Robert Lewandowski irytuje piłkarzy Barcy? Nie podobają im się gesty Polaka podczas meczów

Hiszpański dziennikarz Miguel Rico odsłonił nieco kulis szatni FC Barcelony. Według jego doniesień Robert Lewandowski zaczął ostatnio irytować swoich kolegów z drużyny. Innym zawodnikom nie podoba się gestykulacja Polaka w trakcie meczów.




Przed tygodniem FC Barcelona rozpoczęła nowy sezon zmagań. W pierwszej kolejce LaLiga Robert Lewandowski i spółka mierzyli się z Valencią. Barca wygrała to spotkanie 2:1. Obie bramki dla Blaugrany zdobył Robert Lewandowski. W sobotni wieczór Barca rozegra kolejny mecz w LaLiga, jej rywalem będzie tym razem Athletic Bilbao.

W ostatnim czasie wokół FC Barcelony jest naprawdę gorąco. Niestety, w niezbyt pozytywnym tego sformułowania znaczeniu. Wszystko za sprawą decyzji transferowych władz Barcy. Kibicom niezbyt podobała się wizja płacenia wysokiej sumy za transfer Daniego Olmo. To, co jednak najbardziej rozwścieczyło kibiców Barcy, nastąpiło nieco później. A mianowicie chodzi o rozwiązanie umowy z Ilkayem Gundoganem, najlepszym piłkarzem Barcelony w ubiegłym sezonie. Niemiec zdołał już się związać z Manchesterem City.

Do tego wszystkiego swoje „trzy grosze” dorzucił Miguel Rico. Dziennikarz „Relevo” podzielił się kilkoma informacji z życia szatni. Jedna z informacji, którą przekazał, dotyczy Roberta Lewandowskiego. Według doniesień hiszpańskiego dziennikarza Polak zaczął ostatnimi czasy irytować swoich kolegów z zespołu. Rzekomo ma się im nie podobać gestykulacja Roberta podczas meczów. To ma się także nie podobać samemu Flickowi. Rico sugeruje, jakoby Polak chciał uniknąć zbiorowej odpowiedzialności za pewne niepowodzenia. Dziennikarz nazwał nawet Lewandowskiego „zrzędą”. Polak miał zostać poproszony o to, aby skupił się na treningach i na grze, zamiast ciągłego narzekania.

– W szatni nie podobają się gesty Roberta Lewandowskiego podczas meczów. Zwłaszcza młodym piłkarzom. Obserwując jego grę, można odnieść wrażenie, że w wielu momentach próbował uniknąć ciążącej na nim zbiorowej odpowiedzialności. Widzieliśmy to w zeszłym sezonie i nie przestaje to robić w nowym. Na boisku, podczas oficjalnego meczu, a także podczas treningów. Robert, jakby był, choć wcale nie musi, zrzędą, narzekająco gestykuluje częściej niż to konieczne. Ani jego kolegom się to nie podoba, ani Flickowi. Robert został poproszony o to, aby skupił się na swojej pracy i definitywnie odłożył na bok spontaniczne wyrzuty, których powinien unikać dobry kolega z drużyny. Nie czas na narzekanie, ale na wsparcie – przekazał Miguel Rico, cytowany przez „BarcaInfo”.





źródło: BarcaInfo

Ultrasi Legii grożą zbojkotowaniem meczu ze Śląskiem. „Możemy się nie lubić, ale są zasady”

Kibice Legii Warszawa zbojkotują mecz ze Śląskiem Wrocław? Organizacja „Nieznani sprawcy” opublikowała komunikat, w którym skarży się na gospodarzy nadchodzącej rywalizacji. Poszło o sektorówki, których nie będą mogli wnieść na stadion. 




Już w niedzielę odbędzie się hitowe starcie w naszej Ekstraklasie. We Wrocławiu, Śląsk zmierzy się z Legią Warszawa. Obie ekipy zajmują miejsca na różnych biegunach tabeli. Gospodarze słabo weszli w sezon i na razie plasują się na 15. pozycji, zaś stołeczni – na 3.

Bojkot?

