NEWSY I WIDEO

Wieczysta Kraków zmienia trenera! Chcą sprowadzić słynnego szkoleniowca

Wieczysta Kraków postanowiła dokonać zmiany na ławce szkoleniowej. Przemysław Cecherz pożegnał się z posadą pierwszego trenera, a jednocześnie ruszyły poszukiwania jego następcy.




W ostatnim czasie dużo mówiło się o potencjalnej zmianie trenera Wieczystej Kraków. O takiej możliwości informowało kilka źródeł. Temat się zmaterializował po dzisiejszej porażce żółto-czarnych z Odrą Opole. Po tym meczu z posadą pierwszego trenera pożegnał się Przemysław Cecherz. Decyzja właściciela Wojciecha Kwietnia wywołała spore kontrowersje. Wszak Wieczysta zajmuje obecnie 2. miejsce w tabeli I Ligi. Była to dopiero druga porażka Wieczystej w tym sezonie ligowym.

Jeszcze przed ogłoszeniem zwolnienia Przemysława Cecherza media informowały o jego potencjalnych następcach. Szczegóły ujawnił choćby Bartosz Karcz z „Gazety Krakowskiej”. Z jego artykułu dowiadujemy się, że Wieczysta prowadzi już rozmowy z kandydatami. Faworytem Wojciecha Kwietnia jest Dan Petrescu! Słynny rumuński trener jest obecnie bez klubu. Rzekomo wyraził nawet wstępne zainteresowanie prowadzeniem Wieczystej, ale dopiero od przerwy zimowej. Stąd władze żółto-czarnych zaczęły rozważać inne opcje, a ten temat został nieco odsunięty na bok.

W związku z powyższym na listę życzeń Wieczystej trafił Kazimierz Moskal. Bartosz Karcz ujawnił, że pojawił się pomysł, aby ten szkoleniowiec poprowadził żółto-czarnych do końca rundy jesiennej, a następnie został asystentem Dana Petrescu. Panowie wcześniej współpracowali w Wiśle Kraków.





źródło: Gazeta Krakowska

Karol Nawrocki znowu pojawił się na meczu. Tym razem wybór padł na… A-Klasę [WIDEO]

Karol Nawrocki, poza byciem prezydentem, jest również fanem piłki nożnej. Ostatnio pojawił się na meczu A-klasowego Jaguara, w Wolanowie.




To nie pierwszy raz, kiedy Nawrocki pojawił się na meczu piłki nożnej. Jeszcze w sierpniu widać go było na trybunach Lechii Gdańsk, gdy ta mierzyła się z Motorem Lublin. Później oglądał również spotkanie z Finlandią (3-1), gdzie pojawił się także w szatni reprezentacji Polski.

Nie tylko najwyższy poziom

Ostatnio internet obiegły zdjęcia i nagrania z kolejnej wizyty prezydenta. Tym razem wybór był jednak niecodzienny. Nawrocki pojawił się w Wolanowie na meczu lokalnego Jaguara z Młodzikiem Radom.

Fabrizio Romano skomentował możliwy transfer Lewandowskiego do Milanu. „Wtedy otworzą się różne opcje”

Na ten moment nie wiemy, jaka przyszłość czeka Roberta Lewandowskiego. Polak był w ostatnim czasie łączony z transferem do Milanu. O komentarz w tej sprawie pokusił się Fabrizio Romano.




Robert Lewandowski ma ważny kontrakt z Barceloną tylko do końca sezonu. W kontrakcie zawarto klauzulę przedłużenia o kolejne 12 miesięcy, jednak na razie nie została ona aktywowana. Ponadto w mediach pojawiły się informacje o możliwych przenosinach Polaka do AC Milanu.

„Ponad 50 procent szans”

Ewentualne przenosiny Lewandowskiego do Serie A byłyby bardzo ciekawym ruchem na koniec kariery. Czy jednak taki scenariusz jest możliwy. O swoją ocenę pokusił się Fabrizio Romano, doskonale odnajdujący się w transferowych spekulacjach.




