Lech Poznań skutecznie wypełnia stadion kibicami na mecz z Wisłą Kraków. Do tej pory sprzedano prawie 24 tysiące biletów. Szykuje się pandemiczny rekord frekwencji.
Powrót Kotła
Najzagorzalsi kibice Lecha Poznań zakończyli swój bojkot. Ich powrót do Kotła wiąże się z większą frekwencją na stadionie. Ponadto, Kolejorz zajmuje pierwsze miejsce w tabeli PKO PB Ekstraklasy, a gra podopiecznych Macieja Skorży cieszy oczy.
Hit kolejki nie tylko na boisku
Wszystko składa się na to, że ludzie chcą obejrzeć Lecha na żywo. Mecz z Wisłą Kraków zapowiada się jak hit. Lider Ekstraklasy zagra z czwartą drużyną w tabeli.
Zgodnie z obowiązującymi obecnie przepisami sanitarnymi, na stadion może wejść 50% osób + ludzie w pełni zaszczepieni. Na dzień przed spotkaniem Lecha z Wisłą sprzedało się prawie 24 tysięcy biletów.
Ta liczba jeszcze urośnie, ponieważ najwięcej „wlotek” sprzedaje się w dniu meczowym. To oznacza, że Kolejorz pobije swój pandemiczny rekord frekwencji. Do tej pory, najwięcej osób zasiadło na trybunach poznańskiego obiektu podczas derbów stolicy Wielkopolski. Wówczas na stadion przyszło ponad 17 tysięcy osób. Spotkanie Lecha Poznań z Wisłą Kraków odbędzie się w piątek, 17 września o godzinie 20:30.
Zaskakujące informacje w sprawie Roberta Lewandowskiego. Według hiszpańskiego „Fichajes” o polskiego napastnika mocno zabiega… Liverpool. Mało tego, znajduje się on na samym szczycie listy życzeń.
Jeszcze podczas letniego okienka transferowego „Lewego” łączono z opuszczeniem Bayernu Monachium. Według pojawiających się w mediach informacji 33-latek mógł trafić do Manchesteru City lub Chelsea. Ostatecznie z transferu nic nie wyszło, zaś Polak pozostał w Bawarii, gdzie czuje się jak ryba w wodzie.
To jeszcze nie koniec
Choć wielokrotnie z obozu Bayernu wychodził jasny przekaz, że Lewandowski nie jest na sprzedaż, to plotki nie milkną. Hiszpański „Fichajes” znowu podsyca doniesienia i informuje, że teraz do walki o snajpera dołączył się Liverpool.
„The Reds” szukają ponoć napastnika o innym profilu niż Roberto Firmino. Także niezależnie od przyszłości Brazylijczyka zależy im na wzmocnieniu ofensywy.
Co ciekawe Lewandowski zajmuje pierwsze miejsce na ich liście życzeń. Dodatkowo na transfer 33-latka nalega sam Jurgen Klopp, który przed laty współpracował z Polakiem w Borussii Dortmund.
Reprezentacja Polski w ostatnim meczu fazy grupowej ampfutbolowych Mistrzostw Europy zremisowała z reprezentacją Hiszpanii 1:1. Środowy remis zapewnił Polakom pierwsze miejsce w grupie „A”.
We wcześniejszych dwóch starciach na tegorocznym EURO reprezentacja Polski zaprezentowała się naprawdę dobrze i zdobyła w nich komplet punktów. Najpierw Polacy pokonali 3:0 Ukrainę, a następnie przejechali się po Izraelczykach, których ograli 8:0.
W podobnych nastrojach do środowego pojedynku podchodzili Hiszpanie, którzy po dwóch kolejkach również mieli na swoim koncie komplet punktów. Nasi wczorajsi rywale najpierw pokonali Izrael 3:0, a następnie skromnie pokonali Ukrainę 1:0. Tak więc wczorajszy pojedynek zapowiadał się naprawdę interesująco, a jego stawką było pierwsze miejsce w grupie „A”.
