Koniec plotek na temat transferu. Matty Cash związał się z Aston Villą wieloletnim kontraktem

Już ostatecznie wyjaśniła się kwestia przyszłości Matty’ego Casha. Reprezentant Polski podpisał nowy, pięcioletni kontrakt z Aston Villą. Obrońca zakomunikował ten ruch przez swoje media społecznościowe. 

Wraz z wzrostem formy Casha pojawiły się spekulacje na temat potencjalnego transferu do silniejszego klubu. Hiszpańskie media szczególnie głośno pisały o przenosinach 24-latka do Atletico Madryt. Włosi sugerowali natomiast, że defensor może trafić do Milanu. 4-krotny reprezentant Polski już podczas zgrupowania kadry dał do zrozumienia, że nigdzie się nie wybiera.

– Chcę dalej grać w Aston Villi. Świetnie się tu czuję, nie chcę odchodzić. To dopiero mój drugi sezon w Premier League, a na Wyspach każdy chłopak marzy od małego, aby w niej zagrać. Ja to marzenie spełniłem i chcę je kontynuować – mówił Cash w rozmowie z portalem „WP Sportowe Fakty”.

 

Nowy kontrakt

W poniedziałek defensor Aston Villi potwierdził swoje słowa. Cash przez swoje media społecznościowe poinformował o przedłużeniu kontraktu z „The Villans” o kolejne pięć lat.

– Cieszę się, że mogę przedłużyć mój pobyt w Aston Villi o kolejne 5 lat. Kocham grać dla tego klubu i nie mogę się doczekać, aby kontynuować tę ekscytującą podróż. Dziękuję „Gaffa” (Steven Gerrard)  i wszystkim w klubie za danie mi tej szansy, a zwłaszcza wam fanom za ciągłe wsparcie – napisał Cash na Twitterze.

Matty Cash trafił do Aston Villi na początku sezonu 2020/2021. Nottingham Forrest zarobiło na jego transferze prawie 16 milionów euro. Dotychczas 24-latek zanotował w brawach klubu z Birmingham 60 występów we wszystkich rozgrywkach.

Upadł temat transferu Szymańskiego do Realu Sociedad. Przenosiny do Hiszpanii nadal możliwe

Sebastian Szymański po zakończeniu sezonu 2021/2022 niemal na pewno opuści Dynamo Moskwa. 22-latek łączony był z Realem Sociedad, wiadomo jednak, że transfer do tej drużyny jest mało prawdopodobny. Mariusz Piekarski poinformował o innych potencjalnych kierunkach dla swojego klienta. 

W aktualnej kampanii ligowej Sebastian Szymański gra jak z nut. Reprezentant Polski jest kluczową postacią w ofensywie Dynama Moskwa. Do tej pory strzelił 6 bramek i dołożył do tego 8 asyst. Jego spokój przerwała jednak sytuacja polityczna w Rosji. Po ataku na Ukrainę stało się jasnym, że były zawodnik Legii Warszawa musi poszukać nowego klubu. O całej sytuacji opowiedział Mariusz Piekarski.

– Mamy kilka rozwiązań. W przypadku klubów Premier League, włoskich i niemieckich nie ma szans, żeby dopasować się do tego okienka, które zostało otworzone przez piłkarskie władze dla piłkarzy z Rosji i Ukrainy. I tak by było najrozsądniej – podjąć tę decyzję po lidze, bo został jakiś miesiąc grania. Cieszę się, że Sebastian utrzymuje wysoką formę, bo znowu trafił do jedenastki kolejki. Mamy duży wybór i będziemy wybierać między klubami z lig TOP5. Sebastian ma ulubione rozgrywki, a my mamy parę ciekawych tematów i jesteśmy w kontakcie z klubami. Na spokojnie. Zostało 4-5 tygodni i po lidze wyjaśni się sytuacja, gdzie będzie grał Szymański – zaczął.

– W klubie wszyscy są świadomi, że po sezonie Sebastian odchodzi. Zaczynamy konkretne rozmowy z jego potencjalnym pracodawcami i Dynamo Moskwa o tym wie. Są to zaawansowane rzeczy. Kwota? Takiej nie rzucę, ale nie jest to kilka, a „naście” milionów euro – zdradził Piekarski w „Kanale Sportowym”. 

