NEWSY I WIDEO

Krajobraz po 1. kolejce Ligi Konferencji. Tak rozkładają się szanse polskich klubów na awans

Za nami pierwsze mecze polskich klubów w fazie zasadniczej Ligi Konferencji 2025/2026. Na ten moment wszystkie polskie zespoły są faworytami do awansu do fazy pucharowej.




W czwartek rozegrana została pierwsza kolejka fazy ligowej Ligi Konferencji. Swoje mecze rozegrały wszystkie 4 polskie kluby. Zwycięstwa odniosły Jagiellonia Białystok, Lech Poznań oraz Raków Częstochowa. Ta sztuka niestety nie udała się Legii Warszawa, która poległa w starciu z tureckim Samsunsporem 0:1.

Które miejsca zajmą polskie kluby?

Bazując na wyliczeniach Piotra Klimka po pierwszej kolejce, powinniśmy spodziewać się w fazie pucharowej Ligi Konferencji wszystkich 4 polskich klubów. Przewiduje się, że najwyższą lokatę zajmie Lech Poznań (#8). Według obecnych wyliczeń Raków Częstochowa zakończy rywalizację na 11. lokacie, a jedno oczko niżej znajdzie się Jagiellonia Białystok. Legia Warszawa, według wyliczeń, ma zająć 17. miejsce.

Szanse na awans

Lech Poznań jest na bardzo dobrej drodze do awansu do fazy pucharowej, Piotr Klimek daje na to aż 98,2% szans. W przypadku Rakowa jest to 96,9%. Szanse Jagiellonii wynoszą 94,2%. Najmniejsze szanse na wyjście z fazy ligowej daje się Legii Warszawa, choć i tak są one duże i wynoszą 86,3%.




Szanse na miejsca 1-8

Przypomnijmy, awans do fazy pucharowej uzyskają 24 topowe drużyny fazy ligowej. Warto jednak zaznaczyć, że jest różnica między miejscami 1-8, a 9-24. Zespoły z miejsc 1-8 awansują bezpośrednio do 1/8 finału, a drużyny z lokat 9-24 zagrają dodatkowy dwumecz o awans do 1/8. Jakie szanse mają polskie kluby na miejsca 1-8? Największe ma oczywiście Lech Poznań (46,0%). Na kolejnych miejscach jest Raków (38,3%), Jagiellonia (24,0%) oraz Legia Warszawa (13,9%).

Polska w świetnej sytuacji w rankingu. I to mimo wpadki Legii! Trwa walka o TOP10

Polskie kluby w miniony czwartek były blisko perfekcji. Na cztery rozgrywane spotkania, nasi pucharowicze wygrali trzy. Wyłamała się jedynie Legia, choć sytuacja w rankingu UEFA i tak jest bardzo dobra.




Lech, Jagiellonia, Raków i Legia rozpoczęły w czwartek grę w Lidze Konferencji. Pierwsze trzy zespoły zanotowały zwycięstwa. Wyłamali się jedynie „Wojskowi”, którzy przegrali 0-1 z Samsunsporem.

Walka o TOP10

Dzięki pozostałym pucharowiczom Polska dorzuciła do rankingu UEFA aż 1,500 punktów. Przełożyły się na to zwycięstwa Jagiellonii z Hamrun Spartans (1-0) oraz Rakowa z Universitatea Craiova (2-0), a także rozgromienie Rapidu Wiedeń przez Lecha (4-1).

Polska walczy o awans do topowej dziesiątki. To dałoby możliwość mistrzowi Polski gry w Lidze Mistrzów bez eliminacji od sezonu 2027/28. Musimy jednak oglądać się przede wszystkim na Turcję, Czechów oraz Grecję.




Dziewiąta obecnie w rankingu Turcja dopisała w tym tygodniu do rankingu 0,800 pkt. Najpierw Galatasaray pokonała sensacyjnie Liverpool w Lidze Mistrzów, a w czwartek wspomniany Samsunspor pokonał Legię na Łazienkowskiej.

