Młody kibic poprosił gracza Liverpoolu o zdjęcie. Nagle kompletnie go rozbroił [WIDEO]

W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z Curtisem Jonesem. Z gracza Liverpoolu zakpił jeden z młodych kibiców.




Minionej środy Liverpool wygrał derby z Evertonem (1-0). „The Reds” umocnili przewagę nad drugim w tabeli Arsenalem. Obecnie pewnie zmierzają po mistrzostwo Anglii z przewagą aż 12 punktów nad „Kanonierami”.

„Kopites”

Cały mecz na murawie w barwach Liverpoolu rozegrał Curtis Jones. 24-latek zebrał całkiem niezłe noty za swój występ. Dzień po derbach w mediach społecznościowych pojawił się z kolei film z jego udziałem.

Materiał został nagrany przez młodego kibica, który natknął się na Jonesa na jednej ze stacji benzynowych. Anglik zapozował do zdjęcia z fanem, a ten zaczął go nagrywać.




W pewnym momencie krzyknął: „Kopites są debilami!”, co odnosiło się do przydomka kibiców Liverpoolu. Jones zareagował na całą sytuację śmiechem, po czym wrócił do swojego samochodu.

Puste trybuny i… drukarka. Smutny widok na Stadionie Narodowym [WIDEO]

Podczas meczu o Superpuchar Polski trybuny Stadionu Narodowego świeciły pustkami. Widać to na zdjęciach oraz nagraniach, które pojawiły się w sieci. Co więcej, pod stadionem utworzyła się duża kolejka do drukarki, gdyż kibice posiadający bilet w wersji elektronicznej nie byli wpuszczani na obiekt.




Superpuchar Polski od lat był rozgrywany latem. Z reguły mecz ten był rozgrywany tuż przed rozpoczęciem nowego sezonu. W tym, a w zasadzie zeszłym, roku było jednak inaczej. Meczu nie udało się rozegrać w lipcu z uwagi na mecze w europejskich pucharach zarówno Jagiellonii jak i Wisły. Po wielu miesiącach prób ustalenia terminu rozegrania spotkania w końcu udało się osiągnąć konsensus. Koniec końców oba kluby doszły do porozumienia odnośnie rozegrania meczu 2 kwietnia.

Pustki na trybunach

Wokół omawianego meczu było wiele kontrowersji. Nie tylko te, które opisaliśmy wyżej. Po ustaleniu terminu rozegrania meczu pierwotnie miał on zostać rozegrany na obiekcie mistrza Polski – Jagiellonii Białystok. Dopiero w ostatnim momencie podjęto decyzję o rozegraniu meczu na Stadionie Narodowym. To nie pozostało bez negatywnych skutków. W sieci pojawiło się dziś wiele nagrań oraz zdjęć, na których widać pustki na trybunach Stadionu Narodowego.




Kolejka do drukarki

Jeden z kibiców obecny na meczu zwrócił również uwagę na inny problem. Jak się okazuje, na mecz nie można było wejść z biletem elektronicznym – potrzebna była wersja fizyczna. W związku z tym pod stadionem utworzyła się ogromna kolejka do… drukarki.

Zbigniew Boniek sparodiował cieszynkę Karola Świderskiego. „O, strzeliłem bramkę” [WIDEO]

Zbigniew Boniek na łamach „Meczyków” skomentował cieszynkę Karola Świderskiego w meczu przeciwko Malcie. Były prezes PZPN przyznał, że nie spodobała mu się celebracja 28-latka.

Marcowe zgrupowanie reprezentacji Polski dobiegło końca już kilka dni temu. Mimo to wciąż nie milkną medialne dyskusje na temat postawy polskich piłkarzy w meczach z Litwą i Maltą. W związku z drugim z tych meczów niespodziewanie głośno zrobiło się na temat cieszynki Karola Świderskiego. Polski napastnik strzelił Malcie dwa gole. Oba celebrował, przytykając dłonie do uszu. To nie spodobało się pewnej części kibiców.




Głos w powyższej sprawie zabrało wielu dziennikarzy oraz ekspertów. Zdania w tej sprawie są podzielone. Swoje „trzy grosze” dorzucił do dyskusji Zbigniew Boniek. Byłemu prezesowi PZPN nie spodobała się celebracja bramki w wykonaniu Świderskiego.

