NEWSY I WIDEO

Nowe doniesienia w sprawie transferu Szczęsnego. La Liga zdecydowała

Wojciech Szczęsny ma zostać nowym bramkarzem Barcelony. La Liga wydała zgodę na podpisanie umowy przez lidera rozgrywek z polskim golkiperem.

Szczęsny dołączy do FC Barcelony

Barcelona stanęła przed koniecznością szybkiego znalezienia zastępcy dla Marca-Andre ter Stegena. Niemiec z powodu kontuzji nie pojawi się na boisku do końca bieżącego sezonu.

 

Z tej okazji klub zdecydował się na aktywację specjalnego przepisu w regulaminie La Liga, który umożliwia rejestrację nowego zawodnika w przypadku długotrwałej kontuzji innego gracza. Wybór padł na Wojciecha Szczęsnego.

W piątek Barcelona rozpoczęła formalności niezbędne do podpisania kontraktu z Wojciechem Szczęsnym. Klub skontaktował się z władzami La Liga, aby aktywować artykuł 77 regulaminu rozgrywek, który umożliwia zastąpienie zawodnika dotkniętego poważnym urazem.

 

W tym przypadku kluczowe było uzyskanie zgody Komisji Medycznej La Liga, której członkowie musieli zweryfikować raport medyczny dotyczący stanu zdrowia ter Stegena.

– Każdy z czterech członków komisji sporządził raport, w którym zaakceptował okres nieobecności bramkarza zaproponowany przez klub. W rezultacie La Liga pozwoliła, by Barcelona podpisała kontrakt z nowym zawodnikiem. Może mu płacić 80 procent tego, co Ter Stegenowi – informuje Mundo Deportivo.

Testy w poniedziałek

Według doniesień portalu Meczyki.pl Wojciech Szczęsny przyleci do Barcelony już w poniedziałek, gdzie przejdzie obowiązkowe testy medyczne.

Po ich pomyślnym zakończeniu polski bramkarz podpisze kontrakt, który obowiązywać będzie do końca sezonu.

Co więcej, już we wtorek ma zasiąść na trybunach, aby obejrzeć mecz nowej drużyny z Young Boys Berno. Jego debiut na boisku nastąpi prawdopodobnie po zakończeniu najbliższej przerwy na mecze reprezentacyjne.

Źródło: Mundo Deportivo, Meczyki.pl

Lukas Podolski nie gryzie się w język po remisie z Legią. „Dziękuję VAR”

Legia Warszawa zremisowała sobotni mecz z Górnikiem Zabrze (1-1) na własnym stadionie. W spotkaniu nie brakowało kontrowersji, na które postanowił nawet zareagować Lukas Podolski. Niemiec dał dosadnie do zrozumienia, co myśli o uznaniu bramki Pankova. 




Na Łazienkowskiej jako pierwszy na prowadzenie wyszedł Górnik za sprawą wykorzystanego rzutu karnego przez Kamila Lukoszka. Legia wróciła do gry za sprawą Radovana Pankova, który skierował piłkę do siatki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Podyktowanie stałego fragmentu wzbudziło jednak spore wątpliwości.

„Dziękuję”

Kontrowersje wzbudził fakt, że powtórki nie wykazały, aby piłka dotykała linii, z których wykonywany jest rzut rożny. Bramka Pankova spowodowała tym samym wielkie poruszenie i protest w obozie Górnika Zabrze. Do tego grona dołączył także Lukas Podolski. Niemiec zamieścił na Twitterze zdjęcie piłki, na którym widać, że nie dotyka ona linii. Wpis okrasił przy tym wymownym „dziękuję VAR”. Dodał także równie wymowne emotikony.

Po podziale punktów w Warszawie, sytuacja obu klubów w tabeli niewiele się zmieniła. Legia zajmuje obecnie dopiero 7. miejsce i traci już siedem „oczek” do liderującego Lecha Poznań. Górnik okupuje natomiast 9. miejsce z 12 punktami.

Goncalo Feio zaskakuje. „Było to najlepsze spotkanie w tym sezonie w naszym wykonaniu”

Goncalo Feio zaskoczył wiele osób swoimi słowami na konferencji prasowej po meczu z Górnikiem Zabrze. Pomimo remisu Portugalczyk stwierdził, że było to najlepsze spotkanie w wykonaniu Legii w tym sezonie.