– Robert i jego bliscy są w tym momencie skupieni na FC Barcelonie. Rozpoczęli bardzo dobrze zmagania w lidze hiszpańskiej i Lidze Mistrzów, więc dążą do wygrania tych rozgrywek. W tym roku wszyscy w klubie koncentrują się, by wygrać w Europie – podkreślił Romano.

– Lewandowski nie podejmie żadnej decyzji dziś, jutro czy pod koniec listopada, a nawet nie pod koniec stycznia. Zamierza dokończyć sezon w Katalonii, a później zobaczy, co dalej. Moim zdaniem istnieje ponad 50 procent szans, że odejdzie za darmo. Wtedy otworzą się różne opcje jak AC Milan czy Arabia Saudyjska. Oczywiście fantastycznie byłoby zobaczyć go w Mediolanie, ale to nie moment, by mówić o jakichkolwiek negocjacjach. Zapytania są częścią futbolu, a jakieś nowe wieści mogą nadejść w kolejnych miesiącach – podsumował.

W bieżącym sezonie Lewandowski pełni głównie funkcję rezerwowego. Mimo to strzelił już cztery gole, notujący przy tym osiem występów.

Michał Nalepa ujawnił zaskakujące kulisy rozstania z tureckim klubem. „To nie Football Manager”

Michał Nalepa został zmuszony do odejścia z Genclerbirligi mimo obowiązującego kontraktu. W rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet polski obrońca opisał, jak turecki klub próbował wypchnąć go z drużyny.

Nagły zwrot w karierze

Jeszcze kilka miesięcy temu Nalepa był jednym z filarów Genclerbirligi. Do stołecznego klubu trafił we wrześniu 2024 roku z Corum FK i szybko zyskał zaufanie sztabu. W poprzednim sezonie rozegrał 36 spotkań, w których zdobył sześć goli i zaliczył pięć asyst. Jak na defensora, był to znakomity bilans. Wszystko wskazywało na to, że w nowym sezonie znów będzie pewniakiem do gry.

Tymczasem latem Polak niespodziewanie usłyszał, że jego czas w drużynie dobiegł końca. Powodem okazał się przepis o liczbie obcokrajowców w kadrze.

Traktowany jak przedmiot

Nalepa w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet ujawnił, jak wyglądały kulisy jego rozstania.

— Zaczęły do mnie docierać sygnały, że w zespole zrobi się zaraz za ciasno dla niektórych z nas. Poszedłem do trenera i zapytałem, czy to prawda. Zawsze żyłem z nim dobrze, szanował mnie, zawsze miałem u niego pewne miejsce w składzie, więc chciałem zapytać u źródła, co się dzieje. Potwierdził moje informacje. Powiedział, że lepiej, bym poszukał sobie nowego klubu. Odparłem, że szanuję, iż powiedział mi to otwarcie, ale że zupełnie się z nim nie zgadzam – powiedział Nalepa.

Polak nie zamierzał odchodzić na warunkach narzuconych przez klub.

— Zakomunikowałem, że mam jeszcze dwa lata kontraktu i nigdzie nie odejdę. Na cały rok miałem już opłacony wynajem mieszkania, dzieci zaczęły chodzić do prywatnej szkoły. To nie są zabawki czy gra Football Manager, nie zgadzam się na odejście tylko dlatego, że komuś się coś przyśniło. Pewnie rozmawiałbym inaczej, ale skoro po tym, co zrobiłem dla klubu, zostałem tak potraktowany, to na brak szacunku odpowiadam tym samym – dodał.

Ostatecznie Nalepa musiał rozwiązać kontrakt i odszedł z Genclerbirligi jako wolny zawodnik. Na razie nie wiadomo, gdzie trafi 30-letni obrońca. W przeszłości reprezentował m.in. Arkę Gdynia czy Jagiellonię Białystok.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Ismaheel zaskakuje w Poznaniu. „Transferowe objawienie” Lecha

Jeszcze kilka tygodni temu jego przyjście do Lecha Poznań budziło wątpliwości. Dziś Taofeek Ismaheel wyrasta na jedno z najciekawszych wzmocnień mistrza Polski. Portal KKSLech.com nie krył uznania dla dyspozycji Nigeryjczyka.

