Polacy chcą Szczęsnego w Barcelonie. Bramkarz zareagował na zamieszanie

Kilka tygodni po ogłoszeniu zakończenia kariery Wojciech Szczęsny znów jest w centrum uwagi. Kibice FC Barcelony są zaniepokojeni kontuzją Marca-Andre Ter Stegena. Fani sugerują, że to właśnie polski bramkarz mógłby stać się tymczasowym rozwiązaniem w bramce katalońskiego klubu. Szczęsny odniósł się do całej sprawy w komentarzu na Instagramie.

 

Kibice Barcelony namawiają Szczęsnego do powrotu

W niedzielnym meczu Barcelony z Villarrealem doszło do poważnej kontuzji Marca-Andre Ter Stegena. Niemiec najprawdopodobniej zerwał ścięgno rzepki w prawym kolanie.

Uraz ten może wykluczyć niemieckiego bramkarza z gry na osiem miesięcy, co dla Barcelony oznacza koniec sezonu dla ich kluczowego golkipera.

Zespół musi teraz podjąć decyzję, czy zastąpić go innym bramkarzem – wolnym agentem. Mogą też przeczekać do styczniowego okna transferowego.

W tym kontekście polscy kibice Barcelony zaczęli sugerować, że idealnym kandydatem do zastąpienia Ter Stegena byłby Wojciech Szczęsny, który kilka tygodni temu zakończył swoją karierę.

 

Pomysł powrotu Szczęsnego na boisko wzbudził entuzjazm fanów, co zaowocowało falą komentarzy i postów na mediach społecznościowych. Mateusz Święcicki z Eleven Sports żartobliwie zasugerował, że Robert Lewandowski z Łukaszem Wiśniowskim mogliby przekonać Szczęsnego do powrotu.

Post, który pojawił się na Instagramie Foot Trucka, doczekał się nawet odpowiedzi bramkarza.

– Nikt Wam marzyć nie zabroni – napisał Szczęsny.

Ten wpis sugeruje więc, że raczej mało prawdopodobne jest, aby Polak wrócił do gry w klubie.

Źródło: Instagram

Piękny gest Lukasa Podolskiego. Przekaże 200 tysięcy złotych dla ofiar powodzi

Lukas Podolski kolejny raz udowodnił, że poza klasą piłkarską, jest także zwyczajnie dobrym człowiekiem. Zawodnik Górnika Zabrze poinformował, że przekaże łącznie 200 tysięcy złotych na pomoc ofiarom powodzi w Polsce. Niemiec będzie w tym celu współpracował ze stowarzyszeniami kibicowskimi. 




Podolski w 2021 roku spełnił złożoną dawno temu obietnicę i dołączył do drużyny Górnika Zabrze. Utożsamiał się z nim nie tylko na boisku. Aktywnie uczestniczył w działaniach sportowych, ale i udzielał się kibicowsko. Dowodem tego były między innymi wyjazdy z grupami na wyjazdowe mecze, gdy nie mógł wystąpić na murawie.

Pomoc dla powodzian

Niemiec często udowadniał, że ma również ogromne serce i chętnie pomaga potrzebującym. Nie inaczej jest teraz, kiedy w Polsce ludzie zmagają się ze skutkami powodzi. Podolski zapowiedział pomoc, w ramach której przekaże łącznie 200 tysięcy złotych wsparcia.

Połowa tej kwoty trafi do fundacji „Kibice dla powodzian – Śląsk zawsze razem!”. Druga natomiast zostanie przekazana Fundacji Górnika Zabrze, z której zakupiony zostanie niezbędny sprzęt.

– Wszyscy ze smutkiem obserwujemy, jaka tragedia spotkała ludzi na południu Polski. Między Klubami bywa różnie, ale niesienie pomocy nie ma barw – czytamy we wpisie Podolskiego.

– Obserwuję, jak Kibice organizują się ponad podziałami i pomagają sobie nawzajem w walce ze skutkami powodzi. Zawsze byłem i będę z Kibicami, dlatego postanowiłem przekazać 100 tys. zł na zbiórkę “Kibice dla powodzian – Śląsk zawsze razem!” Stowarzyszenia Kibiców Wielki Śląsk – dodał. 




