NEWSY I WIDEO

Fernando Santos zdiagnozował kolejny problem reprezentacji. Wskazał, co musi się zmienić

Reprezentacja Polski zmaga się od dłuższego czasu z kilkoma problemami. Fernando Santos także jest świadom mankamentów, jakie doskwierają naszej kadrze. W rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą zdiagnozował kolejny z nich.

Pod wodzą Santosa „Biało-Czerwoni” rozegrali dotąd dwa spotkania – z Czechami (1-3) i z Albanią (1-0). Oba rozegrano w ramach eliminacji mistrzostw Europy. Obecnie Portugalczyk skupia się na poznaniu naszej reprezentacji i znalezieniu jej mocnych oraz słabych stron.

Koncentracja kluczem

Niestety póki co pozytywów jest zdecydowanie mniej. Selekcjoner otwarcie mówi o problemach, jakie doskwierają „Biało-Czerwonym”. Niedawno zaznaczał, że piłkarze nie wykonują założeń, jakie ustalane są na treningach. Teraz zauważył, że przykładają zbyt dużą uwagę do tego, jak postrzegani są w mediach.

– Zawodnicy bardziej muszą koncentrować się na tym, czego oczekuje od nich drużyna niż oni sami. Jeśli będę jedynie na boisku bronił samego siebie, żeby gazety pisały o mnie dobrze, jeśli mamy wychodzić na boisko z myślą: „Jak muszę zagrać, by gazety o mnie pisały tak albo tak”, to popełnimy błąd – powiedział na antenie „Canal+ Sport”. 

– Bo nie pomagam wtedy mojej drużynie. Martwię się jedynie o siebie. Ja nie zwracam uwagi na to, co mówią dziennikarze, ale piłkarze zwracają. I to jest problem – podsumował.

16 czerwca reprezentację Polski czeka kolejny mecz. Będzie to sparing z Niemcami, który może być również okazją na pożegnanie Jakuba Błaszczykowskiego. Cztery dni później ponownie zagrają o punkty – tym razem z Mołdawią.

Fernando Santos: „Jestem Polakiem”. Odważna deklaracja Portugalczyka odnośnie meczu z Niemcami

Fernando Santos był gościem Tomasza Ćwiąkały na antenie „Canal+ Sport”. Selekcjoner reprezentacji Polski ponownie odniósł się do meczu towarzyskiego, który mamy rozegrać z Niemcami. 

PZPN ogłosił kilka dni temu, że 16 czerwca „Biało-Czerwoni” zagrają sparing przed meczem z Mołdawią w eliminacjach Euro 2024. Rywalem Polaków będą mistrzowie świata z 2014 roku – Niemcy, prowadzeni przez Hansiego Flicka. Zwolennikiem tego spotkania nie jest Fernando Santos.

Podtrzymuje stanowisko

Portugalczyk zdążył już kilka razy oznajmić, że wolałby, aby takiego meczu w ogóle nie organizowano. Najważniejszy powinno być bowiem spotkanie eliminacyjne z Mołdawią. Słowa 68-latka odbiły się szerokim echem w środowisku. Podejrzewano nawet, że popadł w nie najlepsze relacje z przedstawicielami PZPN. Tomasz Ćwiąkała zapytał o to selekcjonera na antenie „Canal+ Sport”.

– Nasze relacje i komunikacja wyglądają bardzo dobrze od momentu, kiedy tu przyjechałem. Wkrótce po przyjeździe w lutym powiedziano mi, że jest taki plan, że ten mecz jest ustalony. Powiedziałem: „Ok, jest ustalony, więc nie można niczego zmienić” – podkreślił Santos. 

– Wczoraj w telewizji powiedziałem natomiast, że gdybym był tu wcześniej, gdybym przyjechał tu w grudniu i mielibyśmy planować cały rok 2023 i dostałbym informację, że 16 czerwca odbędzie się mecz… Z kim? Kto będzie przeciwnikiem? Gdyby powiedzieli, że Niemcy, to odpowiedziałbym, że nie. Bo moim zdaniem z punktu widzenia sportowego to nie byłoby dobre dla drużyny. Wybrałbym rywala bardziej zbliżonego do Mołdawii. To normalne – dodał.

