Flick traci cierpliwość. Rejestracja Szczęsnego wciąż się opóźnia

Wojciech Szczęsny od ponad miesiąca ponownie jest piłkarzem FC Barcelony, ale wciąż nie został zgłoszony do rozgrywek La Ligi. Hansi Flick naciska na władze klubu, bo chce jak najszybciej korzystać z usług reprezentanta Polski.

Rejestracja pod presją czasu

Na początku lipca Szczęsny podpisał z Dumą Katalonii kontrakt obowiązujący do czerwca 2027 roku. Mimo to, w inauguracyjnym meczu ligowym z Mallorcą (3:0) między słupkami stanął Joan Garcia, a na ławce rezerwowych usiadł Inaki Pena. Polak oglądał spotkanie z trybun, ponieważ wciąż nie ma uprawnień do gry.

Barcelona zdążyła już zarejestrować Garcię i Marcusa Rashforda, natomiast obok Szczęsnego na liście oczekujących pozostają Gerard Martin i Marc Bernal. Według katalońskiego „Sportu” Flick zaczyna się niecierpliwić i domaga się przyspieszenia formalności.

– Hansi Flick jasno dał do zrozumienia w zeszłym tygodniu, że rozumie sytuację klubu, ale wcale nie jest zadowolony z problemu z rejestracją – czytamy w hiszpańskim dzienniku.

Szkoleniowiec mistrzów Hiszpanii miał już odbyć rozmowę z dyrektorem sportowym Deco, by zrozumieć, na czym polega opóźnienie i jak można je rozwiązać. Niemiec obawia się jednak, że sprawa przeciągnie się aż do ostatnich dni letniego okna transferowego.

„Sport” podkreśla, że Flickowi szczególnie nie spodobało się, iż w meczu z Mallorcą musiał powołać Inakiego Penę, którego nie widzi w swojej koncepcji zespołu. Kluczowym warunkiem rejestracji Szczęsnego ma być odejście właśnie tego bramkarza. Problem w tym, że Hiszpan nie zamierza spieszyć się z decyzją i czeka na odpowiednie oferty.

– Dla Flicka rola Szczęsnego jest bardzo ważna w zespole i nie podoba mu się jego pauza w rozgrywkach – zaznaczono w katalońskim dzienniku.

Wyścig z czasem przed starciem z Levante

Negocjacje w sprawie odejścia Peny są zaawansowane, ale na razie nie przyniosły efektów. Kilka klubów wyraża zainteresowanie, lecz same muszą najpierw zwolnić zawodników, zanim podpiszą kontrakt z Hiszpanem. To sprawia, że cała operacja może się przeciągnąć jeszcze o kilka dni.

Barcelona ma dziesięć dni, aby domknąć wszystkie formalności związane z rejestracją nowych graczy. Tymczasem w sobotę 23 sierpnia o godzinie 21:30 mistrzowie Hiszpanii zmierzą się na wyjeździe z Levante.

Źródło: Sport.es, Sport.pl

Cezary Kulesza imprezował z politykami PIS. Wspólnie śpiewali „Barkę”. Opublikowano nagranie [WIDEO]

Portal goniec.pl idzie na wojnę z Cezarym Kuleszą. Redakcja opublikowała nagranie, na którym widać, jak prezes PZPN podczas imprezy z politykami PIS, śpiewa „Barkę”. To odpowiedź na wcześniejsze zaprzeczenia w tej sprawie.




„Goniec” jeszcze w lipcu opublikował głośny reportaż. „Polski Związek Wódki Nożnej” nagłaśniał sytuację, jaka panuje PZPN. Zaznaczał także, jak ważną rolę w strukturach federacji pełni alkohol. W sprawę zaangażowano wiele osób. Anonimowi informatorzy, którymi byli działacze związku, opowiedzieli o wielu zakrapianych imprezach.

Dowody

Jeszcze przed publikacją reportażu, „Goniec” zadał Kuleszy 27 pytań. Nie uzyskał jednak na nie odpowiedzi przez trzy tygodnie. Po publikacji tekstu prezes PZPN zdecydowanie zaprzeczył zarzutom.

