Wichniarek ostro o krytykach Lewandowskiego. „Trzeba być ułomnym”

Robert Lewandowski od lat pełni rolę kapitana i lidera reprezentacji Polski, jednak jego postawa na boisku nieustannie wywołuje mieszane reakcje kibiców. Artur Wichniarek zabrał głos w tej sprawie. Według byłego reprezentanta krytyka „Lewego” jest kompletnie nietrafiona.

Wichniarek o Lewandowskim w kadrze

Ostatnie spotkania reprezentacji Polski wzbudziły ożywione dyskusje wśród kibiców, zwłaszcza w kontekście roli Roberta Lewandowskiego na boisku. Podczas meczu z Chorwacją napastnik pojawił się dopiero w drugiej połowie.

W związku z tym wśród części fanów pojawiły się opinie, że drużyna gra lepiej, gdy Lewandowskiego nie ma w składzie. Artur Wichniarek stanowczo zareagował na te komentarze. Były piłkarz zaznaczył, że nie widzi podstaw do kwestionowania obecności Lewandowskiego w kadrze.

– Można usłyszeć słowa, że zawodnicy naszej reprezentacji czują się lepiej, kiedy na boisku nie ma Roberta. To jest takie pier****nie za przeproszeniem. Mamy gościa, który jest mega gwiazdą i napastnikiem. I ktoś w ogóle jest w stanie dyskutować, czy on ma grać w reprezentacji? Trzeba być ułomnym kibicem, czy kimś, kto ogląda futbolu, żeby w ogóle wchodzić w taką dyskusję – powiedział Artur Wichniarek w Prawdzie Futbolu.

Przed reprezentacją Polski ostatnie tegoroczne mecze w ramach Ligi Narodów, które odbędą się w listopadzie. 15 listopada drużyna zmierzy się z Portugalią na wyjeździe, a 18 listopada podejmie Szkocję na PGE Narodowym.

Źródło: Prawda Futbolu

Kamil Grosicki chce rozegrać pożegnalny mecz w reprezentacji Polski. Musi jednak na to poczekać

Kamil Grosicki zabrał głos odnośnie swojego pożegnania z reprezentacją Polski. 36-latek chce rozegrać jeszcze jeden mecz w narodowych barwach. Na taką okazję będzie jednak musiał poczekać.




EURO 2024 było ostatnim reprezentacyjnym turniejem w karierze Kamila Grosickiego. To właśnie podczas tego turnieju ogłosił on zakończenie reprezentacyjnej kariery. Występ z Austrią był jego ostatnim meczem w reprezentacji Polski.

Wielce prawdopodobne, że jeszcze zobaczymy Kamila Grosickiego w reprezentacji Polski. Sam zainteresowany chce rozegrać mecz pożegnalny. Potwierdził to w dzisiejszym wpisie ma Facebooku. Dodał także, że pożegnanie z reprezentacją odkłada w czasie. A wszystko to z uwagi na na brak meczów towarzyskich drużyny Michała Probierza w najbliższej przyszłości. Obecnie reprezentacja Polski rywalizuje w Lidze Narodów.




Kamil Grosicki zadebiutował w reprezentacji Polski w 2008 roku. Przez 16 lat gry dla drużyny narodowej wystąpił łącznie w aż 94 meczach. Strzelił 17 bramek.

Prezes polskiego klubu miał spotkać się z piłkarzami ws. zaległych pensji. Nagle wpadł w szał

W środę prezes Kotwicy Kołobrzeg miał porozmawiać indywidualnie ze swoimi piłkarzami na temat zaległych pensji. Po rozmowach z dwoma zawodnikami prezes miał już dość. – Skończyło się totalnym dymem i otwartą wojną z prezesem – informuje Norbert Skórzewski.




Od wielu miesięcy w Kotwicy Kołobrzeg nie dzieje się najlepiej. Co i rusz w mediach można przeczytać o kolejnych aferach wokół klubu. Problemy dotykają przede wszystkim piłkarzy. Media od dawna informują o opóźnieniach w wypłatach dla zawodników.