Polska remisuje z Hiszpanią
Reprezentacja Hiszpanii zdecydowanie była najlepszą drużyną, z jaką do tej pory na ME mierzyli reprezentanci Polski. Niestety, Polacy przekonali się o tym naprawdę szybko, ponieważ już w 5. minucie meczu La Furia Roja wyszła na prowadzenie i nasi rodacy byli zmuszenie odrabiać straty. Hiszpanie przeprowadzili znakomity kontratak, który został wykończony przez Davida Mendesa. W pozostałych 20 minutach pierwszej połowy obie drużyny próbowały sforsować obronę rywala, jednak żadna z akcji nie zakończyła się bramką. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:0 na korzyść Hiszpanów.
Drugą połowę „z wysokiego C” rozpoczęli Polacy, którzy za wszelką cenę chcieli doprowadzić do wyrównania wyniku meczu. W 33. minucie meczu po strzale Kamila Grygiela piłka trafiła w kulę jednego z Hiszpanów, za co sędzia podyktował rzut karny dla Biało-Czerwonych. W 35. minucie meczu rzut karny na bramkę zamienił Krystian Kapłon.
Wynik 1:1 utrzymał się do końca spotkania, dzięki czemu reprezentacja Polski zajęła pierwsze miejsce w grupie „A”. Polacy i Hiszpanie mieli równą liczbę punktów, jednak to Biało-Czerwoni mieli korzystniejszy bilans bramkowy ze wszystkich meczów grupowych.
KONIEC MECZU! Zremisowaliśmy 1:1 z Hiszpanią, zajęliśmy pierwsze miejsce w grupie i w ćwierćfinale w piątek zmierzymy się z Francją! 💪 Dziękujemy, że byliście dzisiaj z nami! 🥰 _________#POLESP 1:1 🇵🇱🇪🇸 #AmpEURO2021pic.twitter.com/CBvHHiGanp
W ćwierćfinale ampfutbolowego EURO reprezentacja Polski zmierzy się z reprezentacją Francji. Francuzi w fazie grupowej uczestniczyli w grupie „B”, która liczyła tylko 3 reprezentacje. Les Bleus w dwóch meczach uzbierali trzy „oczka”, które dały im drugie miejsce w grupie. W swoim pierwszym meczu na EURO Francuzi pokonali Grecję 2:1. Z kolei w meczu o pierwsze miejsce polegli przeciwko Anglii 0:2. Mecz Polska-Francja odbędzie się 17 września i jest zaplanowany na godzinę 17:00. Spotkanie zostanie rozegrane na stadionie Prądniczanki, na którym Polacy zremisowali w środę z Hiszpanią.
Informacje o turnieju
Mistrzostwa Europy w Amp Futbolu rozpoczęły się w niedzielę i potrwają do 19 września. Turniej rozgrywany jest w Krakowie na trzech stadionach: Cracovii, Garbarnii oraz Prądniczanki. W zmaganiach bierze udział w sumie 14 europejskich reprezentacji, które zostały podzielone na 4 grupy. W grupach „A” i „C” znajdują się po 4 zespoły, z kolei grupy „B” i „D” są tworzone przez 3 reprezentacje. Reprezentacja Polski została przydzielona do grupy „A”, a jej przeciwnikami są zespoły z Ukrainy, Izraela oraz Hiszpanii. Awans do ćwierćfinałów uzyskają dwie czołowe reprezentacje każdej z grup. Ambasadorem turnieju jest Robert Lewandowski.
EA Sports ogłosiło w środę nowy duet komentatorów, który pojawi się w grze FIFA 22. W filmie z zapowiedzią nowych komentatorów pojawiła się kwestia „Witamy na biało-czerwonym Stadionie Narodowym”. Czy polski obiekt faktycznie pojawi się w grze?
W środę EA Sports ogłosiło nowy duet komentatorów w grze FIFA 22. Zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami w grze nie zobaczymy już Dariusza Szpakowskiego, który został zastąpiony przez Tomasza Smokowskiego. Dziennikarz „Kanału Sportowego” stworzy duet wraz z Jackiem Laskowskim, który podkłada głos od FIFY 16. Więcej o tej zmianie pisaliśmy tutaj.
