NEWSY I WIDEO

Kolejny popis Mourinho. Tak skomentował swoją czerwoną kartkę. „Widzenie peryferyjne” [WIDEO]

Jose Mourinho jest jedyny w swoim rodzaju. Portugalczyk w drugiej połowie meczu z Manchesterem United został ukarany przez sędziego czerwoną kartką. Szkoleniowiec w pomeczowym wywiadzie w swoim stylu wypowiedział się o tej decyzji.




Fenerbahce na swoim terenie zremisowało z Manchesterem United (1-1) mecz 3. kolejki Ligi Europy. Turecki zespół prezentował się dużo lepiej od „Czerwonych Diabłów”, ale to goście wyszli pierwsi na prowadzenie. Dopiero po zmianie stron gola wyrównującego zdobył En-Nesyriego.

„Widzenie peryferyjne”

Po kilku minutach od doprowadzenia do remisu, Osayi-Samuel po starciu z Manuelem Ugarte padł w polu karnym Manchesteru. Clement Turpin, który prowadził mecz w Stambule, nie podyktował jednak „jedenastki”. Arbiter podjął decyzję po konsultacji z wozem VAR.

Piłkarzom Fenerbahce oczywiście się to nie spodobało. Wśród protestujących znalazł się także Jose Mourinho, który zobaczył za swoje zachowanie czerwoną kartkę. Tym samym nie dokończył spotkania na ławce, a w pomeczowym wywiadzie dość jasno dał do zrozumienia, co myśli o decyzji Turpina.




Powiedział mi coś niesamowitego. W tym samym momencie widział zdarzenie w polu karnym i moje zachowanie przy linii bocznej. To się nazywa widzenie peryferyjne. Jedno oko miał na pole karne, a drugie na mnie w tym samym momencie. Gratuluję mu, bo to naprawdę niesamowite. Pewnie dlatego jest jednym z najlepszych sędziów na świeciepodkreślił ironicznie.

Mbappe może być zadowolony. Wyjaśniła się kwestia zaległości z PSG

Według doniesień „L’Equipe”, Kylian Mbappé wygrał spór z Paris Saint-Germain dotyczący zaległych wypłat. Wspomniane źródło twierdzi, że francuski klub będzie musiał wypłacić swojemu byłemu zawodnikowi aż 55 milionów euro. Sprawą zajęła się komisja prawna Francuskiej Ligi Piłkarskiej, która wydała decyzję korzystną dla zawodnika.

Werdykt na korzyść zawodnika

Francuz odszedł z PSG latem 2024 roku. Nie otrzymał jednak pensji za trzy ostatnie miesiące gry w barwach paryskiego klubu – kwiecień, maj i czerwiec. Ponadto klub nie wypłacił mu należnej premii, którą miał otrzymać już w lutym. W sumie mistrzowie Francji zalegają Mbappé gigantyczną kwotę 55 milionów euro.

Sprawa trafiła przed komisję prawną Francuskiej Ligi Piłkarskiej, która szczegółowo przeanalizowała całą sytuację. Werdykt ma zostać oficjalnie ogłoszony 25 października, jednak według źródeł zbliżonych do „L’Equipe” już wiadomo, że decyzja będzie korzystna dla Kyliana Mbappé. PSG będzie musiało uregulować swoje zobowiązania wobec byłego zawodnika.

Kylian Mbappé spędził w Paris Saint-Germain siedem lat. Francuski napastnik rozegrał łącznie 308 meczów, w których zdobył 256 bramek. Jego wpływ na grę zespołu oraz wkład w zdobywane trofea uczyniły go jednym z największych symboli paryskiego klubu.

Źródło: L’Equipe

Ujawniono przewidywaną tabelę Ligi Konferencji. Dobre informacje dla polskich drużyn

Po drugiej kolejce fazy grupowej Ligi Konferencji Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok mają realne szanse na awans do dalszej fazy. Świadczy o tym tabela oczekiwanych wyników.

Legia Warszawa z pewnym awansem do 1/8 finału?

Według tabeli Legia Warszawa znajduje się na 5. miejscu z oczekiwanym dorobkiem punktowym wynoszącym 13.03 punktów. Jej prawdopodobieństwo znalezienia się w czołowej 24 drużynach wynosi 99.8%.