Podobnie zaprezentowali się Czesi. Dziesiąty kraj w rankingu również dopisał sobie 0,800 pkt. Przełożyły się na to zwycięstwa Viktorii Pilzno z Malmo (3-0), Sparty Praga z Shamrock Rovers (4-1), a także porażka Sigmy Ołomuniec z Fiorentiną (0-2) i Slavii Praga z Interem Mediolan (0-3).

Grecy do rankingu nie dorzucili żadnego punktu. Panathinaikos przegrał z Go Ahead Eagles (1-2), PAOK z Celtą Vigo (1-3), a AEK z Celje (1-3). Dodatkowo w Lidze Mistrzów Olympiakos uznał wyższość Arsenalu (0-2).




Kwestią czasu wydaje się przegonienie w rankingu Norwegii, którzy mają tylko dwa zespoły w europejskich pucharach. Budujemy przy okazji przewagę nad Danią, którą niedawno wyprzedziliśmy.

Aktualny ranking UEFA:

  1. Turcja – 44,800 (+0,800)
  2. Czechy – 41,500 (+0,800)
  3. Grecja – 38,312 (+0)
  4. Norwegia – 37,587 (+0,400)
  5. Polska – 37,375 (+1,500)
  6. Dania – 36,481 (+0,500)
  7. Austria – 32,250 (+0,400)

FIFA ujawnia ceny biletów na finał mundialu 2026. Trzeba wydać kosmiczną kwotę za najtańszą wejściówkę

FIFA ogłosiła ceny biletów na finał Mistrzostw Świata 2026. Wejściówki osiągają astronomiczne kwoty. Najtańsza kosztuje ponad dwa tysiące dolarów. Kibice już teraz łapią się za głowy.

Mundial w cieniu komercjalizacji

Nie ma drugiego wydarzenia sportowego, które przyciągałoby tak wielką uwagę jak finał piłkarskich mistrzostw świata. To kulminacyjny moment imprezy, którą w 2026 roku wspólnie zorganizują Stany Zjednoczone, Kanada i Meksyk. FIFA stawia jednak na komercję, sprawdzając, jak daleko może przesunąć granicę cen.

Podobnie jak przy Klubowych Mistrzostwach Świata, federacja ustaliła stawki na najwyższym możliwym poziomie, testując siłę portfeli kibiców.

MetLife Stadium areną finału

Decydujące spotkanie turnieju zostanie rozegrane na MetLife Stadium w East Rutherford (New Jersey). Obiekt mieszczący ponad 82 tysiące widzów stanie się miejscem najbardziej prestiżowego meczu w piłce nożnej, 104. w trakcie całego mundialu.

FIFA ujawniła ceny na dziewięć miesięcy przed finałem. Najtańszy bilet kosztuje 2030 dolarów, czyli około 7358 złotych. Co istotne, nie przewidziano żadnych ulg, nawet dla osób z niepełnosprawnościami.

Luksus kosztuje

Kwoty rosną wraz z kategorią miejsca. Trzecia kategoria to 2790 dolarów (ok. 10 100 zł), a pierwsza sięga 6730 dolarów (ok. 24 400 zł). I to jeszcze nie koniec, bo FIFA zastrzega, że ceny będą dynamiczne. Mogą spadać przy mniejszym popycie, ale też rosnąć nawet o kilkaset procent w przypadku dużego zainteresowania.

Mundial z rekordową liczbą 48 reprezentacji wystartuje 11 czerwca 2026 roku. Kibice z całego świata już teraz rezerwują bilety lotnicze i noclegi, ale dla wielu wejściówki na finał mogą okazać się finansowo nieosiągalne.

Źródło: FIFA

fot. FIFA

Tureccy dziennikarze wytypowali skład Legii na dzisiejszy mecz. Wskazali piłkarza, którego w Warszawie już nie ma

Tureccy dziennikarze wytypowali skład Legii Warszawa na dzisiejszy mecz w Lidze Konferencji przeciwko Samsunsporowi. Znaleźli się tam zawodnicy, którzy nie mają szans na występ w dzisiejszym meczu.