– Niestety, woda zalała domy nie tylko mieszkańców Dolnego Śląska, ale też województw śląskiego i opolskiego – w tym wielu naszych Kibiców. Z tego względu drugie 100 tys. zł przekazuję Fundacji Górnika Zabrze, z którą razem zakupimy niezbędny na tę chwilę sprzęt, a chłopaki z Torcidy rozwiozą go do potrzebujących – podsumował Niemiec. 

W bieżącym sezonie Podolski wystąpił w ośmiu meczach Górnika Zabrze. Strzelił w nich dwa gole – oba w ostatniej rywalizacji z GKSem Katowice (3-0).

Włoskie media zachwycone Kacprem Urbańskim! „Drybluje wszędzie”, „Najlepszy na boisku”

Kacper Urbański ma za sobą bardzo udany weekend. Polak zdobył swojego debiutanckiego gola w Serie A, strzelonego w meczu z Monzą (2-1). Włoskie media nie mogą się go teraz nachwalić. 




20-letni pomocnik miał trudny początek nowego sezonu. W poprzednich rozgrywkach Thiago Motta dawał mu wiele szans, co przekładało się na jego grę. Po zmianie szkoleniowca pozycja Polaka nieco osłabła, a także nabawił się kontuzji, przez co opuścił przedsezonowe sparingi i pierwsze mecze ligowe.

Po powrocie ze zgrupowania reprezentacji Polski opuścił spotkanie z Como (2-2), ale zagrał 13 minut w Lidze Mistrzów z Szachatrem (0-0). Faktyczną szansę w Bolognii dostał jednak dopiero w miniony weekend. Szansę, którą skrzętnie wykorzystał.

Gol i pochwały

Urbański rozpoczął niedzielny mecz z Monzą od pierwszej minuty. Nie minęło dużo czasu, bo już w 24. cieszył się ze swojego debiutanckiego trafienia w Serie A. Gola zdobył w nietypowej sytuacji, bo po strzale głową. Skądinąd – ładnym strzale.

Nie uszło to oczywiście uwadze włoskich mediów, które nie mogą się teraz Polaka nachwalić. „La Gazzetta dello Sport” zdecydowała się nawet przyznać 20-latkowi najwyższą ocenę spośród wszystkich graczy – „siódemkę”. Taką samą notę otrzymał strzelec drugiego gola dla Bolognii, Santiago Castro.

– Ma wyczucie momentu i odpowiednie metody. A potem drybluje ze wszystkimi i wszędzie – zachwycają się włosi.

– Zdobył swoją pierwszą bramkę w Serie A po wykorzystaniu błędu i popisowej główce. Potem był bliski asysty i posłał piłkę do Castro, który zmarnował szansę. Najlepszy na boisku pod względem przebiegniętego dystansu – dodają dziennikarze z portalu calciomercato.com.




– Błyskotliwa pierwsza połowa dla Polaka, który zaczął jako pomocnik, ale w fazie ofensywnej wykorzystał swoją szansę. Gol rasowego napastnika, świetna główka na dalszy słupek, która przełamała równowagę – dorzuca z kolei serwis tuttomercatoweb.com.

Kontrowersyjna kartka dla Trossarda w meczu z City. Usunięty z boiska z odkopanie piłki [WIDEO]

Arsenal, mimo prowadzenia w doliczonym czasie gry, jedynie zremisował z Manchesterem City (2-2) w hicie Premier League. Wynik mógłby być korzystny dla „Kanonierów”, gdyby nie czerwona kartka, jaką obejrzał Leonardo Trossard. Przebiegło to jednak w kontrowersyjnych okolicznościach. 




Choć Manchester City jako pierwszy wyszedł na prowadzenie za sprawą Haalanda, to Arsenal zdołał jeszcze odwrócić losy meczu. Do bramki „Obywateli” trafiali Calafiori i Gabriel. Dostarczyło to wielu emocji zgromadzonym na stadionie kibicom, chociaż nie brakowało także kontrowersji.

Niesłusznie ukarany?

W doliczonym czasie pierwszej połowy czerwoną kartkę zobaczył Leonardo Trossard. Sfaulował wówczas Bernardo Silvę, ale nie za to został ukarany. Jak przekazała Premier League, sędzia Oliver usunął zawodnika za odkopanie piłki, co uniemożliwiło szybkie wznowienie gry rywalom. Dla Belga była to druga żółta kartka.