– Rzekomo autor widział jakieś zdjęcia i nagrania. Nasuwa się pytanie, dlaczego nie przedstawiono tych zdjęć i nagrań? Odpowiedź jest prosta: takie materiały nie istnieją, ponieważ opisywane zdarzenia nigdy nie miały miejsca – twierdził Kulesza w „Przeglądzie Sportowym”.




„Goniec” nie pozostał bierny i w obliczu stanowiska Kuleszy, opublikował nagranie z jednej z imprez. Dotyczy ona konkretnie tej z końca 2021 roku. Prezes bawił się wówczas z politykami PIS. Na materiale uczestnicy trzymają się za ramiona i wspólnie śpiewają popularną „Barkę”.

Źródło: Goniec.pl | Fot. Screen – X / @GoniecPL

„W wieku pięciu lat Pan Bóg przedstawił mi plan”. Puchacz szuka klubu

Tymoteusz Puchacz od kilku tygodni pozostaje bez drużyny. Reprezentant Polski zdradził kulisy swojej sytuacji i przyznał, że znalezienie nowego klubu nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać.

Transferowy impas i niepewna przyszłość

26-letni obrońca od dłuższego czasu trenuje indywidualnie, a jego poszukiwania nowego pracodawcy toczą się poza granicami Polski. Jak sam podkreślił, odrzucił możliwość powrotu do Lecha Poznań. Problem w tym, że większość europejskich lig już wystartowała, a rynek transferowy wkrótce się zamknie.

– Od Holstein Kiel dostałem wolną rękę w poszukiwaniu klubu, jednak kontrakt nie został rozwiązany, ponieważ pewnie chcą odzyskać choć część pieniędzy, które we mnie zainwestowali. W trakcie przygotowań klub wyjechał na tournée, dla mnie nie znalazło się miejsce w składzie. Myślałem, że szybciej znajdę nowe miejsce pracy. Kilka razy było blisko, ale finalnie wciąż jestem bez drużyny. Do końca okna transferowego nie zostało dużo czasu, wkrótce moja przyszłość się wyklaruje – powiedział Puchacz w rozmowie z portalem tvpsport.pl.

Piłkarz otwarcie przyznał, że brak wolnego statusu utrudnia sprawę.

– Nie mam swojej karty w ręku, trzeba za mnie zapłacić, więc to nie jest takie proste. Kiedy kasa wchodzi w grę, nie ma sentymentów – dodał obrońca.

Od odejścia z Lecha Poznań w 2021 roku Puchacz nie znalazł stabilizacji. Grał już w Unionie Berlin, Trabzonsporze, Panathinaikosie, Kaiserslautern, Holstein Kiel czy Plymouth. Choć lista klubów jest długa, reprezentant Polski podkreśla, że osiągnął wiele i nie ma powodów do narzekań.

– Od dzieciaka miałem zajawkę religijną. W wieku czterech czy pięciu lat Pan Bóg przedstawił mi plan na mnie. Pierwsze, czego miałem świadomość, to to, że nazywam się Tymoteusz Puchacz. A drugie, że będę piłkarzem i zagram w reprezentacji Polski. Bóg mi to pokazał, a potem poprowadził przez życie i podpowiadał, co robić, by to się stało. To nie była łatwa ścieżka. Czasem ludzie odchodzą od tego, co zaplanował dla nich Bóg. Ja się poświęciłem i wierzyłem w to, co robię. Jestem jedynakiem z małej wioski, z Sulechowa. Nikt się nie rodzi wybitny, do tego trzeba dojść ciężką pracą i pokonać lenistwo – podsumował piłkarz.

Źródło: TVP Sport

Matty Cash z zaskakującym transferem? Możliwy powrót po latach!

Matty Cash może niedługo odejść z Aston Villi. Według angielskich mediów, Polak może stać się bohaterem zaskakującego transferu. Mowa o sensacyjnym powrocie po latach.




Cash już od kilku lat reprezentuje biało-czerwone barwy. Z kolei od pięciu lat jest klubowo związany z Aston Villą, do której trafił z Nottingham Forest. Jak się okazuje, wkrótce może jednak wrócić do byłej drużyny.

Powrót po latach

Takie informacje przekazał przynajmniej „The Athletic”. Z ustaleń angielskiego medium wynika, że Nottingham poważnie rozważa sprowadzenie Casha po pięciu latach. Polak nie jest natomiast jedyną opcją do obsadzenia prawej strony defensywy.




