NEWSY I WIDEO

Kulesza wyróżniony przez FIFA. Prezes PZPN z nową funkcją w międzynarodowej federacji

Cezary Kulesza zyskał nowe stanowisko w strukturach FIFA. Polski działacz został członkiem Komisji ds. piłki nożnej na Igrzyskach Olimpijskich. Razem z nim w międzynarodowej federacji zasiądzie również sekretarz generalny PZPN, Łukasz Wachowski.

Nowe wyróżnienie dla szefa PZPN

Cezary Kulesza od czerwca 2024 roku pełni drugą kadencję na stanowisku prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. W ostatnich wyborach nie miał konkurencji i otrzymał 98 głosów od delegatów.

Działacz nie ogranicza się jednak do spraw krajowych. Po nieudanej próbie wejścia do Komitetu Wykonawczego UEFA, Kulesza zyskał teraz miejsce w strukturach FIFA. Jak poinformował dziennikarz Mateusz Ligęza z Radia ZET, prezes PZPN został członkiem Komisji FIFA ds. piłki nożnej na Igrzyskach Olimpijskich.

Wachowski również w FIFA

Na nominacji zyskał także Łukasz Wachowski, sekretarz generalny PZPN. Jak przekazał Dominik Wardzichowski ze Sport.pl, polski działacz objął funkcję w Komisji FIFA ds. związków członkowskich.

Informacje te zostały potwierdzone przez Polski Związek Piłki Nożnej w oficjalnym komunikacie. Dla obu przedstawicieli federacji to duże wyróżnienie, które wzmacnia pozycję PZPN na arenie międzynarodowej.

Według medialnych doniesień Kulesza i Wachowski będą pełnić swoje funkcje w FIFA do 2029 roku.

Źródło: PZPN, Sport.pl, Radio ZET

Grabara ocenił zmianę selekcjonera. „Jak brutalnie to nie zabrzmi”

Kamil Grabara wrócił do reprezentacji Polski po długiej nieobecności. Bramkarz Wolfsburga skorzystał na zmianie selekcjonera. Teraz wypowiedział się w tej kwestii na łamach „TVP Sport”.




Michał Probierz konsekwentnie pomijał Grabarę przy powołaniach. Po zmianie selekcjonera, Jan Urban od razu wysłał bramkarzowi Wolfsburga zaproszenie na kadrę.

„Wyniki są odzwierciedleniem selekcjonera”

Po powrocie Grabary spekulowany, czy od razu stanie się pierwszym wyborem w bramce „Biało-Czerwonych”. Tak się jednak nie stało i wciąż podstawowym golkiperem jest Łukasz Skorupski. Grabara nie ma z tym problemu.

– Oczekiwania są największym zabójcą przyjemności związanej z grą w piłkę. Cieszę się, że jestem na zgrupowaniu, ale to nie jest moja decyzja, czy gram. Nie mam żadnych oczekiwań, ale jako piłkarz mam swoją ambicję – powiedział w rozmowie z „TVP Sport”.

– Czasem niefortunnie mylimy ambicję z oczekiwaniami. To, że mam oczekiwania wobec siebie, to nie znaczy, że muszę je mieć wobec kogoś. Jeśli jest się na kadrze, to z myślą, żeby jej pomóc. To, w jakiej roli miałbym jej pomóc, nie jest już moją decyzją – dodał.

Grabara został także zapytany o samą zmianę selekcjonera. Nie trudno było się domyśleć, że był z niej zadowolony.




– Przez ostatnie trzy lata nie byłem w kadrze, więc trudno mi porównywać trenera Urbana do innych selekcjonerów. Po drugie wyglądałoby to co najmniej śmiesznie, gdybym go porównywał. Jak brutalnie to nie zabrzmi, wyniki są odzwierciedleniem selekcjonera – ocenił.

– Zmiany na tym stanowisku to na pewno burzliwe czasy w piłce reprezentacyjnej. U nas tych zmian było sporo, a dlaczego i jakie zostały przeprowadzone, to możemy sobie sami dopowiedzieć. Reasumując, myślę, że to na pewno zmiana na lepsze – podsumował.

