🚨🇪🇺 WHAT A FANTASTIC GOAL FROM RASHFORD !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! WOW !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
— Tekkers Foot (@tekkersfoot) September 18, 2025
Newcastle 0-2 Barcelona.pic.twitter.com/2t7YjcunpQ
Goncalo Feio wróci do Ekstraklasy? Portugalczyk łączony z polskim klubem
Goncalo Feio po rozstaniu z Legią Warszawa deklarował, że Polska była jego ostatnim przystankiem, ale dziś znów szuka pracy nad Wisłą. Według informacji Weszlo.com jednym z klubów zainteresowanych może być Radomiak Radom.
Krótka przygoda we Francji
Portugalczyk odszedł z Legii po zakończeniu poprzedniego sezonu. Wtedy jasno mówił, że zamyka polski rozdział w swojej karierze i zamierza kontynuować pracę we Francji. Podpisał kontrakt z Dunkierką, ale nie wytrwał tam nawet miesiąca.
Od kilku tygodni znów przebywa w Polsce i szuka nowego wyzwania. Wiele wskazuje na to, że może znaleźć je w Ekstraklasie.
Słabsza forma Radomiaka
Radomiak dobrze rozpoczął rozgrywki, ale w ostatnich tygodniach mocno spuścił z tonu. Drużyna w pięciu ostatnich kolejkach przegrała aż cztery razy i tylko raz zremisowała. Po ośmiu meczach ma na koncie zaledwie osiem punktów, co osłabiło pozycję trenera Joao Henriquesa.
Jeśli wyniki szybko się nie poprawią, w klubie może dojść do przesilenia. Wtedy naturalnym kandydatem do przejęcia zespołu byłby właśnie Feio.
Argumenty za zatrudnieniem Feio
Za Portugalczykiem przemawia kilka czynników. W Radomiaku występuje wielu jego rodaków, co ułatwiłoby mu aklimatyzację i pracę z szatnią. Istotny jest także aspekt personalny. Asystent byłego trenera Legii to brat dyrektora sportowego radomskiego klubu. Dodatkowo Feio miał już w przeszłości prowadzić rozmowy w Radomiu.
Radomiak kolejny mecz rozegra w sobotę przeciwko Piastowi Gliwice. Spotkanie rozpocznie się o 12:15 i może okazać się kluczowe dla przyszłości Joao Henriquesa. Jeśli drużyna znów zawiedzie, w Radomiu mogą przyspieszyć rozmowy z Goncalo Feio.
Źródło: Weszło
Alex Haditaghi uderza w klub Ekstraklasy. Ostra wymiana na X
Właściciel Pogoni Szczecin znów nie gryzł się w język. Alex Haditaghi brutalnie odpowiedział na obraźliwy komentarz kibica Cracovii i przy okazji zaatakował cały krakowski klub oraz jego środowisko.
Słowo kontra słowo
Kanadyjski biznesmen jest znany z ostrych wpisów w mediach społecznościowych. Tym razem sprowokował go kibic Cracovii, który nazwał go „obleśnym”. Haditaghi nie tylko odpowiedział autorowi komentarza, lecz także uderzył w całą społeczność Pasów.
— Wolę być nazywany obleśnym właścicielem, niż być częścią klubu i środowiska kibiców znanego z zabijania i dźgania ludzi nożami. Fakt, że tacy idioci jak ty z Cracovii w ogóle ośmielają się otwierać usta, jest wręcz śmieszny. Ty i cała wasza organizacja cuchniecie brudem i hańbą. Wasza społeczność kibicowska nie ma ani honoru, ani szacunku, ani klasy — tylko przemoc i tchórzostwo — napisał Haditaghi.
Na tym nie poprzestał.
— Mów o mnie, co chcesz, ale przynajmniej stoję po stronie życia, futbolu i budowania czegoś prawdziwego. Ty stoisz po stronie noży, krwi na rękach i haniebnego dziedzictwa, które kala polski futbol — dodał właściciel Pogoni.
Nie pierwszy raz
To nie pierwszy raz, kiedy Haditaghi publicznie uderza w Cracovię. Wcześniej ostro zareagował na słowa Jarosława Gambala, dyrektora skautingu Pasów, który stwierdził, że klub zrezygnował ze starań o Sama Greenwooda po poznaniu jego pensji. Anglik ostatecznie trafił do Pogoni, a właściciel Portowców nie omieszkał tego skomentować.