Co więcej, Legia ma także 94.4% szans na zajęcie miejsca w pierwszej 16. Według szacunków, aby dostać się do najlepszej 8 drużyn, potrzebne będzie zdobycie około 13 punktów. To oznacza, że Legia musi zdobyć jeszcze przynajmniej 7 punktów w kolejnych czterech meczach.

To jest absolutnie w jej zasięgu, biorąc pod uwagę dotychczasowe występy. Według wspomnianej tabeli, Legia ma 64.8% szans na znalezienie się w TOP 8.

Jagiellonia Białystok nieco dalej

Jagiellonia Białystok znajduje się na 9. miejscu z oczekiwanymi 12.06 punktami. W przypadku białostockiego klubu, prawdopodobieństwo awansu do najlepszej 24 drużyn wynosi aż 98.8%.

Sytuacja Jagiellonii wygląda jednak nieco mniej pewnie, jeśli chodzi o wywalczenie miejsca w pierwszej 16. Szanse na taki wynik wynoszą 85.1%. W tej chwili szanse Jagiellonii na awans do najlepszej 8 są szacowane na 46.2%.

Dobry prognostyk

Obie polskie drużyny znajdują się zatem na bardzo dobrej drodze do gry na wiosnę. Jagiellonia Białystok i Legia Warszawa mają 6 punktów po dwóch spotkaniach, a przed nimi jeszcze kilka spotkań z niżej notowanymi rywalami.

Miejmy nadzieję, że obu polskim drużynom uda się znaleźć w TOP 8 tego zestawienia.

Źródło: X

Barcelona chciała tylko Szczęsnego. Dziennikarz zdradził kulisy transferu Polaka

Wojciech Szczęsny dołączył niedawno do FC Barcelony. Według hiszpańskiego dziennikarza, Matteo Moretto, Polak był zdecydowanym numerem jeden na liście życzeń katalońskiego klubu po tym, jak Ter Stegen doznał kontuzji.

Numer jeden na liście

Marc-Andre ter Stegen doznał poważnej kontuzji kolana nieco ponad miesiąc temu. Początkowo FC Barcelona nie była przekonana, czy powinna ściągać nowego bramkarza, jednak powaga sytuacji zmusiła klub do podjęcia decyzji o transferze. Ostatecznie wybór padł na Wojciecha Szczęsnego.

Matteo Moretto w rozmowie z Eleven Sports przyznał, że Szczęsny od początku był priorytetem dla FC Barcelony. Polak nie tylko wzbudził zainteresowanie, ale stał się pierwszym i najważniejszym kandydatem do zastąpienia kontuzjowanego Ter Stegena.

– Prawda jest taka, że kiedy FC Barcelona zaczęła myśleć o sprowadzeniu bramkarza, to pierwsze nazwisko, jakie się pojawiło, to Szczęsny. I to był piłkarz chyba najbardziej chciany przez klub. Szczęsny zakończył karierę w Juventusie na tak wysokim poziomie, że de facto jest niemożliwe, żeby jego kandydaturę porównywać z kimś innym. Żaden z dostępnych bramkarzy nie miał tego poziomu – powiedział.

– „Barca”, kiedy już zdecydowała się na zakontraktowanie bramkarza, chciała tylko Szczęsnego. To było coś ciekawego i pięknego zarazem, że Wojciech powiedział „tak” Barcelonie po zawieszeniu butów na kołku. Ale dla niego jest to bardzo ważny ruch w karierze – podsumował dziennikarz.

Źródło: Eleven Sports

Wojciech Szczęsny zapytany o swoją sytuację w FC Barcelonie. „Ego chowam do kieszeni”

Kilka dni przed El Clasico Wojciech Szczęsny udzielił wywiadu na łamach „Eleven Sports”. Bramkarz FC Barcelony wypowiedział się na temat swojej obecnej sytuacji w drużynie.

