Liga Narodów 2026 zapowiada się ciężko. Polska może trafić do grupy śmierci

Reprezentacja Polski w kolejnej edycji Ligi Narodów zagra w dywizji B. Powoli maluje się nam obraz naszej potencjalnej grupy. Wiadomo, na jakie ekipy moglibyśmy trafić.




„Biało-Czerwoni” wygrali tylko jeden mecz w tegorocznej edycji Ligi Narodów – ze Szkocją (3-2). Przy tym zremisowaliśmy jeszcze spotkanie z Chorwacją (3-3), a pozostałe rywalizacje przegraliśmy. Tym samym Polacy zajęli ostatnie miejsce w grupie.

Witamy dywizję B

Tym samym spadliśmy z dywizji A i zameldowaliśmy się na niższym szczeblu. Los „Biało-Czerwonych” podzieliły również reprezentacje Izraela, Bośni i Hercegowiny oraz Szwajcarii. Z tymi ekipami znajdziemy się w jednym koszyku podczas losowania kolejnej edycji.




Uzupełniać go będą jeszcze drużyny barażowe z dywizji A i B: Szkocja, Belgia, Węgry, Grecja, Austria i Serbia. Wygrani trafią do najwyższej dywizji zaś przegrani – będą mogli trafić na Polskę.

Poza tym, do dywizji B z niższej ligi zapewniły sobie już awans kolejne reprezentacje. W tym gronie znajdziemy: Szwecję, Irlandię Północną i Macedonię Północną oraz Rumunię*.

Kolejne drużyny wynikną po barażach między spadkowiczami z dywizji B i zwycięzcami dywizji C. W tej grupie zobaczymy więc Bułgarię, Słowację, Armenię, Słowenię, Irlandię oraz Kosowo*.

Potencjalnie w Lidze Narodów w 2026 roku możemy zatem trafić do naprawdę trudnej grupy. „Biało-Czerwoni” mogliby zmierzyć się z Belgią, Rumunią i Słowacją.

——————————————————————-

*Należy nadmienić, że mecz Rumunia – Kosowo został przerwany i anulowany. Jeżeli Kosowo wygra walkowerem, to może zająć miejsce Rumunii w dywizji B.

Dramatyczne statystyki Michała Probierza. Czy selekcjoner wie, co robi?

Reprezentacja Polski zakończyła 2024 rok porażką ze Szkocją. Ogólnie mijające 12 miesięcy, upłynęło kibicom „Biało-Czerwonym” głównie na nieprzyjemnościach. Pomijając momenty, trudno mówić o jakichkolwiek sukcesach. Michał Probierz twierdzi natomiast, że ma plan na tę drużynę. Ale czy na pewno?




Do spółki z Bośnią i Hercegowiną, reprezentacja Polski straciła najwięcej bramek w tegorocznej edycji Ligi Narodów (po 16). Tę kompromitującą statystkę oczywiście drużyna z Bałkanów może jeszcze „pobić”, bo we wtorek grają z Holandią. Nie ma co się jednak oszukiwać – defensywa u nas kuleje.

Zatrważające statystyki

Problemów jest jednak zdecydowanie więcej. Analizując całą dotychczasową przygodę Michała Probierza jako selekcjonera, gołym okiem widać nasze kłopoty w defensywie. Spoglądając natomiast szerzej na całą jego kadencję nie sposób nie zauważyć, że poza towarzyskimi meczami z Ukrainą (3-1) i Turcją (2-1) przed Euro, „Biało-Czerwoni” nie wygrywają.




W meczach o stawkę podczas trwającej kadencji Probierza, wygraliśmy tylko dwukrotnie: z Estonią (5-1) w półfinale baraży Euro 2024 i ze Szkocją (3-2). To zaledwie dwa (!) zwycięstwa na JEDENAŚCIE (!!!) rozegranych spotkań.

Spośród nich kolejne trzy zremisowaliśmy – z Walią (0-0 w finale baraży), Francją (1-1 na Euro) oraz z Chorwacją (3-3). Daje nam to zatem aż sześć porażek za kadencji Probierza. Poza ostatnimi meczami ze Szkocją (1-2) i Portugalią (1-5 i 1-3), wygrywali z nami Chorwaci (1-2), Austriacy (1-3) i Holendrzy (1-2).