Zaskakujący transfer

Lech sięgnął po Ismaheela w ostatnich dniach letniego okna transferowego. Decyzja o sprowadzeniu zawodnika z Górnika Zabrze była zaskoczeniem. W Zabrzu skrzydłowy nie potrafił ustabilizować formy i często zawodził w kluczowych momentach.

Imponował szybkością i dryblingiem, ale brakowało mu skuteczności oraz precyzji w ostatnim podaniu. Mimo to w Poznaniu postawiono na jego potencjał. Zarząd i sztab trenerski uznali, że przy odpowiednim wsparciu 25-latek może wreszcie rozwinąć skrzydła. Jak się okazuje, mieli rację.

Mocny start w nowym klubie

Ismaheel z miejsca wkomponował się w drużynę Nielsa Frederiksena. Z meczu na mecz czuje się coraz pewniej, co najlepiej potwierdził występ przeciwko Rapidowi Wiedeń w Lidze Konferencji. W wygranym 4:1 spotkaniu skrzydłowy zanotował gola i asystę.

– Taofeek Ismaheel jest na razie transferowym objawieniem. Robi wiatr z przodu, napędza ataki na prawej stronie, coraz lepiej czuje się po zejściach do środka pola. Wczoraj, w swoim piątym występie w Lechu Poznań, zaliczył drugą asystę i strzelił premierowego gola. Warto dodać, że był to europejski debiut 25-latka – oceniono w portalu KKSLech.com.

Jeśli forma Nigeryjczyka się utrzyma, Lech może rozważyć jego wykup z Górnika Zabrze. W umowie między klubami wpisano kwotę 1,2 miliona euro. Na razie to jednak scenariusz odległy.

Na ocenę całej transakcji przyjdzie jednak jeszcze czas. Po powrocie do zdrowia innych skrzydłowych, czyli Walemarka i Hakansa zapewne rywalizacja znacząco się zaostrzy.

Źródło: KKSLech.com

Probierz i Michniewicz na liście kandydatów do objęcia reprezentacji Chin

Nazwiska Michała Probierza i Czesława Michniewicza pojawiły się w chińskich mediach jako potencjalnych kandydatów do objęcia tamtejszej kadry narodowej. Federacja prowadzi rozmowy z kilkunastoma szkoleniowcami.

Egzotyczne kierunki na celowniku Probierza

Jeszcze niedawno mówiło się o możliwej pracy Michała Probierza w Kazachstanie, teraz 53-letni trener wymieniany jest w kontekście reprezentacji Chin. Były selekcjoner Polski ma znaleźć się w szerokim gronie kandydatów, z którymi azjatycka federacja prowadziła w ostatnich tygodniach rozmowy.

W tym samym zestawieniu znalazł się także Czesław Michniewicz, od dłuższego czasu pozostający bez klubu.

Cannavaro odpływa do Uzbekistanu

Dotychczasowym faworytem chińskich mediów był Fabio Cannavaro. Włoch doskonale zna tamtejsze realia. Prowadził GZ Evergrande, pracował w TJ Quanjian, a w 2019 roku tymczasowo kierował reprezentacją Chin. Jeszcze niedawno wydawał się głównym kandydatem, ale jego przyszłość jest już przesądzona.

Cannavaro zostanie selekcjonerem Uzbekistanu, gdzie ma zarabiać ponad milion euro rocznie. Dla porównania, w Chinach mógłby liczyć na kontrakt rzędu pół miliona.

Chińska federacja nie ogłosiła jeszcze nazwiska nowego selekcjonera. Tamtejsze media donoszą, że rozmowy wciąż trwają, a lista kandydatów obejmuje zarówno trenerów z Europy, jak i z Ameryki Południowej.