Przed nami wieczór z Ligą Konferencji. Swoje mecze rozegrają aż 4 polskie kluby. O godzinie 18:45 zagrają Jagiellonia Białystok (vs Hamrun) oraz Lech Poznań (vs Rapid Wiedeń). Z kolei o godzinie 21:00 na murawę wyjdą Legia Warszawa (vs Samsunspor) oraz Raków Częstochowa (vs Universitatea Craiova). Będą to mecze 1. kolejki fazy ligowej.




Rywalem Legii będzie Samsunspor, który w minionym sezonie ligi tureckiej zajął 3. miejsce. W jednym z tureckich dzienników pojawił się przewidywany skład Legii na dzisiejszy mecz, co zauważył Sebastian Chabiniak. Co ciekawe, w typowanym składzie znalazł się m.in. Ryoya Morishita, którego w Legii już nie ma. Ponadto Turkowie wymienili również Nsame, który jest poważnie kontuzjowany.

Michał Probierz wróci do pracy? Może ponownie zostać selekcjonerem

Wkrótce Michał Probierz może wrócić na ławkę trenerską. Były selekcjoner reprezentacji Polski jest łączony z drużyną narodową występującą w strefie UEFA.

We wrześniu 2023 roku Michał Probierz przejął reprezentację Polski. Jego kadencja dobiegła końca w czerwcu 2025 roku. Formalnie 53-latek sam podał się do dymisji, jednak w rzeczywistości nie miał innego wyboru – słabe wyniki, a do tego konflikt z Robertem Lewandowskim skazały go na stracenie. Od czasu zakończenia pracy z reprezentacją Polski Probierz pozostaje bez pracy.




Probierz przymierzany do Kazachstanu

Niewykluczone, że wkrótce Michał Probierz wróci do pracy. Zdaniem portalu „aladop.kz”, 53-latek znalazł się na liście życzeń kazachskiej federacji! Do reprezentacji Kazachstanu są przymierzani również Massimo Carrera oraz Janne Anderson. Włoch ostatnio pracował w rodzimym Ascoli, natomiast Szwed ostatnio prowadził reprezentację Szwecji.

Kto poprowadzi Kazachstan?

Zdaniem kazachskich dziennikarzy, kazachska federacja prowadzi rozmowy z wyżej wymienioną trójką trenerów. W październikowych meczach Kazachstan ma poprowadzić Talgat Baysufinov. Ostatnio drużynę prowadził Ali Aliev. Wcześniej selekcjonerem był Stanislav Cherchesov.





źródło: aladop.kz

Poważny wypadek piłkarzy IV Ligi. 23-latek w śpiączce, ruszyła zbiórka

Przed kilkoma dniami doszło do wypadku z udziałem piłkarzy występujących na boiskach kujawsko-pomorskiej IV Ligi. Stan zdrowia jednego z nich jest poważny. Ruszyła zbiórka na powrót 23-latka do zdrowia.

W minioną niedzielę doszło do poważnego wypadku samochodowego z udziałem trzech brazylijskich piłkarzy. Dwóch z nich (Kayo Lopes i Brendon Pereira) to obecni zawodnicy IV-ligowej Sparty Brodnica. Natomiast trzeci z nich (Pedro Guilherme) grał w brodnickim klubie w przeszłości. W zdarzeniu najbardziej ucierpiał 23-letni Kayo.




Kayo Lopes i Brendon Pereira odwiedzili swojego byłego klubowego kolegę, Pedro Guilherme. Wspólnie towarzyszyli mu podczas drogi na lotnisko, gdzie Pedro odwoził swojego ojca. W drodze powrotnej doszło do wypadku – samochód zjechał z trasy i uderzył w przydrożne drzewo. Pedro i Brendon wyszli z tego zdarzenia bez poważniejszych obrażeń. Bardzo poszkodowany został natomiast 23-letni Kayo. Trafił do szpitala z poważnym urazem kręgosłupa. Potrzebna była operacja, która przebiegła pomyślnie.