Trener uratował młodych piłkarzy. Niestety, bohaterskie zachowanie przypłacił życiem

Do ogromnej tragedii doszło w województwie świętokrzyskim. Na drodze krajowej nr 74 doszło do wypadku, w którym zmarł trener jednej z drużyn młodzieżowych klubu MZKS Alit Ożarów. Jak się okazało, w ostatnich chwilach swojego życia ocalił młodych piłkarzy.




W sobotę doszło do wypadku z udziałem jednej z drużyn młodzieżowych klubu MZKS Alit Ożarów. Zespół Juniorów Starszych wracał do domu po meczu z KKP Korona Kielce. Niestety, w drodze powrotnej doszło do tragicznego wypadku.

W trakcie jazdy bus z piłkarzami Alitu Ożarów miał wypaść z drogi. Śmierć na miejscu poniósł kierowca busa. Pomimo reanimacji zmarł także trener zespołu, Damian Jędrzejewski. Wszyscy zawodnicy przeżyli, choć wymagali pomocy medycznej.




Według informacji opublikowanych przez Mateusza Żelaznego trener Damian Jędrzejewski miał uratować swoich podopiecznych. Tak wynika z przekazanych informacji przez młodych piłkarzy. Z relacji zawodników dowiadujemy się, że kierowca miał zasłabnąć za kierownicą. Szybko zareagował trener, który rzucił się na kierownicę busa, który kierował się wprost na drzewo. W ostatniej chwili zmienił tor jazdy pojazdu, dzięki czemu ocalił pasażerów od jeszcze większej tragedii. Niestety, Jędrzejewski przypłacił swoje zachowanie życiem. Zmarł w szpitalu pomimo przeprowadzonej reanimacji.

Tragiczne informacje o śmierci trenera klubu i kierowcy busa przekazał klub MZKS Alit Ożarów.


fot. Na Drodze Świętokrzyskie

Ostre słowa Bellinghama w kierunku sędziego. Wyzwiska Anglika nie znalazły się jednak w protokole meczowym [WIDEO]

W trakcie sobotniego meczu Realu Madryt z Espanyolem Jude Bellingham miał nazwać sędziego „kupą gó**a”. Hiszpańskie media jednak donoszą, że słowa Anglika nie znalazły się w protokole meczowym wypełnionym przez arbitra.




Za nami mecz Realu Madryt z Espanyolem. Obie drużyny zmierzyły się ze sobą w sobotni wieczór. Zwycięsko z tego starcia wyszli Królewscy, którzy odnieśli zwycięstwo 4:1. Wszystkie bramki padły w drugiej połowie meczu. Gole dla Realu zdobyli Dani Carvajal, Rodrygo, Vinicius Junior oraz Kylian Mbappe. Jedyna bramka dla Espanyolu była efektem samobójczego trafienia Thibaut Courtois.

W 81. minucie meczu doszło do starcia między zawodnikiem Realu i Espanyolu. Alvaro Aguado próbował powstrzymać Jude’a Bellinghama. Pomimo agresywnego zachowania piłkarza Espanyolu sędzia postanowił nie odgwizdywać przewinienia. To rozwścieczyło Bellinghama. Anglik otrzymał za swoje protesty żółtą kartkę. Po tym powiedział „co za kupa gó**a”. Słowa te najprawdopodobniej były skierowane do arbitra.

Powyższych słów najprawdopodobniej nie usłyszał sam arbiter. Hiszpańskie media donoszą, że sędzia nie wpisał do protokołu niekulturalnego komentarza Anglika. W związku z tym nie zostanie on najprawdopodobniej zawieszony za swoje słowa.




Dalszy ciąg afery szpiegowskiej. Prezes Rakowa reaguje na słowa Feio

Mimo że od meczu Legii Warszawa z Rakowem Częstochowa minął już tydzień, wciąż nie milkną echa wydarzeń związanych z tą rywalizacją. W centrum kontrowersji znalazł się Goncalo Feio oraz prezes Rakowa, Piotr Obidziński, który ponownie odniósł się do zarzutów Portugalczyka o szpiegowskie metody. Przedstawiciel Medalików wpił dotkliwą szpilkę w stronę Portugalczyka.