Źródło: cj.sina.com.cn, weszlo.com

Jan Urban tłumaczy brak powołania dla Pietuszewskiego. „Oby okazał się polskim Laminem Yamalem”

Selekcjoner reprezentacji Polski ogłosił listę powołań na październikowe mecze kadry. Najwięcej dyskusji wywołał brak Oskara Pietuszewskiego. Jan Urban wyjaśnił, dlaczego 17-letni talent Jagiellonii Białystok musi jeszcze poczekać na swoją szansę.

Małe zmiany w kadrze

Urban nie zdecydował się na rewolucję. W porównaniu z poprzednim zgrupowaniem z listy wypadli kontuzjowani Nicola Zalewski i Adam Buksa. Ich miejsca zajęli Michał Skóraś oraz Kacper Kozłowski. Nową twarzą jest też Kacper Tobiasz, choć selekcjoner zaznaczył, że bramkarz Legii został powołany wyłącznie do treningów.

– Wspomniałem o dwóch nowych zawodnikach, mimo że tak naprawdę jest ich trzech, bo tym razem jako czwartego bramkarza powołałem Kacpra Tobiasza z Legii Warszawa w miejsce Bartosza Mrozka z Lecha Poznań. Zastrzegam bowiem z góry, że w kadrze na spotkania ten czwarty golkiper nie będzie uwzględniony. Jest on do pomocy, aby była większa płynność treningu – wyjaśnił Urban w rozmowie z Goal24.pl.

Pietuszewski na razie pod obserwacją

Najgorętszym tematem okazał się jednak brak Oskara Pietuszewskiego. 17-letni pomocnik Jagiellonii błyszczy w Ekstraklasie i europejskich pucharach, dlatego wielu ekspertów spodziewało się jego powołania do dorosłej kadry. Urban podkreśla jednak, że decyzja była przemyślana.

– Oskar Pietuszewski też był pod obserwacją. Oby ten 17-latek okazał się polskim Laminem Yamalem. Powiem szczerze – ja podziwiam tego chłopaka, bo ma predyspozycje na naprawdę świetnego piłkarza i już broni się grą w lidze i europejskich pucharach. Dodatkowe obciążenia i emocje związane z powołaniem do pierwszej reprezentacji nie są jednak Pietuszewskiemu w tym momencie potrzebne. Stąd taka, a nie inna decyzja – wyjaśnił selekcjoner.

Urban dodał, że młody zawodnik dostanie szansę w młodzieżówce, gdzie czekają go trudniejsze mecze niż we wrześniu.

– Będzie mógł się sprawdzić w młodzieżówce w trochę trudniejszych meczach niż we wrześniu, ale ktoś z boku – ktoś bardziej doświadczony od tego utalentowanego nastolatka – musi czuwać, aby nie był eksploatowany za mocno – zaznaczył.

Źródło: Goal24.pl

Chciałbyś zdjęcie z mamą Yamala? Nie ma sprawy. Zapłać 800 euro, zjedz kolację i zrób zdjęcie. Nie, to nie żart

Wokół Lamine Yamala panuje dość dziwna atmosfera. Mimo ogromnych umiejętności, Hiszpan jest krytykowany przez sporą część kibiców za samolubność na boisku. Poza murawą także nie jest kolorowo, a już na pewno nie pomaga temu otoczenie zawodnika. Nie uwierzycie, co wymyśliła jego matka.




Yamal ma zaledwie 18 lat, a już nie raz zachwycił swoją grą w FC Barcelonie. Podczas ostatniej gali Złotej Piłki zajął drugie miejsce, co też wiele mówi o jego umiejętnościach. Plebiscytu finalnie nie wygrał, ale wciąż mówimy o jednej z największych gwiazd młodego pokolenia.

Kolacja z… mamą?

Od najmłodszych lat nad karierą Yamala czuwali jego bliscy. Dużą rolę odegrała między innymi jego mama, Sheile Ebana. Kobieta otoczyła syna opieką i wspierała syna w rozwoju, a teraz wpadła na bardzo nietypowy pomysł.




