NEWSY I WIDEO

Probierz chce wygranej. „Portugalia nie robi już takiego wrażenia”

Reprezentacja Polski przebywa obecnie na zgrupowaniu w Porto, gdzie w piątek rozegra przedostatni mecz fazy grupowej Ligi Narodów dywizji A przeciwko Portugalii. Selekcjoner Michał Probierz, w rozmowie z portalem „Meczyki”, przedstawił sytuację w kadrze, która zmaga się z kontuzjami. Trener Biało-Czerwonych wypowiedział się również na temat najbliższych przeciwników.

Problemy kadrowe przed meczem

Polska kadra nie jest w pełni gotowa na starcie z Portugalią. Z powodu kontuzji oraz zmęczenia niektórych zawodników, selekcjoner nie dysponuje optymalnym składem. Probierz przyznał, że kilku zawodników wymaga specjalnej opieki, by odzyskać gotowość do gry.

– Mamy swoje problemy, trzeba umieć się do tego dostosować. Nie panikujemy, nie lamentujemy, wiemy, jaka jest sytuacja. Jesteśmy podzieleni na grupy, bo widać po niektórych zawodnikach bardzo duże zmęczenie i że są poobijani. Chcemy doprowadzić wszystkich zawodników do takiego stanu, aby byli przygotowani do meczu. Wierzę, że optymalnie przygotujemy się do pierwszego spotkania – stwierdził trener.

Probierz odniósł się także do nadchodzącego spotkania z Portugalią. Jest to zespół pełnym uznanych gwiazd, jednak trener zaznaczył, że reprezentacja Polski jest przygotowana mentalnie na takie starcia i że rywal o dużej renomie nie budzi już w kadrze dodatkowych emocji.

– Po mistrzostwach Europy to już jest zupełnie inne podejście, wszystkie te zespoły mają tego typu zawodników. Zdajemy sobie sprawę, że ostatnio nie wygraliśmy za dużo meczów i ktoś może być niezadowolony, ale trzeba pamiętać, że reprezentacja mierzyła się z tuzami piłkarskimi – przyznał selekcjoner.

– Przyjechaliśmy wygrać, nie wyobrażam sobie, żebyśmy przyjechali przetrwać. Chcemy się sprawdzić z dobrymi zespołami, zrobić wszystko, aby się utrzymać albo i przy łucie szczęścia awansować. Chcemy pomóc szczęściu – podsumował Probierz.

Źródło: Meczyki.pl

Zieliński wyjawił, gdzie mógł trafić latem. Wskazał pięciu gigantów

Piotr Zieliński zdradził, do jakich klubów mógł trafić latem. W sumie wymienił pięć drużyn. Pośród nich znalazła się między innymi FC Barcelona.




Latem Piotr Zieliński odszedł z Napoli, w którym spędził aż osiem lat. Kolejnym przystankiem w karierze 30-latka okazał się Inter Mediolan, czyli obecny mistrz Włoch. Jak na razie Polak spokojnie wprowadza się do nowego zespołu. Ma już nawet na koncie dwa gole – oba strzelone w starciu z Juventusem.

Było pięć zainteresowanych

Choć finalnie Zieliński postawił na przenosiny do Mediolanu, to miał sporo innych, ciekawych opcji. W rozmowie z Kanałem Sportowym zdradził, które kluby wyrażały swoje zainteresowanie jego zakontraktowaniem.

– Liverpool, Arsenal, Atletico Madryt, Juventus… Były też konkretne zapytania od Barcelony – wyjawił.

– Dobrze czułem się w Napoli, więc trudno było mi wyrwać się np. do Anglii. Hiszpania to kierunek, nad którym mocno bym się zastanawiał. Ale dobrze czuję się we Włoszech i na pierwszym miejscu było to, by tam kontynuować karierę – podkreślił.




Zieliński obecnie przebywa na zgrupowaniu reprezentacji Polski. Już w piątek „Biało-Czerwoni” zmierzą się w Porto z Portugalią. Trzy dni później na PGE Narodowym rozegrają ostatni mecz Ligi Narodów przeciwko Szkocji.