– Mi się nie podoba tata cieszynka. Bo taka cieszynka powinna być, ja zawsze uważam, powinna być fajna, łatwa do zrozumienia – skomentował Zbigniew Boniek.

– Natomiast taka cieszynka, to troszeczkę jest takie prowokacyjne. Takie jakieś zarozumialstwo. O, strzeliłem bramkę – zażartował 69-latek.

– No przecież tę pierwszą bramkę, akurat tam gdzie się znalazł Świder, to podejrzewam, że kolega Włodarczyk – którego nigdy nie widziałem grającego w piłkę – też pewnie by strzelił. Bo dostałeś piłkę na 3 metry przed bramką do pustej bramki – podsumował były prezes PZPN.





źródło: Meczyki

Mateusz Borek wściekły na reprezentantów Polski. Ostra tyrada po meczu z Litwą. „Co ich zaskoczyło?!” [WIDEO]

Reprezentacja Polski w bólach wygrała pierwszy mecz eliminacji mistrzostw świata. „Biało-Czerwoni” pokonali Litwę 1-0 po bramce Roberta Lewandowskiego w końcówce spotkania. Mateusz Borek ostro podsumował występ kadry Michała Probierza.




Choć eliminacje udało się rozpocząć od zwycięstwa, to brakuje optymizmu. Polacy z Litwą rozegrali bardzo słabe spotkanie, momentami całkowicie tracąc kontrolę. W kilku sytuacjach wydawało się nawet, że to spotkanie może zakończyć się dużo gorzej.

Zaskoczeni?

Na papierze zapowiadało się, że z Litwą czeka Polaków spacerek. Rzeczywistość okazała się całkowicie inna, a nasi reprezentanci przyznali, że postawa rywali mocno ich zaskoczyła. Takich wypowiedzi udzielili choćby Sebastian Szymański i Jakub Kamiński. Rozsierdziło to Mateusza Borka, który komentował pierwszy mecz eliminacyjny.




– Ja już nie mogę słuchać takich stwierdzeń. To znaczy, że piłkarze i trenerzy albo nie czytają wywiadów, albo nie mają doniesień – stwierdził Borek.

– Od poniedziałku Edgaras Jankauskas trąbił codziennie: „Zmieniliśmy granie, przesuwamy grę wyżej, już nie bronimy tylko nisko” – dodał dziennikarz.

– Co ich zaskoczyło?! Dzisiaj się okazuje, że Litwa zaskoczyła naszych, tak jak zima często zaskakuje drogowców i potem są stłuczki – podsumował.

Panama pokonuje USA! Piłkarze świętowali wraz z Thierrym Henrym [WIDEO]

Panama sensacyjne pokonała Stany Zjednoczone w meczu Ligi Narodów CONCACAF. Po bramce na wagę zwycięstwa cały zespół reprezentacji Panamy podbiegł do Thierry’ego Henry’ego.

Minionej nocy zostały rozegrane oba półfinały Ligi Narodów w strefie CONCACAF. W pierwszym pojedynku Stany Zjednoczone sensacyjnie poległy z Panamą (0:1). W drugim półfinale Kanada zmierzyła się z Meksykiem. Tu lepsi okazali się Meksykanie, którzy wygrali 2:0.




Zwycięstwa Meksyku z Kanadą można było się spodziewać, wszak to właśnie Meksykanie byli nieznacznymi faworytami w oczach bukmacherów. Jednak wygrana Panamy nad USA jest sporą sensacją.

Amerykanie przeważali przez większą część meczu, jednak nie potrafili znaleźć drogi do bramki rywali. Ostateczny cios w doliczonym czasie gry zdołali zadać Panamczycy. W 93. minucie gry gola zdobył Cecilio Waterman, występujący na co dzień w chilijskim Coquimbo.

Po strzeleniu gola Cecilio Waterman pobiegł w stronę Thierry’ego Henry’ego. A za nim podążyli niemal wszyscy jego koledzy z zespołu. Henry pełnił w tym meczu rolę eksperta telewizyjnego, przez co był mocno zaskoczony tym, co się właśnie wydarzyło.

Skąd taki obrót spraw? A no dlatego, że strzelec bramki jest wielkim fanem Henry’ego, co miał mu nawet wykrzyczeć w twarz podczas celebracji. Poniżej wideo z tej sytuacji z jeszcze innej perspektywy.




Obaj panowie mieli jeszcze okazję porozmawiać po zakończeniu meczu. Zrobili sobie nawet pamiątkowe zdjęcie.

