NEWSY I WIDEO

Koniki w akcji, a PZPN w ogniu krytyki. Bilety na Polska – Holandia w absurdalnych cenach

PZPN ponownie znalazł się pod ostrzałem kibiców. Tym razem poszło o sprzedaż biletów na mecz reprezentacji Polski. Prowodyrami ponownie są koniki i przebitka cenowa, jaką proponują ze wejściówki.




Reprezentacja Polski rozegra w tym roku jeszcze jeden mecz domowy. Będzie to starcie z Holandią na Stadionie Narodowym w eliminacjach mistrzostw świata.

Koniki w akcji

W czwartek o godzinie 10:00 rozpoczęła się sprzedaż biletów na spotkanie z „Oranje”. Aby zakupić swoją wejściówkę, potrzeba było jednak sporo cierpliwości i przede wszystkim, szczęścia.




Po wejściu do serwisu sprzedaży biletów, pojawiał się komunikat o wirtualnej kolejce. Kibice byli ewidentnie zdenerwowali. W mediach społecznościowych łatwo natknąć się na wpisy, w których wyrzucają frustrację.

Kibice zwrócili także uwagę, że bilety już można nabyć z drugiej ręki. U tzw. koników cena jest jednak kilkukrotnie zawyżona.

– Brak słów. Złodzieje, alkoholicy i oszuści – tak można określić obecny PZPN. Bilety są już u koników – od 970 zł w górę – czytamy w jednym z komentarzy na Twitterze.

Otoczenie Lewandowskiego kontaktowało się z Pietuszewskim. Miał otrzymać ciekawą ofertę

Oskar Pietuszewski coraz mocniej zyskuje na popularności. Młody piłkarz budzi ogromne zainteresowanie na rynku transferowym. Jednak nie same kluby mają chęć na dogadanie się z gwiazdą Jagiellonii.




17-latek gra coraz ważniejszą rolę w drużynie Adriana Siemieńca. Formą bryluje również w reprezentacji U17 i naturalnie pojawiają się głosy, że powinien dostać zaproszenie do dorosłej kadry.

Kontakt od… Lewandowskiego?

Pietuszewski wzbudza olbrzymie zainteresowanie. Co istotne, uwagę zwracają na niego nie tylko kluby, ale również agencje marketingowe.




– Jest na tyle uznanym w skali Ekstraklasy piłkarzem i na tyle znanym w Europie, że marketingowa agencja z Turcji zwróciła się do ludzi z otoczenia Oskara, żeby podpisać z nim umowę. Chcieli go reprezentować marketingowo. W Turcji dostrzegli jakiś potencjał – powiedział w programie „Ofensywni”, Piotr Wołosik.

Z nastolatkiem mieli się także kontaktować agenci, specjalizujący się stricte w prowadzeniu karier sportowych. Jedna z ofert, którą miał otrzymać, może szczególnie zaskakiwać.

– Dowiedziałem się, że zainteresowanie było też z otoczenia Roberta Lewandowskiego. Tomasz Zawiślak kontaktował się z mamą Oskara, czy z samym Oskarem, i chcieli go reprezentować już stricte sportowo. Ale potoczyło się to inaczej, Oskar jest związany z Mariuszem Piekarskim – zdradził.

Gasperini chwali Jana Ziółkowskiego! Zaznaczył także, nad czym musi popracować

Gian Piero Gasperini skomentował rozwój Jana Ziółkowskiego. Trener Romy pochwalił Polaka na ostatniej konferencji prasowej. Zwrócił jednak uwagę na jeden element, nad którym 20-latek musi jeszcze popracować.




Pod koniec sierpnia Ziółkowski oficjalnie odszedł z Legii Warszawa. 20-latka wykupiła AS Roma. „Wojskowi” otrzymali za stopera około siedem milionów euro.

„To wada, nad którą musi popracować”

Ziółkowski powoli jest wprowadzany do zespołu. Do tej pory zanotował nieco ponad pół godziny gry, ale z jakim rywalem. Gasperini dał mu 35 minut w starciu z Interem Mediolan.

Szkoleniowiec zwrócił uwagę na duży potencjał, jaki pokazuje stoper. Zaznaczył jednak również, nad czym musi popracować.