Całą rozmowę Piotra Zielińskiego znajdziecie poniżej:

Wschodząca gwiazda odrzuciła powołanie do reprezentacji Niemiec! Może grać dla innej kadry

Paul Wanner odrzucił powołanie do reprezentacji Niemiec. Zaledwie 18-letni pomocnik ma podwójne obywatelstwo. Wciąż nie zdecydował nad tym, który kraj chce reprezentować – Niemcy czy Austrię.




Wanner to pomocnik z rocznika 2005. Choć jest zawodnikiem Bayernu Monachium, to obecny sezon spędza na wypożyczeniu w Heidenheim. Jak na razie idzie mu świetnie. Dotychczas rozegrał w swojej drużynie 15 meczów na wszystkich frontach, strzelając przy tym pięć goli i dopisując dwie asysty.

Odrzucił ofertę

Nic więc dziwnego, że powołanie do Wanner wysłał Julian Nagelsmann. 18-latek mógł pojawić się na listopadowym zgrupowaniu reprezentacji Niemiec, ale… odrzucił propozycję. Powodem ma być jego podwójne obywatelstwo.




Wanner co prawda ma niemiecki paszport, jednak urodził się w Austrii. Posiada również obywatelstwo tego kraju i wciąż, według dziennika „Sueddeutsche Zeitung”, nie zdecydował, który chce reprezentować.

I tak nie odcisnąłby mocnego piętna. Ma mniej niż 23 lata, więc potrzebuje czegoś więcej niż tylko dwóch meczów. Ale oczywiście byłbym szczęśliwy, gdyby był na zgrupowaniu. Chcieliśmy go powołać  – przyznał z kolei sam Julian Nagelsmann.

Policja prowadzi śledztwo ws. podpalenia wagonu towarowego w Poznaniu. Potwierdzono udział rac

Jak poinformowała Wielkopolska Policja, ruszyło śledztwo w sprawie podpalenia składów towarowych przed meczem Lecha Poznań z Legią Warszawa. „Trwa śledztwo i szacowanie strat” – czytamy.




Niedługo przed niedzielnym szlagierem doszło do dramatycznych wydarzeń. W poznańskiej dzielnicy Górczyn zapłonęły dwa składy towarowe. Wówczas pojawiły się spekulacje, że winni mieli być kibice Legii Warszawa, którzy rzucali ze swojego pociągu race.

Śledztwo trwa




Wielkopolska Policja pracuje nad wyjaśnieniem sprawy. We wpisie na Twitterze pojawiło się jednak potwierdzenie, że za podpalenie składów miały być odpowiedzialne race, rzucane ze specjalnego pociągu, którym podróżowali kibice z Warszawy.

– Ruszyły policyjne oględziny spalonych wagonów kolejowych. W niedzielę pociąg specjalny z warszawskimi kibicami zatrzymał się w Poznaniu obok pociągu towarowego. Wówczas zostały rzucone race, od których zapalił się wagon towarowy, a potem osobowy. Trwa śledztwo i szacowanie strat – czytamy.

Popis ignorancji piłkarza Lecha Poznań. Nie wie, o co chodzi z 11 listopada

Adriel Ba Loua zamieścił absurdalny wpis na Instagramie. Piłkarz Lecha Poznań pochwalił się swoją niewiedzą, pytając, o co chodzi z dniem 11 listopada.




Dziś ma miejsce ważny dzień dla Polski. 11 listopada obchodzimy Narodowe Święto Niepodległości. To właśnie tego dnia 1918 roku Polska odzyskała niepodległość po 123 latach zaborów. W tym roku świętujemy 106. rocznicę odzyskania niepodległości.

Przy okazji tego święta ogromną głupotą popisał się piłkarz Lecha Poznań, Adriel Ba Loua. Iworyjczyk otwarcie przyznał, iż nie wie, co wiąże się z datą 11 listopada w Polsce. Zamieścił wpis na Instagramie z podpisem „11.11. czy to coś znaczy?”. Jak na ponad 3 lata spędzone w Polsce jest to przejaw wyjątkowej ignorancji.