Na swoim profilu na Instagramie ogłosiła „Świąteczną imprezę dla kibiców piłki nożnej”. Wydarzenie odbędzie się 7 listopada w Londynie, ale szczególnie zaskakujące jest hasło, które je promuje.

– Nie przegap okazji, by spotkać matkę najlepszego piłkarza na świecie – napisano.

Aby wejść na imprezę, należy wykupić jeden z pakietów. Wyceniono je kolejno na 150, 400 i 800 euro. Każdy zawiera inne benefity.




  • 150 euro – koktajl powitalny i miejsce przy stoliku oraz trzydaniowa kolacja.
  • 400 euro – to, co poprzednio oraz dodatkowo lepiej umiejscowiony stolik i otwarty bar.
  • 800 euro – poza poprzednimi korzyściami zapewnia także możliwość… zrobienia sobie zdjęcia z organizatorką, czyli samą Sheilą Ebaną.

Impreza ma być ograniczona dla 400 osób. Uczestnicy muszą być pełnoletni. Yamal ma się tam nie pojawić, a centralną postacią wieczoru ma być właśnie jego matka.

Krajobraz po 1. kolejce Ligi Konferencji. Tak rozkładają się szanse polskich klubów na awans

Za nami pierwsze mecze polskich klubów w fazie zasadniczej Ligi Konferencji 2025/2026. Na ten moment wszystkie polskie zespoły są faworytami do awansu do fazy pucharowej.




W czwartek rozegrana została pierwsza kolejka fazy ligowej Ligi Konferencji. Swoje mecze rozegrały wszystkie 4 polskie kluby. Zwycięstwa odniosły Jagiellonia Białystok, Lech Poznań oraz Raków Częstochowa. Ta sztuka niestety nie udała się Legii Warszawa, która poległa w starciu z tureckim Samsunsporem 0:1.

Które miejsca zajmą polskie kluby?

Bazując na wyliczeniach Piotra Klimka po pierwszej kolejce, powinniśmy spodziewać się w fazie pucharowej Ligi Konferencji wszystkich 4 polskich klubów. Przewiduje się, że najwyższą lokatę zajmie Lech Poznań (#8). Według obecnych wyliczeń Raków Częstochowa zakończy rywalizację na 11. lokacie, a jedno oczko niżej znajdzie się Jagiellonia Białystok. Legia Warszawa, według wyliczeń, ma zająć 17. miejsce.

Szanse na awans

Lech Poznań jest na bardzo dobrej drodze do awansu do fazy pucharowej, Piotr Klimek daje na to aż 98,2% szans. W przypadku Rakowa jest to 96,9%. Szanse Jagiellonii wynoszą 94,2%. Najmniejsze szanse na wyjście z fazy ligowej daje się Legii Warszawa, choć i tak są one duże i wynoszą 86,3%.




Szanse na miejsca 1-8

Przypomnijmy, awans do fazy pucharowej uzyskają 24 topowe drużyny fazy ligowej. Warto jednak zaznaczyć, że jest różnica między miejscami 1-8, a 9-24. Zespoły z miejsc 1-8 awansują bezpośrednio do 1/8 finału, a drużyny z lokat 9-24 zagrają dodatkowy dwumecz o awans do 1/8. Jakie szanse mają polskie kluby na miejsca 1-8? Największe ma oczywiście Lech Poznań (46,0%). Na kolejnych miejscach jest Raków (38,3%), Jagiellonia (24,0%) oraz Legia Warszawa (13,9%).

Polska w świetnej sytuacji w rankingu. I to mimo wpadki Legii! Trwa walka o TOP10

Polskie kluby w miniony czwartek były blisko perfekcji. Na cztery rozgrywane spotkania, nasi pucharowicze wygrali trzy. Wyłamała się jedynie Legia, choć sytuacja w rankingu UEFA i tak jest bardzo dobra.