Ostatnie tygodnie nie są najlepsze dla Legii Warszawa. Po relatywnie dobrym początku sezonu i awansie do fazy ligowej Ligi Konferencji teraz Legia wpadła w dołek formy. Bilans ostatnich trzech meczów to 2 porażki i 1 remis. W Ekstraklasie Legia zajmuje obecnie dopiero 7. lokatę.

Remis Legii z Górnikiem

W sobotę Legia mierzyła się na własnym boisku z Górnikiem Zabrze. Derbowe starcie zakończyło się remisem 1:1. Gola dla Górnika zdobył Kamil Lukoszek. Remis Legii dał Radovan Pankov.

Zadowolony Feio

Kolejny mecz bez zwycięstwa nie jest powodem do zadowolenie dla kibiców Legii. Mimo braku zwycięstwa zadowolony z postawy swoich zawodników był Goncalo Feio. Portugalczyk stwierdził, że było to jedne z lepszych spotkań Legii w tym sezonie.

Uważam, że było to najlepsze spotkanie w tym sezonie w naszym wykonaniu. To jest taka Legia, którą chciałbym zobaczyć w każdym spotkaniu. To, co różniło większość drugiej połowy od pierwszej to to, że w pierwszej mieliśmy dominację, pressing i sytuację, a tych ostatnich zabrakło w drugiej połowie. W drugiej ilość wejścia w pole karne była niezadowalająca. Pozostaje duży niedosyt z tego, że po raz kolejny w prosty sposób tracimy bramkę – ocenił Goncalo Feio.

Z mojej strony nie padło słowo „cierpliwość”. Ostatnio wszyscy byliśmy niezadowoleni z ostatnich meczów Legii. Ostateczny odbiór spotkania jest tylko przez wynik, ale nie proszę nikogo o cierpliwość. Byłem w takiej Legii, gdzie w danym momencie mieliśmy stratę dwunastu punktów do lidera. Ten sezon skończył się mistrzostwem i pucharem Polski. Teraz trudno jest uwierzyć, ale we wrześniu nie da się wygrać tytułu. Są teraz dwa kluby w Polsce, które mogą pomarzyć o trzech tytułach w tym sezonie. Jest niewiele klubów, które mogą pomarzyć o dwóch. My możemy. Czy jest to trudne? Tak. Ale należę do ludzi, którzy wierzą w osoby, które ich otaczają. Do ostatniego tchu będę dawał wszystko. Może być trudno, ale póki jest to możliwe, to ja wierzę w swoich ludzi. Będziemy szli do końca – zapowiedział Portugalczyk.




Podziękowania dla kibiców

Na pomeczowej konferencji prasowej Goncalo Feio podziękował także za wsparcie kibicom. Jest wdzięczny szczególnie dlatego, iż jest świadom, że zespół przeżywa groszy moment.

 W pierwszej kolejności chciałbym podziękować drużynie – dzisiaj nie wygraliśmy i nikt się nie cieszy, ale na pewno nie dlatego, że brakowało nam chęci. Chciałbym podziękować kibicom. Mamy trudny moment, a czuliśmy ich wsparcie. Jesteśmy przyzwyczajeni, że nasze środowisko nas deprymuje w trudnych momentach, a nie wspiera. Za wsparcie kibiców jestem wdzięczny – podziękował Feio.


źródło: legia.net

Kibice Legii zachwyceni występem Oyedele. Kompilacja zagrań hitem w sieci [WIDEO]

Maxi Oyedele pokazał się z bardzo dobrej strony w meczu przeciwko Górnikowi Zabrze. Wychowanek Manchesteru United był niezwykle chwalony w mediach przez kibiców Legii. Kompilacja zagrań z jego udziałem szybko rozprzestrzeniła się po Twitterze.

Legia Warszawa wpadła w ogromny dołek formy. Legioniści nie byli w stanie wygrać żadnego z trzech ostatnich meczów. W sobotę Legia zaledwie zremisowała na własnym boisku w meczu przeciwko Górnikowi Zabrze. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1.