Kamil Grabara o braku powołania do reprezentacji Polski: „Nic to w moim życiu nie zmienia”

Na łamach „Viaplay” Kamil Grabara skomentował swoją sytuację w reprezentacji Polski. 25-latek przyznał, że brak powołania do drużyny narodowej nic nie zmienia w jego życiu.

Kamil Grabara od lat uchodzi za jeden z większych talentów wśród polskich bramkarzy. Mimo to w wieku 25 lat ma on rozegrany zaledwie 1 mecz w reprezentacji Polski. Miało to miejsce w 2022 roku, kiedy selekcjonerem był jeszcze Czesław Michniewicz. W późniejszym okresie Grabara nie rozegrał już ani jednego meczu. Co więcej, od dłuższego czasu jest on pomijany w powołaniach.




Od tego sezonu Kamil Grabara jest bramkarzem VfL Wolfsburg. Polski golkiper zbiera za swoją grę pozytywne recenzje. Nie przekłada się to jednak na powołania do reprezentacji Polski. Selekcjoner Michał Probierz od początku swojej kadencji nie powołał Grabary ani razu.

O omawianą sytuację Grabara został zapytany na łamach „Viaplay”. 25-latek nie wydaje się być szczególnie zmartwiony obecnym stanem rzeczy. Przyznał jednak, że super byłoby móc reprezentować swój kraj.

– Rozdmuchujemy ten temat zupełnie niepotrzebnie. Ja na kadrę nie jestem powoływany od x lat. Nic to w moim życiu nie zmienia. (…) Nie towarzyszą temu negatywne uczucia. Super jest reprezentować swój kraj, ale trzeba mieć możliwość. Samemu się nie powołasz – przyznał Kamil Grabara.





źródło: Viaplay

Michał Probierz zdecydował ws. awaryjnego powołania za Lewandowskiego!

Profil Łączy nas Piłka poinformował w poniedziałek, że Robert Lewandowski nie weźmie udziału w listopadowym zgrupowaniu reprezentacji Polski. Portal meczyki.pl dowiedział się z kolei, czy Michał Probierz zamierza dokonać awaryjnego powołania w miejsce kapitana.

FC Barcelona przegrała w niedzielę z Realem Sociedad (0-1). Robert Lewandowski skończył spotkanie bez gola, a na domiar złego doznał kontuzji.

Bez dodatkowego powołania

Jak poinformował profil Łączy nas Piłka, „Lewy” nie pojawi się tym samym na listopadowym zgrupowaniu reprezentacji Polski. Opuści zatem spotkania z Portugalią i Szkocją w Lidze Narodów. Przerwa 36-latka ma potrwać około 10 dni.

Michał Probierz będzie mieć zatem do dyspozycji trzech napastników: Karola Świderskiego, Krzysztofa Piątka i Adama Buksę. W miejsce kontuzjowanego Lewandowskiego mógłby dowołać kolejnego zawodnika.

Jak jednak dowiedział się portal meczyki.pl, nie jest planowana taka ewentualność. Probierz nie zamierza powoływać dodatkowego napastnika i będzie korzystać z wyżej wymienionej trójki.

Kontrowersja sędziowska w LaLiga. Przy wyznaczaniu spalonego sędziowie pomylili but Lewandowskiego z butem obrońcy? [WIDEO]

Do niezwykle kontrowersyjnej sytuacji doszło w meczu Real Sociedad – FC Barcelona. Jak pokazały powtórki, system VAR mógł źle wyznaczyć linię spalonego, biorąc pod uwagę but nie obrońcy Realu, a atakującego Roberta Lewandowskiego.




Będąca w świetnej formie FC Barcelona w 13. kolejce LaLiga rywalizowała na wyjeździe z Realem Sociedad. Już w 13. minucie meczu niezawodny Robert Lewandowski wyprowadził Barcę na prowadzenie. Gol został jednak nieuznany. Po interwencji VAR sędziowie odgwizdali spalonego.