— Greenwood, talent na poziomie Premier League, został ci zaoferowany za darmo… a ty odmówiłeś, bo „uważasz”, że pensja jest za wysoka? To genialne. Naprawdę elitarna praca skautingowa — kpił Haditaghi.
Aktywny w mediach
Każda kolejna wypowiedź Haditaghi’ego pokazuje, że właściciel Pogoni zadomowił się w polskim środowisku i lubi aktywnie udzielać się w mediach społecznościowych. Przyszłość pokaże jednak, czy taka strategia okaże się owocna.
Źródło: X
Robert Lewandowski wraca do gry! Tak ma wyglądać skład Barcelony na mecz z Newcastle
FC Barcelona zainauguruje w czwartek swój udział w Lidze Mistrzów. Mecz z Newcastle ma od pierwszych minut rozpocząć Robert Lewandowski. Takie wieści przekazuje przynajmniej hiszpańska prasa, która opublikowała potencjalny skład Blaugrany.
Mistrzowie Hiszpanii rozpoczęli sezon LaLigi od trzech zwycięstw i jednego remisu. Robert Lewandowski póki co pełnił jedynie funkcję rezerwowego. W poprzednim spotkaniu z Valencią (6-0) po wejściu z ławki ustrzelił dublet.
Gotowy!
Najwidoczniej sprawiło to, że Hansi Flick zamierza dokonać roszad względem poprzedniego ustawienia. Polak ma według hiszpańskich mediów, rozpocząć starcie z Newcastle w Lidze Mistrzów od pierwszej minuty.
Lewandowskiego w swoich składach ustawia zarówno „Mundo Deportivo”, jak i kataloński „Sport”. Na ławce posadzony natomiast ma zostać Ferran Torres, który do tej pory był pierwszym wyborem Flicka. W linii ataku mają pojawić się także Raphinha i Marcus Rashford.
Przewidywany skład FC Barcelony na Newcastle:
Garcia – Kounde, Araujo, Cubarsi (wg. „Sport”)/Christensen (wg. „Mundo Deportivo), Martin – Pedri, De Jong, Lopez – Raphinha, Lewandowski, Rashford.
Mateusz Borek podsumował transfer Mendy’ego do Pogoni Szczecin. „Gościu zagrał 12 meczów przez 4 lata, a my robimy z niego gwiazdę” [WIDEO]
Pogoń Szczecin ogłosiła wczoraj transfer Benjamina Mendy’ego. Klub wywołał tym samym mieszane odczucia. Wątpliwości budzi forma Francuza, co podkreśla Mateusz Borek.
Mendy w 2018 roku sięgnął po mistrzostwo świata z reprezentacją Francji. 31-latek grał wówczas w Manchesterze City, ale od tamtej pory jego kariera to równia pochyła. Ostatnio był piłkarzem FC Zurich, ale ze Szwajcarii wyleciał już po pięciu miesiącach.
Hit czy kit?
Niespodziewanie we wtorek, Pogoń Szczecin ogłosiła, że zakontraktowała Mendy’ego. Francuz został już zaprezentowany, ale wywołuje mieszane emocje. Część kibiców jest w szoku, że „Portowcy” ściągnęli niedawnego mistrza świata.
Z kolei spora część uważa, że Mendy może niekoniecznie okazać się wzmocnieniem. Taki głos dał również Mateusz Borek.
– Od 2021 roku, żeby to wybrzmiało, od 2021 roku, Mendy zagrał w piłkę łącznie przez cztery lata do dziś, 1100 minut – zaznaczył.
– Wiesz, ile to jest 1100 minut? 1100 minut to jest, jak sobie dobrze liczę, 12 meczów. 12 meczów całych łącznie zagrał gościu przez 4 lata, a my robimy z niego gwiazdę Ekstraklasy – podkreślił.
@superbetpl Mateusz Borek o Benjaminie Mendym 👀 #piłkanożna ♬ CLOSER FEAT. J ISAAC – Bussy B
Co dalej z Milikiem? Borek chłodno o decyzji polskiego napastnika
Arkadiusz Milik od wielu miesięcy nie pojawił się na boisku w oficjalnym meczu. Doświadczony napastnik postanowił zostać w Juventusie, mimo że jego szanse na grę są znikome. Decyzję 31-latka skomentował w Kanale Sportowym Mateusz Borek.