Świetny występ Oyedele

Jednym z niewielu chwalonych piłkarzy Legii za wczorajsze spotkanie był Maxi Oyedele. Dla 19-latka było to drugie spotkanie w barwach Legii. Po raz pierwszy wystąpił jednak w wyjściowym składzie. Wczorajszy występ był dla niego naprawdę udany. W sieci pojawiły się kompilacje zagrań z jego udziałem.




Oyedele zachwycił kibiców

W mediach społecznościowych Maxi Oyedele był niezwykle chwalony przez kibiców. Kibiców Legii, ale nie tylko. Wielu z nich stwierdziło, że Oyedele był jedynym pozytywem Legii we wczorajszym meczu.




Kibice Legii wściekli, Feio zawiedziony. Wojskowi zremisowali z Górnikiem [WIDEO]

Legia Warszawa zremisowała 1:1 z Górnikiem Zabrze. Po serii słabych wyników stołeczni kibice stracili cierpliwość i wyrazili swoje niezadowolenie z postawy drużyny.

 

Słaba seria Legii

Podopieczni Goncalo Feio przystępowali do spotkania z Górnikiem z nadzieją na przełamanie złej passy. W dwóch poprzednich kolejkach Ekstraklasy Legia poniosła porażki z Rakowem Częstochowa i Pogonią Szczecin. Mecze te obnażyły braki w grze „Wojskowych”.

Starcie z Górnikiem Zabrze miało być okazją do rehabilitacji przed własną publicznością. Legia rozpoczęła mecz z dużą nadzieją na zwycięstwo, ale to goście pierwsi zdobyli bramkę. W 37. minucie Kamil Lukoszek wykorzystał rzut karny.

W drugiej połowie Legia wyrównała w 61. minucie, kiedy Radovan Pankov skutecznie wykończył akcję po rzucie rożnym. Wynik później nie uległ już zmianie, a mecz zakończył się remisem 1:1.

 

Po ostatnim gwizdku sędziego kibice na stadionie przy Łazienkowskiej nie kryli swojej frustracji. Fani z Żylety wygwizdali piłkarzy.

– Co wy robicie? Wy tak o mistrza walczycie? – krzyczeli kibice.

Trener Goncalo Feio również nie krył swojego rozczarowania po meczu. Portugalczyk, który ostatnio również znajduje się pod presją ze względu na brak stabilności formy drużyny, po końcowym gwizdku wyraźnie wściekł się na swoich podopiecznych.

Skrót meczu:

Problemy FC Barcelony ws. transferu Szczęsnego. Znów na przeszkodzie stanęła liga

Transfer Wojciecha Szczęsnego do FC Barcelony napotkał na nieoczekiwane trudności. Jak donosi hiszpański portal Relevo, problemem nie są kwestie sportowe czy zdrowotne, ale techniczne komplikacje związane z przepisami La Liga.

 

Problemy w FC Barcelonie i La Lidze

34-letni bramkarz osiągnął porozumienie w sprawie indywidualnego kontraktu z „Blaugraną”. Według medialnych doniesień Szczęsny zarobi około trzech milionów euro rocznie, a do jego zarobków dołączone zostaną premie za wyniki.

Polak ma w najbliższych dniach przejść testy medyczne, po czym zostanie oficjalnie zaprezentowany jako nowy zawodnik Barcelony.

Pomimo gotowości do ogłoszenia transferu, klub z Camp Nou nie może jeszcze oficjalnie potwierdzić pozyskania Szczęsnego.

 

Relevo wskazuje, że przyczyną są „problemy techniczne” związane z przepisami La Liga, które nie zostały dokładnie sprecyzowane.

Można jednak przypuszczać, że sprawa dotyczy skomplikowanych reguł finansowych obowiązujących w hiszpańskiej lidze.

Barcelona od dłuższego czasu boryka się z problemami finansowymi, które ograniczają jej zdolność do rejestrowania nowych zawodników.

Zgodnie z przepisami, klub może przeznaczyć tylko 80% oszczędności na wynagrodzenia pochodzących z kontraktu z kontuzjowanym ter Stegenem na pokrycie pensji nowego gracza.

Ter Stegen jest jednak jednym z najlepiej zarabiających piłkarzy w drużynie.