Czy Robert Lewandowski faktycznie był na pozycji spalonej? Ta kwestia wzbudza obecnie ogromne emocje u kibiców. Albowiem jak pokazały powtórki, przy wyznaczaniu linii spalonego VAR mógł pomylić buty Roberta Lewandowskiego i but obrońcy Realu Sociedad. I tak but Lewego błędnie wyznaczył linię spalonego, a but obrońcy Realu minimalnie wystawał poza linię. System VAR mógł zaszwankować i zidentyfikował tę sytuację jako spalony Lewandowskiego. Mimo że w rzeczywistości Robert znajdował się przed obrońcą. Poniżej załączamy opublikowane w mediach wycinki ekranu z tej sytuacji.




Pierwszy taki mecz Legii od prawie 40 lat. Porażka z Lechem może boleć podwójnie

Legia Warszawa boleśnie przekonała się o znakomitej formie Lecha Poznań w bieżącym sezonie Ekstraklasy. „Wojskowi” przegrali niedzielny hit przy Bułgarskiej aż 2-5. Jak się okazuje, była to pierwsza tak wysoka porażka Legionistów od ponad 38 lat.




Lech Poznań spędzi listopadową przerwę reprezentacyjną na fotelu lidera. „Kolejorz” przejechał się w niedzielę po Legii Warszawa (5-2). Korzystając z remisu w meczu Jagiellonii z Rakowem (2-2), stał się przy tym samodzielnym liderem ligi z 34 punktami.

Pierwszy raz od prawie 40 lat

Legię taki wynik może boleć podwójnie. Przede wszystkim – przegrali ze swoim największym rywalem, w dodatku różnicą aż trzech goli. Po drugie, „Wojskowi” nie stracili aż tylu bramek od ponad 38 lat.

Jak czytamy we wpisie Cezarego Kaweckiego na Twitterze, ostatni taki przypadek miał w 1986 roku. Wówczas Legia przegrała identycznym wynikiem z GKSem Katowice.




Co ciekawe, tamten sezon Legia skończyła na 5. miejscu. Mistrzem został natomiast Górnik Zabrze, a GKS uplasował się na ostatniej pozycji podium.

18-letni Gurgul zachwycony po meczu z Legią. „Nasze akcje bramkowe były perfekcyjne”

Lech Poznań rozbił u siebie Legię Warszawa (5:2) w niedzielnym meczu PKO BP Ekstraklasy. Po spotkaniu Michał Gurgul w strefie mieszanej opowiedział o swoich odczuciach względem tego starcia.

Wychowanek o wygranej z Legią

Michał Gurgul w tym sezonie pełni bardzo ważną rolę w zespole Nielsa Frederiksena. Duńczyk regularnie stawia na 18-letniego obrońcę, a ten swoją dobrą grą zapewnił sobie powołanie do reprezentacji Polski.

Lewy obrońca Kolejorza zagrał 82 minuty przeciwko Legii Warszawa. Po spotkaniu w strefie mieszanej udzielił kilku wypowiedzi przedstawicielom mediów. Gurgul w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że wygrana z Wojskowymi smakuje dla niego wyjątkowo.

– Dla mnie – chłopaka z Wielkopolski to zwycięstwo smakuje jeszcze lepiej. Popełnialiśmy błędy w pierwszej połowie. To nie jest łatwe, ale w drugiej części spotkania już one nam się nie przytrafiały. Nasze akcje bramkowe były perfekcyjne – powiedział cytowany przez Sportowy Poznań.

Urodzony w 2006 roku piłkarz ma na swoim koncie 15 występów w tym sezonie. Portal transfermarkt.de wycenia go na 1,5 mln euro.

Źródło: Sportowy Poznań

Fot. Sportowy Poznań

Nowe informacje ws. podpalenia pociągu przed Lech – Legia! Policja wydała komunikat

Przed meczem Lecha Poznań z Legią Warszawa doszło do sporego zamieszania na jednej z dzielnic stolicy Wielkopolski. Na Górczynie tuż obok przejeżdżającego pociągu z kibicami Wojskowych podpalił się wagon towarowy. Policja z Wielkopolski przekazała nowe informacje w tej sprawie.