Stadion Narodowy w grze w FIFA 22?
W związku ze zmianą komentatora EA Sports opublikowało małą próbkę umiejętności Tomasza Smokowskiego. W filmie z ust dziennikarza pada kwestia: „Witamy na biało-czerwonym Stadionie Narodowym”. To zdanie wywołało duże zamieszanie wśród polskiej społeczności gry FIFA. Twórcy gry zabrali głos w tej sprawie w sekcji komentarzy pod filmem.
– W związku z pojawiającymi się pytaniami pragniemy poinformować, że wideo prezentuje próbkę warsztatu komentatorskiego Tomasza Smokowskiego i nie są to komentarze wycięte bezpośrednio z gry FIFA 22. Stadionu Narodowego nie będzie w grze FIFA 22 – przekazali pracownicy polskiego oddziału EA Sports.
Dziś EA Sports ogłosiło Tomasza Smokowskiego, jako nowego komentatora w grze FIFA 22.
W filmie z próbką umiejętności komentatora można było usłyszeć zdanie: "Witamy na biało-czerwonym Stadionie Narodowym". Jak się jednak okazuje, warszawski stadion nie znajdzie się w grze. pic.twitter.com/q1bfDzNgdG
„Spartak to my! Wy jesteście g*wnem!”. Tak zareagowały trybuny na porażkę moskiewskiej drużyny z Legią Warszawa. Swoje niezadowolenie opisały również rosyjskie media, które porażkę Spartaka z mistrzami Polski nazywają „hańbą”.
– Boże, znowu to samo. Spartak przegrał z Legią, tracąc gola w doliczonym czasie gry. Punkty były na wyciągnięcie ręki. Spartak sam oddał je Legii. Znowu to samo, to już nawet nie boli, to staje się śmieszne – czytamy w Sowieckij Sport.
Niewyobrażalna porażka
Russia Today nazywa porażkę Spartaka Moskwa „hańbą, hańbą i hańbą”. Portal rosyjskiej telewizji zwraca uwagę na okrzyki kibiców względem swoich piłkarzy. Fanatycy moskiewskiej drużyny mieli nazwać zawodników „g*wnem”.
Portal championat.com nazywa rozstrzygnięcie spotkania jako „wstyd, którego nie da się zmyć”.
Legia Warszawa pokonała Spartak Moskwa w pierwszej kolejce Ligi Europy w sezonie 2021/22. Podopieczni Czesława Michniewicza wyszli na prowadzenie w końcówce i dowieźli wynik do mety, jakim był ostatni gwizdek sędziego.
Nerwy właściciela Spartaka Moskwa
Pierwsza kolejka Ligi Europy to spory prestiż, dlatego nie dziwimy się, czemu właściciel wicemistrzów Rosji był zdenerwowany przed spotkaniem. Kamery uchwyciły go na trybunach Otkrytije Arieny.
Początek spotkania należał zdecydowanie do Spartaka Moskwa. Rosjanie z łatwością dostawali się na połowę warszawiaków. Różnica w poziomach obu drużyn była widoczna. Legia z trudnościami dowiozła bezbramkowy remis do przerwy. Swoje dołożyli również piłkarze Spartaka, których skuteczność nie powalała na kolana.
Ale im ten Spartak wjeżdża w pole karne jak w masło.
Spotkanie mogło się jednak potoczyć o wiele lepiej dla Legii Warszawa. Podopieczni Czesława Michniewicza co jakiś czas dochodzili do pola karnego Spartaka Moskwa. Przy jednej z akcji mocno oberwał Filip Mladenović. Sędzie jednak nie podyktował jedenastki. Interpretację tego zdarzenia zostawiamy państwu.
Dziennikarz TVP Sport zwrócił uwagę na fakt, że kibice Spartaka Moskwa zdecydowanie najbardziej ze wszystkich dotychczasowych europejskich rywali obrażali Legię Warszawa. Co ciekawe, obelgi wykrzykiwali w języku polskim.