Szczegóły „problemów technicznych” pozostają nieznane. Hiszpańskie media spekulują, że może chodzić o skomplikowane przepisy dotyczące rejestrowania nowych zawodników. Mowa o sytuacji, gdy klub ma przekroczony limit wydatków na pensje.

To nie pierwszy raz

Kataloński klub w ostatnich sezonach wielokrotnie zmagał się z ograniczeniami narzuconymi przez władze La Liga, co powodowało opóźnienia i komplikacje w procesie rejestrowania nowych zawodników.

Relevo zaznacza, że najbliższe dni będą kluczowe dla ostatecznego rozwiązania tej sytuacji. Pomimo przeszkód, transfer Szczęsnego nadal jest bardzo prawdopodobny, a Barcelona robi wszystko, aby Polak mógł zadebiutować jak najszybciej.

Źródło: Relevo

Maciej Rybus w końcu znalazł nowy klub. Zagra w lidze… amatorów

Maciej Rybus wreszcie znalazł nowy klub. Były reprezentant Polski związał się z… amatorską drużyną. 




35-latek długo nie mógł znaleźć nowego pracodawcy. W lipcu 2024 roku rozstał się z Rubinem Kazań, ale w sumie w piłkę nie grał już od maja. Ostatnie miesiące minęły mu pod znakiem poszukiwań nowego klubu. Z tym było jednak ciężko.

Zagra z amatorami

Do Rybusa nie zgłaszała się żadna z drużyn z pierwszej lub drugiej ligi rosyjskiej. W obliczu trudnej sytuacji, były reprezentant Polski zdecydował się związać z Aminevo, czyli… amatorskim klubem. Co ciekawe, będzie w nim grać za darmo, bo nie podpisał kontraktu. Igor Dorosinets, prezes drużyny twierdzi, że ich współpraca odbywa się na zasadzie przysługi Rybusa względem włodarzy.




– Rybus jest przyjacielem naszych przyjaciół. W Moskwie wszyscy się znają: kontaktowali się z nami przez znajomych i prosili o pomoc. Maciej, będąc osobą życzliwą i sympatyczną, nie mógł odmówić – powiedział Dorosinets w rozmowie z championat.com. 

Joan Laporta zapytany o transfer Szczęsnego. „Pracujemy nad tym”

Najprawdopodobniej Wojciech Szczęsny w bardzo niedalekiej przyszłości zostanie ogłoszony zawodnikiem FC Barcelony. O potwierdzenie spekulacji dotyczących Polaka poproszono Joana Laportę. Prezes klubu wypowiedział się na imprezie rocznicowej fanklubów „Penya Barcelonista d’Agramunt i Comarca”.




Wojciech Szczęsny zdecydował się niedawno na zakończenie kariery. Po rozstaniu z Juventusem zwlekał jeszcze z podjęciem decyzji, ale finalnie ogłosił, że odkłada piłkę na bok i zamierza się skupić na rodzinie. Dość niespodziewanie, bo przez kontuzję Marca-Andre Ter Stegena, FC Barcelona zaczęła jednak gorączkowe poszukiwania nowego bramkarza. Zastępstwem dla Niemca miał się okazać właśnie emerytowany golkiper.

„Pracujemy nad tym”

W temacie powiedziano już bardzo wiele, a słynne „Here we go” dał już nawet Fabrizio Romano. Oficjalnego ogłoszenia Szczęsnego piłkarzem Barcelony jeszcze jednak nie dostaliśmy. To zdaje się być natomiast kwestią czasu, bo w poniedziałek mają odbyć się testy medyczne 34-latka. Po nich podpisze kontrakt.

Na piątkowej imprezie z okazji 50. rocznicy istnienia fanklubów „Penya Barcelonista d’Agramunt i Comarca”, Joan Laporta został zapytany o sytuację bramkową. Nie zdradził co prawda większych szczegółów odnośnie Szczęsnego, ale zapewnił, że Deco pracuje nad zastąpienie Ter Stegena.




– Pracujemy nad tym, aby pozycja bramkarza nie ucierpiała. Deco się tym zajmuje – cytuje Laportę „Mundo Deportivo”. 