Podpalony wagon na Górczynie

Kilka godzin przed polskim klasykiem doszło do podpalenia wagonu towarowego na stacji Poznań Górczyn. Według medialnych doniesień główną przyczyną pożaru miały być wyrzucone przez kibiców Legii Warszawa race.

– Podczas postoju na stacji Górczyn pociągu z kibicami Legii Warszawa jadącymi na mecz w Poznaniu doszło do pożaru wagonu towarowego. Od niego zapalił się wagon osobowy. Nikt nie ucierpiał. Szacujemy straty. Wylegitymujemy kibiców. Ustalamy przyczyny i przebieg tego wydarzenia – informowała wówczas policja.

O godzinie 21:00 służby przekazały nowe informacje w tej sprawie. Według wielkopolskiej policji pożar najprawdopodobniej został wywołany (tak jak wcześniej przypuszczano) przez race.

We wpisie na portalu X czytamy, że policjanci wylegitymowali 834 osoby. Zabezpieczono również materiały z monitoringu.

Źródło: Wielkopolska Policja

[AKTUALIZACJA] Dramatyczne obrazki z Poznania. Podpalono dwa składy towarowe. Winne mają być race, rzucane przez kibiców [WIDEO]

Niebawem w Poznaniu ma się odbyć jeden z największych klasyków polskiej Ekstraklasy. Lech podejmie u siebie Legię Warszawa. Tymczasem internet obiegają bardzo niepokojące obrazki. Z niepotwierdzonych informacji wynika, że kibice Legii mieli podpalić wagon towarowy na Górczynie.




Lech Poznań zmierzy się z Legią w hicie Ekstraklasy. „Kolejorz” chce utrzymać się na pozycji lidera, natomiast „Wojskowi” gonią podium. Przy Bułgarskiej czekają nas dziś ogromne emocje.

Podpalona cysterna

Niestety, na profilu „poznan_moment” na Twitterze pojawiły się bardzo niepokojące obrazki. Jak czytamy, z niepotwierdzonych informacji wynika, że na skutek rzucanych przez kibiców Legii rac, podpaleniu uległ wagon towarowy. Ogień miał się rozprzestrzenić na drugi skład, a także jeden osobowy. Obecnie trwa ewakuacja.

AKTUALIZACJA

Jak przekazał Jan Piekutowski na Twitterze – na razie nic nie wskazuje na to, żeby odpowiedzialni za podpalenie składów, mieli być kibice Legii Warszawa. Dziennikarz otrzymał te informacje od Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.

Kibice Śląska Wrocław podziękowali Podolskiemu. Wielkie uznanie dla legendy Górnika Zabrze

Górnik Zabrze w sobotnim meczu PKO BP Ekstraklasy pokonał Śląska Wrocław na wyjeździe. W przerwie spotkania Lukas Podolski odebrał od kibiców z Wrocławia specjalny upominek w ramach podziękowania za pomoc podczas powodzi na terenie Dolnego Śląska.

Podziękowania dla Podolskiego

W połowie września południową Polskę dotknęła powódź, która spowodowała ogromne straty materialne. Wiele rodzin wciąż walczy ze skutkami tej katastrofy.

W obliczu tragedii Lukas Podolski wpłacił 100 tys. zł na zbiórkę zorganizowaną przez kibiców Śląska Wrocław, wspierając akcję „Kibice dla powodzian – Śląsk zawsze razem!”. Kolejne 100 tys. zł przekazał także Fundacji Górnika Zabrze.

Kibice Śląska Wrocław nie zapomnieli o tym geście i postanowili okazać swoją wdzięczność. Podczas sobotniego meczu z Górnikiem Zabrze na trybunach pojawił się transparent z napisem: „Bezinteresownie pomogłeś, gdy potrzebny był ratunek. Lukas Podolski za Twoją postawę należy się szacunek”.

Podczas przerwy w meczu Podolski otrzymał pamiątkową paterę od Przemysława Piwowarskiego, prezesa „Stowarzyszenia Kibiców Wielki Śląsk”.