Kierunek Hiszpania?

W ostatnim czasie media głośno spekulowały na temat potencjalnego transferu Szymańskiego do Realu Sociedad. Jak się okazało, agent Szymańskiego nie prowadzi już rozmów z klubem z San Sebastian. Mimo to przeprowadzka na Półwysep Iberyjski nadal wchodzi w grę.

– To podali hiszpańscy dziennikarze. My w tym kraju rozmawiamy z innymi klubami. Wcześniej byliśmy w kontakcie z Realem Sociedad, ale bez jakiegoś większego odzewu z ich strony. Pamiętajmy też, że Sebastian jest drogim piłkarzem. Sytuacja na świecie sprawia, że cena spada, ale ciągle jest na tyle wysoka, że klubów ze środka lig TOP5 – poza angielską – często na niego nie stać – wyjaśnił. 

Mariusz Piekarski o przyszłości Michała Karbownika: „Tam się najlepiej czuje”

Na razie nie wiadomo, jaka przyszłość czeka Michała Karbownika. Kariera 21-latka stanęła na równi pochyłej po odejściu z Legii. Mariusz Piekarski, agent zawodnika w programie „Polacy pod Lupą” zdradził plany swojego podopiecznego. 

„Karbo” w październiku 2020 roku do Brighton z Legii Warszawa. Do definitywnego transferu notabene jednak wtedy nie doszło. Do zimy reprezentował jeszcze barwy stołecznej drużyny w ramach wypożyczenia.

Niestety po ostatecznej przeprowadzce do Anglii w styczniu ubiegłego roku Karbownik nie zdołał przebić się do składu „Mew”. Uzbierał zaledwie dwa występy w pierwszej drużynie, więc Brighton zdecydowało się go wypożyczyć. W ten sposób 21-latek trafił do Olympiakosu w sierpniu 2021 roku.

W Grecji piłkarz ponownie zderzył się ze ścianą. Mimo kilku występów nie zagrzał na długo miejsca w pierwszym składzie i głównie występował w rezerwach. Niebawem kończy się wypożyczenie, więc Karbownik szykuje się do powrotu do Brighton.

Co dalej?

Mariusz Piekarski, agent zawodnika, przyznaje, że ma już pewne plany na dalszy rozwój kariery swojego podopiecznego. Najpierw jednak, wraz z Karbownikiem, chcą je przedyskutować z władzami Brighton.

– Możemy mieć plany, ale musimy je skonsultować z Brighton. Olympiakos? Na pewno liczyliśmy na więcej – wyjaśnił w programie „Polacy pod Lupą”. 

– Dostał troszeczkę szans, cztery mecze grał z rzędu w podstawowym składzie, w piątym wszedł z ławki, miał asystę. Później po kontuzji też trzy mecze pod rząd zagrał, nie przekonał trenera – dodał.

– Gra na boku obrony troszeczkę go ogranicza. Uważam, że mógłby dać więcej w środku. I będziemy na pewno zmieniać klub. Nie wszystkie kluby widziały go na środku pomocy, ale będziemy się upierać. Taki jest nasz plan. Chce iść tam, gdzie będzie grał na środku pomocy, bo tam się odnajduje i najlepiej czuje – zaznaczył agent. 

– Nie będziemy już kombinować z lewą czy prawą obroną, bo jak widać w Brighton się nie przebił na tej pozycji, w Olympiakosie się nie przebił na tej pozycji. Idziemy do klubu, który będzie widział Michała na środku pomocy, da mu przynajmniej więcej szans, aby się pokazał i udowodnił, że to jest jego pozycja – podsumował Piekarski. 

Polska i Meksyk zagrają o wyjście z grupy? U naszych rywali „jest duża napinka”

Reprezentacja Polski na inaugurację mistrzostw świata w Katarze zmierzy się z Meksykiem. Dla obu stron będzie to bardzo ważny mecz, niewykluczone, że przesądzający o wyjściu z grupy. Michał Matlak, ekspert od meksykańskiej piłki w programie „Misja Sport” twierdzi, że nasi rywale także „napinają się” na to spotkanie. 

Polska na nadchodzącym mundialu znajdzie się w grupie „C” z Argentyną, Meksykiem i Arabią Saudyjską. Rozpoczniemy od meczu z drugą z wymienionych drużyn. Spotkanie zaplanowano na 22 listopada w Dosze.