Źródło: TVP Sport

Neymar mógł trafić do włoskiego giganta! Było blisko od sensacyjnego transferu

Neymar jest obecnie zawodnikiem Santosu. Niedawno chciał jednak jeszcze zagrać w Europie. Według „La Gazzetty dello Sport”, miał nawet ku temu sposobność, bo interesowało się nim… Napoli.




W 2023 roku Neymar opuścił PSG i przeniósł się do Al-Hilal. Przygody w Arabii Saudyjskiej nie mógł jednak zaliczyć do udanej. Głównie leczył kontuzje, a na początku bieżącego roku zdecydował się na powrót do Santosu.

Zupełnie inna droga

Okazuje się, że mógł dokonać zupełnie innego wyboru. „La Gazzetta dello Sport” podaje, że na początku roku Neymarem mocno interesowało się Napoli. Pomysł sprowadzenia Brazylijczyka miał być autorstwa Giovanniego Manny oraz Aurelio De Laurentiisa.




Ostatecznie zamiast Neymara do Neapolu trafił Kevin De Bruyne. Sprowadzenie Belga miało definitywnie zamknąć ten temat. Z kolei Brazylijczyk finalnie wrócił do Santosu.

Fot. YouTube – Screen / CGTN Sports Scene

Kozłowski zachwycony talentem z Ekstraklasy. „Przepiłkarz”

Wśród powołań do reprezentacji Polski nie było dużych kontrowersji, ale jedno nazwisko przyciągnęło uwagę kibiców. 17-letni Oskar Pietuszewski wzbudza coraz większe zainteresowanie. Kacper Kozłowski, który sam debiutował w tym wieku, nie kryje zachwytu nad młodszym kolegą.

Kozłowski marzy o grze w kadrze

Reprezentacja Polski trenuje w Katowicach przed meczami z Nową Zelandią i Litwą. Jan Urban zapowiedział, że w spotkaniach testowych zamierza dać szansę kilku zawodnikom z szerokiego składu. Wśród nich jest Kacper Kozłowski.

– Czekam na występ w kadrze już cztery lata… Faktycznie mecz z Nową Zelandią kojarzy się z idealnym czasem na otrzymanie szansy. To spotkanie towarzyskie i nie ma w nim wielkiego ryzyka. Jeśli dostanę możliwość pokazania się, to postaram się to dobrze wykorzystać – opowiada piłkarz Gaziantep FK.

Kozłowski wie, jak to jest być młodym kadrowiczem. Ma na koncie sześć występów w reprezentacji Polski, a debiutował właśnie jako siedemnastolatek.

Pietuszewski w centrum uwagi

Ostatnio w środowisku piłkarskim dużo mówi się o Oskarze Pietuszewskim. Pomocnik Jagiellonii zachwyca formą i coraz częściej pojawia się w dyskusjach o przyszłości reprezentacji.

– Nie będę się wypowiadał o tym, czy powinien zostać powołany czy nie, bo to też nie moja rola. Wiem za to, że jeśli utrzyma ten trend to zostanie bardzo dobrym zawodnikiem i w przyszłości na pewno pojawi się w drużynie narodowej – mówi Kozłowski w rozmowie z TVP Sport.

Kozłowski dodaje, że 17-latek ma wyjątkowe umiejętności.

– Widziałem go trochę w akcji i mogę powiedzieć, że to przepiłkarz. Ma wielki talent i pokrętło w nodze. Trudno będzie utrzymać go w Ekstraklasie. Wydaje mi się, że już latem realne będą jego przenosiny do innego klubu. Nie zdziwi mnie taki scenariusz, choć nie rozmawialiśmy i nawet prywatnie się nie znamy – podkreślił.

Reprezentacja Polski zagra z Nową Zelandią w czwartek, 9 października, o godzinie 20:45 na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Będzie to mecz towarzyski, który posłuży sztabowi do sprawdzenia kilku nowych zawodników przed spotkaniem z Litwą.