Jak na mecze w pucharach, kibice Spartaka na pierwszym miejscu pod względem obrażania Legii. I to po polsku. @sport_tvppl
Początek drugiej połowy był zdecydowanie spokojniejszy od pierwszej części. Sędzia musiał jednak dać o sobie znać, ponieważ na boisku doszło do podostrzenia gry. W ciągu dziesięciu minut od wznowienia gry sędzia Dabanović pokazał cztery żółte kartki, po dwie dla każdego zespołu.
Nieskuteczny Spartak
Po kilkunastu minutach spotkanie wyglądało podobnie jak wcześniej. Spartak atakował, a Legia się broniła. Skuteczność moskiewskiego zespołu była jednak fatalna. Mistrzowie Polski mieli dużo szczęścia.
Z czasem Legia zaczęła tworzyć niezłe sytuacje pod bramką Spartaka. Zabrakło jednak skuteczności w strzałach Luquinhasa i Mahira Emreliego. Piłka po strzale drugiego z wymienionych wylądowała na prawym słupku.
No i Emreli musiał to władować. I byłaby sensacja. #SPMLEG
Końcówka spotkania należała do Legii Warszawa. Ernest Muci świetnie wyprowadził kontratak, który zakończył się golem dla mistrzów Polski. Do piłki po podaniu Albańczyka dopadł wprowadzony w 59. minucie Kastrati. Legia Warszawa zdobyła 3 punkty w pierwszej kolejce Ligi Europy w sezonie 2021/22. Zdecydowanie największe brawa należą się Czesławowi Michniewiczowi.
Gol golem, ale generalnie będzie pociecha z obserwowania Kastratiego. Nie jest to skrzydłowy, który pomerda nogą, zawróci i odda do tyłu, gdy zabraknie miejsca na wrzutkę spod linii końcowej, a takich mamy pod korek.
Wyprzedzamy 🇰🇿, ale rywale grają jutro. Po tym tygodniu w najgorszym razie będzie 28. miejsce, które jest celem na ten sezon (trzy kluby od Q2 LKE 2023/24).
Przed nami bardzo emocjonujący dzień w Lidze Mistrzów. Przede wszystkim ostrzymy sobie zęby na spotkanie Interu z Realem Madryt, ale ciekawie wygląda także starcie Liverpoolu z Milanem. Spodziewamy się przede wszystkim wielu bramek, co będzie dla nas podwójnie pozytywną wiadomością. Bukmacher bowiem specjalnie z okazji dzisiejszego dnia proponuje graczom 10 zł za każdego gola w spotkaniach o godzinie 21:00.
Wczoraj piłkarze nie popisali się skutecznością. Aż w dwóch meczach padły bowiem bezbramkowe remisy, a chociażby Barcelona nie potrafiła pokonać bramkarza Bayernu. Tym razem liczymy na odwrót sytuacji i grad bramek. Okazja jest do tego idealna, ponieważ Superbet przyzna 10 zł za każdego gola w spotkaniach, które rozpoczną się o godzinie 21:00. Przykładowo jeśli powtórzyłby się wynik z wczoraj – niezależnie od wyniku kuponu, bukmacher wypłaciłby nam bonus w wysokości 110 zł.
Zagrać kupon na jakiekolwiek zdarzenie z meczu Ligi Mistrzów za 50 zł rozpoczynającym się o godzinie 21:00, z kursem minimalnym w wysokości 1,60.
Odbierz 10 zł za każdego gola w następujących meczach: Atletico – Porto, Club Brugge – PSG, Inter – Real Madryt, Liverpool – AC Milan, Man City – Lipsk, Sporting – Ajax.
Jeśli padnie 15 bramek w powyższych spotkaniach, gracz otrzyma 150 zł w formie bonusu.
Bonus zgarniacie niezależnie czy kupon zostanie rozliczony dla was pozytywnie.
Poznaliśmy nowego komentatora w grze FIFA 22! Zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami został nim Tomasz Smokowski, który stworzy parę z dobrze nam znanym Jackiem Laskowskim.
