NEWSY I WIDEO

Debiut i szybka zmiana. Rodzina Jobe’a Bellinghama poskarżyła się sztabowi BVB

Jobe Bellingham, młodszy brat gwiazdy Realu Madryt, ma za sobą pierwsze minuty w barwach Borussii Dortmund. Debiut Anglika przyniósł jednak niemałe kontrowersje.




Jobe Bellingham poszedł śladami swojego starszego brata i latem tego roku dołączył do Borussii Dortmund. Za ten transfer BVB zapłaciło Sunderlandowi 30,5 miliona euro. Anglik związał się z niemieckim klubem kontraktem do 2030 roku.

W miniony weekend Jobe Bellingham zadebiutował w lidze niemieckiej. W meczu 1. kolejki tego sezonu Bundesligi Jobe Bellingham wyszedł w pierwszym składzie BVB na mecz z FC St. Pauli. Po 45 minutach został jednak zmieniony decyzją trenera. Anglik schodził z boiska przy wyniku 3:1, a spotkanie ostatecznie zakończyło się remisem 3:3.

Stosunkowo wczesna zmiana nie spodobała się rodzicom Bellinghama. Po zakończeniu meczu ojciec oraz matka 19-letniego piłkarza czekali w tunelu na przedstawicieli klubu, by móc z nimi porozmawiać. Mark, ojciec zawodnika, miał uciąć krótką rozmowę z Sebastianem Kehlem, dyrektorem sportowym BVB. Miał on wyrazić swoje niezadowolenie z ogólnej gry zespołu oraz z faktu, że jego syn został przedwcześnie zmieniony. Mark Bellingham chciał nawet spotkać się z trenerem, jednak do tego ostatecznie nie doszło. Złość ojca zawodnika miała zostać zauważona również przez piłkarzy BVB. W efekcie władze klubu z Dortmundu wprowadziły zakaz wstępu członkom rodzin do klubowej szatni.





źródło: Daily Mail

Pierwsze powołania Jana Urbana coraz bliżej! Selekcjoner ma zrezygnować z 2 doświadczonych zawodników

W tym tygodniu poznamy listę powołanych piłkarzy na pierwsze zgrupowanie reprezentacji Polski pod wodzą Jana Urbana. Jak donoszą media, nowy selekcjoner ma zrezygnować z dwóch doświadczonych zawodników.

Wielkimi krokami zbliża się pierwsze zgrupowanie reprezentacji Polski pod wodzą Jana Urbana. We wrześniu Biało-Czerwoni rozegrają 2 bardzo ważne mecze w eliminacjach do Mistrzostw Świata 2026. Rywalami naszej reprezentacji będą kolejno: Holandia (4 września) i Finlandia (7 września).




W piątek zostaną ogłoszone powołania na wrześniowe zgrupowanie. To wtedy okaże się, czy Jan Urban postanowił dokonać rewolucji, czy raczej będzie kontynuował to, co rozpoczął jego poprzednik. Z informacji przekazanych przez „TVP Sport” wynika, że Jan Urban najprawdopodobniej zrezygnuje z usług 2 doświadczonych zawodników.

Według „TVP Sport” Jan Urban nie powoła na wrześniowe zgrupowanie Pawła Dawidowicza i Bartosza Bereszyńskiego. I nie ma się co temu dziwić. Obaj pozostają bez klubu od początku lipca. Póki co nie zanosi się, by w najbliższych dniach mieli znaleźć sobie nowy klub. 30-letni Dawidowicz rozegrał w reprezentacji 17 meczów, a 33-letni Bereszyński wystąpił w 58 meczach.




Na tym jednak lista nieobecnych się nie kończy. Kontuzja najprawdopodobniej wyeliminuje z wrześniowego zgrupowania Jakuba Modera. Piłkarze Feyenoordu nie rozegrał w tym sezonie jeszcze ani jednego meczu.


źródło: TVP Sport

Dariusz Mioduski straci posadę w PZPN?! Wszystko przez… Legię Warszawa

Szymon Jadczak z „Wirtualnej Polski” ustalił, że Dariusz Mioduski może stracić posadę wiceprezesa PZPN. Problemem ma być łącznie tej funkcji z byciem właścicielem i prezesem Legii Warszawa.




30 czerwca odbyło się walne zgromadzenie PZPN. Cezary Kulesza został na nim wybrany na prezesa na drugą kadencję, a poza nim, wybrano także wiceprezesów. Za sprawy zagraniczne związku ma odpowiadać Dariusz Mioduski.