Prosty przekaz Jana Urbana do Goncalo Feio. „Niech nie patrzy w moją stronę”

Górnik Zabrze w ramach 10. kolejki Ekstraklasy podejmie na wyjeździe Legię Warszawa. Przed spotkaniem głos zabrał Jan Urban. W żartobliwy sposób szkoleniowiec skomentował rywalizację z Goncalo Feio. 




Rywalizacja Legii z Górnikiem to kawał historii polskiej piłki. Nic więc dziwnego, że bez względu na aktualną formę obu drużyn, najbliższy mecz obu ekip to zdecydowany hit kolejki.

„Niech nie patrzy w moją stronę”

Trudno rokować, która drużyna będzie w sobotni wieczór górą. Zamiast tego skupiono się na rywalizacji Jana Urbana i Goncalo Feio. Szkoleniowca Górnika Zabrze zapytano o ten temat w „Kanale Sportowym”.

– Jesteś w Legii Warszawa, dwie porażki powodują, że od razu zapala się czerwona lampka. Patrząc z punktu widzenia trenera, to nic nie mówi. Na dzień dzisiejszy Legia gra w europejskich pucharach, co gwarantuje duże dochody. A jesteśmy dopiero w dziesiątej kolejce Ekstraklasy. Oczywiście, widząc Legię na ósmym miejscu w tabeli… Wydaje mi się, że za wcześnie na duży alarm. Natomiast w Warszawie musisz liczyć się z tym, że nawet jak wygrywasz, a nie wygrywasz w dobrym stylu, to będziesz krytykowany – ocenił Urban. 




– Goncalo być może musi się do tych momentów przyzwyczaić, bo takie są wymagania w tej drużynie. Ja nie będę grał przeciwko Goncalo, ale przeciwko drużynie Legii Warszawa. Niech on najlepiej nie patrzy w moją stronę, tak będzie najlepiej. A my musimy sobie poradzić z drużyną, która gra bardzo intensywnie, ma dobre fazy przejściowe, ale ma też swoje problemy – dodał żartobliwie. 

Jan Tomaszewski grzmi po decyzji Wojciecha Szczęsnego! „Kto bogatemu zabroni…”

Rozjuszony Jan Tomaszewski udzielił wywiadu na łamach „Super Expressu”. 76-latek w ostrych słowach skomentował decyzję Wojciecha Szczęsnego o powrocie do futbolu.




W ostatnich dniach żyliśmy plotkami, które łączyły Wojciecha Szczęsnego z dołączeniem do FC Barcelony. Na początku mało kto wierzył, że taki scenariusz się ziści. Teraz wszystko wskazuje na to, że transfer ten dojdzie do skutku, co potwierdzał ostatnio nawet sam Fabrizio Romano. Czekamy na oficjalne potwierdzenie ze strony Barcy. Według wcześniejszych doniesień Wojtek miał w ten weekend odbyć testy medyczne, a w poniedziałek podpisać kontrakt.

Doniesienia w sprawie Wojciecha Szczęsnego wywołały w Polsce wiele dyskusji. W mediach pojawiło się mnóstwo komentarzy ze strony ekspertów i kibiców. Zdecydowana większość z nich była pozytywna. Polacy kibicowali Wojtkowi, by ten wrócił do futbolu i związał się z Barcą.

Jedną z niewielu niezadowolonych osób wydaje się jednak być Jan Tomaszewski. 76-latek ostatnio grzmiał na antenie „Super Expressu”. Legendarny bramkarz w swoim wywodzie nie był w stanie zrozumieć decyzji Szczęsnego o powrocie do piłki.

– Jest to dla mnie niezrozumiała sprawa. To są tacy piłkarze, na tak wysokim poziomie, że jak coś mówią, to tak ma być. W tym momencie nie rozumiem Wojtka. O pieniądze tu raczej nie chodzi, bo pewnie mógłby grać w Arabii Saudyjskiej. Nie trenował przez jakiś czas. Na dodatek nie rozumiem, że ktoś odmawia gry w drużynie narodowej. W tej chwili poczynania Wojtka są niezrozumiałe – rozpoczął Jan Tomaszewski.

– A nikt Wojtka do zakończenia kariery nie namawiał. Teraz niech go namawiają, ale zrobił z gęby cholewę. Ale kto bogatemu zabroni… Niech robi co chce – dodał.