„The Athletic” podaje, że poza Cashem, Forest interesuje się Rico Lewisem z Manchesteru City. Na razie do Aston Villi nie wpłynęła oficjalna oferta za 28-latka.

Fot. Screen – Viaplay

Lech Poznań w końcu pozyska napastnika? Chcą go również kluby z Francji, Belgii, Holandii i Niemiec

Lech Poznań powalczy o pozyskanie napastnika na finiszu letniego okna transferowego. Łatwo o to nie będzie, gdyż zawodnikiem interesuje się kilka klubów.

Od dłuższego czasu mówi się o chęci pozyskania napastnika przez Lecha Poznań. Obecnie w kadrze Kolejorza w zasadzie nie ma zawodnika, który mógłby zastępować Mikaela Ishaka. Chyba że za takich uznamy Filipa Szymczaka i Briana Fiabemę, którzy ostatnio – delikatnie mówiąc – nie błyszczą. Potrzebę spotęgowały liczne kontuzje w pomocy oraz na skrzydłach.




Lech walczy o napastnika

Jest jednak nadzieja, że kibice Lecha w końcu doczekają się nowego napastnika. Portal „Szwedzka Piłka”, powołujący się na szwedzkie media, przekazał, że na radarze Kolejorza znalazł się Ibrahim Diabate. O pozyskanie piłkarza nie będzie jednak łatwo, gdyż interesują się nim również Auxerre, Genk, Royale Union Saint-Gilloise, Heerenveen oraz HSV.

Statystyki ligowe

Ibrahim Diabate jest piłkarzem szwedzkiego GAIS. 25-latek rozegrał w tym sezonie ligowym 20 meczów, w których strzelił 14 bramek i zanotował 3 asysty. Iworyjczyk jest wyceniany przez Transfermarkt na milion euro.

Nietypowe sceny w Splicie. Kibice Hajduka obrzucili piłkarzy racami po ligowym zwycięstwie

Hajduk Split pewnie pokonał Slaven Belupo 3:0 w chorwackiej lidze, ale zamiast wspólnej radości doszło do skandalu. Kibice wygwizdali swoich zawodników i rzucali w ich stronę odpalonymi racami.

Gniew po europejskim rozczarowaniu

Na stadionie w Splicie panowały emocje dalekie od piłkarskiego święta. Po wygranej 3:0 ze Slavenem Belupo piłkarze Hajduka podeszli pod trybuny, by podziękować fanom za wsparcie. Zamiast braw spotkały ich gwizdy, a w ich stronę poleciały race.

Frustracja kibiców narastała od momentu, gdy drużyna Gonzalo Garcii odpadła z eliminacji Ligi Konferencji Europy. Hajduk niespodziewanie przegrał w dwumeczu z Dinamem Tirana 3:4, co odebrano jako kompromitację i powód do wstydu.

Portal sportske.jutarnji.hr określił zachowanie kibiców mianem „haniebnych scen”, zwracając uwagę na skandaliczny sposób wyrażenia rozczarowania przez fanów.

Paradoksalnie w lidze Hajduk spisuje się znakomicie. Po trzech kolejkach ma komplet dziewięciu punktów, bilans bramkowy 7:1 i zajmuje drugą lokatę w tabeli za Dinamem Zagrzeb, które również zgromadziło dziewięć punktów (bramki 7:0).

W kolejnej serii spotkań zespół ze Splitu zmierzy się na wyjeździe z NK Osijek.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet, sportske.jutarnji.hr

Przyjechał z rodziną ma mecz Legii. Został pobity za koszulkę innego klubu

49-letni mężczyzna został pobity w sklepie klubowym Legii Warszawa, donosi TVN 24. Powodem miała być koszulka Wisły Kraków.

Relacja świadka zdarzenia

Redakcja TVN 24 poinformowała o nieprzyjemnej sytuacji, do jakiej miało dojść ostatnio w klubowym sklepie Legii Warszawa. Z opublikowanej relacji dowiadujemy się, że do klubowego lokalu wszedł 49-latek w czerwonej koszulce innego klubu niż Legia. Poszkodowany wyjaśnił później dla TVN 24, że przyszedł wówczas w koszulce Wisły Kraków. To zauważyli sympatycy warszawskiego klubu, którzy skierowali do niego słowa: „w jakiej koszulce tu wszedłeś?!”. 49-latek miał odrzec, że przyszedł tylko po to, aby nabyć koszulkę Legii. Niestety, tak to się nie skończyło.