Pierwszym polskim duetem komentatorów w serii gier FIFA był złożony z Dariusza Szpakowskiego oraz Włodzimierza Szaranowicza. Dwaj wielcy dziennikarze po raz pierwszy pojawili się w FIFIE 06, a ich głosu mogliśmy słuchać w sumie przez 10 lat. Dopiero w FIFIE 16 EA Sports zdecydowało się na powiew świeżości i Pana Szaranowicza zastąpił Jacek Laskowski.
Z przyjemnością informujemy, że w grze FIFA 22 zadebiutuje nowy główny polski komentator – @TSmokowski. 🗣️️🎉 Stworzy on duet razem z dobrze wam znanym Jackiem Laskowskim. Zobacz próbkę jego umiejętności w poniższym wideo. pic.twitter.com/DauvSEGdRB
Hiszpańskie media są rozczarowane FC Barceloną po klęsce z Bayernem Monachium (0-3) na inaugurację Ligi Mistrzów. Dziennikarze z Półwyspu Iberyjskiego ostro podsumowali występ piłkarzy Ronalda Koemana. Odnotowali także świetny występ Roberta Lewandowskiego.
Bayern Monachium z łatwością ograł FC Barcelonę na Camp Nou. Zwycięstwo Bawarczykom zapewnił gol Thomasa Mullera oraz czujność Roberta Lewandowskiego. Polak zdobył bowiem dublet, dwukrotnie pokonując Ter Stegena po przejęciu bezpańskiej piłki.
Król Camp Nou
Media w Hiszpanii ostro skomentowali wtorkowy mecz. Dziennikarze największych redakcji w kraju nie oszczędziły piłkarzy Blaugrany. Na większość okładek pojawia się także Robert Lewandowski.
– Bayern znowu przeszedł się po drużynie Ronalda Koemana. Ani jednego celnego strzału Katalończyków przez cały mecz – napisał „AS”.
Barcelona była bezradna wobec kontrolującego spotkanie Bayernu. Dziennikarze „Marki” zwracają uwagę na młody skład, jakim posłużył się Ronald Koeman.
– Drużyna Ronalda Koemana kończyła ten mecz grając żłobkiem – skwitowała madrycka gazeta.
Nawet kataloński „Sport” dobitnie podkreślił słabość Barcy. Dotychczas lokalni dziennikarze zawsze stawali murem za ekipą Blaugrany. Tym razem jednak nie mieli żadnych argumentów.
– Barcelona zagrała jak mała drużyna i pokazała wszystkie swoje słabości w starciu z Bayernem, który był dużo lepszy. Katalończycy dobitnie pokazali, że brakuje im bardzo dużo do najlepszych drużyn Ligi Mistrzów – podsumowano.
– Bayern uwydatnił swoją przewagę nad bezsilną Barceloną. Wejście młodych jedyną pozytywną rzeczą w drużynie, która nie uderzyła celnie na bramkę – dodaje „Mundo Deportivo”.
Bayern Monachium w pierwszym mecz fazy grupowej pokonał FC Barcelonę (3-0) na Camp Nou. Świetnie w tym spotkaniu zaprezentował się Robert Lewandowski. Polak zdobył dwie bramki, za co zebrał pochwały w niemieckich mediach.
Bawarczycy podchodzili do meczu z Barceloną w roli faworyta. Nikt jednak nie spodziewał się aż takiej dominacji, jaką zaprezentowali goście. Blaugrana nie miała absolutnie żadnych argumentów do rzucenia Bayernowi wyzwania.
„Król zbiórek”
„Die Roten” wygrali po bramce Thomasa Mullera oraz dublecie Roberta Lewandowskiego. Szczególne pochwały za swój występ na Camp Nou zebrał właśnie Polak. Choć jego trafienia nie były spektakularne, to w obu sytuacjach wykazał się niebywałą czujnością i szybkością reakcji.