Tomaszewski zarzuca Szczęsnemu, że ten nie dotrzymał słowa. Zasugerował nawet, że po takiej decyzji Wojtek nie powinien być idolem młodzieży. Swój komentarzem zakończył stwierdzeniem, że Barcelona przestała się dla niego liczyć.

– Nie rozumiem jednak tego ruchu. Cała Polska jest zachwycona, a ja uważam, że nie dotrzymał słowa. Jest idolem młodzieży, ta młodzież nie ma się teraz na kim wzorować – stwierdził 76-latek.

– Mnie teraz Barcelona interesuje, co zeszłoroczny śnieg. Barcelona przestała dla mnie istnieć – zakończył Tomaszewski.


źródło: super express

Skandal w Lidze Mistrzów. FC Barcelona ukarana po meczu z Monaco! Poszło o transparent

Następny wyjazdowy mecz w Lidze Mistrzów, FC Barcelona będzie musiała rozegrać bez swoich kibiców. Wszystko przez bulwersujące zachowanie sympatyków Blaugrany, podczas ostatniego meczu z AS Monaco (1-2). UEFA na tym nie poprzestała. 




FC Barcelona w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów niespodziewanie poległa z AS Monaco. Na murawie było bardzo gorąco, ale emocji nie brakowało również na trybunach. Niestety, także tych negatywnych.

„Flick Heil”

Po przegranej Barcelony, grupa kibiców wywiesiła na trybunach kontrowersyjny transparent. Widniał na nim napis: „Flick Heil”, który nawiązywał do nazistowskiego pozdrowienia. UEFA nie zostawiła tej sprawy bez reakcji. Skandaliczne zachowanie poskutkuje brakiem kibiców Blaugrany na najbliższym spotkaniu wyjazdowym w Lidze Mistrzów. To przypada na 6 listopada i starcie w Belgradzie z Crveną Zvezdą.




To jednak nie koniec. UEFA podjęła także decyzję o ukaraniu Barcelony grzywną w wysokości 10 tysięcy euro. Na klub nałożono także zakaz sprzedaży biletów na mecze wyjazdowe w europejskich pucharach w zawieszeniu na rok.

Kuriozalna sytuacja w Wiśle. Zwolnili kierownika, a on nadal pracuje

Wisła Kraków przechodzi przez burzliwy okres zmian kadrowych. W poniedziałek Jarosław Królewski podjął radykalne kroki, zwalniając cały sztab szkoleniowy, w tym trenera Kazimierza Moskala oraz Marcina Pogorzałę, Marcina Bisztygę i Krzysztofa Kołaczyka. Wśród zwolnionych znalazł się również wieloletni kierownik drużyny, Jarosław Krzoska. Jednak mimo oficjalnego rozstania z klubem, ten wciąż pełni swoje obowiązki.

 

Dlaczego Krzoska nadal pracuje dla „Białej Gwiazdy”?

Decyzja o pozostaniu Krzoski w Wiśle po jego zwolnieniu wynika z problemów organizacyjnych, przed którymi stanął klub. Wisła nie znalazła jeszcze jego następcy, mimo że do Królewskiego napłynęło wiele kandydatur.

Włodarz klubu nie podjął ostatecznej decyzji, a zwolnienie Krzoski bez przygotowania zastępstwa mogłoby stworzyć poważne problemy logistyczne, szczególnie w okresie zbliżającego się meczu.

 

Pożegnalny mecz

W związku z tym Krzoska będzie pełnił funkcję kierownika drużyny przynajmniej do piątkowego spotkania z Odrą Opole w ramach rozgrywek Betclic 1 Ligi.

To będzie symboliczne pożegnanie 53-latka z krakowską publicznością, dla której pracował przez blisko dwie dekady.

Jarosław Krzoska to postać nierozerwalnie związana z Wisłą Kraków. Pracę w klubie rozpoczął ponad 17 lat temu, a od 2010 roku pełnił funkcję kierownika pierwszego zespołu.

Wcześniej, w latach 2002-2005, był rzecznikiem prasowym „Białej Gwiazdy”.

Czas na odbudowę

„Biała Gwiazda” przeżywa obecnie okres turbulencji, ale władze klubu są zdeterminowane, aby jak najszybciej ustabilizować sytuację kadrową.