Wojciech Szczęsny podpisał kontrakt z FC Barceloną na początku października. Od tego czasu minęły już ponad 3 tygodnie. Przez cały ten czas polski golkiper sumiennie pracuje, by wrócić do optymalnej formy. 34-latek nie doczekał się jeszcze debiutu, choć w ostatnich meczach znalazł się już w kadrze meczowej Barcy.

Już w sobotę FC Barcelona rozegra niezwykle prestiżowe spotkanie z Realem Madryt w ramach rozgrywek LaLiga. Dwa dni przed tym pojedynkiem na profilach społecznościowych „Eleven Sports” pojawił się fragment wywiadu z Wojtkiem Szczęsny. Został on zapytany przez Mateusza Święcickiego o to, czy sam by się wystawił na mecz z Realem. Wojtek odpowiedział przecząco.

– Ja mu powiedziałem, że nawet jakbym był na 100% gotowy w tym momencie, to ja na jego miejscu bym na mnie nie postawił – stwierdził Wojciech Szczęsny.




Wojtek w wywiadzie dla „Eleven” nieco dłużej się rozwinął w temacie swojej pozycji w drużynie. Przyznał, że rozumie on ostatnie decyzje personalne Hansiego Flicka ze względu na to, że cała drużyna funkcjonuje dobrze. Dodał także, że obecnie nie jest w stanie dać gwarancji dobrej formy.

– Kiedy zespół funkcjonuje i wszystko idzie dobrze, to można to tylko zepsuć, robiąc niepotrzebne zmiany. Ja ego chowam do kieszeni. Wierzę, że w końcu i tak będę tutaj grał – skomentował Szczęsny.

– Chociaż wolę grać, kiedy jestem w dobrej formie i daję gwarancję, której na dzisiaj nie jestem w stanie dać. A po drugie, zespół funkcjonuje dobrze tak, jak jest i to jest dla mnie najważniejsze – podsumował Polak.




Polska spadła w rankingu FIFA. Nie zgadniecie, kto nas wyprzedził

FIFA opublikowała najnowszą aktualizację swojego rankingu. Reprezentacja Polski zanotowała kolejny spadek. Wyprzedził ją… Egipt.




Podczas październikowego zgrupowania reprezentacja Polski nie wygrała żadnego z dwóch spotkań w Lidze Narodów. Najpierw przegrała z Portugalią (1-3), a następnie zremisowała z Chorwacją (3-3). Tym samym „Biało-Czerwoni” dopisali sobie zaledwie jeden punkt w tabeli.

Spadek w rankingu

Brak zwycięstw przełożył się także na spadek w najnowszej aktualizacji rankingu FIFA. Reprezentacja Polski podczas październikowego zgrupowania zajmowała 30 miejsce. Teraz spadła o pięterko niżej, na 31. lokatę. Co ciekawe, „Biało-Czerwoni” zostali wyprzedzeni przez… Egipt, który dwukrotnie ograł Mauretanię.




Z interesujących nas zmian doszło do przetasowań wśród naszych rywali z Ligi Narodów. Portugalia awansowała na 7. miejsce kosztem Holandii, zaś Szkocja przeskoczyła Słowenię i osiadła na 51. Chorwacja nie zmieniła swojego miejsca i wciąż znajduje się na pozycji 12.

Czołowa piątka pozostała natomiast bez zmian. Ranking wciąż otwierają Argentyńczycy, tuż za nimi znajduje się Francja, a podium zamyka Hiszpania. Topkę uzupełniają kolejno: Anglia i Brazylia.

Guardiola krytyczny wobec swoich decyzji. „To jest jego jedynym problemem”

Pep Guardiola otwarcie przyznał, że jeden z jego zawodników mógł być niezadowolony z liczby minut spędzonych na boisku. Hiszpan dokonał tego rodzaju refleksji po zwycięstwie swojego zespołu nad Spartą Praga 5:0.

Świetny mecz Obywateli

Manchester City kontynuuje swoją doskonałą formę mimo braków kadrowych. Po pewnym zwycięstwie 4:0 nad Slovanem Bratysława, drużyna Guardioli ponownie zdominowała rywala, tym razem pokonując Spartę Praga 5:0. W 88. minucie wynik meczu ustalił Matheus Nunes.