Statystyki są opłakane, ale to nie koniec. Od meczu z Walią w finale baraży, w każdym kolejnym spotkaniu nie jesteśmy w stanie utrzymać czystego konta. Licząc mecze towarzyskie straciliśmy w sumie aż 24 gole w zaledwie 11 meczach.




Reprezentacja Polski Michała Probierza w meczach o punkty:

  • 5-1 z Estonią
  • 0-0 z Walią
  • 1-2 z Holandią
  • 1-3 z Austrią
  • 1-1 z Francją
  • 3-2 ze Szkocją
  • 0-1 z Chorwacją
  • 1-3 z Portugalią
  • 3-3 z Chorwacją
  • 1-5 z Portugalią
  • 1-2 ze Szkocją

2 zwycięstwa, 3 remisy, 6 porażek, 17:23 bramek

Jan Tomaszewski GRZMI! „Trenerem dla polskiej reprezentacji powinien być Niemiec”

Jan Tomaszewski na gorąco skomentował poniedziałkowy mecz z reprezentacją Szkocji. Były reprezentant Polski twierdzi, że selekcjoner Michał Probierz powinien sam podać się do dymisji.




Poniedziałkowe spotkanie z reprezentacją Szkocji skończyło się dla reprezentacji Polski ogromną klęską. Po pierwsze, Biało-Czerwoni przegrali ze Szkocją. Po drugie, co bardziej bolesne, reprezentacja Polski spada do Dywizji B Ligi Narodów.

Co dalej z reprezentacją Polski? W przyszłym roku czekają nas eliminacje do Mistrzostwa Świata 2026. Czy reprezentację poprowadzi Michał Probierz? W mediach zaczęły pojawiać się opinie, by może zmienić selekcjonera. Tego samego zdania jest Jan Tomaszewski. Były reprezentant Polski twierdzi, że Michał Probierz nie powinien zostać zwolniony, a sam powinien podać się do dymisji.

– Wydaje mi się, że tu nie trzeba zwalniać Michała Probierza. Sądzę, że Michał zachowa się jak prawdziwy mężczyzna. (…) Powinien sam się podać do dymisji. Dlatego, że nie ma żadnych efektów – skomentował Jan Tomaszewski.

– W tej chwili nie ma innego wyjścia, niż podanie się do dymisji i zachowanie się jak mężczyzna – uzupełnił.

Jan Tomaszewski podzielił się swoim pomysłem co do zmian w sztabie szkoleniowym reprezentacji Polski. Jego zdaniem, Michał Probierz powinien zostać… asystentem. Selekcjonerem z kolei powinien zostać… Niemiec.

– Będę jeszcze raz podkreślał. Michał Probierz powinien być asystentem, bo on zna tych młodych zawodników – ocenił Tomaszewski.

– Natomiast, moim zdaniem, trenerem dla polskiej reprezentacji powinien być Niemiec. Bo jest ta sama strefa geograficzna, strefa czasowa. Powinniśmy zaufać jakiemuś niemieckiemu trenerowi – dodał.




źródło: Super Express

Były szef UEFA przeciwnikiem VAR. „Chciałbym systemu, który będzie rozwiązywał problemy”

Michel Platini udzielił niedawno wywiadu Tuttosport i Sport Mediaset. Francuz w negatywnym tonie wypowiedział się na temat systemu VAR.

Platini krytycznie o VAR

Były szef UEFA wypowiedział się niedawno na temat systemu VAR, który od kilku lat pomaga arbitrom w trakcie spotkań wielu rozgrywek piłki nożnej. Francuz twierdzi, że nie kompetencje systemu powinny być ograniczone, tak samo jak rozwój wpływu technologii na decyzje sędziów.

– Używałbym tego systemu tylko przy sprawdzaniu pozycji spalonej. AR nie działa zbyt dobrze. Większość decyzji pozostawiłbym sędziom – to oni muszą odgwizdywać faule – powiedział.

– Jestem przeciwnikiem tych rozwiązań, to już nawet nie podlega dyskusji. Chciałbym systemu, który będzie rozwiązywał problemy i ucinał wszelkie spekulacje – dodał Francuz.