Długa przerwa i niepewna przyszłość
Jeszcze przed Euro 2024 Milik doznał poważnej kontuzji, która wykluczyła go z gry na wiele miesięcy. Od tamtej pory jego licznik występów zatrzymał się, a kibice wciąż czekają na jego powrót. Piłkarz trenuje w ośrodkach Juventusu, jednak wciąż indywidualnie, choć stan zdrowia uległ już poprawie.
Latem nie brakowało plotek o możliwym transferze. Najwięcej mówiło się o kierunku tureckim, gdzie kilka klubów było poważnie zainteresowanych sprowadzeniem Polaka. Ostatecznie Milik postanowił pozostać w Turynie, a temat zmiany barw może powrócić dopiero zimą.
Krytyczne słowa Mateusza Borka
Decyzja napastnika nie spotkała się z pełnym zrozumieniem. Swoją opinią podzielił się Mateusz Borek, który nie ukrywał rozczarowania.
— Zastanawiam się nad tą karierą. O co tu jeszcze chodzi? Umówmy się co do jednej rzeczy. Nie było polskiego piłkarza nigdy, Lewandowski jest osobną historią, który miałby takie kluby w CV. Leverkusen, Ajax, Marsylia. Może go jeszcze brat przekona na koniec do powrotu Górnika Zabrze — powiedział dziennikarz w Kanale Sportowym.
Powrót Arkadiusza Milika do Górnika Zabrze regularnie wraca w medialnych spekulacjach. Łukasz Milik, dyrektor sportowy klubu z Roosevelta, otwarcie mówi, że marzy o takim transferze i chętnie widziałby brata w barwach Górnika. Sam napastnik na razie skupia się jednak na powrocie do pełnej sprawności i walczy o rozegranie pierwszego meczu od wielu miesięcy.
Źródło: Kanał Sportowy
Pogoń Szczecin celuje wysoko. Wielkie nazwisko faworytem do objęcia drużyny
Po zwolnieniu Roberta Kolendowicza właściciel Pogoni Szczecin szuka nowego szkoleniowca. Według informacji portalu Meczyki.pl głównym kandydatem jest Philippe Clement, były trener Rangers FC, Club Brugge i AS Monaco.
Zmiany po porażce z Koroną
Sobotnia przegrana z Koroną Kielce 0:1 była dla władz Pogoni kroplą, która przelała czarę goryczy. Drużyna spadła na dziewiąte miejsce w tabeli Ekstraklasy, a właściciel klubu Alex Haditaghi zdecydował się na dymisję Roberta Kolendowicza. Jego bilans to trzy zwycięstwa, jeden remis i cztery porażki, co dało zaledwie 10 punktów na 24 możliwe.
Tymczasowo stery w klubie przejął dotychczasowy asystent Kolendowicza, Tomasz Grzegorczyk. To on poprowadzi zespół w niedzielnym spotkaniu przeciwko Lechii Gdańsk. Jednak taki stan rzeczy może nie potrwać zbyt długo.
Imponujące CV Belga
Według Meczyków najpoważniejszym kandydatem na stałego trenera jest 51-letni Philippe Clement. Belg do lutego 2025 roku prowadził Rangers FC, z którymi w 86 spotkaniach notował średnią 2,09 punktu na mecz. Wcześniej z sukcesami pracował w Club Brugge (127 meczów, 1,96 pkt) oraz w AS Monaco (73 mecze, 1,73 pkt).
Z belgijskim gigantem sięgał po trzy mistrzostwa kraju, dwa Superpuchary i jeden puchar, budując markę jednego z najlepszych trenerów w swojej ojczyźnie.
Negocjacje w toku
Nazwisko Clementa już elektryzuje kibiców Pogoni, ale rozmowy jeszcze trwają.
— 51-latek nie doszedł jeszcze do porozumienia z Pogonią. Negocjacje w sprawie ewentualnej współpracy wciąż trwają i nie wiadomo, czy zakończą się sukcesem. Belg jest natomiast człowiekiem, którego u sterów widziałby Alex Haditaghi — podają Meczyki.pl.