Na zaledwie dzień przed meczem pojawiają się jednak dość niepokojące informacje. Śląsk nie chce się ponoć zgodzić na to, aby kibice Legii wnieśli na stadion swoje oprawy, w postaci sektorówek. Komentując zamieszanie, „Nieznani Sprawy” opublikowali specjalne oświadczenie.

– Drodzy Kibice!

Przed nami wyjazd do Wrocławia.

Niestety jeszcze zanim ruszyliśmy już zrobiło się nie miło. Problem ten sam co zwykle – abstrakcyjny i totalnie niezrozumiały.

Kibice Ślaska regularnie prezentują na swojej trybunie oprawy w postaci sektorówek. I super. Kłopot w tym, że na położonym jakieś 150 metrów dalej sektorze gości obowiązują zdaniem klubu Śląsk Wrocław inne zasady.
Tam nie wolno prezentować sektorówek.
Czemu? Nie wiadomo. Czemu w obrębie jednego stadionu obowiązują tak odmienne od siebie reguły? – czytamy. 



– My jako kibice Legii mając jakiekolwiek przełożenie na nasz klub nigdy nie popieraliśmy pomysłów zakazu wnoszenia jakichkolwiek elementów oprawy na sektor gości w Warszawie.

A wręcz odwrotnie.

Kibice Śląska nie raz prezentowali oprawę w Warszawie i super.

Możemy się nie lubić, ale elementarne zasady są niezależne od kibicowskiej niechęci – dodano. 

Ultrasi jednocześnie zapowiadają, że jeżeli sytuacja nie zostanie wyjaśniona i załagodzona, to kibice Legii na stadion nie wejdą. –

W przypadku nie wpuszczenia jej na stadion rzecz jasna jak to mamy w zwyczaju, nie wejdziemy na sektor – grożą „Nieznani Sprawy”.

Treść całego oświadczenia znajdziecie poniżej:

Kibice wściekli po decyzji FC Barcelony. Poszło między innymi o pominięcie Lewandowskiego

Robert Lewandowski rozgrywa już swój trzeci sezon w FC Barcelonie. Choć Polak ma na karku wiele lat piłkarskiej kariery i dysponuje ogromnym doświadczeniem, Blaugrana nie zdecydowała się na uwzględnienie go w gronie kapitanów. Kibice są tym faktem oburzeni. 




FC Barcelona rozpoczęła nowy sezon w La Lidze. Na inaugurację rozgrywek „Duma Katalonii” wygrała 2-1 z Valencią, a dubletem popisał się Robert Lewandowski. Już w sobotę będzie mieć okazję do poprawienia dorobku, tym razem przeciwko Athletikowi Bilbao.

Pominięty

Z kolei w piątek Barcelona poinformowała o hierarchii kapitanów na nowy sezon. Pierwszym został wybrany naturalnie Marc-Andre ter Stegen, który już od dziesięciu lat gra w barwach Blaugrany. Następni w kolejności zostali wyznaczeni Ronald Araujo, Frenkie De Jong, Raphinha oraz Pedri. Hiszpańscy dziennikarze poinformowali, że ostatnia dwójka została wybrana na bazie głosowania.

Sporym zaskoczeniem mogło okazać się pominięcie Roberta Lewandowskiego. Pisała o tym między innymi „Marca”. Swoje niezadowolenie względem decyzji władz klubu wyrazili również jej kibice.

– Pominięto weterana Roberta Lewandowskiego, który w pierwszym meczu z Valencią na Mestalla został wybrany przez Hansiego Flicka do omawiania kontrowersyjnych zagrań z sędzią, bo Ter Stegen jako bramkarz nie mógł tego robić – pisze dziennik.  

– Wstyd, że jest tam De Jong, brakuje Gaviego, Kounde czy nawet Lewandowskiego – grzmi jeden z kibiców.




– Raphinha i Frenkie kapitanami, a tymczasem Lewandowski i Gavi są nikim – dorzuca kolejny.  

– Lewandowski zasłużył na to bardziej od De Jonga – pisał jeszcze inny. 