– Ziółkowski zrobił na mnie dobre wrażenie. Widziałem go na treningach i wiem, że to obiecujący zawodnik. Posiada atuty, ale też ma tendencję do częstego wykonywania wślizgów. To wada, nad którą musimy popracować – cytuje Gasperiniego portal romapress.net.

– Mecz z Interem zapewnił nam inny poziom pewności siebie. Oddaliśmy dziesięć strzałów z pola karnego przeciwko tak mocnej drużynie. To dobry znak. Problem polegał na tym, że szybko straciliśmy gola – dodał.

W mediach mówi się, że Ziółkowski ma dostać szansę w najbliższym meczu od pierwszej minuty. Roma w Lidze Europy zmierzy się z Viktorią Pilzno. Z kolei w weekend zmierzą się z Sassuolo.

Michał Żewłakow komentuje zamieszenie wokół Edwarda Iordanescu! „Jestem gotów ponieść konsekwencje”

Michał Żewłakow spotkał się z dziennikarzami i wyjaśnił wydarzenia z ostatnich kilku dni. Z jego wypowiedzi jasno wynika, że Edward Iordanescu – póki co – będzie dalej prowadził Legię Warszawa. Żewłakow przyznał, że osobiście ręczy za rumuńskiego szkoleniowca.




Ostatnie dni w Legii Warszawa nie należały do najspokojniejszych. W niedzielę Legioniści polegli w starciu z Zagłębiem Lubin wynikiem 1:3. Po tej porażce dużo zaczęło się mówić na temat Edwarda Iordanescu. W mediach pojawiły się informacje mówiące o ewentualnej dymisji rumuńskiego szkoleniowca. Doniesienia były jednak dementowane przez samą Legię.

Zdementowane informacje

W środę Michał Żewłakow spotkał się z dziennikarzami. Dyrektor sportowy Legii Warszawa wyjaśnił wszelkie nurtujące kwestie. Żewłakow zdementował, jakoby Iordanescu podał się do dymisji. 49-latek podkreślił zaufanie do rumuńskiego szkoleniowca.

– Doszło do rozmów z trenerem, natomiast były to rozmowy, które dotyczyły omawiania tego, co się wydarzyło do tej pory, co nas czeka i co trzeba zrobić, by poprawić obecną sytuację – ujawnił Michał Żewłakow.

– Nie było żadnej dymisji. Odbyliśmy szczerą rozmowę, w której omówiliśmy różne scenariusze, które mogą się wydarzyć, ale nie muszą. Jako dyrektor sportowy mam zaufanie do trenera, ponieważ od momentu, kiedy przyszedł do klubu, a nie trafił tu w łatwym momencie, udowadniał, że potrafi sobie radzić sportowo z różnymi przeciwnościami – uzupełnił.




Odpowiedzialność

Żewłakow podkreślił, że bierze odpowiedzialność za wybór Iordanescu na stanowisko pierwszego trenera Legii. Stwierdził, że być może jest to obecnie najtrudniejszy moment sezonu.

– Jestem odpowiedzialny za wybór tego trenera i jestem gotów ponieść konsekwencje. Nie wiem, czy mogę zrobić coś więcej, ale naprawdę wierzę w tego szkoleniowca. To on przeprowadził mnie przez kilka trudnych momentów i wierzę, że przez ten – być może najtrudniejszy – moment też przejdziemy – skomentował Michał Żewłakow.

–  Czy postawiliśmy trenerowi ultimatum? Nie, nie ubieramy tego w ramy czasowe czy punktowe, ponieważ spotęgowałoby to jeszcze tylko dodatkowe emocje i presję. Chcę, by od jutra było widać poprawę w grze i symptom tego, że idziemy w dobrym kierunku – uzupełnił 49-latek.

źródło: legia.net

Gonçalo Feio był brany pod uwagę w wielkim klubie za granicą. Dyrektor sportowy chciał zatrudnić Portugalczyka

Przed Gonçalo Feio pojawiła się interesująca szansa. Jak poinformował Zbigniew Szulczyk, portugalski trener był rozważany jako kandydat na szkoleniowca Rangers FC. Za jego zatrudnieniem miał opowiadać się dyrektor sportowy szkockiego klubu, Kevin Thelwell.