Kibice Legii mieli dopaść 49-latka przy kasie klubowego sklepu. Powalili go na ziemię, skopali, rozbili twarz aż do krwi. Zerwali z niego czerwoną koszulkę i zabronili kupować mu koszulkę Legii. Z relacji świadka zdarzenia wynika, że ani ochrona ani obsługa sklepu nie zareagowała. Po chwili w sklepie miało zjawić się 2 policjantów, jednak agresorzy zdążyli już wówczas zbiec.

– Mężczyzna odpowiedział że zaraz kupi koszulkę Legii, bo po to tu przyszedł. Poszedł do kasy z koszulką Legii, gdzie kilku kiboli dopadło go, powaliło na ziemię, skopało i rozbiło twarz prawdopodobnie kastetem. Zerwali z niego czerwoną koszulkę, zabronili mu kupić koszulkę Legii i wyszli. Mężczyzna został w sklepie cały zakrwawiony na twarzy, bez koszulki – relacjonował świadek cytowany przez TVN 24.

– Najbardziej nas zdziwiło to, że sytuacja eskalowała przez kilka minut, jak za tym mężczyzną w sklepie chodziła grupka kiboli i kazała mu zdejmować koszulkę. Ochrona mogła to zatrzymać, ale tego nie zrobiła i doszło do brutalnego ataku – dodał.

Relacja poszkodowanego

Poszkodowany wyjaśnił sprawę ze swojej perspektywy. Dowiadujemy się, że przyjechał on na stadion Legii wraz z rodziną, by obejrzeć mecz z AEK Larnaka. W drodze na sektor rodzinny miał zostać zaatakowany słownie przez kibiców Legii. Postanowił udać się do klubowego sklepu zakładając, że tam będzie bezpiecznie. Nadmienił, że jeden ze sprzedawców w sklepie zareagował na bijatykę.

– Mając na uwadze powagę zdarzenia, poinformowałem, że przyjechałem dziś kibicować Legii, a na co dzień kibicuję każdej drużynie. Biorąc pod uwagę nasilającą się agresję, wyrwałem się i podbiegłem do sklepu, w którym pomyślałem że będzie bezpiecznie. W sklepie udałem się w kierunku stoiska z koszulkami z myślą, że coś dla siebie kupię i założę przed wyjściem. Wówczas podbiegło do mnie dwóch pseudokibiców i rozpoczęła się szarpanina – wyjaśnił poszkodowany.

– Jeden z nich uderzył mnie w głowę od tyłu, co skutkowało utratą równowagi, po czym kontynuowali swój napad, bijąc mnie po głowie, jednocześnie zrywając koszulkę Wisły Kraków. Uciekli ze sklepu. Działo się to wszystko bardzo szybko – wyjaśnił.

źródło: TVN 24

Uszkodzony sektor gości przed meczem Znicza z Wisłą. Kibice protestują przeciwko Białej Gwieździe

Wisła Kraków jako niepokonany lider 1. Ligi przyjeżdża dziś do Pruszkowa, by zmierzyć się ze Zniczem. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem spotkanie obrosło w kontrowersje związane z kibicami i zniszczeniami na obiekcie gospodarzy.

Gospodarze protestują

We wtorkowy wieczór (o godz. 20:30 – przyp. red.) Wisła Kraków zmierzy się na wyjeździe ze Zniczem Pruszków. Spotkanie zapowiada się ciekawie, bo podopieczni Mariusza Jopa w obecnym sezonie idą jak burza i wciąż pozostają niepokonani. Jednak jeszcze przed pierwszym gwizdkiem uwagę przyciągają wydarzenia poza boiskiem.

Kibice Wisły po długiej przerwie ponownie mogą zorganizowaną grupą wspierać swoją drużynę na stadionach. Po interwencjach PZPN wiele klubów zrezygnowało z prób blokowania ich obecności, obawiając się dotkliwych kar. Dlatego sektor gości w Pruszkowie zostanie otwarty.