Kuriozalne założenie Pogoni Szczecin. Klub wpisał w budżet zwycięstwo w Pucharze Polski

Prezes Pogoni Szczecin uchylił rąbka tajemnicy w obliczu problemów finansowych klubu. Jak zdradził, Pogoń była na tyle pewna zdobycia Pucharu Polski, że przedwcześnie wpisała ten sukces w zakładane przychody.

Pogoń Szczecin wciąż czeka na sukces, który mogłaby wrzucić do swojej gabloty. W ostatnich latach była tego najbliżej w minionym sezonie. 2 maja tego roku Pogoń zagrała w finale Pucharu Polski. Ku zaskoczeniu wielu kibiców po końcowy triumf sięgnęła Wisła Kraków. Porażka Pogoni była ogromnym szokiem dla jej kibiców. Tym bardziej, że Wisła strzeliła bramkę na wagę remisu i dogrywki w 99 minucie gry.

Ostatnimi czasy Pogoń znajduje się w nie najlepszej sytuacji finansowej. Nie pomagają w tym nierozsądne ruchy władz klubu. Jak zdradził Jarosław Mroczek, Pogoń wpisała w przewidywane przychody wygraną w Pucharze Polski. Jak wiemy, dzięki tej wygranej Pogoń otrzymałaby nie tylko duży zastrzyk gotówki za samo trofeum, ale także mogłaby liczyć na wysokie przychody z tytułu gry w europejskich pucharach.

– Wpisaliśmy w zakładane przychody wygraną w Pucharze Polski. Dziura? To nie tylko te pięć milionów złotych, o których się mówi. To też dzień meczowy w pucharach, to premie z UEFA. Ale scenariusz, który nie miał prawa się wydarzyć, wydarzył się… – powiedział prezes Pogoni Szczecin.

 

Nietypowe przygotowania Jakuba Kamińskiego. Polak wyrasta na kluczową postać Wolfsburga

Jakub Kamiński od początku sezonu prezentuje wysoką formę. Polak w rozmowie z Kickerem pochwalił się swoimi metodami treningowymi z letniego okresu.

Powrót do gry

Jakub Kamiński od początku sezonu imponuje formą. Polak wyrasta na jednego z kluczowych zawodników swojego zespołu. Jego dobra dyspozycja znalazła odzwierciedlenie w występach na boisku.

 

Skrzydłowy VfL Wolfsburg asystował w meczu Pucharu Niemiec przeciwko piątoligowemu Koblenz. Choć Wolfsburg wygrał skromnie 1:0, Kamiński spełnił swoje zadanie.

Przygotowania do nowego sezonu Kamiński traktował bardzo poważnie. Oprócz standardowego planu treningowego, 22-latek pracował indywidualnie pod okiem swojego ojca, Pawła.

 

Treningi, które odbywały się dwa razy w tygodniu w rodzinnej miejscowości pod Katowicami, polegały na biegach na symulowanej wysokości 3000 metrów. Jak sam przyznał w rozmowie z portalem kicker.de, było to wymagające zadanie, ale przyniosło oczekiwane rezultaty.

Obecny trener Wolfsburga, Ralph Hasenhuttl, zauważył, że Kamiński wyróżnia się na tle zespołu. Być może to zasługa wspomnianych treningów.

 

Jeszcze kilka miesięcy temu sytuacja Kamińskiego w Wolfsburgu wyglądała zupełnie inaczej. Pod wodzą poprzedniego trenera – Niko Kovaca, Polak był jedynie rezerwowym. Wówczas wychowanek Lecha Poznań był sfrustrowany i rozważał odejście z klubu.

Sytuacja jednak zmieniła się diametralnie po zmianie trenera. Dziś Kamiński jest pewnym punktem drużyny, a jego ambicje na nadchodzący sezon są jasno określone. Po udanym okresie przygotowawczym, Polak zamierza spędzać na boisku więcej minut niż w poprzednim sezonie, a także przyczynić się do sukcesów zespołu.

– Mam nadzieję, że uda mi się zdobyć sześć lub siedem bramek i tyle samo asyst – mówił Kamiński, który chce pomóc Wilkom w walce o europejskie puchary.