Obustronna napinka

Pierwsze spotkanie na dużej imprezie jest bardzo istotne. Od niego tak naprawdę zależy ułożenie grupy, pod kątem walki o wejście do fazy pucharowej. Wiemy to my, ale wiedzą to także Meksykanie. Według Michała Matlaka będzie to spotkanie o wyjście z grupy.

– W Meksyku, tak samo, jak w Polsce, mówi się, że ten pierwszy mecz będzie bardzo ciężki, ale też decydujący, żeby potem do Argentyny obie drużyny podchodziły z lepszą pozycją – stwierdził ekspert od meksykańskiego futbolu w „Misja Sport” na „Onecie”. 

– Pierwsze nagłówki gazet w Meksyku: zagramy z Messim, Lewandowskim. Jest duża napinka po obu stronach oceanu na dobre otwarcie tych mistrzostw świata – dodał Matlak.

Cztery dni po meczu z Meksykiem Polska zmierzy się z Arabią Saudyjską. 30 listopada, na zakończenie fazy grupowej, czeka nas natomiast rywalizacja z Argentyną, a więc pojedynek Messi vs Lewandowski.

Michniewicz broni Świderskiego: „On nikogo nie oszukał”

Czesław Michniewicz w romowie z RMF FM wypowiedział się na temat Karola Świderskiego, którego zabrakło na marcowym zgrupowaniu reprezentacji Polski. Trener kadry broni napastnika Charlotte FC, mówiąc, że 25-latek nikogo nie oszukał.

Karol Świderski otrzymał powołanie na marcowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Piłkarz ostatecznie nie przyleciał, ponieważ zgłosił kontuzję. Niedługo później (w trakcie zgrupowania – przyp. red.) zagrał w meczu MLS, w którym zdobył dwie bramki.

„Świderski nikogo nie oszukał”

Sytuacja wywołała spore zamieszanie. Wielu kibiców reprezentacji Polski w ostry sposób skomentowało decyzję Świderskiego o pozostaniu w Stanach Zjednoczonych. Czesław Michniewicz w wywiadzie dla RMF FM postanowił wyjaśnić sprawę.

– Ja najlepiej znam Karola, pracowałem z nim przez prawie trzy lata w reprezentacji młodzieżowej. Wiem, jaki to jest typ człowieka. Wiem, że to nie jest żaden oszust, tylko uczciwy, bardzo fajny, porządny chłopak. Będę chciał porozmawiać z Karolem o jego przydatności do reprezentacji. A to, że nie przyjechał do nas? Nikt nie bierze jednej rzeczy pod uwagę. Każdy z nas miał uraz – powiedział trener reprezentacji Polski, zapowiadając swoją wizytę w klubie z MLS (barwy Charlotte FC reprezentują również Kamil Jóźwiak oraz Jan Sobociński – przyp. red.).

– Jeśli odpowiednio wcześnie się zareaguje, na stłuczenie położy lód, to krwiaka nie ma. Jak się tego nie zrobi, to krwiak jest duży. Karol był kontuzjowany. Nie przeszedł badań, a za kilka godzin miał samolot. Była decyzja: albo leci, podróż trwa prawie 20 godzin, przyjeżdża do Polski i decydujemy, co dalej, albo przechodzi badania, leczy się i zostaje w klubie. On nikogo nie oszukał. Podjął decyzję w oparciu o sugestie lekarza klubowego i lekarza reprezentacji – podsumował Michniewicz.

Źródło: RMF FM

Czesław Michniewicz odwiedzi nieobecnych na marcowym zgrupowaniu. „Chcę o nich zadbać”

Czesław Michniewicz udzielił wywiadu RMF FM. Selekcjoner reprezentacji Polski zapowiedział, że planuje się spotkać z piłkarzami nieobecnymi na marcowym zgrupowaniu kadry.

Polska pokonała Szwecję 2:0 w finale baraży. To oznacza, że Biało-Czerwoni pojadą na mundial. Reprezentacja poznała już swoich rywali. Podopieczni Czesława Michniewicza zmierzą się w fazie grupowej z Meksykiem, Arabią Saudyjską i Argentyną.