Decyzja władz Znicza wywołała jednak sprzeciw wśród miejscowych fanów. Najzagorzalsi sympatycy gospodarzy wydali oświadczenie, w którym zapowiedzieli bojkot meczu.

– Informujemy, iż podjęta przez Zarząd Klubu MKS Znicz Pruszków decyzja o wpuszczeniu kibiców gości jest dla nas nie do zaakceptowania z wiadomych względów w świecie kibicowskim. Oświadczamy, że tego dnia nie będzie prowadzony doping na stadionie, a sektor A pozostanie pusty – przekazali w mediach społecznościowych.

Na tym problemy się nie skończyły. W dniu meczu organizatorzy poinformowali o zniszczeniach na obiekcie.

– Uwijamy się od rana. Po nocnym incydencie sektor gości naprawiony i czeka na kibiców Wisły Kraków. Chcemy, by dzisiejszy mecz odbył się bez przeszkód – fair play – przekazał Znicz Pruszków na platformie X.

– Serio kibice robią pod górkę własnemu klubowi, który do tego jest w tak ciężkiej sytuacji sportowo? – komentował jeden z internautów.

W bardziej żartobliwym tonie odniósł się do sprawy prezes Wisły, Jarosław Królewski.

– Jak trzeba wyślemy spawaczy z Krakowa – napisał.

Źródło: Znicz Pruszków (X), Interia Sport

Arkadiusz Milik w Betisie? Rozmowy faktycznie były, ale jest jedno „ale”

Kariera Arkadiusza Milika jest naznaczona kontuzjami. Mimo to, Polak wciąż cieszy się sporym zainteresowaniem na rynku transferowym. W ostatnim czasie pytać miał o niego Betis, co potwierdził Piotr Koźmiński z goal.pl.




Milik, jak na ilość kontuzji, których doznał, może pochwalić się kapitalnym CV. Grał w Ajaxie, Napoli, Olympique Marsylii czy Juventusie. Niewielu polskich piłkarzy może mu pod tym względem dorównać.

Kolejna znana marka?

W poniedziałek pojawiły się informacje o zainteresowaniu kolejnego uznanego klubu. Tym razem chodziło o kierunek hiszpański, a konkretnie Real Betis. Zresztą pogłoski o takim ruchu, pojawiały się już jakiś czas temu.




Piotr Koźmiński z goal.pl postanowił przyjrzeć się sprawie bliżej. Z ustaleń dziennikarza wynika, że faktycznie Betis kontaktował się z Milikiem. I to nawet więcej niż raz, ale miało to miejsce już dłuższy czas temu.

– Arkadiusz Milik nie zamierza zmieniać klubu w tym okienku transferowym, teraz nie ma tematu odejścia do Betisu. Polak chce spokojnie wrócić do gry jesienią, złapać minuty w Juventusie i zmienić pracodawcę w okienku zimowym – ustalił Koźmiński.

Źródło: goal.pl / Piotr Koźmiński

Jan Urban zabrał głos ws. powrotu Kamila Grosickiego! „Jest bardzo dobrze odbierany”

Jan Urban zabrał głos w sprawie ewentualnego powrotu do reprezentacji Polski Kamila Grosickiego. Z jego wypowiedzi wynika, że ten temat nie jest zamknięty.




W trakcie zeszłorocznego EURO 2024 Kamil Grosicki ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery. W trakcie czerwcowego zgrupowania rozegrał mecz pożegnalny. To wszystko wskazywało na jego ewidentny koniec w drużynie narodowej. Jednak niedługo po zwolnieniu Michała Probierza, Grosicki oznajmił, że chętnie wróciłby do reprezentacji, by je pomóc.

W temacie powrotu Kamila Grosickiego głos zabrał nowy selekcjoner reprezentacji Polski, Jan Urban. 63-latek nie zamyka drzwi dla skrzydłowego Pogoni Szczecin. Przekazał na antenie „Meczyków”, że będzie uważnie obserwował „Grosika”.

– Powiedziałem „Grosikowi”, że będę go obserwował tak jak innych zawodników. Jeśli będzie w naprawdę dobrej dyspozycji piłkarskiej, to nie mam żadnego problemu go powołać. Być może jest ktoś, kto powinien być przed nim, ale nie gra od dłuższego czasu. To też zmienia sytuację – skomentował Jan Urban.