33-latek dwukrotnie przechwytywał odbitą piłkę i pakował ją do siatki. Poza instynktem udowodnił także, że posiada świetne opanowanie. Przy drugim trafieniu „Lewy” ograł bowiem Gerarda Pique niczym juniora. Niemieckie media podsumowały jego występ nazywając go „Królem zbiórek”. Większość portali oceniła snajpera na „1”, a więc na „klasę światową”.
– Choć w pierwszej połowie był prawie niewidoczny, to potem był już na miejscu i zdobył dwie bramki. Od sezonu 2018/2019 strzelił już 30 goli w Lidze Mistrzów – ocenił „Sportburzzer”.
– Supernapastnik w pierwszej połowie właściwie nie dostawał podań, więc sam cofnął się po piłkę. W drugiej połowie został nagrodzony za zaangażowanie. Zawsze można polegać na jego oku – napisali natomiast redaktorzy „Tageszeitung”, którzy także przyznali Lewandowskiemu „jedynkę”.
Niewystarczająco, ale i tak doskonale
Nieco niższe oceny przyznali Polakowi dziennikarze „Eurosportu”, „Abendzeitung” czy portal ran.de. Ten ostatni odnotował świetną czujność 33-latka, lecz stwierdził, że to nie wystarczy do „klasy światowej”.
– Po rekordowym sezonie nadal jest skuteczny. Po raz kolejny udowodnił, że ma nosa do strzelania goli. Został słusznie wybrany graczem meczu – napisano w niemieckim „Eurosporcie”. Dziennikarze przyznali mu notę „1,5”.
– Araujo pchnął go w polu karnym w 10. minucie, co mogło dać jedenastkę. Miał refleks, a jego przemyślane reakcje doprowadziły Bayern do wygranej 3:0 – stwierdzili z kolei redaktorzy „Abendzeitung”, oceniając Lewandowskiego na „2”.
– W pierwszej połowie właściwie nie był zaangażowany w grę, bo dobrze swoją robotę wykonał Araujo. Po przerwie strzelił dwa gole. Idealna wydajność, ale niewystarczająca do najwyższej oceny – dodaje ran.de.
Robert Lewandowski udzielił wywiadu niemieckiemu magazynowi Sport Bild. Kapitan reprezentacji Polski opowiedział o swojej obecnej formie oraz planach na zakończenie kariery.
Maszyna
Napastnik Bayernu Monachium prezentuje świetną formę. Dyspozycja Polaka od wielu lat pozostaje na najwyższym poziomie. Kapitan biało-czerwonych opowiedział o swoich odczuciach względem wieku biologicznego na łamach Sport Bilda.
– Tego lata miałem najlepsze wyniki w karierze. Jeśli rok temu miałem 27 lat, to teraz mam albo 25, albo 26. Moje statystyki są lepsze, niż kiedykolwiek wcześniej. 33 lata to jest tylko liczba i nie pokazuje, ile naprawdę mam lat – powiedział Robert Lewandowski.
Dobra informacja dla polskich kibiców
Kapitan reprezentacji Polski w wywiadzie dla niemieckiej prasy odniósł się również do wątku zakończenia kariery. Snajper Bayernu Monachium zapowiedział, że chciałby grać jeszcze przez co najmniej cztery lata.
– Jestem pewien, że będę mógł grać jeszcze przez co najmniej cztery lata. Potem chcę zobaczyć, jak się czuję i zadecyduję, jak długo potrwa moja kariera – podsumował „Lewy”.
Patryk Klimala zdobył piątego gola w obecnym sezonie amerykańskiej ligi MLS w barwach New York Red Bulls. Bramka Polaka nie pozwoliła wygrać meczu z Columbus Crew.
Gol Klimali
Z tygodnia na tydzień Patryk Klimala wygląda indywidualnie coraz lepiej w MLS. Minionej nocy polski napastnik zdobył piątą bramkę w obecnym sezonie MLS. Gol Polaka nie wystarczył, by New York Red Bulls mogło wygrać mecz. Byky poległy w starciu z Columbus Crew 1:2,
W obecnym sezonie MLS Patryk Klimala zdobył już 10 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Do tej pory zdołał strzelić 5 bramek oraz zanotować tyle samo asyst. W klasyfikacji najlepszych strzelców ligi Klimala ustępuje dwóm innym Polakom – Kacprowi Przybyłce (6 bramek) oraz Adamowi Buksie (10 trafień).