Santos zaznacza jednak, że zdaje sobie sprawę, jak ważny jest dla nas mecz z Niemcami, biorąc pod uwagę historię. W związku z tym utożsamia się z naszym narodem i czuje się Polakiem.

– Ale jako że mecz został już ustalony i decyzja była podjęta, muszę to uszanować. I tak postąpię. Nie znam historii Polski bardzo dobrze, ale przeczytałem już wystarczająco, by ją zrozumieć. Wspomniałem też w tym wywiadzie, że po przyjeździe kupiłem książkę na temat historii Polski. Identyfikuję się z wami i doskonale rozumiem, jakie ogólnie obowiązuje relacje pomiędzy Polską a Niemcami i np. Rosją. Grecja miała znacznie więcej tego typu problemów, znacznie więcej i też doskonale je znałem. Ja w tym momencie jestem Polakiem – podsumował Portugalczyk. 

Krzysztof Stanowski o odejściu Marka Papszuna z Rakowa Częstochowa: „Nie otrzymał takich transferów, na jakie liczył”

 

Krzysztof Stanowski wypowiedział się na temat Marka Papszuna. Dziennikarz uważa, że koniec pracy trenera w Rakowie Częstochowa jest podyktowany kwestią braku odpowiednich transferów do klubu.

Pożegnanie z mistrzostwem

Raków Częstochowa pewnie zmierza po swoje pierwsze mistrzostwo Polski w historii. Medaliki najprawdopodobniej już za tydzień będą mieli okazję świętować triumf w Ekstraklasie. Choć klub odnosi sukcesy, to z Częstochowy odejdzie jeden z jego ojców – Marek Papszun.

Służba wojskowa przekreśli transfer lidera Napoli? Powołanie do armii jest nieuniknione [CZYTAJ]

Następcą szkoleniowca będzie Dawid Szwarga. Na razie nie wiadomo, dlaczego Papszun zdecydował się nie przedłużać umowy z klubem zarządzanym przez Michała Świerczewskiego. Wielu dziennikarzy przypuszczało, że chodzi o kwestie rodzinne. Nieco innego zdania jest Krzysztof Stanowski.

– Pomału dowiadujemy się, dlaczego Marek Papszun zdecydował się na rozstanie z Rakowem Częstochowa. Tu sprawa jest prosta – nie otrzymał takich transferów, na jakie liczył. Budżet płacowy został już mocno wydrenowany, a trener chciałby to drenować dalej – powiedział dziennikarz w programie „Stan Futbolu”.

Źródło: Stan Futbolu, Transfery.info

Służba wojskowa przekreśli transfer lidera Napoli? Powołanie do armii jest nieuniknione

Wielu koreańskich sportowców w pewnym momencie swojej kariery musi wrócić do ojczyzny, aby odbyć obowiązkową służbę wojskową. Taki los może niebawem czekać stopera Napoli, Kim Min-Jae.

Koreańczyk w bieżącym sezonie jest filarem defensywy Napoli. W Serie A ekspresowo wskoczył do grona najlepszych obrońców. Media od dłuższego czasu trąbią o potencjalnym transferze 26-latka do silniejszej ligi, jak Premier League. Żywiołowe zainteresowanie wykazywać ma nim Manchester City.

Wojsko przekreśli plany?

Zachętą dla potencjalnych kupców miałaby być specjalna klauzula, o której poinformował portal „CalcioNapoli1926”. Min-Jae w okresie od 1 do 15 lipca mógłby zmienić klub za stosunkowo niską kwotę. Ma ponoć chodzić o około 40 mln funtów, co w obecnych czasach stanowi faktycznie niewielkie pieniądze za czołowego gracza.

Wspomniany portal dodaje jednak, że wszystko może zaprzepaścić… powołanie do wojska. W Korei Południowej wciąż aktywny jest przepis od odbyciu obowiązkowej, trzytygodniowej służby wojskowej. Podobny przypadek w przeszłości dotknął Heung-min Sona.

Warto jednak wspomnieć, że obaj zawodnicy są zwolnieni z obowiązkowego dwuletniego pobytu w armii. Ma to związek ze zdobyciem złotego medalu olimpijskiego. Wciąż może to natomiast wpłynąć na potencjalny transfer Min-Jae. Po powrocie do Napoli klauzula zawarta w kontrakcie przestanie być aktywna.