Jeśli transfer szkoleniowy dojdzie do skutku, będzie to jeden z największych trenerskich hitów w historii Ekstraklasy.
Źródło: Meczyki.pl
Dawid Szwarga wezwany na dywanik! Władze Arki niezadowolone z wypowiedzi trenera
Dawid Szwarga miał trafić „na dywanik”. Szkoleniowiec Arki Gdynia dostał ponoć reprymendę za słowa po meczu z Widzewem Łódź.
Arka w ostatniej kolejce Ekstraklasy mierzyła się z Widzewem. Beniaminek przegrał 0-2.
Na dywaniku
Po spotkaniu Dawid Szwarga sporo czasu poświęcił na różnice między oboma zespołami. Trener uderzył tym samym w swoich pracodawców. Arka nie wydała latem ani grosza na transfery, podczas gdy Widzew w sumie przeznaczył na nowych zawodników siedem milionów euro.
– Trzeba pamiętać, że Widzew Łódź przeprowadził transfery za sześć milionów euro, a naszym najdroższym „transferem” była sauna – rzucił Szwarga.
Portal trojmiasto.pl podaje, że wypowiedź trenera nie spodobała się władzom Arki. Została odebrana negatywnie, wobec czego oczekiwano wyjaśnień. Szwarga miał zostać wezwany na rozmowy, gdzie otrzymał upomnienie.
Nie ma jednak tematu zwolnienia 34-latka. Wspomniany portal dodaje, że szkoleniowiec może czuć się obecnie bezpiecznie.
Źródło: trojmiasto.pl | Fot. Screen – YouTube / Arka Gdynia SA
Piotr Zieliński w patowej sytuacji. Nie ma szans ani na grę, ani na transfer
Piotr Zieliński znalazł się w bardzo trudnym położeniu. Po odejściu z Napoli na rzecz Interu Mediolan, Polak stał się zaledwie zmiennikiem. W dodatku, według dziennikarza Daniele Mariego, jest bardzo nisko w hierarchii.
Zieliński latem 2024 roku zdecydował się na odejście z Neapolu, którego barw bronił przez wiele lat. W drużynie mistrzów Włoch był podstawowym zawodnikiem i wydawało się, że transfer do Interu nie powinien tego zmienić.
Szósty w hierarchii
Niestety, konkurencja w Mediolanie okazała się za duża. Zieliński obecnie jest ledwie rezerwowym. Polak nie ma obecnie szans na grę od pierwszych minut i wchodzi jedynie z ławki.
Jego sytuacji najpewniej nie poprawi nawet asysta, zdobywa w szalonym meczu z Juventusem (3-4). Występ Zielińskiego poza tym jednym plusem był ogółem bezbarwny. Daniele Mari z fcinter1908.it uważa, że Polak jest nisko w hierarchii Christiana Chivu.
– Zieliński obecnie jest szóstym pomocnikiem w hierarchii. Tylko Andy Diouf jest za nim. Ale warto pamiętać, że Zieliński jest światowej klasy zawodnikiem i szybko może zmienić swą pozycję w hierarchii, jeśli pozostanie w dobrej dyspozycji – ocenił Mari w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Inter nie miałby nic przeciwko sprzedaniu Zielińskiego. W minionym sezonie i tak opuścił sporo meczów przez kontuzję łydki, a drużyna dysponuje bardzo szeroką kadrą. Problemem jest jednak wysoka pensja zawodnika.
– To zawodnik o wysokich zarobkach w Interze. To trudna sytuacja dla klubu, któremu trudno będzie go sprzedać. Wielkie kluby bardziej zwracają uwagę na młodych zawodników. Myślę, że tylko oferta z Arabii Saudyjskiej mogłaby zmienić przyszłość Piotra. Choć Inter był otwarty na oferty z innych klubów – dodał Mari.
Pogoń strzela sobie w kolano nowym transferem? Brutalna opinia o Mendym
Nazwisko Benjamina Mendy’ego robi ogromne wrażenie, ale jego ostatnie lata na boisku dalekie są od dawnej świetności. Według eksperta od ligi szwajcarskiej Pogoń Szczecin może mieć więcej problemów niż pożytku z mistrza świata z 2018 roku.