Źródło: Kicker

fot. VfL Wolfsburg

Nicola Zalewski może odejść z Romy! Wielki klub zainteresowany Polakiem

Nicola Zalewski może wkrótce zamienić Rzym na Mediolan. Według doniesień „Ilromanista”, trwają rozmowy na temat jego wymiany na Alexisa Saelemaekersa z Milanu.

 

Zalewski odejdzie z Romy?

22-letni polski wahadłowy zmaga się z poważnymi trudnościami w Romie. Jego rola w drużynie znacząco zmalała. Pomimo obiecujących początków pod wodzą Jose Mourinho, zmiana trenera na Daniele De Rossiego przyniosła Polakowi ograniczone minuty na boisku.

W ubiegłym sezonie Zalewski wystąpił w 33 meczach. Zanotował w tym czasie trzy asysty, jednak jego występy były sporadyczne. Według informacji podanych przez portal „Ilromanista”, AC Milan poważnie rozważa wymianę Zalewskiego na Alexisa Saelemaekersa.

 

Włodarze klubu z Mediolanu prowadzą rozmowy z Romą na temat tego transferu, jednak szczegóły wciąż nie zostały ostatecznie ustalone.

Dla Romy plany transferowe uległy zmianie po pozostaniu Paulo Dybali w klubie. Wymiana Polaka na belgijskiego skrzydłowego mogłaby więc okazać się korzystnym rozwiązaniem.

Daniele De Rossi wciąż w stu procentach nie ufa Zalewskiemu. Przenosiny do Milanu mogłyby być dla reprezentanta Polski szansą na odbudowanie kariery, jednak historia wcześniejszych polskich zawodników w zespole „Rossonerich” każe podchodzić do tego z pewną ostrożnością.

Źródło: Ilromanista

Kazimierz Moskal zdecydowanie ocenił mecz z Cercle Brugge. „To była sroga lekcja futbolu”

Kazimierz Moskal po porażce Wisły Kraków z Cercle Brugge (1-6) zdecydowanie ocenił postawę swojej drużyny. Szkoleniowiec na konferencji prasowej nie przebierał w słowach. 




Pierwszy mecz IV rundy eliminacji Ligi Konferencji nie ułożył się po myśli „Białej Gwiazdy”. Wisła przegrała na własnym stadionie aż 1-6 z Cercle Brugge i ma już tylko iluzoryczne szanse na awans do fazy ligowej. Nawet, mimo czekającego ją jeszcze rewanżu w Belgii.

„Sroga lekcja futbolu”

Na pomeczowej konferencji prasowej pojawił się szkoleniowiec Wisły, Kazimierz Moskal. 57-latek bezpardonowo ocenił postawę swojej drużyny. Zwrócił przede wszystkim uwagę na fakt, że nie które bramki zostały stracone zbyt łatwo.

– Dzisiejszy dzień nie był udany. Nie mówię tylko o samym meczu, ale też o tym, co działo się po południu. Jeśli chodzi o sam mecz, była to sroga lekcja futbolu w Europie dla nas – cytuje szkoleniowca sport.pl.

– To zupełnie inny poziom, niż my prezentujemy w tej chwili. Jedynie, o co mam pretensje to o to, że znowu straciliśmy za łatwo niektóre bramki, szczególnie drugą i czwartą, powinniśmy ich uniknąć – dodał szkoleniowiec. 




Jednocześnie Moskal podkreśla, że IV runda eliminacji LKE to spory sukces „Białej Gwiazdy”. Wisła nie gra przecież nawet w Ekstraklasie.

– Wysoka porażka boli. Nie byliśmy w stanie dotrzymać kroku rywalom. Jedyni, którzy utrzymali poziom europejskich pucharów, to kibice. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że startowaliśmy w Europie z drugiego poziomu rozgrywkowego – podkreślał. 

– Na pewno zostaje niedosyt po takich meczach, ale pewnie niewielu spodziewało się, że znajdziemy się w czwartej rundzie eliminacji. Jeśli trafiamy na tak dysponowanych rywali, to trudno oczekiwać cudów – podsumował Moskal. 