Feio był blisko Rangers FC

Według doniesień Zbigniewa Szulczyka, Gonçalo Feio był jednym z kandydatów do objęcia posady menedżera Rangers FC. Portugalczyk miał znaleźć się na liście preferencji Kevina Thelwella, który pełni funkcję dyrektora sportowego klubu z Glasgow.

Ostatecznie władze Rangersów postawiły jednak na Danny’ego Röhla. Niemiec zastąpił Martina Russela, którego kadencja okazała się nieudana. Negocjacje z Röhlem nie przebiegały łatwo, a rozmowy kilkukrotnie miały się załamać.

Wciąż na rynku

Nie można wykluczyć, że Gonçalo Feio z lekkim uśmiechem przygląda się obecnej sytuacji przy Łazienkowskiej. Legia Warszawa przechodzi trudny okres zarówno sportowo, jak i wizerunkowo. Coraz więcej obserwatorów wskazuje, że zatrudnienie Edwarda Iordănescu nie było najlepszą decyzją pionu sportowego.

Nazwisko portugalskiego szkoleniowca regularnie pojawia się w kontekście warszawskiego klubu. Mimo jego wybuchowego charakteru wciąż ma w Legii swoich zwolenników. Jego powrót zasugerował m.in. Mateusz Borek.

Źródło: Zbigniew Szulczyk

Jest decyzja ws. Iordanescu. Wiadomo, kto poprowadzi Legię w meczu z Szachtarem

W mediach ukazały się nowe informacje dotyczące sytuacji Edwarda Iordanescu. Na ten moment Rumun ma kontynuować swoją pracę.

Od kilku dni głównym tematem rozmów w polskiej piłce jest sytuacja Edwarda Iordanescu. Media informował o rzekomej chęci odejścia rumuńskiego trenera i jego gotowości do podania się do dymisji. Wszystkiemu zaprzeczał do tej pory klub, który prowadził narrację, że Iordanescu wciąż jest trenerem Legii, a tematu dymisji nie było.




Sprawa Edwarda Iordanescu jest mocno zagmatwana. W mediach pojawiają się sprzeczne ze sobą doniesienia. Ciężko jednak uwierzyć w to, aby projekt z Iordanescu na czele był długofalowy. Wydaje się, że obecnie powinno się zadawać nie czy, tylko kiedy Rumun odejdzie z klubu.

Najnowsze wieści dotyczące sytuacji w Legii Warszawa opublikował Piotr Koźmiński z „Goal.pl”. Według jego informacji, Iordanescu na ten moment zostaje w Legii. W środę ma wraz z drużyną udać się do Krakowa, na czwartkowy mecz Ligi Konferencji. Rumun ma pojawić się na przedmeczowej konferencji prasowej, a następnie poprowadzić zespół w starciu z Szachtarem. Koźmiński podkreśla jednak, że nie wiadomo, jak długo potrwa jeszcze praca rumuńskiego szkoleniowca w stołecznym klubie.





źródło: Goal.pl

Pietuszewski na oku dużego klubu. Grałby w lidze TOP 5

Oskar Pietuszewski od jakiegoś czasu imponuje formą, co przekłada się na potencjalny transfer. Według francuskich mediów młody piłkarz Jagiellonii Białystok znalazł się w orbicie zainteresowań klubu z Ligue 1.

Świetny początek sezonu

Nastolatek ma za sobą znakomite miesiące w barwach Jagiellonii Białystok. W jednym z czołowych zespołów PKO BP Ekstraklasy odgrywa coraz ważniejszą rolę. Dobrą formę potwierdził również w reprezentacji Polski U-21 w spotkaniu ze Szwecją.

Dziennikarze i eksperci są zgodni, że powołanie do seniorskiej kadry to tylko kwestia czasu. Coraz bardziej realny staje się też transfer za granicę. Według doniesień sprzedaż zawodnika może nastąpić latem przyszłego roku.

Zainteresowanie z Francji

Jak informuje francuski portal sport.fr, Oskarem Pietuszewskim interesuje się FC Nantes. Klub należący do Waldemara Kity zamierza w najbliższym czasie powalczyć o utalentowanego pomocnika.

Co ciekawe, francuski zespół obserwuje nie tylko zawodnika Jagiellonii. Na radarze klubu znajduje się również Tomasz Pieńko, inny młody piłkarz z PKO BP Ekstraklasy.