Kolejne kulisy odsłonił w środę dobrze rozeznany w tym temacie Norbert Skórzewski. Z przekazanych przez niego informacji dowiadujemy się o spotkaniu piłkarzy z prezesem Kotwicy oraz zarządem klubu, które miało odbyć się w środowe popołudnie. Głównym tematem miały być oczywiście zalegające pensje.




Zaplanowane spotkanie nie potoczyło się po myśli piłkarzy. Adam Dzik miał spotkać się dziś z każdym zawodnikiem indywidualnie. Sił starczyło mu tylko na dwóch piłkarzy. Prezes wpadł w szał i nie chciał się już z nikim więcej widzieć. Miał przekazać, że ta sprawa go nie obchodzi i jeśli zawodnicy chcą, to mają złożyć wnioski o rozwiązanie kontraktu.

Z informacji Norberta Skórzewskiego wynika, że Kotwica zalega piłkarzom 3-miesięczną wypłatę. Prezes miał oznajmić podczas dzisiejszego spotkania, że ma dla piłkarzy co najwyżej jedną pensję. Ostatecznie nie uregulował nawet tej jednej wypłaty.

Zieliński nadal niepewny miejsca w pierwszej jedenastce Interu. „Hierarchia jest jasna”

Piotr Zieliński był jednym z kluczowych graczy w ostatnim meczu Serie A przeciwko Juventusowi, gdzie zdołał dwukrotnie wpisać się na listę strzelców (obie bramki zdobył z rzutów karnych). Pomimo tego, według Tomasza Lipińskiego, pozycja Polaka w składzie Interu wciąż jest daleka od pewności.

Spora konkurencja w środku pola

Lipiński podkreśla, że w obecnym ustawieniu Interu trener Simone Inzaghi preferuje trójkę podstawowych pomocników. Zieliński i Davide Frattesi pełnią rolę zawodników rotacyjnych, co oznacza, że miejsce w wyjściowej jedenastce mogą zająć jedynie przy absencji głównych graczy.

Według komentatora, Inzaghi stosuje wyraźną hierarchię, z której wynika, że to właśnie ci trzej zawodnicy mają pierwszeństwo, kiedy wszyscy są w pełni zdrowi.

– W tym momencie hierarchia w Interze jest jasna. Jeżeli wszyscy są zdrowi, to podstawowa trójka to jest Calhanoglu, Mchitarjan i Barella, natomiast Frattesi z Zielińskim są pierwsi do rotacji – ocenił.

Lipiński w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty dodał jednak, że częstotliwość występów Zielińskiego w Interze Mediolan mogła być wyższa, gdyby nie drobne urazy.

– Myślę, że ten początek Zielińskiego pod względem minutowym na pewno byłby też lepszy, gdyby nie jego drobne problemy zdrowotne w okresie przygotowawczym i teraz po kadrze. To chyba bardziej mu utrudnia takie mocniejsze wejście w ten Inter niż duża konkurencja – stwierdził.

Inter gra jednak mecze co trzy dni i potrzebuje szerokiego składu. Według Lipińskiego, Zieliński w najbliższym czasie będzie z pewnością częścią rotacji. Obok Polaka na szansę czeka również Asllani, który jednak pozostaje na dalszym planie.

Źródło: WP Sportowe Fakty

„Fryzjer” wypuszczony na wolność. Został zwolniony z więzienia za dobre sprawowanie

Ryszard Forbrich pseudonim „Fryzjer” wyszedł na wolność. Były szef mafii piłkarskiej, najbardziej znany przestępca ze świata polskiej piłki, opuścił więzienie w Krzywańcu.




Forbrich jest prawdopodobnie najbardziej znaną postacią z niechlubnej historii polskiej piłki. „Fryzjer” przez lata sprawował władzę nad mafią, odpowiedzialną za ustawianie meczów na poziomie I, II i III ligi.