Komplikacje

Już wtedy zaczęły się jednak pojawiać wątpliwości. Dotyczyły one łączenia tej funkcji z prezesurą oraz byciem właścicielem Legii Warszawa. Do tej pory sprawa ucichła, ale zdążyła już powrócić za sprawą Szymona Jadczaka.

Dziennikarz „Wirtualnej Polski” ustalił, że Mioduski może niebawem pożegnać się z posadą wiceprezesa. Do PZPN miał trafić list z wydziału gospodarczego Sądu Rejonowego dla miasta stołecznego Warszawy.

– Z pisma wynika, że brak odpowiedzi może oznaczać niewpisanie nowych władz do KRS. Do pisma dołączone były listy trzech zaniepokojonych obywateli, którzy wskazywali, że Dariusz Mioduski nie spełnia wymogów ustawy o sporcie, więc nie powinien być zarejestrowany jako członek władz PZPN – pisze Jadczak.




Według artykułu, opublikowanego na WP, Mioduski miał 30 dni na pozbycie się udziałów w Legii. Nie wywiązał się z tego obowiązku. Nie podpisał również, jako jedyny, oświadczenia, w którym nowi członkowie PZPN potwierdzają, że zrozumieli przepisy dotyczące konfliktu interesów.

– PZPN na nasze pytania dotyczące sytuacji Dariusza Mioduskiego odpowiedział, że „respektuje i stosuje postanowienia ustawy o sporcie, w tym oczywiście także zapisy art. 9, który został wprost zaimplementowany do treści statutu związku”. I zgodnie z ustawą o KRS związek zgłosił zmiany osobowe w składzie Zarządu i Komisji Rewizyjnej do rejestru sądowego – napisano.

Źródło: Wirtualna Polska / Szymon Jadczak

Problemy Oyedele w nowym klubie. „Będzie miał jeszcze trudniej”

Sytuacja Maxiego Oyedele w nowym klubie nie wygląda zbyt optymistycznie. A o grę będzie jeszcze ciężej, gdyż Strasbourg sprowadził Polakowi konkurenta.

Latem tego roku Maxi Oyedele zdecydował się na odejście z Legii Warszawa. 20-latek postanowił związać się z RC Strasbourg. Z francuskim klubem podpisał 5-letni kontrakt. Strasbourg zapłacił za Maxiego 6 milionów euro.




Początek przygody Oyedele w Strasbourgu nie wygląda niestety najlepiej. Polak co prawda zagrał w 3 przedsezonowych sparingach, jednak swoimi występami nie zachwycał. Trener Strasbourga nie postawił na Maxiego w żadnym z 3 pierwszych oficjalnych spotkań tego sezonu. W ostatnim meczu w Ligue 1 nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych.

To jednak nie koniec złych wieści dla Oyedele. A to dlatego, że jego klub postanowił sprowadzić kolejnego pomocnika! Mowa o 19-letnim Valentinie Atanganie, za którego Strasbourg miał rzekomo zapłacić aż 15 milionów euro!




W temacie Maxiego Oyedele wypowiedział się Michał Bojanowski, który specjalizuje się we francuskiej piłce. Jak zauważył, teraz Oyedele będzie miał jeszcze trudniej. Szczególnie ze względu na transfer wspomnianego Atangany.

– Nie zazdroszczę, bo Maxi Oyedele będzie miał jeszcze trudniej, tym bardziej, że Atangana to zawodnik mocno nastawiony na defensywę – ocenił Michał Bojanowski.

Urban pomógł w transferze. Reprezenant Polski blisko RCD Mallorki

20-letni Kacper Urbański wkrótce zmieni klub. Pomocnik, który ostatnio miał problemy z regularną grą, jest bliski przenosin do RCD Mallorki. W jego transferze swój udział miał selekcjoner reprezentacji Polski, Jan Urban.

Od kadry do zastoju

Urbański wdarł się do reprezentacji Polski z przytupem i szybko zwrócił na siebie uwagę. Jego współpraca z Piotrem Zielińskim miała być nową siłą środka pola biało-czerwonych. Niestety, kariera zawodnika z Gdańska w ostatnich miesiącach mocno wyhamowała.

W Bologni stracił miejsce w składzie, a późniejsze wypożyczenie do Monzy okazało się kompletnym niepowodzeniem. Brak gry zaniepokoił także selekcjonera.