Jagiellonia spokojna

Agent zawodnika, Mariusz Piekarski, niedawno podkreślił, że zimowy transfer nie wchodzi w grę. Jego zdaniem Pietuszewski powinien dokończyć sezon w Polsce i dopiero latem rozważyć zmianę otoczenia.

Zainteresowanie ze strony Francuzów jednak nie słabnie. Jeśli Jagiellonia zdecyduje się na sprzedaż, może liczyć na znaczący zarobek.

Pietuszewski w obecnym sezonie rozegrał 18 oficjalnych meczów w barwach Jagiellonii. Zdobył dwie bramki i zaliczył dwie asysty. Według danych Transfermarkt, jego wartość rynkowa wynosi obecnie osiem milionów euro.

Źródło: Sport.fr

Zaskakujący pomysł Mateusza Borka. Legia powinna zadzwonić po Goncalo Feio?

Niewiele wskazuje, żeby Edward Iordanescu miał na dłużej zakotwiczyć w Legii Warszawa. Tymczasem dość niespodziewany pomysł na zastępstwo rumuńskiego trenera, wysunął Mateusz Borek.




Ostatni dni w Legii są niezwykle gorące. Wydaje się, że przyszłość Edwarda Iordanescu jest już przesądzona. Oficjalnie Rumun jest jeszcze trenerem Legii, ale nie wiadomo, jak długo taki stan rzeczy się utrzyma.

Wielki powrót?

Na niekorzyść Legii działają także ciągłe doniesienia z mediów rumuńskich. Te wciąż przekonują, że na Iordanescu czeka posada selekcjonera ich reprezentacji. Biorąc to wszystko pod uwagę, Mateusz Borek stwierdził, że Legia powinna… zadzwonić do Goncalo Feio.




– nie wiem, czy nie rozważyłbym jeszcze jednego telefonu do Goncalo, który rozmawia z kilkoma klubami, ale z nikim jeszcze nie podpisał. Ta szatnia mu ufała, miała z nim chemię. On w tym klubie był 24 godziny na dobę. Ja wiem, że zaraz pojawią się na czacie komentarze „XD XD. Borek zwariował”. Czasami tylko trudne rozwiązania w takich trudnych sytuacjach mają prawo funkcjonować – stwierdził.

Skandaliczne zajście w Radomiu podczas meczu 15-latków. Jeden z rodziców uderzył zawodnika rywali

Do skandalicznej sytuacji doszło w Radomiu. Podczas meczu 15-latków, jeden z rodziców uderzył młodego piłkarza z drużyny przeciwnej. Skończyło się na interwencji policji.




W minioną niedzielę w Radomiu odbył się mecz Radomiaka z lokalnym Młodzikiem. Marek Wawrzynowski z „Przeglądu Sportowego Onet” przekazał, że po mniej więcej godzinie gry doszło do skandalicznej sytuacji.

Interwencja policji

Wszystko zaczęło się od faulu piłkarza Radomiaka. Impet uderzenia był na tyle silny, że zawodnik Młodzika miał wylecieć z boiska i ledwo ominąć słup, na którym była zamontowana siatka.

Widząc zajście, rodzice zawodnika ruszyli na murawę. Wywiązała się dyskusja, a ojciec piłkarza, według relacji świadków, uderzył głową 15-letniego gracza Radomiaka.




– Jak relacjonuje świadek zdarzenia, doszło do przepychanek. Ojciec piłkarza Młodzika uderzył głową 15-latka z Radomiaka. Chłopiec w ostatniej chwili się uchylił, więc cios nie był mocny, ale sędzia przerwał spotkanie. Zapytał trenera i zawodników Radomiaka, jaka jest ich decyzja, czy czują się bezpiecznie i chcą grać dalej, czy nie. Zdecydowali się zejść z boiska – pisze Wawrzynowski.

Na miejscu interweniowała policja. Sprawa została jednak szybko zamknięta. Według świadka, ojciec poszkodowanego piłkarza miał kajać się przed funkcjonariuszami.

– Ten rodzic, który uderzył chłopaka, płakał tam, tłumaczył chyba, że to przypadek, kajał się, policjanci rozmawiali z przełożonymi i odpuścili – czytamy relację jednego ze świadków.

Iordanescu odwołał dzisiejszy trening? Jest reakcja klubu

Zawirowania w Legii Warszawa związane z osobą Edwarda Iordanescu trwają w najlepsze. Według doniesień „Legia.Net”, wtorkowe zajęcia pierwszej drużyny Legii zostały odwołane. Klub ustosunkował się do tych informacji.