Wolny

78-latek był wielokrotnie sądzony, zaś w 2022 roku Sąd Okręgowy we Wrocławiu wydał łączny wyrok za trzy z czterech toczących się postępowań. Na jego mocy „Fryzjer” miał zostać pozbawiony wolności do 2025 roku. Kara była relatywnie niska przez fakt, że doliczono do wyroku także poprzednie lata, które spędził w więzieniu.




Teraz jednak wiadomo, że stało się inaczej. Portal „Interia” podaje, że Forbrich wyszedł z więzienia w Krzywańcu. Decyzję o jego zwolnieniu podjęto ze względu na dobre sprawowanie skazanego.

– Sąd warunkowo przedterminowo zwolnił Ryszarda F., który odbył ponad sześć lat orzeczonej kary. W motywach tej decyzji leży przede wszystkim to, że nie sprawiał żadnych problemów wychowawczych, krytycznie odnosił się do swojej przeszłości, podejmował się działań na rzecz zakładu karnego, ale nie tylko, bo jak widzę w uzasadnieniu: także działań społecznych, choć nie są one skonkretyzowane. Decydujący był również wiek skazanego, osiągnął 78 lat. To wiek podeszły, istotna okoliczność, która zdaniem sądu uzasadniała udzielenie warunkowego przedterminowego zwolnienia – powiedział w rozmowie z „Interią” Bogumił Hoszowski, sędzia i rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Zielonej Górze.

Wojciech Szczęsny nie zagra w derbach Barcelony. Polak wciąż czeka na swój debiut

Wiele wskazuje na to, że Wojciech Szczęsny będzie musiał jeszcze poczekać na debiut w FC Barcelonie. Kataloński „Sport” podaje, że Hansi Flick podjął decyzję w kwestii występu Polaka w derbach z Espanyolem.




Wojciech Szczęsny miał zastąpić w Barcelonie kontuzjowanego Marca-Andre Ter Stegena. W tym celu Blaugrana ściągnęła 34-latka z krótkiej emerytury. Niespodziewanie, miejsce w bramce zdołał jednak utrzymać Inaki Pena.

Jeszcze sobie poczeka

Hiszpan wybronił się swoimi występami w trudnym terminarzu Barcelony. Najpierw zaliczył udane mecze przeciwko Sevilli (5-1) i Bayernowi Monachium (4-1). W ostatni weekend natomiast potwierdził dobrą dyspozycję w El Clasico z Realem Madryt (4-0).




Sytuacja nie zmieni się również w najbliższym meczu z Espanyolem. Według katalońskiego „Sportu”, Pena ma utrzymać miejsce w bramce w nadchodzących derbach.

– W bramce nie zanosi się obecnie na zmiany. Inaki Pena był niepewny w pierwszej połowie na Santiago Bernabeu, ale jego znakomity występ w drugiej części wywołał pochwały od Flicka na konferencji prasowej – napisano.

– Pochodzący z Alicante zawodnik pozostanie na razie numerem jeden w bramce, a sztab trenerski jest przekonany, że nagromadzenie meczów pozwoli im zobaczyć coraz lepszą wersję tego bramkarza – podsumował „Sport”.

Brazylijski kibic Lecha jest już w Poznaniu. Wszystko za sprawą zbiórki fanów Kolejorza

Jakiś czas temu wśród fanów Kolejorza pojawił się plan, aby sprowadzić na mecz swojego kolegę po szalu z drugiej strony świata. We wtorek, Alexandre Baginski znalazł się w Poznaniu, gdzie w hotelu powitano go m.in. rogalem świętomarcińskim.

Kibice zrzucili się na wyjazd kibica Lecha

Pod koniec sierpnia 2024 roku jeden z użytkowników Twittera reaktywował zbiórkę na przylot Alexandre do Polski. „BrzozaLP”, kibice Lecha i sponsor Kolejorza – bukmacher Superbet uzbierali łącznie 10 tysięcy złotych na wyjazd Brazylijczyka do naszego kraju.

Alexandre ruszył w podróż w poniedziałek 28 października. Taksówką musiał pojechać 100 kilometrów na lotnisko do Porto Alegre, następnie poleciał do Rio de Janeiro, gdzie przesiadł się na lot do Paryża. Stamtąd przesiadł się w samolot do Berlina. W stolicy Niemiec odebrał go już wspomniany „BrzozaLP”.