Stan zdrowia Kayo Lopesa wciąż jest poważny. Obecnie pozostaje on w śpiączce farmakologicznej. Klub uruchomił zbiórkę, której celem jest wsparcie dalszego leczenia i rehabilitacji piłkarza. Część pieniędzy ma zostać również przekazana jego rodzicom, aby mogli przylecieć do syna z Brazylii. Zbiórkę możecie wesprzeć klikając TUTAJ.

– Zbieramy środki na dalsze leczenie oraz kosztowną rehabilitację, która będzie niezbędna, aby dać Kayo szansę na powrót do zdrowia i normalnego życia. Część zebranych pieniędzy zostanie również przeznaczona na przyjazd i pobyt jego rodziców z Brazylii, którzy ze względu na trudną sytuację materialną nie są w stanie samodzielnie pokryć takich kosztów. Ich obecność przy Kayo w tych najcięższych chwilach jest niezwykle potrzebna – a wszystko to dzieje się daleko od ich domu – czytamy w opisie utworzonej zbiórki.





fot. KPP Radziejów

Piłkarze Kajratu walczyli z Realem nie tylko o 3 punkty. Mieli obiecaną specjalną premię

Kajrat Ałmaty przegrał we wtorek z Realem Madryt wynikiem 0:5. W przypadku wygranej, Kazachowie mogliby liczyć na wyjątkową premię – szczegóły zdradził Jacek Góralski, były piłkarz Kajratu.




W tym sezonie Kajrat Ałmaty debiutuje w rozgrywkach Ligi Mistrzów. W swoim pierwszym meczu przed dwoma tygodniami Kazachowie polegli na wyjeździe ze Sportingiem Lizbona (1:4). W miniony wtorek Kajrat rozegrał swoje debiutanckie starcie na własnym obiekcie. Kazachowie gościli u siebie Real Madryt i niestety polegli aż 0:5.

We wtorkowym spotkaniu Kazachowie byli zdecydowanie gorsi od zawodników Realu Madryt. Gdyby jednak udało im się dokonać sensacji i pokonali Królewskich, wówczas – poza zdobytymi trzema punktami oraz poza zyskaną ogromną chwałą – otrzymaliby wyjątkową premię. Szczegóły ujawnił Jacek Góralski, były piłkarz Kajratu. Zdaniem 33-latka, gracze Kajratu mieli obiecane samochody w przypadku pokonania Realu.

–  Piłkarze Kajratu mieli obiecane samochody w przypadku wygrania z Realem. Jeden z dealerów samochodowych w Kazachstanie zaproponował im taką nagrodę. Jak widać, nie spełnili jego oczekiwańujawnił Jacek Góralski.





źródło: Kanał Sportowy

Piękne słowa Deco o Robercie Lewandowskim. „To fenomen. Wzór do naśladowania”

Robert Lewandowski nie gra już pierwszych skrzypiec w FC Barcelonie. Głównie zaczyna mecze jako rezerwowy. Deco podkreśla jednak, jak dużym szacunkiem darzy Polaka.




Hansi Flick od początku sezonu zaczął stawiać na Ferrana Torresa. Robert Lewandowski głównie rozpoczynał mecze na ławce rezerwowych. Mimo to zdążył już strzelić cztery gole.

„Wzór do naśladowania”

Hiszpańskie media zastanawiają się, czy taka tendencja utrzyma się do końca sezonu i Lewandowski pozostanie rezerwowym. Dziennikarze „Mundo Deportivo” zapytali Deco, czy Polak będzie pełnić podobną funkcję do Cristhiana Stuaniego w Gironie, który głównie wchodzi na końcówki meczów.




Portugalczyk wyraźnie oburzył się takim pytaniem. Podkreślił, jak dużym szacunkiem darzy Lewandowskiego i nadal jest wzorem.

– Nie porównuj w ten sposób. Robert jest dla mnie najlepszym napastnikiem ostatnich lat. To fenomen na każdym poziomie. Wzór do naśladowania – powiedział Deco.