 

Afera szpiegowska

W trakcie konferencji prasowej dotyczącej spotkania Legii Warszawa z Rakowem Częstochowa Goncalo Feio zasugerował, że sztab szkoleniowy Rakowa stosował nieuczciwe metody, takie jak nagrywanie treningów przy użyciu drona.

 

– Nie chcę powiedzieć za dużo, mam też nadzieję, że nie wysyłają jakiegoś drona tak, jak ostatnio. Nagrywanie treningów przeciwnika nie jest w porządku. My takich rzeczy nie robimy – mówił przed meczem Portugalczyk.

Słowa Portugalczyka wywołały duże poruszenie, zwłaszcza że odnoszą się do podobnej sytuacji sprzed kilku miesięcy, kiedy to Legia także oskarżała Raków o używanie dronów do szpiegowania treningów.

Raków Częstochowa szybko zaprzeczył oskarżeniom, a prezes klubu, Piotr Obidziński, publicznie skomentował sprawę. Klub dodatkowo zareagował na zarzuty w humorystyczny sposób – sponsor Rakowa zorganizował przecenę dronów, w której kod rabatowy odnosił się bezpośrednio do nazwiska Feio.

– Osiągnąłem swój cel. Tym razem nas nie nagrali – powiedział Feio po meczu, co jeszcze bardziej podgrzało atmosferę.

W odpowiedzi na te wydarzenia Obidziński w rozmowie z portalem przegladsportowy.onet.pl użył historycznego odniesienia.

– Graliśmy na stadionie imienia Marszałka Piłsudskiego, więc odpowiem cytatem znanego na warszawskich salonach jego adiutanta generała Wieniawy-Długoszowskiego: „W dyplomacji można czasem robić świństwa, ale nigdy głupstw. W kawalerii jest odwrotnie”. Uważam, że mieliśmy niestety do czynienia z sytuacją, która nie przeszłaby ani w dyplomacji, ani w kawalerii – ocenił.

– Przede wszystkim czas studzić już te emocje, skoncentrować się na kolejnych meczach i ciężkiej pracy związanej z budową klubu. Mam tak wiele zadań menedżerskich, organizacyjnych i sportowych, że nie ma sensu pożytkować energii na tworzenie niepotrzebnych napięć – podsumował.

Źródło: przegladsportowy.onet.pl

Lech bez kluczowego piłkarza na mecz ze Śląskiem? Pojawił się drobny uraz

Lech Poznań zagra dzisiaj ze Śląskiem Wrocław, ale istnieje duża szansa, że zespół będzie musiał radzić sobie bez swojego kapitana. Mikael Ishak zmaga się z drobnym urazem, co może wykluczyć go z niedzielnego spotkania.

 

Udany start Lecha pod wodzą Frederiksena

Po rozczarowującym piątym miejscu w zeszłym sezonie Lech Poznań przeszedł istotne zmiany. Trenerskie stery po Mariuszu Rumaku objął Niels Frederiksen, który zdołał poprawić formę zespołu. Duński szkoleniowiec szybko tchnął nowe życie w drużynę.

 

Lech po ośmiu kolejkach zgromadził 19 punktów, co daje mu pozycję lidera Ekstraklasy.

Bez Ishaka?

Przed Kolejorzem kolejne wyzwanie w postaci meczu ze Śląskiem Wrocław. Jak informują Bartosz Kijeski i Maksymilian Dyśko z „Głosu Wielkopolskiego”, Mikael Ishak zmaga się z drobnym urazem, który prawdopodobnie wykluczy go z gry.

31-letni szwedzki napastnik od początku sezonu pełni istotną rolę w ataku Lecha. W siedmiu rozegranych meczach zdobył pięć bramek oraz dorzucił jedną asystę. Jego brak w meczu przeciwko wrocławianom z pewnością może utrudnić pracę Nielsowi Frederiksenowi.

Źródło: Głos Wielkopolski

fot. Lech Poznań

Szykuje się największa kompromitacja FIFA? Nadchodzą KMŚ, a oni nie wiedzą niemal nic

Na czerwiec przyszłego roku planowane są Klubowe Mistrzostwa Świata w nowej formule. FIFA ma jednak spore problemy organizacyjne. Na ten moment nie wiadomo nawet, gdzie miałyby się rozgrywać mecze. 