– Dzwonił do mnie jeden z trenerów. Pytał, jakim zawodnikiem jest Urbański. Czekamy. Czas ucieka, a on nie zmienia klubu. Tym się przejmuję. Jeśli zmieni klub, to mamy kolejnego piłkarza, o którym możemy myśleć. On już był w kadrze. Pokazał, że potrafi wykorzystać szansę – mówił niedawno Urban.

Transfer na Baleary

Teraz sytuacja 20-latka może ulec poprawie. Według doniesień hiszpańskiej „Marki”, Urbański jest o krok od transferu do RCD Mallorki. Kwota transakcji ma wynieść trzy miliony euro.

Hiszpański dziennik podkreśla, że Urban odegrał rolę w całej operacji. To on miał zarekomendować Polaka trenerowi Jagobie Arrasate, który od niedawna prowadzi Mallorcę.

„Urban zarekomendował trenerowi Mallorki zakontraktowanie zawodnika, który wniósłby wszechstronność i młodość do środka pola »Els Vermellencs«” – napisano w hiszpańskim dzienniku.

Źródło: Transfery.info, Marca

Zaskakujący transfer Legii Warszawa! Lider odchodzi do Anglii

Niepokojące informacje dla kibiców Legii przekazał Łukasz Olkowicz z „Przeglądu Sportowego”. Ryoya Morishita przebywa obecnie w Anglii, gdzie wkrótce sfinalizuje transfer. Japończyk ma trafić do Blackburn Rovers.




Legia Warszawa w miniony czwartek wygrała pierwszy IV rundy eliminacji Ligi Konferencji z Hibernian. W przyszłym tygodniu czeka ich rewanż na własnym stadionie. Drużyna Edwarda Iordanescu będzie jednak osłabiona.

Niespodziewany transfer

„Wojskowi” zmierzą się ponownie z Hibernian raczej bez Ryoyi Morishity. Japończyk ma obecnie przebywać w Anglii, gdzie podpisze kontrakt z Blackburn Rovers. Taką informację przekazał przynajmniej Łukasz Olkowicz z „Przeglądu Sportowego”.




– Ryoya Morishita odchodzi z Legii do Blackburn Rovers. Pożegnał się już z kolegami, jest w Anglii – napisał na X Olkowicz.

28-latek trafił do Legii z Nagoya Grampus rok temu. Do tej pory rozegrał 78 meczów. Strzelił w nich 15 goli i zanotował tyle samo asyst.

Lech Poznań walczy o Pululu. Pojawił się jednak inny klub z lepszą ofertą

Afimico Pululu znalazł się w centrum transferowej rywalizacji. Lech Poznań złożył za napastnika ofertę, ale mocniej po zawodnika ruszył Ferencvaros. Węgrzy kuszą piłkarza znacznie wyższymi zarobkami.

Oferta Lecha pod lupą

Według informacji Goal.pl mistrzowie Polski zaproponowali za reprezentanta DR Konga nieco ponad 1,5 miliona euro, a do transakcji włączyli także Filipa Szymczaka. Jagiellonia miałaby być zainteresowana takim rozwiązaniem, ale kwota transferu nie spełnia jej oczekiwań.

Portal Meczyki.pl poinformował, że białostoczanie oczekują minimum dwóch milionów euro. Co więcej, sam Pululu otrzymał od Lecha propozycję kontraktu, która jest znacznie słabsza od tej, którą złożył Ferencvaros.

Węgrzy kuszą pieniędzmi

Ferencvaros zaoferował za napastnika 1,5 miliona euro plus bonusy. Kluczowe może jednak być to, że Węgrzy przedstawili piłkarzowi czteroletni kontrakt opiewający na 750 tysięcy euro netto rocznie.

Dla porównania Lech proponuje 300 tysięcy euro pensji, 500 tysięcy euro za podpis oraz premie, co daje w sumie około 450 tysięcy rocznie. Różnica jest więc wyraźna. Dziennikarze więc podkreślają, że to Ferencvaros wydaje się być faworytem do pozyskania Pululu.

– Lech musi więc znacznie poprawić ofertę dla Jagiellonii i samego zawodnika – czytamy w artykule Meczyków.

Pululu to kluczowy piłkarz Adriana Siemieńca i jeden z najlepszych zawodników Ekstraklasy ostatnich miesięcy. W poprzednim sezonie rozegrał 53 mecze. Zdobył w nich 21 goli.

Źródło: Meczyki.pl, Goal.pl

Saudyjczycy znowu odpaleni na rynku. Oferują aż 75 milionów za 18-latka!