Portugalczyk był jednym z najlepszych zawodników na boisku. Po meczu Pep Guardiola nie szczędził pochwał dla 26-letniego pomocnika. Według trenera zasługuje on na więcej czasu na boisku. W kontekście tej sytuacji Guardiola dokonał samokrytyki, obwiniając samego siebie za brak minut dla Portugalczyka.

– Był naprawdę dobry. Kiedy strzelił gola, widać było, jak szczęśliwi są jego koledzy. Prezentuje wyjątkową jakość. Kiedy biegnie z piłką 30-40 metrów, nikt nie jest w stanie go zatrzymać. Potrzebujemy go, a może pełnić wiele ról. […] Jego jedynym problemem jest to, że jego menedżer być może nie daje mu minut, na które zasługuje. W obecnych okolicznościach, kiedy mamy do dyspozycji 15 graczy z pola, ważne jest jednak, aby mieć go w swoich szeregach – powiedział były trener Bayernu Monachium.

Przed Manchesterem City intensywny okres, w którym zagrają m.in. z Southampton, Tottenhamem, Bournemouth, Sportingiem i Brighton. Z tak napiętym harmonogramem Guardiola będzie zmuszony rotować składem, co może otworzyć Portugalczykowi drogę do większej liczby minut na boisku.

Źródło: Manchester City

Hiszpania zachwycona występem Lewandowskiego z Bayernem. „Wykonał świetną robotę”

FC Barcelona w 3. kolejce Ligi Mistrzów przejechała się po Bayernie Monachium (4-1). Jedną z bramek dla Blaugrany strzelił Robert Lewandowski. Hiszpańska prasa docenia wkład Polaka.




Bezsprzecznym bohaterem Barcelony w rywalizacji z Bayernem był Raphinha. Brazylijczyk ustrzelił hat-tricka i został wybrany najlepszym piłkarzem na boisku.

Superlatywy

Gola na 2-1 dla Barcelony strzelił jeszcze w pierwszej połowie Robert Lewandowski. Hiszpańskie media doceniają wkład Polaka w zwycięstwo. Zauważają, że poza wykorzystaniem sytuacji bramkowej, wykonał nieocenioną pracę na murawie.

– Lewandowski zrobił to, o co go poproszono. Zdobył bramkę, gdy nadarzyła się na to okazja. Wykonywał także świetną robotę w grze tyłem do bramki rywala – pisze „Sport” który przyznał Lewandowskiemu „ósemkę” w dziesięciostopniowej skali.

– Dla reprezentanta Polski było to wyjątkowe spotkanie. Wszedł w nie, będąc w bardzo dobrej dyspozycji i ją podtrzymał. Strzelił gola i ciężko pracował w obronie – dodaje „Marca”.

– Jego trafienie na 2:1 było bardzo ważne. Nie pozostawiło wątpliwości, że będzie to wieczór Barcelony. Miał też udział przy pierwszej bramce, otwierając przestrzeń dla Raphinhi. Zdobył 15. bramkę w sezonie – podkreśla „Mundo Deportivo”.




Blaugrana w najbliższym czasie nie może zwolnić tempa. Już w weekend zmierzy się w El Clasico z Realem Madryt, a kilka dni później czeka ich derbowe spotkanie z Espanyolem.

Mistrz UFC wściekły na termin El Clasico. „Pójdziemy po Tebasa”

Mistrz UFC w wadzie piórkowej, Ilia Topuria, w żartach zaatakował na ostatniej konferencji prasowej Javiera Tebasa. Gruzin wściekł się na szefa La Liga za to, że najbliższe El Clasico zostało zaplanowane na tę samą godzinę, co jego najbliższa walka w UFC. Wszystko miało oczywiście charakter żartobliwy.




Przed nami pierwsze El Clasico w sezonie 2024/2025. Już w tę sobotę Real Madryt podejmie na własnym stadionie FC Barcelonę. Spotkanie zostało zaplanowane na godzinę 21:00 czasu polskiego. Kibice na całym świecie ostrzą sobie zęby przed tym pojedynkiem. Tym bardziej po tym, co wydarzyło się w tym tygodniu w meczach Realu i Barcelony w Lidze Mistrzów.