Najbliższe Klubowe Mistrzostwa Świata będą pierwszymi w nowej formule. Pierwszy raz w historii wezmą w nich udział aż 32 drużyny, a wśród nich znajdują się już teraz wielkie marki jak Real Madryt czy Manchester City. Do obsadzenia zostało ostatnie miejsce.

Problemy organizacyjne

Jak na razie wiadomo, że impreza odbędzie się w Stanach Zjednoczonych, a czas trwania obowiązywać będzie od 13 czerwca do 13 lipca. Ale to byłoby na tyle. Według informacji „The Athletic”, choć do startu turnieju zostało raptem dziewięć miesięcy, co FIFA nie wie nawet, na jakich stadionach odbywać się będą mecze. Federacja nie podpisała w tej sprawie umowy z żadnym miastem.

To jednak nie koniec, bo nie wiadomo nawet, gdzie będzie można oglądać zmagania. FIFA nie sprzedała jeszcze praw do transmitowania meczów żadnemu nadawcy.




– W branży twierdza, że oczekiwania finansowe FIFA różnią się od wartości rozgrywek. W dodatku termin imprezy koliduje z innymi ważnymi imprezami sportowymi – pisze „The Athletic”. 

Naturalnie nic nie wiedzą także sami uczestnicy. Tajemnicą pozostają dla nich nie tylko miejsca rozgrywania meczów, ale także o ośrodkach treningowych czy o premiach za grę.

Majątek Haalanda powiększa się imponująco z roku na rok. Kolejny awans w prestiżowym rankingu

Erling Haaland z każdym rokiem zdecydowanie powiększa swój majątek. Napastnik zajmuje oraz wyższe pozycje w rankingu najbogatszych Norwegów. 




Napastnik Manchesteru City trafił z formą w nowy sezon. Na cztery rozegrane mecze ma już aż dziewięć goli w Premier League. Drugi w klasyfikacji Mohamed Salah ma na koncie zaledwie trzy trafienia.

Wśród najbogatszych

Haaland nie może narzekać na formę oraz na swoje zarobki. Kolejny rok z rzędu 24-latkowi udało się awansować w rankingu najbogatszych Norwegów. Obecnie zajmuje on 194. pozycję z majątkiem wycenianym na 200 milionów euro. Jeszcze dwa lata temu zajmował 240. miejsce, a jego dorobek wyceniano na 110 mln.




Mimo imponujących wzrostów, Haalandowi wiele brakuje do lidera rankingu. Tym został armator, Jon Fredriksen. „Kapital”, którzy sporządził zestawienie, ocenia majątek Norwega na 23 miliardy euro.

Maciej Makuszewski pożalił się na Czesława Michniewicza. „Nie wyobrażacie sobie, jak się czułem”

Gościem na antenie „Meczyków” był Maciej Makuszewski. Były reprezentant Polski w programie „Czas Decyzji” opowiedział anegdotę dotyczącą Czesława Michniewicza. 




Michniewicz miał dość bogatą karierę przed objęciem reprezentacji Polski. Wcześniej pracował w wielu klubach Ekstraklasy. W swoim CV ma między innymi Legię Warszawa, Lecha Poznań, Zagłębie Lubin czy Jagiellonię Białystok.

„Nie wyobrażacie sobie”

Pracując na Podlasiu, z Michniewiczem spotkał się Maciej Makuszewski. Były reprezentant Polski przyznał, że obecnie darzy szkoleniowca sympatią, ale w przeszłości ich relacja była dość burzliwa. Zdradził pewną sytuację, która sprawiła, że nie czuł zaufania ze strony trenera.

– O ile trenera Michniewicza teraz prywatnie bardzo lubię, to wtedy jako dzieciak chciałem grać. A wystąpiłem u niego 45 minut i później nie grałem, byłem „odpalony” – wyjawił. 




– Spotkałem raz prezesa Kuleszę i mnie spytał, czemu nie gram. Obiecał, że pogada z Michniewiczem. Któregoś dnia trener zapytał się mnie, czy już wywiesiłem białą flagę na maszcie. Powiedziałem, że u mnie nigdy tego nie ma i jak coś, to jestem gotowy na mecz. Graliśmy ostatnie spotkanie w Gdańsku z Lechią. Wziął 19 graczy, a ja skończyłem poza kadrą – żalił się w programie „Czas Decyzji”. 