– Rozmawiałem z zawodnikami i ludźmi z otoczenia reprezentacji i Grosik jest bardzo dobrze odbierany. A w tej reprezentacji, wydaje się, brakuje nieco charakteru – uzupełnił.





źródło: Meczyki

Marek Papszun skomentował aferę tortową. „Temat dla gów**rzy”

Marek Papszun został zapytany o ostatnie głośne akcje wokół Jonatana Brunesa. Szkoleniowiec Rakowa najpierw poprosił o przytoczenie słynnej historii z tortem, a następnie ją wyśmiał.

Przypomnijmy, że w ostatnich dniach gorąco zrobiło się wokół Brunesa. Norweg jest łączony z odejściem z Rakowa, co potwierdzać ma jego nieobecność w ostatnich trzech meczach. W mediach pojawiła się z kolei informacja o spięciu, którą spowodowały urodziny zawodnika.




Przed meczem z Maccabi Haifa w Częstochowie (0-1), piłkarze mieli wnieść do szatni tort dla swojego kolegi. To miało się nie spodobać Papszunowi. Miało dojść do spięcia, a sam Brunes zgłosił kontuzję i nie zagrał w tym meczu.

„Temat dla gówniarzy”

Papszun był ostatnio gościem w programie „Liga+Extra” na antenie „Canal+Sport”. Tam został zapytany o „aferę tortową”, jednak stwierdził, że nie ma o niczym pojęcia. Gdy skrócono mu to, co pisze się w mediach – wyśmiał sprawę.




I pan, jako poważny dziennikarz, sądzi, że to może być prawdziwe? Poważny dziennikarz nie porusza takich tematów, bo to jest bardziej dla już nie powiem jakich portali i gówniarzy, którzy jakimi rzeczami się zajmują. Poważni ludzie nie powinni o takich tematach rozmawiać, bo to jest żenująceprzyznał Papszun.

Powiedziałem, że nie mam konfliktu z tym piłkarzem. To nie jest konflikt piłkarz-trener. Tu nie ma takiego podłożadodał.

Źródło: Liga+Extra

Tymoteusz Puchacz mógł wrócić do Lecha Poznań, ale… odrzucił ofertę. „Wszystko zawierzam Bogu”

Tymoteusz Puchacz oficjalnie potwierdził, że miał możliwość powrotu do Lecha Poznań tego lata. Zdecydował się jednak kontynuować zagraniczną karierę.




Ostatnio Puchacz był wypożyczony do angielskiego Plymouth Argyle. Mimo regularnej gry, nie podbił klubu i obecnie pozostaje zawodnikiem Holstein Kiel. W Niemczech nie wiążą z nim jednak żadnych planów, wobec czego Polak musi szukać nowego zatrudnienia.

Mógł wrócić

Na razie nie wiadomo, gdzie Puchacz będzie kontynuować swoją karierę. W rozmowie z „Radiem ZET” przyznał natomiast, że miał możliwość powrotu do Lecha Poznań. „Kolejorz” złożył mu ofertę, ale ten zdecydował się ją ostatecznie odrzucić.




– Miałem przed sezonem ofertę z Lecha Poznań. Serce chciało, ale skupiam się na grze zagranicą. Czy żałuję? Nie wiem. Wszystko zawierzam Bogu. Tylko On wie, co jest mi pisane. Trenuję mocno i czekam na nowy klub. Nie wiem, gdzie zagram – podsumował.

Lech rzeczywiście szukał latem lewego obrońcy. Wzmocnieniem na tej stronie defensywy miał być Arkadiusz Reca, ale jego transfer także upadł. Na Bułgarską trafił finalnie Joao Moutinho z Jagiellonii Białystok.

Fot. Screen – YouTube | Źródło: Radio ZET

Właściciel Pogoni Szczecin reaguje na kolejną porażkę swojego klubu. „To nieakceptowalne”

Alex Haditaghi zareagował na niedzielną porażkę Pogoni Szczecin. Właściciel Portowców nie jest zadowolony ze startu sezonu swojej drużyny.