Plan na wyjazd

Początkowo Alexandre Baginski miał zobaczyć trzy spotkania z udziałem Lecha Poznań. Skończy się jednak na dwóch z uwagi na odpadnięcie z Pucharu Polski. Brazylijczyk pojedzie do Krakowa na mecz z Puszczą Niepołomice oraz zobaczy domowy hit z Legią.

Brazylijczyk dzięki Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej dzień przed meczem z Legią będzie mógł nocować w tym samym hotelu co Kolejorz.

Skąd miłość do Lecha?

Alexandre ma polskie korzenie zawsze chciał zgłębić wiedzę na temat naszego kraju. W pewnym momencie postanowił to zrobić za pomocą piłki nożnej. Jako młody chłopak, Alexandre czytał sporo na temat Polski. W pewnym momencie dowiedział się, że jego przodkowie wyemigrowali z polskich ziem w końcówce XIX wieku.

Oprócz tego fascynowała go piłka nożna, a wolne chwile często spędzał, grając w FIFĘ. W 2015 roku roku postanowił połączyć hobby z poszerzaniem wiedzy o Polsce. Zdecydował się wówczas na rozpoczęcie trybu kariery w FIFA 14 polską drużyną. Po przeglądzie opcji wybrał Lecha Poznań, zaczął śledzić ich profil na Facebooku, a wkrótce oglądać mecze na żywo online.

Po pewnym czasie Alexandre na tyle wkręcił się w kibicowanie Lechowi Poznań, że założył profil „Kolejorz Brazil”, gdzie relacjonował mecze poznaniaków w języku portugalskim. Dziś jego konto na X obserwuje ponad pięć tysięcy użytkowników.

Źródło: X

Zagraniczne media typują Złotą Piłkę 2025. Robert Lewandowski faworytem!

Dziennikarze serwisu „goal.com” opublikowali ranking sił w drodze po Złotą Piłkę 2025. Na tym etapie rywalizacji faworytem zagranicznej redakcji jest Robert Lewandowski!

W poniedziałek poznaliśmy zdobywcę Złotej Piłki 2024. Nagroda powędrowała w ręce Rodriego! Hiszpan został wybrany najlepszym piłkarzem sezonu 2023/2024. Podium uzupełnili VInicius Junior oraz Jude Bellingham.




Przewidywania Złotej Piłki 2025

Piłkarze z całego świata już od wielu tygodni pracują na Złotą Piłkę 2025. Nagroda ta zostanie przyznana za cały sezon 2024/2025, licząc od jego samego startu. Ciężko jest obecnie wskazać, kto za rok otrzyma nagrodę. Można jednak tworzyć zestawienia najlepszych piłkarzy od początku sezonu do dnia dzisiejszego. W takich rankingach wysoko mogą być piłkarze FC Barcelony, którzy świetnie weszli w nowy sezon.

Od kilku lat ranking faworytów do zdobycia Złotej Piłki prezentuje zagraniczny portal „goal.com”. Dziennikarze angielskiego serwisu na bieżąco aktualizują swój „ranking sił”. We wtorek opublikowali oni swoje pierwsze zestawienie faworytów do zdobycia Złotej Piłki w 2025 roku. Ranking będzie na bieżąco aktualizowany.

Lewandowski faworytem

Za nami niespełna 3 miesiące rywalizacji w sezonie 2024/2025. Zdaniem „goal.com” najlepszym piłkarzem tego sezonu – na tym etapie rywalizacji – jest Robert Lewandowski! Polak jest na ten moment faworytem do zdobycia Złotej Piłki według angielskich dziennikarzy.

– Po tym, jak Robert Lewandowski nie został nominowany do zdobycia Złotej Piłki 2024, wydawało się, że próba zdobycia przez niego tej nagrody dobiegła końca. Jednakże po ponownym złączeniu sił z Hansim Flickiem, 36-latek ponownie stal się najsilniejszą 9-tką w Europie – czytamy w uzasadnieniu.