Od wielkich pieniędzy do sportowego zastoju
W 2017 roku Manchester City zapłacił za Mendy’ego aż 57 milionów euro. Kilka miesięcy później obrońca świętował mistrzostwo świata z reprezentacją Francji. Wydawało się, że przed nim dekada gry na najwyższym poziomie. Rzeczywistość okazała się jednak znacznie bardziej brutalna.
Z powodu procesów sądowych związanych z oskarżeniami o przestępstwa seksualne, z których został później uniewinniony, Mendy praktycznie zniknął z piłkarskiej mapy. W ciągu czterech sezonów rozegrał zaledwie 24 mecze.
Krótki epizod w Szwajcarii
Dopiero w lutym 2024 roku 31-letni defensor znalazł nowy klub. Trafił do FC Zürich, w którym zdążył wystąpić siedem razy w lidze i raz w Pucharze Szwajcarii. W debiucie zanotował asystę, ale już w kwietniu wypadł z gry przez kontuzję mięśniową.
Opinie na jego temat były jednoznaczne. Profil „Szwajcarska piłka” na portalu X podsumował go ostro:
— Haha, Benjamin Mendy w Pogoni Szczecin. Trzymajcie się tam w Szczecinie, będziecie grać jednego mniej, a przeciwnicy jednego więcej. Na szczęście w FC Zürich szybko się z nim pożegnano po 8 meczach, ale kilka goli zdążył zawalić.
Haha, Benjamin Mendy w Pogoni Szczecin. xD
— Szwajcarska Piłka (@szwajcarska) September 16, 2025
Trzymajcie się tam w Szczecinie, będziecie grać jednego mniej, a przeciwnicy jednego więcej.
Na szczęście w FC Zürich szybko się z nim pożegnano po 8 meczach, ale kilka goli zdążył zawalić. https://t.co/whiZv5Ju8w pic.twitter.com/4rV3YE1uC8
Sam trener klubu po współpracy z Fracnuzem również nie krył niezadowolenia. Według Ricardo Moniza Mendy nie spełnił oczekiwań, a jego forma nie była na poziomie ligi szwajcarskiej.
Kontrakt Mendy’ego z FC Zürich miał obowiązywać aż do czerwca 2026 roku, ale został rozwiązany po zaledwie kilku miesiącach. Teraz francuski obrońca spróbuje odbudować się w Pogoni Szczecin.
Źródło: X, Weszło
Tyle GKS Katowice zaoferował Puchaczowi. O transferze do Baku zdecydowały pieniądze
Tymoteusz Puchacz był o krok od powrotu do Ekstraklasy, jednak w ostatniej chwili zmienił kierunek i trafił do azerskiego Sabah FK. Jak ustalił portal Sportowy-poznan.pl, decydujące okazały się warunki finansowe.
Zwrot w transferze
Latem 26-letni obrońca znalazł się w trudnym położeniu. W Holstein Kiel zabrakło dla niego miejsca, dlatego przygotowania do sezonu musiał prowadzić indywidualnie. Liczył na ciekawą propozycję z zagranicy, lecz oferty były nieliczne i mało atrakcyjne.
W końcówce letniego okna transferowego coraz realniejszy stawał się jego powrót do Polski. Wszystko wskazywało na to, że podpisze kontrakt z GKS-em Katowice. Strony porozumiały się co do szczegółów indywidualnej współpracy, gdy niespodziewanie na horyzoncie pojawił się Sabah FK. Klub z Baku szybko przedstawił lepsze warunki i przejął transfer.
Różnica w pensji zrobiła swoje
Jak poinformował serwis Sportowy-poznan.pl, katowiczanie oferowali Puchaczowi około 85 tysięcy złotych brutto miesięcznie. Działacze z Azerbejdżanu przebili tę propozycję, a to wystarczyło, by zawodnik zdecydował się na bardziej egzotyczny kierunek.
Debiut w nowych barwach
Puchacz dołączył do Sabahu na zasadzie rocznego wypożyczenia z Holstein Kiel. W swoim pierwszym meczu wystąpił od pierwszej minuty. Premierowe spotkanie w nowych barwach zakończyło się bezbramkowym remisem.
Źródło: Sportowy Poznań
Trener Nicoli Zalewskiego stanowczo o jego występie. „Jestem zadowolony, ale wciąż mogą się poprawić”
Nicola Zalewski rozegrał genialny mecz w barwach Atalanty. Polak strzelił gola i zanotował asystę przeciwko Lecce. Mimo to, Ivan Jurić podkreśla, że jego gracze wciąż mają mad czym pracować.