– Nie wyobrażacie sobie, jak się czułem, gdy siedziałem na odprawie przed meczem i usłyszałem od trenera Michniewicza: “Dzisiaj poza kadrą Maciek”. Jechałem dosłownie na wycieczkę z Białegostoku do Gdańska – dodał. 

Co dalej z Krychowiakiem? Rzecznik klubu potwierdza doniesienia o ofercie

Grzegorz Krychowiak od lipca pozostaje bez klubu. Teraz może dołączyć do cypryjskiego Anorthosisu Famagusta, który złożył mu oficjalną ofertę.

 

Co dalej z Krychowiakiem?

Po zakończeniu ubiegłego sezonu Grzegorz Krychowiak rozstał się z Abha Club. Klub nie zdołał utrzymać się w najwyższej klasie rozgrywkowej.

„Krycha” od 1 lipca pozostaje więc bez klubu, a czas ten spędził w Paryżu, gdzie samodzielnie trenował, by utrzymać formę.

Zgodnie z doniesieniami Tomasza Włodarczyka z portalu Meczyki.pl, 34-latek miał kilka propozycji, w tym dwie z Kataru oraz jedną z Cypru, od Anorthosisu Famagusta.

Zainteresowanie cypryjskiego klubu wygląda na najbardziej konkretne. Rzecznik prasowy Anorthosisu, Christoforos Michaeloudis, potwierdził, że klub złożył Krychowiakowi oficjalną ofertę.

 

– Prowadzimy rozmowy, wysłaliśmy do niego ofertę – powiedział Michaeloudis, podkreślając, że decyzja może zapaść w ciągu 15 dni.

Według informacji Włodarczyka Krychowiak rozważa zakończenie kariery jeśli nie znajdzie oferty, która go zainteresuje. Chociaż propozycje z Kataru i Cypru są na stole, sam zawodnik wciąż nie podjął decyzji. Zawodnik pozostaje gotowy na kolejne wyzwanie, ale jednocześnie zastanawia się nad przyszłością swojej kariery.

Anorthosis Famagusta, który 13 razy zdobywał mistrzostwo Cypru, zmaga się obecnie z poważnym kryzysem. Klub rozpoczął sezon od zdobycia zaledwie jednego punktu w trzech pierwszych meczach.

Działacze klubu liczą, że doświadczony zawodnik, taki jak Krychowiak, mógłby pomóc drużynie wrócić na właściwe tory, ale na przeszkodzie stoją kwestie finansowe.

Źródło: Sport FM 95

Niels Frederiksen wyjaśnił sytuację piłkarza, którego Lech miał sprzedać. „Nie mam zastrzeżeń”

Miha Blažič znalazł się w trudnej sytuacji po zmianie trenera w Lechu Poznań. 31-letni Słoweniec mimo 30 występów w poprzednim sezonie nie dostał szansy gry w bieżących rozgrywkach. Sytuację zawodnika wyjaśnił Niels Frederiksen.

 

Trudna sytuacja Blažicia w Poznaniu

Miha Blažič dołączył do Lecha Poznań minionego lata, jednak jego pobyt w drużynie nie okazał się zbyt udany. Mimo że w swoim pierwszym sezonie zaliczył 30 występów, jego gra nie zawsze spełniała oczekiwania kibiców. Pod koniec rozgrywek, jego pozycja w drużynie uległa osłabieniu, co było zauważalne w kontekście jego formy i pewności na boisku.

 

Sytuacja Blažicia pogorszyła się po przyjściu nowego trenera. Niels Frederiksen nie dał Słoweńcowi szansy na występ w bieżącym sezonie. Nowy szkoleniowiec skupił się na innych zawodnikach w linii obrony. Według trenera decyzja ta nie wynika z braku zaufania do Blažicia, ale z dobrej formy innych stoperów.

– Nie mam żadnych zastrzeżeń do Mihy Blažicia, on trenuje, jednak inni stoperzy grają dobrze i nie ma sensu ich wymieniać. Blažič powinien być gotowy na swoją szansę – powiedział Frederiksen na konferencji prasowej przed meczem ze Śląskiem Wrocław.