– Wiek może jeszcze złapać weterana w najbliższych miesiącach i niezaprzeczalnie w szeregach FC Barcelony jest kilku bardziej porywających graczy. Nie wspominając o zawodnikach rywali. Ale Lewandowski wrócił do wyścigu o Złotą Piłkę, dzięki świetnemu rozpoczęciu sezonu – dodaje portal „goal.com”.




Kto poza Lewym?

Pomimo świetnego startu sezonu Robert Lewandowski ma już teraz wielu rywali do zgarnięcia tej nagrody. Zdaniem „goal.com” drugim najlepszym zawodnikiem tego sezonu jest obecnie Lamine Yamal. Za jego plecami znajduje się z kolei VInicius Junior.


źródło: goal.com

Javier Tebas komentuje bojkot Realu Madryt. „Poczucie bycia ofiarą Realu jest przesadzone”

Real Madryt postanowił zbojkotować wczorajszą galę France Football i nie pojawił się w Paryżu na wręczeniu Złotej Piłki. Decyzję hiszpańskiego klubu skomentował prezes LaLiga, Javier Tebas, który prywatnie jest kibicem Królewskich.




Za nami gala Złotej Piłki, która była organizowana przez France Football. Ostatecznie nagroda dla najlepszego piłkarza w sezonie 2023/2024 powędrowała w ręce Rodriego! Tuż za nim w rankingu znalazł się Vinicius Junior. Podium uzupełnił Jude Bellingham.

Tegoroczny plebiscyt Złotej Piłki przyniósł nam wyjątkowo wiele emocji. W związku z brakiem jednoznacznego faworyta do zdobycia nagrody za miniony sezon, końcowe wyniki wywołały liczne dyskusje. W ostatnich dniach pojawiały się przecieki, jakoby nagroda miała powędrować w ręce Viniciusa Juniora. Ostatecznie plebiscyt wygrał Rodri. Według doniesień mediów Brazylijczyk był niemal pewny zdobycia nagrody. Jak tylko dowiedział się, że ZP otrzyma Rodri, postanowił nie pojawić się na uroczystości. Zresztą do Paryża nie udał się żaden przedstawiciel Realu Madryt. A przecież Królewscy mieli swoich zwycięzców w poszczególnych kategoriach, jak chociażby Carlo Ancelotti, który został wybrany najlepszym trenerem.

Nieobecność przedstawicieli Realu Madryt na ceremonii wywołała wśród piłkarskiej społeczności negatywne odczucia. Decyzja Królewskich nie spodobała się także prezesowi Laliga, Javierowi Tebasowi. W ostatnim wywiadzie przyznał on, iż jest kibicem Realu Madryt, jednak ostatnie działania klubu mocno się mu nie spodobały.

– Jestem kibicem Realu Madryt. Ważnymi wartościami tego klubu są bycie dżentelmenem i podawanie ręki po przegranej. Myślę, że Real Madryt stracił tę mentalność dawno temu. Powinni byli pójść na ceremonię, a nie kwestionować system France Football, który jest przejrzysty, z głosowaniem 100 dziennikarzy. Poczucie bycia ofiarą Realu Madryt nie ma racji bytu i jest przesadzone. Nie wiem, dokąd zmierzają. W Hiszpanii również cierpimy na ten brak elegancji – skomentował Javier Tebas.





źródło: fcbarca.com

Cristiano Ronaldo nie wykorzystał rzutu karnego na wagę remisu. Al Nassr odpadło z Pucharu Króla [WIDEO]

Cristiano Ronaldo nie wykorzystał rzutu karnego w dzisiejszym meczu 1/8 finału King Cup. Portugalczyk mógł doprowadzić do remisu w doliczonym czasie gry. Pomyłka Ronaldo kosztowała Al Nassr odpadnięciem z rozgrywek.