Pozostaje pytanie, kto ostatecznie zajmie miejsce Jarosława Krzoski na stałe.

Dla Wisły Kraków najbliższe tygodnie będą kluczowe, aby odbudować stabilność i wprowadzić nową energię do zespołu.

Czas pokaże, jak klub poradzi sobie z tym wyzwaniem i czy zmiany kadrowe przyniosą oczekiwane rezultaty.

Źródło: TVP Sport

Nie wszystko stracone. Lech może wzmocnić drużynę rezerw w Pucharze Polski

Lech Poznań niespodziewanie pożegnał się z rozgrywkami Pucharu Polski już na etapie 1/32 finału po porażce 0:1 z Resovią Rzeszów. Mimo tego „Kolejorz” wciąż ma szansę na sukces w tych rozgrywkach, ponieważ w stawce pozostaje jego zespół rezerw. W obliczu zaistniałej sytuacji klub może rozważyć wykorzystanie regulaminowego przepisu umożliwiającego wzmocnienie drugiej drużyny graczami z pierwszego zespołu.

 

Zaskakujące odpadnięcie pierwszej drużyny

Lech Poznań przystępował do starcia z Resovią jako faworyt i lider Ekstraklasy, jednak na boisku drugoligowiec okazał się lepszy. Zwycięskiego gola dla rzeszowskiej drużyny zdobył Maksymilian Hebel, co wyeliminowało „Kolejorza” z dalszej rywalizacji w krajowym pucharze.

 

Mimo niepowodzenia pierwszego zespołu, rezerwy Lecha Poznań wciąż mają szansę na sukces. Drużyna prowadzona przez Grzegorza Wojtkowiaka wyeliminowała Barycz Sułów w konkursie rzutów karnych. Teraz przygotowuje się do rywalizacji w 1/16 finału Pucharu Polski.

Regulamin Pucharu Polski przewiduje możliwość dokoptowania do zespołu rezerwowego trzech zawodników z pierwszej drużyny, którzy brali już udział w rozgrywkach. Oznacza to, że Lech może wzmocnić swój drugi zespół, aby zwiększyć jego szanse na awans do kolejnych rund.

Zgodnie z regulaminem, klub może wprowadzić następujące zmiany:

  • Jeśli jedna z drużyn klubu odpadła z rozgrywek, można przenieść do trzech piłkarzy z tej drużyny do zespołu, który kontynuuje grę.
  • Zawodnicy, którzy wystąpili w meczach jednej drużyny, nie mogą grać w meczach innej drużyny tego samego klubu w tej samej fazie rozgrywek, chyba że spełnione są warunki dotyczące dokoptowania.

 

Decyzja o ewentualnym wzmocnieniu rezerw Lecha Poznań spoczywa teraz na barkach sztabu szkoleniowego pierwszego zespołu. Niels Frederiksen będzie musiał ocenić, czy istnieje potrzeba wsparcia drużyny rezerw graczami z doświadczeniem w Ekstraklasie.

Czas pokaże, czy „Kolejorz” zdecyduje się na ten krok i jakie będą tego konsekwencje.

Źródło: Głos Wielkopolski, PZPN

fot. Lech Poznań

Były reprezentant Polski zakpił z Lecha po porażce w PP. „Można odkupić licencję?”

Lech Poznań nie dał rady przejść Resovii (0-1) w pierwszym meczu Pucharu Polski. „Kolejorz” dołączył do niechlubnego grona ekstraklasowiczów. którzy przegrali spotkania z ekipami z niższych lig. Krzysztof Mączyński postanowił zakpić z lidera Ekstraklasy. 




Tegoroczna edycja Pucharu Polski do tej pory zaskakuje. Z rozgrywkami pożegnało się już czworo ekstraklasowiczów: Cracovia (2-3 z Sandecją Nowy Sącz), Lechia Gdańsk (po rzutach karnych z Pogonią Grodzisk Mazowiecki), Raków Częstochowa (po rzutach karnych z Miedzią Legnica) oraz Lech Poznań (0-1 z Resovią Rzeszów).

„Można odkupić licencję?”