W ostatnich latach system VAR przyczynił się do sporego ułatwienia pracy sędziów. Ten system wciąż pozostaje jednak kwestią sporną i generuje sporo kontrowersji. Wiele wskazuje na to, że w przyszłości kolejne technologie będą wprowadzane do futbolu, aby jeszcze bardziej poprawić jakość sędziowania.

Źródło: Tuttosport, Sport Mediaset, Weszło

Tylko czujność sędziego uchroniła Polskę od gigantycznej kompromitacji. Było blisko walkowera

Reprezentacja Polski była o krok przed przed kompromitacją na cały świat. Jak podaje Mateusz Miga z TVP Sport, tylko czujność Robertasa Valikonisa uchroniła „Biało-Czerwonych” od walkowera w meczu z Portugalią (1-5).




Choć już w poniedziałek reprezentacja Polski zmierzy się ze Szkocją, to media wciąż żyją tym, co wydarzyło się kilka dni wcześniej. W miniony piątek Portugalia rozniosła „Biało-Czerwonych”, wygrywając aż 5-1. Wynik nie musiał być jednak jedyną kompromitacją, jaka mogła się przydarzyć.

Litewska czujność

W drugiej połowie meczu Michał Probierz chciał wprowadzić na boisko Karola Świderskiego. Napastnik na murawie jednak się nie zameldował, bo jak się okazało – nie został wpisany do meczowego protokołu. Sytuacja, choć skończyła się na zażenowaniu, mogła przerodzić się w jeszcze większą kompromitację.

Jak podaje TVP Sport, gdyby Świderski wszedł na murawę, to Portugalia wygrałaby walkowerem. Oznaczałoby to anulowanie gola Dominika Marczuka i wpisanie wyniku 5-0 jako ostatecznego. Na szczęście nie pozwoliła na to czujność Robertasa Valikoniasa. To właśnie litewski sędzia zorientował się, że „Świdra” nie ma w protokole meczowym.




– Gawrjołek popełnił błąd, ale najgorsze w tej sytuacji jest to, że tego nie wyłapał. PZPN musi dokonać rewizji wewnętrznych protokołów. Zgłoszona kadra musi przechodzić przez większą liczbę par rąk. (…) Gdyby Świderski wszedł na boisko, mecz zostałby zrewidowany jako walkower na korzyść Portugalii. A to byłby już wstyd na cały świat. Takie wpadki na takim poziomie nie powinny mieć miejsca – pisze Mateusz Miga.

– A prawda jest taka, że przed wielkim wstydem uchroniła nas tylko czujność sędziego technicznego, Robertasa Valikonisa. To Litwin, jako jedyny zorientował się, że Świderskiego nie ma w protokole. Gdyby nie on, napastnik Charlotte wszedłby na boisko, a potem byłby wielki wstyd – czytamy.

Miała być wielka kasa, a nie ma jej wcale. Szokujące doniesienia z Arabii Saudyjskiej

W ostatnich latach wielu zawodników z Europy przeniosło się do Arabii Saudyjskiej. Zostali oczywiście skuszeni sporymi sumami, jednak jak się okazuje, z pieniędzmi mogą być problemy. Według Romaina Moliny kilka klubów z tego bliskowschodniego państwa nie wypłaca pensji swoim zagranicznym zawodnikom.

Problemy z wypłatami w Arabii Saudyjskiej

„Kilka klubów z Arabii Saudyjskiej (Al-Oruba, Al-Khoolod, Al-Safa…) nie wypłaca wynagrodzeń zagranicznym zawodnikom. Niektórzy z nich wahają się, czy podjąć strajk lub zgłosić sprawę do FIFA”.

Takie wieści na swoim profilu na X przekazał Romain Molina. To dziennikarz, który jest szczególnie znany z ujawniania afer w piłce nożnej – głównie we Francji, ale nie tylko.

Jeśli jego doniesienia są prawdziwe, to Arabia Saudyjska może stracić na wielu płaszczyznach. Po pierwsze, kluby z regionu mogą przestać być postrzegane jako poważne i coraz mniej piłkarzy z Europy będzie chciało przyjeżdżać, aby grać u nich w piłkę.

Kolejnym aspektem jest wizerunek. Państwo, które jest znane z bogactwa może mieć teraz przypiętą łatkę niewypłacalnego.