– Niewielu jest piłkarzy na tym poziomie, poza Cristiano Ronaldo. Z tą kulturą treningową, tą powagą, tym profesjonalizmem. Mówimy o Robercie Lewandowskim, trochę szacunku – dodał.

– I właśnie dlatego musimy iść krok po kroku, a nie dyskutować o tym publicznie. Jest wystarczająco inteligentny, by znać tempo i timing, by móc o tym mówić we właściwym momencie – uciął.

Lukas Podolski krytykuje nową generację piłkarzy. „Śmiać mi się chce. Leży, płacze z byle powodu”

Lukas Podolski przejechał się po nowej generacji piłkarzy. Zarzucił im brak charakteru i słaby mental.




Mimo 40 lat na karku, Podolski wciąż gra w piłkę. Spełnia przy tym obietnicę, złożoną lata temu. Nadal reprezentuje Górnik Zabrze, do którego trafił w 2021 roku.

„Śmiać mi się chce”

Podolski nigdy nie słynął z miękkiej gry. Od zawsze cechowała go waleczność na boisku. Często wykazywał się charakterem, ale i niebezpiecznymi faulami na rywalach, również podczas meczów towarzyskich.




W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” nie zamierzał jednak za to przepraszać. Wręcz przeciwnie. Wyśmiał nową generację piłkarzy, twierdząc, że brakuje im właśnie podobnej mentalności i upartości w meczach.

– Nie patrzę na ludzi obok, nie przejmuję się tym, co oni gadają. Mogą mnie nazywać ch***m albo chuliganem. Wychodzę na boisko i krzyczę, walczę, bo gram dla klubu i kibiców. Taki jestem przez całą karierę. Jak idę wślizgiem, to biorę ryzyko, że mogę trafić w nogi. Faule były, są i będą. Ale nie robię ciosów jak Maradona czy Cantona – zaznaczył Podolski.

– Patrzę na mental w dzisiejszej piłce i śmiać mi się chce. Wielu zawodników leży na boisku, płacze z byle powodu. Mam swój styl, charakter. Chcę dać z siebie maksimum, by na koniec wygrać mecz. Czasem trzeba zrobić faul taktyczny, żeby nie padł gol. Czasem to boli, trudno. Z sędzią też kłócę się tu i teraz, bo po meczu będzie za późno. Walczę o swoje. Czasem trzeba być „ciulem” na boisku – podsumował.

Źródło: WP Sportowe Fakty.

Kolejne zmiany w Widzewie Łódź! Rośnie frustracja po falstarcie sezonu

Nie tak działacze Widzewa wyobrażali sobie początek sezonu 2025/26. Według portalu meczyki.pl, w klubie szykuje się prawdziwe trzęsienie ziemi. Zapowiada się na ogrom zmian.




Po zakończeniu sezonu 2024/25 do Widzewa wszedł nowy inwestor. Większościowym właścicielem klubu został Robert Dobrzycki. Latem łodzianie przeznaczyli masę pieniędzy na nowych zawodników.

Trzęsienie ziemi

Zmiany nie przełożyły się jednak na wyniki. Widzew wszedł w sezon słabo, zaliczając tylko dwa zwycięstwa w 9 kolejkach Ekstraklasy. Po drodze zwolniony został zresztą Żeljko Sopić, a jego miejsce zajął Patryk Czubak.

Mimo to, Widzew wciąż rozczarowuje i zajmuje dopiero 12. miejsce w tabeli. Kibice są już wściekli, bo przed sezonem mówiło się, że doinwestowana drużyna będzie bić się o awans do europejskich pucharów.




Portal meczyki.pl podaje, że atmosfera w klubie jest bardzo napięta. Niebawem ma dojść do trzęsienia ziemi. Do Widzewa ma dołączyć Piotr Burlikowski, który w przeszłości pracował w Cracovii i Zagłębiu Lubin jako dyrektor sportowy. W Łodzi ma teraz poniekąd pełnić funkcję wiceprezesa.

– Burlikowski był także wieloletnim doradcą w PZPN Zbigniewa Bońka, legendy Widzewa, którego opinii lubi posłuchać Dobrzycki. Powrót „Zibiego” do Łodzi? Na pewno pojawią się takie plotki… – czytamy na meczyki.pl.