Zalewski latem opuścił Inter Mediolan i trafił do Atalanty. Szybko wskoczył do składu ekipy z Bergamo. Przeciwko Lecce (3-0) rozegrał świetny mecz, asystując przy bramce Giorgio Scalviniego oraz samemu strzelając gola.
„Mogą się poprawić”
Ivan Jurić, szkoleniowiec Atalanty, docenił błyskotliwy występ Polaka. Podkreślił również dobrą grę Charlesa De Ketelaere. Zaznaczył jednak, że obaj wciąż mogą grać jeszcze lepiej i nie jest to pełnia ich możliwości.
– Rozegrali świetny mecz, podobnie jak pozostali. Jednak obaj wciąż mają wiele do zaoferowania. Charles szczególnie zaimponował mi swoją defensywną postawą przy stanie 3:0, co świadczy o dobrym stanie psychicznym. Zalewski był zdecydowany, asystując i strzelając gole. Jestem zadowolony, ale wiem, że wciąż mogą się poprawić – przyznał Jurić.
Fot. Eleven Sports – Screen
Robert Lewandowski po meczu z Valencią został… zostawiony na parkingu. Autokar odjechał bez Polaka [WIDEO]
Komiczne sceny miały miejsce po wczorajszym meczu FC Barcelony z Valencią (6-0). Robert Lewandowski i Fermin Lopez… zostali zostawieni na parkingu, gdy reszta drużyny odjechała autokarem.
Blaugrana dała popis niedzielnego wieczoru. Barcelona rozbiła Valencią 6-0, a dublet w spotkaniu ustrzelił Robert Lewandowski. Polak pojawił się na murawie w 68. minucie i już po 20 minutach cieszył się z drugiego trafienia.
Sami na parkingu
Ze względu na przedłużające się na Camp Nou prace, spotkanie rozgrywane było na Estadi Johan Cruyff. Według „Marki”, piłkarze po meczu nie mieli czasu na wzięcie prysznicy. Zabrali jedynie swoje rzeczy i podążyli do autokaru.
Kierowca nie sprawdził najwidoczniej, czy na pokładzie znaleźli się wszyscy. Odjechał, zostawiając na parkingu Fermina Lopeza i Roberta Lewandowskiego. Obaj nie kryli zdziwienia, gdy zobaczyli, że pojazdu już nie ma.
„Marca” udostępniła nagranie, na którym widać, że Polak szybko złapał za telefon. Najprawdopodobniej skontaktował się z kimś z drużyny, po czym autokar wrócił na parking.
Après le match d’hier, l’équipe a oublié de prendre Lewandowski et Fermin, qui sont restés à l’Estadi Johan Cruyff. 😬
— Barça News (@BarcaNewsFRA) September 15, 2025
(@marca)
pic.twitter.com/QA3SM0Hx7j
Fot. Screen – Marca
Ponitka dostał zaproszenie od Gortata. „Odnoszę wrażenie, że to jest próba ocieplenia wizerunku”
Marcin Gortat zaprosił Mateusza Ponitkę do udziału w charytatywnym meczu Gortat Team vs NATO Team. Kapitan reprezentacji Polski koszykarzy zabrał głos i rozwiał nadzieje na przełom w relacjach z byłym graczem NBA.
Zaproszenie z dużym echem
Występ polskich koszykarzy na EuroBaskecie wywołał sporo komentarzy, a wśród gratulujących znalazł się także Marcin Gortat. Były środkowy NBA nie tylko pogratulował drużynie prowadzonej przez Mateusza Ponitkę, lecz także zaprosił kapitana kadry na swój doroczny mecz charytatywny. Sympatycy odebrali to jako szansę na poprawę relacji między oboma zawodnikami.
Ponitka potwierdził, że otrzymał propozycję od Gortata również prywatnie. Przyznał, że odpowiedział w kulturalny sposób, lecz jednocześnie nie zamierza pojawić się na parkiecie podczas najbliższej edycji.
— Wiem, że mnie zaprosił. Wysłał mi również wiadomość. Podziękowałem mu za zaproszenie. Niestety nie jestem w stanie z niego skorzystać ze względu na to, że po pierwsze albo będę dogrywał swój sezon, albo będę się przygotowywał na kolejne okienko z reprezentacją Polski, które będzie pod koniec czerwca — powiedział Ponitka w podcaście Żurnalisty.