Pogoń Szczecin nie najlepiej weszła w nowy sezon PKO BP Ekstraklasy. Portowcy rozegrali do tej pory 5 spotkań, w których zdobyli zaledwie 4 punkty. Ogólny bilans Pogoni to 1 zwycięstwo, 1 remis i aż 3 porażki. To wszystko przekłada się na miejsce Pogoni w strefie spadkowej.

Atmosfera wśród społeczności Pogoni Szczecin zrobiła się nie najlepsza. Obecną sytuację klubu postanowił skomentować Alex Haditaghi. Właściciel Pogoni podsumował wejście w sezon Pogoni Szczecin.

– Cała organizacja Pogoni Szczecin – nasi zawodnicy, trener i jego sztab, a także zarząd – muszą wziąć pełną odpowiedzialność za dzisiejszy dzień i za cały dotychczasowy sezon. Prawda jest prosta: brakowało nam intensywności, pasji i jedności jako drużyna. To nieakceptowalne – rozpoczął Alex Haditaghi.

– Jesteśmy winni naszym kibicom, którzy żyją i oddychają dla tego klubu, szczere przeprosiny. Noszenie tego herbu to przywilej, a nie prawo. Szczecin zasługuje na drużynę, która walczy, drużynę z sercem, drużynę, która gra jako jedność – dodał właściciel Pogoni.

– To nie będzie zignorowane ani usprawiedliwione. Odpowiedź będzie widoczna na boisku – walką, ogniem, wynikami. I powiem jasno: nadchodzą zmiany, bo to, co pokazaliśmy do tej pory, nie jest wystarczająco dobre i nie będzie już tolerowane – podsumował.




Jakub Kiwior rozchwytywany! Może dołączyć do innego reprezentanta Polski

Wielce prawdopodobne, że Jakub Kiwior opuści Arsenal jeszcze tego lata. Ostatnie plotki wskazują na to, że polski defensor może opuścić Anglię.




Jakub Kiwior trafił do Arsenalu w styczniu 2023 roku. Przez cały okres gry dla Kanonierów był głównie zawodnikiem rotacyjnym. W ciągu 2,5 roku rozegrał dla tego klubu 68 spotkań, w których strzelił 3 bramki i zanotował 5 asyst. Głównie grał na środku defensywy, ale często zajmował również pozycję lewego obrońcy.

Od dłuższego czasu mówi się o potencjalnym odejściu 25-latka z Arsenalu. W tym kontekście przez ostatnie kilka, kilkanaście miesięcy wymieniono masę zainteresowanych klubów. Teraz do tego grono dołączyło FC Porto, o czym poinformował Tomasz Włodarczyk.




Zdaniem Tomasza Włodarczyka FC Porto już wcześniej złożyło ofertę wypożyczenia Jakuba Kiwiora za 7 milionów euro z opcją obowiązkowego wykupu na poziomie 20 milionów euro. Arsenal odrzucił tę propozycję. Mimo to Portugalczycy nie rezygnują z pozyskania Polaka. Włodarczyk informuje, że obie strony prowadzą rozmowy w sprawie transferu. Decydujący ma być jednak głos Mikela Artety. FC Porto ma być zdecydowane, by pozyskać Polaka. Jeśli by się to ziściło, to Kiwior mógłby stworzyć duet stoperów z Janem Bednarkiem.


źródło: Meczyki

Kolejny transparent izraelskich kibiców. Zaatakowali UEFĘ

Izraelscy kibice po raz kolejny wywiesili skandaliczny transparent. Tym razem uderzyli w UEFA.




W ostatnich dniach było niezwykle głośno o izraelskich kibicach z powodu transparentu wywieszonego przez sympatyków Maccabi Haifa w trakcie meczu z Rakowem Częstochowa. Widniał na nim napis: „Mordercy od 1939 roku”. Całą sprawę opisywaliśmy szerzej TUTAJ. Na to wydarzenie zareagowali polscy politycy.

Po kilku dniach izraelscy kibice ponownie dali o sobie znać. Tym razem mowa nie o Maccabi Haifa a Hapoelu Beer Szewa. W trakcie sobotniego meczu Pucharu Izraela wywiesili transparent z napisem: „Dwie rzeczy, które muszą zostać zniszczone: UEFA i Hamas”.




EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.