 

Ostra krytyka pod adresem Fernando Santosa. „Przyjechał mędrzec z Portugalii”

Fernando Santos swoimi słowami o meczu Polski z Niemcami wywołał sporą burzę. Krytyki pod adresem Portugalczyka nie szczędził Bożydar Iwanow. 

PZPN kilka dni temu oficjalnie potwierdził, że w czerwcu reprezentacja Polski rozegra mecz towarzyski z Niemcami. Będzie to także okazja do pożegnania Kuby Błaszczykowskiego. Spotkanie zaplanowano na 16 czerwca na PGE Narodowym.

Fernando Santos stwierdził, że taki sparing zupełnie nie był mu potrzebny, ale uszanuje wybór związku. Gdyby to jednak od niego zależało, w ogóle by go nie rozgrywał. Selekcjoner skupia się przede wszystkim na meczu z Mołdawią w ramach eliminacji mistrzostw Europy.

„Przyjechał mędrzec”

Słowa Portugalczyka nie spodobały się Bożydarowi Iwanowowi. Komentator „Polsatu Sport” skrytykował Santosa w ostrych słowach na kanale „Meczyków” na YouTube.

– Wyobraźmy sobie, że polski trener przychodzi i mówi, że nie chce grać z Niemcami, bo ma za cztery dni mecz z Mołdawią… Ja wiem, że oni zremisowali z Czechami, ale co z tego? Nie możemy bać się grać z Niemcami przed meczem z Mołdawią – stwierdził Iwanow.

– O to chodzi w piłce, żeby grać z najlepszymi. To super, że Niemcy mogą do nas przyjechać i zagrać mecz towarzyski – ocenił.

– Nie podoba mi się początek tego selekcjonera. (…) Przyjechał mędrzec z Portugalii i zaczyna u nas układać świat – podsumował komentator. 

Wielki moment dla 17-letniego Polaka. Podpisał kontrakt z Arsenalem!

Michał Rosiak, 17-letni Polak po raz pierwszy podpisał swój profesjonalny kontrakt z Arsenalem. Do ekipy „Kanonierów” dołączył w 2016 roku. 

Mając 11 lat Rosiak trafił do akademii Arsenalu. W Londynie chłopak robi niezłe wrażenie. Młody obrońca regularnie zbiera dobre opinie i uchodzi za spory talent londyńskiego zespołu. Obecnie występuje w drużynie do lat 18, gdzie w bieżącym sezonie uzbierał 15 występów. Co więcej miał udział przy aż 15 trafieniach, choć jest nominalnym prawym defensorem.

Wielki krok

17-latek dysponuje świetnym przeglądem pola oraz dobrym uderzeniem z piłki stojącej. To czyni go niezwykle funkcjonalnym nie tylko w destrukcji, ale i w ofensywie.

Talent Rosiaka jest uznawany także w seniorskiej drużynie „Kanonierów”. To zaowocowało z kolei podpisaniem pierwszego profesjonalnego kontraktu. Nie podano jednak, jaką długość ma sporządzona umowa.

– To niesamowite móc nosić koszulkę Arsenalu. Zwłaszcza, gdy pomyślę o tym, jacy zawodnicy dostąpili tego zaszczytu wcześniej i kto teraz gra dla naszego klubu – ocenił Rosiak. 

 

Adrian Mierzejewski z ironicznym wpisem dot. Cristiano Ronaldo. Bezlitosne wyliczenia Polaka

Cristiano Ronaldo w zimowym oknie transferowym dołączył do saudyjskiego Al Nassr. Portugalczyk przychodził do klubu, gdy ten był liderem ligi. Obecnie zespół ma bardzo małe szanse na tytuł. Adrian Mierzejewski wyliczył nieudane wydarzenia w klubie od przyjścia „CR7”.

Ronaldo bez tytułu w Arabii Saudyjskiej?

Cristiano Ronaldo odszedł z Manchesteru United po tym, jak skrytykował działaczy, trenera i klub w wywiadzie. Czerwone Diabły zerwały z nim kontrakt z uwagi na szkody wizerunkowe. Portugalczyk nie czekał długo na oferty z innych kierunków.

Fernando Santos nie skreśla Kamila Glika. „Wiem, że jest doskonałym kapitanem” [CZYTAJ]

Mistrz Europy z 2016 roku zimą trafił do saudyjskiego Al Nassr. Jego przygoda z tym klubem nie wygląda jednak najlepiej. Portugalczyk przychodził do drużyny, kiedy ta prowadziła w lidze. Obecnie zespół może skończyć bez żadnego trofeum.