Saudyjczycy ostrzą sobie zęby na kolejny sensacyjny transfer. Al-Ittihad złożyło ponoć olbrzymią ofertę FC Porto za portugalski talent. Mowa o kwocie rzędu 75 milionów euro.




W ubiegłym roku do pierwszego składu Porto przebił się zaledwie 18-letni Rodrigo Mora. Do tej pory rozegrał 36 meczów w dorosłej drużynie. Strzelił w nich 11 goli oraz zdążył zadebiutować w reprezentacji U21.

Szybki wyjazd?

Na 18-latka już teraz ostrzą sobie zęby kluby z Arabii Saudyjskiej. Sacha Tavolieri podał, że Al-Ittihad zaoferowało Porto aż 75 milionów euro za Morę. Zawodnik ma być otwarty na taki ruch.




Niebawem dojść ma do rozmów między klubami. Te mogą okazać się decydujące. Jeśli wszystko przejdzie pomyślnie, to portugalski talent bardzo szybko może zarobić olbrzymie pieniądze.

W klubie spotkałby się z wieloma gwiazdami. Dla Al-Ittihad grają już między innymi N’Golo Kante, Karim Benzema czy Fabinho.

Fot. Screen – VSPORTS – Liga Portugal

Kolejny Polak w LaLiga? Jest oferta za Kacpra Urbańskiego!

Wszystko wskazuje na to, że Kacper Urbański zmieni klub jeszcze tego lata. 20-latek ma przenieść się do Hiszpanii.




Sezon 2023/2024 okazał się być przełomowy dla Kacpra Urbańskiego. Wówczas polski zawodnik zaczął regularnie grać w barwach Bolonii. To pozwoliło mu zagrać na EURO 2024, podczas którego pokazał się polskim kibicom z bardzo pozytywnej strony. Niestety, sezon 2024/2025 nie był już aż tak udany. Jesienią w Bolonii otrzymywał głównie „ogony”. W związku z tym wiosnę spędził na wypożyczeniu w Monzie, gdzie nie zawojował ligi włoskiej.

Po nieudanym wypożyczeniu w Monzie Urbański wrócił do Bolonii. Niestety, szybko okazało się, że trenerzy nie widzą w nim przyszłości. Podczas przygotowań do sezonu 2025/2026 nie zagrał w żadnym sparingu. Szybko zaczęło się mówić o jego potencjalnym odejściu. Do tej pory brakowało jednak konkretów.




Przyszłość Kacpra Urbańskiego najprawdopodobniej rozwiąże się najbliższym czasie. Jeszcze tego lata ma dojść do transferu z jego udziałem. Jak podaje Nicolo Schira, Kacper Urbański ma trafić do Mallorki! Hiszpański klub ma zapłacić za Polaka 3 miliony euro + procent od przyszłej sprzedaży.

Zmiany w Lechu Poznań. Dwóch piłkarzy na wylocie z klubu

Lech Poznań zamierza zrobić czystki w swojej kadrze na finiszu okna transferowego. Kontrakty dwóch zawodników mają zostać rozwiązane.




Tegoroczne letnie okno transferowe w Lechu Poznań jest wyjątkowo gorące. Do klubu trafili Pablo Rodriguez, Mateusz Skrzypczak, Leo Bengtsson, Joao Moutinho i Robert Gumny. Dodatkowo wypożyczeni zostali Luis Palma i Timothy Ouma. Jeśli chodzi o transfery wychodzące, to z klubem pożegnali się Afonso Sousa, Maksymilian Pingot, Filip Bednarek, Dino Hotić i Filip Dagerstal.

Na powyższych ruchach się jednak nie skończy. Według „Meczyków” z klubem ma pożegnać się dwóch kolejnych zawodników. Mowa o Bartoszu Salamonie i Eliasie Anderssonie. Kontrakty mają zostać rozwiązane za porozumieniem stron w najbliższych dniach.

Ani Andersson ani Salamon nie zagrali w żadnym meczu tego sezonu. Szwed trafił do Lecha w lipcu 2023 roku, a Polak w styczniu 2021 roku. Szczególnie dziwi sytuacja Salamon, który mocno niespodziewanie został odstawiony od gry przez Nielsa Frederiksena.





źródło: Meczyki

Lech Poznań rusza po Afimico Pululu! W grę wchodzi wymiana zawodników z dopłatą

Wkrótce może dojść do hitowego transferu wewnątrz Ekstraklasy. Lech Poznań podjął kroki w celu pozyskania Afimico Pululu.