Piłkarz Ajaxu wypalił po meczu z Jagiellonią. „Zamiast latać do Polski czy Serbii”

Ajax Amsterdam rozniósł w czwartkowy wieczór Jagiellonię Białystok aż 4-1 w pierwszym meczu IV rundy eliminacji Ligi Europy. Po ostatnim gwizdku głośno w naszym kraju zrobiło się o wypowiedzi Stevena Berghuisa. Holender nie krył się z tym, że nie podobał mu się wyjazd do Polski. 




To była sroga lekcja futbolu. Jagiellonia na własnym stadionie poległa z Ajaxem aż 1-4, choć jako pierwsi wyszli na prowadzenie. Jeszcze w pierwszej połowie Holendrzy wcisnęli jednak dwa gole i zeszli do szatni z prowadzeniem. Po zmianie stron tylko potwierdzili dominację, a wynik mógł być jeszcze wyższy, gdyby nie interwencja Sławomira Abramowicza i obroniony rzut karny.

„Zamiast latać do Polski czy Serbii”

Choć Jagiellonia rozegra jeszcze rewanż, to trudno przypuszczać, że Ajax wypuści z rąk taką przewagę. Holendrzy najprawdopodobniej zagrają zatem w fazie ligowej Ligi Europy, zaś mistrzom Polski zostanie gra w Lidze Konferencji. Jednym z najlepszych zawodników w Białymstoku był minionego wieczoru Steve Berghuis. Zawodnik stanął po ostatnim gwizdku przed kamerami i bez ogródek wypalił, co sądzi o naszym kraju.

– 4:1 to dobry wynik, musimy to dokończyć w przyszłym tygodniu w Amsterdamie. Byliśmy lepszym zespołem. Trener dobrze nas przygotował – zaczął niewinnie na antenie „Ziggo Sport”. 

– Jestem szczęśliwy, że wygraliśmy ten mecz 4:1. Mam nadzieję, że dzięki temu uda nam się odbyć parę fajnych podróży w Lidze Europy, zamiast latać do Polski czy Serbii – wypalił po chwili. 




– Podobał mi się Białystok, Tobie nie? – próbował dopytać reporter. 

– Wolę coś innego – podsumował Berghuis. 

Niepewna przyszłość Wojciecha Szczęsnego. „Nie zdziwię się, jeśli ogłosi zakończenie kariery”

Wciąż nie wiemy, gdzie swoją karierę zamierza kontynuować Wojciech Szczęsny. Ostatnie doniesienia wskazywały na Hiszpanię. Teraz nowe informacje przekazał z kolei Tomasz Włodarczyk. 




Przed rozpoczęciem sezonu 2024/25 świat obiegła informacja o rozstaniu Wojciecha Szczęsnego z Juventusem. Powodem miały być wysokie zarobki Polaka oraz rewolucja, którą przeprowadza w Turynie Thiago Motta. Obecnie Polak pozostaje zatem bez pracodawcy, jednak wkrótce powinno to ulec zmianie.

Zakończy karierę?

Niedawno mówiło się o tym, że Szczęsny może trafić do Hiszpanii. Tam interesować się nim miał Villarreal. Tomasz Włodarczyk w programie meczyki.pl pochylił się nad sytuacją golkipera i wskazał swoje predykcje. Ogólnie przyszłość Polaka powinna wyjaśnić się w przeciągu tygodnia.

– Możliwe, że trafi do bardzo silnego klubu na drugiego bramkarza. Propozycji jest sporo, ale większość Szczęsnego nie interesuje – twierdzi „Włodar”.




– Możemy pospekulować. Może Arsenal? Aaron Ramsdale ma iść na wypożyczenie do Wolves, choć Fabrizio Romano poinformował, że „Kanonierzy” osiągnęli ustne porozumienie w sprawie warunków kontaktu dla Joana Garcii, który aktualnie jest bramkarzem Espanyolu. Druga opcja? Real Madryt, jeśli Andrij Łunin zmieni klub. Ukrainiec ma tylko rok do końca kontraktu. Trzecia opcja? Barcelona, jeśli Inaki Pena odejdzie – np. do Espanyolu – spekulował. 