– Wszystko wskazuje na to, że zmiany mogą być znacznie głębsze – dotyczące kadry zarządzającej, ale i sportowej. Zwłaszcza pozycja prezesa Widzewa, Michała Rydza, nie jest w tym momencie mocna – nie tylko po ostatnich słabych wynikach, ale też po tym, jak zarządzał kryzysem wizerunkowym klubu – dodaje Tomasz Włodarczyk.

Źródło: meczyki.pl.

Nowy trener Pogoni rozmawiał z Nielsem Frederiksenem. Ujawnił, co mu powiedział

We wtorek pierwszą konferencję prasową w roli trenera Pogoni Szczecin odbył Thomas Thomasberg. Duńczyk przyznał między innymi, że rozmawiał z Nielsem Frederiksenem.




Całkiem niedawno z Pogoni został zwolniony Robert Kolendowicz. Jego miejsce tymczasowo zajął natomiast Tomasz Grzegorczyk. Jednocześnie działacze działali jednak nad znalezieniem nowego, nominalnego szkoleniowca.

„Pokonam go”

Tym finalnie został Thomas Thomasberg. 50-letni Duńczyk do niedawna pracował w FC Midtjylland. Z tym klubem zdobył zresztą mistrzostwo swojego kraju.

We wtorek odbyła się pierwsza konferencja prasowa z udziałem Thomasberga. Zapytano go między innymi o kibiców Pogoni.




– Widziałem ostatnio wiele nagrań, jak to wygląda na stadionie Pogoni. Miałem również okazję przekonać się na własnej skórze, jak prezentuje się niesamowita atmosfera w Polsce, grając z Legią Warszawa. (…) Wydaje mi się, że Polska jest krajem futbolu, w którym kibice stanowią jego bardzo dużą część – przyznał 50-latek.

– Wiem, jak bardzo ważne dla kibiców jest zwyciężanie i jak ważna jest Pogoń. Ale proszę mi wierzyć, że dla mnie to również jest bardzo ważne. Chcę wygrywać. Dla mnie to będzie trochę inne wyzwanie w porównaniu do tego, co było w Danii, ale chcę prowadzić Pogoń do zwycięstw – dodał.

Thomasberg zaznaczył także, że odbył krótką rozmowę z Nielsem Frederiksenem. Miał mu przekazać, że przy najbliższym starciu z Lechem Poznań, to Pogoń będzie świętować wygraną.

– Miałem krótką rozmowę z trenerem Lecha Poznań Nielsem Frederiksenem. Przekazałem mu, że pokonam go przy najbliższej nadarzającej się okazji – oznajmił z uśmiechem.

Źródło: YouTube – PogonSzczecinSA / Fot. YouTube, Screen – PogonSzczecinSA

Zbigniew Boniek tonuje nastroje wobec Oskara Pietuszewskiego. „Mieliśmy już kilku takich chłopaków”

Oskar Pietuszewski swoimi występami miał zapracować na zainteresowanie ze strony Jana Urbana. 17-latek może liczyć na powołanie na październikowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Entuzjazm tłumi jednak Zbigniew Boniek.




Już w zeszłym sezonie kilka razy Pietuszewski pokazywał, że ma spore umiejętności. Obecnie stał się jednak dużo ważniejszym zawodnikiem w składzie Jagiellonii Białystok. W bieżących rozgrywkach rozegrał już 15 meczów licząc Ekstraklasę i eliminacje Ligi Konferencji, w których strzelił 2 gole i dołożył asystę.

„Mieliśmy już kilku”

Coraz głośniej mówi się, że 17-latek może zadebiutować w reprezentacji Polski. W październiku „Biało-Czerwoni” zmierzą się z Litwą oraz towarzysko z Nową Zelandią. Właśnie wtedy Jan Urban miałby dać szansę piłkarzowi Jagiellonii.