O potencjalnym odejściu Afimico Pululu mówi się już co najmniej od kilku dobrych tygodni. Jagiellonia Białystok pozostaje jednak nieugięta, gdyż nie otrzymała satysfakcjonującej ofert za 26-letniego napastnika. Z kolei w Poznaniu kibice od początku okna transferowego domagają się nowego napastnika, którego klub nadal nie pozyskał. Oba te aspekty łączą się w jedną całość.

Z ostatnich informacji opublikowanych przez „Meczyki” wynika, że Lech Poznań poczynił pierwsze kroki w celu pozyskania Afimico Pululu. Władze Kolejorza podjęły rozmowy z piłkarzem. 26-latek miałby zarabiać w granicach 400-500 tysięcy euro za sezon. Tomasz Włodarczyk informuje, że Lech miałby zapłacić Jagiellonii w granicach 1,5-2 mln euro, a do tego dorzucić Filipa Szymczaka!

Afimico Pululu trafił do Jagiellonii latem 2023 roku. Przez 2 lata pobytu w Białymstoku rozegrał w sumie 95 meczów, w których strzelił 41 bramek i zanotował 9 asyst.


źródło: Meczyki

Dominacja polskich klubów w Europie. W tym sezonie nie mają sobie równych

Polskie kluby fantastycznie radzą sobie w tym sezonie europejskich pucharów. Do tej pory nie mają sobie równych.




Za nami kolejny tydzień z występami polskich klubów w europejskich pucharach. W czwartkowy wieczór aż 4 polskie kluby wystąpiły w IV rundzie eliminacji. Lech Poznań poległ w walce o Ligę Europy z KRC Genk aż 1:5. W kwalifikacjach do Ligi Konferencji wszystkie 3 polskie drużyny odniosły zwycięstwo – Jagiellonia pokonała 3:0 Dinamo City Tirana, Legia wygrała 2:1 z Hibernian, a Raków odniósł zwycięstwo 1:0 nad Ardą Kyrdżali.

Patrząc globalnie, polskie kluby radzą sobie w tym sezonie znakomicie. W sumie Polska uzbierała już 4,215 pkt do krajowego rankingu UEFA. Jest to najlepszy wynik w całej Europie! Druga jest Anglia mająca 4,111 pkt. A przypomnijmy, że 2 czołowe kraje za sezon 25/26 otrzymają dodatkowe miejsce w fazie ligowej Ligi Mistrzów na kolejny sezon! Szansa na to jest jednak niewielka, bo czołowe kraje nie miały jeszcze pełnej okazji do punktowania. Topowe europejskie kluby rozpoczną rywalizację dopiero od fazy ligowej.




W tym sezonie Polska jest najlepsza w Europie nie tylko pod względem zdobytych punktów do rankingu UEFA, ale również pod względem liczby odniesionych zwycięstw. W sumie polskie kluby wygrały aż 15 spotkań. Drugie miejsce w takim zestawieniu zajmują Cypr i Szwecja, który mają po 13 zwycięstw na swoim koncie.


(fot. Janusz Partyka/ Legia.com)

Mateusz Borek miażdży Lecha po porażce z Genkiem. „Popełniamy błędy na poziomie trampkarza”

Mateusz Borek przejechał się po Lechu Poznań. Dziennikarz „Kanału Sportowego” nie zostawił suchej nitki na mistrzach Polski.




Lech Poznań przegrał pierwszy mecz IV rundy eliminacji Ligi Europy. Genk okazał się zdecydowanie za mocny. Belgowie wygrali przy Bułgarskiej aż 5-1 i mają solidną zaliczkę przed rewanżem.

„Na poziomie trampkarza”

„Kolejorz” właściwie nie nawiązał walki z Genkiem. Choć Belgowie byli faworytami, to chyba nikt nie spodziewał się, że wywiozą z Polski aż tak wysoki wynik.

Rozczarowany grą Lecha jest Mateusz Borek. Dziennikarz „Kanału Sportowego” przejechał się po podopiecznych Nielsa Frederiksena. Zwrócił przede wszystkim uwagę na amatorskie błędy, popełniane przez piłkarzy.