Mecze Realu Madryt i FC Barcelony śledzi cały świat. W tym także inni sportowcy. Wśród nich jest m.in. Ilia Topuria. Gruzin jest mistrzem UFC w kategorii piórkowej. Pas mistrzowski zdobył w lutym tego roku. W najbliższy weekend po raz pierwszy będzie bronił tytułu w starciu z Maxem Hollowayem.

Ilia Topuria stoczy wspomniany pojedynek podczas gali UFC 308 w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Ma ona rozpocząć się o godzinie 20:00 czasu polskiego. Gruzin zapewne pojawi się w octagonie kilka godzin później, gdyż zawalczy on w walce wieczoru.

W związku ze swoją własną walką Ilia Topuria nie będzie w stanie obejrzeć El Clasico na żywo. Gruzin poruszył ten temat na konferencji prasowej. Zapytany o ten temat odpowiedział, że będzie musiał przyłożyć osobie, która jest odpowiedzialna za dobór terminu El Clasico. Jeden z dziennikarzy podpowiedział mu, że jest to Javier Tebas, czyli prezes La Liga. Topuria żartobliwie odpowiedział, że w takim razie „pójdzie” po niego w następnej kolejności.

Wielki powrót Mario Balotellego! Włoch o krok przed zaskakującym ruchem

Dość niespodziewanie pojawiły się informacje o możliwym powrocie Mario Balotelliego do Serie A. Według Nicolo Schiry, Włoch ma być bliski transferu do Genoi.




34-latek należy do grona najbardziej zmarnowanych talentów ostatnich lat. Od gry w klubach pokroju Interu Mediolan, Manchesteru City, Liverpoolu czy Milanu, trafiał do coraz słabszych drużyn. Ostatnio Adaną Demirsporem, ale obecnie pozostaje bezrobotny.

Powrót do domu

Jak się jednak okazuje, może się to niebawem zmienić. Sam Balotelli przyznał niedawno publicznie, że marzy mu się powrót do ligi włoskiej. Nicolo Schira natomiast poinformował, że szybko znalazł się na niego chętny.




Mowa konkretnie o Genoi, której 34-latek miał dać zielone światło na finalizację rozmów już dwa tygodnie temu. W podpisaniu kontraktu przeszkodził jednak wtedy Andres Blazquez, czyli dyrektor generalny klubu. Obecnie sprawa ma się mieć zgoła inaczej i Balotelli jest bliski podpisania umowy do końca bieżącego sezonu.

Co ciekawe, napastnik ma zarabiać w Genoi 250 tysięcy euro. Niewykluczone, że do wypłaty dojdą jeszcze jakieś premie za występy czy gole.

Wojciech Szczęsny opuści El Clasico. Co z debiutem Polaka? Padła data

Sytuacja Wojciecha Szczęsnego w FC Barcelonie nieco się skomplikowała. Polski bramkarz nie zadebiutował w meczu Sevillą, wbrew temu, co pisały media. Kiedy możemy spodziewać się więc 34-latka w pierwszym składzie Blaugrany? Odpowiedź na to pytanie na łamach „WP Sportowe Fakty” przekazał dziennikarz, Arnau Blanch.




Według medialnych doniesień sprzed kilkunastu dni, Wojciech Szczęsny miał zadebiutować w Barcelonie meczem z Sevillą. Termin wydawał się idealny, bo w środę Duma Katalonii gra z Bayernem Monachium, a w weekend czeka ją hitowe starcie z Realem Madryt.

Debiut po Klasyku?

Hansi Flick postanowił jednak pójść pod prąd i dał kredyt zaufania Inakiemu Penii. To właśnie wychowanek Barcelony zagrał przeciwko Sevilli, co Niemiec jasno zakomunikował. Ponad to ma zagrać także przeciwko Bayernowi Monachium. Wiele wskazuje na to, że jeżeli nie popełni żadnego rażącego błędu, to nie odda miejsca w bramce także na El Clasico.




Nie oznacza to jednak, że Szczęsny w ogóle nie zadebiutuje. Według Arnau Blancha, hiszpańskiego dziennikarza, Polak może otrzymać swoją szansę w prestiżowym meczu. Mowa konkretnie o derbach z Espanyolem.