Misja Katar

Selekcjoner powoli zaczyna przygotowania do wyjazdu na turniej. Czesław Michniewicz w wywiadzie dla RMF FM zdradził, że planuje spotkać się z piłkarzami, których nie było na marcowym zgrupowaniu.

– Mam w planach odwiedzić piłkarzy, którzy mogą przydać się tak w kontekście meczów czerwcowych, jak i Mistrzostw Świata. Chodzi o tych, co nie byli obecnie na minionym zgrupowaniu kadry. W tym miejscu mam na myśli Pawła Dawidowicza, Sebastiana Walukiewicza, Roberta Gumnego, Kamila Piątkowskiego i Damiana Szymańskiego – powiedział trener Biało-Czerwonych.

– Chcę o nich zadbać, spotkać się, porozmawiać i powiedzieć, że mają szansę jechać na Mistrzostwa Świata. Potrzebujemy zaplecza, co pokazał mecz ze Szwecją. W każdej chwili przecież ktoś może się wysypać – dodał.

Źródło: RMF FM

Moder wróci do gry przed mundialem? Lekarz kadry: „Byłby gotów do gry półtora miesiąca przed mistrzostwami”

W sobotę Jakub Moder opuścił murawę w meczu Brighton – Norwich City na noszach. Polak zerwał więzadła w kolanie i obecnie jego szanse na wyjazd na mistrzostwa świata w Katarze stoi pod wielkim znakiem zapytania. Nadzieję daje jednak Jacek Jaroszewski, lekarz kadry. 

22-latek pojawił się na boisku w końcówce spotkania. Niestety chwilę po zmianie upadł na murawę, pokazując, że konieczna jest interwencja sztabu medycznego. Po kilku minutach Polaka zniesiono z boiska na noszach.

W niedzielę potwierdził się najgorszy scenariusz dotyczący stanu zdrowia zawodnika. Moder zerwał więzadła w kolanie, więc czeka go kilkumiesięczna przerwa. To z kolei oznacza, że pod znakiem zapytania stoi jego wyjazd na mistrzostwa świata w Katarze.

Światełko w tunelu

Rehabilitacja w przypadku tak ciężkiej kontuzji może potrwać bardzo długo. Sam proces leczenia jest bardzo wymagający, więc trudno obecnie spekulować, czy Moder wyjedzie z reprezentacją Polski na mundial. Nadzieję daje Jacek Jaroszewski. Lekarz kadry w programie „Moc Futbolu” wyjaśnił, jakie metody przyjmuje się podczas leczenia takich kontuzji.

Istotne jest, jaką metodą przeprowadzi się operację. Są metody, po których wraca się szybciej i są takie, po których powrót trwa dłużej. O leczeniu zawodnika zawsze decyduje klub i to on będzie miał najwięcej do powiedzenia. Rozmawiałem z Kubą w niedzielę, będzie prowadził rozmowy z klubem na temat tego, jak i gdzie przeprowadzić operację. Jedynym prawidłowym rozwiązaniem w tej sytuacji jest zastosowanie przeszczepu z więzadła właściwego rzepki. To przeszczep, który daje szanse na to, aby Kuba był gotowy na mundial. Po zastosowaniu przeszczepu zawodnik wraca do pełnego treningu po pięciu-sześciu miesiącach. Przy założeniu, że rehabilitacja będzie prowadzona perfekcyjnie – oznajmił Jaroszewski na antenie „Kanału Sportowego”.

Próbowano już tego, ale noga nigdy nie jest gotowa na to, by przeszczep był w pełni chroniony. W tej chwili na świecie panuje opinia, że pięć miesięcy to absolutne minimum. Licząc te pięć, pięć i pół miesiąca wychodzi na to, że Kuba byłby gotów do gry półtora miesiąca do dwóch przed mistrzostwami – dodał.

Co dalej?

W najbliższych dniach powinna zapaść decyzja dotycząca leczenia kontuzji Modera. Ta jednak należy do klubu zawodnika, w tym przypadku Brighton.