W gabinetach Legii Warszawa jest obecnie z pewnością gorąco. Wszystko za sprawą nie tylko ostatnich porażek pierwszego zespołu, ale również działań i zachowania Edwarda Iordanescu. W poniedziałek media poinformowały, jakoby rumuński szkoleniowiec chciał podać się do dymisji, na co nie zgodziły się władze klubu. W tej sprawie miało dojść do spotkania na szczycie władz klubu.

Medialne doniesienia

Kolejne wieści w sprawie sytuacji Edwarda Iordanescu pojawiły się w poniedziałkowy poranek. Na łamach „Legia.Net” pojawił się artykuł, z którego dowiadujemy się, że zaplanowany na wtorek trening został odwołany, a piłkarze otrzymali czas wolny. Następnie zarządzono, że dla wybranych zawodników odbędzie się trening indywidualny. Dodatkowo czytamy, że Iordanescu miał poinformować piłkarzy o swojej gotowości do rezygnacji z pracy.

Reakcja klubu

Do powyższych doniesień portalu „Legia.Net” ustosunkował się rzecznik prasowy Legii Warszawa, który zaprzeczył przedstawionym informacjom. Rzekomo już wcześniej zaplanowano, że wtorek będzie dniem wolnym. Dodatkowo, Iordanescu nie miał nic mówić drużynie o swoim odejściu. Podkreślił również, że nie było żadnej dymisji.





źródło: Legia.Net

Tak Robert Lewandowski zareagował na swoją kontuzję. „O cholera…”

Mateusz Święcicki ujawnił, jak Robert Lewandowski zareagował na wieść o swojej kontuzji. Pierwotnie 37-latek nie zdawał sobie sprawy z powagi swojego urazu.

Robert Lewandowski pojawił się na październikowym zgrupowaniu reprezentacji Polski. W pierwszym meczu z Nową Zelandią 37-latek odpoczywał. Jednak zagrał już w eliminacyjnym starciu z Litwą, w którym zagrał pełne 90 minut. Po powrocie do Barcelony stwierdzono jednak uraz u polskiego piłkarza. Pierwsze doniesienia informowały, że Polaka czeka kilkutygodniowa przerwa.




Nikt nie zakładał kontuzji Roberta Lewandowskiego. Wszak rozegrał on pełne 90 minut w meczu z Litwą. Nie zakładał tego również sam Robert Lewandowski. Jak ujawnił Mateusz Święcicki na antenie „Meczyków”, sam zainteresowany nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji.

– Lewy był przekonany, że to kwestia dwóch dni i wróci do gry. Po badaniach była jednak reakcja na zasadzie: „O cholera. To jednak jest poważny kłopot”. Stan zdrowia w jego ocenie był zupełnie inny niż wykazały to badania – ujawnił Mateusz Święcicki.

W tym sezonie Robert Lewandowski nie odgrywa już aż tak znaczącej roli w FC Barcelonie, jak to miało miejsce w poprzednich sezonach. Do tej pory Robert wystąpił w 9 meczach, w których strzelił 4 bramki.




Ależ gotuje się w Legii. Zwołano nagłe spotkanie na szczycie. Co dalej z Iordanescu?

W Warszawie wrze. Edward Iordanescu miał podać się do dymisji, ale władze klubu zarządziły kryzysowe spotkanie. Poniedziałkowy wieczór szykuje się bardzo emocjonująco.




Legia przegrała w niedzielę kolejny mecz w Ekstraklasie. Tym razem ulegli 1-3 Zagłębiu Lubin. Przed „Wojskowymi” intensywny tydzień, bo niebawem zmierzą się z Szachtarem Donieck, a następnie z Lechem Poznań.

Gorąca atmosfera

W tym trudnym momencie do dymisji miał podać się Edward Iordanescu. Taką informację podały przynajmniej TVP Sport i goal.pl. Z kolei Przegląd Sportowy dodał, że Michał Żewłakow i Fredi Bobić spotkali się z piłkarzami, którym przekazano, że mają wziąć odpowiedzialność za ostatnie wyniki.