– Flick zdecydował, że z Sevillą i Bayernem będzie grał Pena, bo ma za sobą więcej treningów z zespołem, pewną ciągłość. Jest w tym logika. Myślę, że Szczęsny nie zadebiutuje wcześniej niż po najbliższym El Clasico – ocenia Blanch.

– Przyjście Szczęsnego jest tu dobrze postrzegane. Zobaczymy, jak będzie się spisywał na boisku. Natomiast poza boiskiem, np. w udzielanych przez niego ostatnio wywiadach, wydawał się być otwarty, szczery. Został dobrze odebrany – dodał dla „WP Sportowe Fakty”.

Ogromny flop Legii Warszawa. Miał podbić ligę, a został skreślony przez Goncalo Feio

Jean-Pierre Nsame miał być poważnym wzmocnieniem ataku Legii Warszawa. Jak na razie jednak transfer okazał się tylko rozczarowaniem. Zdaje się, że Goncalo Feio całkowicie skreślił 31-latka.




Latem Legia dokonała kilku, jak się wydawało, solidnych transferów. Murawa szybko je jednak zweryfikowała. Choć „Wojskowi” awansowali do fazy ligowej Ligi Konferencji, to bardzo słabo radzą sobie w Ekstraklasie. W tabeli po 12 kolejkach zajmują dopiero 5. miejsce i tracą 8 punktów do liderującego Lecha Poznań.

Flop

Sytuacji nie poprawia ograniczona kadra, z jakiej może korzystać Goncalo Feio. Wśród letnich transferów nie brakowało mocnych nazwisk, które miały papiery na szybkie wejście do składu Legii. Takim zawodnikiem był między innymi ściągnięty z Como Jean-Pierre Nsame.




Kameruńczyk w przeszłości strzelił ponad 100 goli w lidze szwajcarskiej, ale odbił się od Włoch. Mimo to wydawało się, że „Wojskowi” dokonali solidnego wzmocnienia. Wychodzi jednak na to, że na Łazienkowskiej 31-latek długo nie pogra. Goncalo Feio otwarcie przyznał, że nie jest zadowolony z napastnika.

– Jestem sprawiedliwym trenerem i nie toleruję kogoś, kto biega 8-9km na mecz. To tyle o nim – mówił Portugalczyk po meczu z Górnikiem Zabrze, jeszcze we wrześniu.

Nsame od tamtej pory zagrał tylko raz – 29 minut przeciwko Betisowi w Lidze Konferencji. Kolejny mecz, z Jagiellonią (1-1) przesiedział na ławce, a w jeszcze kolejnym, z Lechią Gdańsk (2-0), nie znalazł się nawet w kadrze.

Co dalej z Kameruńczykiem? Trudno sobie wyobrazić, żeby Goncalo Feio się do niego przekonał. Wymowne są również słowa Pawła Gołaszewskiego, które wypowiedział na antenie „Meczyków”.

– Nie wiem, co się z nim dzieje, trenuje – oznajmił

Niemiecka policja grozi Podolskiemu. Chodzi o zdarzenia z pożegnalnego meczu

10 października na RheinEnergieStadion w Kolonii odbyło się pożegnanie Lukasa Podolskiego. Mistrz świata z 2014 roku podziękował kibicom i klubowi za swoje piłkarskie początki. Wydarzenie to miało jednak nieoczekiwany finał. Jak się okazuje, Podolskiego mogą czekać konsekwencje prawne związane z użyciem pirotechniki podczas meczu.

Spotkają go konsekwencje?

Podolski zorganizował wielki mecz pożegnalny na stadionie FC Koeln. W czasie spotkania 39-latek zagrał jedną połowę w barwach Górnika, a drugą w koszulce FC Koeln.

Mecz stał się nie tylko okazją do podziękowań, ale i wielkiego show dla fanów. Po godzinie gry Podolski skierował się w stronę trybuny największych fanatyków FC Koeln.

W pewnym momencie wszedł na tzw. „gniazdo” i przyjął od jednego z kibiców zapaloną racę. To właśnie ten moment przykuł uwagę niemieckich służb.