Słabe wyniki zespołu
W obecnym sezonie New York Red Bulls nie radzi sobie najlepiej. Po 22 rozegranych meczach Byki zajmują 11. miejsce w konferencji wschodniej. Do miejsca gwarantującego im udział w play-offach brakuje im 8 punktów.
– Nie jestem szczęśliwy. Strzeliłem gola, byłem pewny, że wygramy mecz. Nie wiem, jaki jest powód, ale musimy wziąć się w garść, bo tracimy za dużo punktów – skomentował porażkę Patryk Klimala.
– Jesteśmy rozczarowani. Dużo rozmawiamy, ale myślę, że musimy przestać gadać i zacząć ciężko trenować. Gramy znakomicie, kiedy strzelamy gola, ale następnie przestajemy pressować, przestajemy wykonywać założenia – dodał.
Na rozgrzewce przed meczem Young Boys Berno-Manchester United Cristiano Ronaldo oddał strzał, którym znokautował jedną z pań pracujących w ochronie. Portugalczyk, widząc, co uczynił, natychmiast podszedł do koniety, by zobaczyć, czy wszystko z nią jest w porządku.
Za nami pierwszy dzień fazy grupowej Ligi Mistrzów w sezonie 2021/2022. Manchester United nie rozpoczął najlepiej nowej odsłony tych rozgrywek. Wicemistrzowie Anglii zmagania w Champions League w nowej kampanii zainaugurowali starciem ze szwajcarskim Young Boys Berno, któremu ulegli 1:2.
Porażka Manchesteru United
Czerwone Diabły dobrze rozpoczęły mecz, bo już w 13. minucie meczu na prowadzenie wyprowadził ich Cristiano Ronaldo. Niestety, piłkarzom United problemów przysporzył Aaron Wan-Bissaka, który w 35. minucie otrzymał czerwoną kartkę. Po zmianie stron gospodarze wyrównali stan rywalizacji w 66. minucie. Remisem to spotkanie się jednak nie zakończyło, gdyż w doliczonym czasie gry bramkę na wagę trzech punktów zdobył dla Szwajcarów Jordan Siebatcheu.
Nokaut
Uwagę wielu kibiców przykuła jednak sytuacja z przedmeczowej rozgrzewki. Cristiano Ronaldo uderzył piłkę w taki sposób, że ta trafiła w jedną ze stewardess. Strzał okazał się na tyle mocny, że kobieta przez dłuższy czas nie podnosił się z ziemi. Cristiano Ronaldo, widząc, co stało się z pracującą panią, podszedł do niej i sprawdził, czy wszystko jest z nią w porządku. Po meczu kobieta pochwaliła się, że w nagrodę otrzymała od Portugalczyka jego koszulkę.
He's 𝐡𝐮𝐦𝐚𝐧 after all 🤖
Cristiano Ronaldo went to check on a security guard after hitting him with one of his shots during Manchester United's #UCL warm up against Young Boys. pic.twitter.com/GmOrPTWsIn
Znakomity początek w barwach japońskiego Nagoya Grampus zaliczył Jakub Świerczok. Reprezentant Polski ustrzelił we wtorek hat-tricka w azjatyckiej Lidze Mistrzów.
Jakub Świerczok trafił do japońskiego klubu Nagoya Grampus w lipcu tego roku. Japończycy zapłacili za polskiego napastnika Piastowi Gliwice w okolicach dwóch milionów euro. Do tej pory Świerczok zagrał w nowych barwach 8-krotnie i strzelił w nich już 6 bramek. Połowę z nich zdobył we wtorkowym pojedynku w azjatyckiej Lidze Mistrzów.