Są kluby które narzucają decyzję i takie, które robią to w porozumieniu z zawodnikiem. Kuba rozmawia o tym, gdzie będzie odbywać się leczenie. On chciałby przemyśleć, czy nie zrobić tego w Polsce. Kluby w Anglii najczęściej na to się jednak nie zgadzają. Przypuszczam, że klub raczej postanowi, że do operacji dojdzie w Anglii. Przekonywałem Kubę, że nawet jeśli zabieg odbędzie się tam, to warto spróbować, aby rehabilitacja przebiegała w Polsce. Pod względem warunków nie mamy się czego wstydzić – wyjaśnił lekarz kadry.

„Biało-Czerwoni” zmagania na mistrzostwach świata rozpoczną 22 listopada, meczem z Meksykiem. Cztery dni później podopieczni Czesława Michniewicza zmierzą się z Arabią Saudyjską. Na zakończenie fazy grupowej czeka nas mecz z Argentyną (30.11).

Polska vs Brazylia na Narodowym przed mundialem? Michniewicz: „Jest duża szansa”

Reprezentacja Polski w listopadzie wyjedzie do Kataru na mistrzostwa świata. Czesław Michniewicz przyznał, że są plany, aby przed mundialem rozegrać sparing z topową drużyną amerykańskiego futbolu. 

W czerwcu „Biało-Czerwoni” powalczą z Holandią, Belgią i Walią w Lidze Narodów. Rozgrywki będą dla Czesława Michniewicza poligonem doświadczalnym przed mundialem w Katarze. W listopadzie czekają nas mecze grupowe z Meksykiem, Argentyną i Arabią Saudyjską.

Sparing?

Selekcjoner w „Porannej rozmowie w RMF FM” przyznał, że są plany odbycia meczu towarzyskiego przed startem mistrzostw świata. 16 listopada na PGE Narodowym możliwe będzie spotkanie z Brazylią!

Jest duży znak zapytania odnoście meczu Ligi Narodów z Walią, bo prawdopodobnie będą grali baraż o mundial. Zobaczymy, czy uda się 3 czerwca zagrać z kimś innym. Toczy się też dyskusja na temat jeszcze jednego meczu kontrolnego, bo spotkamy się przed mundialem dopiero 14 listopada. Chcielibyśmy dwa dni później zagrać w Warszawie, o ile się uda, z silną drużyną z Ameryki Południowej lub Środkowej. Myślę, że jest duża szansa na to, że będzie to Brazylia. Choć do podpisania dokumentów jeszcze daleko – mówił Michniewicz. 

Przy okazji szkoleniowiec odniósł się do sytuacji zdrowotnej Jakub Modera. 22-latek w weekend podczas meczu Brighton upadł na murawę i narzekał na kolano. Jak się okazało – zerwał więzadła krzyżowe. Na razie nie wiadomo, czy pomocnikowi uda się wykurować na mistrzostwa świata.

– Jestem w kontakcie z Kubą i z doktorem Jaroszewskim. Rokowania są takie, że to więzadło można operować na kilka sposobów. Jedna z metod daje nadzieję, że Kuba Moder zdąży na mistrzostwa świata. To organizm, który różnie reaguje, ale przy tym założeniu Kuba wróciłby do treningów 1,5 miesiąca przed mundialem. Miałby szanse jechać na mistrzostwa. No ale to nie matematyka, tylko medycyna. Najpierw Kuba musi zadecydować, gdzie przeprowadzić tę operację, kto ją zrobi i w którym miejscu będzie się rehabilitował. Bo sama operacja to 30% sukcesu. Najważniejsza jest rehabilitacja – zaznaczył.

Boniek radzi Michniewiczowi: „Sam mam przeciwko sobie grupę dziennikarzy”

Zbigniew Boniek udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu. Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej odniósł się do słów Czesława Michniewicza po awansie na mistrzostwa świata. 66-latek uważa, że słowa selekcjonera w kierunku dziennikarzy były niepotrzebne.

Reprezentacja Polski awansowała na mundial po tym, jak pokonała Szwecję w finale baraży (2:0). Po meczu selekcjoner Biało-Czerwonych, Czesław Michniewicz dał się ponieść emocjom i wytknął nazwiska dziennikarzy, którzy nie byli mu przychylni (mowa o roztrząsaniu sprawy sprzed wielu lat, kiedy Michniewicz współpracował z Ryszardem F., trenerowi nigdy nie postawiono zarzutów – przyp. red.).