Używanie pirotechniki na stadionach w Niemczech jest surowo zabronione. Według rzecznika służb, który rozmawiał z agencją DPA, Podolski dopuścił się wykroczenia administracyjnego.

– Napisaliśmy raport z tego zdarzenia i wykroczenia administracyjnego, do którego doszło. Dokumenty przekazaliśmy ratuszowi – poinformował rzecznik policji.

Podolskiemu grozi teraz kara grzywny za używanie pirotechniki na stadionie. Chociaż niemieckie prawo przewiduje, że samo użycie pirotechniki nie jest przestępstwem, o ile nie zagraża bezpieczeństwu innych osób, nie oznacza to, że były reprezentant Niemiec uniknie kary.

Niemieckie przepisy jasno określają, że pirotechnika na stadionach, nawet jeśli nie powoduje bezpośredniego zagrożenia – jest zabroniona. W związku z tym Podolski może spodziewać się kary finansowej.

Źródło: TVP Sport, DPA

Mógł zostać najmłodszym strzelcem gola w historii Ligi Mistrzów. Radość przerwał VAR [WIDEO]

Francesco Camarda już cieszył się ze zdobycia premierowej bramki w Lidze Mistrzów. Niestety, po chwili jego radość przerwał VAR, który anulował bramkę 16-latka.




W tym tygodniu dla kibiców przygotowano mecze 3. kolejki Ligi Mistrzów. Jednym z dwóch meczów otwierających trzecią serię gier było starcie AC Milan z Club Brugge. Zgodnie z oczekiwaniami spotkanie zakończyło się wygraną Rossoneri 3:1.

W końcówce meczu na boisku w barwach AC Milan pojawił się Francesco Camarda. 16-latek został tym samym najmłodszym włoskim piłkarzem, który zagrał w Lidze Mistrzów. Jednocześnie został także najmłodszym debiutantem w barwach AC MIlan w tych rozgrywkach. Ogółem tylko 6 młodszych od Camardy zawodników debiutowało w Lidze Mistrzów.

W 87. minucie gry Camarda zdołał nawet wpakować piłkę do bramki rywala. Na San Siro zapanowała euforia. Z radości 16-latek ściągnął nawet koszulkę i pobiegł cieszyć się wraz ze swoimi kolegami. Cieszyli się także kibice. Niestety, po kilku chwilach radość została przerwana przez sędziego. VAR anulował bramkę ze względu na spalonego.

Gdyby nie VAR, to Francesco Camarda stałby się najmłodszy strzelcem gola w historii Ligi Mistrzów (16 lat, 226 dni). A tak rekord ten wciąż pozostaje w rękach Ansu Fatiego. Hiszpan dokonał tego mając 17 lat i 39 dni.




Kolejny polski bramkarz w Arsenalu? „Kanonierzy” zainteresowani 19-latkiem!

Wśród angielskich klubów spore zainteresowanie zwrócił Oliwier Zych. O bramkarza mają zabiegać dwa kluby z Wielkiej Brytanii. Dziennikarz „The Telegraph” przekazał, które.




Zych ostatni sezon spędził w Puszczy Niepołomice, do której został wypożyczony z Aston Villi. 30 czerwca bieżącego roku wrócił do Anglii, gdzie zaliczył dwa mecze w EFL Cup. Trudno będzie mu wygryźć ze składu Emiliano Martineza, na którego konsekwentnie stawia Unai Emery.

Spore zainteresowanie

Niewykluczone, że w poszukiwaniu regularnej gry, Zych zdecyduje się na transfer. Bramkarz na brak zainteresowania nie może narzekać. Mike McGrath z „The Telegraph” twierdzi, że Polakiem interesują się dwie inne ekipy z Premier League. Mowa o Arsenalu i Brighton.

Zych podpisał kontrakt z Aston Villą w 2020 roku. Wygaśnie on natomiast wraz z końcem trwającego sezonu, co oznacza, że za kilka miesięcy będzie mógł zmienić klub na zasadzie wolnego transferu. Niewykluczone, że na to właśnie liczą zainteresowane drużyny.


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.