Źródło: TVP Sport

Przemysław Cecherz ujawnia kulisy zwolnienia z Wieczystej. Nie poznał powodu, nie rozmawiał z właścicielem klubu

Przemysław Cecherz udzielił wywiadu, w którym ujawnił kulisy odejścia z Wieczystej Kraków. Na łamach „Meczyków” ujawnił, że nie poznał powodu, dla którego został zwolniony.

Za nami 12 kolejek obecnego sezonu I Ligi. Liderem jest Wisła Kraków, a na drugim miejscu – również premiowanym bezpośrednim awansem do Ekstraklasy – znajduje się Wieczysta. Jak na beniaminka drugie miejsce jest całkiem niezłym wynikiem. Jednak nie dla właściciela Wieczystej, Wojciecha Kwietnia. Po ostatniej porażce żółto-czarnych z Odrą Opole (0:2) zdecydowano się pożegnać z dotychczasowym trenerem, Przemysławem Cecherzem.

Zwolnienie Przemysław Cecherza wywołało w polskich mediach duże poruszenie. Nikt nie spodziewał się tak nagłego obrotu spraw. Wszak była to dopiero druga porażka Wieczystej w tym sezonie I Ligi. Zespół Cecherza znajdował się na dobrej drodze do awansu do Ekstraklasy.

Przemysław Cecherz zdążył już udzielić kilku wywiadów. Szczególnie ciekawy jest ten na łamach „Meczyków”, gdzie 52-latek ujawnił kulisy swojego zwolnienia. Jak się okazuje, szkoleniowiec nie usłyszał powodów zakończenia swojej pracy. Dodatkowo nie rozmawiał nawet na ten temat z właścicielem, Wojciechem Kwietniem. Decyzja zapadła w dniu meczu z Odrą Opole.

– Tego samego dnia. Już w Krakowie, ale kiedy jechaliśmy, to już jakiś dziennikarz do mnie zadzwonił, czy to prawda, że żegnam się z pracą. Więc to musiało jakoś wyjść. Później wszedłem do klubowego budynku, zaproszono mnie do gabinetu i przekazano wiadomość, że się rozstajemy. Dopiero następnego dnia pożegnałem się z zawodnikami – ujawnił Przemysław Cecherz.

– Może oczekiwano, że gra będzie łatwiejsza? Że będziemy zawsze dominować, nie tracić punktów, wygrywać ze wszystkimi po 2/3:0? Że może punkty stracone z Wisłą i Łęczną były zbyt ważne? Osobiście uważam, że wykonałem dobrą pracę. Nie chcę wchodzić w czyjąś głowę – dodał.

– Nie było właściciela, przebywał w Anglii. Przekazano mi tylko wiadomość – uzupełnił.




W udzielonych wywiadach można było odnieść wrażenie, że trener Cecherz mocno odczuł swoje zwolnienie. Na łamach „Meczyków” przyznał, że mocno zżył się z drużyną. Dodatkowo stwierdził, że jeśli dano by mu pracować do końca sezonu, to Wieczysta awansowałaby do Ekstraklasy.

– Tego najbardziej mi szkoda, bo wiem, że pracując dalej, do tego by doszło. Zrobiłbym awans do Ekstraklasy. Szkoda, że to po prostu zabrano, że nie mogłem osiągnąć kolejnego sukcesu z tym zespołem. Wieczysta mogłaby błyszczeć w lidze jak obecna Wisła, która przecież też potrzebowała dużo czasu, żeby pojawiły się określone modele rozgrywania akcji. Nie da się od razu – skomentował Cecherz.

– Życzę tego Wieczystej [awansu do Ekstraklasy – przyp. red.]. Kocham tych zawodników, nie zawiedli mnie. Pracowało mi się z nimi niesamowicie, jestem za nimi całym sercem. Tak samo panu Kwietniowi – dodał.





źródło: Meczyki

Sane odwiedził Oktoberfest i… wdał się w bójkę. Kibice Bayernu sprowokowali swojego byłego zawodnika

Leroy Sane nie jest obecnie piłkarzem Bayernu Monachium. Odwiedził jednak Bawarię przy okazji Oktoberfestu. Niemiec wdał się podczas zabawy w szarpaninę.