„Trzeba trzymać fason”

Zbigniew Boniek w rozmowie z Izą Koprowiak z Przeglądu Sportowego skomentował zachowanie trenera reprezentacji Polski. Były prezes PZPN uznał to wydarzenie za niepotrzebne.

– To niepotrzebne. W Czesiu wyzwoliły się wielkie emocje, które dotyczą sprawy sprzed 20 lat. Nie ma co do tego wracać, choć jest kilka znaków zapytania. Ale jakbym miał mu coś podpowiedzieć, to uważam, że on nie powinien już tej kwestii nigdy podnosić – powiedział Boniek.

– Sam mam przeciwko sobie grupę dziennikarzy, którzy wiem, że gdyby tylko mogli, to by do mnie strzelali z mocnych pocisków. Nigdy mi się jednak nie zdarzyło, by wymieniać kogoś z nazwiska. Trzeba trzymać fason – dodał wiceprezydent UEFA.

Zobacz również: Dziennikarze odpowiedzieli na zaczepkę Michniewicza. „Zatruł się sukcesem”

Źródło: Przegląd Sportowy

Juventus przegrał z Interem w derbach Włoch. Media oceniły występ Szczęsnego

Juventus przegrał u siebie z Interem 0:1. Włoskie media oceniły występ Wojciecha Szczęsnego. Dziennikarze nazwali Polaka najlepszym zawodnikiem ekipy z Turynu.

Inter pokonał Juventus w hicie ligi włoskiej po trafieniu Hakana Calhanoglu z rzutu karnego. Warto jednak przypomnieć, że Turek pokonał Polaka dopiero w drugiej próbie. Wojciech Szczęsny obronił pierwszą jedenastkę, ale Mathijs de Ligt zbyt szybko wbiegł w pole karne. Sędzia wskazał więc na powtórzenie strzału.

Zamieszanie w hicie Serie A. Szczęsny obronił rzut karny, po czym został powtórzony [WIDEO]

„Niewinny”

Po meczu włoskie media rozpisały się na temat występu polskiego bramkarza. Dziennikarze oceniły Wojciecha Szczęsnego najlepiej z całej ekipy Juventusu. Noty przyznawano w skali 1-10.

– Sparował pierwszy rzut karny Calhanoglu, ale jego druga próba nie wystarczyła – napisali w goal.com (Ocena – 6,5).

– Zdążył przy pierwszym rzucie karnym Calhanoglu, ale nie przy drugim. Niewinny – ocenili dziennikarze Eurosportu (6).

– Poleciał w prawo, aby początkowo odmówić Calhanoglu gola, jednak niewiele mógł zrobić, by zatrzymać jego drugą próbę – stwierdzili redaktorzy portalu 90min.com (6).

– Ratuje karnego, ale wszystko na próżno… Gorzej poszło mu przy powtórce, także dlatego, że Calhanoglu lepiej przymierzył – podsumowali w tuttomercatoweb.com (6).

Walka o Champions League

Juventus zajmuje czwarte miejsce w tabeli Serie A. Bianconeri mają na swoim koncie 59 punktów po 31 kolejkach. Bieżąca lokata zapewni Starej Damie udział w następnej edycji Ligi Mistrzów (piąta AS Roma ma 5 punktów straty do ekipy z Turynu – przyp. red.). Do końca sezonu pozostało siedem kolejek.

Źródło: Sport.pl

Selekcjoner reprezentacji Holandii choruje na raka. „Mieli myśleć, że jestem zdrowy”

Wypłynęła bardzo przykra informacja dla holenderskiego futbolu. Louis Van Gaal, który aktualnie piastuje stanowisko selekcjonera tamtejszej reprezentacji wyznał, że choruje na agresywnego raka prostaty.

W sierpniu ubiegłego „Oranje” w obliczu nieudanego występu na Euro 2020 rozstali się z dotychczasowym selekcjonerem, Frankiem de Boerem. Holendrzy odpadli z kontynentalnego czempionatu po niespodziewanej porażce z Czechami w 1/8 finału. Nowym opiekunem kadry narodowej został Louis van Gaal, dla którego to już trzecia przygoda z reprezentacją.

Groźna choroba selekcjonera

Na łamach holenderskiej telewizji van Gaal zdradził, że od jakiegoś czasu choruje na agresywną odmianę raka prostaty. Trener starał się jednak ukrywać swoje dolegliwości przed piłkarzami, aby ich nie dekoncentrować. 70-latek do tej pory przeszedł 25 zabiegów.