Cristiano Ronaldo stara się jednak cieszyć z małych rzeczy. Portugalczyk strzelił bramkę w piątkowym meczu przeciwko Al Raed. Adrian Mierzejewski wykorzystał tę sytuację do lekkiej szyderki.

– Ten moment, gdy przegrałeś Superpuchar, odpadłeś w półfinale Pucharu Króla, przegrałeś derby z Hilal, co oznacza brak mistrzostwa na 99%, ale strzeliłeś bramkę z Al Raed i twoja drużyna wygrała 4:0 – napisał na Twitterze Adrian Mierzejewski.

Cristiano Ronaldo wystąpił do tej pory w 15 spotkaniach Al Nassr. Jego bilans to 12 bramek oraz 2 asysty.

Źródło: Twitter

Fernando Santos nie skreśla Kamila Glika. „Wiem, że jest doskonałym kapitanem”

Fernando Santos wciąż widzi miejsce w reprezentacji Polski dla Kamila Glika. Stawia jednak warunek – 35-latek musi być w optymalnej formie fizycznej.

W marcu miało miejsce pierwsze zgrupowanie reprezentacji Polski pod wodzą Fernando Santosa. Zabrakło na nim Kamila Glika. 103-krotny reprezentant Polski nie mógł się pojawić ze względu na kontuzję, której nabawił się w styczniu. Polak wrócił do gry w klubie 15 kwietnia.

Sytuacja Glika

Od kilku lat w grze Kamila Glika można dostrzec pewne mankamenty fizyczne. 35-latek nie należy do najszybszych i najbardziej zwrotnych zawodników. Nadrabia on jednak dużą wolą walki oraz doświadczeniem. Przy Gliku zdecydowanie lepiej wyglądają również inni obrońcy.

„Jest doskonałym kapitanem”

Powierzenie reprezentacji nowemu selekcjonerowi często oznacza odmłodzenie kadry. W marcu zabrakło między innymi Grzegorza Krychowiaka. Co dalej z Kamilem Glikiem? Fernando Santos nie skreśla doświadczonego obrońcy, o czym opowiedział na łamach „TVP Sport”. Do tej pory portugalski selekcjoner nie miał jednak okazji obserwować Glika ze względu na jego kontuzję. Teraz jednak wznowił obserwację.

– Gdy nie grał, nie mieliśmy okazji go zobaczyć. Teraz będziemy mieli szansę go obserwować. Przeprowadzimy dwie-trzy obserwacje – zapowiedział Fernando Santos.

– Mnie interesuje, jak Glik wygląda na boisku. Wiele jednak o nim słyszałem. Wiem, że jest doskonałym kapitanem, ma wspaniały charakter – powiedział selekcjoner reprezentacji Polski.

– Jeśli nie będzie ok fizycznie, nie będzie mógł występować w reprezentacji Polski – podkreślił Portugalczyk.


źródło: sport.tvp.pl

Piłkarz Lechii Gdańsk nie ma już nadziei na utrzymanie w Ekstraklasie. „Spadliśmy my, spadła Lechia, spadła drużyna”

Lechia Gdańsk doznała sromotnej porażki z Rakowem Częstochowa 0:4. Sytuacja gdańskiego klubu jest dramatyczna. Jakub Bartkowski, piłkarz Lechii, nie wierzy już w utrzymanie w Ekstraklasie.

W piątek Raków Częstochowa podejmował na własnym stadionie Lechię Gdańsk. Oba kluby są obecnie w zgoła odmiennej sytuacji. Raków zmierza po mistrzostwo kraju, a Lechia jest na najlepsze drodze do spadku z Ekstraklasy. W bezpośrednim starciu między tymi ekipami niespodzianki nie było. Raków rozbił Lechię 4:0.

Fatalna sytuacja

Po 30 rozegranych meczach Lechia Gdańsk ma na swoim koncie zaledwie 26 punktów. Gdańszczanie wyprzedzają jedynie Miedź Legnica i znajdują się w strefie spadkowej. Do miejsca dającego utrzymanie tracą obecnie 6 punktów. Przed nimi 4 ostatnie mecze. Zmierzą się w nich z kolejno: Zagłębiem Lubin, Stalą Mielec, Legią Warszawa i Piastem Gliwice.