We wtorek rozegrano część meczów 1/8 finału King Cup (Puchar Arabii Saudyjskiej). W jednym z nich Al Nassr zmierzyło się z Al-Taawon. Kibice tej rywalizacji byli świadkami nie lada niespodzianki. Al Nassr uległo niżej notowanemu rywalowi 0:1. Porażka poskutkowała odpadnięciem drużyny Cristiano Ronaldo z rozgrywek. Al-Taawon awansowało do ćwierćfinału zmagań.




Omawiane spotkanie mogło zakończyć się jednak zgoła inaczej. W doliczonym czasie meczu Al Nassr stanęło przed ogromną szansą na doprowadzenie do remisu. Żółto-Niebiescy otrzymali rzut karny. Do wykonania „jedenastki” podszedł rzecz jasna Cristiano Ronaldo. Niestety, Portugalczyk nie zdołał wykorzystać okazji na doprowadzenie do remisu. CR7 mocno przestrzelił, nie trafił nawet w bramkę.

Możesz kupić samochód Wojciecha Szczęsnego… jeśli masz ponad 300 tysięcy

Wojciech Szczęsny wciąż czeka na swój debiut w FC Barcelonie, po niespodziewanym powrocie z emerytury. W międzyczasie poświęca się treningom i swoim sprawom. Wśród nich znalazło się też sprzedanie samochodu, który możecie od niego odkupić. Wystawił bowiem licytację na polskiej stronie.




Kilka miesięcy temu Szczęsny potwierdził, że odejście z Juventusu równało się dla niego z zakończeniem kariery. Podczas krótkiej emerytury kontuzji doznał jednak Marc-Andre Ter Stegen, więc FC Barcelona zgłosiła się do Polaka. 34-latek postanowił ponownie zdjąć buty z kołka, ale jak na razie Inaki Pena wygrywa ich rywalizację.

Kup auto od Szczęsnego




Obecnie Szczęsny czeka na swój debiut w barwach Blaugrany i intensywnie trenuje. Poza tym ma także swoje własne życie, w którym znajdują się typowe dla „zwykłych” ludzi obowiązki. Wśród nich może być na przykład zmiana środka transportu.

Na serwisie „Otomoto” pojawiło się ogłoszenie o sprzedaży Audi Q7. Już na pierwszym zdjęciu widzimy bramkarza opierającego się o pojazd, zaś w opisie czytamy: „Na sprzedaż Audi Q7 – Samochód Wojciecha Szczęsnego, bramkarza FC Barcelony oraz Reprezentacji Polski!”

Screen z aukcji w serwisie „Otomoto”: https://www.otomoto.pl/osobowe/oferta/audi-q7-audi-q7-samochod-wojciecha-szczesnego-bogate-wyposazenie-warszawa-ID6GK5nh.html

Auto Szczęsnego może zainteresować fanów motoryzacji bardzo niskim przebiegiem (niespełna 40 000 km) oraz bogatym wyposażeniem. SUV, wyprodukowany w 2023 roku, został wyposażony w silnik o mocy 231 koni mechanicznych.

Vinicius nie wygrał Złotej Piłki… przez rasizm? Tak ma uważać sam Brazylijczyk

Nie milkną echa po poniedziałkowej gali Złotej Piłki. Wśród kibiców panuje poczucie sporej niesprawiedliwości względem tego, kto ostatecznie wygrał statuetkę. Vinicius natomiast, zdaniem „Reuters” wie, dlaczego przegrał rywalizację.




Za nami plebiscyt Złotej Piłki „France Football”. Najlepszym piłkarzem na świecie w poprzednim sezonie wybrany został Rodri. Nominacja Hiszpana okazała się sensacją. Wydawało się, że pewniakiem do podniesienia statuetki jest Vinicius.

Rasizm problemem?

Piłkarz Realu Madryt w poprzednim sezonie był zdecydowanym liderem „Królewskich”. Stanowił o sile potencjału ofensywnego swojej drużyny, prowadząc ją do triumfu w La Liga oraz Lidze Mistrzów. Wyborcy „France Football” postawili jednak wyżej Rodriego.