– Musiałem wychodzić w nocy do szpitala tak, aby zawodnicy się o tym nie dowiedzieli. Mieli myśleć, że jestem zdrowy. Ale nie jestem. Mam dużo dyscypliny i silnej woli. Mogę wykonywać tę pracę, lubię ją. Lubię pracować z tym składem. To jest prezent dla mnie w późnym wieku – powiedział van Gaal.

Umowa van Gaala z reprezentacją Holandii obowiązuje do końca 2022 roku. Wszystko wskazuje na to, że jeśli zdrowie mu na to pozwoli, mundial w Katarze będzie ostatnim etapem w jego trenerskiej karierze.

Rafał Gikiewicz o powołaniu do reprezentacji: „Gram co tydzień, a w kadrze był bramkarz, co nie gra na co dzień”

Rafał Gikiewicz pojawił się w niedzielę na antenie stacji Viaplay. Bramkarz Augsburga ponownie wrócił do kwestii powołania do reprezentacji Polski.

W ostatnich latach Rafał Gikiewicz dzięki swojej dobrej postawie na boisku zdołał sobie wyrobić dobrą opinię w Niemczech. Mimo to obecny bramkarz Augsburga sukcesywnie jest pomijany przez kolejnych selekcjonerów reprezentacji Polski przy okazji powołań. W mediach najczęściej pojawiąjącym się argumentem przeciwko powołaniu Gikiewicza jest jego wiek. W październiku tego roku skończy on 35 lat.

Gikiewicz o powołaniu

W niedzielne popołudnie FC Augsburg pokonał u siebie VfL Wolfsburg 3:0. W tym spotkaniu udział wzięło dwóch Polaków – Robert Gumny i Rafał Gikiewicz. Drugi z nich tego samego dnia zgodził się na rozmowę na antenie Viaplay. Po raz kolejny poruszono temat potencjalnego powołania polskiego bramkarza do reprezentacji Polski.

– Jak Robert Gumny będzie grał, to może przy okazji, jak za wizjonera Sousy się załapię na krótkie spotkanie na VIP-ach – skomentował Rafał Gikiewicz.

– Nadziei sobie nie robię. Robię swoje. Czuję się dobrze, uśmiech z mojej twarzy nie znika. Jak trener Czesław Michniewicz będzie chciał mnie odwiedzić, to zna adres. […] Jak mogę dawać więcej argumentów. Gram co tydzień, a w kadrze był bramkarz, co nie gra na co dzień. No ale jest młodszy, a to dla niektórych jest ważniejsze – dodał.

Niebezpieczna sytuacja podczas derbów Glasgow. Na boisku znaleziono szkło

W niedzielnych derbach Glasgow Celtic wygrał z Rangersami 2:1. Mecz nie obył się bez incydentów. Druga połowa została opóźniona, ponieważ w polu karnym gości znaleziono kawałki szła.

Derby rządzą się swoimi prawami, mają dodatkowe emocje. Nie inaczej było podczas dzisiejszego starcia w Glasgow. Stawką spotkania było nie tylko pokonanie odwiecznego rywala, ale także 3 punkty ważne w końcowym rozrachunku. Do niedzielnego meczu Celtic, lider Premiership, podchodził z trzypunktową przewagą nad Rengersami, którą ostatecznie powiększył do sześciu oczek.

Wynik spotkania Rangersi otworzyli już w trzeciej minucie. Do bramki rywala trafił Aaron Ramsey.

https://twitter.com/_GoalFootball_/status/1510586518892601345?s=20&t=8GeSLrVbj0FwJv_czOu-EQ

Mimo mocnego początku, górą ostatecznie była drużyna gości, która po czterech minutach odpowiedziała na trafienie rywali.

Drugiego gola dla Celticu jeszcze przed przerwą zdobył Cameron Carter-Vickers. Była to ostatnia bramka w tym meczu.

Druga połowa nieco się opóźniła. Joe Hart, golkiper Celticu, znalazł w swoim polu karnym rozbitą butelkę, o czym od razu poinformował służby. Stewardzi usunęli kawałki szkła z murawy i po chwili gra została wznowiona.

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.