W lipcu Sane odszedł z Bayernu Monachium do Galatasaray. Z „Die Roten” w sumie sięgnął po aż dziewięć trofeów. Odwdzięczył się klubowi 233 występami, zwieńczonymi 61 bramkami i 56 asystami.

Szarpanina

Choć obecnie Sane gra w Turcji, nie przeszkodziło mu to w odwiedzeniu Bawarii z okazji Oktobersfet. W trakcie święta doszło do zaskakującej sytuacji w jednym z namiotów.




Sane wdał się w bójkę grupką kibiców. Ci mieli obrzucać go oblegami i krytykować jego transfer do Galatasaray. O całej sprawie wypowiedział się na łamach „Bilda”.

– Byłem prowokowany i obrażany przez dłuższy czas. Obrażano również mój klub, Galatasaray. Zostałem popchnięty, a następnie doszło do krótkiej bójki. Oczywiście powinienem był zareagować spokojniej i zignorować tę sytuację, ale na pewno wyciągnę z tego wnioski – relacjonował Sane.

Fot. X – @FCBayernFocus

Raków odrzucił miliony ze Slavii. Prezes wierzy w większą sumę za kuzyna Haalanda

Raków Częstochowa nie zgodził się na sprzedaż Jonatana Brauta Brunesa mimo lukratywnej oferty z Czech. Slavia Praga chciała zapłacić siedem milionów euro, ale władze klubu pod Jasną Górą uznały, że norweski napastnik może wkrótce kosztować jeszcze więcej.

Raków nieugięty

Jonatan Braut Brunes po znakomitym początku sezonu zaczął myśleć o zmianie otoczenia. W trakcie letniego okna transferowego próbował wymusić odejście z Rakowa, co doprowadziło do chwilowego odsunięcia go od drużyny. Klub jednak nie ugiął się pod presją zawodnika, a sytuacja z czasem wróciła do normy.

Najpoważniejsze zainteresowanie napastnikiem wykazała Slavia Praga, która zaproponowała za niego siedem milionów euro. Mimo atrakcyjnej kwoty częstochowianie nie zdecydowali się na sprzedaż. Uznali, że Norweg wciąż ma potencjał, by zwiększyć swoją wartość, zwłaszcza jeśli utrzyma skuteczność z początku rozgrywek.

Prezes Rakowa, Piotr Obidziński, w rozmowie z portalem Weszło.com wyjaśnił, że decyzja o zatrzymaniu Brunesa była przemyślana. Klub patrzy długofalowo i wierzy, że z czasem może zarobić znacznie więcej niż oferowała Slavia.

– Jonatan pomaga nam sportowo i wierzę, że dostaniemy za niego nie gorsze oferty. Długość kariery piłkarskiej się rozciąga, więc piłkarze dłużej trzymają swoją wartość. Szczególnie napastnicy, więc tak, zakładam, że jest szansa, że jesteśmy w stanie zarobić większe pieniądze niż te, które oferowała Slavia – powiedział Obidziński.

Brunes nie zwolnił tempa po zamknięciu okna transferowego. W obecnym sezonie zdobył sześć bramek w czternastu meczach.

Źródło: Weszlo.com

fot. Raków (YouTube)

Kucharski nie odpuszcza. Ostra reakcja na żart Lewandowskiego

Robert Lewandowski podczas zgrupowania reprezentacji Polski pozwolił sobie na żart o alternatywnej karierze. Słowa napastnika Barcelony natychmiast skomentował jego były menedżer, Cezary Kucharski, który ponownie wbił mu szpilkę w mediach społecznościowych.

Lewandowski żartuje z prawniczej kariery

W poniedziałek 6 października Robert Lewandowski pojawił się na zgrupowaniu reprezentacji Polski w Katowicach. Pod hotelem spotkał się z kibicami i dziennikarzami. Reporter portalu Meczyki.pl zapytał piłkarza o to, kim mógłby zostać, gdyby nie wybrał futbolu.

– Kim bym był, gdybym nie został piłkarzem… Prawnikiem – odpowiedział z uśmiechem kapitan kadry.