Lech, Jagiellonia, Raków i Legia rozpoczęły w czwartek grę w Lidze Konferencji. Pierwsze trzy zespoły zanotowały zwycięstwa. Wyłamali się jedynie „Wojskowi”, którzy przegrali 0-1 z Samsunsporem.

Walka o TOP10

Dzięki pozostałym pucharowiczom Polska dorzuciła do rankingu UEFA aż 1,500 punktów. Przełożyły się na to zwycięstwa Jagiellonii z Hamrun Spartans (1-0) oraz Rakowa z Universitatea Craiova (2-0), a także rozgromienie Rapidu Wiedeń przez Lecha (4-1).

Polska walczy o awans do topowej dziesiątki. To dałoby możliwość mistrzowi Polski gry w Lidze Mistrzów bez eliminacji od sezonu 2027/28. Musimy jednak oglądać się przede wszystkim na Turcję, Czechów oraz Grecję.




Dziewiąta obecnie w rankingu Turcja dopisała w tym tygodniu do rankingu 0,800 pkt. Najpierw Galatasaray pokonała sensacyjnie Liverpool w Lidze Mistrzów, a w czwartek wspomniany Samsunspor pokonał Legię na Łazienkowskiej.

Podobnie zaprezentowali się Czesi. Dziesiąty kraj w rankingu również dopisał sobie 0,800 pkt. Przełożyły się na to zwycięstwa Viktorii Pilzno z Malmo (3-0), Sparty Praga z Shamrock Rovers (4-1), a także porażka Sigmy Ołomuniec z Fiorentiną (0-2) i Slavii Praga z Interem Mediolan (0-3).

Grecy do rankingu nie dorzucili żadnego punktu. Panathinaikos przegrał z Go Ahead Eagles (1-2), PAOK z Celtą Vigo (1-3), a AEK z Celje (1-3). Dodatkowo w Lidze Mistrzów Olympiakos uznał wyższość Arsenalu (0-2).




Kwestią czasu wydaje się przegonienie w rankingu Norwegii, którzy mają tylko dwa zespoły w europejskich pucharach. Budujemy przy okazji przewagę nad Danią, którą niedawno wyprzedziliśmy.

Aktualny ranking UEFA:

  1. Turcja – 44,800 (+0,800)
  2. Czechy – 41,500 (+0,800)
  3. Grecja – 38,312 (+0)
  4. Norwegia – 37,587 (+0,400)
  5. Polska – 37,375 (+1,500)
  6. Dania – 36,481 (+0,500)
  7. Austria – 32,250 (+0,400)

FIFA ujawnia ceny biletów na finał mundialu 2026. Trzeba wydać kosmiczną kwotę za najtańszą wejściówkę

FIFA ogłosiła ceny biletów na finał Mistrzostw Świata 2026. Wejściówki osiągają astronomiczne kwoty. Najtańsza kosztuje ponad dwa tysiące dolarów. Kibice już teraz łapią się za głowy.

Mundial w cieniu komercjalizacji

Nie ma drugiego wydarzenia sportowego, które przyciągałoby tak wielką uwagę jak finał piłkarskich mistrzostw świata. To kulminacyjny moment imprezy, którą w 2026 roku wspólnie zorganizują Stany Zjednoczone, Kanada i Meksyk. FIFA stawia jednak na komercję, sprawdzając, jak daleko może przesunąć granicę cen.

Podobnie jak przy Klubowych Mistrzostwach Świata, federacja ustaliła stawki na najwyższym możliwym poziomie, testując siłę portfeli kibiców.

MetLife Stadium areną finału

Decydujące spotkanie turnieju zostanie rozegrane na MetLife Stadium w East Rutherford (New Jersey). Obiekt mieszczący ponad 82 tysiące widzów stanie się miejscem najbardziej prestiżowego meczu w piłce nożnej, 104. w trakcie całego mundialu.

FIFA ujawniła ceny na dziewięć miesięcy przed finałem. Najtańszy bilet kosztuje 2030 dolarów, czyli około 7358 złotych. Co istotne, nie przewidziano żadnych ulg, nawet dla osób z niepełnosprawnościami.