Brak nadziei na utrzymanie

Sytuacja Lechii jest dramatyczna. Patrząc na grę klubu z Gdańska, szanse na utrzymanie są naprawdę nikłe. W osiągnięcie celu nie wierzy nawet piłkarz Lechii, Jakub Bartkowski. Po meczu z Rakowem na antenie „Canal+” przyznał, że klub praktycznie spadł do I ligi.

– Wszyscy spadliśmy. Wszyscy mamy nóż na gardle. Cztery mecze trzeba wygrać. Możemy tak mówić, ale mówimy tak od początku tego roku – powiedział Jakub Bartkowski.

– Spadliśmy my, spadła Lechia, spadła drużyna. Czy ona jest podzielona, czy nie, to już każdy inaczej bierze to do siebie – stwierdził.

– Sytuacja jest taka, że spada klub, spada miasto, spadają kibice, spadają ludzie związani z miastem, którzy oddają serce od wielu, wielu lat, kibice, którzy jeżdżą na każdy mecz. Co jeszcze można powiedzieć? Mamy cztery mecze, trzeba je wygrać – zakończył piłkarz Lechii.

Piast Gliwice bez licencji na grę w nowym sezonie Ekstraklasy. Klub winą obarcza Waldemara Fornalika

Piast Gliwice nie otrzymał w pierwszym terminie licencji na grę w nadchodzącym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Klub postanowił obarczyć winą byłego trenera, Waldemara Fornalika. Ma to związek z wypłatą odszkodowania dla 60-letniego trenera.

W piątek Komisja ds. Licencji Klubowych Polskiego Związku Piłki Nożnej podjęła decyzję odnośnie licencji dla klubów na grę w PKO BP Ekstraklasie w sezonie 2023/2024. W pierwszym terminie licencja nie została przyznana Piastowi Gliwice. Ma to związek z z niespełnieniem kryterium F.04 Podręcznika Licencyjnego. Klub odwołał się od tej decyzji.

Decyzji komisji licencyjnej ma związek z wypłatą odszkodowania dla Waldemara Fornalika. Przypomnijmy, że 60-letni trener zakończył pracę w Piaście w październiku 2022 roku, mimo że miał ważny kontrakt z klubem do końca sezonu 2023/2024. Obie strony miały dojść do porozumienia w sprawie 6-miesięcznej rekompensaty w przypadku, gdyby trener nie podjął pracy w innym klubie. Nieco ponad miesiąc po odejściu z Piasta Fornalik związał się z Zagłębiem Lubin. W związku z tym gliwicki klub uznał, że byłemu trenerowi rekompensata się nie należy.

W związku z zaistniałą sytuacją Piast Gliwice zgłosił się do Waldemara Fornalika z prośbą, aby przesunąć płatności odszkodowania na koniec 2023 roku. Trener się na to jednak nie zgodził. Gliwicki klub zadeklarował w oświadczeniu, że wypłaci byłemu trenerowi odszkodowanie. Zapowiedział jednak odwołanie się do Piłkarskiego Sądu Polubownego PZPN.

Treść komunikatu Piasta Gliwice:

„Decyzja Komisji ds. Licencji Klubowych PZPN ma związek z odszkodowaniem dla trenera Waldemara Fornalika. Piast Gliwice podejmując decyzję o rozstaniu z trenerem Waldemarem Fornalikiem miał na celu wyłącznie dobro Klubu. W momencie zmiany szkoleniowca Klub znajdował się w trudnej sytuacji finansowej, a zespół zajmował miejsce w strefie spadkowej z najwyższej klasy rozgrywkowej. Mając powyższe na uwadze, Klub odsunął Waldemara Fornalika od pełnienia funkcji pierwszego trenera i zawarł z nim porozumienie. Trener Waldemar Fornalik otrzymał sześciomiesięczną rekompensatę z Klubu oraz dwumiesięczną rekompensatę z firmy kar-tel na wypadek braku podjęcia współpracy z innym klubem. Przed zawarciem porozumienia, Klub stał na stanowisku, że obowiązywały ustalenia ustne o trzymiesięcznym wynagrodzeniu w przypadku wcześniejszego rozwiązania umowy. Niemal od razu po rozwiązaniu umowy z Piastem Gliwice, Waldemar Fornalik nawiązał współpracę z nowym klubem, co może sugerować, że sytuacja była umówiona wcześniej – kiedy Waldemar Fornalik negocjował pisemne porozumienie z Piastem Gliwice, to wiedział o możliwości szybkiego podjęcia pracy w nowym klubie.