– Natomiast jeśli nie pojawi się wystarczająco dobra oferta dla Szczęsnego (nie chodzi o finanse, a bardziej o sprawy życiowe), to nie zdziwię się, jeśli Wojtek ogłosi zakończenie kariery – podsumował Włodarczyk. 

Angel Rodado w Rakowie Częstochowa? „Musiałaby być to naprawdę bardzo wysoka kwota”

Angel Rodado to zdecydowanie najlepszy zawodnik Wisły Kraków. Wkrótce może jednak zmienić barwy i zamienić 1. Ligę na Ekstraklasę. Według portalu meczyki.pl, Hiszpanem ma się interesować Raków Częstochowa. 




W ubiegłym sezonie Rodado był najskuteczniejszym piłkarzem Wisły. Wtedy wydawało się, że „Biała Gwiazda” nie zdoła go utrzymać, ale jednak im się to udało. Nie oznacza to natomiast, że wkrótce taki stan rzeczy się nie zmieni.

Awans?

Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl twierdzi, że w ostatnich dniach sytuację Hiszpana miał monitorować Raków Częstochowa. W tym celu skontaktować się mieli nawet z Miguelem Rierą, czyli agentem Rodado. O wszystkim miał również zostać poinformowany Jarosław Królewski, jednak żadna oficjalna oferta ze strony Rakowa nie wypłynęła.

– Czy ten transfer jest możliwy? Nawet gdyby pojawiła się oferta, to bliski zera. Musiałaby być to naprawdę bardzo wysoka kwota – z kategorii nie do odrzucenia. Chodzi o wartość sportową, finanse, ale też wizerunek, bo przecież sam Królewski (a także piłkarze) mówił, że Rodado zostaje w klubie – twierdzi Włodarczyk. 




Rodado w tym sezonie wielokrotnie ratował Wisłę z tarapatów, choć nie zawsze jego gole wystarczały. Dobrze prezentował się między innymi w eliminacjach europejskich pucharów. Już w czwartek „Biała Gwiazda” zmierzy się z Cercle Brugge w IV rundzie kwalifikacji Ligi Konferencji Europy.

Andrzej Duda uhonoruje pośmiertnie Franciszka Smudę. Wielkie wyróżnienie dla zmarłego trenera

Sebastian Staszewski przekazał, że podczas ceremonii pogrzebowej Franciszka Smudy, zostanie on odznaczony pośmiertnie Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Odznaczenie otrzyma żona zmarłego szkoleniowca. 




Kilka dni temu Polskę obiegła smutna wiadomość. Walkę z nowotworem krwi przegrał Franciszek Smuda i zmarł w wieku 76 lat. Uroczystość pogrzebowa odbędzie się już w czwartek o godzinie 14:20.

Pośmiertne odznaczenie

Jak poinformował Sebastian Staszewski, uhonorować zmarłego trenera ma sam prezydent Rzeczpospolitej Polskiej, Andrzej Duda. Głowa Państwa ma przyznać pośmiertnie 76-latkowi Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Odznaczenie trafi w ręce żony trenera podczas pogrzebu.

Order Odrodzenia Polski to odznaczenie, przyznawane za wybitne zasługi wobec państwa i społeczeństwa. Krzyż Kawalerski to V klasa z pięciu, na które się dzieli. Smuda w swojej trenerskiej karierze trzykrotnie zdobył mistrzostwo Polski, a w 2012 roku poprowadził reprezentację na Euro, które odbywało się w naszym kraju i na Ukrainie.

Jakub Kiwior może odejść do Serie A. Arsenal chce go włączyć w inną transakcję

Arsenal rozważa możliwość wymiany Jakuba Kiwiora na Ademolę Lookmana z Atalanty Bergamo. Według informacji Alfredo Pedulli, transakcja mogłaby obejmować 50 milionów euro oraz polskiego obrońcę jako część rozliczenia.