Lewandowskiego zamurowało po pytaniu Święcickiego. „Czy pojawi się twój gol z gry?” [WIDEO]

Robert Lewandowski udzielił krótkiego wywiadu po wygranej z Atletico Madryt. Mateusz Święcicki zadał 36-latkowi złośliwe pytanie. Napastnik przez moment nie wiedział, co ma powiedzieć.




W piątek do gry wraca reprezentacja Polski. „Biało-Czerwoni” rozpoczną tym samym swoje zmagania w eliminacjach mistrzostw świata. Pierwszym rywalem będzie Litwa, a kilka dni później zmierzymy się z Maltą.

Zamurowany

Na zgrupowaniu pojawi się Robert Lewandowski, dla którego będzie to przyjazd na kadrę po przerwie. W listopadzie napastnik Barcelony zabrakło. Podczas rozmowy z Mateuszem Święcickim „Lewy” nie ukrywał, że nie może się doczekać nadchodzących meczów.

– Zawsze przyjazd na kadrę jest czymś wyjątkowym. Tym bardziej, że wracamy do Warszawy na dwa mecze. Chyba jakiś doping ma się tam pojawić, więc to coś ekscytującego… – przyznał przed kamerami „Eleven Sports”.

Nagle jednak Lewandowskiemu przerwał Święcicki… dość nietypowym pytaniem. Jak sam zaznaczył – było ono nieco złośliwe i na chwilę całkowicie wytrąciło „Lewego” z wątku.




– To zapytam złośliwie: czy pojawi się twój gol z gry? – pytał Święcicki.

– A co to za różnica? Gol to gol, czy to z gry, czy z karnego, czy z wolnego. Nieważne jak, ważne, żeby wpadało – odparł po chwili namysłu Lewandowski.

Pytanie, choć złośliwe, było całkiem zasadne. Ostatni raz kapitan reprezentacji Polski w narodowych barwach pokonał bramkarza rywali z gry w 2023 roku. Miało to konkretnie miejsce w towarzyskim spotkaniu z Łotwą.

Cytowany fragment od: [3:22]

Dymy w „Cafe Futbol”. Hajto pokłócił się z Koseckim o… Goncalo Feio [WIDEO]

W programie „Cafe Futbol” doszło do spięcia między byłymi reprezentantami Polski. Tomasz Hajto i Roman Kosecki poróżnili się, co do osoby Goncalo Feio.




Legia spisuje się w bieżącym sezonie bardzo nierówno. W miniony czwartek „Wojskowym” udało się jednak awansować do ćwierćfinału Ligi Konferencji. To pozwoliło na wlanie w serca kibiców nieco optymizmu.

Spięcie

Wciąż Goncalo Feio ma jednak sporo przeciwników. Tomasz Hajto w dalszym ciągu nie zmienił zdania na temat Portugalczyka. Podczas programu „Cafe Futbol”, były reprezentant Polski starł się w tej kwestii z Romanem Koseckim.




– Ja mam swoje zdanie, ja się nie muszę z twoim zdaniem zgadzać. Ja nie będę zmieniał zdania na temat jego zachowania, bo on wygra Ligę Konferencji. Będę klaskał dla Legii Warszawa, będę się cieszył, że to polski zespół, ale zdania – przez wynik – nie zmienię na jego temat! Ty sobie możesz zmieniać zdanie – wypalił Hajto.

– Ja nie zmieniam! Ja nie zmieniam zdania! – odpowiedział Kosecki.

– Zmieniłeś zdanie. Drastycznie! Zmieniłeś zdanie! Romek, nie gadaj! Oglądnij program! Siedziałeś tutaj i mówiłeś tak: „klupnij się w głowę!” – kontynuował Hajto.

– Ty możesz krzyczeć, ale dzisiaj powiedziałem: „Brawo Feio! Super poprowadziłeś drużynę, fajnie to zrobiłeś, odciągnąłeś Jędrzejczyka, zachowałeś się super. Brawo Legia, fajnie żeś to zorganizował”. Ale to co?! Mam tego nie mówić?! Mam powiedzieć: „Feio, tej bijatyki to ty jesteś winny, to twoja wina, nie powinno tak być, nie udawaj, że go odciągasz, bo żeś to sprowokował”?!

– Ale w ogóle co ty gadasz… W ogóle nie o tym mówiłem. Ty nie zrozumiałeś – podsumował Hajto.