Zwolennikiem takiego pomysłu zdecydowanie nie jest Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN przestrzega przed nadmiernym pompowaniem talentu Pietuszewskiego. Podkreśla, że w przeszłości mieliśmy już podobne przypadki.

– Wiemy doskonale, że ma charyzmę, pewność siebie i mocne nogi. 17-latek strzelił naprawdę pięknego gola. My lubimy takie rzeczy, lubimy, jak zawodnicy w taki sposób wspinają się szczyt, ale jesteśmy dopiero na początku – ocenił Boniek w „Prawdzie Futbolu”.

– Nie myślmy, że Oskar już jest piłkarzem na pierwszą reprezentację, tak jak mówią niektórzy w Polsce. Spokojnie, niech to wszystko idzie pomału do przodu. Natomiast to pokazuje, że dobry, utalentowany chłopak może zaistnieć w naszej Ekstraklasie, i to nie jest żaden problem – zaznaczył.

– To jest prospekt na bardzo dobrego piłkarza. Mieliśmy już kilku takich chłopaków, gdzie wydawało się, że w wieku 17-18 lat mogą już coś zawojować. By zrobić karierę, potrzeba wielu elementów: charakteru, zdrowia i pewności siebie – podsumował.

Michniewicz wróci na ławkę trenerską? Jest łączony z afrykańskim potentatem

Czesław Michniewicz może wkrótce wrócić na ławkę trenerską. Ostatnie doniesienia łączą go z afrykańskim gigantem.




Po zakończeniu pracy w reprezentacji Polski Czesław Michniewicz obrał nietypową ścieżkę kariery. Najpierw udał się do Arabii Saudyjskiej, gdzie objął stery nad Abha FC. O ile ten ruch można było jeszcze zrozumieć z uwagi na aspekty finansowe oraz rozwijającą się ligę saudyjską, o tyle jego kolejny klub wywołał pewne zaskoczenie. A mowa o marokańskim AS FAR Rabat, który prowadził między lipcem a październikiem 2024 roku.

Czesław Michniewicz nie może jednak zaliczyć do udanych ani przygody w Arabii Saudyjskiej, ani w Maroku. Abha FC poprowadził w 9 meczach, a AS FAR Rabat w 13. W obu klubach pracował ledwie kilka miesięcy. Od października 2024 roku pozostaje bez pracy.




W ostatnich miesiącach było relatywnie cicho na temat Czesława Michniewicza. Nowe wieści w sprawie byłego selekcjonera reprezentacji Polski przekazał jednak portal „goal.pl”. Jak czytamy, Michniewicz został zaproponowany egipskiemu Al-Ahly. Z klubem tym łączeni są również m.in. Fernando Santos (ostatnio Azerbejdżan), Carlos Quieroz (obecnie Oman) czy Bruno Lage (ostatnio Benfica). Z informacji „goal.pl” wynika, że władze Al-Ahly chcą zatrudnić jak największe nazwisko.


źródło: goal.pl

Rekordowe wyniki Ekstraklasy! Legia zdominowała raport finansowy

Firma Grant Thornton opublikowała raport finansowy PKO BP Ekstraklasy za sezon 2024/2025. Poruszono w nim takie wątki jak przychody, transfery, wynagrodzenia czy frekwencja. W wielu kategoriach najlepsza była Legia Warszawa.

Za tegoroczny raport finansowy PKO BP Ekstraklasy odpowiada firma Grant Thornton. Dane przedstawione w raporcie obejmują okres od 1 lipca 2024 roku do 30 czerwca 2025 roku, czyli sezon 2024/2025. Sprawozdanie opiera się na danych przekazane przez kluby. Ogólny wniosek płynący z raportu jest jeden – PKO BP Ekstraklasa się rozwija. Pełny raport znajdziecie TUTAJ.