Luksus kosztuje

Kwoty rosną wraz z kategorią miejsca. Trzecia kategoria to 2790 dolarów (ok. 10 100 zł), a pierwsza sięga 6730 dolarów (ok. 24 400 zł). I to jeszcze nie koniec, bo FIFA zastrzega, że ceny będą dynamiczne. Mogą spadać przy mniejszym popycie, ale też rosnąć nawet o kilkaset procent w przypadku dużego zainteresowania.

Mundial z rekordową liczbą 48 reprezentacji wystartuje 11 czerwca 2026 roku. Kibice z całego świata już teraz rezerwują bilety lotnicze i noclegi, ale dla wielu wejściówki na finał mogą okazać się finansowo nieosiągalne.

Źródło: FIFA

fot. FIFA

Tureccy dziennikarze wytypowali skład Legii na dzisiejszy mecz. Wskazali piłkarza, którego w Warszawie już nie ma

Tureccy dziennikarze wytypowali skład Legii Warszawa na dzisiejszy mecz w Lidze Konferencji przeciwko Samsunsporowi. Znaleźli się tam zawodnicy, którzy nie mają szans na występ w dzisiejszym meczu.




Przed nami wieczór z Ligą Konferencji. Swoje mecze rozegrają aż 4 polskie kluby. O godzinie 18:45 zagrają Jagiellonia Białystok (vs Hamrun) oraz Lech Poznań (vs Rapid Wiedeń). Z kolei o godzinie 21:00 na murawę wyjdą Legia Warszawa (vs Samsunspor) oraz Raków Częstochowa (vs Universitatea Craiova). Będą to mecze 1. kolejki fazy ligowej.




Rywalem Legii będzie Samsunspor, który w minionym sezonie ligi tureckiej zajął 3. miejsce. W jednym z tureckich dzienników pojawił się przewidywany skład Legii na dzisiejszy mecz, co zauważył Sebastian Chabiniak. Co ciekawe, w typowanym składzie znalazł się m.in. Ryoya Morishita, którego w Legii już nie ma. Ponadto Turkowie wymienili również Nsame, który jest poważnie kontuzjowany.

Michał Probierz wróci do pracy? Może ponownie zostać selekcjonerem

Wkrótce Michał Probierz może wrócić na ławkę trenerską. Były selekcjoner reprezentacji Polski jest łączony z drużyną narodową występującą w strefie UEFA.

We wrześniu 2023 roku Michał Probierz przejął reprezentację Polski. Jego kadencja dobiegła końca w czerwcu 2025 roku. Formalnie 53-latek sam podał się do dymisji, jednak w rzeczywistości nie miał innego wyboru – słabe wyniki, a do tego konflikt z Robertem Lewandowskim skazały go na stracenie. Od czasu zakończenia pracy z reprezentacją Polski Probierz pozostaje bez pracy.




Probierz przymierzany do Kazachstanu

Niewykluczone, że wkrótce Michał Probierz wróci do pracy. Zdaniem portalu „aladop.kz”, 53-latek znalazł się na liście życzeń kazachskiej federacji! Do reprezentacji Kazachstanu są przymierzani również Massimo Carrera oraz Janne Anderson. Włoch ostatnio pracował w rodzimym Ascoli, natomiast Szwed ostatnio prowadził reprezentację Szwecji.

Kto poprowadzi Kazachstan?

Zdaniem kazachskich dziennikarzy, kazachska federacja prowadzi rozmowy z wyżej wymienioną trójką trenerów. W październikowych meczach Kazachstan ma poprowadzić Talgat Baysufinov. Ostatnio drużynę prowadził Ali Aliev. Wcześniej selekcjonerem był Stanislav Cherchesov.