Inną kwestią jest spór prawny. W większości przypadków, gdy zawodnicy kierują sprawę to FIFA, to kończy się ona ich wygraną. Przykłady takich rozpraw wielokrotnie omawiał Łukasz Gikiewicz, który często spotykał się w egzotycznych krajach z przypadkiem niewypłacalności.

Mówiąc wprost, to się po prostu nie opłaca. Według Moliny część zawodników rozważa wspomniany strajk, dlatego pozostaje czekać na ich ruchy lub oświadczenia klubów, które będą chciały zdementować doniesienia dziennikarza.

Źródło: Romain Molina

Kluczowy piłkarz odsunięty od składu na Szkocję?! Michał Probierz znowu chce namieszać

Reprezentacja Polski podejmie w poniedziałek Szkocję na PGE Narodowym. „Biało-Czerwoni” nie mogą pozwolić sobie na porażkę, jeśli chcą utrzymać się w dywizji A Ligi Narodów. Jaki skład zamierza wystawić zatem Michał Probierz?




Reprezentacja Polski powoli zapomina o tym, co wydarzyło się trzy dni temu w Porto. Obecnie priorytetem powinna być wygrana ze Szkocją. Remis również satysfakcjonowałby drużynę – dałby jej grę w barażach o utrzymanie w dywizji A. Porażka natomiast oznaczałaby spadek.

Znów namiesza

Spotkanie na PGE Narodowym maluje się więc jako kluczowe. Co zamierza zrobić z tym fantem Michał Probierz? Według portalu meczyki.pl i ustaleń Tomasza Włodarczyka, selekcjoner chce znowu zamieszać ze składem.

Odsunięty od składu ma zostać Kacper Urbański. W jego miejsce zobaczymy tym samym dwóch nominalnych napastników – Krzysztofa Piątka i Karola Świderskiego. Do zdrowia wrócił także Sebastian Szymański, który opuścił mecz z Portugalią na ostatniej prostej. Środek pola uzupełniać mają Piotr Zieliński i Jakub Moder.




Włodarczyk sugeruje, że największym znakiem zapytania ma być obsadzenie prawego wahadła. Do gry przewidywani są dwaj zawodnicy – Jakub Kamiński i Dominik Marczuk. Po przeciwnej stronie z kolei pewniakiem jest Nicola Zalewski.

Probierz nie zamierza rezygnować z gry trójką stoperów, wobec czego w defensywie zobaczymy Jakuba Kiwiora, Sebastiana Walukiewicza i Kamila Piątkowskiego. W bramce natomiast stanie Łukasz Skorupski.

Skład reprezentacji Polski na mecz ze Szkocją wg portalu meczyki.pl:

Skorupski – Piątkowski, Walukiewicz, Kiwior – Kamiński (Marczuk), Zieliński, Szymański, Moder, Zalewski – Piątek, Świderski.

Reprezentacja Polski zmieni swój „dom”? „Liczy się czynnik ekonomiczny”

Czy reprezentacja Polski zmieni miejsce rozgrywania spotkań domowych? To pozostaje kwestią otwartą. Jak mówi sekretarz PZPN, jednym z kluczowych elementów jest czynnik ekonomiczny.

Stadion Narodowy został wybudowany na potrzeby organizacji EURO 2012. Pierwszy oficjalny mecz na tym obiekcie rozegrano 29 lutego 2012 roku. Wówczas reprezentacja Polski zmierzyła się w towarzyskim meczu z reprezentacją Portugalii. Spotkanie zakończyło się remisem 0:0.

Od tamtej pory Stadion Narodowy stał się swoistym domem reprezentacji Polski. Biało-Czerwoni rozgrywają tam większość swoich domowych meczów i tylko okazjonalnie grają na innych obiektach w Polsce. Ostatnie spotkanie rozgrywane przez reprezentację Polski poza Warszawą miało miejsce w czerwcu 2022 roku, wówczas Polacy mierzyli się we Wrocławiu z Walią w Lodze Narodów. Od tamtej pory Biało-Czerwoni rozegrali 14 kolejnych spotkań na Stadionie Narodowym.

W ostatnim czasie w mediach kilkukrotnie poruszany był temat nie najlepszej atmosfery podczas meczów reprezentacji Polski na Stadionie Narodowym. Jednym z proponowanych rozwiązań było przeniesienie meczów na inny obiekt. Wszak w naszym kraju mamy wiele innych pięknych obiektów. Byłby to także ukłon w stronę Polaków mieszkających z dala od stolicy.