Krytyczny ton kapitana kadry
Choć sam gest został odebrany pozytywnie przez część kibiców, to reakcja Ponitki była jednoznaczna. Lider reprezentacji podkreślił, że w jego ocenie intencje Gortata nie są czysto sportowe.
— A druga rzecz: nagle Gortat zaprasza mnie łaskawie na swój mecz. Ja też wrażenie odnoszę, że to jest próba ocieplenia swojego wizerunku, a ja musiałem wziąć odpowiedzialność za swoje wybory w przeszłości i raczej nie powinienem się w to angażować — stwierdził kapitan kadry.
Kolejna edycja już zaplanowana
Tradycyjny mecz Gortat Team vs NATO Team odbywa się co roku i przyciąga sporą publiczność. Najbliższa edycja została zaplanowana na 13 czerwca 2026 roku w łódzkiej Atlas Arenie, a więc zaledwie kilka dni po zakończeniu kampanii w wielu ligach europejskich.
Źródło: Żurnalista
Twitterowa przepychanka z udziałem Odry Opole i Jarosława Królewskiego. Prezes Wisły chce to obrócić w coś dobrego
Po sobotnim meczu Wisły Kraków z Odrą Opole na boisku padł remis 2:2, a w internecie rozgorzała wymiana wpisów między klubami. Prezes Białej Gwiazdy Jarosław Królewski nie tylko odniósł się do sędziowskich decyzji, lecz także wykorzystał żartobliwą reakcję rywala do wsparcia szczytnej inicjatywy.
Kontrowersje po meczu
Spotkanie na stadionie Wisły dostarczyło kibicom sporo emocji. Goście z Opola prowadzili po golach Adriana Purzyckiego i Szymona Kobusińskiego, lecz gospodarze odpowiedzieli trafieniami Wiktora Biedrzyckiego oraz Macieja Kuziemki. Ostatecznie drużyny podzieliły się punktami, jednak dyskusja nie zakończyła się na murawie.
Jarosław Królewski tuż po ostatnim gwizdku opublikował wpis, w którym wprost skrytykował decyzje arbitra Łukasza Karskiego i zachowanie piłkarzy Odry.
— Pracy sędziego i leżakowania nie zamierzam szeroko komentować. Trzeba się przywyczaić, że mecze w tej lidze będą trwać 30 minut i być skupionym od początku. Choć oglądanie pracy sędziego było dziś niezmiernie irytujące, dodanie 1 minuty w 1 połowie to po prostu skandal — napisał prezes Wisły.
Kilka godzin później Królewski opublikował obszerniejsze stanowisko. Podkreślił, że doliczenie tylko jednej minuty do pierwszej połowy było decyzją niezrozumiałą. Cała sytuacja jego zdaniem wymaga reakcji ze strony Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Odpowiedź Odry i gest Królewskiego
Na te słowa Odra Opole odpowiedziała w mediach społecznościowych w przewrotny sposób. Klub zamieścił nagranie przedstawiające szczekającego psa, co szybko zdobyło popularność w internecie.
Prezes Wisły postanowił jednak obrócić całą sytuację w coś pozytywnego.
— W związku z tym, że filmik z Opola zyskuje dużą popularność, a zarząd klubu i media po wczorajszym pajacowaniu na boisku czują się wyśmienicie, a na popularności ich głupoty można zbudować coś dobrego, zachęcam ogromnie do wspierania schroniska dla psiaków w Opolu. Dużo dobrej pracy robią! Ja właśnie wpłaciłem 1906 PLN! Można też zostać wirtualnym opiekunem psiaków i kotów. Polecam — podkreślił Królewski.
W związku z tym, że filmik z Opola zyskuje dużą popularność a zarząd klubu i media po wczorajszym pajacowaniu na boisku czują się wyśmienicie a na popularności ich głupoty można zbudować coś dobrego zachęcam ogromnie do wspierania schroniska dla psiaków w Opolu. Dużo dobrej pracy… https://t.co/ooGFLHZZlw pic.twitter.com/OrIdTDG5Hu
— Jarosław Królewski (@jarokrolewski) September 14, 2025
Źródło: X