Źródło: Lukas Podolski (X)

Zdecydowane słowa Ivicy Vrdoljaka. „Josue myślał o sobie. Ograniczał pozostałych”

Ivica Vrdoljak w rozmowie z „TVP Sport” ocenił obecną formę Legii Warszawa. Chorwat pokusił się o stwierdzenie, że odejście Josue pomogło „Wojskowym”. Obecnie piłkarze mają mieć więcej swobody na boisku.

Już w niedzielę Lech Poznań zmierzy się z Legią Warszawa w hicie kolejki Ekstraklasy. „Kolejorz” podchodzi do tego starcia z pozycji lidera (tyle samo punktów co Jagiellonia) i celem umocnienia się na 1. miejscu. „Wojskowi” natomiast muszą gonić czołówkę, bo do 3. w tabeli Rakowa tracą już 5 „oczek”.

Odejście Josue wyszło na dobre

Ivica Vrdoljak na łamach „TVP Sport” uważa jednak, że nawet porażka Legii w Poznaniu nie przekreśla jej szans na zdobycie mistrzostwa. Zwycięstwo byłoby natomiast potwierdzeniem ostatniej zwyżkowej formy Legionistów.

– Taki klub jak Legia musi walczyć o mistrzostwo dopóki ma na to matematyczne szanse. Świetnie byłoby wygrać w Poznaniu, bo byłoby to potwierdzenie ostatnich udanych tygodni w wykonaniu warszawskiego zespołu. Ważne jest to, by Legia nie przegrała tego meczu, ale nawet w przypadku porażki nie będzie można mówić o końcu marzeń o mistrzostwie. Zwycięstwo byłoby scenariuszem idealnym – ocenił Chorwat.

Przed sezonem sporo mówiło się o tym, że Goncalo Feio będzie musiał znaleźć zastępstwo za Josue. W ubiegłych sezonach Portugalczyk był prawdziwym liderem Legii i często potrafił przechylać szalę zwycięstwa. Vrdoljak uważa jednak, że koniec końców, odejście pomocnika pozytywnie wpłynęło na drużynę.

– Zespół jest obecnie w dobrej dyspozycji, udało się zmienić sposób gry po odejściu Josue. Wygląda to lepiej – stwierdził.

– Na pewno legioniści funkcjonują lepiej jako zespół. Josue miał liczby, ale myślał głównie o sobie. Teraz widać, że zespół się rozwija, bo wpływ Portugalczyka na grę ograniczał pozostałych piłkarzy – dodał były kapitan Legii.

Szczęsny przeskrobał sobie u Flicka? Polak nie gra przez… „puszczenie dymka”

Wojciech Szczęsny nadal czeka na debiut w FC Barcelonie. Sytuacja Polaka raczej nie zmieni się w najbliższy weekend. Zdaniem hiszpańskich mediów, Hansiemu Flickowi miało nie spodobać się to, co zrobił w szatni po El Clasico.




Jak na razie Inaki Pena wygrywa rywalizację o miejsce w bramce FC Barcelony. Hansi Flick twardo trzyma się tego, co zapowiadał i jeszcze nie zdecydował się na zmianę golkipera. W najbliższym meczu z Realem Sociedad sytuacja nie powinna ulec zmianie i ponownie nie zobaczymy Szczęsnego na murawie.

Problemem „dymek”?

Pena zdał trudne egzaminy w bardzo ciężkim okresie Barcelony. Spisał się nieźle przeciwko Bayernowi Monachium i Realowi Madryt, a w sumie w 10 swoich występach aż 5 razy zachowywał czyste konto.




Zdaniem katalońskiego „Sportu” na niekorzyść Szczęsnego działa jednak nie tylko dobra forma Penii. Problemem ma być również palenie 34-latka. Hansiemu Flickowi miała nie spodobać się sytuacja po meczu z Realem Madryt. Wówczas internet obiegło nagranie z szatni Barcelony, na którym widać było, jak Polak „puszcza dymka”.

– Obraz polskiego bramkarza wapującego w szatni Barcelony po wygraniu El Clasico nie pomógł Hansiemu w rozważaniu na razie zmiany między słupkami – uważa „Sport”.


TROLLNEWSY I MEMY