Przez pięć lat pracy trenera Waldemara Fornalika w Piaście Gliwice wszystkie należności były zawsze wypłacane na czas. Oprócz comiesięcznego wynagrodzenia dochodziły do tego wszelkie nagrody za osiągane wyniki, tj. mistrzostwo Polski, brązowy medal, występy w eliminacjach do europejskich pucharów, czy zajmowane miejsca w tabeli. Wynagrodzenie za cały czas pracy wynosiło kilka milionów złotych.

W nowych okolicznościach, tj. podjęcia pracy przez Waldemara Fornalika, Klub zwrócił się do trenera z prośbą o przesunięcie terminu płatności odszkodowania do końca 2023 roku, na którą trener się nie zgodził.

Mimo zaistniałej sytuacji, życzymy Waldemarowi Fornalikowi wszystkiego dobrego. Jeśli jednak w polskiej piłce będzie więcej trenerów, którym zależy wyłącznie na pieniądzach, a nie na dobru klubów, to polska piłka nie będzie się rozwijać tak, jak wszyscy byśmy sobie tego życzyli. Klub nie obarcza trenera Waldemara Fornalika całą winą, ale w momencie, kiedy odchodził on z Piasta, to Klub znajdował się w trudnej sytuacji finansowej oraz trudnej sytuacji w tabeli Ekstraklasy.

Gliwicki Klub Sportowy Piast SA współpracował z wieloma trenerami i za każdym razem, w momencie kończenia współpracy, dochodził z nimi do porozumienia. Wielu z nich wypowiada się o Klubie wyłącznie w pozytywnych słowach.

Klub odwoła się do Komisji Odwoławczej ds. Licencji Klubowych PZPN oraz wypłaci odszkodowanie trenerowi Waldemarowi Fornalikowi, ale będzie dochodził swoich racji w Piłkarskim Sądzie Polubownym Polskiego Związku Piłki Nożnej. Klub w miesiącu marcu wniósł do PSP pozew o ustanie nieistnienia prawa Waldemara Fornalika do otrzymania odszkodowania z uwagi na podjęcie pracy i brak utraty zarobku.

Do czasu zakończenia procesu licencyjnego Gliwicki Klub Sportowy Piast SA nie będzie udzielał dodatkowych komentarzy.

Gliwicki Klub Sportowy Piast SA”


źródło: Piast Gliwice

Bartosz Salamon z emocjonalnym wpisem. „Zawsze się podnosiłem. Teraz też tak będzie”

 

Bartosz Salamon zabrał głos w sprawie swojej sytuacji po dłuższej przerwie. Piłkarz Lecha Poznań ma nadzieję, że codzienne przebywanie z rodziną oraz trening pozwolą mu na gotowość po zakończeniu zawieszenia.

Dramat Salamona

Bartosz Salamon został wytypowany do testu antydopingowego po meczu z Djurgardens IF. Próbka A u piłkarza wykazała pozytywny wynik. W związku z tym UEFA kilku dniach od tej informacji zawiesiła go na trzy miesiące.

Lech Poznań i piłkarz zatrudnili włoskich prawników, aby pomógł stronom w tej sprawie. Reprezentant Polski regularnie otrzymywał słowa wsparcia od kibiców i kolegów z boiska. Sam jednak głosu nie zabierał. Aż do teraz.

Złe informacje dla Arkadiusza Milika. Juventus chce kupić napastnika z Premier League [CZYTAJ]

Bartosz Salamon opublikował emocjonalny wpis na swoim profilu na Instagramie. Piłkarz mistrzów Polski ma nadzieję, że koszmar, jaki aktualnie przechodzi, niedługo się zakończy. Obrońca zapewnił, że regularny trening i czas spędzony z rodziną może mu pomóc w powrocie na boisko.