– Żartowałem, chyba za trudny zawód – dodał po chwili.

Wypowiedź miała lekki ton, ale szybko wywołała falę komentarzy. Jednym z pierwszych, którzy zareagowali, był Cezary Kucharski, dawny agent Lewandowskiego. Były menedżer opublikował na platformie X uszczypliwy wpis, odnosząc się bezpośrednio do słów 37-letniego napastnika.

– „Lewy” prawnikiem? Nie widzę tego. Dyplomu prawnika nie da się kupić, a w sądzie wyszło, że nie jest najostrzejszą kredką w piórniku – napisał Kucharski.

Wspomniał przy tym sprawę, o której wcześniej informowały media. Chodzi o rzekome powiązania piłkarza z łódzką uczelnią prywatną, na której miało dochodzić do handlu dyplomami. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura.

Sam Kucharski już wcześniej twierdził, że Lewandowski nie miał czasu na prawdziwe studia.

– Jestem w stu procentach pewny, że „Lewy” nie uczęszczał wtedy na zajęcia – mówił wówczas.

Dodał też, że piłkarz mógł zdobyć dyplom „kupując go lub w ramach barteru”.

Konflikt między Lewandowskim a Kucharskim trwa od lat. Sprawa, o której wspomniał były menedżer, dotyczy jego procesu z piłkarzem. Kucharski został oskarżony o próbę szantażu, wymuszenia 20 milionów euro i groźbę ujawnienia poufnych dokumentów. W połowie września w sądzie zeznawał Tomasz Zawiślak, a pod koniec października ma zeznawać Kamil Gorzelnik, bliski współpracownik kapitana reprezentacji.

Sam Lewandowski skupia się teraz na obowiązkach kadrowych. W czwartek 9 października Polska zagra towarzysko z Nową Zelandią w Chorzowie, a trzy dni później zmierzy się w Kownie z Litwą w eliminacjach mistrzostw świata 2026.

Źródło: Meczyki.pl

Co dalej z Grzegorzem Krychowiakiem? Nie wyklucza gry w Ekstraklasie!

Grzegorz Krychowiak został zapytany o ewentualne przenosiny do PKO BP Ekstraklasy. Były reprezentant Polski nie wyklucza takiego scenariusza.




Obecnie Grzegorz Krychowiak wciąż pozostaje wolnym zawodnikiem. 35-latek jest bez klubu od początku lipca, gdyż wraz z końcem czerwca dobiegł końca jego kontrakt cypryjskim Anorthosisem. Oficjalnie Krychowiak nie zakończył jeszcze kariery, jednak ostatnimi czasy mówiło się o nim bardzo mało.

W poniedziałek Grzegorz Krychowiak pojawił się na premierze filmu o Wojciechu Szczęsnym. Podczas rozmów z dziennikarzami został zapytany o swoja przyszłość i ewentualną grę w Ekstraklasie. Został także zapytany konkretnie o Legię Warszawa. 35-latek nie wyklucza takiej opcji, jednak ujawnił, że nie otrzymał takiej propozycji.

– Gra w ekstraklasie? Niczego nie wykluczam. Przyjście do Legii? Żeby rozważyć tego typu oferty, najpierw trzeba ją otrzymać. Jestem w formie. Trenuję, mam ciągle ogień do gry, czekam na telefon, który skłoni mnie do podpisu z nowym klubem – skomentował Grzegorz Krychowiak.

Od lipca Grzegorz Krychowiak pozostaje bez klubu. Poprzedni sezon spędził w cypryjskim Anorthosisie. Wcześniej grał dla dwóch klubów w Arabii Saudyjskiej – Abha FC i Al Shabab. Idąc jeszcze bardziej wstecz, Krychowiak grał również w takich zespołach jak m.in. AEK Ateny, FK Krasnodar, Lokomotiwie Moskwa, PSG czy Sevilla.




Łukasz Ciona skradł show na konferencji prasowej. Robert Lewandowski nie krył uśmiechu [WIDEO]

Łukasz Ciona, w swoim stylu, zadał nietypowe pytanie na poniedziałkowej konferencji prasowej. Na jego wywód uśmiechem zareagował Robert Lewandowski.