źródło: aladop.kz

Poważny wypadek piłkarzy IV Ligi. 23-latek w śpiączce, ruszyła zbiórka

Przed kilkoma dniami doszło do wypadku z udziałem piłkarzy występujących na boiskach kujawsko-pomorskiej IV Ligi. Stan zdrowia jednego z nich jest poważny. Ruszyła zbiórka na powrót 23-latka do zdrowia.

W minioną niedzielę doszło do poważnego wypadku samochodowego z udziałem trzech brazylijskich piłkarzy. Dwóch z nich (Kayo Lopes i Brendon Pereira) to obecni zawodnicy IV-ligowej Sparty Brodnica. Natomiast trzeci z nich (Pedro Guilherme) grał w brodnickim klubie w przeszłości. W zdarzeniu najbardziej ucierpiał 23-letni Kayo.




Kayo Lopes i Brendon Pereira odwiedzili swojego byłego klubowego kolegę, Pedro Guilherme. Wspólnie towarzyszyli mu podczas drogi na lotnisko, gdzie Pedro odwoził swojego ojca. W drodze powrotnej doszło do wypadku – samochód zjechał z trasy i uderzył w przydrożne drzewo. Pedro i Brendon wyszli z tego zdarzenia bez poważniejszych obrażeń. Bardzo poszkodowany został natomiast 23-letni Kayo. Trafił do szpitala z poważnym urazem kręgosłupa. Potrzebna była operacja, która przebiegła pomyślnie.

Stan zdrowia Kayo Lopesa wciąż jest poważny. Obecnie pozostaje on w śpiączce farmakologicznej. Klub uruchomił zbiórkę, której celem jest wsparcie dalszego leczenia i rehabilitacji piłkarza. Część pieniędzy ma zostać również przekazana jego rodzicom, aby mogli przylecieć do syna z Brazylii. Zbiórkę możecie wesprzeć klikając TUTAJ.

– Zbieramy środki na dalsze leczenie oraz kosztowną rehabilitację, która będzie niezbędna, aby dać Kayo szansę na powrót do zdrowia i normalnego życia. Część zebranych pieniędzy zostanie również przeznaczona na przyjazd i pobyt jego rodziców z Brazylii, którzy ze względu na trudną sytuację materialną nie są w stanie samodzielnie pokryć takich kosztów. Ich obecność przy Kayo w tych najcięższych chwilach jest niezwykle potrzebna – a wszystko to dzieje się daleko od ich domu – czytamy w opisie utworzonej zbiórki.





fot. KPP Radziejów

Piłkarze Kajratu walczyli z Realem nie tylko o 3 punkty. Mieli obiecaną specjalną premię

Kajrat Ałmaty przegrał we wtorek z Realem Madryt wynikiem 0:5. W przypadku wygranej, Kazachowie mogliby liczyć na wyjątkową premię – szczegóły zdradził Jacek Góralski, były piłkarz Kajratu.




W tym sezonie Kajrat Ałmaty debiutuje w rozgrywkach Ligi Mistrzów. W swoim pierwszym meczu przed dwoma tygodniami Kazachowie polegli na wyjeździe ze Sportingiem Lizbona (1:4). W miniony wtorek Kajrat rozegrał swoje debiutanckie starcie na własnym obiekcie. Kazachowie gościli u siebie Real Madryt i niestety polegli aż 0:5.

We wtorkowym spotkaniu Kazachowie byli zdecydowanie gorsi od zawodników Realu Madryt. Gdyby jednak udało im się dokonać sensacji i pokonali Królewskich, wówczas – poza zdobytymi trzema punktami oraz poza zyskaną ogromną chwałą – otrzymaliby wyjątkową premię. Szczegóły ujawnił Jacek Góralski, były piłkarz Kajratu. Zdaniem 33-latka, gracze Kajratu mieli obiecane samochody w przypadku pokonania Realu.

–  Piłkarze Kajratu mieli obiecane samochody w przypadku wygrania z Realem. Jeden z dealerów samochodowych w Kazachstanie zaproponował im taką nagrodę. Jak widać, nie spełnili jego oczekiwańujawnił Jacek Góralski.





źródło: Kanał Sportowy


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.