– Nawet po najgorszej burzy wychodzi słońce. Miałem wiele upadków w mojej karierze, ale zawsze się podniosłem i wróciłem, tam gdzie chciałem. Teraz też tak będzie. Czas z rodziną i codzienny trening pozwoli mi być gotowym, gdy ten koszmar się skończy – napisał Bartosz Salamon.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Bartosz Salamon (@salamon1991)

Pod wpisem reprezentanta pojawiło się wiele komentarzy ze strony kolegów z boiska. Wsparcie w stronę Salamona okazali m.in. Łukasz Teodorczyk, Piotr Zieliński czy piłkarze Lecha Poznań.

Źródło: Instagram

Złe informacje dla Arkadiusza Milika. Juventus chce kupić napastnika z Premier League

Arkadiusz Milik może mieć niebawem poważnego konkurenta do walki o skład w Juventusie. Według Nicolo Schiry „Stara Dama” obrała na celownik Gianlukę Scamaccę. 

W ostatnim czasie główny napastnik Juve, którym jest Dusan Vlahović, popadł w przeciętność. Pozostali napastnicy także nie grzeszą jednak skutecznością. Ani Arkadiusz Milik, ani Moise Kean nie wysyłają do działaczy pozytywów. Z tego względu klub zaczął rozważać wzmocnienia.

Konkurencja

Na razie nie wiadomo, czy Juventus zdecyduje się na pozbycie kogoś ze wspomnianej trójki. Nadal nie wyjaśniła się przede wszystkim przyszłość Arkadiusza Milika, który może zostać wykupiony z Olympique Marsylii. Włosi wciąż nie podjęli w jego sprawie decyzji.

Zamiast tego rozglądają się za kolejnym snajperem. Nicolo Schira podał, że na ich celowniku znalazł się Gianluca Scamacca. Napastnik, występujący w West Hamie ma spore problemy w nowej lidze. Wcześniej doskonale prezentował się w Serie A. Od momentu przejścia do Premier League zdobył zaledwie 8 goli.

W potencjalnej walce o Scamaccę Juventus ma jednak konkurencję. Mowa o Milanie i Interze, które także widziałyby 24-latka u siebie.

Piotr Zieliński dostał ultimatum od Napoli. Od tego zależy jego przyszłość w klubie

To będą sądne dni w karierze Piotra Zielińskiego. Włoskie media podają, że władze Napoli postawiły Polakowi ultimatum w kwestii nowego kontraktu. Jeśli pomocnik chce zostać w klubie – musi zgodzić się na sporą obniżkę pensji. 

Kwestią czasu wydaje się zdobycie przez Napoli mistrzostwa Włoch. „Azzurri” pewnie zmierzają po scudetto, które przyklepać mogą już w weekend w meczu z Salernitaną Paulo Sousy. Przy ich zwycięstwie Lazio musiałoby jeszcze stracić punkty z Interem.

Co z Zielińskim?

W tle świetnego sezonu, jaki gra Napoli, wciąż toczą się rozmowy o przyszłości Piotra Zielińskiego. Polak ma spory wpływ na formę swojej drużyny, ale nie wiadomo, czy zostanie w niej na kolejny sezon. Od dłuższego czasu pojawiają się informacje, że strony nie mogą się dogadać w kwestii przedłużenia umowy 28-latka. Ta wygasa z kolei w przyszłym roku.

W ostatnim czasie negocjacje miały stanąć w martwym punkcie. Według „La Gazzetty dello Sport” w końcu coś w tej sprawie ruszyło, ale raczej nie tak, jak życzyłby sobie tego Zieliński. Dziennikarze podają, że pracodawcy postawili Polakowi ultimatum – jeśli chce przedłużyć kontrakt, to musi zgodzić się na obniżkę pensji.

Obecnie Zieliński zarabia 3,5 mln euro za sezon gry. Gdyby zdecydował się jednak na odejście, to nie miałby problemów ze znalezieniem nowego klubu. Ostatnio pojawiały się informacje, że reprezentanta Polski obserwuje Newcastle czy Lazio.

Raków Częstochowa chce czołowego strzelca Ekstraklasy. Rywalizacja z innymi klubami

Raków Częstochowa powoli zaczyna zbrojenie przed kolejnym sezonem. Według medialnych informacji na celowniku „Medalików” znalazł się Łukasz Zwoliński. Pozyskanie 30-latka może jednak nie być takie proste.