Vinicius o werdykcie dowiedział się nieco wcześniej. Postanowił więc, że nie pojawi się na poniedziałkowej gali. Teraz ma węszyć spisek, wokół swojej porażki. „Reuters” podaje, że 24-latek wie już, czemu nie wygrał Złotej Piłki.




– Vinicius uważa, że walka przeciwko rasizmowi doprowadziła do porażki w plebiscycie Ballon d’Or. Jego otoczenie, zapytane o to, co Vini miał na myśli, wrzucając post po gali, odpowiedziało, że chodziło mu właśnie o walkę z rasizmem. Według jego bliskich to doprowadziło do tego, że nie otrzymał nagrody, ponieważ „świat futbolu nie jest gotowy zaakceptować zawodnika, który walczy z systemem” – pisze Fernando Kallas „Reuters”.

Maciej Iwański zdradził swoje głosy ze Złotej Piłki. „Zdecydowały o tym detale”

Maciej Iwański był jedynym polskim elektorem w głosowaniu do Złotej Piłki. Dziennikarz TVP Sport podzielił się swoimi typami na najlepszego piłkarza świata. Wybory Iwańskiego w tegorocznej edycji idealnie pokryły się z czołówką plebiscytu, na którą złożyli się Rodri, Vinicius Junior oraz Jude Bellingham.

Detale przesądziły o wyborze

Maciej Iwański w rozmowie z portalem sport.tvp.pl na początku opowiedział o organizacyjnej kwestii głosowania. Polak od 2010 roku jest przedstawicielem jury i w tym roku również głosował na najlepszego piłkarza roku.

– Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że w głosowaniu Złotej Piłki nie wybiera się najlepszej „dziesiątki”, tylko szuka się tego, kto może wygrać. Po poprzednim sezonie dla mnie sprawa była prosta. Wiedziałem, że zwycięzcą będzie Vinicius albo Rodri. Moją czołową trójkę uzupełnia jeszcze Jude Bellingham. W tym roku mieliśmy nowość, polegającą na tym, że mogliśmy oddać głos nie na pięciu, lecz na dziesięciu piłkarzy. Inaczej też wygląda sama punktacja. Zgadzam się z redaktorem naczelnym „France Football”, który powiedział, że to dużo bardziej sprawiedliwe. Pula punktów jest dużo większa, poza tym od ubiegłego roku głosuje stu, a nie 183 dziennikarzy. Najlepszych wybierają przedstawiciele TOP100 krajów w rankingu FIFA. Wcześniej przez wiele lat głosowali wszyscy przedstawiciele federacji zrzeszonych w FIFA – powiedział Maciej Iwański.

Dlaczego Rodri?

Pierwsze miejsce w tegorocznym plebiscycie zajął Rodri z Manchesteru City. To właśnie jemu najwięcej punktów oddał również Polak. Dlaczego?

Według Iwańskiego Rodri uosabia piłkarską pokorę i stabilność, które wyróżniają go na tle współczesnych gwiazd. Zdaniem Iwańskiego, chociaż Vinicius ma wielkie umiejętności, to brak triumfu w Copa America sprawił, że ustąpił miejsca Hiszpanowi.

– Każdy elektor kieruje się trzema kryteriami. Pierwszym są osiągnięcia indywidualne, drugim zespołowe, a trzecim jest klasa i fair play. Detale zdecydowały o tym, że postawiłem Rodriego – ocenił.

Zatem Maciej Iwański głosował w następujący sposób:

  • 15 punktów dla Rodriego,
  • 12 punktów dla Viniciusa,
  • 10 punktów dla Bellinghama.

– Klasa, jaka przemawia za Rodrim, skłoniła mnie do tego, aby znalazł się minimalnie przed piłkarzem Realu Madryt – zakończył.

Źródło: TVP Sport

Kulisy sporu o herb i nazwę Radomiaka. „Sytuacja jest absurdalna”

Radomiak Radom znalazł się w centrum medialnego zamieszania po tym, jak jego profile na platformach społecznościowych zniknęły z sieci. Obecnie klub posiada jedynie konto na Facebooku, które działa pod nazwą „Radomiak S.A.” i używa logo innego niż oficjalny herb klubu. Sprawa ta ma swoje korzenie w nierozwiązanym konflikcie między klubem a jego byłym właścicielem.