Czy reprezentacja Polski wkrótce zmieni swój „dom”? . W tym temacie na łamach „Interii” wypowiedział się sekretarz PZPN, Łukasz Wachowski. Wyjaśnił on powody, dla których reprezentacja rozgrywa swoje mecze właśnie w Warszawie. Jak jednak przyznał, wkrótce coś w tym temacie może ulec zmianie.

– Wbrew przyjętym opiniom: nie jest tak, że reprezentacja musi do końca świata grać w Warszawie. Wybór Stadionu Narodowego warunkowany jest jednak kilkoma kluczowymi czynnikami. Nieformalnym domem kadry jest hotel DoubleTree by Hilton na Wawrze, gdzie drużyna mieszka i śpi podczas zgrupowań. Pojemność Narodowego to ponad 58 tysięcy, obiekt jest doskonale przystosowany pod względem udogodnień: lóż, tzw. hospitality, stref silver i gold. Ma to niebagatelne znaczenie, gdy gramy eliminacje MŚ czy ME. Są to mecze największego priorytetu i stadion wypełnia się co do krzesełka. W Lidze Narodów rywalizujemy w Dywizji A z przeciwnikami z najwyższej półki: Portugalia, Chorwacja, Szkocja, wcześniej Włochy, Holandia, Belgia czy Walia. Nigdy nie było nawet najmniejszych wątpliwości, że bilety się sprzedadzą, więc liczy się również czynnik ekonomiczny – na meczach w Warszawie zarabia się największe pieniądze. Koszty spotkań na Stadionie Narodowym są do tego na akceptowalnym poziomie – skomentował Łukasz Wachowski.

– A co dalej? Zastanawiamy się. Czynnik ekonomiczny, czyli cena w ewentualnej nowej umowie jest ważną sprawą, bo nie zamierzamy podwyższać cen biletów. Te przy okazji występów reprezentacji utrzymują się na stabilnym poziomie – uzupełnił.

– Podkreślam jednak, że sytuacja może ulec zmianie. Nie wiem, czy w perspektywie eliminacji MŚ, czy nawet już przy okazji potencjalnego meczu barażowego w Lidze Narodów – dodał.

Źródło: Interia

Mateusz Klich wygrał turniej streetfootballowy organizowany przez Nike i Travisa Scotta!

Mateusz Klich gra obecnie w Stanach Zjednoczonych w DC United. Polak zakończył już sezon MLS i skupia się na innych aktywnościach. Wśród nich znalazło się wystąpienie na turnieju na ComplexConie i… wygranie go!




34-latek w zakończonym niedawno sezonu MLS, rozegrał 31 meczów. Strzelił w nich dwa gole i zanotował pięć asyst. Jego DC United zakończyło jednak zmagania na 10. miejscu Konferencji Wschodniej i nie zakwalifikowało się do play-offów.

Wygrany turniej

To raczej niespecjalnie przeszkadzało natomiast Klichowi, który postanowił spożytkować wolny czas. Pomocnik wziął udział w turnieju StreetFootballu organizowanego przez Nike i gwiazdę amerykańskiego rapu – Travisa Scotta, podczas ComplexCon.

ComplexCon to coroczne wydarzenie, trwające przez dwa dni w Las Vegas. Festiwal łączy w sobie wiele elementów popkultury, przez muzykę i modę, po sztukę, sport i jedzenie.

Ciona show na konferencji prasowej! Zacytował… Alberta Einsteina [WIDEO]

Podczas niedzielnej konferencji prasowej zawrzało między Łukaszem Cioną a Michałem Probierzem. Dyskusja między panami trwała kilka dobrych minut. A została ona rozpoczęta przez Cionę poprzez zacytowanie Alberta Einsteina.




Za nami konferencja prasowa reprezentacji Polski przed poniedziałkowym meczem ze Szkocją. Niedzielne spotkanie przedstawicieli reprezentacji z polskimi dziennikarzami było wyjątkowo ciekawe. Poruszonych została kilka nietypowych tematów jak m.in. problem ze zmianą Karola Świderskiego, zdjęcia Zielińskiego i Zalewskiego z Ronaldo czy też „afera” spodenkowa Marcina Bułki.