Lechia Gdańsk fatalnie radzi sobie w tym sezonie Ekstraklasy. Zwoliński wyróżnia się jednak na tle reszty kolegów i ma na koncie 13 goli. Wiele wskazuje na to, że gdańszczanie spadną do 1. ligi, natomiast „Zwolak” zostanie wolnym zawodnikiem przez wygasający kontrakt.

Trafi do mistrza?

Ze względu na dobrą formę 30-letni napastnik nie powinien mieć problemu ze znalezieniem nowego klubu. Już teraz słychać o zainteresowaniu z kilku stron. Obecnie najmocniej przebija się jednak Raków Częstochowa, który powoli zbroi się na potencjalne eliminacje do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie (wiele wskazuje na to, że wygrają mistrzostwo Polski).

Informacje o zainteresowaniu Rakowa Zwolińskim podał portal meczyki.pl. Tomasz Włodarczyk zaznacza, że „Zwolak” idealnie pasuje do taktyki, jaką stosuje drużyna Marka Papszuna. I, choć od nowego sezonu zastąpi go Dawid Szwarga, to wcześniejsze założenia nadal będą kontynuowane.

Dziennikarz podkreśla także dobrą pozycję, z jakiej będzie negocjować kontrakt z Rakowem. Liderzy Ekstraklasy będą rywalizować z klubami z zagranicy, które już teraz mają o Zwolińskiego pytać. Co więcej, to prawdopodobnie ostatnia taka umowa dla 30-letniego napastnika. Zapewne będzie on chciał wyjść na niej jak najlepiej finansowo.

Fernando Santos skomentował aferę premiową. „Ten problem nie powinien wypłynąć”

Fernando Santos odniósł się do ciszy medialnej, której zarządził krótko po objęciu reprezentacji Polski. Portugalczyk wrócił przy tym do niesławnej afery premiowej. Zaznaczył, że nigdy nie powinna ona wyjść na światło dzienne. 

Podczas mistrzostw świata w Katarze „Biało-Czerwoni” po raz pierwszy od wielu lat wyszli z grupy. Choć sukces był historyczny, to wiele do życzenia zostawiał między innymi styl. Największy szum wywołała jednak sprawa afery premiowej, która wybuchła po porażce z Francją (1-3).

Ponowny powrót tego tematu miał w marcu, gdy Polacy przygotowywali się do pierwszego meczu eliminacji Euro 2024 z Czechami. Wówczas w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” Łukasz Skorupski zdradził, że kadrę cała afera mocno podzieliła. Fernando Santos po wypowiedzi swojego zawodnika postanowił zarządzić ciszę medialną.

Problem, który nie powinien wypłynąć

Teraz selekcjoner był gościem Jacka Kurowskiego w „TVP Sport”. Portugalczyk ponownie został zapytany o sytuację sprzed swojego debiutanckiego zgrupowania. Stwierdził, że musiał podjąć jakąś decyzję, aby rozwiązać zaistniałą sytuację.

Nigdy nie słyszałem o sprawie afery premiowej. Dowiedziałem się dopiero w trakcie zgrupowania i porozmawiałem z piłkarzami na ten temat. Być może ktoś uznał, że zachowuję się jak dyktator i nie pozwalam zawodnikom o tym mówić, ale dla mnie oni są wolnymi ludźmi i mogą komentować co tylko chcą – przyznał Santos. 

Trzeba to było jednak jakoś rozwiązać, a ten problem w ogóle nie powinien wypłynąć. Trenowałem różne drużyny narodowe i zawsze powtarzałem piłkarzom: mówcie, co chcecie, ale w drużynie powinniśmy być przyjaciółmi. Na zgrupowaniach przez cały dzień musimy tworzyć rodzinę, a nie mówić o rzeczach, które mogą nam zaszkodzić – dodał.

Ta cisza medialna nie odbiła się na naszym zespole, nie wpłynęła na koncentrację i jakość treningu. Ominęliśmy przeszłość. Jeżeli ktoś atakuje naszą drużynę, to wszyscy jej bronimy, by utrzymać jej dobry obraz. Uprzedziłem piłkarzy, żeby na przyszłość byli bardzo ostrożni. W Grecji miałem pewne kłopoty, bo zawodnicy opowiadali różne rzeczy, a dziennikarze chcieli dowiedzieć się wszystkiego. Z początku miałem problemy z dziennikarzami, a teraz są moimi przyjaciółmi – podsumował selekcjoner.


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.