W poniedziałek rozpoczęło się październikowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Podczas niego Biało-Czerwoni rozegrają 2 mecze. W czwartek Polacy zmierzą się w towarzyskim spotkaniu z reprezentacją Nowej Zelandii. Trzy dni później podopieczni Jana Urbana rozegrają mecz kwalifikacji Mistrzostw Świata z reprezentacją Litwy.




W pierwszy dzień październikowego zgrupowania miała miejsce konferencja prasowa. Udział w niej wzięli Jan Urban oraz Robert Lewandowski. Zdecydowanie najbarwniejsze pytanie zadał Łukasz Ciona. Jego długi wywód zakończył się pytaniem do Roberta Lewandowskiego – z którym bohaterem „Władcy Pierścieni” się najbardziej utożsamia. Kapitan reprezentacji Polski zareagował uśmiechem na otrzymane pytanie. Przyznał jednak, że nie jest wielkim fanem tej serii filmów.

Michał Probierz o krok od przejęcia nowej reprezentacji! Mateusz Borek zdradza nowe informacje

Michał Probierz ma niebawem wrócić do pracy. Co ciekawe, zostanie przy posadzie selekcjonera. Według Mateusza Borka, szkoleniowiec ustalił warunki kontraktu z reprezentacją Kazachstanu.




W styczniu Stanisław Czerczesow został zwolniony z posady selekcjonera Kazachów. Tymczasowym trenerem został wówczas Ali Alijew. Podczas październikowego zgrupowania, kadrę prowadził natomiast Tałgat Bajsufinow.

Polak za sterami?

Od miesięcy mają trwać poszukiwania nowego, stałego selekcjonera. Portal aladop.kz jeszcze kilka dni temu podał trzy nazwiska, które mają największe szanse na angaż. W tym gronie znaleźli się: Janne Anderson, Massimo Carrera oraz… Michał Probierz.




Mateusz Borek w programie „Moc Futbolu” potwierdził, że były selekcjoner reprezentacji Polski prowadził rozmowy z kazachską federacją. Dodał również, że dogadany ma być kontrakt szkoleniowca.

Dostałem informację, że ponoć są ustalone warunki kontraktowe Michała Probierza z reprezentacją Kazachstanu. Być może za chwilę tam podejmie pracępowiedział Borek.

Był na rozmowach, być może to właśnie w tej chwili się materializujeoznajmił.

Joan Garcia wychwalany przez Wojciecha Szczęsnego! Co za słowa polskiego golkipera

Wojciech Szczęsny w wywiadzie dla „sport.pl” w niezwykle pochlebnych słowach wypowiedział się na temat nowego bramkarza FC Barcelony, Joana Garcii. – Stwierdziłem, że mogę dołożyć swoją małą cegiełkę do rozwoju możliwie, że najlepszego bramkarza na świecie! – powiedział Szczęsny




W ubiegłym roku Marc-Andre ter Stegen doznał kontuzji i w związku z tym władze FC Barcelony postanowiły zakontraktować Wojciecha Szczęsnego. Po kilku tygodniach przygotowań Polak wygryzł ze składu Inakiego Penę i bronił bramki Dumy Katalonii w decydującej fazie sezonu. Wojtek pokazał się z na tyle dobrej strony, że Barca postanowiła przedłużyć z nim kontrakt o 2 kolejne lata. Jednocześnie klub sprowadził minionego lata Joana Garcię, który w zeszłym sezonie brylował w Espanyolu.

Po zakontraktowaniu Joana Garcii wiadomym było, że Wojciech Szczęsny będzie jedynie rezerwowym. Taka wizja spodobała się polskiemu bramkarzowi, który przystał na taki układ sił. Ostatnio Garcia doznał jednak kontuzji, przez którą Szczęsny ponownie wrócił do wyjściowego składu FC Barcelony – tym razem już tylko na kilka tygodni.

