśmy o tym TUTAJ.

Skandal na tle rasistowskim

Jak się okazuje, swoje pretensje mają również szwajcarskie media. Na początku drugiej połowy bramkarz St. Gallen, Lawrence Ati-Zigi podszedł do band reklamowych, gdzie wdał się w dyskusję z jednym z kibiców. Spotkanie zostało wówczas przerwane, ze względu na rasistowskie obelgi rzucane w kierunku Ghańczyka.

– Dyskusja była na tyle żywiołowa, że mężczyznę w białej koszulce wrocławskiego klubu musieli uspokajać fotografowie, a nawet piłkarze gospodarzy – relacjonował dziennikarz sport.pl, Jakub Seweryn. 

Sprawa nie uszła na sucho i poruszono ją na konferencji prasowej po meczu. Odniósł się do niej trener St. Gallen, Enrico Maassen.

– Nasz bramkarz siedzi w szatni i do tej pory jest załamany, ja jako trener i my jako cały nasz klub jesteśmy przeciwko rasizmowi. Nie ma zgody na takie zachowanie kibiców. Nie było to przesadzone zachowanie ze strony naszego bramkarza – mówił. 




– Bramkarz był rasistowsko obrażany przez kibiców gospodarzy we Wrocławiu. Trudno było go uspokoić nawet po meczu. Bardzo dramatyczny mecz był przyćmiony przez nieprzyjemne sceny i małpie odgłosy. To był wieczór w cieniu skandalu rasistowskiego – pisało z kolei szwajcarskie „St. Galler Tagblatt”.


TROLLNEWSY I MEMY