Jeszcze w poniedziałek wspomniana dwójka, Marcin Herra i Dariusz Mioduski mają odbyć kryzysowe spotkanie. Tematem rozmów ma być przyszłość Iordanescu. Na ten moment nie możemy jednoznacznie stwierdzić, czy Rumun odejdzie, czy jednak zostanie trenerem przynajmniej do meczu z Szachtarem.

Edward Iordanescu chce odejść z Legii! Co na to władze klubu?

Według medialnych doniesień, Edward Iordanescu miał zgłosić władzom Legii swoją chęć zakończenia pracy w stołecznym klubie. Jaka czeka go przyszłość?

Przygoda Edwarda Iordanescu w Legii Warszawa od samego początku nie wygląda zbyt kolorowo. O ile jeszcze na początku udało mu się zrealizować cel, jakim był awans do fazy ligowej europejskich pucharów, o tyle ostatnie tygodnie w wykonaniu Legii są fatalne. Zespół prowadzony przez Rumuna przegrał 3 ostatnie mecze. Poza słabymi wynikami Iordanescu podpadł kibicom swoimi kilkoma nie przemyślanymi decyzjami, jak chociażby wystawienie rezerw na mecz Ligi Konferencji przeciwko Samsunsporowi.




Już od dłuższego czasu w mediach zaczęto spekulować, czy Legia nie powinna pożegnać się z Iordanescu. Doniesienia z ostatnich godzin sugerują, że wkrótce Rumun może zakończyć swoją pracę w Warszawie. Piotr Kamieniecki z „TVP Sport” pisze, że Iordanescu miał zadeklarować gotowość odejścia z klubu, podając się tym samym do dymisji. Co ciekawe, z Kamieniecki pisze, że Legia nie przystała na propozycję swojego szkoleniowca.

– Iordanescu był i jest gotów pożegnać się z pracą w Legii. Klub na razie nie przystał na ofertę szkoleniowca. W tej chwili Rumun ma normalnie pracować, choć nie jest wykluczone, że do czwartkowego meczu z Szachtarem w Lidze Konferencji coś się jeszcze zmieni – pisze Piotr Kamieniecki.

– My także słyszymy, że Iordanescu nie zamierza na siłę trzymać się roli trenera w stołecznym klubie. Rumun jest gotowy na odejście, choć przy Łazienkowskiej wciąż jest pewna wiara w szkoleniowca – dodał dziennikarz.

Nieco wcześniej podobną informację przekazał Piotr Koźmiński z „goal.pl”. To każe nam sugerować, że faktycznie coś może być na rzeczy. W swoim artykule Koźmiński pisze, że Iordanescu zgłosił gotowość rozwiązania kontraktu, argumentując to dobrem drużyny.





źródło: TVP Sport
źródło: goal.pl

Deco o Szczęsnym: „Został z nami za to, co dał Barcelonie”

Dyrektor sportowy FC Barcelony wyjaśnił, dlaczego Wojciech Szczęsny pozostał w drużynie mistrzów Hiszpanii. Portugalczyk przyznał, że Polak zasłużył na nowy kontrakt nie tylko dobrą grą, lecz także postawą w szatni.

Szczęsny po kolejnym udanym meczu

Wojciech Szczęsny rozegrał kolejny bardzo dobry mecz w barwach FC Barcelony. Zespół mistrza Hiszpanii wygrał przed własną publicznością z Gironą 2:1 po golu Ronalda Araujo w 93. minucie.

– Zagraliśmy poniżej naszego poziomu. Ostatni mecz z Sevillą był tragiczny, dziś też zagraliśmy poniżej naszego poziomu – powiedział po spotkaniu były reprezentant Polski.

Deco zdradził kulisy decyzji

W ostatnich dniach na temat Wojciecha Szczęsnego wypowiedział się dyrektor sportowy FC Barcelony, Deco.

– Przedłużyliśmy kontrakt z Wojciechem Szczęsnym za to, co dał nam w poprzednim sezonie, oraz za jego wpływ na szatnię i codzienną dynamikę zespołu. Dlatego został na kolejny rok z opcją przedłużenia na kolejny sezon – przyznał działacz.

Portugalczyk odniósł się też do sytuacji bramkarzy w klubie i decyzji o wypożyczeniu Inakiego Peny.

– Mając czterech bramkarzy, jeden musiał odejść, by grać. Inaki Pena jest młody i mamy do niego duże zaufanie, podobnie jak do Andera Astralagi – dodał Deco.