Bez argumentów, bez jakości, bez nadziei – z tym, że ja nie mam już nadziei, bo beznadzieja była. Gdybyś miał wziąć jednego zawodnika z Lecha do Genku, to kogo byś wziął? Isaka? Obiektywnie wiadomo, że jest klasowym zawodnikiem i pewnie w lepszym towarzystwie też by strzelał, ale czy jest lepszy od tego dzika [Tolu Arokodare – przyp. red.], za którego Napoli chce zapłacić 25 milionów euro? Nie wiem. Jak zobaczyłem grę formacji defensywnej, to pomyślałem, że reprezentacja dziennikarzy nie grałaby gorzejmówił.

Są pewne kanony zachowań. To tak, jakby drużyna była przestraszona, jakby ktoś komuś zabrał myślenie, albo coś działo się za szybko. Miała miejsce reakcja, która nie powinna nastąpić na poziomie europejskich pucharów. Wiedzieliśmy, że Genk jest lepszy piłkarsko i ma więcej pieniędzy, ale to nie jest powód, żeby tak grać w piłkę. […] Między 19. a 40. minutą tracimy trzy gole, są dwa słupki i podwójny rzut karny. Ta sytuacja, w której Gurgul strzelił do własnej bramki… nie ma ataku na Steuckersa, jeszcze na koniec się odwraca. Jak my chcemy grać w piłkę, skoro popełniamy błędy, których nie powinieneś popełniać na poziomie trampkarzapodsumował.

Źródło: Kanał Sportowy | Fot. Screen / Kanał Sportowy

Największy problem w obronie Lecha Poznań? Rokuszewski: „Patrzysz na gościa, a on jest największym zapalnikiem”

Przed rozpoczęciem sezonu do Lecha wrócił Mateusz Skrzypczak. Obrońca na razie nie spełnił jednak pokładanych w nim oczekiwań. Mateusz Rokuszewski przejechał się po nim po porażce z Genkiem (1-5).




Skrzypczak ostatnie trzy lata spędził w Jagiellonii Białystok, do której trafił z Lecha. Latem „Kolejorz” ogłosił powrót swojego byłego zawodnika. Zakładano, że 25-latek przełoży świetną formę i z miejsca stanie się liderem defensywny.

Zapalnik

Niestety póki co jedynie dostosował się poziomem do całej defensywy Lecha. W ostatnich czterech meczach mistrzowie Polski stracili aż dziesięć goli. Sam Skrzypczak prezentuje się z kolei bardzo niepewnie.




Kolejny taki występ zaliczył przeciwko Genkowi w IV rundzie eliminacji Ligi Europy. Mateusz Rokuszewski ostro podsumował grę 25-latka.

– Bardzo długo go broniłem – wydaje mi się, że nie stracił jakości, a wszystko siedzi w głowie. Natomiast to kolejny występ z kategorii, że jeżeli ktoś ma cię uratować, to patrzysz na tego gościa, a on w zasadzie jest w tym wszystkim największym zapalnikiem – ocenił.

– Piłkarz, który powinien być pewnym punktem, kompletnie nim nie jest. Gdyby robił swoją robotę, nikt nie pytałby, czemu nie gra Salamon i dlaczego nie było go w Belgradzie – podsumował dziennikarz meczyki.pl.

Źródło: YouTube / meczyki.pl

Kibice Lecha nie odwrócili się od drużyny, mimo wysokiej porażki. Tak zareagowali po meczu z Genkiem [WIDEO]

Kibice Lecha Poznań nie odwrócili się od swojej drużyny po wysokiej porażce z Genkiem (1-5). Po ostatnim gwizdku przy Bułgarskiej zostali na trybunach i wspierali podopiecznych Nielsa Frederiksena.




Lech tydzień temu odpadł z eliminacji Ligi Mistrzów po dwumeczu z Crveną Zvezdą. Spadł tym samym do walki o Ligę Europy, gdzie czekał belgijski Genk. Mistrzowie Polski niestety nie dali rady z wyżej notowanym rywalem i przegrali pierwsze spotkanie aż 1-5.

„Jesteśmy z wami!”

Genk już w pierwszej połowie prowadził aż 4-1. Po zmianie stron sytuacja znacząco się nie zmieniła. Belgowie dołożyli jeszcze jedno trafienie, za sprawą samobójczego gola Michała Gurgula.

Po ostatnim gwizdku na trybunach wciąż obecni byli kibice Lecha. Nie odwrócili się oni od drużyny i starali się wesprzeć piłkarzy.




– Jesteśmy z wami, jesteśmy z wami – śpiewali kibice.

Za tydzień rozegrany zostanie rewanż tego dwumeczu. Przegrany zagra natomiast w Lidze Konferencji.

Fot. Screen – X / @MeczykiPL


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.