Przychody klubów Ekstraklasy

Łączne przychody wszystkich klubów PKO BP Ekstraklasy w sezonie 2024/2025 były wyższe niż w poprzednim sezonie i wyniosły one 1,27 mld złotych. Największe przychody w minionym sezonie miała Legia Warszawa (230,9 mln zł). Stołeczny klub odjechał reszcie stawki pomimo spadku względem poprzedniego sezonu. Na kolejnych miejscach są: Lech Poznań (145,3 mln zł), Raków Częstochowa (142,9 mln zł), Jagiellonia Białystok (129,2 mln zł) oraz Pogoń Szczecin (78,4 mln zł). Co ciekawe, aż 4 kluby zanotowały przychody powyżej 100 mln zł. W sezonie 2023/2024 były to 3 kluby, a w kampanii 2022/2023 tylko 2 zespoły. Najmniejsze przychody odnotowała Puszcza Niepołomice (15,2 mln zł).

Zmiany w przychodach

Wzrosty przychodów są okazałe, szczególnie w przypadku Jagiellonii Białystok (ponad dwukrotnie względem poprzedniego sezonu). Jednak nie wszystkie kluby zanotowały zwiększenie przychodów. Spadek dotyczy aż 8 klubów – największy zanotowała Legia Warszawa (-36,1 mln zł). Dane na załączonym niżej wpisie.

Oglądalność

Przychody to jednak nie wszystko. Grant Thornton zaprezentowało również dane dotyczące średniej oglądalności poszczególnych klubów w telewizji i internecie. Patrząc globalnie, tu również odnotowano wzrost z 47,8 mln widzów do 50,6 mln. Najchętniej oglądaną drużyną był Lech Poznań (średnio 322 tys. widzów). Podium uzupełnili Legia (310 tys.) i Górnik Zabrze (189 tys.). Na drugim biegunie znalazła się Stal (113 tys.).




Klubowych merch

W raporcie zaprezentowano również dane dotyczące sprzedaży klubowego merchu. Wyróżniono tu koszulki oraz szaliki. W koszulkach króluje Legia (31 666 sztuk), natomiast szaliki zdominował Lech Poznań (43 000 sztuk).

Dominacja Legii Warszawa

W omawianym raporcie w wielu kategoriach najlepsza była Legia Warszawa. Mowa o takich aspektach jak: przychody ogółem, przychody z dniach meczowego, sprzedaż koszulek oraz liczba kibiców w bazie ticketingowej. W innych aspektach Legia była druga, tj. średnia frekwencja, sprzedaż karnetów, sprzedaż szalików oraz średnia oglądalność.


źródło: Raport Grant Thornton

17-letni Camarda z pierwszym golem w Serie A. Ibrahimović ujawnia wiadomość sprzed lat

W wieku 17 lat Francesco Camarda zdobył swoją pierwszą bramkę w Serie A. Z tej okazji Zlatan Ibrahimović ujawnił wiadomość, jaką otrzymał od włoskiego piłkarza, kiedy ten miał 11 lat.




Francesco Camarda uchodzi obecnie za jeden z największych włoskich talentów. 17-latek jest wychowankiem AC Milan, jednak na czas tego sezonu został wypożyczony do Lecce. W nowych barwach rozegrał już 5 spotkań na poziomie Serie A. W niedzielę zdołał strzelić swoją pierwszą bramkę.

W chwili zdobycia swojej pierwszej bramki w Serie A Francesco Camarda miał 17 lat, 6 miesięcy i 18 dni. To czyni go jednym z najmłodszych strzelców gola w historii Serie A. Od czasów Sebastiano Esposito (2019 rok) nie było młodszego zawodnika niż Camarda, który zdobyłby bramkę we włoskiej ekstraklasie.




Dzień po golu Francesco Camardy ciekawą historią podzielił się Zlatan Ibrahimović. Szwed pokazał wiadomość, jaką w 2019 roku otrzymał od Camardy. Wówczas 11-letni Włoch napisał Szwedowi taką wiadomość: „Gram w Milanie i nazywam się FRANCESCO CAMARDA”. Dzień wcześniej Włoch napisał: „Jestem Włochem i jestem wielkim fanem AC Milan. Jesteś wielkim mistrzem. Dzięki za przybycie do AC Milan. CHCIAŁBYM CIĘ POZNAĆ i jesteś moim bohaterem.


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.