Dyrektor sportowy Barcelony zdradził również kulisy pozyskania Joana Garcii, który stał się numerem jeden między słupkami po kontuzji Marca-André ter Stegena.

– W tym momencie mamy bramkarzy na światowym poziomie. Od urazu Ter Stegena zaczęliśmy obserwować młodych bramkarzy mogących być teraźniejszością lub przyszłością. Kontuzja Marca sprawiła, że musieliśmy przyspieszyć nasze działania. To uruchomiło alarm. Garcię obserwowaliśmy od dwóch lat. Nie lubię mówić o „okazjach rynkowych”, bardziej chodzi o to, że w odpowiednim momencie jego wola przyjścia do Barcelony była kluczowa. Przychodził przecież z klubu rywalizującego w tym samym mieście, więc decyzja wymagała wielkiej osobowości – podkreślił Deco, cytowany przez fcbarca.com.

Co dalej?

W tym sezonie Wojciech Szczęsny wystąpił w czterech meczach, w których wpuścił osiem bramek. Nadal czeka na pierwsze czyste konto. Łączny bilans Polaka w barwach Barcelony to 34 spotkania, 44 stracone gole i 14 meczów bez straty bramki.

We wtorek FC Barcelona zagra w Lidze Mistrzów z Olympiakosem. Początek spotkania o godz. 18:45. W niedzielę zespół Hansiego Flicka zmierzy się na wyjeździe z Realem Madryt (godz. 16:15).

Źródło: fcbarca.com, sport.pl

Anglicy zachwyceni Mattym Cashem. Jego podanie zrobiło furorę [WIDEO]

Matty Cash znalazł się w centrum uwagi po zwycięstwie Aston Villi z Tottenhamem. Reprezentant Polski popisał się kapitalnym podaniem, które rozpoczęło akcję na wagę trzech punktów. Angielski serwis The Athletic poświęcił mu osobny artykuł, pełen pochwał i… anegdot z szatni.

Z autokaru prosto na czołówki mediów

Po meczu z Tottenhamem piłkarze Aston Villi wracali do Birmingham w świetnych nastrojach. Matty Cash długo nie wychodził z autokaru, co szybko zauważył John McGinn.

– Cashy, wciąż oglądasz swoje podanie? – zażartował kapitan zespołu.

To właśnie to zagranie Polaka rozpoczęło akcję bramkową, która dała Aston Villi zwycięstwo 2:1. Takich podań nie oglądamy często, zarówno w Premier League, jak i w europejskim futbolu.

Była 77. minuta meczu Tottenham – Aston Villa, a na tablicy wyników widniało 1:1. Cash posłał z własnej połowy dalekie, mocne i idealnie wymierzone podanie do Lucasa Digne’a. Francuz od razu zagrał do Emiliano Buendíi, który trafił do siatki. Ta akcja zapewniła ekipie z Birmingham komplet punktów.

– Przykucnął nisko, pochylając głowę nad piłką i przebijając ją. Jego technika przypominała raczej półwolej niż kopnięcie w górę – opisuje The Athletic.

Krytykowali go, a teraz chwalą

Angielski serwis zwraca uwagę, że Cash nie zawsze cieszył się uznaniem wśród kibiców. Wielu sympatyków Aston Villi uważało, że klub potrzebuje prawego obrońcy o większych umiejętnościach. Jednak włodarze drużyny mają inne zdanie, ponieważ od kilku lat nie sprowadzili zawodnika na jego pozycję.

Zadowolenia z formy reprezentanta Polski nie krył też menedżer Unai Emery.

– Cash gra teraz na równym poziomie przez 90 minut. Czasami, gdy grał kilka meczów z rzędu, miał problemy fizyczne i doznawał kontuzji. Teraz utrzymuje bardzo dobrą formę i przez pełne 90 minut gra na równym poziomie. To fantastyczne – stwierdził szkoleniowiec.

Dobre wieści dla reprezentanta Polski

Według The Athletic, wkrótce Matty Cash może przedłużyć kontrakt z Aston Villą. Obecna umowa obowiązuje do czerwca 2027 roku, ale klub ma być gotowy na nowe negocjacje.

Źródło: The Athletic, Przegląd Sportowy Onet


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.