Porażka „Kolejorza” odbiła się dużym echem, ze względu na świetną formę, jaką prezentował zespół Nielsa Frederiksena w Ekstraklasie. Lech podchodząc do meczu z niżej notowanym rywalem miał na koncie pięć zwycięstw z rzędu oraz zaledwie jedno przegrane spotkanie ligowe. Nie podołali jednak oczekiwaniom i kompletnie zawiedli kibiców.




Z występu drużyny z Wielkopolski postanowił zakpić Krzysztof Mączyński. Były reprezentant Polski odpowiedział na tweeta Samuela Szczygielskiego, nawiązując do fuzji Lecha z Amiką Wronki z 2006 roku.

– Rezerwy Lecha Poznań doszły w Pucharze Polski dalej niż pierwsza drużyna – napisał dziennikarz portalu meczyki.pl.

– Można odkupić licencję na grę w PP? – odpowiedział zgryźliwie „Mąka”.

Niels Frederiksen skomentował kompromitację Lecha w Pucharze Polski. „Nie byłem dziś zaskoczony grą rywala”

Niels Frederiksen zabrał głos po kompromitującej porażce Lecha Poznań w Pucharze Polski. – Ta nasza postawa była zdecydowanie poniżej naszego poziomu, do jakiego przyzwyczailiśmy – skomentował trener Kolejorza.




Za nami niemal wszystkie mecze 1/32 finału Pucharu Polski. Już na tym etapie rozgrywek byliśmy świadkami licznych niespodzianek. Z rozgrywkami pożegnały się już takie zespoły jak Raków Częstochowa, Lechia Gdańsk, czy Cracovia. Do tego grona w czwartkowy wieczór dołączył Lech Poznań.

Wpadka Lecha Poznań

Z powyższego grona największej kompromitacji doznał prawdopodobnie Lech Poznań. Kolejorz musiał uznać wyższość Resovii Rzeszów. Pogromca Lecha Poznań występuje w tym sezonie w II lidze, na trzecim szczeblu rozgrywkowym w Polsce. W ramach ciekawostki warto wspomnieć, iż awans do kolejnej rundy Pucharu Polski uzyskały rezerwy Lecha Poznań.

Wypowiedź Frederiksena

Po meczu swojego niezadowolenia nie krył Niels Frederiksen. Duńczyk wyznał, że nie jest zadowolony z obrotu spraw. Na mecz z Resovią trener Lecha dokonał kilku zmian w wyjściowym składzie. Po meczu stwierdził jednak, że nie ma pewności, czy podstawowi gracze spisaliby się lepiej od tych, którzy grali dzisiaj.

– Cóż można powiedzieć? Oczywiście jestem mocno niezadowolony z końcowego rezultatu i tego, jak się zaprezentowaliśmy na boisku. Ta nasza postawa była zdecydowanie poniżej naszego poziomu, do jakiego przyzwyczailiśmy. Gratulacje dla naszych przeciwników. Walką i ambicją wywalczyli sobie ten awans. Naszym celem było zdobycie Pucharu Polski, a żegnamy się już po pierwszym spotkaniu, więc jest ogromny żal – skomentował Frederiksen.

– Jeśli chodzi o zmiany w składzie, to dokonałem ich, ale nie mam pewności, czy w podstawowym składzie poradzilibyśmy sobie w tym spotkaniu. Nie jestem zadowolony z tych, którzy grali wcześniej mniej, ale jestem niezadowolony również z tych z podstawowej jedenastki – wszyscy spisali się dzisiaj na murawie znacznie poniżej oczekiwań – stwierdził Duńczyk.

– Po przerwie graliśmy nieco lepiej, wprowadziłem Radosława Murawskiego do środka po to, żeby lepiej kontrolować fazy przejściowe, a Joel Pereira po wejściu miał nam dać jakość. Brakowało nam wykończenia w ostatniej fazie, jesteśmy rozczarowani, bo Lech od 15 lat nie zdobył Pucharu Polski i znowu go nie zdobędzie. Nie chcę jednak porównywać tej sytuacji z moją sytuacją, jaką miałem w Pucharze Danii. Nie byłem dziś zaskoczony grą rywala, to nam od początku brakowało koncentracji i przez to ten mecz tak wyglądał – dodał trener Lecha.





źródło: Lech Poznań, kkslech.com


TROLLNEWSY I MEMY