Latem wydawało się, że Blažič opuści drużynę. Pojawiła się oferta transferu do Turcji, lecz ostatecznie do przejścia nad Bosfor nie doszło. Tomasz Rząsa, dyrektor sportowy Lecha, potwierdził w rozmowie z Meczykami, że Lech był otwarty na odejście zawodnika.

– Rozmawiając z Blažiciem, wspólnie podjęliśmy decyzję, że jest 'zielone światło’ w trakcie letniego okienka transferowego, że będzie mógł odejść. Stąd transfer Alexa Douglasa – tłumaczył Rząsa.

Przyszłość 31-letniego Słoweńca stoi w Poznaniu pod znakiem zapytania. Być może w zimowym oknie transferowym ktoś się skusi na stopera z doświadczeniem w Ligue 1.

Źródło: Lech Poznań, Meczyki.pl

EA FC 25 z najwyższą ceną na świecie… w Polsce. Za nową grę musimy zapłacić prawie 320 złotych

Za tydzień oficjalną premierę będzie miała kolejna część EA FC, sygnowana numerem „25”. Jak się okazuje, gra będzie kosztowała najwięcej na świecie… w Polsce. W tej kwestii wyprzedziliśmy nawet Szwajcarię czy Wielką Brytanię. 




Od wielu lat końcówka września kojarzy się wielu kibicom piłki nożnej z premierą gier od EA Sports. Do 2023 roku była to „FIFA”, ale ostatnia edycja została wypuszczona pod nazwą „EA FC”, z „24”. Teraz czas na kolejną edycję, której premierę zaplanowano na 27 września.

Najdrożej na świecie

Polacy, którzy będą chcieli zagrać w nową edycję na sprzęcie z systemem Windows, zapłacić będą musieli sporą kwotę. „EA FC 25” na platformie Steam kosztuje aż 319,90 zł. Tym samym kosztuje ona w naszym kraju najwięcej na całym świecie. Druga w tym „rankingu” znajduje się Szwajcaria (316,87 zł), a następna jest Wielka Brytania (304,78 zł).

Grzegorz Krychowiak ma cztery opcje na stole. Jedną z nich jest zakończenie kariery

Nadal nie wiadomo, jaka przyszłość czeka Grzegorza Krychowiaka. Portal meczyki.pl dowiedział się, że Polak ma na stole trzy oferty. Zawodnik ma także rozważać czwarty wariant, którym jest zakończenie kariery. 




Na ten moment, po rozstaniu z Abhą, Krychowiak pozostaje wolnym zawodnikiem. Nie oznacza to jednak, że narzeka na brak zainteresowania. Pomocnik wciąż ma mieć kilka ciekawych ofert na kontynuowanie kariery.

Cztery warianty

Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl zdradził, że do Krychowiaka zgłosiły się dwa kluby z Kataru i jeden z Cypru. O ile nie wiadomo, o które ekipy ze Wschodu chodzi, o tyle dziennikarz dowiedział się, że trzecią ekipą ma być Anorthosis Famagusta.

Obecnie Krychowiak mieszka w Paryżu, gdzie wciąż trenuje, aby utrzymać dobrą formę fizyczną. Mimo zainteresowania ma się jednak ciągle skłaniać ku odwieszeniu butów na kołek. Przyszłość uzależnia natomiast od tego, jak potoczą się rozmowy z wspomnianymi klubami.

– Chce mu się, ale uzależnia to także od pozytywnego zamknięcia rozmów z którymś z klubów w najbliższym czasie. Jeśli tak się nie stanie, w grę wchodzi zakończenie kariery przez 100-krotnego reprezentanta Polski. Czyli droga jego przyjaciela i rówieśnika – Wojciecha Szczęsnego, z którym ma się oficjalnie pożegnać z kadrą w październiku (PZPN prowadzi rozmowy w tym temacie) – pisze „Włodar”.




Co ciekawe Krychowiak miał mieć także opcje pozostania w Arabii Saudyjskiej, lub transferu do MLS. Mówiło się też o możliwym powrocie do Polski, a nawet ofercie z… Hull City. Nic jednak z tego nie wyszło.