Joan Garcia od samego początku zaczął pokazywać się kibicom FC Barcelony z bardzo pozytywnej strony. Potencjał hiszpańskiego golkipera dostrzegł również Wojciech Szczęsny. 35-latek wypowiedział się w samych superlatywach na temat swojego młodszego kolegi. Wojtek przyznał, że Garcia może kiedyś zostać najlepszym bramkarzem na świecie i on sam chętnie mu w tym pomoże.

– Widziałem go w zeszłym roku w Espanyolu i zrobił na mnie bardzo duże wrażenie, a po trzech dniach wspólnych treningów w Barcelonie stwierdziłem, że mogę dołożyć swoją małą cegiełkę do rozwoju możliwie, że najlepszego bramkarza na świecie! Nie mówię, że teraz, ale widzę tam niesamowity potencjał – ocenił Wojciech Szczęsny.

– I jeśli mogę w jakikolwiek sposób mu pomóc – już nawet nie tylko dla dobra zespołu, ale żeby czuć, że byłem na drodze tego wyjątkowego talentu, bo to jest wyjątkowy talent, i chociaż w malutkim procencie pomogłem mu się rozwinąć – to już teraz jest to dla mnie wielka satysfakcja – uzupełnił Polak.





źródło: sport.pl

Nieudany manewr Iordănescu. „Wypoczęta” Legia przebiegła mniej od Górnika

Legia Warszawa chciała sprytnie rozłożyć siły między Ligę Konferencji a Ekstraklasę, ale plan Edwarda Iordănescu obrócił się przeciwko niemu. Zespół przegrał dwa mecze w cztery dni, a na boisku wyglądał na zmęczony, choć miał być wypoczęty.

Rezerwy bez błysku, podstawowi bez energii

Edward Iordănescu zaskoczył kibiców, wystawiając w meczu z Samsunsporem niemal całkowicie rezerwowy skład. Legia przegrała 0:1, a szkoleniowiec tłumaczył później, że chciał uchronić kluczowych zawodników przed urazami. Liczył, że odpoczynek pozwoli im zagrać z większą intensywnością w Zabrzu.

Plan jednak nie przyniósł efektu. W starciu z Górnikiem Legia wyglądała ospale i przegrała 1:3. Gospodarze dominowali pod każdym względem, także fizycznie, ponieważ przebiegli aż 111,28 kilometra. „Wojskowi” zakończyli mecz z wynikiem 105,1 kilometra, co pokazuje, że nie byli dobrze przygotowani motorycznie.

Michal Gašparík przyznał po spotkaniu, że decyzja trenera Legii zaskoczyła go, ale jednocześnie ułatwiła analizę rywala.

– Byłem zaskoczony składem Legii z Samsunsporem. Rozumiem, że chcą zdobyć mistrzostwo i z tego to wynikało. Finalnie kluczowe jest to, że to my mamy trzy punkty. Było nam łatwiej przygotować się do spotkania z „Wojskowymi”, bo kto był na ławce w czwartek, ten miał zagrać z nami – powiedział szkoleniowiec Górnika, cytowany przez TVP Sport.

Po dziesięciu kolejkach sezonu 2025/2026 Legia Warszawa ma cztery zwycięstwa, trzy remisy i trzy porażki. Zespół zdobył łącznie 15 punktów, co daje siódme miejsce w tabeli Ekstraklasy. Legioniści mają jednak jeden mecz zaległy, dlatego wciąż mogą poprawić swoją pozycję.

Źródło: TVP Sport, Transfery.info, własne, CANAL+ Sport

Jan Bednarek po hicie z Benficą: „Przyjechali, żeby się bronić”

Bezbramkowy remis w starciu FC Porto z Benficą nie ucieszył gospodarzy. Jan Bednarek po meczu nie ukrywał rozczarowania stylem gry rywali. Polak podkreślił jednak, że jego drużyna wciąż utrzymuje się na szczycie tabeli i może być z siebie dumna.

Mecz z potencjałem, ale bez goli

Niedzielny wieczór w Portugalii przyniósł kibicom spotkanie, które na papierze zapowiadało się znakomicie. FC Porto podejmowało na Estádio do Dragão lizbońską Benficę. Gospodarze wyszli w najsilniejszym składzie, z Janem Bednarkiem i Jakubem Kiwio­rem w linii obrony.