Podczas konferencji doszło do niespodziewanej wymiany zdań. Brali w niej udział Michał Probierz i Łukasz Ciona. Dziennikarz wyraził swoje niezadowolenie z obranego stylu gry przez selekcjonera. Ciona rzucił takimi stwierdzeniami jak „zamknięta, oblężona twierdza”. Dodatkowo zarzucił on Probierzowi, że ten jest ostatnio bardzo nerwowy podczas rozmów o stylu gry reprezentacji. Kilkuminutowa wymiana zdań między panami znajduje się na wideo poniżej.




PZPN reaguje na wpadkę z Karolem Świderskim. Piłkarze stanęli w obronie kierownika kadry

Podczas meczu Portugalia – Polska (5-1) w Lidze Narodów, doszło do ogromnego błędu. Karol Świderski nie znalazł się w kadrze na spotkanie, a mimo to był obecny na ławce rezerwowych, a nawet miał zostać wprowadzony na boisko. Portal meczyki.pl przekazał, czy Łukasza Gawrjołek musi martwić się o swoją posadę za tę pomyłkę.




Portugalia rozniosła Polskę na własnym stadionie aż 5-1. „Biało-Czerwoni” polegli jednak nie tylko sportowo. Przy okazji wyniknęło zamieszanie ze spodenkami Marcina Bułki, a także nieszczęsna zmiana Karola Świderskiego. Napastnik nie został wpisany do meczowego protokołu, a mimo tego Michał Probierz chciał wpuścić go na boisko.

Zjednoczeni

Za zajście ze Świderskim odpowiedzialny jest team manager kadry, Łukasz Gawrjołek. To właśnie on powinien czuwać nad wpisaniem wszystkim dostępnych zawodników do meczowego protokołu. Nie dopilnował tego jednak, więc zaczęły się spekulacje, czy nie zapłaci za ten błąd zwolnieniem.




W programie „Meczyków”, Tomasz Włodarczyk zdradził natomiast, że kierownik drużyny nie musi się martwić. Za Gawrjołkiem osobiście mieli wstawić się piłkarze. W sobotę zespół udał się do Cezarego Kuleszy, w celu obronienia team managera.

– Cezary Kulesza przyjął to do wiadomości, więc Łukasz Gawrjołek może czuć się bezpieczny – podkreślił „Włodar”.

Zapewne temat powróci jeszcze na dzisiejszej konferencji, którą zaplanowano na godzinę 16:15. Udział w spotkaniu z dziennikarzami wezmą: Michał Probierz, Piotr Zieliński, Marcin Bułka i właśnie Łukasz Gawrjołek.

Aktualizacja

Na niedzielnej konferencji prasowej wrócono do powyższego tematu. Piotr Zieliński przekazał, że ze strony piłkarzy Gawrjołek ma pełne wsparcie.

– Ja dodam jeszcze, że z naszej strony Łukasz ma pełne wsparcie, zaufanie. To bardzo dobry człowiek i z pełnym zrozumieniem podeszliśmy do tej sytuacji, każdemu może się przydarzyć taki błąd. Jesteśmy ze sobą na dobre i na złe – przekazał Piotr Zieliński.

Zamieszanie ze strojem Marcina Bułki wyjaśnione. Wiadomo, skąd wyniknął błąd

Kwestia spodenek Marcina Bułki w meczu z Portugalią (1-5) była dość głośna. Jak się okazało, sprawa była dość prosta w wytłumaczeniu. Nakreślił ją Kanał Sportowy.




Reprezentacja Portugalii rozjechała w piątek Polskę aż 5-1. Poza samym, druzgocącym wynikiem, sporo mówiło się o kwestiach pozasportowych. Jedną z nich była dziwna sytuacja ze strojem Marcina Bułki.

Pomyłka

Golkiper gra w narodowej reprezentacji z „12”. Numer „1” należy natomiast do Łukasza Skorupskiego. Tym dziwniejsze wydawało się kibicom, gdy w drugiej połowie Bułka na koszulce miał swój numer, ale na spodenkach miał już „jedynkę”.




Jak tłumaczy Kanał Sportowy, pomyłka wyniknęła z niefrasobliwości samego Bułki. W przerwie meczu piłkarze zmieniali swoje stroje na nowe, ze względu na padający w Porto deszcz. Bramkarz Nicei miał po prostu wziąć nie swoje spodenki.