Kulisy sporu o herb i nazwę klubu

Według Szymona Janczyka problem wynika z przepisania praw do herbu i identyfikacji wizualnej klubu na osobę prywatną – byłego właściciela Radomiaka.

Zgłosił on roszczenia wobec kont społecznościowych, które posługiwały się historycznym herbem Radomiaka, co doprowadziło do usunięcia tych profili z platform.

Janczyk zaznaczył jednak, że obecny właściciel nie zamierza wprowadzać zmian na koszulkach drużyny, więc zawodnicy nadal będą występować z historycznym herbem.

– Najpiękniejszy herb w historii polskiego piłkarstwa nigdzie się nie wybiera. Radomiak będzie z nim grał nadal, z perspektywy klubu nic się nie zmienia. Lata temu herb i cała reszta zostały przepisane na osobę prywatną, byłego właściciela klubu, który teraz zgłosił wszystkie konta w mediach społecznościowych używające tegoż herbu – wyjaśnił.

– Sytuacja jest absurdalna i nie wygląda profesjonalnie, ale tych rzeczy nie dało się odzyskać, bo jak? Właściciel musiałby je przepisać na klub albo sprzedać. Druga opcja brzmi rozsądnie, ale: a) za ile? nawet za cenę z kosmosu?, b) czemu w zasadzie płacić komuś za własny, używany kilkudziesięciu lat herb, tylko dlatego, że zamiast zapisać go na klub, zapisał go na siebie? Przecież to dobro wspólne (zwłaszcza taki herb!), nie powinno należeć ani do obecnych, ani poprzednich, ani nawet dawniejszych właścicieli – dodał Janczyk.

– Trzeba będzie rozwiązać temat i powalczyć o odzyskanie kont. Najbardziej szkoda ludzi zajmujących się mediami społecznościowymi, którzy wykonali dobrą pracę, ożywili je, a teraz zostało im to odebrane – podsumował dziennikarz Weszło.

Radomiak Radom zajmuje obecnie 13. miejsce w Ekstraklasie i przygotowuje się do meczu w Pucharze Polski, w którym we wtorek zmierzy się ze Śląskiem Wrocław.

Źródło: X

Clarence Seedorf ostro o gali Złotej Piłki i bojkocie Realu Madryt. „Vinicius zasługuje na nagrodę. To wstyd”

Real Madryt zbojkotował galę Złotej Piłki. „Królewscy” nie wysłali do Paryża żadnego przedstawiciela w postaci działacza czy piłkarza. Wszystko spowodowane ostatnimi doniesieniami o tym, że Vinicius nie dostanie głównej nagrody. Zdecydowane słowa w tym temacie wygłosił Clarence Seedorf.




Trwa gala Złotej Piłki, na której wyłoniony zostanie najlepszy piłkarza świata. Jak na razie wyróżniono między innymi najlepszego zawodnika do 21. roku życia, którym został Lamine Yamal, czy najlepszego bramkarza – Emiliano Martineza.

„To problemy pomiędzy Realem i UEFĄ”

Jeszcze wczoraj wydawało się, że najważniejszą nagrodę na gali, czyli Złotą Piłkę, wzniesie w powietrze Vinicius. W dzień gali pojawiły się jednak zaskakujące doniesienia, według których Brazylijczyk miał nieoczekiwanie przegrać rywalizację. Potwierdzeniem na to miał być także bojkot gali przez Real Madryt.

„Królewscy” nie wysłali do Paryża żadnego swojego przedstawiciela. W Teatre du Chetelet nie pojawił się również żaden piłkarz mistrzów Hiszpanii. Mocnej wypowiedzi w tym temacie udzielił Clarence Seedorf.




– Vinicius zasługuje na tę nagrodę. Uważam, że problemy pomiędzy Realem Madryt i UEFA nie powinny mieć wpływu na wyniki. To wstyd – stwierdził w jednym z wywiadów.