Nikłe szanse na grę

Jakub Kiwior może wkrótce zmienić klubowe barwy. Według doniesień Alfredo Pedulli, Arsenal rozważa wymianę z Atalantą Bergamo, która obejmowałaby transfer Ademoli Lookmana do Londynu, a polskiego obrońcy w przeciwnym kierunku.

 

Jakub Kiwior dołączył do Arsenalu stosunkowo niedawno. W tym sezonie może mieć jednak trudności z regularnymi występami. Kanonierzy sprowadzili Riccardo Calafioriego, co dodatkowo ogranicza szanse Polaka na grę. W tej sytuacji transfer do Serie A mógłby okazać się korzystnym rozwiązaniem dla obu stron.

Polski obrońca zyskał uznanie we Włoszech, kiedy jeszcze występował w Spezii. Jego solidne występy na włoskich boiskach sprawiły, że stał się interesującą opcją dla klubów Serie A. Niejednokrotnie mówiło się o jego potencjalnych przenosinach do potentatów z tego kraju.

Przenosiny do Atalanty w ramach rozliczenia za Lookmana

Alfredo Pedulla informuje, że Arsenal jest zainteresowany Ademolą Lookmanem. Klub z Bergamo wycenia swojego zawodnika na 65-70 milionów euro, jednak Kanonierzy mogą zmniejszyć tę kwotę, włączając Kiwiora w rozliczenie.

 

Według włoskiego dziennikarza, Arsenal jest gotów zaoferować 50 milionów euro plus polskiego obrońcę.

Źródło: Alfredo Pedulla

Cristiano Ronaldo otworzył kanał na YouTube! Ogromny sukces Portugalczyka

Cristiano Ronaldo stworzył swój kanał w serwisie YouTube. Jak się okazało, decyzja Portugalczyka okazała się jak najbardziej trafna.




W środowe popołudnie Cristiano Ronaldo poinformował o swojej nowej działalności. Jak się dowiedzieliśmy, Portugalczyk postanowił założyć konto w na YouTube. Do tej pory na kanale pojawiło się 11 zwykłych filmów i 7 tzw. shortsów. Dodane do tej pory materiały są krótkimi filmikami. Ciężko na ten moment stwierdzić, w którą stronę pójdzie content na kanale portugalskiej legendy futbolu.

Przy okazji założenia kanału CR7 pobił pewien niemały rekord. Nigdy wcześniej nikt nie zdobył miliona subskrypcji w krótszym odstępnie czasu – Portugalczykowi zajęło to zaledwie ok. 1,5 godziny. Po trzech godzinach licznik subskrypcji przebił barierę 3 milionów. Na godzinę 22:00, po niemal 7 godzinach, jest to już ponad 6 milionów subskrypcji.





fot. UR · Cristiano (YouTube)

Skandaliczne komentarze w stronę Michaela Ameyawa. „Przecież to nie jest Polak”

W środę pojawiła się informacja o możliwym powołaniu do reprezentacji Polski Michaela Ameyawa. Niestety, pod tym tematem pojawiło się kilka obrzydliwych komentarzy w kierunki piłkarza Piasta Gliwice.




Już we wrześniu do gry wróci reprezentacja Polski. Selekcjoner Michał Probierz z pewnością będzie chciał przetestować nowych zawodników. „Interia” poinformowała w środę, iż powołanie do seniorskiej drużyny narodowej ma otrzymać Michael Ameyaw z Piasta Gliwice. Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ.

Odnośnie powyższego tematu w mediach społecznościowych pojawiło się wiele komentarzy. Niestety, część z nich jest haniebna. Kilku użytkowników Twittera podało w wątpliwość związek Ameyawa z Polską. Przypomnijmy, że 23-latek całe życie spędził w Polsce. Urodził się w 2000 roku w Łodzi. Jego ojciec jest Ghańczykiem, jednak trafił do naszego kraju już w latach 90-tych.

Idiotyczne komentarze to jednak – całe szczęście – zdecydowana mniejszość. Poniżej przykładowe wpisy na Twitterze. Pominęliśmy te najbardziej niecenzuralne, które ciężko zacytować.