„Smoki” miały wszystko, by umocnić się na pozycji lidera. Benfica z kolei liczyła, że po potknięciu Sportingu wskoczy na drugie miejsce w tabeli. Na boisku oglądaliśmy jednak pojedynek taktyczny, w którym dominowała ostrożność i dyscyplina. Obie drużyny oddały łącznie dwanaście strzałów, z czego tylko trzy były celne. Piłka dwukrotnie trafiła w obramowanie bramki.

Po końcowym gwizdku obrońca reprezentacji Polski nie krył rozgoryczenia.

– Przyjechali do nas, żeby przetrwać. Chcieli się tylko bronić, ciągle marnowali czas. Przez większość meczu graliśmy dobrze, ale brakowało szczęścia. Zasłużyliśmy na więcej, ale to część futbolu. Jest też wiele pozytywnych rzeczy, które możemy wynieść z tego spotkania. Utrzymujemy się na szczycie tabeli, zachowaliśmy kolejne czyste konto – powiedział Bednarek w rozmowie z klubowymi mediami.

Obrońca odniósł się również do wpływu José Mourinho na Benficę.

– Wpływ José Mourinho? Dało się zauważyć już w poprzednich meczach. Jako profesjonaliści musimy być gotowi na wszystko. Poza tym to świetny trener, zdobył wiele trofeów i wie, jak przygotowywać się do spotkań wysokiej rangi. My musimy się skupić na sobie. Mieliśmy okazje, żeby strzelić gola i wygrać ten mecz – podkreślił wicekapitan „Smoków”.

FC Porto mimo remisu utrzymało trzypunktową przewagę nad wiceliderem ligi. Drużyna Bednarka imponuje szczelną defensywą. Po ośmiu kolejkach straciła zaledwie jednego gola. Za niespełna dwa tygodnie zagrają na wyjeździe z Moreirense.

Źródło: FC Porto, transfery.info

Wieczysta Kraków zmienia trenera! Chcą sprowadzić słynnego szkoleniowca

Wieczysta Kraków postanowiła dokonać zmiany na ławce szkoleniowej. Przemysław Cecherz pożegnał się z posadą pierwszego trenera, a jednocześnie ruszyły poszukiwania jego następcy.




W ostatnim czasie dużo mówiło się o potencjalnej zmianie trenera Wieczystej Kraków. O takiej możliwości informowało kilka źródeł. Temat się zmaterializował po dzisiejszej porażce żółto-czarnych z Odrą Opole. Po tym meczu z posadą pierwszego trenera pożegnał się Przemysław Cecherz. Decyzja właściciela Wojciecha Kwietnia wywołała spore kontrowersje. Wszak Wieczysta zajmuje obecnie 2. miejsce w tabeli I Ligi. Była to dopiero druga porażka Wieczystej w tym sezonie ligowym.

Jeszcze przed ogłoszeniem zwolnienia Przemysława Cecherza media informowały o jego potencjalnych następcach. Szczegóły ujawnił choćby Bartosz Karcz z „Gazety Krakowskiej”. Z jego artykułu dowiadujemy się, że Wieczysta prowadzi już rozmowy z kandydatami. Faworytem Wojciecha Kwietnia jest Dan Petrescu! Słynny rumuński trener jest obecnie bez klubu. Rzekomo wyraził nawet wstępne zainteresowanie prowadzeniem Wieczystej, ale dopiero od przerwy zimowej. Stąd władze żółto-czarnych zaczęły rozważać inne opcje, a ten temat został nieco odsunięty na bok.

W związku z powyższym na listę życzeń Wieczystej trafił Kazimierz Moskal. Bartosz Karcz ujawnił, że pojawił się pomysł, aby ten szkoleniowiec poprowadził żółto-czarnych do końca rundy jesiennej, a następnie został asystentem Dana Petrescu. Panowie wcześniej współpracowali w Wiśle Kraków.





źródło: Gazeta Krakowska


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.