Nagoya Grampus pokonała w meczu 1/8 finału azjatyckiej Ligi Mistrzów koreański klub Daegu FC 4:2. Duży wkład w zwycięstwo klubu z Japonii miał Jakub Świerczok, który zdobył w dzisiejszym meczu aż 3 bramki. Dzięki wygranej klub Polaka awansował do 1/4 finału azjatyckich rozgrywek.
Za nami drugi mecz reprezentacji Polski w Amp Futbolu na Mistrzostwach Europy. Polacy pokonali we wtorkowy wieczór reprezentację Izraela aż 8:0! Dzięki wygranej nasza reprezentacja zapewniła sobie awans do ćwierćfinału.
Dzisiejszy spotkanie w wykonaniu Biało-Czerwonych było bardzo podobne do tego, które odbyło się dwa dni temu, z tym że tym razem wykazali się oni dużo większą skutecznością. Od samego początku spotkania Polacy pokazali, kto będzie dominował w tym pojedynku. Na pierwszą bramkę musieliśmy czekać do 11. minuty meczu, kiedy piłkę do bramki rywala wpakował Tomasz Miś. Nasi reprezentanci praktycznie nie opuszczali połowy Izraelczyków, co dawało nam wrażenie, że kolejne bramka jest tylko kwestią czasu. Wynik meczu podwyższył Kamil Grygiel, który oddał znakomity strzał z dystansu. Bramkę na 3:0 strzelił Bartosz Łastowski i takim też wynikiem zakończyła się pierwsza połowa spotkania.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Mimo że to Izraelczycy rozpoczynali drugą połowę to i tak nie potrafili z tego skorzystać, by przedostać się na połowę swojego rywala. Po 20 sekundach Polacy przejęli futbolówkę i ponownie okupowali połowę rywala. Nasi rywale mieli problem z opuszczeniem swojej połowy, a najlepiej obrazuje to jedno z zagrań ich bramkarza, który w pewnym momencie wybił piłkę poza linię środkową boiska, co jest niezgodne z zasadami gry. W drugiej części gry w sumie padło jeszcze pięć bramek, a zdobyli je: Mariusz Adamczyk, Krystian Kapłon, Tomasz Miś oraz Przemysław Fajtanowski. Jedna z bramek została uznana za trafienie samobójcze.
AAAAA! MAMY AWANS! 😍😍😍 W drugim meczu #AmpEURO2021 wygraliśmy 8:0 z Izraelem i zapewniliśmy sobie awans do ćwierćfinału! 🏆 Już jutro o 18:00 zagramy ostatnie spotkanie w grupie z Hiszpanią na Stadionie Prądniczanki! _________#POLISR 8:0 🇵🇱🇮🇱 #AmpEURO2021pic.twitter.com/MXGgQIFMpG
Dzięki wygranej Biało-Czerwoni zapewnili sobie awans do 1/4 finału Mistrzostw Europy. Już jutro o godzinie 18:00 rozpocznie się ostatni meczu grupowy z udziałem reprezentacji Polski przeciwko reprezentacji Hiszpanii. Stawką pojedynku będzie pierwsze miejsce w grupie. Do tej pory Hiszpanie zanotowali komplet zwycięstw. Najpierw pokonali Izrael 3:0, a następnie skromnie zwyciężyli w starciu z Ukrainą 1:0.
Informacje o turnieju
Mistrzostwa Europy w Amp Futbolu rozpoczęły się w niedzielę i potrwają do 19 września. Turniej rozgrywany jest w Krakowie na trzech stadionach: Cracovii, Garbarnii oraz Prądniczanki. W zmaganiach bierze udział w sumie 14 europejskich reprezentacji, które zostały podzielone na 4 grupy. W grupach „A” i „C” znajdują się po 4 zespoły, z kolei grupy „B” i „D” są tworzone przez 3 reprezentacje. Reprezentacja Polski została przydzielona do grupy „A”, a jej przeciwnikami są zespoły z Ukrainy, Izraela oraz Hiszpanii. Awans do ćwierćfinałów uzyskają dwie czołowe reprezentacje każdej z grup. Ambasadorem turnieju jest Robert Lewandowski.