Ajax Amsterdam zmienia herb! Zmiana wejdzie w życie od przyszłego sezonu

Ajax oficjalnie poinformował o zmianie herbu. Nowy logotyp klubu zostanie wprowadzony już od przyszłego sezonu.




Ajax Amsterdam jako klub oficjalnie powstał w 1900 roku. Wówczas nie używał jednak konkretnego herbu, co zmieniło się dopiero 28 lat później. Zdecydowano o nawiązaniu bezpośrednio do nazwy i w logotypie umieszczono Ajaksa – greckiego bohatera i uczestnika wojny trojańskiej.

Powrót do korzeni




Wtedy herb był bardziej realistyczny, ale do zmiany doszło w 1990 roku. Zrezygnowano z realizmu na rzecz bardziej abstrakcyjnego rysunku. Poza samym szkicem twarzy Ajaksa i nazwy klubu, dodano także „Amsterdam”.

W związku ze zbliżającym się 125-leciem istnienia Ajaxu, zdecydowano o wielkim powrocie do pierwszego herbu. Klub oficjalnie potwierdził, że od sezonu 2025/26, nowy-stary logotyp będzie obowiązywać „na stałe”.

Tak Michał Probierz pocieszał piłkarzy po meczu z Portugalią. „Nie z takich sytuacji się wychodziło” [WIDEO]

Reprezentacja Polski została kompletnie rozjechana przez Portugalię w Lidze Narodów. Na kanale Łączy nas Piłka opublikowano kulisy z tego spotkania. W materiale zawarto między innymi przemowę Michała Probierza do kadrowiczów.




„Biało-Czerwoni” udanie weszli w mecz z wyżej notowanym rywalem. Po pierwszej połowie wynik wskazywał bezbramkowy remis, a Polacy mieli sporo szans na wyjście na prowadzenie.

Niestety, po zmianie stron wszystko się posypało. Nie pomogły w tym kontuzje, których doznali nasi zawodnicy, ale nie jest to element tłumaczący. Ostatecznie Portugalczycy rozjechali drużynę Probierza aż 5-1.

„Nie z takich sytuacji się wychodziło”

W nocy z soboty na niedzielę na kanale YouTube Łączy nas Piłka, pojawiły się kulisy z tego spotkania. Internauci skupili się na zachowaniu Michała Probierza po zakończonej rywalizacji. Selekcjoner starał się pocieszać swoich zawodników i skupiał się już na meczu ze Szkocją.




– Do góry głowy. Wszyscy musimy przyjąć tę porażkę. Musimy się dobrze zregenerować i odpowiednio podejść do tego meczu [ze Szkocją – przyp. red.]. W życiu nie z takich sytuacji się wychodziło – podkreślał.

Cytowany fragment od [16:00]:

Dramat w meczu Holandia-Węgry. Na ławce rezerwowych potrzebna była pomoc [WIDEO]

Mecz Holandia-Węgry w Lidze Narodów musiał zostać przerwany. Na ławce rezerwowych doszło do niebezpiecznej sytuacji. Potrzebna była pomoc medyczna.




O godzinie 20:45 rozpoczął się mecz Dywizji A Ligi Narodów między Holandią a Węgrami. Niestety, już w 7. minucie gra musiała zostać przerwana. Powodem była konieczność udzielenia pomocy medycznej jednej z osób na ławce rezerwowych reprezentacji Węgier. Po kilku minutach mecz został wznowiony.

W 7. minucie gry sędzia przerwał spotkanie. Kamery natychmiast skierowały się w stronę ławki rezerwowych reprezentacji Węgier. Widzowie mogli zaobserwować, jak jedna z osób najprawdopodobniej straciła przytomność i zaczęła się trząść. Wokół niej natychmiast otoczyła się liczna grupa innych osób.

Początkowo nie było wiadomo, który z Węgrów zasłabł. Węgierska federacja potwierdziła już jednak, o kogo chodziło. Tą osobą był Adam Szalai. Były reprezentant Węgier, a obecnie członek sztabu drużyny narodowej, czuje się już lepiej. Jest przytomny, a jego stan jest stabilny. Został jednak przetransportowany karetką do szpitala.